Król Lew PBF
Zakole i czarny kamień - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Zakole i czarny kamień (/showthread.php?tid=58)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31


RE: Zakole i czarny kamień - Shi - 10-05-2013

Więc jednak są tutaj gdzieś i inne lwy. Ciekawe gdzie i czemu się pochowały? Kiedy tak głęboko się nad tym niesamowicie ważnym faktem zastanawiał, znalazł się nagle na ziemi. Spojrzał zdziwiony na siostrę, która najwyraźniej była za to odpowiedzialna. Nie dziwił jej się, sam był już nieźle zmęczony, jednak nie aż tak jak ona sama. Dlatego tak się ciągle wywalał, ale próbował to ukrywać. Nic się nie stanie, jak się trochę prześpią. Dotarli już w końcu do celu swojej wędrówki.
- Śpij, Sija. Tu lwy. I my tu. - powiedział do niej, chcąc dać siostrze do zrozumienia, że nie będą musieli już więcej podróżować. W dodatku ten szary pozwolił im tutaj zostać, więc nie muszą się już o nic martwić. Shiya może spać spokojnie. Po tej ostatniej myśli malec wtulił swój nosek w mięciutkie futro złotookiej, po czym szybko zasnął.


RE: Zakole i czarny kamień - Skanda - 10-05-2013

Gdy młode ułożyły się do spania szary rozglądnął się-to akurat nie było najlepsze miejsce do snu, przynajmniej nie dla kociąt.
Dźwignął się na łapska, aby zbliżyć się do kulek, wtulonych w siebie.
-Możemy iść spać, ale nie tutaj.-odrzekł, delikatnie tyrkając młode łapą.-Chodźcie.-dodał po chwili, kładąc się tak, aby umożliwić im wspinaczkę na swój grzbiet. Gdyby miały iść o własnych siłach zajęło to by nieporównywalnie dłużej.
-No dalej, tylko trzymajcie się mocno.-ponaglił je, pochylając łeb najniżej, jak tylko pozwalała mu na to ziemia, do której niemal całkowicie przyległ.


RE: Zakole i czarny kamień - Shiya - 10-05-2013

Niemrawo uniosła swe powieki. To może spać czy nie? Już się w tym gubiła. Ale chyba Ragnar ma rację, on jest większy i na pewno ze sto razy starszy, i mądrzejszy. A w dodatku jest lwem z taką fajnie wyglądającą grzywą.
Cętkowana samiczka zamrugała kilkakrotnie, chcąc jako tako przywołać się do porządku. Skinęła łbem na znak, że wie, o co chodzi jasnookiemu, po czym niepewnie zaczęła wspinać się na jego grzbiet.
Łaaa, ale tu wysoko! Obawiając się utraty równowagi, prędko wczepiła się łapkami w jego grzywę. Hej, ona nie tylko super wygląda, ale też jest taaaka wygodna... Nie namyślając się długo, młoda złapała kępek grzywy także w pyszczek. O, teraz to już na pewno nie powinna spaść. A później będzie mogła zasnąć na dłużej i może nadal będzie mogła przytulać się w szarego? Może jej pozwoli... Po co miałby być taki miękki i wygodny, jeśli nie można by było na nim spać?
Kiedy brat również wgramolił się na Świtezianinia, odeszli w obranym przez niego kierunku.

