Król Lew PBF
Zakole i czarny kamień - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Zakole i czarny kamień (/showthread.php?tid=58)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31


RE: Zakole i czarny kamień - Skanda - 31-03-2013

Szary opuszczając skałę jak zwykle udał się na krótką przechadzkę po stadnych terenach, toteż zupełnie przypadkowo natknął się na dwójkę samic.
Dopiero po chwili zauważył, że nieopodal ich łap, na ziemi leżała jakaś nieznajoma, a może raczej to, co z niej zostało.
Zbliżył się do nich, aby przyjrzeć się temu z bliska-jej ciało było poszarpane i obficie zbroczone krwią, jednak na łapach czy pyskach lwic nie było ani śladu czerwonej posoki w związku z czym, nie mogły być tymi, które doprowadziły ją do tego stanu.
Lew spojrzał na lwice badawczo, bardziej skupiając się na Orvarze.
Nie zamierzał nawet dociekać, co się właściwie stało ani skąd Lura się tu wzięła-spojrzał na nią z niesmakiem, aby zadać w końcu pytanie, na które w gruncie rzeczy nie oczekiwał odpowiedzi.
-Chyba wiecie co robić, prawda?-spytał beznamiętnie, przysiadając na ziemi. Czekał w mniemaniu, iż będzie mógł sobie popatrzeć, jak samice "załatwiają" sprawę.


RE: Zakole i czarny kamień - LuraBBL - 31-03-2013

Lura otworzyła jedno oko. No tak Oravia i chyba Padme.
-Ave.-
Uśmiechła się mimo bólu wiedząc że jeśli przyszły jej pomuc to będą zawiedzine że ona żyje.
-Moja rodzina od dawna jest jak zaraza i tak łatwo nie odchodzi-
Porównanie do zarazy była dość trafne ze względu na to jak traktowano tu ród królewski.


RE: Zakole i czarny kamień - Padme - 31-03-2013

Padme postanowiła zbyt długo nie grać. Nawet przybycie szarego nie spowodowało zmiany planów, więc beżowa bez zbędnego gadania zabrała się za tą gorszą część.
Kiwnęła łbem Orvarze, jednocześnie zbliżyła się do Lury o te kilka metrów, które je dzieliły i jednym ruchem łapy przekręciła samicę, nie dbając o bycie delikatnym.
Lwica nachyliła łeb nad brzuchem samicy, na który później nacisnęła prawą łapą, kontynuując swoje 'badania'. Oprócz tego, ze nie miała zielonego pojęcia co robi, diagnoza i tak byłaby tylko jedna.
Beżowa wyprostowała się z kamienną miną i odsunęła się na krok, by oficjalnie wydać werdykt.
- Nic się z tobą już nie da zrobić, lwico. Doprowadziłaś się do stanu, z którego już się nie da wyjść.- powiedziała, ze stoickim, aż zimnym spokojem. Odwróciła się do niej tyłem i ominęła dwójkę świtowców, by zatrzymać się od nich na parę kroków i dopiero tam, zgarnąć piasek w brudną od krwi Lury łapę. Ten cały teatrzyk miał coś na celu.. Ale cicho, jeszcze nie koniec.
- Pewnie zapytasz skąd wysuwam taką diagnozę po tak krótkich oględzinach, prawda? Wystarczyło nacisnąć łapą w jeden punkt na twoim brzuchu, byś poczuła ból w całym ciele. Twój mózg informuje każdy nerw, że umierasz, każdy organ, każdy mięsień.- to aż smutne że Moran nie widzi w niej medyka, jakim niewątpliwie mogłaby zostać. Byłaby świetna.
Ciszę po jej słowach przerwał świst brązowego ogona, przecinającego powietrze. Padme westchnęła głęboko i zawróciła, ponownie zbliżając się do swojej pacjentki śmierci, by stanąć nad nią i rzucić obojętne spojrzenie.
- wszystkie organy, jeden po jednym, zaczną obumierać, a twoja śmierć z dnia na dzień będzie coraz gorsza, będziesz cierpieć, jak nikt w tej krainie. Oto, co Cię czeka.- rzuciła , łapiąc jej wychudzony pysk w łapy, by odrzucić go z odrazą. Przechyliła łeb i uśmiechnęła się delikatniej.
- Jestem tu, by Ci pomóc.. Jesteśmy.- mruknęła, spoglądając na Orvarę, którą ruchem pyska zachęciła do podejścia.
- Za chwile już nie będziesz cierpieć, Luro.- dodała, nachylając się nad ofiarą, która przy wypowiadaniu swojego imienia mogła poczuć na pysku ciepłe powietrze z jej nozdrzy.
Czy Orvara pozwoli Pad samej zakończyć żywot Lury, czy też będzie chciała pobródzić łapki? W każdym razie.. Po tym wszytkim szafirowooka oczekuje gromkich braw, za swoje trzymające w napięciu przedstawienie.


