Król Lew PBF
Jaskinia Medyka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Jaskinia Medyka (/showthread.php?tid=57)



RE: Jaskinia Medyka - Maya - 17-03-2014

Lwica natomiast uśmiechnęła się do niego kącikiem ust - wolała nie ryzykować pełnego uśmiechu. Bolało i tak wystarczająco mocno, o czym zdążyła zapomnieć, udzielając Ragnarowi ostrej reprymendy.
- W końcu. - Odparła z westchnieniem tryumfu, sama spokojniejąc. Otarła się nawet zdrowym policzkiem o jego pysk, po czym wycofała się na kilka kroków i przysiadła naprzeciw niego.
Korciło ją, żeby zapytać się go, skąd się wziął ten atak paniki z jego strony, jednak uznała, że skoro już udało mu się go zwalczyć, to lepiej było do tego nie wracać. Zamiast tego poruszyła inną, znacznie ważniejszą kwestię.
- Nieźle się bijesz. - Powiedziała. - Ale brakuje ci doświadczenia. Masz siłę, ale nie masz pomysłów. Gdybym tylko nie dała się uderzyć wcześniej, do tej pory byśmy się tłukli. Swoją drogą, boli, jak cholera, masz trochę krzepy - uśmiechnęła się kwaśno - to ty powinieneś był nadawać tempo, a z początku miałam cię, jak chciałam. Ale, jeśli chcesz, to zajmiemy się tym. Bo wiele się musisz jeszcze nauczyć. Choć tyle będę mogła dla ciebie zrobić poza polowaniem w zamian za to wszystko.
Czyżby to ona miała siebie za dłużniczkę?


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 22-03-2014

Zdawkowo przyjął tę drobną czułość ze strony lwicy, dalej pozostając nieszczególnie zachwycony z tego, co się tu wydarzyło. Wiedział jednak, że otwarte akcentowanie swojego obecnego stanu emocjonalnego nie zaprowadziłoby go donikąd, powodując jedynie irytację ze strony samicy, dlatego też usilnie stłumił w sobie żal, pozostając pozornie obojętny.
Przeanalizował jej słowa, stwierdzając, że właściwie miała rację, co zaakcentował, subtelnie kiwając łbem. Na wzmiankę o "robieniu czegoś dla niego" zmarszczył nos, aczkolwiek nie pokusił się o komentarz, nie chcąc znowu wrócić do poprzedniego stanu, który jedynie denerwował samicę.
-Jasne, że chcę.-odmruknął starając się zrobić to w miarę entuzjastycznie.-Ale dopiero jak się zagoi..-dodał ciszej, spoglądając markotnie na jej policzek.


RE: Jaskinia Medyka - Maya - 22-03-2014

Swoim prostym i twardym jestestwem Maya nieświadomie definiowała pojęcie kontrastu - każda jej reakcja i każde zachowanie tak bardzo różniło się od tego, co można było się spodziewać. Mając siebie za zwykłą, najzwyklejszą lwicę odgradzała się murem nie do przeskoczenia od Ragnara definicji normalności. I pokazała to nawet teraz, nie tak wyraźnie jednak, jak wcześniej.
- Miałam zamiar ci zaproponować "od jutra" - odparła - ale, skoro tak mówisz...
Znowu powróciła ochota wypytania się Ragnara, co on widział w tym jej policzku. Czyżby miał wyrzuty sumienia po tym, że ją trafił i pokonał? Choć bolało, jak diabli, nie miała do niego żalu, nawet jej to przez myśl nie przeszło. W końcu jednak zdała sobie sprawę z tego, że nie tylko ona wskazywała punkt starcia bieli z czernią. Tak bardzo różnił się od niego w tym wszystkim, że nawet świeżo po pojedynku nie mogła tego nie zauważyć. Nie, kiedy co chwila uciekał spojrzeniem do tego policzka, a w jego ślepiach pojawiał się ten dziwaczny błysk. I ten cichy i niepewny głos. Z nim nie doszłoby do wypadku.
- ...to dzięki. - Dokończyła w końcu, nie kryjąc już swojej wdzięczności. Po raz pierwszy z prawdziwą ulgą przyjęła odrobinę czasu na odpoczynek przed następną walką.
Była mu prawdziwie wdzięczna za to, że postanowił odrobinę poczekać. Ta postawa, w połączeniu z poprzednim pojedynkiem, powiedziała jej o nim więcej, niż te wszystkie noce, które przyszło im spędzić razem, czy to w deszczu, czy też nie. A to, czego się o nim dowiedziała spodobało się jej na tyle, by utwierdziła się w swoim przekonaniu. Zaakceptowała go jako swojego przywódcę.
Zbliżyła się do niego, po czym wtuliła się łbem - oczywiście zdrową stroną - w jego pierś. Na krótką chwilę, po której znów stanęła naprzeciwko niego.
- Możesz na mnie liczyć, Rag. - Po raz pierwszy skróciła jego imię, uśmiechając się do niego ostrożnie. - Nie spie***l tego, albo następnym razem będzie po jajach.
Zmrużyła aż ślepia. Spodobał się jej własny dobór słów. Dosłownie i nie, niosły ze sobą przekaz równie jasny, co trzaśnięcie w pysk.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 22-03-2014

