Król Lew PBF
Jaskinia Medyka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Jaskinia Medyka (/showthread.php?tid=57)



RE: Jaskinia Medyka - Shi - 29-05-2014

Obce głosy przebudziły gepardziątko, które właśnie otwierało swe zaspane oczka, aby spojrzeć wprost na Chikję. Po grzbiecie młodzika przeszedł dreszcz. Kto... Kto to jest? I co tutaj robi? Jej tutaj nie było wcześniej, co tutaj się dzieje!
Młody cofnął się nieco, mimo że już i tak był blisko swojej opiekunki, teraz opierał się o nią grzbietem. Rozejrzał się nieco zdezorientowany. Ragnara nie było. Frigg też. Na szczęście dojrzał siostrę, co go znacznie uspokoiło. Został jednak tam, gdzie stał w tej chwili. Obca nie wyglądała, jakby przyszła tutaj na miłe pogaduszki. O co tu może chodzić? Młodemu nie pozostało nic innego, jak tylko czekać, w inny sposób się niczego nie dowie.
Spojrzał uważniej na czarną i dopiero teraz zobaczył jej wielkie uszyska, które zrobiły na nim równie wielkie wrażenie, co na Shiyi. To w ogóle jest lwica? Budową ją przypominała, ale żadna lwica, jaką spotkał w swym krótkim dotąd życiu nie mogła poszczycić się takimi sensorami.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 30-05-2014

Z każdym słowem wypowiadanym przez czarną czuła, jak coraz szybciej wali jej serce. Co za bezczelna... oszczędźmy sobie określeń. Bo to nie ma sensu. Z ulgą obserwowała jej odejście.
- Salve.
Nie mogła się jednak powstrzymać przed warknięciem. Po prostu musiała, inaczej by eksplodowała. Wypuściła nagromadzone w płucach powietrze powoli, dając sobie chwilę na uspokojenie. Dopiero po tym zmęczone spojrzenie lwicy wylądowało na Szyszkach. Jasna łapa przyciągnęła Shiyę do jasnej piersi lwicy, a Nyota wyciągnęła łeb w stronę Shi. Ciekawe kiedy się obudził... w każdym razie, brązowy nos lekko musnął futerko samczyka. Cofnęła się i zerknęła na wyjście.
- Wygląda na to, że już będziemy mieli spokój.

Dodane 18 czerwca

Po długiej drzemce ocknęła się i ziewnęła potężnie. Kolejno musnęła brązowym nosem grzbiety kociąt. Poczekała chwilę aż zerkną na nią nieco przytomniej.
- No cóż, czas wyjść. Ja muszę zapolować a wy się pobawcie. Tylko uważajcie i bądźcie grzeczni. Ruszamy... rozdzielimy się, jak dam znak.
Uśmiechnęła się jeszcze krótko i powoli wyszła z jaskini.

z.t

[ Dodano: 2014-08-16, 01:32 ]
Dey z nisko zwieszonym łbem weszła do jaskini. Gdyby na zewnątrz padało, lwica najprawdopodobniej by nawet na to nie zareagowała. Była zmęczona i polowaniem i rozmową z Shyeiro i zamartwianiem się o Szarego. Martwiła się też o Frigg i Szyszki. Powinny już wracać...
Z cichą nadzieją rozejrzała się po jaskini. Na co ona liczyła...
Nawet nie próbowała szukać wygodnego miejsca. Ot zwaliła się tam gdzie stała, w pobliżu ściany, zwijając się w precelek z pyskiem położonym na łapach.
Na nic nie miała nastroju. Trudno, że kilka ostrych kamieni wpijało się w łapę. Kilka szram w te czy wewte... co za różnica.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 16-08-2014

Samiec wślizgnął się do jaskini, zgrabnie i cicho, jak to na kota przystało.
Zanim ślepia dostosowały się do półmroku, panującego wewnątrz i dostrzegły sylwetkę lwicy, ciemne nozdrza zdążyły już zakomunikować lwisko o jej obecności.
Kąciki pyska zadrgały niezauważalnie, formując słaby uśmiech.
Szare cielsko zmierzyło w stronę samicy, by bez pardonu ułożyć się na boku, tuż przy jej grzbiecie.
Bliznopyski wziął głęboki oddech, kosztując przy okazji zapachu Nyoty, która zdawała się jednak być pogrążona we śnie.
Westchnął cicho, nad jej karkiem, przysuwając doń jasny pysk. Kurtyna ciemnych powiek zatrzasnęła błękitne ślepia, a on sam pogrążył się we własnym i Deyne oddechach, przeplatających się nawzajem.
Moment z dala od ciągłego planowania i poczucia nieodłącznej obligacji do działania . Chwila spokoju, którą z lubością mógł się teraz delektować.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 16-08-2014

