Król Lew PBF
Zakole i czarny kamień - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Zakole i czarny kamień (/showthread.php?tid=58)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31


RE: Zakole i czarny kamień - Moran - 07-09-2012

Wypuścił zmasakrowane truchło na ziemię i uniósł łeb do góry. Zlizał czubkiem języka spływającą po pysku krew. Właściwie, to po co on to robił? W końcu za moment znów zbrudzi futro posoką. Odsunął się, po czym skinął do Arto łbem. Sprawa załatwiona, niech się zabiorą za żarcie. On przeszedł do zadka lwicy. Nie wgryzł się jeszcze w jej ciało. Wolał poczekać na resztę. W końcu odwalili kawał dobrej roboty. Przywódcy zaś należy się pierwszy kęs.


RE: Zakole i czarny kamień - Arto - 07-09-2012

Żółty w milczeniu przyglądał się zarzynaniu ofiary, by klepnąć Morana po barku - trzeba było wiedzieć, kiedy przychodzi pora na dokończenie sprawy, okazanie łaski. Obcą lwicę zbył wrogim spojrzeniem i prychnięciem pod nosem. Dobrze wiedziała, że nie powinna tu być, właśnie widziała przykład tego, jak kończą jej podobni. Więc po co tu przylazła? Ale może to i lepiej, kiedy już ujdzie i ona będzie szerzyła Słowo. Słowo traktujące o losie robactwa, ponad którym stał Świt.
-Dziecię. Daj sobie spokój i idź, idź uczyć innych o tym, jak kończy wszelkie plugastwo. Idź, póki jeszcze masz na to szansę. -rzucił do tamtej, nieco podnosząc głos i po chwili zupełnie stracił nią zainteresowanie, krytycznie przyglądając się złożonemu mu posiłkowi. No dobra, z chęcią weźmie pierwszy kęs, ale czy Adepci o czymś nie zapomnieli? Arto delikatnie zmrużył oko i podniósł swe spojrzenie, zatrzymując je po kolei na każdym z samców. Skończyło się na czarnym.
-Dajesz swojemu panu w prezencie nieczystą? Jak mam to rozumieć? Pobawiłeś się to posprzątaj. I nie gap się tak na mnie, bo zacznę to traktować jako wyzwanie. Lepiej zabieraj się do roboty, im szybciej skończysz tym szybciej zaczniemy. Tym razem bez ceregieli, jak równy z równym, w geście wyjątku. A ty Ragnar nie bądź taki wybredny i bierz co ci dają, bo skończy się na tym że tygodniami jedynym twoim posiłkiem będą much i pchły. Odmawiasz posiłku z własnym alfą? Nierozsądne. -mlasnął i skinął łbem w kierunku łona tamtej. Skoro zabili to nic nie mogło się zmarnować, Świt potrafił docenić taką ofiarę, bez względu na to, od kogo pochodziła. Co nie miało oznaczać, że będzie przyjmował na siebie każdy syf, jaki jest z ową ofiarą związany.


RE: Zakole i czarny kamień - Mogrim - 08-09-2012

Mogrim popatrzył przeciągle na swojego władcę złotymi oczami. Pysk jego znaczyła krew ...teraz już w połowie zaschnięta. Hymmm mruknął i spojrzał na zwłoki . - Jak mi Pan karze. - Jego twarz wykrzywił uśmiech. Po tym znalazł się za lwicą i przewrócił jej truchło na brzuch rozkraczając nogi. Rozciął jej pazurem podbrzusze i wgryzł się w nie wyrywając cały układ rozrodczy samicy. Zacisnął go w zębach a krew z resztkami jego nasienia pociekły mu po brodzie i szyj. Zacisnął szczęki ze dwa razy i przełknął. Po tym znowu obrócił truchło i podsunął władcy. Z jego jamy gębowej ciekły jeszcze resztki płynów . - Proszę ... czyta i godna, jak to się mówi. Można jeść, ale zabawić się już nie ma jak. - Zamruczał cicho i spojrzał się na Morana ... trochę za szybko i za łagodnie ... ale ... taka już najwidoczniej była jego wola. Teraz tylko czekać, aż władca weźmie co jego i pozwoli nasilić się reszcie.