Słysząc jej podziękowania on sam najzwyczajniej.. wzdrygnął się. Znów poczuł uderzenie żalu, jeszcze bardziej spotęgowane jej postawą, która zdawała się być kolejnym zadziwiającym aspektem składającym się na Mayę.
Dziękowała mu za to, że nie kazał jej walczyć po tym, kiedy przeorał jaj policzek pazurami. To było trochę za dużo, nawet jak na niego.
Nie miał zielonego pojęcia, co właściwie siedziało w tej chwili w jej głowie, ale nawet jeśli przyszłoby mu to poznać, to najprawdopodobniej wydałoby mu się to po prostu niedorzeczne i przybiłoby samca jeszcze bardziej.
Kolejny rozwój wydarzeń okazał się dla niego niemal tak nieprawdopodobny, co logika Mai. Gdy szary poczuł zielonooką przy sobie, z gardła lwiska wydobył się niski pomruk, poprzedzający czułe liźnięcie czoła tamtej.
Słysząc zdrobnienie swojego imienia lwisko zamrugało kilkukrotnie, jednak większą uwagę zwracając na jej kolejne słowa. Dotarło do niego, że właściwie nigdy nikt w tak otwarty sposób nie zadeklarował mu swojej pomocy. To on zawsze poczuwał się jako ktoś, kto miałby być podporą dla innych, podczas kiedy teraz on sam mógłby na kimś polegać. Ta świadomość wydała mu się dziwnie uspokajająca.
Kolejne słowa Mai, choć były poniekąd groźbą, wywołały na pysku samca nikły uśmiech.
-Dobrze Cię mieć.-mruknął cicho. Nie było to nic nazbyt odkrywczego, o czym Maya mogła nie wiedzieć-znała przecież swoją wartość i wiedziała, że jest cennym członkiem stada. Błękitnooki czuł jednak, że jej wartość nie zamykała się bynajmniej na jej umiejętnościach. Chyba.


RE: Jaskinia Medyka - Maya - 22-03-2014

Potrzebowała tego. Jeśli jej zachowanie faktycznie było dla Ragnara zagadką, to nie dała mu ani jednej wskazówki. Na słowa samca pokiwała jedynie głową, nie przestając się uśmiechać. Tym razem w jej uśmiechu poza satysfakcją może było i coś więcej - może wyższość, może szacunek, może coś jeszcze innego? Nawet, jeśli ona traktowała komplementy jako puste słowa, nie mogła nie być zadowoloną po wysłuchaniu jego krótkiej odpowiedzi. Poczuła się tak, jakby faktycznie znalazła w tym stadzie swoje miejsce, jakby to on zaakceptował ją, nie ona jego. To zaś przyniosło jej spokój, jakby na przekór temu, że miało to oznaczać regularne mordobicie z Ragnarem, ciężkie polowania i następne rany. Nie zrażało jej to jednak i miała zamiar dotrzymać raz danego słowa, którego nigdy już nie miała zamiar powtarzać. Dopóki niczego nie schrzani mógł na niej polegać, tak, jak mógł na niej polegać podczas zarazy, kiedy jego życie wisiało na włosku.
O ile jej ta sytuacja przyniosła spokój, los ciągle drwił z szarego lwa. Władca stada docenił ciepłym słowem i gestem lwicę, której ledwie moment temu dał w pysk, i to solidnie. Dobitnie ta sytuacja pokazała, w jak dziwny sposób okazywał swoją wdzięczność i przywiązanie, a mimo to widział na jej pysku uśmiech. W tym wszystkim lwicy zupełnie to nie przeszkadzało. Jakby nie zwracała uwagi na szramę na swoim policzku - krzywiła się jedynie co chwilę. I skrzywiła się też teraz, kiedy przyszło jej odpowiedzieć.
- Coś do zrobienia? - Zapytała samica, przyglądając się mu uważnie. Znów była tą samą, twardą lwicą, którą była wtedy, gdy prowokowała go do walki. Jakże dziwnie wyglądała z tym zakrwawionym policzkiem i szramami po pazurach.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 22-03-2014