RE: Zakole i czarny kamień - Orvara - 31-03-2013

- Ty nie masz rodziny, jesteś ostatnia.
Skomentowała beznamiętnie Orvara, kierując spojrzenie na odwróconą i zbadaną już Lurę. Wcześniejsze słowa Ragnara pozostały bez echa - choć rzucone mu przez łopatkę spojrzenie było pewnym wyzwaniem, mówiącym "a co, pouczysz nas?".
- Przyprowadziłam ci medyka. Medyka Świtu. Medyk orzekł, że szkoda na ciebie czasu i co najwyżej można skrócić twoje męki. Wiesz... - Płowa lwica zawiesiła głos, dobierając starannie kolejne słowa podsumowujące działania Padme. Uszkodzona krtań jak zawsze sprawiała, że był to ton nieprzyjemny, chrypliwy. - Moja łaskawość nie skończyła się tylko na tym. Teraz wykonam zalecenia medyka, żeby pacjent nie wyrywał się podczas obserwacji. Jak myślisz, medyku, może gdybyś zobaczyła organa na własne oczy, coś by się dało uratować?
Orvara obeszła Lurę, zatrzymując się przy jej tylnych łapach. Nie, nie "przy" - na nich, obciążając dorosłym ciałem dwie chude nóżki niespełna dwuletniej samicy. Te kończyny zwykle były silniejsze.
- Nie znęcaj się już, medyku!
Zakpiła, wzywając Padme do działania. Sama miała stąd niezły dostęp do brzucha Lury... I być może to wykorzysta.


RE: Zakole i czarny kamień - Skanda - 02-04-2013

Szary obserwował ten teatrzyk, co rusz spoglądając niemrawo to na jedną, to na drugą samicę.
Był z deka zażenowany scenką, którą postanowiły odegrać z niewiadomych powodów-tak jakby nie mogły załatwić sprawy bez ogródek i niepotrzebnych komplikacji.
Nie był tym zachwycony, toteż dźwignął się na łapy i ruszył przed siebie.
-Miłej zabawy.-rzucił cierpko na odchodne i po chwili już go nie było.


RE: Zakole i czarny kamień - LuraBBL - 03-04-2013

Lure bolało i to cholernie, lecz czuła się lepiej niż jeszcze kilka godzin temu.
-Innego werdyktu od kogoś, kogo przyprowadzisz nie spodziewała bym się.-
Ciężko westchnęła, jej sytuacja była co najmniej do dupy.
-Życzę ci, byś znalazła potem sobie równie dobrą osobę do podnoszenia ego.-
Błaganie o litość nie pasowało do młodej lwicy, lecz wspomnieć o tym, co można uznać za samowolkę warto.
-Wiesz mój ród ma to do siebie, że mu się miło zdycha samemu, ale jeśli Kami uznała, że trzeba się mnie pozbyć mimo. że dostałam szansę na szkolenie to dobrze. Szkoda by było byś musiała dostać wpierdol za tą samą lwicę, dzięki której udało ci się wkraść w łaski Kami i dostać do stada.-
Sarkazm? Może to oznaka szalenia z bólu ale na pysku młodej nie było emocji, a wewnątrz płakała, krzyczała i dostawała szału.


RE: Zakole i czarny kamień - Padme - 03-04-2013

Padme na słowa Orvary uśmiechneła się zawadiacko. Oj tak, przedstawienie było konieczne dla rozrywki własnej i tak nic się nigdy nie dzieje, więc można szukać odrobiny zabawy w tak specyficznych zajęciach, jak sprzątaniem robactwa.
Postanowiła się nie cackać. Jednak na pewno zezygnuje z propozycji Orvary, by poznać bliżej wnętrzności Lury.
Zbliżyła się do niej jeszcze bardziej, by w połowie jej trajkotania o jakimś widmowym rodzie, po prostu chwycić jej pysk delikatnie w łapy i nie mówiąc już ni słowa gwałtownie skręcić jej kark, nie dając jej nawet skończyć swojej wypowiedzi.
Jaka ona szlachetna! Tak się kończy sprawdzanie jej cierpliwości, bo na pewno nie zrobiła tego dla kogokolwiek.


RE: Zakole i czarny kamień - Mistrz Gry - 04-04-2013

Łapy Padme prędko ukróciły paplaninę Lury. Biała lwica nie odczuła zbyt wiele bólu, bowiem Świtezianka załatwiła sprawę bardzo szybko i skutecznie. Lura wyzionęła ducha, nim zdążyła dokończyć swoją mowę.


RE: Zakole i czarny kamień - Orvara - 04-04-2013

Orvara zrobiła bardzo, bardzo smutną minkę, kiedy Padme skręciła Lurze kark tak po prostu, bez dalszej sadystycznej zabawy nad młodą lwiczką.
- No wiesz? Już prawie się nawróciłam.
Przewróciła oczami i zeskoczyła z ciepłego, lecz już nieżyjącego ciała, by podejść do łba ich ofiary i zajrzeć po raz ostatni w gasnące ślepia. Grzywka, paski, jakieś niezrozumiałe przemowy, ropiejące rany, ta gorączka... Podjęła decyzję.
- Daj, wrzucę ci ją na grzbiet i pomogę donieść do Morana.
Zaoferowała, co samo w sobie było dość niezwykłe, jednak chrypliwość w głosie pozostała taka jak zawsze. Bez sensu byłoby się z Padme teraz kłócić o to, kto ma się objawić z truchłem, więc od razu odpuściła pole - nie z poczucia sprawiedliwości, a dlatego, że wciąż istniało ryzyko złapania jakiejś choroby od Lury.
- Chyba, że chce ci się rzeczywiście łeb odgryzać...