RE: Zakole i czarny kamień - Tamara - 08-09-2012

Nie Tamara, a już sam jej duch przyglądał się akcji. Dopiero teraz zauważyła jak bardzo była zakrwawiona, a rany głębokie i duże. Westchnęła, choć niepotrzebnie. Duchowi niepotrzebny był tlen, robiła to tylko z przyzwyczajenia. Lwica była tylko obłokiem, zwykłym szarym obłokiem, który nie może nic dotknąć. Może sie za to pokazać. Na tę chwilę stanęła przed Moranem i tylko przed nim. Nikt poza samcem nie mógł jej ujrzeć, było wiec łatwiej. Spojrzała na niego białymi oczami, pozbawionymi źrenic. Mimo to była w nich wyrozumiałość, pewna podzięka. Nie potrzeba było jej słów, choć miała do przekazania wiele. W większości byłby to krzyk, który w sobie tłumiła i nieskończony ból, którego doświadczyła. Niemniej jednak to właśnie on zakończył jej męki. Nie gardził nią jak pozostali. Był na tyle wyrozumiały, by zaprzestać durnych zabaw.
- Moranie - zaczęła. Jej głos bardzo się zmienił. Był znacznie donośniejszy, a po każdym jej słowie pojawiało się echo, co nadawało nieco klimatu. - Proszę, weź choć jedną kość z mojego truchła i zakop ją na Lwiej Ziemi. Oddałam za nią życie, teraz chcę by mogła mieć w sobie moje ostatnie tchnienie. Ciebie samego nie ukarzę, chociażby za ostatni Twój czyn. Niemniej powinieneś mieć w sobie nieco więcej hamulców, ale to tylko rada. Pamiętaj, nigdy nie krzywdź kogoś, jeśli sam nie chcesz być skrzywdzony...
Obłoczek zniknął sprzed twarzy lwa, stając się ponownie niewidzialnym dla śmiertelników. Tamara popatrzyła jeszcze przez chwilę na ciało, po czym poleciała gdzieś z wiatrem.

z.t.


RE: Zakole i czarny kamień - Moran - 08-09-2012

//WTF? Przecież ona nie zna imienia Morana Oo

Patrzył tylko smętnym i znudzonym wzrokiem na ducha lwicy. A niech sobie gada.
- Tylko mój władca i piekielne demony mogą mnie karać za moje błędy - odrzekł do unoszącej się przed nim duszy. - Podobnie z rozkazami. Twoje życie było w moich łapach, podobnie dzieje się teraz z twoim ciałem. Zmykaj i módl się, bym łaskawie zechciał pogrzebać resztki. Nie muszę nic dla ciebie robić. Powinnaś być mi wdzięczna, że bezboleśnie odebrałem ci życie. Mogło być gorzej.
Przysiadł z boku, obserwując, co stanie się teraz. Niech najpierw posilą się starsi.


RE: Zakole i czarny kamień - Skanda - 08-09-2012

Ragnar słysząc odpowiedź Arto położył po sobie uszy- nie chciał, aby przywódca odebrał jego decyzję jako zniewagę. Jedzenie lwiego mięsa to było trochę za dużo, nawet jak na szarego. W końcu wszystko ma swoje granice..
Widząc jednak niezadowolenie na pysku Arto nie mógł postąpić inaczej. Zaczekawszy aż pantera zrobi swoje, podszedł dość niechętnym krokiem do martwej lwicy i uszczknął kawałek mięsa z jej uda. Ukrywając swoje zdegustowanie przeżuł kęs, aby po chwili jego uszy, a potem wzrok zarejestrowały obecność jakiejś lwicy. Gdy tylko rozpoznał w niej Alainę drgnął i podniósł się natychmiast, aby wbić w nią zdziwione spojrzenie. Wiedział, że prędzej czy później będzie musiał z nią porozmawiać, spróbować chociaż wyjaśnić jej to wszystko, czego była świadkiem. Nie zamierzał tego odkładać.
-Wybaczcie mi proszę, ale przypomniało mi się, że mam coś ważnego do załatwienia, to nie powinno czekać.-rzekł z powagą.-Mam nadzieję, że nie macie mi za złe.-dodał od razu i odszedł się od grupy kawałek, aby jeszcze rzucić "smacznego" na odchodne. Oddalił się, dając znak lwicy, aby poszła za nim i zniknął.

