Król Lew PBF
Jaskinia Medyka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Jaskinia Medyka (/showthread.php?tid=57)



RE: Jaskinia Medyka - Laja - 24-02-2016

Wiele ostatnimi czasy było w moim życiu wstrząsów. Poznałam Beliala, Kiu, Ate oraz Kahawę - zwłaszcza za przyczyną mistrzyni Damai odnalazłam dobrą ścieżkę, po której starałam się stąpać. Kiedy jednak Maela wyjawiła mi prawdziwy powód swojej wizyty, jej słowa uderzyły mnie jak młot. Przyglądałam się jej, ani myśląc o zrezygnowaniu z uśmiechu.
- Nie martw się, Maelu. - Poprosiłam dziecinę, a potem zbliżyłam się do niej, przytulając ją do siebie. - Oczywiście, że cię tego wszystkiego nauczę. Jeżeli tylko chcesz, możemy zacząć nawet dziś, tu i teraz. - Odsunęłam się od niej na krok, przywdziewając dla niej uśmiech. Miałam nadzieję, że doda on otuchy młodziutkiej, niewinnej lwiczce.
Jaki okrutny musiał być los, że drwił nawet z niej, czystej przecież jak łza.


RE: Jaskinia Medyka - Maela - 24-02-2016

Z nadzieją w sercu wpatrywała się w lwicę, czekając na jej decyzję. Gdy ta zbliżyła się do niej, przez myśl przemknęło jej, że się nie zgodzi, że coś było nie tak... nie mogło się to dobrze skończyć. Niemniej jednak przymknęła ślepia i wtuliła pysk w sierść Laji. Nawet już się pogodziła z myślą, że to nie było zajęcie dla niej. Najważniejsze było to, że spróbowała i nie będzie się nad tym dłużej zastanawiać.

Jednak gdy dotarła do niej odpowiedź... podniosła gwałtownie łeb, z niedowierzaniem wpatrując się w zielonooką. Zgodziła się...? Naprawdę się zgodziła? Zgodziła się! Jednym susem znalazła się przy ciotce i z szerokim uśmiechem wtuliła łeb w jej szyję.
- Dziękuję ciociu! Dziękuję...
W końcu odlepiła się od niej i nadal z uśmiechem ( choć już nie tak szerokim jak wcześniej - chciała się zmusić do jako takiej powagi ) cofnęła się o krok.
- Jeśli masz czas... nie chcę przeszkadzać.
Oczywiście, że mogła zacząć nawet teraz! Była gotowa siedzieć nawet do świtu i kolejnego treningu z Mayą, byleby tylko móc się nauczyć tej sztuki.


RE: Jaskinia Medyka - Laja - 25-02-2016

Maela była złotym dzieckiem. Wiedziałam jednak, że w takim stanie widywałam ją tylko ja, co z jednej strony budziło mój smutek, a z drugiej zaś - podziw co do tej małej wielkiej lwiczki. Stojąc z boku nietrudno było zauważyć, że pośród swojego rodzeństwa, czy też przed swoim ojcem zachowywała się zupełnie inaczej, niż w małej, podmokłej jaskini, sam na sam z nawiedzoną medyczką. Uśmiechnęłam się do niej, ocierając się bokiem pyska o jej kark, żeby dodać jej otuchy. Nie rozumiałam do końca, czemu w moim towarzystwie traciła większość z tej pewności siebie. Rozumiałam jednak, że potrzebowała się czasem otworzyć przed kimś z boku - a ja cieszyłam się, że tym kimś byłam właśnie ja.
Byłam to Gizie winna.
Skoro jednak Maela chciała się nauczyć malować, musieliśmy zacząć od czegoś innego. Miałam w grocie co prawda wszystkie potrzebne składniki, ale postanowiłam nauczyć ją tego w dokładnie ten sam sposób, w jaki uczynił to niegdyś ze mną Rafiki.
- W takim razie czas na nas! - Zawołałam, a potem skierowałam swe kroki w kierunku wyjścia.
Sprawdziwszy tylko, czy Maela idzie za mną, a amulet wciąż kołysze się na mojej piersi, ruszyłam dalej.

