Król Lew PBF
Zakole i czarny kamień - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Zakole i czarny kamień (/showthread.php?tid=58)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31


RE: Zakole i czarny kamień - Makali - 07-08-2013

Widząc skazę na ciele lwiątka, hiena mimowolnie skrzywiła mordę, mrużąc oczy. Jeden z mięśni na jej pysku drgnął, a jego właściciel rzucił ukradkowe spojrzenie Mayi. Pierwszą myślą, która przemknęła mu przez łeb było to, że to lwica tak zarysowała jego ciało, żeby... Zagryzł wargę. Ta wersja nie trzymała się kupy, bez względu na to, jak bardzo tego chciał. W jego sercu pojawił się cień wątpliwości, a uszy oklapły, jakby bojąc się dalszej części relacji. Jak brązowy mógł nie chcieć własnego dziecka? Przecież sam dobrze wiedział, co to znaczy być odrzuconym. Fossa pilnowała by zarówno Arto, jak i sam Makali odepchnęli to uczucie daleko w niepamięć. Po tym wszystkim Shaid miał tak po prostu zrobić z własnego syna podrzutka? Spojrzenie hieny powędrowało gdzieś na bok. To było nie do przyjęcia. Nie w Rodzinie.
-Ale my cię chcemy. -zapewnił go cicho, siląc się, by jego ton nie był smutny. Niezbyt mu to wyszło. W świetle wyznania Akiry, wcześniejsze domysły hieny utraciły na prawdopodobieństwie. Krew Taty nie była głupia. Może i lwiątku dało się wmówić wiele rzeczy, ale to... Podrzutek? Duży cios. Zbyt duży, by od tak go przyjąć. Zbyt duży, by pozostać biernym. Nieprzewidziana łapa Losu kreśliła dziwne ścieżki. Pozostawało być jej wdzięcznym za to, że skrzyżowała tę jego z drogę brata. Słysząc, czy może raczej widząc słowa przeprosin, wolno pokiwał łbem. To duży krok. A po chwili maluch miał wykonać jeszcze większy.Ruchem do perfekcji opanowanym przez Arto, który w równie perfekcyjnym stopniu stał się elementem obycia burka, ujął pyszczek musztardowego w łapę, podnosząc go do góry. Teraz nie było miejsca na uciekanie spojrzeniem, czy oddanie się wstydowi czy strapieniu. To nie było potrzebne.
-Twój brat. -mruknął cicho, posyłając tamtemu ciepły uśmiech. Jeden z gamy tych, którymi często obdarowywał rodzeństwo, jeszcze przed powrotem do Lwiej Krainy.
-Sztama? -zapytał, opuszczając łapę na ziemię, miast niej zniżając kinol na wysokość łebka Akiry, oddając lwiątku kolejny ruch.


RE: Zakole i czarny kamień - Akira - 27-08-2013

-Sztama.- odparł z delikatnym uśmiechem na pyszczku czując, że nie potrzebuje dodać nic więcej, ani usłyszeć nic więcej. Zerknął kątem oka na brata, a potem spojrzał w inną stronę zastanawiając się nad tym wszystkim. Z pewnością nie będą to takie relacje jak kiedyś, ale na pewno jest lepiej. Zamknął ślepka zastanawiając się nad tym wszystkim, co do teraz się stało. Nie wiedział czy tak łatwo poradzi sobie z innymi członkami rodziny.


RE: Zakole i czarny kamień - Makali - 03-09-2013

-No, ja myślę. -odwzajemnił uśmiech, trącając brata nosem.
-Zawsze to krok do przodu, młody. Tylko dokąd zmierza twoja ścieżka? -rzucił pytająco, ostrożnie opierając łapę na barku tamtego. Sztama może i była małym sukcesem na drodze ku odzyskaniu lwiątka, ale co z resztą Rodziny? I jak zachować się wobec napotkanych podczas niej przeszkód? Spojrzenie burka na chwilę spoczęło na obcej lwicy, krótko trzymającej przy sobie lwiątko. Jak je od niej uwolnić, nie otwierając w sercu młodzika nowych ran, które na dobre przerwą z trudem zawianą nić porozumienia? Jeden z mięśni na pysku hieny drgnął, kiedy ta dostrzegła drepczącego miedzy łapami Mai żuczka. Był jeden sposób.
-Nie tęsknisz za Tatą? -rzucił w przestrzeń, mierząc samicę wyrachowanym spojrzeniem. Bez względu na to co zaszło, musiał nawrócić musztardowe kocię na właściwą ścieżkę. Wpierw jednak, trzeba było zepchnąć kogoś innego na bezdroża.


