Król Lew PBF
Jaskinia Medyka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Jaskinia Medyka (/showthread.php?tid=57)



RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 18-08-2014

Niski warkot wydobył się z jej pyska.
- To mój obowiązek i przywilej... i będę je chronić tak długo jak będzie trzeba, bądź jak długo będę mogła. Z resztą dziwisz się matce, że martwi się ciągle o swoje młode?
Prychnęła cicho. Żal powoli zamieniał się gniew. Na razie jednak nad nim panowała... ciekawe jak długo. Nie rozumiała.
Najpierw przychodził, przepraszał... a teraz to. Ciężkie westchnięcie uleciało z jej pyska, a lwica zamknęła ślepia.
- A wiesz, że jedno z drugim bardzo się łączy?
A to co miała dalej powiedzieć, nie miała zamiaru nigdy więcej powtórzyć. Ciężko było jej się wcale do tego przyznać głośno... zwłaszcza że raz już zbył ją śmiechem. Nie była nawet w tej chwili w stanie na niego spojrzeć.
- Wiem, jaka jest umowa... i jej nie złamię. Nie mogę cię przecież zmusić do czegokolwiek. Ale nie wymagaj ode mnie, że z radosnym uśmiechem rzucę się na poszukiwania partnera.
Białe pazury wysunęły się mimowolnie.
- Zdajesz chyba sobie sprawę z tego, że nawet jeśli by się taki znalazł, to miałby styczność z Frigg... i spędzałby z nią więcej czasu, niż ty to robisz teraz. Jest mała... nie zrozumiałaby.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 18-08-2014

-Przecież niie to miałem na myśli.-zgrzytnął zębami, niezadowolony z tego, jak tamta odebrała jego słowa. Chciał przecież dobrze, odciążyć ją trochę-anim jednak zdołał naprostować swoje słowa, Deyne zabrnęła nieco dalej.
Ciemna powieka zadrgała nerwowo, a czarne wargi skrzywiły się.
-Niczego od ciebie nie wymagam, lwico.-warknął podrażniony jej postawą-Zależy mi tylko na twoim szczęściu. Ja ci go nie dam, dlatego chciałem zasugerować inne rozwiązanie.-dodał zaraz, czując jak podnosi się mu ciśnienie, zwłaszcza, gdy została poruszona kwestia Frigg.
-Bynajmniej. Sam bym się nią zajął. Nie zabroniłbym jej przecież kontaktu z własną matką, ale chyba nie myślisz, że pozwoliłbym jakiemuś lwu wychowywać moją własną krew?-spytał, chłodno spoglądając na łapy Deyne, przyozdobione błyszczącymi szponami.
-Nie bądź śmieszna.-wypluł cierpko, ponuro mierząc ją i jej-najwyraźniej- agresywne zapędy.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 18-08-2014

Może gdyby wtedy była w innym nastroju, odpowiedziałaby zupełnie inaczej. Teraz jednak pewne granice zostały złamane... i skoro zaczęli rozmawiać szczerze, to trzeba było to dokończyć.
Lwico... a więc teraz była bezimienna. Kolejne mocne kopnięcie w brzuch. Dla nich zawsze to było takie proste, jasne... Wysłuchawszy całej wypowiedzi, uszy przylgnęły ciasno do czaszki
W końcu zwróciła do niego łeb, spoglądając na Bliznopyskiego. Wbrew wysuniętym pazurom i przytulonym uszom... w dwukolorowych ślepiach nie było nawet cienia gniewu, agresji... niczego, o co teraz Szary ją podejrzewał.
- Teraz już rozumiesz, czemu nigdy nie szukałam.
Uśmiechnęła się leciutko.
To byłby wybór pomiędzy kimś zupełnie niepewnym i nowym, a kimś, za kogo Dey oddałaby życie gdyby tylko mogła. Kto wie, czy dla nowego partnera nie musiałaby opuścić terenów Zachodnich? Na coś takiego nie było ją stać. Nie teraz.
- Mam wybór. I już dawno go podjęłam... Może nie jest tak idealnie, jakbym sobie wymarzyła. Ale jest lepiej, niż mogło być.
To co Ranar przypisał agresji, było po prostu oznaką wewnętrznej walki... i najwidoczniej przeciwnik- ból, wygrywał.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 19-08-2014