-Dla Ciebie owszem, zadanie specjalne.-odmruknął, uśmiechając się nieznacznie.
-Po prostu odpocznij. Proszę
.-dopowiedział aczkolwiek już bez uśmiechu, z powagą i jednoczesną prośbą spoglądając w zielone ślepia. Wiedział, że jeśli chodziło o pracę-czy to polowanie, patrol, czy walka z kretynem, który nie umie się opanować-Maya nie znała granic, nie umiała powiedzieć sobie dość. Dlatego też miał nadzieję, że chociaż jego uwaga skłoni ją do choćby chwili odpoczynku.
Skinął łbem, wskazując podbródkiem wejście do jaskini.


RE: Jaskinia Medyka - Maya - 22-03-2014

Maya przyjrzała mu się ze zdziwieniem, aż w końcu podejrzliwość przechyliła nieco jej pysk.
- Jesteś pewny? - Zapytała, wątpiąc w to, co usłyszały jej uszy. Zmrużyła ślepia, jakby nieufnie, a kiedy przyjrzała się tym smutnym ślepiom Ragnara i znalazła w nich głębokie przekonanie i pewność swoich słów, pokazała mu nawet odrobinę zdziwienia.
Już miała ponowić swoje pytanie, jednak oddech jakby zaciążył jej w gardle, zabrakło jej również słów. A potem stało się coś, co raz jeszcze przyniosło jej do ślepi łzy. Ziewnęła. Walczyła z tym ze wszystkich sił, starała się nawet bardziej, niż podczas pojedynku z Ragnarem, ale nie zdało się to na wiele. Bezgłośne ziewnięcie przerodziło się w syk bólu. Piekło, jak jasna cholera. Spojrzała na niego, zupełnie mimowolnie szklistymi ślepiami, skinęła głową i odwróciła się od niego, ocierając się bokiem o jego szyję.
A wszystko przez jedno ziewnięcie. Złośliwy sprzymierzeniec Ragnara zaprowadził samicę prosto do groty, gdzie położyła się na ziemi niemal natychmiast.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 23-03-2014

