Król Lew PBF
Jaskinia Medyka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Jaskinia Medyka (/showthread.php?tid=57)



RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 15-02-2014

Samiec odruchowo zacisnął szczęki, gdy pewien ciężar nieprzyjemnie przygniótł dwukrotnie szarą kitę. Wówczas spojrzał zdumiony na beżową, która najzwyczajniej odeszła, nic sobie z owego faktu nie robiąc. Błękitne ślepia od razu przeniosły się na Nahuela, zatrzymując się na nim w wyraźnym zapytaniu. Co ją ugryzło?
Dezorientacja samca szybko jednak zmieniła się w miłe zaskoczenie, które było rekcją na nic innego, a wyjątkowo niespodziewane oświadczenie cętkowanego.
-Chyba można to tak określić.-parsknął na wzmiankę o tęsknocie, bo i kłamstwem byłoby powiedzieć, że postać lamparta nie przewijała się w jego myślach od czasu do czasu.
-Byłbym zaszczycony, mogąc na Ciebie liczyć, Nahuelu. Świt byłby.-mruknął cicho, a formalność owych słów mimowolnie zniwelował uśmiechem, który sam cisnął mu się na pysk.
Kolejna dobra wiadomość w przeciągu kilku ostatnich dni.


RE: Jaskinia Medyka - Nahuel - 15-02-2014

- Och, po prostu nie może znieść konkurencji.
Odpowiedź pojawiła się natychmiast, wraz z szerokim uśmiechem zdobiącym pysk. Bardziej niż syna i brata króla, za którego się podawał, przypominał teraz dorastającego łobuziaka, który zamiast samice adorować, dokucza im. Miał tego świadomość, ale nic z tym nie czynił. Prowokowała go przecież kijem i krzyżem, a nie widział powodu, by się powstrzymywać.
- Czuję się nad wyraz doceniony. Nim jednak powiesz hop, Ragnarze - wiedz, gdzie możesz wylądować. Lojalny będę tobie i wartościom, jednak nie głupcom; nie będę tolerował bezmyślności. Z niej wynika dużo innych cech, które, jak się domyślasz, również będę tępił.
Przeczuwał jednak, że z tą częścią lew nie będzie miał problemu. Popatrzył na niego, przekrzywiając łeb, nie mrugając. Dobierał słowa.
- Chcę też, byś wiedział, że może nadejść czas, gdy będę musiał powrócić do siebie. Nie wyrzekam się bowiem ani tego, kim jestem, ani dziedzictwa przynależnego teraz mojemu bratu. Jeśli kiedyś odejdę, nie powstrzymuj mnie; chcę zachować przyjaźń z tobą i twoim stadem, nawiązać z nim sojusz, a nie dać powód do walk. Czy złości.
Skończył, co zasygnalizował wyczekiwanym z dawna mrugnięciem i powrotem głowy do pionu. Spojrzenie dalekie było od zagadkowego - Nahuel wyłożył jasno, czego będzie oczekiwał w zamian za pomoc Świtowi. I zamierzał podporządkować się decyzji.


RE: Jaskinia Medyka - Maya - 15-02-2014

Lwica natomiast, jak powiedziała, tak też zrobiła - pozostawiła oba koty same, aby udać się do środka, choć prędko zaczęła żałować swojej decyzji. Było milion miejsc, w których wolałaby teraz się znaleźć, zamiast w tej ciasnej, przytulnej norze. W pobliżu rozprawiającego Ragnara i Nahuela. Chcąc, nie chcąc, wlazła do groty, prychając ze złością pod nosem. Nadąsana i wściekła położyła się na ziemi, skazana na wsłuchiwanie się w ich rozmowę. Jeżeli z tej sytuacji wynikała jakakolwiek korzyść, było nią to, że mogła się przynajmniej dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodziło. Nie, żeby jakoś jej na tym zależało.
Kiedy już zdążyła z potoku dziwnych słów przesiać to, co faktycznie było godne uwagi, dowiedziała się, że lampart miał zamiar dołączyć do Świtu - wyraził więc ten sam zamiar, z którym nosiła się sama. Mimo to, zachowanie kota działało jej na nerwy tak bardzo, że zamiast tutaj, zmęczona, niewyspana i zła, wolałaby znajdować się w jedynym miejscu w tej części świata, które odważyłaby się nazwać "swoim".
Westchnęła, uspokajając się. Poczeka, aż Ragnar dogada się z Nahuelem, a potem sobie pójdzie. Przynajmniej będzie mieć czas i spokój, żeby zastanowić się nad tym, czy w ogóle warto było zawracać sobie głowę Świtem. Nawet, jeśli lampart był wkurzający, jego słowa nie były zupełnie pozbawione wartości - zwłaszcza te, które wypowiedział na temat swoich wymagań względem stada. Może wciąż irytował ją niemożebnie, jednak z czasem lwica zapewne zda sobie sprawę z tego, że lampart był czymś więcej, niż tylko irytującym szkodnikiem. Nawet, jeśli miał odwagę bawić się jej kosztem.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 17-02-2014

