Król Lew PBF
Zakole i czarny kamień - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Zakole i czarny kamień (/showthread.php?tid=58)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31


RE: Zakole i czarny kamień - Makali - 19-11-2012

Samczyk w reakcji na barwę tonu tamtego zastrzygł uszami i szurnął tyłkiem do tyłu, cały czas darząc lwa zaciekawionym spojrzeniem. Nos hienki delikatnie się zmarszczył, zaś sam młodziak zamrugał i lekko przekrzywił łebek, by po chwili otworzyć pysk.
-Śpisz gdy twój kumpel samotnie patroluje Rzekę? Ale jesteś wieprzyk. Mam nadzieję, że chociaż nocą zajmiesz się czymś bardziej konstruktywnym... -wypowiedź burka przerwało głębokie ziewnięcie, zakończone dosadnym mlaśnięciem. No proszę, senność byłą zaraźliwa. Ale zaraz potem kolejne słowa lwiska wyrzuciły z łebka obudziły entuzjazm sprzed chwili.
-Aj, aj, śpiochu! Szukam Ojca. Albo jeśli jest zajęty, to Brata. W ostateczności wujek też może być, ale wątpię żeby nie było go przy Ar... O czym to ja? No, widziałeś Przywódcę lub Morana? -zapytał mrużąc roziskrzone ślipia, zaś ogonek znów kilkukrotnie obił się o ziemię, rodząc chmurkę kurzu. Normalnie poszedłby do Jaskini Medyka i stamtąd rozpocząłby poszukiwania, ale skoro znalazł żywą duszę, której mógł się przyczepić, grzechem byłoby zmarnowanie takiej okazji, czyż nie?


RE: Zakole i czarny kamień - Naara - 19-11-2012

Lew zmarszczył brwi i zmrużył ślepia, z lekkim zdziwieniem przyglądając się hienie. Dobrodziejstwa posiadania długiej, bujnej grzywy - niczego nie było po nim widać, kiedy już opadła mu na oczy. I dobrze, bo minęło kilka chwil, nim zdał sobie sprawę z tego, że pies traktuje go jak jednego ze swoich.
Co to do cholery był za kundel? Czy on naprawdę miał go za członka Złej Ziemi? W sumie, Naara z wyglądu upodobnił się nieco do przedstawicieli tego dawnego stada. I choć jego pazury również były ostre, nie błyszczały w tej samej sprawie.
Lwisko pokręciło łbem, dopasowując się do gry.
- Nie. A widziałeś gdzieś Kami? - Odwdzięczył się pytaniem za pytanie.


RE: Zakole i czarny kamień - Makali - 19-11-2012

W istocie, Makali nie wyłapał krótkiego momentu dezorientacji lwa. Słysząc jego odpowiedź, zawiedziony zmarszczył pysk. Nie, żeby pokładał w tym źródle informacji specjalne nadzieje, aczkolwiek zawsze milej jest być zaskoczonym pozytywnie... Nim ponownie otworzył pysk, przestąpił z łapy na łapę, by capnąć szczękami za jakąś muchą.
-Kami mnie teraz nie interesuje, zajmuje się pewnie jakimiś lwimi bzdurami. -mruknął wymijająco, cały czas przyglądając się lwu.
-Hmnm... Ojciec nie były zadowolony wiedząc, że się tak obijasz. Więc żeby nie psuć mu humoru, nie napomknę o tej sytuacji. Ale pilnuj się śpiochu, bo następnym razem jak to On cię znajdzie, to skończysz jako nasz obiad, w najlepszym przypadku. A zarzekam, wyglądasz znacznie apetyczniej niż tamte dzikusy ze Wschodu. -zakończył swą wypowiedź chichotem, jak to niejedna hiena miała w zwyczaju. Zaraz potem dźwignął zad z ziemi, rozglądając się po okolicy. Czyli nie pozostawało nic innego, jak udać się w stronę Jamy... To w tamtym kierunku zwrócił spojrzenie swych złocistych oczu, zmrużonych z powodu słońca. Bynajmniej nie niosącego ze sobą szkarłatnego świtu.