Lwisko nie odpowiedziało na jej pytanie, jedynie znacząco wpatrując się w jej ślepia, co miało znaczyć tylko tyle, że w owej kwestii nie będzie tolerować sprzeciwu.
Zupełnie zaskoczył go ból, jaki przyniosło Mai niewinne ziewnięcie. Spuścił wzrok, nie mogąc patrzeć na jej wykrzywiony cierpieniem pysk, a potem odprowadził ją wzrokiem, gdy ta w końcu zdecydowała się udać do groty.
Został na zewnątrz, wbijając wzrok w podłoże. W tej samej chwili poczuł, jak cały ten żal znów wraca i przeszywa go na wskroś. Wiedział, że to uczucie szybko nie minie i choćby starał się odsuwać je na bok, maskować się przywdziewając maskę bez wyrazu, siebie przecież nie oszuka.
Mijały kolejne minuty, które z czasem przerodziły się w okrągłą godzinę-a on dalej sterczał w tym samym miejscu, z tą różnicą, że tym razem spojrzenie błękitnych ślepi spoczywało na wejściu do jaskini.
Byłby tak siedział jeszcze dłużej, gdyby nie krótki błysk na nieboskłonie, poprzedzający potężny grzmot, który przeszył gwałtownie powietrze.
Tak jak zazwyczaj z obawą podchodził do owych anomalii pogodowych, tak teraz nawet nie drgnął, przymykając jedynie ślepia. Mimo to huk zdawał się zakończyć jeden z zawiłych procesów myślowych we łbie lwiska, bo po niedługiej chwili samiec podniósł się , przełykając nerwowo ślinę.
Blade ślepia z wyraźną obawą jeszcze raz spojrzały w stronę jaskini, by po chwili szare łapska zaczęły powoli posuwać się w jej stronę.
Gdy Ragnar znalazł się już w środku, jego ślepia od razu zatrzymały się na sylwetce zielonookiej.
Spała.
Widok samicy, pogrążonej we śnie przyniósł mu dziwne ukojenie, zwieńczone delikatnym uśmiechem, który niepostrzeżenie wpełzł na jego wargi.
Wpatrywał się w nią tak dobry kawałek czasu, jakby dokonywał skrupulatnej analizy każdego włoska sierści, składającego się na nią całą, po czym poczynił w jej stronę kilka ostrożnych kroków. Zastanawiał się właściwie, co powinien zrobić, a co chciał zrobić. I czy ona naprawdę spała?
Plątanina myśli zawładnęła nim na kolejną dłuższą chwilę, podczas której ten stał nieruchomo przy drzemiącej samicy.
Dopiero, gdy udało mu się w miarę uporządkować owy mętlik, poczynił kolejny krok, którym było położenie się obok. Szare cielsko legło więc przed zielonooką, ostrożnie układając się na boku. Błękitne ślepia z uwagą osadziły swe spojrzenie na pysku tamtej, który wyglądał teraz wyjątkowo spokojnie i łagodnie, jak na swoją właścicielkę. Gdyby nie to, co przyniósł ten nieszczęsny pojedynek pewnie bez zastanowienia przytuliłby się do tamtej wraz z pojawieniem się w jaskini. Teraz jednak sytuacja wyglądała zupełnie inaczej, a przynajmniej dla niego. Czuł, jakby nie tyle, co miał jakiś zakaz, ale po prostu nie był godny w ogóle jakiegokolwiek kontaktu z nią. Nie ze swojej inicjatywy.
Przysunął łeb nieco bliżej jej, po czym przymknął ślepia, wzdychając cicho


RE: Jaskinia Medyka - Maya - 23-03-2014

Można było się spodziewać po stylu życia, który dotychczas prowadziła samica, że nie był to jednak głęboki sen. Uszy miała podniesione, czujne, przyzwyczajone do wyłapywania każdego szmeru - a co dopiero potężnego, tłukącego się echem po całej okolicy grzmotu. W przeciwieństwie do Ragnara, ona zareagowała dość żywo - wzdrygnęła się, na chwilę otworzyła zdziwione ślepia i przeciągnęła się, obudzona hukiem. Tylko i wyłącznie dlatego słyszała wyraźnie moment, w którym Ragnar wszedł do jaskini.
Zdziwiło ją, że nie był z nią tu wcześniej. Przyglądała się mu od kilku chwil, a kiedy położył się obok niej, w dalszym ciągu wyglądając, jak ucieleśnienie siedmiu nieszczęść, lwica podniosła łeb. Ziewnęła jeszcze raz, lecz nie przyniosło to tak spektakularnych rezultatów, jak wcześniej. Nie była ślepa - może i łzawiły jej ślepia, ale widziała, że Ragnar w dalszym ciągu nie może przestać myśleć o ich pojedynku. A raczej o jego zakończeniu. Ona też nie mogła - ale chwila snu sprawiła, że nie zastanawiając się nawet przysunęła się do niego, kilkoma krótkimi i oszczędnymi ruchami zlizała futro na jego brzuchu, po czym położyła na nim łeb, nie przestając się w niego wpatrywać.
Mało tego, zdecydowała się z nim nawet porozmawiać, przeczuwając, że ten gest mu nie wystarczy. Jakoś nie mogła patrzeć na niego w takim stanie, zwłaszcza z powodu czegoś tak błahego, jak drobne otarcie. Jeszcze godzinę temu jedną z opcji byłoby danie mu w pysk, teraz jednak, kiedy spoglądał na nią tymi ślepiami nawet jej to przez myśl nie przeszło.
Zamiast tego, lwica podniosła łapę, by oprzeć ją na jego boku. Po drodze przeczesała mu nieco futro na piersi i na brzuchu, jednak nie była to do końca zamierzona pieszczota.
- Przestań się mazać, Rag. - Powiedziała, o dziwo aż nazbyt spokojnym głosem. - Nic mi nie jest. Jest trochę drętwy, ale nie boli już tak bardzo. Już mi lepiej.
Zaczęła, jednak tak szybko, jak skończyła wiedziała, że to nie wystarczy. Zanosiło się na poważną rozmowę, jednak jakby nie przeszkadzało jej to, że odbywała ją, poniekąd, z łbem na swojej ulubionej poduszce.
- Rag, proszę, powiedz mi - kontynuowała, tym samym tonem - o co dokładnie chodzi? Tylko szczerze. Nie zasnę, dopóki mi tego nie wyjaśnisz. - Uśmiechnęła się, po czym, jakby na potwierdzenie swoich słów, dźwignęła się mimo wszystko z ziemi, żeby usiąść przed nim i zniżyć nieco łeb. - Jestem śpiąca, panie przywódca. Wal.
Uśmiech nieco jej zrzedł, ona zaś spoważniała.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 23-03-2014