zt


RE: Zakole i czarny kamień - Moran - 08-09-2012

Skoro tak, to on też nie będzie na nic czekał. Zaraz po odejściu szarego wgryzł się w udo Tamary. Tak, wcześniej myśl o kanibalizmie także wywoływała u niego niesmak. Potem zaś doszedł do wniosku, że nic nie ma prawa się zmarnować. Po co zabijać Bogu ducha winną zebrę, skoro leży tutaj świeże truchło lwicy?
Kudłacz szybko napełnił swój bebech. Nie zjadł dużo, nie miał jeszcze aż takich potrzeb. Większą część ciała pozostawił do dyspozycji Arto i Mogrima.
- Pójdę zobaczyć, co się dzieje na naszych ziemiach - rzekł. Skinął łbem do pozostałej dwójki i odszedł wiedziony dziwnym przeczuciem, że jakiś Strażnik zapomina o swoich obowiązkach.

zt


RE: Zakole i czarny kamień - Alaina - 08-09-2012

Nie poruszyła się,nawet jeżeli dotarło do jej uszu ostrzeżenie Arto, dające jej także do zrozumienia iż została wykryta, nie była wstanie się ruszyć,a przynajmniej z początku nie mogła, odnosząc wrażenie że zdążyła przyrosnąć do ziemi. Łapy nie zamierzały jej słuchać nie ważne jak mocno pragnęła się wynieść, by oszczędzić mrożącego krew w żyłach widoku,a jaki ona osłupiała szeroko rozwartymi oczyma wpatrywała się jak pozbawione już życia ciało, zamiast zostawione w spokoju...
"Nie"
Odwróciła się gwałtownie, nie zważając na to ze zdradziła swoje położenie,z resztą po co miałaby się kryć skoro jej obecność tak czy siak została przyuważona, nie ważne jak starła się zatuszować swój zapach przed nimi.

Przytrzymywała łapę przy pysku powstrzymując i mdłości jakie napłynęły na widok karygodnego czynu czarnego kota. "Zjadł jej wnętrzności".
Kanibalizm..!?
Nie, to zbyt wiele dla niej.

Trzęsąc się na całym ciele, obrzydzona, poczęła się wolno wycofywać. Przestał się liczyć powód jaki kierowały nią, czy tez powstrzymywały przed opuszczeniem ziem świtu. Nie da rady pochować nieszczęśnicy. Nie będzie co składać do ziemi.
"Oni ją zjedzą "-przerażona do końca nie mogąc przetrawić myśli, rzuciła, czując ze nie jest wstanie powstrzymać napływającej kolejnej fali młodości.
Zwymiotowała, by ostatecznie podjąć decyzje o ulotnieniu się znad rzeki. Widoki jakie jej zagwarantował Świt, wystarczą jej na ładne kilka lat, gwarantując i nie małą przy tym traumę.
Z trudem także dostrzegła sygnał jaki dawał jej szary lew.
Przerażona udźwignęła się , by czym prędzej opuścić to wypełnione psychopatami miejsce.

zt.