RE: Zakole i czarny kamień - Naara - 20-11-2012

Pysk lwa wykrzywił uśmiech, który niejeden uznałby za paskudny, całkiem zresztą słusznie. Gra się opłaciła - już wyciągnął z niej niemal wszystkie informacje, których potrzebował. Potrzebował tylko teraz wiedzieć, gdzie Kami tak naprawdę jest. Ciągnął więc grę dalej.
- Równie mało interesuje mnie teraz twój ojciec - odparł zgodnie z prawdą lew, nadając słowom twardy, warkotliwy wydźwięk. Gdyby tylko wiedział, że przez swojego ojca hiena rozumiała innego lwa, być może nawet zainteresowałby się tym tropem. Może nawet by go wykorzystał. Na chwilę obecną jednak, chociaż gra była ryzykowna, nie zszedł z tonu. Jakaś jego część ledwie trzymała wzbierający w nim śmiech w ryzach. Zabawny był ten pchlarz. Typowe. Zasłonić się silniejszym. Naara miał szczęście, że grzywę miał na tyle bujną i na tyle zaniedbaną, by opadała mu na oczy. Hiena mogłaby wtedy z łatwością dostrzec podstęp, gdyby tak nie było. Eksploatował więc tę przewagę dalej, starannie dobierając zarówno słowa, jak i ich brzmienie. Było pozbawione uczuć, poza łatwym do udawania poirytowaniem. - Kami, mądralo, podobno miała do mnie jakąś sprawę, a nie mogę jej znaleźć. Na pewno nie wiesz, gdzie ona może się podziewać?
Lew machnął ogonem, wykrzywiając mordę w wyjątkowo paskudnym uśmiechu. Spod pokiereszowanego pyska wychyliły się kły. Zaryzykował, mając nadzieję, że hiena połknie haczyk.
- Powinieneś. W końcu masz wiedzieć o stadzie wszystko, żeby twój ojciec był zadowolony ze swojego syna, prawda? - Spróbował nikczemnie zagrać na dumie Makalego. Być może był jedną z niewielu hien, które faktycznie ją miały. Jeżeli miał szczęście, pozna chociaż kierunek. Jeżeli wygra zimna kalkulacja: i tak wygrał sporo, przynajmniej wiedział, że z Kami wszystko w porządku. A jeżeli schrzanił, będzie musiał improwizować i czekać na następną okazję.
Się okaże.


RE: Zakole i czarny kamień - Makali - 20-11-2012

Pierwsze słowa tamtego Makali puścił mimo uszu, na następne odpowiadając jedynie kręcąc łbem. Nie-e/ Na paskudne uśmieszki, znaczące spojrzenia czy krycie się przed złocistymi oczami hien nie było żadnej reakcji. Czyżby samczyk nie traktował pokiereszowanego lwa w pełni poważnie? Ciężko było stwierdzić. Kiedy doszły do niego ostatnie słowa kota, Makali postawił uszy, jednocześnie unosząc do góry jedną z brwi.
-A skąd ten pomysł? Jesteś tu od niedawna? Ostatnią rzeczą, którą nakazałby mi Tato jest zaglądanie każdemu z was pod ogon, żeby upewnić się, że wszystko na swoim miejscu. -szczeknął, zdziwiony stwierdzeniem tamtego. Z akacji się urwał czy co? A może długa nieobecność hieny nieco wypaczyła postrzeganie go przez Stado? Samiec zmarszczył nieco pysk, wytrącony z rytmu. A może powinien zacząć interesować się życiem Stada? Nieee, nonsens!


RE: Zakole i czarny kamień - Naara - 20-11-2012

Pomylił się - ale naiwność Makalego w dalszym ciągu sprawiała, że rozmowa zmierzała w odpowiednim kierunku. Będzie musiał próbować dalej, jeżeli ma zamiar osiągnąć swój cel w zamierzony sposób. Nie potrzebował problemów z tą bandą - chciał tylko porozmawiać z Kami. Iść na ślepo jednak nie zamierzał - musiał wykorzystać tę naiwną hienę, choć na chwilę obecną nie miał zielonego pojęcia, jak to zrobić. Żeby wziąć całkowicie przypadkowo napotkanego lwa za członka stada to jedno - ale utrzymywać się w tym przekonaniu stojąc dwa kroki od niego to już coś innego. Naara nie wiedział, jak trafić do tego szczeniaka - tam, gdzie zmarnował życie przemawiano do nich kłami i pazurami. Skutkowało.
Teraz jednak musiał improwizować - i podjął decyzję, która równie dobrze mogła dać mu to, czego chciał, jak i zaprowadzić go prosto do lochów. Podniósł się z ziemi i westchnął przeciągle, wdrażając w życie wymyślony na poczekaniu plan.
- Będę musiał powiedzieć twojemu ojcu i Kami, że nie przeszedłeś próby - odparł chłodno, po czym podniósł się z ziemi i ruszył brzegiem rzeki w stronę dobrze już sobie znanych Terenów Wolnych. Zignorował Makalego: i tak dość już ryzykował zadając się z tą hieną. A, że najkrótsza droga wiodła akurat tamtędy, skorzystał z niej. Miało mu to dać to, czego pragnął, chociaż o tym nie wiedział.
Koniec gry. Efekt: wiedział już, że Kami żyje. To musiało mu na chwilę obecną wystarczyć. A Makali?
A Makali mógł tylko patrzeć, jak lew oddala się.