Z/t z Ragiem i Shi


RE: Zakole i czarny kamień - Skanda - 19-07-2013

Szary przetrząsnął spory kawałek ziem, w tym miejsce, w którym ostatnio widział Mayę-jak się okazało na próżno. Zrezygnowany samiec, drażniony dodatkowo skwarem, przypiekającym mu grzbiet skierował się nad rzekę, w nadziei na nieco przyjemniejszy "klimat".
Kiedy znalazł się tuż przy brzegu błękitnej wstęgi, powoli zamoczył w niej przednie łapy i nachylił łeb, aby zaczerpnąć nieco wody z koryta. Gdy ugasił wreszcie pragnienie, oblizał z zadowoleniem pysk i westchnął cicho.
Co prawda nie znosił mieć mokrego futra, ale mała kąpiel w rzece była dobrą okazją na szybkie oczyszczenie futra z pyłu i innego dziadostwa.
Lwisko skrzywiło się nieznacznie, aby w końcu ruszyć na nieco głębsze obszary zbiornika i zanurzyć się w wodzie niemal po sam grzbiet.
O ile lew nie przepadał, za przemoczoną sierścią, o tyle samo przebywanie w wodzie nie było takie złe, zwłaszcza przy takiej temperaturze. Z niemal błogim wyrazem pyska przesuwał się wraz z prądem rzeki, aby ostatecznie zakończyć kąpiel przy dobrze znanym mu i jakże charakterystycznym czarnym głazie.
Powoli wygramolił się w wody, walcząc przy tym z nurtem rzeki, próbującym wytrącić lwisko z równowagi. Spojrzał niechętnie na kępy futra ociekającego wodą, po czym wskoczył na głaz. Rozłożył się na nim wygodnie, tym razem z premedytacją wystawiając cielsko na promienie słoneczne, które w mig osuszyły szare kłaki.
Nim się obejrzał jego powieki osłoniły błękitne ślepia, oddech stał się bardziej miarowy, a umysł pogrążył się w głębokim śnie.


RE: Zakole i czarny kamień - Maya - 19-07-2013

Ceną za większe powodzenie byłaby jednak dalsza tortura słońca - dlatego może i dobrze się stało, że Ragnar nie kontynuował swoich poszukiwań, a zatrzymał się właśnie tutaj. Jak się miało okazać, zguba miała przyjść do niego sama. Do tego zmęczona, jak diabli.
Akira pozostawał ciągle w zasięgu wzroku, jednakże lwica jedynie momentami rzucała na niego okiem - gdyby potrzebował pomocy, krzyknąłby. Widocznie potrzebował czasu, by przetrawić obraz zmartwionego brata i wszystkich jego gorzkich słów. Nie rozmawiała z nim wcale o tym, czemu przysłuchiwało się samotne drzewko. Lewek wyraźnie nie miał na to ochoty.
Maya nie mogła jednak dłużej kryć się z tym, że była po prostu zmęczona. Brak snu, brak posiłku, brak nawet odrobiny odpoczynku od natłoku myśli, krążących jej po łbie, jak sępy. Całą siłę, która jej pozostała włożyła w próby oganiania się od natarczywych spostrzeżeń. I znalezienie miejsca na odpoczynek. Chociaż przeczyło to zdrowemu rozsądkowi - iść na spotkanie błyszczącej wstędze rzeki, do tego w porze suchej - Maya zrobiła dokładnie to. Zdziwienie, jakie czekało na nią na jej brzegu było jednak warte trudu - żadnych stad, żadnego zgiełku, żadnego hałasu - nic, tylko jednostajny, kojący szum wody, niezmącony żadnym niepokojącym pluskiem. Tam, gdzie nie było zwierząt, nie było krokodyli.
Być może to ślepe szczęście zaprowadziło ją prosto pod ten sam czarny głaz, na którym wylegiwał się teraz Ragnar. Rozpoznała go niemal natychmiast - i nie napoiło jej to optymizmem, przynajmniej nie z początku. Lew pozostał nieruchomy - już myślała, że coś mu się przytrafiło, ale gdy przyjrzała mu się uważniej, z bliska, dostrzegła skrzętnie ukrywany przez mokrą grzywę miarowy, spokojny ruch brzucha. Ragnar spał spokojnie i smacznie, nic sobie nie robiąc z nikogo i z niczego.
Uśmiechnęła się krzywo, kiedy pochylała się nad lustrzaną taflą wody, kątem oka wciąż obserwując lwa. Pomysł miał dobry, trzeba było mu to przyznać. Kiedy skończyła pić, sama wdrapała się na kamień i położyła na boku, obok niego - aż w końcu nawet jej ciężkie sapanie powoli zaczynało przechodzić w spokojny, głęboki oddech. Przymknęła ślepia, pozwalając sobie w końcu choć przez chwilę odpocząć, lecz - jak zawsze - jedno ucho pozostało podniesione. Od czasu opuszczenia rodzinnego terytorium - a raczej, od śmierci swojej matki - nie pozwoliła sobie na zdrowy, głęboki sen. Towarzystwo znajomego i zapachu tego jego spokoju nie mogło tego zmienić.