Lwisko momentalnie poczuło, jaki ciężar zwala na jego barki lwica. W istocie, teraz wiedział-wolałby jednak by ta prawda nigdy nie dosięgła jego uszu.
-No po prostu świetnie.-warknął, odwracając wzrok.
-Jasne, wybrałaś, ale mogłaś to zachować dla siebie, wiesz? I jak niby dalej wyobrażasz nas? Ciągnięcie tego wszystkiego, kiedy wiemy, że jedno będzie chciało czegoś więcej?-mówił gwałtownie, nawet nie kryjąc pretensji do niej.
-Nie, no to się nie dzieje naprawdę.-zaśmiał się pod nosem, kręcąc łbem i robiąc kilka kółek, jedno po drugim, by ostatecznie zatrzymać się obok lwicy.
Spojrzenie chłodnych ślepi spoczęło na jej pysku, a Ragnar jakby zastygł w miejscu, lustrując ją tak przez chwilę.
-..nie potrzebujesz wzajemności, co?-mruknął, przymykając ślepia do połowy.-Jak uważasz, każdy ma prawo do własnego zdania.-ciągnął dalej, kiwając lekko łbem i ocierając bokiem pyska o jej żuchwę.
-Nie zamierzam brać odpowiedzialności za twój własny wybór, nie obchodzi mnie też twoja słabość, bo wiedziałaś, jak to ma wyglądać już od samego początku.-mruczał nad jej uchem cicho i przyjemnie, zupełnie nieadekwatnie do treści swoich słów.-Mogę sobie lubić ciebie, mogę lubić inne lwice. Oczywiście ciebie cenię sobie o wiele bardziej-dałaś mi córkę, ale wiedz jedno, bo nie zamierzam tego nigdy powtarzać.-zamilkł momentalnie, aby podkreślić wagę jakże krótkiego i zwięzłego komunikatu.-nie należę do nikogo.-szepnął, po czym pogładził jęzorem skroń tamtej, przysuwając się niezauważalnie.
W jego ślepiach zapłonęła wówczas wyraźna iskra podniecenia.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 21-08-2014

Zamruczała cicho.
-Szczerość to podstawa, Rag. W każdym stadzie.
Nie mówiąc już o jego poprzedniej przemowie, w której to powiedział czym odróżniają się Lwi od Zachodnich.
Kolorowe oczy śledziły każdy ruch szarego samca. Czekała na to, co miał zdecydować... no bo czy był inny wybór? Inna myśl, która spowodowała, że kącik pyska uniósł się w ledwo zauważalnym uśmiechu. Czy nie powiedział tego samego, gdy dowiedział się, że jest ojcem Frigg? Bo jeśli dobrze pamiętała, to chyba tak było.
Nie odpowiadała na jego pytania... wszystko co miała do powiedzenia na ten temat powiedziała wcześniej. Po prostu słuchała. Nie miała też zamiaru się kłócić o cokolwiek... bo to co mówił było prawdą. W większości.
Zamiast tego, wolała się skupić na jego zachowaniu, dotyku.
Część umysłu nadal gdzieś tam starała się analizować jego wywód. Podsumowanie było krótkie. Nie jest i nie będzie jedyną... ale znaczy nieco więcej. A to już było dla niej sporo. No i wniosek, do którego doszła po rozmowie z Mayą.
Ciało jednak zbytnio jej nie słuchało. Na pieszczoty przywódcy odpowiedziało cichym pomrukiem... pozwoliło sobie nawet otrzeć się czołem o policzek i pokrytą grzywą pierś Ragnara.
Jak ostatnio, serce brało górę nad rozumem.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 23-08-2014

-Dlatego powiedziałem, co musiałem.-mruknął w odpowiedzi, zniżając łeb i głaszcząc jej szyję szorstkim językiem. I nie mówił już nic.
Kontynuował to, co sam zaczął, ku własnej i jak mniemał jej uciesze, by po fakcie ułożyć się obok niej i westchnąć cicho. Z całych sił starał się wymazać to, co wyznała mu uprzednio samica. Choć nie miało mieć to większego znaczenia, choć osobiście to zanegował, to już nie było to samo, a drobinki dyskomfortu uwierały zakamarki jego umysłu.
-Chcę fuzji Zachodnich z Lwimi.-odezwał się po długim milczeniu.-Vasanti Vei, ich królowa, popiera tę ideę. Wynieślibyśmy się w końcu z tych jałowych ziem raz na zawsze, mając zwierzyny pod dostatkiem tak, jak zawsze na to zasługiwaliśmy.
-mruknął, zakładając łapę na łapę.
-Niebawem przekażę plan reszcie stada i przedstawię im ją. To ma być pokojowa fuzja, bez niepotrzebnego rozlewu krwi-z korzyściami dla obu stron.-zamilkł, spoglądając badawczo na różnooką. Ciekaw był jej reakcji.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 23-08-2014