[zt]


RE: Jaskinia Medyka - Maela - 25-02-2016

Skinęła szybko łebkiem, a puchata kita ogona przecięło wesoło powietrze. Ciekawa była, gdzie Laja ją zaprowadzi...

Ostatni raz rzuciła okiem na malunki, po czym ruszyła za Lają. Nie mogła się już doczekać.

z.t


RE: Jaskinia Medyka - Laja - 01-03-2016

- Czy trafisz sama do domu? - Zapytałam Maeli, zatrzymawszy się przed moją jaskinią.
Nie spojrzałam na nią. Czułam się tak, jak gdybym zamiast głowy nosiła zimny, milczący kamień. Nie czułam nic, nie słyszałam nic, nie widziałam nic, wszystko docierało do mnie jak przez mgłę. Gapiłam się w pierwszy lepszy punkt pod moimi łapami. Nie wiedziałam nawet, czy stoję, czy siedzę, czy już leżę.
Wciąż nie mogłam uwierzyć temu, co zobaczyłam na Lwiej Ziemi.


RE: Jaskinia Medyka - Amani - 01-03-2016

----- Makari Mode On -----


Szedł dalej codzienną ścieżką patrolu raz po raz odnawiając zapachy. Gdy już skończył postanowił odwiedzić Laję. Dawno u niej nie był i warto by było zahaczyć o jej grotę przy okazji. Szedł uśmiechając się do siebie. Oczywiście nie obyło się bez treningu, nie? Podruchtał do stojącej Lai i mina mu nieco zrzedła.
- Coś się stało? - wiedział, że Laja miała ostatnio nieco gorsze dni, ale że aż tak? Usiadł i popatrzył na podłamaną psychicznie lwicę. Nie wiedział co się stało, ale chciał być przy cioci tak jak ona była przy nim kiedy on tego potrzebował.


RE: Jaskinia Medyka - Laja - 02-03-2016

Przez dłuższą chwilę nie otrzymałam od Maeli odpowiedzi. Domyślałam się, że była to dla niej bardzo krępująca sytuacja. Chciałam jej powiedzieć, że nic się nie stało, że wszystko już dobrze, ale ani ona, ani tym bardziej ja nie uwierzyłybyśmy w to kłamstwo. Nie potrafiłam się odezwać do niej nawet słowem. Po krótkiej chwili przestałam nawet próbować.
Chciałam ją poprosić, żeby przyszła do mnie jutro, abyśmy wtedy kontynuowały jej naukę... ale wtedy pojawił się tutaj Makari. Spojrzałam na niego, zmusiłam się do lekkiego uśmiechu. Widziałam troskę w jego zdrowym oku. Przyjęłam do wiadomości fakt, że ujęło mnie to za serce, ale na tym się skończyło. Jakbym stwierdziła zimny, suchy fakt.
- Wszystko w porządku, mój drogi. Mogę ci w czymś pomóc?
Zresztą, kogo ja oszukiwałam. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Nie potrafiłam zaakceptować tego, co zobaczyłam w oczach Felii na terytorium stada, które kiedyś nazywałam Lwią Ziemią. Zrobiłam w stronę groty kilka kroków, stając w jej progu.
- Maelu, mam nadzieję, że zrozumiesz - zaczęłam cicho - proszę, przyjdź do mnie jutro z samego rana, dobrze? Będziemy kontynuować to, co zaczęłyśmy.


RE: Jaskinia Medyka - Makari - 02-03-2016

Nie był głupi i mimo zapewnień Lai widział, że coś się stało, ale zauważył również, że to jest ciężkie dla cioci i nie bardzo chce o tym gadać, dlatego też chciał jak najmniej poruszać ten temat. Była tutaj również "Maela" coś mu mówiło to imie, to musiała być jedno z "młodych" Saixa. Jedyne co się widzieli to przelotnie i nigdy jakoś nie zamienili słowa.
- O witaj Maelu, Makari jestem. - wykonał lekki ukłon w stronę damy. To wszystko odwróciło uwagę samca od tego po co tu tak naprawdę przyszedł.
- Aaa tak! Przyszedłem cię odwiedzić, chciałem cię poobserwować, nauczyć się czegoś i takie tam. - trochę się zmieszał, bo w końcu jest samcem, a raczej samice się czymś takim zajmują, ale wtedy przypomniał sobie, że Damaja również się uczy na medyka.
- Ale widzę, że masz już jedną uczennicę. - powiedział uśmiechając się szczerze do cioci.


