Król Lew PBF
Złota Skała - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Złota Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=50)
+--- Wątek: Złota Skała (/showthread.php?tid=68)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31


Złota Skała - Inés - 24-06-2012

Myślisz, że widziałeś już wszystko? A skałę, niby złotem osnutą, ze szczytu której, wydawałoby się, można objąć wzrokiem świat cały...? To tu, u jej stóp, zginęła Vendetta, dawna przywódczyni Stada Złotej Gwiazdy. Tu gromkim rykiem ogłaszał swoje panowanie Kovasa, wcześniejszy wielki władca. Niewiele jest miejsc, które, choć piękne i potężne, jeszcze więcej nabierają wartości, gdy pomyślisz, ileż to ciekawych historii, ile radości i płaczu poprzednich pokoleń one kryją. Uważaj, wędrowcze, byś nie zbezcześcił majestatu Złotej Skały!


RE: Złota Skała - Bagera - 04-07-2012

Matumaini
Słowa Kahetel'a na chwilę zwróciły uwagę samicy lecz gdy zakończył swoją wypowiedź, ponownie jej seledynowe ślepia pomknęły ku Zeusowi, ponieważ na niego wolała bardziej uważać i mieć na niego oko. Był potężniejszy niż inne lwy, większy i masywniejszy, ale również i sprytny. Wprost wybuchowa i niebezpieczna mieszanka.
Wysłuchawszy jego słów, oblizała powoli wargi i zmrużyła powieki. Jej brwi powędrowały ku górze, a jedna zagięła się w łuk, nadając jej pysku maskę zadziwienia.
-Nic takiego nie powiedziałam. Dlaczego próbujesz wcisnąć, w mą poprzednią wypowiedź swoje słowa, jeśli to nigdy nie miało miejsca?-odparła mu, tonem dość szorstkim lecz nadal dość spokojnym aby nie mógł jej posądzić o niegrzeczność. Ot co.
-Takimi słowami prędzej zrobisz sobie ze mnie wroga niźli mnie uspokoisz, czy też przekonasz do siebie.-dodała, strzygąc uchem i pacnąwszy spokojnie ogonem. Potem znowu odezwał się Kahetel. Powstrzymała się od teatralnego przewrócenia oczami, a tylko ponownie oblizała pysk i zachowawszy spokój, sapnęła i spojrzała spod zmrużonych powiek na obu samców.
-Nie znacie mnie. Nie wiecie przez co musiałam przejść. Nie ufam Wam i wy również nie powinniście tego czynić wobec mnie. Zostałam skrzywdzona, jak już Wam wcześniej wspomniałam. Tych ran już nie da się uleczyć. Nie są to te, które posmaruje maścią utkaną z Waszych prostych, czułych i miłych słów i te się od razu zagoją i odejdą w niepamięć. Nie. Rany te zdobywałam już będąc lwiątkiem lecz nie miałam o to tym, prawdę mówiąc zielonego pojęcia. A prawie wszystkie były zadane... Przez samców. Te fizyczne... Jak i te psychiczne.-wycedziła te ostatnie słowa dość dobitnie lecz jej głos, przez resztę wypowiedzi był dość spokojny wręcz irytująco spokojny. Pzecinając ogonem powietrze. Gdy wymawiała te słowa w jej głowie pojawili się wszystkie lwy, które spotkała na swojej drodze. Shali, Aslan, jej ojciec, Matu, Bastian, znowu Aslan... I reszta innych przypadkowych lwów. Ojciec Bagery, którego raczej nigdy nie będzie miała już przyjemności poznać. I wtedy jej wspomnienia przesłoniło pytanie córki. Łypnęła w bok patrząc córce w oczy.
-Za chwilę się okaże.-szepnęła ku niej, po czym ponownie zwróciła spokojny pysk w stronę Zeusa i jego współtowarzysza.

Zeus
Niewzruszenie nadal siedział ze spokojem i powagą na pysku. Łagodny wzrok pałający ciepłem nie zniknął ani na chwilę.
- Jednak mówiąc, że nie potrzebujesz pomocy i próbując odgrodzić się od wszystkich.. cóż.. to tak jakbyś mówiła to, co przed chwilą rzekłem.. - słowa jego były bardzo spokojne i mówił je powoli by dotarły do lwicy.
- Jeśli miałbym stać się twym wrogiem, ale w zamian pomóc tobie i twemu lwiątku to byłbym rad, choć osobiście nie szukam w tobie wroga.. moje dni są zbyt radosne odkąd postanowiłem zebrać nową rodzinę i stworzyć nam nowy dom - cień uśmiechu pokazał się na jego pysku pełnym zamyślenia.
Potem jednak wrócił do siebie i spojrzał na lwicę uprzejmie słuchając jej słów.
- Nie pytam co przeżyłaś.. zapewne wiele.. ale tak samo każdy z nas mógł wiele przeżyć.. To się stało.. Przetrwałaś to więc jesteś silna.. A skoro jesteś silna nie daj się pokonać przez te wspomnienia i wydarzenia.. nie pozwól by rozdarły cię wewnętrzne rany.. Samotność je tylko szerzej otworzy.. Jeśli chcesz uporać się z tymi widmami musisz trzymać się blisko z córką.. i musisz mieć rodzinę, której możesz ufać i gdzie znajdziesz ukojenie... wiem, co mówię.. może mego ciała nie zdobią widoczne blizny, ale ja również noszę je w sercu.. samemu się ich nie zaleczy - spokojne słowa przebrzmiewały doświadczeniem nabytym z wiekiem i łagodną nutą dodającą otuchy.
- Dopiero cię spotkałem.. jego również.. ale nasze przyszłe czyny pokażą, czy ma próba zaufania wam okazała się słuszna.. Zapytany nie odpowiem, dlaczego się zdecydowałem zaufać wam i pomóc nieznajomej.. nie pomagam każdej napotkanej lwicy, którą napotkam.. Ale doprowadziła mnie tu krew.. głos lwiątka.. a na koniec ujrzałem w twych oczach oczy mej siostry.. jakby mówiła mi, żebym ci pomógł.. Noszę ją w sercu i jeśli taka była jej wola to jej zaufam... i tobie również... Czy ty zaufasz mi zależy od ciebie, jednak jeśli będziesz wolała bym odszedł, uczynię to.. - powiedział ciepłym tonem, chociaż na końcu spoważniał i skinął lekko łbem dając do zrozumienia, że narzucać się nie będzie.

