Król Lew PBF
Jaskinia Medyka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Jaskinia Medyka (/showthread.php?tid=57)



RE: Jaskinia Medyka - Felija - 25-09-2012

Na chwilę podniosła łeb, z pewnym zdziwieniem słuchając słów tamtej.
- Taa... - żachnęła się; niewiele brakowało, a splunęłaby na ziemię.
Ona wcale nie uważała tych przeklętych bachorów za 'fajne'. Były okropne! I nawet nie jej. Przecież wcale jej nie przypominały... Tylko jakieś resztki moralności kazały jej tu z nimi siedzieć, dopóki nie zjawi się po nie ktoś kompetentny. Aczkolwiek jej cierpliwość też miała swoje granice.
- Stado? - spytała, wciąż niezbyt przytomnym tonem. - Tak, to tutaj. Świt czy coś koło tego.
Ostatnio tyle razy słyszała tę nazwę, że w końcu wbiła się jej do łba.
A propos łba, ten właśnie z powrotem opadł na przednie łapy, a lwica wydobyła ze swego pyska ciche westchnienie. W życiu by nie podejrzewała, że mogłaby za czymkolwiek tęsknić. A tu proszę! Tęskni do, do... Życia.


RE: Jaskinia Medyka - Shiko - 27-09-2012

Zmarszczyła brwi, jaki Świt znowu?
- Ah, no to chyba nie trafiłam, szukam Złej Ziemi..- Nadała swej wypowiedzi dość obojętny ton, tak by Felija bron boże nie pomyślała że jej zależy jakoś specjalnie na odnalezieniu tego stada.
Kontem oka znów objęła postać jasnej lwicy, wyglądała fatalnie.
- Jesteś z tego całego Świtu? Wyglądasz marnie.- Jak całe stado wygląda jak ta tutaj, to aż dziw że w ogóle istnieje, a może Felija jest niedobitkiem? Ostatnim z swojego stada.


RE: Jaskinia Medyka - Felija - 27-09-2012

- No... Ale tu teraz jest Świt - odrzekła, unosząc jedną powiekę, bo przez ten czas zdążyła już zamknąć oczy.
Była na sto procent pewna, że to stado właśnie tak się nazywa. Przecież powtarzali to aż do znudzenia, nawet bezpośrednio do niej.
Następne pytanie sprawiło, że otworzyła już oba ślepia, a wielce zdziwione spojrzenie wbiła w czarno-białą. Dobre pytanie!
- E, chyba nie - odparła z pewnym wahaniem, by zaraz dać odpowiedź na jej kolejne stwierdzenie: - Wiem. Ja bym już dawno stąd poszła, ale muszę czekać na kogoś, kto weźmie te o.
Tu wskazała pyskiem swoje maluchy.
- Trochę głupio je tu zostawiać. To by chyba było takie trochę okrutne, nie?
Zwróciła wzrok na niebo z cichym westchnieniem. A nie, to tylko sklepienie jaskini.
Jej słowa mogły być trochę niepokojące, podobnie jak nieprzytomny wyraz pyska. Od razu było wiadomo, że coś jest z nią nie do końca tak, jak być powinno.


RE: Jaskinia Medyka - Shiko - 30-09-2012

- Świt..- Powtórzyła po niej, czyżby Zła Ziemia zniknęła? To w ogóle jest możliwe? To co teraz zrobi ze sobą?
- To?- Zdziwiła się i uniosła brew, jak na matkę Felija wypowiadała się z sporą niechęcią o swoich młodych. Może to jakiś szok poporodowy?
Czarna otrząsnęła się.
- Niespecjalnie obchodzi cię los twoich młodych..- Spostrzeżenie jak najbardziej trafne, ale co dalej? No właśnie, Shiko zastanawiała się po co lwica tu z nimi siedzi, zostawienie ich w ciemnej grocie byłoby okrutne? Hm? A siedzenie z nimi skoro ich los jest jej obojętny już takie okrutne nie jest? No może ten kto ma je zabrać się nimi zajmie, lepiej niż ich rodzona matka. Wyrodna dodać trzeba.