RE: Jaskinia Medyka - Maela - 04-03-2016

Ona tymczasem podążała bez słowa za ciotką, odważając się jedynie zerkać na końcówce jej ogona. Gdyby nie spytała tamtej samicy... może tamta nie wyrzuciłaby ich z terenów lwich, a ciocia Laja nie płakałaby?
Zachciało się jej wycieczki i nauki. Ze złością wpatrywała się w ziemię przed swoimi łapami. No i tamta lwica... jak ona, Felija? Tak, tak się nazywała. Jak mogła tak potraktować kogoś, kto należał do jej stada? I to jeszcze tak miłego jak ciocia? Jeszcze z nią kiedyś porozmawia. Na pewno.
Zajęta swoimi przemyśleniami nawet nie zauważyła, że znalazły się przy grocie zajmowanej przez jej mistrzynię i dopiero jej chłodny głos ją obudził. Takiego tonu jeszcze nigdy nie słyszała...
. Tak, ciociu. Ale...
Zwróciła się gwałtownie w stronę zbliżającego się młodego samca. Jego chyba jeszcze nie widziała?
- Salve - odpowiedziała cicho, po czym jej uwaga ponownie została zagarnięta przez samicę.
Poczuła się nieco lepiej - i było to widoczne na jej mordce. Bała się, że po tym co się stało, Laja nie będzie chciała jej dalej uczyć. Ba, nawet rozmawiać.
Skinęła lekko łbem, po czym podeszła do zielonookiej i lekko otarła łebkiem o jej szyję w ramach pożegnania.
- Do zobaczenia - rzuciła krótko Makariemu.
Po chwili jej już tu nie było.

z.t


RE: Jaskinia Medyka - Laja - 05-03-2016

Wsłuchałam się w kroki odchodzącej Maeli. Nie potrafiłam jednak odprowadzić jej wzrokiem. Widok oddalającej się lwiczki był niczym innym, jak moją największą porażką. Potrzebowałam jednak tej porażki, potrzebowałam ją przeżyć. Przeżyć w samotności. Miałam nadzieję, że Maela przyjdzie do mnie nazajutrz. Dzisiejszego dnia musiała zawieść się na mnie tak bardzo... a nie było już innego mistrza zapomnianych sztuk. Rafiki odszedł. Została tylko beznadziejna lwica, która ciągnęła za sobą chodzące pasmo nieszczęść.
Spojrzałam na Makariego.
- Makari, nie zrozum mnie źle, ale tę noc pragnę spędzić w samotności. - Odpowiedziałam, schyliwszy głowę. - Nie chcę, by ktokolwiek uczył się tego, co tej nocy przyjdzie mi czynić.
Zamknęłam oczy.
- Wybacz mi, mój mały, ale muszę cię o to poprosić. Mam nadzieję, że zrozumiesz. Jeśli to może poczekać... przyjdź do mnie jutro, dobrze?
Po chwili spojrzałam na niego, uśmiechając się. Miałam nadzieję, że nie weźmie mi tego za złe.