Odpowiedź Nahuela wywołała sporą dezorientację na pysku lwiska, jak i szybkie spojrzenie w stronę zielonookiej. Samiec odchrząknął nerwowo, dla szybkiego ucięcia tematu, po czym uśmiechnął się pod nosem.
-Rozumiem Twoje stanowisko. Sam pewnie chciałbym postąpić podobnie w takiej sytuacji dlatego nie mam żadnych podstaw, żeby podważać taki hmmm... warunek.-dopowiedział po chwili wahania, niekoniecznie dobrze dobierając owe określenie. Choć w gruncie rzeczy było w tym coś szczególnego. Tym razem szary nie miał do czynienia ze zbłąkanym samotnikiem, nie do końca wiedzącym, czego chce od życia. Nahuel był przecież dorosłym osobnikiem, rozsądnym, silnym, ze sporym bagażem doświadczeń-to był ktoś, o kogo chciałoby się walczyć, byleby ten stanąć z nim w jednym szeregu. Pewnie dlatego jasnooki czuł się tym razem, jakby to on zabiegał o przychylność lamparta, przystając na jego zasady i kolejne warunki, jakie mógłby chcieć postawić.
-Członkowie Świtu na pewno wiele mogliby nauczyć się od kogoś takiego, jak Ty, dlatego będę sobie cenić każdą chwilę, jaką spędzisz w naszych szeregach. Oczywiście nie zamierzam Cię powstrzymywać, gdy uznasz, że nadeszła na Ciebie pora.-mruknął spokojnie, kiwnąwszy lekko łbem.
Właściwie to sam liczył na wyniesienie czegoś przydatnego ze znajomości z lampartem. Fakt jego dołączenia do stada sprawiał, że lwisko od razu poczuło się pewniej, jakby grupę zasilił niemalże zastęp dorosłych osobników, a nie pojedynczy kot.
-Miałem w planie mały wywiad odnośnie zarazy, dlatego pozwólcie, że zniknę na jakiś czas.-mruknął na tyle głośno, aby i zieloonooka usłyszała. Zanim jednak skierował się do wyjścia podszedł do lamparta i najzwyczajniej otarł łbem o bok jego pyska, pozwalając sobie szturchnąć tamtego mokrym nosem. Po tym odsunął się, z pozornie poważnym wyrazem pyska, aby skinąć jeszcze beżowej na pożegnanie i ulotnić się.


RE: Jaskinia Medyka - Maya - 20-02-2014

Kiedy Ragnar się stąd oddalił, razem z nim poszedł ostatni powód, dla którego lwica miała w ogóle zamiar tu jeszcze przebywać. Jego miejsce zajęły natomiast wątpliwości, które wykorzystały zniknięcie samca na doścignięcie Mai. Podobnie, jak Nahuel, chciała dołączyć do Świtu, jednak cała ta sytuacja sprawiła, że myśli, które nad rzeką przyniosło ponowne spotkanie z Ragnarem powróciły raz jeszcze. Nie była pewna, czy dokładnie tego chciała. Nie miała jeszcze okazji zobaczyć, jak to stado funkcjonuje, nawet, jeśli jego nowy przywódca wypowiadał się na jego temat z takim zdecydowaniem. Te słowa skierowane były jednak do uszu Nahuela, nie do jej - ona została sama, w jaskini, mogąc rozpamiętywać jedynie jego pożegnanie. I to, że nie poczuł się nawet do tego, by podejść i do niej.
Lampart zdawał się wiedzieć doskonale, co mówił, co robił, i na jak pewnym stał gruncie - w jednym natomiast się pomylił. Maya nie zamierzała walczyć o niczyją uwagę. Zamiast tego zdecydowała się znów na jakiś czas odsunąć w cień i z ukrycia obserwować - być może później ktoś zechce sobie o niej przypomnieć. Być może temu stadu po prostu nie była potrzebna następna lwica, a już zwłaszcza taka, która więcej życia miała za sobą, niż przed sobą.
Dźwignęła się z ziemi, decydując się skierować swoje kroki na krańce ziem Świtu. Kiedy gospodarz się stąd oddalił, nie czuła się tutaj dłużej niczyim gościem. Dlatego powolnym krokiem zbliżyła się do Nahuela, spoglądając mu w oczy i nie kryjąc nawet niechęci, którą zaczynała do niego żywić. Mimo to otarła się łbem o policzek kota w ramach pożegnania.
- Udanych łowów. - Dodała jeszcze słowem łowczyni, po czym opuściła go, udając się w sobie tylko znanym kierunku.