RE: Zakole i czarny kamień - Maya - 08-09-2013

Mai od dawna jednak już z nimi nie było. Odeszła, bez pożegnania, bez słowa. Wszystko, co miała do powiedzenia, już powiedziała. Wszystko, co miała do nauczenia, już nauczyła. Nie było już po niej śladu.

[zt]


RE: Zakole i czarny kamień - Akira - 09-09-2013

-Nie wiem.- powiedział cicho. Trudno było stwierdzić, czy to była prawda, czy po prostu chciał tak myśleć. Podświadomość podpowiadała mu, że powrót do rodziny będzie oznaczał rozstanie z Mayą. Odwrócił łebek, by spojrzeć na nią, ale z przerażeniem odkrył, że jej tam nie było. Podniósł się gwałtownie i obrócił w miejscu, szybko lustrując wzrokiem okolicę. Przerzucił łebek na jedną, potem na drugą stronę i zastrzygł uszami, mając nadzieję, że schowała się po prostu w zaroślach przed słońcem.
-Maya... Maya!- krzyknął i zrobił kilka kroków w miejscu, a potem wlepił ogromne, błękitne ślepia w Makali'ego. Nie bał się faktu, że został z nim sam. Przeraziła go myśl, że to złota go zostawiła... i nie wyglądało to tak, jak zawsze.

Położył uszka. Jeśli opuściła to miejsce z własnej woli, wiedziała co robi. Znajdzie ją na pewno. Przecież należy do tego stada. Jego łebek, na szczęście, nie orientował się w żadnych teoriach spiskowych i do głowy mu nie przyszło, że to mogła być kolejna pułapka, czy cokolwiek. Po jakimś czasie Makali wyprowadził go z Zakola, a sam lewek zaczął szlajać się po terenach Świtu, tak, jak tuż przed wyprawą.

[zt x2]


RE: Zakole i czarny kamień - Deyne Nyota - 12-10-2013

Przydreptała tu w końcu po dosyć wolnym marszu. W końcu, nie może iść za szybko. Łeb schyliła nad wodą i zaczęła pić, jednak ciągle czujnie obserwowała teren. Nie wiadomo, co może się czaić za rogiem.


RE: Zakole i czarny kamień - Shiya - 12-10-2013

Nadbiegła tu tuż za swą opiekunką i, podobnie jak ona, od razu ruszyła ku rzece. Zanotowawszy, że Ni pije wodę bez żadnych skrupułów, Shiya upewniła się, że i ona może uczynić to samo.
Gdy różowy języczek natrafił na zimną taflę, jego właścicielka zdała sobie sprawę, że naprawdę była już bardzo spragniona. Kto wymyślił taki gorąc? To głupie!


RE: Zakole i czarny kamień - Shi - 13-10-2013

Po dłuższej chwili nadbiegł tutaj i Shi, który dziękował w duchu za to, że znaleźli się nad rzeką. Normalnie już trochę chciało mu się pić, ale od tego biegu to już w ogóle!
Przypadł więc obok siostry i ze znacznie mniejszą od niej ostrożnością natychmiast zaczął chciwie chłeptać chłodną wodę.


RE: Zakole i czarny kamień - Frigg - 13-10-2013

Maisha dreptała na końcu szaro-beżowego korowodu ze skwaszoną miną. Miała zostać sama z mamą, dlaczego więc szare gepardziątka ruszyły ich tropem? Wcale jej się to nie podobało. Kiedy tylko dotarli na miejsce, błękitnooka oddzieliła się od reszty i siadła z dala od nich. I pewnie nadal by tak siedziała, gdyby nie ruch w zaroślach. A co to takiego? Ciemne uszka stanęły na sztorc, a ich właścicielka uczyniła nieśmiały krok na przód. Hej, jest tam ktoś?


RE: Zakole i czarny kamień - Deyne Nyota - 13-10-2013

Dey cofnęła się kilka kroków, w stronę córki. Kątem oka i ona dostrzegła coś. Może to tylko jakaś mysz, czy coś... ale grom wie. Łapą delikatnie przygarnęła ją do siebie i leciutko popchnęła w stronę czarnego kamienia. Widziała przecież, że Maisha była obrażona. Tylko za co?
Położyła się w odległości kilku kroków od gepardziątek tak, by mała znalazła się między jej przednimi łapami. Jej spojrzenie i uszy co chwila wracały do krzaków. Musi być czujna...
- Mała, co się stało?