RE: Jaskinia Medyka - Makari - 05-03-2016

Nie wiedział co się stało, ale pewnie nic dobrego co nawet głupi by zauważył. Rzucił szybkie "pa" do Maeli i odprowadził ją wzrokiem. Potem powrócił do Lai, martwił się o nią i to bardzo w końcu była dla niego ważna. Dzięki niej jego koszmary się trochę uspokoiły i mimo, iż dalej nawiedzają młodzika to już nie budzi się za każdym razem z krzykiem. Dla młodzika lwica nie była wcale beznadziejna, młody ją podziwiał. Chciała pomóc każdemu i miała takie dobre serce. Szkoda tylko, że to nieszczęście ją jeszcze tylko bardziej przygnębiło. Nie rozumiał o co chodziło lwicy gdy mówiła "Nie chcę, by ktokolwiek uczył się tego, co tej nocy przyjdzie mi czynić.", ale postanowił uszanować jej decyzję. Przytulił się do cioci i powiedział.
- Nie chcę zostawiać ciebie tu samej w takim stanie. Nie wiem co sie stało, ale pamiętaj... po każdej nocy wstaje dzień. - otarł się jeszcze o szyję Lai i skierował się w stronę wyjścia. - Ja zawsze ci pomogę... Przyjdę jutro. - powiedział uśmiechając się w stronę cioci i poszedł truchtem na spacer.


RE: Jaskinia Medyka - Laja - 05-03-2016

Zostałam sama. Dokładnie tak, jak sobie tego życzyłam.
Z każdej strony otaczała mnie cisza. Jedynie wiatr przemykał pośród traw, szumiących w jego objęciach. Z czasem dołączył do tego kojący śpiew wody. Wpatrzona w swoje odbicie, długo siedziałam w bezruchu. Nie mogłam zrozumieć tego, że w oczach Lwioziemca stałam się zdrajcą. Nie rozumiałam punktu widzenia, który pozwalał tak mówić o mnie. Nie rozumiałam.
Nie chciałam rozumieć. Nie chciałam tego zaakceptować. Wszystkie łzy, które zniknęły w odmętach były jednak moje i niczyje inne. Płakałam długo. Wieczór przeistoczył się w noc.
Potem podjęłam decyzję. Najwidoczniej malowałam fałszywy obraz rzeczywistości. Historię niezgodną z prawdą.
Nadszedł czas, by tę historię zmienić. Wróciłam do groty. Zabrałam potrzebne rzeczy.

Wróciłam dopiero rankiem następnego dnia. Tej nocy nie zmrużyłam oka. Zrobiłam jednak, co do mnie należało.
Czułam pustkę.


RE: Jaskinia Medyka - Makari - 05-03-2016

// Skoro już jest ranek//


Młody nie zmrużył oka tej nocy. Przeszedł się poza tereny stada, gdzieś w łagodniejsze miejsca. Trenował, trenował całą noc. Odprężało go to i mógł spokojnie pomyśleć. Z samego rana udał się spowrotem do Lai, zobaczyć czy ochłonęła. Był bardzo ciekawy co robiła tej nocy, nie wiedział czemu, ale był pewnien, że ona tak samo nie spała. Zerknął niepewnie do groty i ujrzał w środku lwicę, było po niej widać, że noc nie była łaskawa i nie dała jej zasnąć. On zaś nie był wiele zmęczony, jedyne co ziewał raz na jakiś czas.
- Witaj. Jak się czujesz? - zapytal powoli wchodząc do groty, która była pierwszym miejscem, w którym poczuł ulgę od kąd wygnano go ze stada.


RE: Jaskinia Medyka - Shujaa - 06-03-2016

Miał szczere obawy, ale nie dotyczyły one tego, czy słusznie udał się tropem samic. Te opuściły tereny Lwiej jak obiecały, nim jeszcze opuścił tereny nad rzeką zabrał ze sobą trzy tykwy, w ramach przeprosin.. oh, stadu na pewno nie ubędzie jak podaruje im te owoce.
Szybko poznał że opuścił tereny swojego stada, trawy nie były tu juz tak zielone, a i wyczuł bez problemu obce zapachy. Samce z Zachodniej dobrze oznaczyły granice swego terytorium, wewnętrzny rozsądek kazałby mu zawrócić, oznaczenie było całkiem świeże. Odetchnął i kontynuował swoją przeprawę, Laja i Maela zostawiły dość łatwe do odczytania tropy, nawet jesli nie był wytrawnym tropicielem nie miał większych problemów by za nimi podążać.
Problem pojawił się dopiero przy rzece pełnej krokodyli i kładce, ale z nią też jakoś sobie poradził i wreszcie.. dotarł do groty z której snuł się lekki zapach aromatycznych ziół.
Pozwoliło mu to sadzić, że trafił.. w końcu jasna była medykiem prawda?
Odstawił tykwy pod łapy i już chciał się odezwać, ale usłyszał nieznany mu głos, chyba.. męski?
- Yhm.. przepraszam?- Odezwał się nieśmiało nadstawiając uszy, w wielkim napięciu oczekiwał odpowiedzi. Nagle do łba wparowały mu ostatnie ze słów Fel, coś o tym całym łomocie, aż przełknął ślinę, która miała problem z tym by przedrzeć się przez ściśnięte z niepokoju gardło.