Gdy lwisko poczuło ciężar łba zielonookiej na swoim brzuchu, błękitne ślepia rozchyliły się ostrożnie. To było nad wyraz uspokajające, szczególnie w stanie, w jakim się teraz znajdował. W milczeniu wysłuchał tego, co mówiła, z uwagą wyłapując każde zdrobnienie własnego imienia. Minęła chwila, zanim szary zdecydował się odezwać-kwestia, jaką poruszyła Maya, zdawała się niejasna nawet dla niego, nawet jeśli dotyczyła spraw, o których tylko on powinien mieć pojęcie.
-Ja... Ja nie wiem. Nigdy się tak nie czułem.-odezwał się w końcu.-Dalej nie mogę się pogodzić z tym, że Ci to zrobiłem-trochę mi zajmie, zanim mi się to uda, ale.. to nie tylko to, to jeszcze coś... eee, innego.-wytłumaczył, nie mogąc się do końca wysłowić. Zresztą nie było to łatwe zadanie, jeśli nie wiedziało się, co tak właściwie chce się powiedzieć.
Czuję coś dziwnego.
Tak, te słowa najlepiej oddałyby obecny stan samca, a dodatkowo zupełnie nic nie powiedziałyby lwicy, dla której ta kwestia była właśnie istotna.
-Po prostu zapomnij.-mruknął cicho.-Już nie będę, obiecuję.-dodał od razu, uśmiechając się wyjątkowo przekonująco.


RE: Jaskinia Medyka - Maya - 23-03-2014

Maya z kolei wykazała się wyjątkową cierpliwością. Zamiast dać mu w pysk, czy choćby nim potrząsnąć, samica jedynie objęła jego pysk łapą i podniosła. Widział jednak, że jej uśmiech stał się nieco krzywy, kwaśny. Dotyk jej ciepłych łap był zaś dziwnie miękki, delikatny.
- Boś nigdy wcześniej lwicy na oczy nie widział. - Mruknęła, pół-żartem, pół-serio.
Nie mogła nie zauważyć przez cały jej czas spędzony na tych ziemiach, że lwy tutaj były inne. To, co wszędzie indziej było normalne - wspólne leże, sypianie razem, dotyk, polowania lwic i pojedynki samców - tutaj było reliktem przeszłości, dla niektórych abstrakcją. Maya zasmakowała jednak tego prawdziwego życia i przyniosła ze sobą jego gorzki smak do tej krainy iluzji. Mimo to, czuła się w nim i jego zasadach jak ryba w wodzie. dlatego gdy Ragnarowi język zaczął potykać się o jego własne myśli, zerknęła na niego poważnie.
- Słuchaj, nie ma się czym godzić. Przywaliłeś mi, trudno, stało się. Co za problem? - Lwica domyśliła się znów, że ta wypowiedź niewiele pomagała, dlatego szybko wyjaśniła myśl. - To jest normalne, nie masz po co sobie tego wyrzucać. Dobra, nie tak się umawialiśmy, to prawda, ale pojedynkowaliśmy się. A skoro tak, to chyba normalne, że jedno drugiemu musiało przywalić. Ja też ci obiłam pysk, ty mi dałeś raz, a porządnie, jesteśmy kwita.
I nie skończyła tylko na tym.
- Jestem inna od was. Od was wszystkich - stwierdziła - ale tam, skąd ja przyszłam to było normalne. Jeden na drugiego się pogniewał przez dzień, potem znowu było w porządku. Zobacz. - Wskazała mu pazurem blizny na drugim policzku. - Widzisz? To było od mojej siostry. A widzisz to? - Pokazała mu znów łapę, na której wierzchu widniały następne ślady. - To znowu było od mojej matki. To normalne, że czasami tak się dzieje. Czasem trzeba. Dlatego nie przejmuj się, bo ja też mam to gdzieś. - Zakończyła z przekonaniem swoją wypowiedź. Nie mogła jednak pozostawić tematu w takim stanie, dlatego nacisnęła na Raga raz jeszcze. - Dlatego powiedz mi dokładnie, o co chodzi, bo widzę, że to nie wszystko. A obietnicę możesz sobie w dupę wsadzić, ja chcę iść spokojnie spać. - Uśmiechnęła się do niego szeroko, po czym wtuliła się pyskiem w jego policzek. Spędziła tak kilka chwil, po czym usiadła znów naprzeciw niego. - Żartowałam, Rag. A teraz powiedz, co jest grane, śmiało. Ja nie gryzę. Zazwyczaj.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 23-03-2014