RE: Zakole i czarny kamień - Arto - 08-09-2012

-Jesteś porąbany. -skwitował krótko zachowanie Mogrima i zabrał się za jedzenie, podobnie jak reszta. Po krótkim czasie czując się już najedzony, bez słowa powstał i ruszył przed siebie, zostawiając czarnego sam na sam z na wpół pożartą lwicą.



zt


RE: Zakole i czarny kamień - Mogrim - 08-09-2012

Mogrim poczekał aż reszta skończy jeść. Komentarz władcy wydał mu się dość trafny ...choć czyżby. -Dzięki mój Panie. - Powiedział z przekąsem i zabrał się za jedzenie, jednak nie robił tego w sposób normalny. Wpierw pazurami rozciął skórę w paru miejscach po czym zdjął ją z niej. Zabrał się za jedzenie mięsa. Kiedy skończył, podszedł do głowy samicy i złapał ją za nozdrza. Powoli i miarowo przeciągnął ją nad brzeg koryta rzeki i cisnął weń. I tak został tam już tylko szkielet ze skórą, a niepotrzebnie zaśmiecałby pejzaż tej ziemi. Po tym fakcje otarł łapą swój zakrwawiony pysk i odszedł.

Z.T


RE: Zakole i czarny kamień - Dart - 09-10-2012

Zdążył już wyprzedzić Kaisera. Huh, w zasadzie to powinien zostać aby ten się znowu nie zgubił, ale... w zasadzie, co on, zawodowy przewodnik? Podlotek powinien dojść tutaj po śladach. A z tego miejsca, o proszę, już widać skałę. Więc Dart wreszcie znalazł się w miejscu, z którego pochodził. Oaza to już zupełnie inna kwestia. Pamiętał dokładnie rzekę i jaskinię w której się urodził. Ale to było dawno. Aż cztery lata. A dla lwa cztery lata to naprawdę kupa czasu. No, trzeba będzie się rozejrzeć. Nie pamiętał dokładnie gdzie leżał najwątlejszy kawałek rzeki, a co za tym idzie - najłatwiejszy do sforsowania. Szkarłatnogrzywy postanowił przejść się brzegiem aby zbadać całą sytuację. Tak tutaj trafił. Nie przepadał za tym miejscem. Kojarzyło mu się z dziwnymi wierzeniami i praktykami religijnymi Złej Ziemi. Fu. Nigdy nie był zwolennikiem przeklętych bogów. Nigdy w nich zresztą nie wierzył. Stanął lekko osłupiały. To miejsce napawało go niepokojem. Słowo daję, gdyby był młodszy zwiałby stąd. Zresztą, nawet teraz rozważał taką opcję. Mimo to zastygł w bezruchu wpatrując się głucho w kamienie. Ale czy... czy on czegoś przypadkiem nie usłyszał? Słońce zaczęło już zachodzić, pojawiły się cienie. Czy on przypadkiem jeszcze czegoś kątem oka nie zobaczył? Czy może tylko mu się wydaje?


RE: Zakole i czarny kamień - Abiegail - 09-10-2012

Młoda biała lwica ukazała się w tym miejscu niedługą chwilę potem. Raczej nie zwracała uwagi na to dokąd idzie. Najwyraźniej szła, dokąd poniosły ją utkwione w podłożu oczy. Czuła się już bardzo zmęczona, podążała przecież w tą stronę od dziesięciu godzin. Rozpacz stępiła jej zmysły do tego stopnia, że zauważyła kogoś dopiero wtedy, kiedy niemal na niego wpadła. Było jej wszystko jedno, kim tamten jest - być może nawet ją zje i świetnie. Przecież wiadomo, że i tak miała zginąć. A jeśli tak, to lepiej jak najszybciej, póki jest jeszcze otępiała i niewiele ją to obchodzi. Stanęła kawałek obok lwa.
- Dzień dobry - odezwała się tonem, który przypominał ironiczną radość.