[zt]


RE: Jaskinia Medyka - Nahuel - 20-02-2014

- Idź i bądź dzielny, Ragnarze.
Nahuel uśmiechnął się kątem pyska, wtrącając do patetycznej chwili nieco czułości. Wyczuwał teraz na sobie zapach szarego - co, jak wnioskował, znaczyło o jego przynależności stadnej. Nie otrzymał ani obowiązków, ani polecenia co do reszty tego dnia, więc był wolny... I miał skierować się ku Mayi, by jeszcze trochę radości wyciągnąć z jej ponuractwa, kiedy ona domyśliła się, jaki teraz czeka ją los. Przyjął to z zawodem, który ukrył, bo ani tak głupi, ani tak okrutny nie był. Nie miał zresztą powodu, by być; gest lwicy, niespodziewany, a wyraźnie świadczący o silnie w niej obecnych cechach, zaskoczył go w pozytywny sposób. Zelżało więc napięcie sylwetki, gdy lampart rozluźnił mięśnie i przestał na sztorc stawiać uszy.
- I tobie, płowa. Nasze drogi przetną się jeszcze.
Nie było w tych słowach groźby ani złośliwości, choć nie wątpił, że takimi dotrą do jej uszu.

Poszli - a on, zwiedziwszy jaskinię (kto wie, jak szybko będzie musiał korzystać z zapasów lekarstw dostępnych w tej grocie?), zdecydował się pójść w ich ślady.
W końcu czas poznać też pozostałych, nieprawdaż?


z/t


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 08-03-2014

Samiec wkroczył do groty ospałym krokiem, marząc tylko o chwili ciszy, spokoju, w których mógłby znaleźć choćby odrobinę odpoczynku. Choć był w dobrej formie, sypiał regularnie, to nieustannie czuł zmęczenie. Czuł, jak ulatniały się pokłady energii, które skutecznie redukowały różnorakie myśli, wciąż plączące się w jego łbie. Zawsze musiało znaleźć się coś, co ostatecznie rujnowało wizję zbawiennego snu.I tym razem sytuacja nie wyglądała inaczej. Ragnar legł na chłodnej skale, kładąc łeb na ziemi, między łapami.Nawet się nie łudził, nie zamykał ślepi. Czuł jak kolejna problematyczna kwestia zaczynała męczyć go od środka.Może i Kahawian nieco wyperswadował lwisku zupełne przekreślanie Akiry, ale faktem było, że lwisko wciąż pozostawało do niego negatywnie nastawione. Ragnar jako Przywódca czuł, że powinien skupić się na wzmocnieniu tego, co już jest, miast gnać za rozchwianym młodzikiem w nieznane. Co prawda kwestia następcy nie była problemem-był w końcu Ares, który wkraczał powoli w wiek młodzieńczy, jednak szary, choć ukrywał to skrzętnie, nie poczuwał się jako ktoś, kto mógłby i chciałby go uczyć. Jako ktoś, kto gdy przyjdzie czas usunąłby się w cień, cofając się o szczebel, a jednocześnie pozostając jego podporą.Mimo, iż lwisko próbowało w sobie tłumić te uczucia, z pewną dozą zdziwienia zauważało, jak w pewnych kwestiach odpowiadała mu rola, którą objęło. To były bardzo przyziemne uczucia i choć nie wykluczały dobrych intencji, to w gruncie rzeczy było w nich trochę dbałości o własny interes-do czego Ragnar nie przyznałby się nikomu. Nigdy.
Wraz z tymi myślami kiełkowała w jego umyśle zupełnie nowa idea, pomysł na przyszłość, który dotychczas nigdy nie przyszedł mu do głowy. Owa idea od dłuższego czasu boleśnie przewiercała się przez kosmaty łeb błękitnookiego, a dzisiaj zajęła honorowe miejsce, stając się głównym powodem kolejnego, bezsennego "snu".