RE: Jaskinia Medyka - Laja - 06-03-2016

// YAAAAAAAY! :3

Owszem, to była dla mnie okrutna noc. Miałam nadzieję, iż nie będzie tego tak po mnie widać - aż do momentu, w którym pełny powagi i troski głos Makariego zburzył tę nadzieję. Odwróciłam się do niego, lecz uśmiech udało mi się przywdziać dopiero na jego widok. Nie byłam przyzwyczajona do błysków troski w cudzych oczach, ani trochę. Nic nie było w stanie mnie na to przygotować. Skupiłam się na tym spojrzeniu tak bardzo, że z początku nawet nie zwróciłam uwagi na to, jak bardzo... urósł.
- Makari - uśmiechnęłam się do niego - tylko spójrz, jak strasznie urosłeś. - Zmierzyłam lewka wzrokiem. Pierś, która skrywała jego małe wielkie serce zaczynała porastać grzywką, której na łebku miał już całkiem sporo. Łapy nabierały mięśni, a on sam zyskiwał szybko prawdziwie samczą posturę. Jedyne zdrowe ślepię nadrabiało wielką bystrością. Wiedziałam, że nie uniknę odpowiedzi na jego pytanie.
Odwróciłam na moment wzrok.
- Bywało lepiej, nawet nie mam zamiaru tego przed nikim ukrywać. - Odpowiedziałam szczerze, ściągając wargi. Nie mogłam się zdecydować, czy uśmiechnąć się, czy też nie, lecz ostatecznie podźwignęłam jakoś kąciki moich ust. - Nie przejmuj się, drogie dziecko. Nic mi nie jest.
Niedługo później usłyszałam jednak czyjś obcy, a zarazem na swój sposób znajomy głos. Poderwałam najpierw uszy, a później sama wyprostowałam się, udając się w kierunku wyjścia z groty.
- Zaczekaj na mnie chwilkę, Makari. - Poprosiłam lewka, a potem udałam się na zewnątrz, nie wiedząc, kogo przyjdzie mi tam spotkać.
Czułam się odpowiedzialna za tego młodzieńca, nawet, jeśli miałby tam czekać na mnie cios. Obroniłabym go, jak potrafiłam najlepiej. Dzień przyniósł mi jednak nie kły i pazury... a jedynie zmieszaną, niepewną i przestraszoną znajomą twarz.
Spojrzałam na niego nie bez zdziwienia, przekrzywiając delikatnie łeb. Nie odezwałam się przez chwilę, badając lwa spojrzeniem... rozpoznałam go po krótkiej chwili. On tam był.
Uśmiechnęłam się do niego na powitanie.
- Nie martw się, bowiem nic ci tu nie zagraża. - Zapewniłam samca, a potem delikatnie skinęłam mu głową. - Pamiętam cię, aczkolwiek obawiam się, że nie zostaliśmy sobie należycie przedstawieni. Me miano Laja, jestem powiernicą zapomnianych nauk i medykiem. To zaś jest grota, w której przyjmuję moich gości i opatruję rany.
Wyprostowałam się, a potem spojrzałam na lwa z powagą. Me serce jakby mocniej biło w mojej piersi, oczekując czegoś złego.
- Wybacz mi, że jestem zmuszona zadać ci tych kilka pytań, nieznajomy. Kim jesteś i dlaczego jesteś tutaj? Czy mnie poszukiwałeś? - Spojrzałam na niego uważnie, czekając na odpowiedź. Wyglądał na przestraszonego. - W czym mogę ci pomóc?