Praktycznie już spała, gdy ktoś wszedł do jaskini. Tylko uszy skierowała w jego stronę... ale dopiero obecność przy jej boku spowodowała, że otworzyła zaspane ślepia i powoli zwróciła pysk w stronę lwa. Dwukolorowe oczy rozszerzyły się natychmiast w wyrazie zaskoczenia, który chwilę później został zastąpiony błyskiem radości. Brązowy nos musnął łapę samca, zupełnie jakby lwica chciała się upewnić, że rzeczywiście on tu jest, a nie że to znowu jakiś dziwny sen. Mając potwierdzenie uśmiechnęła się lekko i złożyła łeb na własnej, mając ciągle możliwość zerknięcia na Szarego.
- Zaczęłam się martwić, że znowu się wplątałeś w jakieś kłopoty .
Dziwne, od razu jej się humor poprawił.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 17-08-2014

Błękitne ślepia pozostały jednak zamknięte, aż do czasu, gdy symfonii ichoddechów nie przerwał cichy głos samicy. Wówczas czarne źrenice powoli zmierzyły jej pysk, razem z dwukolorową parą oczu, a ciemnie wargi wygięły się w słaby i nieco zmęczony uśmiech.
-Musiałem załatwić parę spraw.-mruknął cicho.-Parę kwestii, istotnych dla przyszłości stada-potem ci opowiem.-dodał zaraz, czując, że nie chce jeszcze do tego wracać, nie kiedy ma okazję nie myśleć o tym przez chwilę.
-Wybacz, że nie było mnie tyle, nie sądziłem, że tyle mi na tym zejdzie. Właściwie, to kręciłem się w okolicy, ale jakoś nie miałem okazji tu zajrzeć.-dodał, czując, że mimo wszystko winien wytłumaczyć jakoś swoją nieobecność.
-Mam nadzieję, że wszystko w porządku. Frigg, Szyszki. Ty.-ciągnął dalej, posyłając tamtej pytające spojrzenie.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 17-08-2014

Skinęła minimalnie łbem. Na to jeszcze się znajdzie czas, choć szczerze, to bardzo ciekawiło ją, co tym razem za zmiany miały nastąpić. I nie miała zielonego pojęcia, czego mogłyby dotyczyć. Przecież teraz już było dobrze.
Lwica rozwiązała supeł w postaci którego leżała do tej pory. Wyciągnęła przed siebie łapy i zwróciła pysk ponownie w stronę Ragnara. Martwiła się niego. W odpowiedzi na to co powiedział, otarła pyskiem o kark samca.
- Byłeś po prostu zajęty. A na czas nie mamy wpływu... w każdym razie dobrze, że już jesteś.
Cofnęła łeb i spojrzała na swoje łapy. Hm, jakby to streścić.
- Raczej tak. Twoja córka chce zostać strażnikiem, Shi jak zwykle jest spokojny, a Shiya myśli, że już jej nie lubisz. Starałam się wybić jej ten pomysł z głowy i chyba się udało, ale wiesz... same słowa wiele nie dadzą. Ogółem to są teraz starsze i nie potrzebują mnie już tak bardzo. Sam z resztą widzisz.
No i jeszcze ona.
- Rozmawiałam z kilkoma lwicami... może w końcu uda się nam wspólne polowanie. Każdej z nas będzie znacznie łatwiej.
Zamyśliła się na chwilę, wyobrażając sobie przebieg takiego polowania. Nigdy więcej stresu i denerwowania się, bo będzie miała wsparcie...
I dopiero po chwili wyrwała się z tego stanu. Rzuciła krótkie spojrzenie Przywódcy, po czym oparła łeb na pokrytej cienką blizną łapie.
-Pogadamy później... musisz odpocząć.
I w zasadzie ona też. Uśmiechnęła się krótko do samca, by potem zamknąć ślepia.
Tym razem to nie będzie czuwanie, a normalny sen.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 18-08-2014