RE: Zakole i czarny kamień - Padme - 06-04-2013

- Nie, nie za bardzo.- mruknęła zdegustowana na samą myśl babrania się jeszcze bardziej w krwi tej lwicy. Na prawdę, to, co miała na łapach w zupełności wystarczało. A i tego w sumie mogłoby nie być.
Padme wzruszyła ramionami i zgięła przednie łapy w łokciach, dając Orvarze łatwiejszy dostęp do swoich pleców, które miały ponieść truchło Lury prosto pod pysk Morana. Wzdrygneła się. Będzie musiała odwiedzić jakąś rzekę, niebawem. Kto wie, czy ta fałszywa arystokratka rzeczywiście nie nosiła w sobie jakiegoś choróbska. Uśmiechnęła się krzywo.
- Powinien być gdzieś niedaleko. A im szybciej go znajdziemy tym szybciej się jej pozbędziemy.-i kto wie, czy nie będzie czekać dla nas za to jakaś nagroda...
Ruszyła, czekając jeszcze aż płowa ruszy za nią. No, oby nie było powtórki z mrocznego lasu, teraz intuicja Padi nas nie zawiedzie!



zt


RE: Zakole i czarny kamień - Orvara - 07-04-2013

No może i dlatego nie chciała przeprowadzać na Lurze "operacji"...
Bez dalszej zwłoki Orvara wrzuciła truchło na grzbiet Padme i ruszyła po skosie od beżowej, by w razie czego podtrzymać pakunek.

z/t


RE: Zakole i czarny kamień - Skanda - 05-05-2013

Szary lubił to miejsce, toteż opuszczając tamto zbiorowisko od razu obrał kierunek nad rzekę.
Gdy był już na miejscu, wskoczył na kamień, który był zarówno świetnym punktem obserwacyjnym jak i legowiskiem.
Bez zastanowienia uwalił na nim swoje szare cielsko i zadarł łeb do góry, spoglądając na zbierające się burzowe chmury.
Po chwili ułożył łeb na łapach i najzwyczajniej zasnął.


RE: Zakole i czarny kamień - Shiya - 05-05-2013

Dwa małe gepardziątka, pozostawione na pastwę losu przez swojego tymczasowego opiekuna, zdołały doczłapać się w jakże fortunne dla nich miejsce - na ziemie Świtu. Samiczka szła pierwsza (o ile można to nazwać chodem), a tuż za nią podążał jej braciszek.
W pewnym momencie zatrzymała się i upadła na brzuszek, dysząc przy tym ciężko. Była taka zmęczona! Przeszli chyba ze sto mil!
Poruszyła noskiem i momentalnie odzyskała część sił. Och, to pachnie prawie tak samo jak Shangazi! Podniosła łebek, po czym całkiem podniosła się do siadu. Wytrzeszczyła żółtawe ślepka, a jej pyszczek otwarł się w wyrazie bezbrzeżnego zdziwienia pomieszanego ze swoistym zachwytem. To coś nad nią... Ale to duże! I szare! A oni też są szarzy!
Cały czas wgapiała się w owego wielkiego śpiącego osobnika, zupełnie zapomniawszy o wyczerpaniu, które chwilę temu zwaliła ją z łap.


RE: Zakole i czarny kamień - Skanda - 05-05-2013

Na nieszczęście (a może i szczęście) ledwo słyszalny szelest, który wydawały małe ciałka gepardziątek był zbyt słaby, aby zrobić na lwisku jakiekolwiek wrażenie, a tym bardziej wyrwać je ze snu.
Szary jedynie przeciągnął się na chwilę, wyciągając przed siebie zdrętwiałe łapy i ziewając. Po chwili zwinął się instynktownie w kłębek, nie otwierając przy tym ślepi i wrócił do odpoczynku.


RE: Zakole i czarny kamień - Shiya - 05-05-2013

Ale on szeroko otworzył tę paszczę! Shiya spróbowała zrobić to samo, acz była to bardzo problematyczna sprawa, bo i tak już miała pyszczek rozdziawiony niema do granic możliwości.
- Siii! - pisnęła nagle, przewracając się na grzbiet. - Siii! - powtórzyła, na wypadek gdyby brat nie usłyszał jej za pierwszym razem.
Zwróciła przy tym na niego trwożne spojrzenie, a następnie prędko podniosła się z powrotem, by ponownie wpatrzyć się w szarego olbrzyma, tym razem z niezwykłą ekscytacją.
- Lew! - zawołała w pewnym momencie, a jej oczy zrobiły się okrągłe niczym miniaturowe kokosy.