Leżała z przymkniętymi ślepiami, wsłuchując się w swój oddech. W reakcji na głos Bliznopyskiego jasne ucho zwróciło się w jego stronę razem z kompletem różnokolorowych ślepi. "Brwi" lwicy zmarszczyły się nieco.
- Nie powiem... znacznie łatwiej będzie nam polować i ogólnie żyć. Mówisz, że Vei nie widzi w tym problemu? Jestem trochę zaskoczona... w końcu nasze stada niekoniecznie się lubią.
Po chwili przypomniała sobie jeszcze spotkanie sprzed jakiś kilku dni.
- Jakiś czas temu wpadła na mnie jakaś Lwioziemka... Felija chyba. Jakoś niezbyt się jej podobało, skąd ja i Giza pochodzimy. Nie mówiła tego głośno, ale wiesz... zachowywała się, jakbyśmy miały się na nią rzucić.
Kącik pyska uniósł się w rozbawieniu.
-Jeśli uważasz, że to się uda... nie mam nic przeciwko. W większej grupie lwic łatwiej polować. A tobie i Kahawianowi powinno być łatwiej z patrolem.
Ciekawiło ją jeszcze jedno, ale nie miała ochoty się o to pytać. Skoro Vei była królową... po fuzji to ona i szary stanęliby na czele tego stada.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 23-08-2014

-Nie widzi w tym problemu, bo zachowa swoją pozycję, oczywiście. Tak zwany kompromis.-odparł, spoglądając na tamtą z ukosa.
-Może i się nie lubią, ale to da się zmienić. W końcu wszyscy zauważą korzyści z tego układu. My zyskamy tereny, a oni ich wartościowych mieszkańców, proste.-kontynuował swój wywód.
-Oczywiście znajdą się tacy, których ślepota na lepsze rozwiązania pogrąży tak bardzo, że najzwyczajniej odrzucą naszą propozycje-wówczas odejdą bądź postawią się władzy. Wtedy zajmę się nimi osobiście.-mruknął wyjątkowo dwuznacznie, kładąc łeb na łapach.
-Wszystko jest już praktycznie zaplanowane. Na naszej drodze do życia w dostatku stoi już tylko jedna przeszkoda-ich król.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 23-08-2014

Skinęła lekko łbem, dając znać że dotarło do niej. Czyli tak jak się spodziewała. W zasadzie chciała bardziej go spytać o coś innego.
- A tak w ogóle... to czemu jest taka wrogość między nami? Ot tak, czy coś wcześniej się stało?
Była po prostu ciekawa. Wolała się dowiedzieć jak najwięcej, niż potem miałaby popełnić jakąś wtopę. A taka mogłaby ją drogo kosztować.
- Chyba jestem już pewna jednej takiej- zamruczała cicho z przekąsem.
Jakoś nie widziała siebie polującej u boku płowej różnookiej. Dey do niej grzecznie, a ta jakby miała zaraz się zerwać i uciec. Nie ma nawet mowy o wspólnych łowach.
Uszy lwicy drgnęły nieznacznie, a w ślepiach błysnęła iskierka zaniepokojenia.
-Partner Vei, czy nie? Wiadomo coś na jego temat?


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 23-08-2014

-Czemu?-krzywy uśmiech wpełzł na pysk szarego.-Bo jesteśmy dwoma stadami, żyjącymi obok siebie. Mamy inne poglądy, innych władców, a każdym zależy na dobrobycie. No i terytoria-każdy dąży do powiększania swojego. Rywalizacja jest tu więc naturalnym stanem rzeczy. Czy nie miło jest górować nad pozostałymi, zabierając im przy okazji najlepsze kąski?-spytał, aczkolwiek nie oczekiwał jej podpowiedzi.
-Poza tym, tamci już nie raz działali nam na nerwy. Od kiedy pamiętam ich młode i nie tylko pałętały się bezkarnie po naszym ziemiach, a to już jawna głupota ich rodziców i zniewaga dla naszej pozycji i zasad, które ustaliliśmy.-kontynuował, krzywiąc się nieznacznie na wspomnienie owych niezbyt przyjemnych chwil.
-Nie.-odparł cierpko na jej pytanie.-Nazywa się Mako i z tego, co mówiła Vei, jest typowym Lwioziemcem, któremu wydaje się, że świat to sielankowa kraina, a wszystko sprowadza się do bycia miłym i uśmiechania się.-wzruszył barkami.
-Mam zamiar wyzwać go na pojedynek o władzę.-oświadczył spokojnie, zawieszając wzrok na wyjściu z jaskini.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 23-08-2014