RE: Zakole i czarny kamień - Skanda - 20-07-2013

Szary spał jak zabity więc jego uszy niestety nie zdołały wychwycić jej kroków i przerwać błogiej drzemki.
W którymś momencie bok wystawiony na promienie słoneczne dał znać o sobie znać, toteż dalej pogrążone we śnie lwisko przewaliło się mimowolnie na drugą stronę, wyciągając przed siebie łapy.
Minęła dopiero chwila zanim do ospałego umysłu dobiegł impuls, informujący o jakiejś niezgodności.
Zdawało się, że skała na której leżał niespodziewanie zyskała nieco nowych wybrzuszeń, przez które jego łapy nie mogły komfortowo spoczywać na równej powierzchni.
Odrobinę wytrącony z sennego rytmu, rozkleił leniwie ślepia i zdał sobie sprawę, że to, co zakłóciło jego drzemkę, nie było wcale częścią głazu.
Kiedy już zorientował się, że leży przy nim lwica delikatnie zsunął z niej szare łapska, w nadziei, że nie tyle, co nie obudziła się, ale nie przyjdzie mu za to dostać w pysk. Znowu.
Wciąż jeszcze będąc w krainie sennych mar przyciągnął łapy do siebie i przymknął ślepia, bardziej udając że śpi, nić zasypiając.


RE: Zakole i czarny kamień - Maya - 20-07-2013

Może i dużą przesadą byłoby powiedzieć o Mai, że nawet we śnie była ostrożna, lecz - nieco paradoksalnie - nie odbiegało to zbyt mocno od prawdy. A jednak poruszyła się dopiero, gdy spadły na nią ciężkie łapy lwiska. Maya szybko, ale nie błyskawicznie zadarła łeb, by rzucić Ragnarowi rozespane spojrzenie. Zielone ślepia, jeszcze przed chwilą zlepione snem, teraz wpatrywały się w niego z wyrzutem.
- Co? - Zamruczała przeciągle lwica, głosem równie tryskającym energią, co ona sama.
Zdążyła tylko tyle powiedzieć, zanim przeciągnęła się i położyła łeb z powrotem na zimnej skale, wciąż jednak przypatrując się pytająco Ragnarowi. Widząc jednak, że kretyn wciąż śpi, jak zabity - tak jej się przynajmniej wydawało - fuknęła nosem, po czym, jakby nigdy nic, dźwignęła się przednimi łapami i przybliżyła do niego, tak, że niemal już dotykała uszami jego grzywy. Ot tak, po prostu.
Co gorsza, sama zaczęła udawać, że śpi.


RE: Zakole i czarny kamień - Skanda - 20-07-2013

Szary oczywiście usłyszał jej pytanie, ale nawet nie drgnął, nie dając po sobie znać, że w rzeczywistości nie śpi. Po chwili, gdy perspektywa dostania w pysk została odsunięta na bok, zdecydował się jednak nie zostawiać pytania bez odpowiedzi.
-Nic.-mruknął od niechcenia, obficie odpowiadając na zapytanie tamtej, nawet nie otwierając oczu.
Gdy poczuł, że Maya przysuwa się do niego nieznacznie rozkleił ślepię, by skontrolować sytuację. Nie odezwał się słowem, natomiast z jego gardła wydobył się ledwie słyszalny, łagodny pomruk, a nos przysunął się do karku lwicy, skąd zaczerpnął nieco jej zapachu.
Wbrew pozorom zapach Mai znacznie różnił się od znanych lwisku samic. Zaintrygowanie ową wonią (choć przyjemność z sycenia się nią również) sprawiło właśnie, że Ragnar instynktownie i może nieco nachalnie buszował nosem wśród kępek futra porastających szyję lwicy. W końcu wcześniej nie miał do tego okazji.