RE: Jaskinia Medyka - Felija - 01-10-2012

Zmarszczyła brwi, zrozumiawszy sens słów tamtej. A przepraszam bardzo, co ją to w ogóle obchodziło...?
- Owszem. Chcesz, to ci je oddam - parsknęła, z jakąś dziką, niepokojącą radością uśmiechając się na myśl, iż jest zdolna oddać swe własne potomstwo pierwszej lepszej spotkanej młokosce.
Wyszczerzyła kły, a gest ten był wręcz upiorny. Niedowidzące spojrzenie błądziło po sylwetce obcej, by zaraz mogło skierować się na młode. Masa uczuć przepełniała ich właścicielkę na ową szaloną myśl - może się ich pozbyć, już, teraz, natychmiast...
- Popatrz.
Nieledwie od odrazą odsunęła od siebie owe szatańskie pomioty.
- Spójrz na mnie.
Zmarnowana, wychudzona i brudna lwica...
(beżowo-szara)
...z obłędem w dwukolorowych, przekrwionych ślepiach.
- Spójrz na nie.
Trzy biedne lwiątka, jeszcze nieświadome tragedii, która je spotkała...
(dwa żółtawe i jedno brązowe.)
...tragedii ogromnej, bo było to przecież odrzucenie przez własną...
(ojciec żółtawy)
...matkę?

Tym razem Felija naprawdę splunęła na podłoże. Z odrazą, wstrętem. Bynajmniej nieskierowanym ku Shiko.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 04-10-2012

Szary zadowolony z siebie mimo zmęczenia z entuzjazmem wlókł świeżo upolowaną zebrę do jaskini Arto. Gdy znalazł się już w środku położył ją w dalszej, chłodniejszej części jaskini, tak, aby mięso nie zepsuło się zbyt szybko. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że nie jest sam. Był tak zamyślony, że przeoczył 2 lwice przebywające w pieczarze, na dodatek jedna z młodymi. Do jego umysłu wkradł się zatem cień wątpliwości.
-Przepraszam drogie panie-zwrócił się do nich w ten sposób, zakładając, że są członkiniami stada.-to jaskinia Arto, racja?-spytał przysiadając na chłodnej skale.-Miałem zająć się posiłkiem dla króla, nie uprzedzał mnie jednak, że kogoś tu zastanę.-poinformował samice, przyglądając się im podejrzanie.


RE: Jaskinia Medyka - Felija - 04-10-2012

Znów ktoś zakłócił jej spokój. Odwróciła wzrok na przybyłego. Nigdy wcześniej go nie widziała, ale nie wydał się jej ani trochę sympatyczny, zapewne przez to spojrzenie. Król...! Też coś!
- Tak? A przypadkiem nie kazał ci się też zająć swoimi bachorami? - burknęła bez grama respektu czy uprzejmości; wręcz przeciwnie, w jej głosie pobrzmiewała jawna kpina.
Wstała, przecięła powietrze szybkim ruchem ogon, by zaraz niedbale odsunąć od siebie lwiątka jednym ruchem łapy.
- Ja mogę sobie stąd pójść... Ja naprawdę mogę sobie iść.
Zrobiła dwa kroki do przodu, jakby dla udowodnienia swoich słów.
- Nie chcę tu być. Możesz je zabrać! Nie chcę ich, słyszysz?!
Wytrzeszczyła oczy na szarego. Strach, ból, ale i swego rodzaju chora satysfakcja. Właśnie, chora. Niewątpliwie. Wargi jej drgały, wzrok błądził teraz po otoczeniu, sama lwica zaś oddychała niezwykle pospiesznie, jakby już w następnej minucie miało zabraknąć powietrza dla tego wynędzniałego stworzenia, jakim się stała podczas pobytu na ziemiach Świtezian.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 04-10-2012