Czyli można było to sprowadzić do naturalnej rywalizacji pomiędzy stadami. Każde uważało się za najlepsze i bezbłędne...
Na wzmiankę o młodych wzruszyła lekko barkami.
-Jeszcze nie widziałam żadnego z nich... może nie miałam na tyle... szczęścia. Mam przynajmniej nadzieję, że Frigg i Szyszki przestrzegają mojego zakazu.
Łatwo było mówić, gdy to czyjeś dzieci plątają się po twoich terenach. Gorzej, jak jest na odwrót. Własnej córki nie posądzała o takie ryzyko... była zbyt posłuszna ojcu. Ale Szyszki? Cień wątpliwości zakiełkował w jej sercu. Musiała któregoś razu wypytać się co i jak... może nawet wybrać się za nimi. Dla własnej pewności.
Jasny ogon drgnął nerwowo.
-Chyba, że to pułapka. No ale cóż... jeśli nie spróbujemy, nie będziemy wiedzieli.
Westchnęła krótko. Wiedziała, że tak właśnie wygląda przejęcie stada. Ale niezbyt jej się to podobało...
- Jeśli rzeczywiście jest taki jak mówi Vei... to może samo wyzwanie go sprawi, że spanikuje i popełni głupie błędy. Wszystko odbędzie się na pradawnych zasadach... i choćby przez wzgląd na to, część lwów powinno zostać. Przecież nie jest normalne, by odejść z samcem który nie może zapewnić bezpieczeństwa...


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 30-08-2014

-Nie wiem, jak Szyszki, ale Frigg nie pozwoliłaby sobie na złamanie zakazu. Jest bardzo inteligentna i ambitna, jak na lwiątko w swoim wieku-nie sprawiłaby mi takiego zawodu.-odparł, na wzmiankę tamtej, delikatnie zaabsorbowany kwestią, którą poruszyła.
Kolejne słowa lwicy nieprzyjemnie podrażniły ciemne uszy, a chłodny wzrok wbił się w różnokolorowe ślepia.
-Naprawdę masz we mnie tak mało wiary? Sądzisz, że dałbym się wrobić w coś takiego? Masz mnie za cholernego idiotę czy sama z siebie rozumem nie grzeszysz?-warknął cierpko, wykrzywiając ciemne wargi w nieładnym grymasie.
Podniósł się gwałtownie, zaciskając szczęki i jednocześnie obnażając białe kły. Gromił ją lodowatym spojrzeniem, by w końcu odwrócić się w przeciwną stronę, zaciskając powieki. Czuł jak rośnie w nim gniew, którego pojawienia się nie był stanie kontrolować. Nie pozwolił sobie jednak na danie upustu tym negatywnym emocjom- nie chciał ich, dlatego trwał nieruchomo, czekając aż iskry złości wygasną zupełnie, nie zostawiając po sobie śladu.
Otworzył ślepia, obracając łeb w stronę samicy. Rzucił jej szybkie spojrzenie, chcąc coś powiedzieć, jednak zawahał się i zaniechał przeprosin, które ugrzęzły mu w gardle.
-Idę potrenować. Uważaj na siebie.-wykrzesał z siebie niepewnie, po czym szybkim krokiem opuścił grotę, zostawiając Nyotę z mieszanką sprzecznych sygnałów ze swojej strony.

zt

-


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 31-08-2014

No właśnie... tobie.
Miała szczerą nadzieję, że jej podopieczni znajdują się ciągle na bezpiecznych ziemiach. Przecież gdyby coś im się stało, to byłaby jej wina...
Reakcja samca na jej słowa zbiły ją z tropu. Że co?
Wydawało jej się, że przez tak długi czas jak zajmuje się w stadzie, dawała jasno do zrozumienia, że jest po jego stronie, że ma jej wsparcie i zaufanie. A czy była idiotką? Z trudem zdławiła niski warkot, który obudził się w jej piersi. Pięknie. Po prostu... pięknie.
Z mieszaniną gniewu i żalu patrzyła mu prosto w pysk, nie mając zamiaru nawet odwrócić wzroku. Ciekawe, czym sobie zasłużyła na coś takiego.
Była pewna teraz jednego... Szary się zmienił, a Maya miała rację. Musi ją znaleźć...
No i na dodatek jeszcze to. Po wyjściu Przywódcy Dey zmarszczyła brwi i pokręciła łbem. Jeśli wcześniej nic nie rozumiała, to jak nazwać stan, w którym znajdowała się teraz?
W końcu rozdrażniona lwica wyszła z jaskini. Czas na polowanie... może to odwróci jej uwagę.