RE: Zakole i czarny kamień - Shiya - 13-10-2013

Kiedy już Shiya zaspokoiła swe pragnienie, oblizała pyszczek różowym języczkiem, po czym usiadła tuż obok brata, który wreszcie raczył się pojawić. Na chwilę spojrzała na lwiątko i Ni, po czym zmarszczyła brwi i ponownie przeniosła wzrok na szarego. Zaraz potem nachyliła się nad jego uchem, nie zważając na fakt, iż ten jeszcze nie skończył pić. To jego problem, trzeba było przyjść wcześniej!
- Też ci się wydaje, że ona nie lubi gepardów? - wyszeptała, raz jeszcze zerknąwszy na Maichę.


RE: Zakole i czarny kamień - Frigg - 13-10-2013

Naburmuszony pychol zwrócił się ku Nyocie. Jak to, ona nie wie? Oblicze małej zachmurzyło się jeszcze mocniej.
- Dlaczego szare cały czas chodzi za tobą?
To nie brzmiało jak ciekawskie pytanie kocięcia, a raczej jak wyrzut. Trudno się dziwić, że była taka "terytorialna" - była jedynaczką, nie musiała z nikim dzielić czasu swojej mamy, a tutaj nagle ktoś bezpardonowo odwraca uwagę różnookiej. Tak nie powinno być, nie powinno!


RE: Zakole i czarny kamień - Deyne Nyota - 13-10-2013

Z zaskoczonym wyrazem pyska wpatrywała się w córkę. Dopiero po chwili przyszło jej do głowy, że jej córka może być zazdrosna o matkę. Przecież tyle czasu spędziły same... Uśmiechnęła się lekko i z cichym pomrukiem przytuliła jasną do siebie.
- Zanim jeszcze się urodziłaś, zajmowałam się nimi. Takie mam zadanie w stadzie... to trochę tak, jak byś miała rodzeństwo.
Zauważając plamkę z błota na jej policzku, pociągnięciem jęzora usunęła ją. Nachyliła pysk ku małej i szepnęła:
- Naprawdę, nie masz o co być zazdrosna... przecież nie zabiorą ci mnie. A tak będziesz miała się z kim bawić.


RE: Zakole i czarny kamień - Shi - 13-10-2013

Natychmiast uniósł łeb, przyglądając się uważnie siostrze. Rzucił okiem na małą lwiczkę, siedzącą w znacznym oddaleniu od nich.
- Nie wygląda na to, żeby nas lubiła. Może jest tak, jak mówiła Shangazi? - odpowiedział równie cicho siostrze, potwierdzając swoimi słowami jej przypuszczenia. Na początku dosyć sceptycznie podchodził do wszystkiego, co przekazywała im Shangazi, bo wiele jej nauk się nie sprawdziło. W końcu Ragnar, czy Ni ich lubili. Lwom, które odwiedzały wcześniej szarego, najwyraźniej również nie przeszkadzało towarzystwo Szyszek. Ale może dorośli tak tylko udawali, żeby im nie było przykro?
Ich przypuszczenia potwierdził wyrzut ze strony Maishy. Mały spuścił łepek, jakby czuł się winny.
- Może inni tylko udają, że nas lubią? - zapytał szeptem siostry, zerkając kątem oka na Maishę i Ni.


RE: Zakole i czarny kamień - Shiya - 14-10-2013

Odpowiedź brata wprawiła młodą w stan bezbrzeżnego zdziwienia. Że też sama na to nie wpadła! Ale... Ale jak można w to uwierzyć? Przecież to by było straszne!
Zanim jednak cętkowana panienka zdążyła popaść w czarną rozpacz, uświadomiła sobie, że to przecież wcale nie musi być prawda.
- Ni uratowała nas przed tamtą bordową - zauważyła trzeźwo. - A Ragnar w ogóle nas uratował. Metody mówił mądre rzeczy. Dziwne, gdyby wszyscy udawali - stwierdziła, po raz pierwszy w ciągu swego krótkiego życia wykazując się czymś takim jak sceptycyzm.
Pomimo wyrażenia takiej właśnie opinii, koncepcja ciemnookiego pozostawiła w niej ziarenko niepokoju. A co, jeśli to jednak prawda? Jeśli za jakiś czas wszyscy ich zostawią i powiedzą, że to była tylko gra, która już im się znudziło...?
Shiya aż się wzdrygnęła na tę mrożącą krew w żyłach wizję.