Szarego nieźle zdziwiło zachowanie lwicy. Spoglądnął na młode, po czym przeniósł wzrok na Feliję.
-Zaraz..czyli to młode Arto?-spytał nieco skołowany. Próbował to sobie jakoś ułożyć w głowie w logiczną całość. Wyglądało na to, że beżowa jedynie pilnowała lwiątek, pod nieobecność króla i musiało to trwać dłuższy czas, bo była tym nieźle poirytowana. Kiedy samica odsunęła od siebie małe i odeszła kawałek wykrzykując do niego, Ragnar poczuł się zupełnie zbity z pantałyku.
"O rany..wariatka jakaś"-przemknęło mu przez myśl, kiedy obserwował jak lwica zostawia maluchy na chłodnej skale.
-Jeśli jesteś zmęczona, to idź odpocząć-zaczął dosyć niepewnie- mogę ich w tym czasie popilnować.-sam nie wierzył w to co mówił- improwizował. Wolał nie wszczynać awantur, w końcu to byli potomkowie króla, a beżowej nie znał ani nie wiedział jakiej rangi była, stąd jego decyzja. Siedział wpatrując się badawczo w Feliję, czekając na jej reakcję. Trzeba było przyznać, że czuł się dosyć nieswojo-sprawy samic i opieka nad lwiątkami nie były mu zbyt bliskie.


RE: Jaskinia Medyka - Ailla - 05-10-2012

Postępek lwicy nie obszedł się bez skargi jaka wyrwała się z pyska jednego z lwiątek, kiedy ta odciągnęła od ciepła, niedbałym ruchem zbudzając je i ze snu.
Ailla zadrżała starając się odszukać największe źródło ciepła,a czym była matka. Niczym mała gąsienica czołgała się po chłodnej posadzce omijając zaspane rodzeństwo, chcąc dostać się do lwicy, lecz jak obrać drogę. Nie czuje, nie widzi, nie słyszy. Ma zaledwie parę dni, zbyt mało by zmysły zdołały się wyostrzyć, wciąż to pozostawały dla niej zamknięte.
Ailla czołgała się na oślep, nie będąc świadoma że złą obrała drogę, swe ślamazarne kroczki kierując w stronę szarego samca.
Chociaż może i on ją ogrzeje?


RE: Jaskinia Medyka - Felija - 05-10-2012

Nagle lwica zdała się uspokoić, a to ze względu na szok, jaki wywołały w niej słowa samca. Może iść? Na wolność...? Uciec stąd? Pozwala jej? Ach, na jakiś czas... Ale nie sprecyzował, jak długo ma to trwać!
Właściwie to Felka zastygła w niemal całkowitym bezruchu. Jedynie końcówka ogona, wciąż poruszająca się na boki, świadczyła o tym, iż beżowo-szara jeszcze nie jest taka do końca nieprzytomna.
Zacisnęła wargi, nie wiedząc, co powiedzieć. 'Dziękuję'? 'Ale to też moje dzieci (chyba)'? 'Pozdrów Arto'?
Zamiast tego jedynie skinęła łbem, potwierdzając wszystkie słowa, jakie wyszły z pyska błękitnookiego. Swoją drogą, mógł on w tym momencie oświadczyć niemal cokolwiek, a i tak by mu przytaknęła.
W ciszy słychać było bezradne piski odrzuconego dziecka. Uszy Lwioziemki bezwiednie odchyliły się w stronę, z której dobiegał płacz. To nie była jej decyzja - głęboko zakorzeniony instynkt macierzyński uwidocznił się we właśnie taki sposób. Sama lwica jednak nie uczyniła żadnego gestu, który miałby dodać córce otuchy. To nie o to chodziło. Wręcz przeciwnie - lepiej by było, gdyby teraz nawet nie patrzyła na młode, nawet jeśli to miałby być ostatni raz...
Zamiast tego uczyniła krok w stronę wyjścia, odwracając wzrok od małej żółtej kulki. To nie jej dziecko. Felija nie czuje się matką i nigdy nie będzie. To nie to.
Oddaliła się bez słowa, z trudem powstrzymując drżenie.