Wysłuchał w ciszy, jakby w półśnie tego, co tamta miała do powiedzenia. Ostatecznie nie odezwał się nawet-przyjął wszystko do wiadomości, ze swego rodzaju ulgą, co zwieńczył jedynie porozumiewawczym mrugnięciem i cichym pomrukiem.
Nie zamierzał nawet sprzeczać się z różnooką, w istocie zmęczony był ciągłym planowaniem czy choćby samym chodzeniem, coby te plany w życie wdrażać.
Instynktownie przysunął łeb do jej szyi, po czym poszedł w jej ślady, z lubością oddając się w objęcie długiego i bardzo przyjemnego snu.
O dziwo nawet obudził się jako pierwszy. Ostrożnie uniósł łeb i spoglądnął na drzemiącą Nyotę.
Co prawda był samcem, ale nie ślepcem-zauważył wcześniej, że coś jest nie tak, Dey sprawiała wrażenie przybitej i nie umknęło to jego uwadze. Był jednak zbyt zmęczony, aby dociekać źródła jej problemu.
Teraz jednak jego umysł był jasny, jak nigdy, a myśli szły i szły do przodu, wiążąc się w mniej lub bardziej prawdopodobne scenariusze. Jednym z nich i jak się zdawało bardziej logicznych, naprowadzał lwisko na samo siebie.
Mało przebywał z Deyne, zwłaszcza ostatnimi czasy. Miał swoje sprawy, zdarzało się, że przychodził po Frigg, jednak nie było w tym wszystkim miejsca na niegdysiejsze niezobowiązujące pieszczoty, w których oboje bez wątpienia się lubowali.
Niczego jednak sobie nie obiecali, taka była prawda. Lwisko mimo wszystko czuło jakiś niesmak z pozostawianiem jej samej sobie. Może i nie był zainteresowany partnerstwem, jednak jak by nie było-Nyota dała mu córkę-najcenniejszy dar, jaki mógłby otrzymać od kogokolwiek i kiedykolwiek. Opiekowała się nią tak samo, jak i Szyszkami, polowała i zawsze była u jego boku, a to bynajmniej nie pozostawało niedocenione w bladoniebieskich ślepiach. Deyne była właściwie jedną z ważniejszych osób w jego życiu. Tak naprawdę przywiązanie szarego do niej nie mogłoby konkurować jedynie z uczuciami wobec Frigg, a to był już wyższy poziom uczuć.
Nic dziwnego więc, że odczuwał pewnego rodzaju dyskomfort, widząc ją w takim stanie.
Westchnął cicho, wciąż wlepiając w nią zamyślone i jakby nieco zatroskane spojrzenie.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 18-08-2014

I tak jak podejrzewała, tak też i się stało. Spała mocno i długo jak na nią... znacznie dłużej i spokojniej niż w ciągu ostatnich tygodni. Jednak i lwie lenistwo ma swoje granice. Po kolejnym śnie opartym na... nazwijmy to, stałych elementach, miała już dość. Sygnałami o tym, że lwica zaczęła się budzić, było przeciągłe, niskie warknięcie i napięcie przednich łap. Dwukolorowe ślepia jasnej rozchyliły się troszeńkę... musiała się przyzwyczaić. Nadal odczuwała zmęczenie wczorajszego dnia.
Mając przed sobą rozmazaną sylwetkę Szarego, uśmiechnęła się leciutko na powitanie.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 18-08-2014

-Deyne?-zwrócił się do niej, tym razem nie używając czulszego skrótu, jak zazwyczaj. Chciał w miarę możliwości przykuć jej uwagę, gdyż poruszyć chciał wcale nie błahą kwestię. Zawahał się przez chwilę, otwierając pysk, ale ostatecznie go zamykając, nie będąc pewnym czy rzeczywiście w ogóle się w to mieszać.
-Nie myślałaś o tym, żeby no wiesz.. znaleźć sobie kogoś?-spytał ostatecznie, jakby od niechcenia, jednak szybko- zanim mógłby zdążyć jeszcze rozmyślić się z podjęcia owej próby.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 18-08-2014

Ślepia lwicy otworzyły się szerzej i nabrały nieco przytomniejszego wyrazu. Badawcze spojrzenie legło na wyraźnym już teraz samcu.
Dziwne... zazwyczaj używał skrótu jej imienia. A tym razem nie. Ciekawe, o co chodziło. Może i była jeszcze śpiąca, ale zdołała zauważyć również jego nietypowe zachowanie. Zupełnie jakby... był nieśmiały? Ta sytuacja coraz bardziej ją zastanawiała. A szybko rzucone pytanie spowodowało, że oprzytomniała zupełnie. I jeszcze w dodatku czuła, jakby coś lodowatego i ciężkiego wpadło jej do żołądka... Podniosła łeb z ziemi i spojrzała uważnie na Szarego. O co mu mogło chodzić? Odezwała się dopiero po dłuższej chwili, cicho i jeszcze z lekko słyszalną, poranną chrypką.
- Zanim znalazłam się w Świcie? W życiu. Od kiedy tu jestem? Huh...
I weź tu wybrnij z pyskiem w takiej sytuacji...
- Owszem... zdarzało się.
Gdyby tylko wiedział, że wtedy głupoty miała w głowie, a teraz u swego boku widziała tylko jego...