/ zt


RE: Zakole i czarny kamień - Makali - 20-11-2012

Hienka jeszcze bardziej zmarszczyła nos, kiedy pojęła sens słów tamtego. Arto wystawiał go na próbę? Zaraz, zaraz, a od kiedy Kami przejawiała jego osobą choć elementarne zainteresowanie? Młodziak z każdą chwilą miał coraz większe wątpliwości co do poprawnej oceny lwa, teraz oddalającego się od niego w kierunku Groty Medyka. Coś tu śmierdziało i bynajmniej nie był to Makali. Samczyk warknął cicho i wystawił w kierunku Naary język, żeby zaraz potem podążyć za nim truchtem. Tak się składało, że Jaskinia Medyka byłą również jego celem.


zt


RE: Zakole i czarny kamień - Ajris - 22-11-2012

Białofutrej zaś udało się dotrzeć na tereny, w stronę których udało się dwóch włóczęgów, mimo przeszkody, jaką była nader gęsta mgła.
Ajris nadal maszerowała żywo, ani na chwilę nie schodząc z tępa, mimo, iż bacznie rozglądała się na boki, byle by tylko wiedzieć gdzie się znajduje.
Aż w końcu, kiedy otoczenie drastycznie uległo zmianie zwolniła, szukając wzrokiem jakiegokolwiek punktu zaczepienia. Jej wzrok utkwił na masywie skalnym, widocznym już stąd. Skała podobna do tej, która znajduje się na Lwiej Ziemi, jednak tu, nie mogła się nie mylić, że na terenach Lwich na pewno się nie znajduje. Nie ta sceneria. Nieco mrocznie i przerażająco, ale to jej mimo wszystko nie zraziło ani trochę.
Postawiła kolejny krok na przód, lustrując uważnie okolicę. Dopiero teraz przyszło jej na myśl, że mogą to być tereny 'czerwonych', o których wspominał Ramon. Na samą myśl, przeszył ją zimny dreszcz. Tym razem z pewnym niepokojem rozejrzała się wokół, zwracając uwagę również na to, co się dzieje za nią.

[ Dodano: 2012-11-25, 16:43 ]
Po chwili jednak białosierstna postanowiła bardziej zagłębić się w ów nieznane tereny, swoje łapy kierując w stronę skały skazy.



zt


RE: Zakole i czarny kamień - Skanda - 10-02-2013

Szary pojawił się nad rzeką, krocząc powolnie w kierunku wodnej wstęgi. Gdy już się przy niej znalazł przysiadł na chwilę i prychnął sam do siebie. Nie dość, że zirytowała go postawa Mogrima, który w jego mniemaniu nie tylko powinien zgodzić się z jego opinią, ale podjąć jakieś kroki w związku z tą sytuacją. Do tego wszystkiego dochodziła jeszcze Destiny i ta jej dziwna gierka.. O co jej w ogóle chodziło? Najpierw przystała na to wszystko, choć wiedziała, że mogła się nie zgodzić-szary przecież nie stawiał jej ultimatum czy czegoś w tym rodzaju. A potem jak gdyby nigdy nic stwierdziła, że jest "za słaba, żeby się opierać". Na tę myśl samiec pokręcił nerwowo łbem i burknął coś sam do siebie. Może i to nie było w stylu szarego, ale sam musiał przyznać, że coś go zainteresowało w czarnej.
Po chwili westchnął głośno i zdecydował zaprzestać bezczynnego siedzenia. Dźwignął się na łapy i począł biec wzdłuż rzeki, ot tak, dla treningu. Gdy dobiegał do pewnego punktu zawracał, biegł do drugiego punktu i znów zawracał-i tak w kółko.


RE: Zakole i czarny kamień - Mistrz Gry - 10-02-2013

Biegał sobie i biegał, ten nasz Raguś, aż się potknął. Lekko rozzłoszczony zaczął szukać sprawcy tego niecnego czynu, aż znalazł mały stosik opali. To właśnie one wytrąciły go z równowagi,no ale cóż... Bywa.
+6 opali



RE: Zakole i czarny kamień - Skanda - 12-02-2013

/nie wiem czy muszę coś fabularnie pisać, czy też nie- ale skrobnę żeby potem nie było marudzenie

Szary bez zastanowienia zgarnął łapą garść połyskujących kamieni, po czym wrócił do biegu, kontynuując swój trening.