Z/t


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 05-10-2012

Szary nie pamiętał, kiedy ostatnio spotkał się z tak dziwną sytuacją, w milczeniu obserwował, jak Felija bez słowa opuszcza jaskinię i zostawia miot na jego "pastwę". Lwica zachowywała się, jakby była w jakiejś histerii. Nie miał pojęcia, co mogło być jej przyczyną, ale nie zamierzał się w to zagłębiać. W końcu cudze problemy psychiczne to nie była jego sprawa. Póki co na własne życzenie został niańką. Obrócił łeb, spoglądając niechętnie na młode- nie dlatego, że miał do nich jakiś uraz, po prostu nie miał doświadczenia w takich sprawach. Co wytrenowany na maszynę do zabijania samiec może wiedzieć o macierzyństwie? Ragnar westchnął głośno po czym chwycił delikatnie za kark zbłąkane kocię i zaniósł je do reszty rodzeństwa. Położył się obok maluchów, tak aby zapewnić im dostateczne ciepło i począł mruczeć cicho, próbując je uspokoić.
Dopiero po chwili przypomniało mu się o obecności drugiej lwicy. Czy naprawdę musi mieć świadków tej niezręcznej sytuacji?
-..a Ty to kto?-burknął do niej z niechęcią.


RE: Jaskinia Medyka - Ares - 05-10-2012

Nawet nie ukrywał swojego niezadowolenia, gdy matka odsunęła go od siebie. Ej, ej, eeej! Coś tu jest nie tak! Pisnął raz, potem drugi i trzeci, ale widząc, że to nie przynosi zamierzonych efektów, bo nie poczuł ciepła rodzicielki, pisnął po raz ostatni tym razem bardziej żałośniej i dłużej, po czym zrezygnowany oparł łeb o Akirę. Westchnął przeciągle i już miał znowu położyć się spać, gdy poczuł nowy zapach, który wdarł się do jego nozdrzy nieubłaganie. Uniósł odrobinę łeb nad swoje łapki, ale że był to dla niego nie lada wysiłek, ponownie go opuścił lecz wtulił go w ciało szarego. Ooo. To jest dużo lepsze niż jakieś szorstka sierść Feliji! Przecież połowę brzucha samca pokrywała grzywa samca i miękka sierść, co sprawiło, że Ares podczołgał się tylko mocniej i wtulił całym swoim ciałkiem w futro Szkarłatnego. Sapnął z ulgą, po czym ponownie... Zapadł w sen. Teraz to was zaskoczyłam, co nie?


RE: Jaskinia Medyka - Arto - 05-10-2012

Tak jak obiecał Shaidowi, żółty samiec od razu ruszył nad Rzekę, w celu skontrolowania Feliji. Może już urodziła? A jeśli nie, to może pora ją popędzić? Większość drogi powrotnej minęła mu na przemyśleniach i przeklinaniu tego, że upokorzył fossę przy Mogrimie, jak przynajmniej sam to widział. Czuł się winny, ale z każdym krokiem uzmysławiał sobie, że chyba znowu spanikował. Jednak czegóż innego się spodziewać, kiedy ziszczają się najgłębsze lęki? Musiał jednak zacząć bardziej nad sobą panować, lepiej oceniać sytuację. Nawet tak godzącą w jego postrzeganie samego siebie. Chwilę przed tym, jak pojawił się w Jaskini, zdążył już unieść łeb i odetchnął głęboko, żeby choć na jakiś czas odegnać ślady po rozczarowaniu własną postawą, nie mógł przecież okazywać słabości Lwioziemce. Jednak jej tam nie było, zamiast tego.. Ragnar? Z jakimiś dzieciaka... Jakimiś? Czempion zmrużył oczy i spojrzał na swe łapska, porównując odcień sierści. Czy to... Podszedł do samca i walnął się obok, wlepiając wzrok w swoje młode. Trójka. Jedno brązowe... Kącik pyska musztardowego powędrował ku górze, kiedy przez jego myśl przemknęła myśl, że w zasadzie ojcostwo przecież nie musiało w stu procentach leżeć po jego stronie. A już na pewno nie w tym przypadku.
-Gdzie suka? -zapytał, wpatrzony w brązowe lwiątko jak zaklęty.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 05-10-2012