RE: Zakole i czarny kamień - Maya - 20-07-2013

Pojedynek o miano najdziwniejszego z całej tej sytuacji wygrał nie fakt, że Maya nie dała mu w pysk przy pierwszej lepszej okazji - w imię zasady nie budź nigdy lwa - a to, że w ogóle mu na to pozwoliła. Pozwoliła mu poznać swój zapach - bo tylko tyle to dla niej znaczyło. A jednak Ragnar mógł wyczuć w jej osobliwej woni całe jej zmęczenie, wątłą, lecz wciąż obecną czujność, ale także dziwną pewność siebie.
- Jeśli szukasz pcheł, muszę cię zmartwić. - Lwica przeciągnęła się i ziewnęła, łamiąc to zapewnienie na kilka rozespanych części.
Wspomnienie. Maya przymknęła ślepia, czując, jak nos lwa wodzi po jej karku, wyraźnie węsząc - kiedy ostatnio pozwoliła lwu podejść do siebie tak blisko, żeby dokładnie poznać jej zapach? Pamięć natarczywie podsuwała obrazy znajomych bagien, lecz zmęczony umysł odtrącał te wspomnienia. Samica ani drgnęła przez dłuższą chwilę.
W końcu jednak, przerywając Ragnarowi uciechę, Maya dźwignęła się chwiejnie z ziemi, podnosząc się do siadu. A potem, bez krztyny jakichkolwiek uczuć, bez niczego obcego, dziwnego i niezrozumiałego, bez żadnego zawahania położyła się z powrotem, tym razem znajdując sobie poduszkę w postaci brzucha Ragnara. Jakby to było coś równie dla niej zwykłego, jak oddychanie.
- Moran powiedział ci wszystko? - Zapytała, przypatrując się mu rozespanymi ślepiami.
Miała nadzieję, że tak. Wtedy mogłaby po prostu zasnąć, nie musząc już niczego tłumaczyć.


RE: Zakole i czarny kamień - Skanda - 20-07-2013

Lwisko nieco się zapomniało, całkowicie pogrążając się w niuchaniu. Dopiero głos Mai sprawił, że szary zmiarkował odrobinę i już znacznie mniej natarczywie sycił się niecodziennym zapachem szczycącym jego nozdrza.
Wszystko co dobre musi mieć jednak swój koniec.
Jak mu się wydawało, nieco przesadził ze swoim zachowaniem, dlatego też lwica nie miała zamiaru dłużej obcować z nim na tak znikomym dystansie.
Ragnar obserwował z uwagą podnoszącą się Mayę, która w jego mniemaniu miała zaraz z niezadowoleniem opuścić jego towarzystwo. Ku zdziwieniu szarego, ta legła jak gdyby nigdy nic opierając o niego swój łeb.
Wpatrywał się w nią przez chwilę idiotycznie, aby w końcu zmienić nieco ułożenie tylnych łap, tak, by samicy było wygodniej.
-Tak, był u mnie przed chwilą.-odparł na jej pytanie wciąż nieco skołowany spoglądając na głowę samicy, swobodnie spoczywającą na jego boku. Ten drobny gest na tyle wytrącił go z równowagi, że międzyczasie doszedł nawet do błyskotliwego wniosku, iż barwy ich futer nie pasują do siebie zanadto.
-To, co mu powiedziałaś wywróciło jego świat do góry nogami. Delikatnie mówiąc.-dodał po chwili, spoglądając spokojnie w zielone, zaspane ślepia.
W takim stanie Maya była znacznie bardziej znośna niż w tym z Sawanny-kolejne genialne spostrzeżenie.


RE: Zakole i czarny kamień - Maya - 20-07-2013

Maya uśmiechnęła się krzywo na jego słowa. I podejrzanie smutno. Wywrócić świat do góry nogami? Wiedziała coś o tym. Lepiej, niż ktokolwiek inny. Tak szybko, jak ciepło zatańczyło na jej pysku, tak szybko też zeszło ze sceny, pozostawiając po sobie jedynie kurtynę ze zmęczenia.
- Nie tylko jego - zamruczała miękko, mając na myśli Akirę.
Uznała jednak temat za całkowicie zakończony, skoro Moran wyjawił już wszystko Ragnarowi. Nie chciała brnąć w głęboką rozmowę, chciała teraz już tylko spać. Na powrót przymknęła ślepia, po czym krótko polizała lwa jęzorem po brzuchu, kładąc uszy po sobie. Jakby nigdy nic.
A potem wycieńczona lwica wróciła do tego, czym była zajęta, nim Ragnar to przerwał.
Usnęła z na wpół otwartym pyskiem, zza którego nieśmiało wychylały się koniuszki kłów.