RE: Zakole i czarny kamień - Arto - 13-02-2013

Po wielu dniach nieobecności, musztardowy na nowo postawił łapy na swej ziemi. Dzierżąc w pysku skórzaną torbę, po brzegi wypełnioną pyłem wulkanicznym, pewnym krokiem parł przed siebie, ku wstędze czarnej rzeki. Na widok hasającego wzdłuż brzegu Ragnara, musztardowy uniósł będę, zdumiony niecodziennym widokiem. Któryś z jego chłopaków grudniowe sie aktywnością fizyczną. Wór głucho uderzył o ziemię, teraz wzbogaconą garścią wysypanej zeń cennej esencji wulkanu. Arto przestąpił z łapy na łapę, przekrzywiając przy tym łeb, jakby próbując wytłumaczyć sobie istotę tego niecodziennego zjawiska. W końcu otworzył pysk, a jego oczy zaświeciły się, gdy w końcu wpadł na coś sensownego. Oj, dawno nie miał styczności z tym problemem, dawno.
Powoli ruszył ku tamtemu, wcześniej na nowo chwytając w paszczę swą torbę.


RE: Zakole i czarny kamień - Skanda - 14-02-2013

Gdy kątem oka ujrzał musztardowego, spojrzał na niego, zastanawiając się, czy to rzeczywiście on-w końcu nie dane było mu zobaczyć króla już od dłuższego czasu.
Kiedy już potwierdził tożsamość sylwetki znajdującej się w znacznej odległości od niego zwolnił nieco i zawracając skierował się w jej stronę.
Znalazłszy się przed musztardowym ukłonił się nisko i mruknął cicho dobrze znane każdemu Szkarłatnemu "salve". Po chwili jednak zakasłał kilkukrotnie, próbując stłumić to na tyle ile umiał-nie mógł przecież przyznać się władcy, że dał się skopać jakiejś antylopie, to by było przecież zbyt uwłaczające.
Szary ogółem jakoś dziwnie ożywił się, a dawna złość zdawała się pójść w niepamięć, póki co. Wyglądało na to, że widok Arto, który w oczach lwa był osobnikiem godnym autorytetu znacznie poprawił mu humor i chwilowo przywrócił chęci do czegokolwiek.
Samiec wyprostował się, a jego uwaga od razu została przykuta przez torbę, którą Arto dzierżył w pysku. Właściwie, to chciał spytać, czy mógłby się do czegoś przydać, ale kiedy przypomniał sobie, jak musztardowy odpowiedział mu ostatnim razem to od razu odrzucił ten pomysł. Zastanawiał się też, czy nie dostanie przypadkiem reprymendy- końcu powinien być na patrolu, a tymczasem on biega sobie, jak gdyby nigdy nic.
Nie mniej jednak należało chyba jakoś zagadnąć.
-Długo Cię nie było królu.-stwierdził, spoglądając na samca badawczo. Może był na jakiejś super-tajnej misji?


RE: Zakole i czarny kamień - Arto - 14-02-2013

-Tsa, salve. -powitał wiernego poddanego, mierzący ciało szarego bystrym spojrzeniem, jak gdyby szukając czegoś, co spodziewał się tam zastać. W reakcji na kaszel tamtego delikatnie zmarszczył pysk, stawiając przy tym uszy ku górze. Nie zamierzał zignorować prostego sygnału, zwłaszcza u jednego z bardziej wartościowych członków Świtu.
-Co jest, zadyszka? Masz jakąś niemrawą minę, więc chyba nie. Nie udawaj, tylko mów co jest nie tak -rzucił konkretnie, sadowiąc sad naprzeciwko Ragnara. Na wspomnienie o nieobecności machnął tylko łapą, czekając na wyjaśnienie lwa.


RE: Zakole i czarny kamień - Skanda - 14-02-2013

Gdy szary usłyszał pytanie, na jego pysku pojawił się delikatny grymas niezadowolenia-a jednak zauważył. Samiec nie miał najmniejszej ochoty opowiadać o tym co się stało, jednak co innego mógł zrobić? Co jak co, ale królowi się nie odmawia.
-Niee, to nic takiego.-wzruszył barkami w geście obojętności, choć gdyby nie pokrywała jej sierść to gołym okiem można by dostrzec kilka ciemnych siniaków na jego klatce piersiowej.-Po prostu natrafiłem na zły moment i zarobiłem kilka kopniaków od gnu.-wydusił w końcu z siebie, spoglądając gdzieś na bok.-Ale to chyba nic poważnego, pewnie samo przejdzie.-dodał po chwili, choć w gruncie rzeczy nie miał przecież zielonego pojęcia o medycynie.