Widząc władcę wkraczającego do groty szary spojrzał tylko na niego niepewnie. Nie podniósł się i nie ukłonił, bo nie chciał obudzić młodych, na szczęście to Arto podszedł do niego, po chwili kładąc się obok.
Pytanie które zadał zupełnie zbiło Ragnara z tropu.
-Mam rozumieć, że chodzi o tę beżową, tak?-spytał dla pewności.-Kiedy tu przyszedłem zachowywała się bardzo dziwnie, wykrzykiwała do mnie, że pójdzie stąd i że młode mogę sobie wziąć, bo ona ich nie chce. Wyglądało, jakby wpadła w jakąś histerię albo oszalała..-tu zamilkł na chwilę.-Nie wiedziałem, co mam myśleć, dlatego powiedziałem, że jeśli jest zmęczona, to niech pójdzie odpocząć, a ja zajmę się młodymi pod jej nieobecność.-wyjaśnił spoglądając na króla badawczo.
-Swoją drogą przyjmij moje gratulacje-spoglądnął na puchate kulki, wtulone w jego bok i uśmiechnął się mimowolnie-pocieszne maluchy.
-A, właśnie! Byłbym zapomniał-świeżo upolowana zebra jest na tyłach jaskini.-dodał na koniec.


RE: Jaskinia Medyka - Arto - 06-10-2012

Na wieść o zachowaniu Feliji musztardowy delikatnie zmarszczył pysk. Idiotka. Debilka. Skrajnie niedoro... Chociaż chwilę, w zasadzie, w teorii, miał teraz szansę uniezależnić się od matki, czyż nie? Tylko musiałby znaleźć inną samicę, która uraczyłaby jego młode posiłkiem. Rag raczej słabo nadawał się na żywiciela, przynajmniej na tę chwilę.
-Dobrze, skoro lubisz lwiątka, to możesz tu sobie z nimi pobyć, póki nie pojawi się ktoś, kto je wykarmi. Twoje mleko... Raczej się nie nadaje. Z grubsza. Jak nabrudzą to je umyj. I to właściwie wszystko... -mało kto pamiętał, że to właśnie Arto robił za Mentora Złej Ziemi, może poza samymi jego wychowankami, których zresztą od dawna nie widział. Jednak w obcowaniu z takimi kuleczkami jego doświadczenie było praktycznie zerowe, może i potrafił spełnić się w roli obojga rodziców zarówno w przypadku Makala jak i Morana, jednak nawet Arto miał swoje granice. Czempion jeszcze przez chwilę przypatrywał się kuleczkom wtulonym w Raga i sapnął cicho, przypominając sobie o Shaidzie. Może nie powinien się tak przejmować? Albo pójść przed siebie i raz na zawsze dopilnować, by pewien czarnuch już ani razu nie miał okazji być nieprzychylnym jego fossie. Ponownie pogrążył się w rozmyślaniach, które jednak niedługo miał przerwać znajomy głos.
-Ojcze. Wolno mi? -w wejściu jaskini stał młody samiec hieny, traktujący obu samców wyczekującym spojrzeniem. Młodych chyba jeszcze nie zauważył, ciała dwójki skutecznie je przysłoniły.