Słuchał w milczeniu, przyjmując do wiadomości cały wywód zielonookiej, a im więcej słów wypowiadała, tym bardziej zastanawiał się, na ile chodzi w tym wszystkim o zranienie jej, a na ile o to dziwne, nieokreślone i niespotykane jak dotąd uczucie.
Gdy tamta skończyła, lwisko pokiwało łbem na znak zrozumienia i uśmiechnęło się kwaśno na myśl, że podobnie jak jej matce i siostrze, przyszło mu zostawić ślad na ciele Mai. Trochę mu ulżyło, mimo wszystko. Co prawda tu przecież od początku chodziło o niego, bynajmniej nie o zielonooką i to, czy dostawanie w pysk było u niej na porządku dziennym, czy nie. Musiał jednak przyznać, że było w jej głosie coś na kształt łagodnej stanowczości, która chwilowo odciążyła jego sumienie.
Pytanie, jakie potem mu zadała, zupełnie zbiło go z tropu. Myślał, że teraz już oboje zdrzemną się, zapominając o sprawie, tymczasem samica miała najwyraźniej inne plany. Ragnar zupełnie nie spodziewał się, że tamta kontynuuje temat, dlatego pierwszym, co otrzymała w odpowiedzi, było jego skołowane spojrzenie.
-Eeeee.-jego pysk rozwarł się, wypuszczając z siebie przeciągły pomruk bezradności.
Samiec spuścił wzrok, próbując jakoś poskładać myśli, ale te jak na złość, uparcie plątały się w nieskładny ciąg mieszanych odczuć. Nie bez zdziwienia poczuł, jak jego tętno mimowolnie przyspieszyło, co jeszcze bardziej wytrąciło go z równowagi zwłaszcza, że już wiedział, co chciał powiedzieć.
-Bo widzisz Maya. Chodzi o to...Umm. Rzecz w tym, że..-tu wziął głębszy oddech i przymknął ślepia, próbując się jakoś opanować.
-..że Cię lubię.-wyrzucił z siebie w końcu, gwałtownie wypuszczając powietrze z płuc. Otworzył ślepia i obracając łeb wbił zmieszane spojrzenie w ścianę, zupełnie nieruchomiejąc.


RE: Jaskinia Medyka - Maya - 23-03-2014

Tak, jak on czuł się kompletnie wybity ze swojego rytmu, tak teraz Maya spojrzała na niego ze zdziwieniem. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że rozmowa zejdzie na taki grunt - spodziewała się raczej, że Ragnar obdarzy ją jakimś ckliwym wywodem na temat delikatności lwic i tak dalej. A wtedy dałaby mu w pysk, położyła się na nim spać i wszyscy żyliby długo i szczęśliwie. Teraz jednak stało się to zatrutym jabłkiem, które całkowicie odwróciło bieg historii.
- To wszystko? - Powtórzyła po nim z mieszanką zdziwienia, politowania i rozbawienia na pysku.
Wyglądało to w połączeniu z krwawymi szramami zarówno makabrycznie, jak i irracjonalnie oraz komicznie. W szczególności jednak irracjonalnie. Widziała, że to, co powiedział Ragnar musiało być dla niego jak wyznanie z głębi serca - te westchnienia, niepewny głos, uciekające spojrzenie... a wszystko o to, że ją polubił? Jej oddech już zaczynał przeradzać się w chichot, kiedy samica bez ogródek położyła się przy nim i przytuliła całą sobą do niego.
Lwy.
- Jak się obudzę przypomnij mi, żeby sprawdzić, czy nie zostawiłeś jajek gdzieś na zewnątrz... - uszczypnęła go złośliwym komentarzem, po czym po prostu liznęło się jej kretyna po policzku - ...złotko.
A potem, chichocząc pod nosem jak głupia położyła łeb na swoich łapach, nie mogąc uwierzyć, że jej stadu przewodził taki cymbał. Taki durny, tępy, miękki, niedojrzały i pokraczny, ale mimo wszystko uroczy cymbał. Jak to możliwe, że lew tak silny i bezkompromisowy był jednocześnie tak rozbrajająco głupi? I wszystko o to, że ją lubił?
Na nieszczęście dla niego, w kwestii uczuć nie mógł liczyć na jej bystrość. Akurat w tej dziedzinie lubić równało się lubić - ona również go lubiła. Cały jej dystans do jego zachowania stopniał, rozbił się, popękał od tego, jaki robił się przed nią pokorny. Potulny i nieśmiały, jak lwiątko. Oj, Ragnar, ciężko będziesz musiał pracować na poprawę wizerunku. Zwłaszcza teraz, gdy Maya przewaliła się na bok i zarzuciła Ci łapy na szyję, przytulając mocno do siebie.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 25-03-2014