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 18-08-2014

Odpowiedź lwicy daleka jednak była od satysfakcjonującej.
-Ahaaa.-mruknął przeciągle.-A zamierzasz coś z tym zrobić?-spytał po chwili, uśmiechając się krzywo, jak to zwykł robić. Oczywiście nawet mu przez myśl nie przeszło, że owe "owszem" dotyczyło nikogo innego, jak jego. Ich umowa była w tym przypadku święta, nic dziwnego więc, że z góry wykluczał podobny scenariusz.
-Wiesz, chciałbym, żeby wszyscy tutaj stąpali twardo po ziemi-zaczął, tym razem bez uśmiechu-To właśnie ma nas odróżniać od mdłych Lwioziemców, którzy nie potrafią wziąć spraw w swoje łapy. My tutaj nie boimy się sięgnąć po to, co nasze. Ty też nie powinnaś.-dodał, z trudem nie unosząc kącików warg, które zadrgały mimowolnie.
-Zresztą, nie sądzę, żebyś miała mieć jakieś problemy, nie w tej kwestii.-mruknął, przechylając łeb i szczerząc się znacząco.
-W czym więc rzecz?


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 18-08-2014

Miała nawet wrażenie, że jemu ta odpowiedź niezbyt się spodobała. Na jego pytanie przekręciła lekko łeb, po czy skinęła w ramach odpowiedzi. Była w tej chwili skołowana.
Nie złapał.
Z uwagą wymalowaną na pysku wysłuchała całego wywodu samca, czując jak we wnętrzu zaczyna ją rozrywać ze śmiechu. Powoli podniosła się z ziemi, odwracając się od niego. Nie była już bowiem w stanie zapanować nad kącikami pyska, które już wywindowały się w górę. Zmusiła się, by odpowiedzieć cicho, nadal smutnym tonem.
-Sama nie wiem. Może w tym, że...
Prawdopodobnie atak który nastąpił w tej chwili dla samca był zupełnie niezrozumiały, zaskakujący i tak dalej i tak dalej... w każdym razie znajdował się uwięziony między przednimi łapami lwicy, która stała nad nim z zaczepnym uśmiechem na pysku i błyszczącymi ślepiami.
Zwłaszcza, że sposób w jaki go wywróciła, był mu doskonale znany. Sam z nią tak zrobił kilka razy. I zawsze z zaskoczenia. Po chwili przybrała niewinną minkę i odezwała się spokojnie.
-No i co dalej?


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 18-08-2014

Kłamstwem byłoby powiedzieć, że nie był zaskoczony. Jego zdziwienie jednak nie było spowodowane nagłym ruchem samicy,o nie. Sęk w tym, że zrozumiał aluzję, jaką niosło ze sobą jej posunięcie, a ta z kolei nie tyle, co była niespodziewana, a wykluczona.
Samiec spoważniał, kontrastując z ochoczo roześmianym pyskiem różnookiej.
-Nie o to mi chodziło.-zaprzeczył sucho, kręcąc łbem.-Miałem na myśli partnera.
A oboje wiemy, że nie jestem i nie będę Twoim-zdawało się dopowiedzieć echo w ich łbach.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 18-08-2014

Kłamstwem byłoby też stwierdzenie, że to stwierdzenie i prawda która pojawiła się w jej umyśle nie podziałało nią nią jak uderzenie kopytem w brzuch.
Pamiętaj, co sobie obiecywałaś... Dla kogo i po co to robisz.
Ze znacznie mniejszym uśmiechem, a nawet zażenowaniem z powodu własnego zachowania wypuściła Szarego, po czym cofnęła się o krok. Usiadła na ziemi zupełnie tak jak wcześniej, nim się na niego rzuciła. Tyle że teraz zamiast czucia rozsadzającej energii, czuła jakby uszło z niej całe powietrze.
Długo zastanawiała się nad tym, co miała powiedzieć. I jak.
- Tak. I co z tego.
Wzruszyła barkami. Mogła tu nie przychodzić...
-W tej chwili Frigg i Szyszki to moje główne... nazwijmy to zadanie.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 18-08-2014

Podniósł się więc i za nią, ostatecznie znajdując się nieco wyżej niż na linii jej oczu.
-Daj spokój, nie możesz ciągle myśleć o młodych.-zanegował od razu.-Wiadomo, że nie puścimy ich na podbój krainy Czterech Stad, ale są już wystarczająco duże, żeby nie siedzieć wieczne u Twego boku. Teraz zresztą więcej nauczą się na własnych błędach, niźli na naszych kazaniach.-kontynuował, wyraźnie zdeterminowany do pociągnięcia tego zgoła niewygodnego tematu dalej.
-Przestań martwić się o innych i zadbaj trochę o własne potrzeby. Nie jestem głupcem, domyślam się, że moja osoba to trochę za mało w tym przypadku.-w końcu jeśli Dey potrzebowała prawdziwego związku, próżno było szukać zaspokojenia tej potrzeby u niego. Uważne ślepia świdrowały tamtą badawczo.