z.t


RE: Jaskinia Medyka - Kalani - 02-04-2015

Szybko znalazła drogę do Jaskini Medyka. Jakoś tak przypadkiem, kiedyś tędy przechodząc, zapamiętała jej położenie. O, jak to się teraz przydało! Była pewna, że tutaj znajdzie pomoc.
Mina jej zrzedła, kiedy w środku nie zastała nikogo. Nie było nawet świeżego śladu pobytu Ragnara, który piastował to zaszczytne i niezbędne w takich sytuacjach jak ta stanowisko. Nawet nikła nutka jego zapachu nie dotarła do jej nozdrzy. Coś było nie tak.
Zsunęła Nyotę ostrożnie wprost na wypreparowane skóry dawno już padłej zwierzyny. Rozejrzała się dookoła. Na skalnych półkach leżało multum wysuszonych ziół, część już przegniłych, część jeszcze zdatnych do użytku. Lecz co jej po nich, skoro nie wiedziała, jak ich użyć? Pokrzątała się chwilę przy nich, aby potem fuknąć w rezygnacji. Medykamenty, których zastosowanie znała, nie nadawały się już do niczego. Ktoś tutaj w ogóle przejmował się ich stanem?!
Pochwyciła w szczęki czarkę z czaszki jakiegoś zwierzęcia i wymknęła się z jaskini na poszukiwania. Szybko wróciła z wypełnionym wodą naczyniem i naręczem traw, które znalazła po drodze. Nie pomogą na gojenie, ale zatamują krew, której wypływ wprawdzie już nie zagrażał życiu Nyoty, ale nadal tworzył strumyk między jasnymi kosmykami jej futra. Intensywnymi ruchami jęzora zlizała krew, a gdzie zaschła tak bardzo, że nawet ślina nie pomagała, rozlała wodę z kościanej miski. Rozwaloną skroń przykryła suchymi źdźbłami. Z przerażeniem stwierdziła, że rany były bardziej obszerne, niż jej się to początkowo wydawało.
Łzy napłynęły jej do oczu, kiedy tak stała nad ciałem koleżanki, bezradna i zrezygnowana. Dlaczego się to stało? Kto mógł chcieć skrzywdzić Nyotę? Czy to ktoś z jej przeszłości, czy to może nowe, realne zagrożenie dla całego stada?
Kto do tego dopuścił?!
Wkrótce mokre krople zraszały policzki bursztynowookiej, która z trudem łapała oddech pomiędzy żałosnymi, płaczliwymi lamentami. W gniewie, który się mieszał z jej rozpaczą, wybiegła przed grotę i ryknęła najgłośniej jak umiała. Ktoś musiał to usłyszeć.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 02-04-2015

Jedynie co docierało do jej otumanionego umysłu był ruch. Wiedziała, że ktoś... albo coś niosło ją na grzbiecie. Jednak nie interesowało jej już nic. Czy to ktoś ze stada, czy zupełnie obcy...
Zielone oczy.
Czarna grzywa.
Bezwładne ciało ciążyło Kalani coraz bardziej wraz z pokonywanymi kilometrami. Zapewne też nie zauważyła, że krew jasnej znalazła się również i na jej futrze. Dwukolorowe ślepia lwicy toczyły nieprzytomnie za migającymi obrazami. Teraz jednak pojawił się jeden, doskonale znajomy. Końcówka ogona lwicy drgnęła minimalnie, a z krtani wydobył się cichutki jęk. Była tu długo. A więc znalazł ją ktoś ze stada...
Jasna sierść.
Zielone oczy.
Nawet nie pisnęła, gdy szorstki jęzor obmywał jej rany, otwierając je na nowo. Z czasem jej umysł zaczął powoli wracać z ciemnej podróży. A wraz z nią, zaczął narastać potężny ból każdego centymetru ciała. Było jej zimno. Tak strasznie zimno. Walcząc z tym wszystkim, trzęsąc się, powolutku zwinęła się w kłębek. Wzrok przesuwał się powoli po wnętrzu groty. Wyglądała na opuszczoną... zawsze świeże zioła leżały porozwalane, suche lub zgniłe. Nie czuła nawet cienia jego zapachu... czując że do jej oczu napływają łzy, zacisnęła ślepia.
Jasna sierść.
Czarna grzywa.
Ryk.
Oczy lwicy rozwarły się w nagłym ataku paniki. Drgnęła gwałtownie, zrzucając nieświadomie opatrunek leżący na łbie. Z jasnego pyska wydobyło się coś, co miało być rykiem, a stało się szeptem.
-Kalani...!