RE: Zakole i czarny kamień - Dart - 09-10-2012

Lew wydał z siebie bliżej niezidentyfikowany pomruk. Dżizas, za wiele panien, za mało grzywiastych gburów do których można się podlizywać aby ponownie zaskarbić sobie względy mamuśki. Huh, a one nadal same na niego wpadają, akurat teraz gdy musi się powstrzymywać ażeby ich nie tknąć, w jakimkolwiek znaczeniu tego jakże dwuznacznego słowa.
- Kimże, na Złą, ty jesteś? - wyrzucił z siebie. Białe lwice, wszędzie białe lwice. Do czego ten świat zmierza. - A zresztą, skoro łazisz po tych terenach to albo wiesz, gdzie jest Kami albo planujesz samobójstwo. Która z tych opcji jest prawidłowa? - dodał odpowiednim dla sytuacji i wypowiedzi tonem. Świsnął ogonem w powietrzu. Obce lwy w tak tajemniczych miejscach jak to nie są zalecanym towarzystwem. Brzydził się na samą myśl co było tu składane w ofierze. Choć... w zasadzie Zła nie była aż taka... demoniczna. Może. Ale coś w tym jest. Zresztą, już sama atmosfera jest przerażająca. Nie musi wiedzieć co tak naprawdę tu się wydarzyło. Nie musi i nie chce, i już!


RE: Zakole i czarny kamień - Abiegail - 09-10-2012

Że co? Że kto? Kto to jest, co go obchodzi, co robię, i kim jest Kami?
- Planuję samobójstwo - odrzekła cierpko, ale prawie zgodnie z prawdą. - Co to za okropne miejsce?
Świetnie, nieznajomy jeszcze bardziej się rozzłości. Ale Abie nie potrafiła się powstrzymać, gotowała się w niej złość i żal do świata. Miała jednak wstręt do samobójstwa; mimo żywych wspomnień o zmarłej mamie, i pragnieniu zobaczenia jej znów, po prostu bała się odebrać sobie życie. Chciała tego, ale jednocześnie bardzo nie chciała, żeby tak się stało. Cóż, ten lew pewnie i tak nie pozostawi jej wyboru. Przed śmiercią chciałaby jednak dowiedzieć się jednej rzeczy, która z niewiadomego powodu bardzo ją intrygowała.
- Kto to jest Kami?


RE: Zakole i czarny kamień - Dart - 09-10-2012

Dart mimowolnie przejechał się spojrzeniem po okolicy, jednak nie poruszając swoim wielkim łbe.
- Kami... uh, niby taka prosta rzecz, a trudno ją wytłumaczyć. Jeżeli kiedykolwiek stanie przed tobą wielka, bura kupa futra z licznymi bliznami, na oku, pysku, barku, et cetera z głęboko zielonymi ślipiami możesz być pewna, że to Kami. Uwierz mi że nie wyolbrzymiam, ona jest WIELKA. - wyartykułował kładąc nacisk na ostatnie zdanie. - No, i oczywiście możesz być pewna że jeśli jej słodka banda cię przyłapie dostaniesz porządne lanie.
Potrząsnął swoją bujną grzywą. Możliwe że nie było po nim widać jaka krew w nim płynie bo wdał się w ojca. Naprawdę mocno wdał się w starego wyjadacza. A on nie był zbyt znany. Któż go jeszcze pamięta poza samą Kami i jego dziećmi? Może nawet i ona i one skazały go już na zapomnienie. Albo to on sam zarzucił na swoje plecy takie brzemię. Po prostu odszedł, nikt nie wie gdzie. Taaak, w zasadzie Dart to był taki drugi Xan. Samowystarczalny wędrowiec któremu czasem zbierało się i wracał na stare śmieci. Ale z Darta sentymentalna łajza, no...
Dlaczego musi być tu tak przeraźliwie zimno? Zresztą, po tym świecie chodzą bardzo, bardzo dziwne lwy szukające śmierci. Nie podoba mi się to, oj bardzo nie podoba. Ale z drugiej strony, co ja mam do tego? Jedni skaczą z wulkanów*, a drudzy nadal rozważają kwestię zakończenia tego raz na zawsze. Taki świat. Co prawda pokręcony i przerażający, ale jednak świat realny. A może... fikcyjny? Nie dane mi będzie zostać filozofem.
Wciągnął ze świstem powietrze w nozdrzach. Było sucho. Sucho i tak trochę... cicho.

* - y tak, Moncia, chcę tylko Cię pozdrowić jeśli to czytasz i mieć nadzieję, że zabijesz mnie w jakiś bardziej humanitarny sposób. ^^