RE: Jaskinia Medyka - Maya - 08-03-2014

Pogrążony w swoich myślach nie zauważył nawet momentu, w którym stanęły przed nim płowe, poznaczone bliznami łapy. Spoglądał na niego z góry znajomy, poprzecinany świeżymi szramami pysk. Po chwili usłyszał również jej wyraźny, stanowczy głos.
- Ragnar, musimy porozmawiać.
Lwica stała u progu groty już od jakiegoś czasu, zastanawiając się, czy powinna przerywać lwisku odpoczynek, jednak sprawa, z którą do niego przyszła była ważna. Na tyle ważna, by spędzać jej sen z powiek. Dopiero po tej świadomości zauważyła jednak to, że samiec wyglądał na bardzo zmęczonego. Na tyle zmęczonego, by nachyliła się nad nim z nieco zmieszanym wyrazem pyska.
- Mogę? – Zapytała nieco pokorniej, przygryzając wargi.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 08-03-2014

Samiec nie obejrzał się, gdy przed oczami, zupełnie znikąd stanęła mu Maya. Od razu zganił się w myślach-nie sądził, że ów problem aż tak drastycznie rozproszy jego koncentrację, ograniczając kontakt z rzeczywistością.Gdy jednak zdał sobie sprawę z obecności zielonookiej, nie podniósł się-kudłaty łeb dalej żałośnie spoczywał na twardej skale. Jedynym znakiem, odpowiedzią na jej pojawienie się były blade ślepia, których źrenice z niewielkim opóźnieniem powędrowały do góry, nawiązując z tamtą kontakt wzrokowy
.-Mhmmm.-niewyraźny pomruk opuścił jego gardło, w stosunkowo zdawkowej aprobacie dla lwicy, podczas gdy myśli szarego dalej wędrowały po nieznanych dla nikogo kwestiach.


RE: Jaskinia Medyka - Maya - 08-03-2014

Maya miała pewne opory przed poruszeniem tego tematu, jednak po kilku chwilach jej ślepia znów błyszczały znajomym zimnem, kiedy spoglądała tak z góry na Ragnara. Znajoma była również twardość jej głosu i ostrość dobieranych słów.
- Nie mam zamiaru się powtarzać, Ragnar, dlatego słuchaj uważnie. Zanim przyszedł Nahuel, chciałam o czymś z tobą porozmawiać.
Samica nie usiadła, nie rozgościła się, zdawała się również zupełnie nie reagować na znaki, które dawał jej zmęczony samiec. Jedynie jej ogon kołysał się delikatnie na boki, zdradzając niepewność gruntu, na którym musiała się znajdować podczas tej rozmowy. Była jednak pewna, że w tym stanie nawet tego delikatnego gestu nie będzie w stanie nawet zauważyć, a co dopiero zrozumieć.
- Chcę dołączyć do twojego stada. – Kontynuowała po kilku chwilach, wciąż bardzo rzeczowym, czystym od emocji głosem. – Wiesz, na co mnie stać i wiesz, czego się po mnie spodziewać. Mogę polować, mogę patrolować granice stada, mogę uczyć lwice, mogę wychowywać lwiątka, a nawet ćwiczyć was w walce, jeśli będziecie chcieli.
Lwica długo zastanawiała się nad tym, co mogła mu powiedzieć, dlatego, kiedy przyszło co do czego, nie zająknęła się nawet wtedy, kiedy przyszło jej wyjawić mu również ciąg dalszy. Teraz, kiedy zaprezentowała już się z dobrej strony – nie musiała mu przypominać swoich polowań z czasów jego i Kahawiana choroby – musiała postawić mu warunek.
- Ale jednego nie mogę ci dać. Nie dam ci lwiątek.
Lwica obniżyła łeb, żeby spojrzeć samcu w oczy, nie dając mu czasu na reakcję.
- Jeżeli nie jest ci potrzebna taka lwica, powiedz od razu, a więcej mnie już nie zobaczysz. A jeżeli uznasz, że na coś się tu przydam mimo to, nie zawiedziesz się.
Przemyślała tę rozmowę już wcześniej, śledząc go do groty. Przygotowała się na każdą ewentualność, a postawa Nahuela zainspirowała ją do jasnego określenia swoich wymagań. Była już za stara na wędrowanie w poszukiwaniu stada: to Świt był na tyle wygodny, że byłaby skłonna właśnie tutaj dożyć kresu swoich dni. Wolała więc wyjść końcowi naprzeciw, póki jeszcze miała wybór, a nie chciała umrzeć w niedołężnej samotności.
Żyła po to, aby polować. Żyła po to, aby walczyć. Żyła po to, aby robić swoje. I zamknie ślepia dopiero wtedy, gdy nie będzie zdolna wykonać ani jednej z tych rzeczy.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 08-03-2014

Uwaga Ragnara wzmogła się natychmiastowo, równocześnie z momentem, kiedy ciemne uszyska pobudził dobrze im znany, srogi ton.Błękitnooki, choć wciąż w średnio reprezentacyjnej pozie, słuchał słów Mai w największym skupieniu, na jakie mógł sobie pozwolić. Chłonął twarde oświadczenia, jakimi go raczyła jeden po drugim, w miarę przywołując się do porządku i podnosząc się do siadu.
-Musiałbym być niespełna rozumu odrzucając kogoś takiego, jak Ty, Maya.-wychrypiał w końcu, z należytą powagą choć nieco mniej formalnie określając swoje stanowisko.
-I dziękuję.-mruknął ciszej.-...dziękuję, że wróciłaś.-dodał i zliżył się do beżowej, delikatnie opierając czoło o jej bark.