Łeb lwiska odwrócił się, a zdziwione spojrzenie bladych ślepi wlepiło się w samicę. Kpina Mai i jej śmiech zupełnie zbiły go z tropu, nie rozumiał czemu tak zareagowała i jak właściwie ma to odczytać.
Ragnar wyraźnie spochmurniał-oczywiście nie miał do niej żalu o to, jak się zachowała, po prostu nie wiedział, co miał o tym myśleć. Czy rzeczywiście wyśmiała go wiedząc, co jest na rzeczy czy po prostu nie do końca zrozumiała jego intencje?
Na dodatek te przytulenia i inne czułości-same sprzeczne sygnały, które jeszcze potęgowały mętlik, który zawiązał się we łbie szarego.
Eh, te baby, jedne mniej, drugie bardziej, ale wszystkie pokręcone.
W obecnym stanie rzeczy nie pozostawało mu nic innego, jak trwać w objęciach samicy. Dopiero po jakimś czasie, gdy Maya zasnęła, a jej uścisk poluźnił się, lwisko zgrabnie wysunęło się spod jej łapy, podnosząc się z ziemi.
Może i łudził się, ale postanowił założyć, że to ta druga wersja jest prawdziwa, że nie do końca się zrozumieli. Takie niedopowiedzenie było o wiele przyjemniejszym scenariuszem niźli świadome odrzucenie.
W gruncie rzeczy wystarczyłoby kilka bardziej dobitniejszych słów, aby rozwiązać całą tę sytuację. Owa jednak nieco komplikowała się, jeżeli te parę wyrazów nie przechodziło uwikłanemu w problem przez gardło.
Słowa, tak często rzucane na wiatr jednak nie były przecież jedyną drogą. Czy czyny nie wyrażały sobą po stokroć więcej?
Błękitne ślepia z niechęcią przeniosły wzrok na wyjście z jaskini. Burza wciąż trwała, a błyski nie ustawały. Samiec przełknął ślinę, po czym szybkim, aczkolwiek niepewnym krokiem opuścił grotę.


RE: Jaskinia Medyka - Maya - 25-03-2014

Tym razem Maya nie zauważyła momentu, w którym samiec opuścił grotę - po raz pierwszy od dawien dawna zdarzyło się jej zapaść w prawdziwie głęboki sen. Bardziej z doświadczenia, wyrobionych nawyków, aniżeli ze świadomej decyzji - podświadomie pamiętała, że w porze deszczowej polowania kosztowały znacznie, znacznie więcej energii, niż kiedykolwiek indziej. Tropienie zwierzyny było mordęgą, pościg pośród błotnistych, niknących pod łapami sadzawek zaś wyraźnie faworyzował kopyta ofiar, aniżeli szybkość i siłę lwa. Liczył się tylko spryt, ale jednak bardziej, niż kiedykolwiek indziej liczyło się też szczęście. Na nim zaś Maya nie polegała. Gromadziła więc siły przed dalszymi trudami, z którymi wiązała się pora deszczowa.
Brak Ragnara przejawił się jedynie tym, że przez sen Maya zwinęła się w kłębek, chcąc zachować jak najwięcej ciepła.