RE: Zakole i czarny kamień - Skanda - 20-07-2013

Na słowa Mai samiec poruszył łbem, aczkolwiek trudno było to nazwać skinieniem.
Chciał coś powiedzieć, jednak samica jak widać nie chciała dać za wygraną, jeśli chodziło o wprawianie samca w zakłopotanie. Kiedy język Mai przejechał po jego skórze, wówczas jego ciało przeszył dziwny dreszcz, jeszcze bardziej wytrącając lwa z równowagi. Nie mógł zrozumieć co, ale było w niej coś, co zupełnie go kołowało i intrygował zarazem.
Dopiero teraz miał okazję, aby przyjrzeć się jej z bliska. Wcześniej tego nie zauważył, ale jej sierść była niemal lśniąca, w każdym razie bardzo zadbana. Na ciele Mai nie można też było uświadczyć ani odrobiny zbędnej tkanki tłuszczowej- jej sylwetka była bardzo smukła, jednak gdzieniegdzie można było zaobserwować wyraźne zarysy mięśni.
Samiec wpatrywał się w nią jak w obrazek, kończąc na pysku, będącym w śnie nad wyraz łagodnym.
Ostatecznie jednak zdecydował przestać się tak nachalnie gapić i pójść w ślady lwicy.
Ułożył łeb na łapach i przymknął ślepia, trwając tak przez dłuższy czas i próbując zasnąć. W którymś momencie uniósł jednak łeb i zamrugał kilkukrotnie, zastanawiając się nad czymś. W końcu przesunął się ostrożnie, tak, by nie zbudzić lwicy, a ułożyć się bardziej równolegle do jej ciała. Dopiero wtedy położył łeb koło jej brzucha, na skale i delikatnie oparł go o jej bok. Zdawało mu się, że w ten sposób postępuje zgodnie z zasadami tej dziwnej gry, w której uczestniczy sama lwica.
Szary wciągnął powietrze do płuc, jeszcze raz kosztując tej dziwnie przyjemnej woni, aby w końcu przymknąć ślepia i tym razem pomyślnie zapaść w sen.


RE: Zakole i czarny kamień - Maya - 20-07-2013

Jeżeli to była gra, to skończyć miała się dopiero za kilka długich godzin, podczas których zmęczenie dopadło również Akirę, przyglądającego się im z bezpiecznej odległości. Zdążyło się odrobinę ochłodzić za ten czas, powietrze stało się lżejsze i przyjemniejsze, a cała okolica utonęła w pomarańczowej kąpieli zachodzącego słońca, powolutku zaczynającego czerwienieć. To taki właśnie widok zastał Mayę, kiedy otworzyła ślepia i utkwiła wciąż nieco rozespane spojrzenie w horyzoncie. Przywitała się z nadchodzącym wieczorem potężnym, lecz mało majestatycznym ziewnięciem. Czuła się dużo lepiej po tych kilku godzinach snu, jednak potrzebowała znacznie więcej odpoczynku, by wrócić do siebie całkowicie. Od dwóch dni nie jadła, a choć żołądek jeszcze o nic się nie upominał, Maya była świadoma tego, że nie powinna z tym dłużej zwlekać. I jej, i Akirze dobrze to zrobi. I z tą właśnie myślą obróciła nieco łeb, by spojrzeć na Ragnara. Być może dla tutejszych lwów takie zachowanie było obce i zarezerwowane kochankom, ale dla Mai widok przytulonego do niej lwa był równie zwykły, co kołysząca się gdzieś na brzegu trawa. Nie czuła się ani trochę zdeprymowana - po prawdzie, to nie czuła czegokolwiek, poza zadowoleniem. Po raz pierwszy od bardzo dawna miała okazję choć zwiewnie przypomnieć sobie, jak to jest spać. Już nie wspominając o tym, że towarzystwo Ragnara było jej na swój sposób miłe - to był teraz dla niej jasny znak, że była jakoś akceptowana w tym stadzie i powoli zaczyna budować z jego członkami jakieś więzi.
Lwica, rozejrzawszy się i mruknąwszy z zadowoleniem ponownie oparła swój łeb na cielsku towarzysza, przymykając ślepia - lecz nie zasypiając. Nie miała jeszcze ochoty wstawać. Do zmierzchu wciąż było daleko, a ona nie zdążyła przez te kilka spokojnych godzin nabrać wszystkich sił, których potrzebowała.