RE: Jaskinia Medyka - Maya - 08-03-2014

„Musiałbym być niespełna rozumu odrzucając kogoś takiego, jak Ty, Maya”.
Lwica zmrużyła ślepia.
- Wolałam się upewnić. – Odparła pod nosem zgryźliwie. To zaś, co stało się później całkowicie zbiło ją z tropu, zaś wszystkie słowa, które miała już na końcu języka po prostu wyparowały. Zaskoczona reakcją Ragnara nie wiedziała zupełnie, jak powinna zareagować. Jeszcze nigdy nie wydał się jej taki… zdesperowany. Niepewny.
Nie odpowiedziała na jego podziękowanie. Przełknęła jedynie ślinę, ze zdziwieniem gapiąc się ciągle w ścianę, z Ragnarem usiłującym pogrzebać łeb w jej piersi.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 08-03-2014

Lwisko uśmiechnęło się cierpko na słowa zielonookiej, po czym jakby z drobnym rozczarowaniem odsunęło łeb. Wycofując się w ten sposób Ragnar podobnie jak uprzednio położył się na ziemi, zatrzymując nieco nieobecne spojrzenie gdzieś za samicą. Pewnie powinien jakoś zagaić rozmowę, co byłoby w dobrym guście zwłaszcza, że Maya nie była dla niego pierwszą lepszą lwicą, którą mógł zbyć milczeniem. Mimo wszystko coś odciągało go od rozmowy, a może był zbyt zmęczony, żeby skupić się na czymś innym niż nad swoją aktualną zagwozdką? Leżał więc tak na ziemi, dobre kilka chwil, podczas których na jego pysku pojawiały się nikłe i bliżej nieokreślone grymasy wyraźnie wskazujące na to, że jest on w trakcie dokładnej analizy jakiejś problematycznej kwestii. W pewnym momencie jednak, z wyraźnym ożywieniem podniósł łeb, od razu kierując swe spojrzenie na samicę. Trwał tak przez ułamek sekundy, by po chwili odwrócić łeb z rezygnacją, zdając sobie sprawę z czegoś, co najwyraźniej zupełnie przekreśliło owe chwilowe oświecenie.


RE: Jaskinia Medyka - Maya - 08-03-2014

Ona zaś, dziwnie przykuta do jednego miejsca, ciągle wpatrywała się w niego z góry. Ciągle z odmalowanym na pysku zdziwieniem. Przez moment już przymierzała się do wyjścia z groty, ale wtedy łeb Ragnara podniósł się, wyraźnie przylepiając się do niej wzrokiem. Wyszła temu spojrzeniu naprzeciw, podnosząc w niemym zapytaniu brwi. Wtedy jednak położył go znów na łapach, koronując tym samym jakiś zawiły proces myślowy bezwarunkową kapitulacją. Zdziwiła się więc tym bardziej.
O co mogło mu chodzić? Zdecydowała się nie pytać go wprost, na przekór ochocie do zostawienia go samego, by mógł odpocząć. Może i nie była w stanie przewidzieć powodu, ale nie była ślepa – widziała, że myślał nad czymś intensywnie. Zbyt intensywnie, jak na swój stan, na to przynajmniej wyglądało.
- Uważaj, żebyś się nie zmęczył. – Burknęła, komentując dziwaczny spektakl. – Gryzie cię coś?


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 08-03-2014

-Już za późno.-mruknął, ze słabym uśmiechem, przewalając się na drugi bok. Słysząc jej pytanie przełknął ślinę, po czym założył łapę na łapę, dumając jeszcze chwilę nad jakimś niedokończonym elementem uprzedniej analizy.
-Nie, skąd.-zaprzeczył od razu, już nieco bardziej kontaktując z otaczającą go rzeczywistością.
-Umm, to poznałaś już kogoś z naszych?-spytał w końcu, poruszając pierwszy lepszy temat, byleby przerwać całe to milczenie, które zaczynało powoli stawać się niezręczne.