RE: Zakole i czarny kamień - Skanda - 20-07-2013

Dla szarego natomiast taka ilość snu była zupełnie wystarczające. Otworzył zaspane ślepia i ku zdziwieniu wciąż leżał tak, jak zasnął, na dodatek ciągle w jednym kawałku.
Kosmaty łeb podniósł się ociężale, z lubością wciągając do płuc sporą porcję chłodnego powietrza. Zarówno wieczorna atmosfera jak i klimat bardziej mu odpowiadały niźli popołudniowy skwar.
Lwisko zamrugało kilkukrotnie, całkowicie już się wybudzając. Spoglądnął spokojnie na Mayę, która zdawała się dalej spać w najlepsze.
Samiec ostrożnie wycofał szare dupsko, pozwalając, aby łeb lwicy powoli osunął się na skałę, po czym napiął zleżałe mięśnie, wyciągając się, jak to zwykły czynić wszelkiego rodzaju koty.
Wziął kilka sporych łyków wody, po czym zniknął bez słowa na dłuższy czas.
Wrócił dopiero po jakiejś godzinie, dzierżąc w pysku gazelę. Zwierzę było stosunkowo młode, dlatego nie sprawiło większych problemów przy polowaniu-natomiast jego mięso było znacznie smaczniejsze niż przeciętnego dorosłego osobnika. Lew nie był oczywiście na tyle wprawnym i wyćwiczonym łowcą, aby dostarczyć ofiarę w podobnym stanie, w jakim zrobiła to lwica, toteż na jej ciele widoczne były nie tylko ślady zębów na szyi, ale również szramy od pazurów, przecinające jej ciało.
Lwisko położyło łup nieopodal śpiącej towarzyszki, po czym zeskoczyło z głazu, kładąc się przy brzegu rzeki i nachylając łeb tak, aby owiewała go chłodna bryza nieustannie płynącej wody.


RE: Zakole i czarny kamień - Maya - 21-07-2013

Lwica zagubiła się w tym wieczorze. Nie wyczuła chwili, w której Ragnar opuścił ją, idąc w sobie tylko znanym kierunku. Nie wyczuła nawet momentu, w którym przymknięte ślepia raz jeszcze zdążyły zalepić się snem. Nie tak głębokim, ale o wiele spokojniejszym. Kiedy się obudziła, miała wrażenie, że odpoczynek sprawił tylko, że tym wyraźniej odczuwała swoje zmęczenie. Prawda była taka, że była tak zmęczona, że po raz pierwszy od roku wycieńczenie uśpiło również jej czujność. W końcu Maya usnęła tak, jak powinna była spać przez cały ten rok - spokojnie, bezpiecznie. To towarzystwo Ragnara i szeptana przez rzekę kołysanka sprawiły, że pozwoliła temu wszystkiemu raz jeszcze się zmóc. To było głupie. To było nierozsądne. Ale właśnie tego potrzebowała.
Obudziła się ledwie kilka chwil po tryumfalnym powrocie szarego lwa. Tym razem lwica czuła się o wiele lepiej, niż poprzednio - jeszcze tylko kilka takich dni, jak ten i będzie mogła w końcu oswoić się z myślą, że nie jest już samotną samicą, wędrującą w poszukiwaniu stada. Kiedy otworzyła oczy i ujrzała obok siebie martwą antylopę - powód jej przebudzenia - podniosła się szybko z ziemi, zdezorientowana. Uszy natychmiast cofnęły się, kiedy znalazła spojrzeniem szarego lwa, po czym zwiesiła pokornie łeb. Potraktowała to jako jawny znak, że powinna była najpierw upolować coś dla niego, nim oddała się lepkim objęciom snu. TO powinnaś była zrobić, gruchnęło w jej łbie oskarżenie. A tego nie zrobiłaś.
- Mogłeś powiedzieć, że jesteś głodny - mruknęła ze skruchą - upolowałabym ci coś.
Wszyscy dbają tu o własny tyłek, tak głośno wyły do niej wypowiedziane przez Ragnara jakiś czas temu słowa, jednak jej pamięć była głucha na ten wrzask. Przychodziła ze świata, w którym lwice polują dla lwów, a dopiero, kiedy oni skończą posiłek żywią się same. Ten obraz był wryty w jej wspomnienia i instynkty, a one były dla niej ważniejsze od zwiewnych zapewnień. Wiedziała tylko, że gdyby przyszło jej polować w tym stanie, byłoby jej ciężko, choć pewnie dałaby radę. Gdyby to miało w tej chwili jakiekolwiek znaczenie.