Kahetel
Słuchał ze zrozumieniem słów lwicy. Miała w pewnym sensie słuszność, gdyby był na jej miejscu również rozsądek nie pozwoliłby od razu zaufać dwóm nieznajomym. Ponadto ze słów nieznajomej wywnioskował, że owa samica również wiele przeszła w życiu i napotkała niejednego oszusta. Słowa Zeusa wręcz ociekały łagodnością, dobrocią, uprzejmością, lukrem, malinami. Do niego osobiście nie przemawiały takie słowa, raczej do wrogo nastawionej Matumaini też. ''Mizianie się'' raczej nic w tym wypadku nie pomoże, a nawet może zaszkodzić ich relacjom.
- W takim razie mam propozycję. - Zaczął, gdy Złocisty skończył swoją wypowiedź. - Może zawrzyjmy taką niepisaną umowę. Nie będziemy za tobą biegać jak te paparazzi, bo to mija się z celem. Może po prostu dajmy ci na razie spokój i będziemy cię odwiedzać co jakiś czas. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, jedzenia, schronienia, nowej pary butów czy po prostu wsparcia, nie krępuj się. - Powiedział, żartując pod koniec, by rozładować powstałe napięcie. Osobiście sądził, że to dobre rozwiązanie.

Zeus
Nazywanie słów Zeusa ociekających lukrem itd. jest trochę nie na miejscu przy jego powadze, zdystansowanym podejściu oraz słowach. Wydźwięk łagodny był na celu ukazania, iż nie ma złych zamiarów. Słowa jednak były nieco oschłe. Obiecał sobie, że posłucha tego, co siostra najpewniej chciała mu przekazać ukazując tą lwicę, ale czekali na niego Ingrid, Aslan.. Ajris.. Demi.. oni wszyscy czekali, aż do nich przyjdzie.
- Cieszy mnie Kahetel twe oddanie i troska. Jednak prawo dziczy mówi, że każdy odpowiada za siebie... chyba, że jest w stadzie lub ma bliskich, którym zaufa. Będę spokojny wiedząc, że będziesz jej doglądał jeśli zechce zostać sama... Jednakże na mnie czeka wiele innych lwów i lwiątek, którymi muszę się opiekować jako ich przywódca.. Nie mogę ochrony nad nimi przedkładać nad ochronę nad kimś kto jej nie zechce i uważać się będzie za samotnika.. jednakże w przypadku, gdyby potrzeba było medykamentów z pewnością takowych użyczymy o ile uda mi się znaleźć kogoś znającego się na medycynie, kto chciałby stać się częścią mej rodziny - wstał powoli bez najmniejszych oznak agresji.
Jego głos nadal był spokojny i łagodny, ale dawał też do zrozumienia, że czas go nagli. Z jego słów wynikało też, że tworzy stado. A pro po stada.. musiał jeszcze zgromadzić tereny na dom dla jego nowej rodziny. Czekało go wiele pracy, a lwów i lwic było wiele. Nie mógł poświęcać im wszystkim osobiście tyle samo czasu. Jeśli lwica zamierza żyć sama bez pomocy, to po prostu odejdzie i tyle. Ale jeśli zechce pomocy, lub ochrony stadnej, nawet jeśli mu nie zaufa, to z chęcią jej pomoże.
Jednak jego zdaniem, gdy ktoś wybiera życie samotnika musi liczyć się z jego trudami. Zwłaszcza w takiej kondycji. Chęć pomocy ze strony Kahetela była szlachetna i mu zaimponowała, ale czy zamierzał oddać się cały każdej rannej lwicy którą napotka? Sam jeden nie był w stanie tego osiągnąć.
W tej chwili pewne idee dla jego stada zaczęły formować się w jego łbie...

[ Dodano: 2012-07-04, 14:58 ]
Bagera

Słuchała wszystkiego co mieli do powiedzenia obaj kudłaci, mama wyraźnie nie chciała ich pomocy. Ale oni tego nie rozumieli.
- Mama mówi że nie chce, dajcie nam spokój!- Pisnęła wklejona w łapę Matumaini, gdyby była większa pogoniła by tych natrętów i sama zaopiekowała by się matką.
Bagusia pewnego dnia wyrośnie na wielkiego wojownika, tak jak Matumaini taki miała cel.
Patrzyła szafirami na Zeusa marszcząc brwi, chciała wyglądać groźnie, al pewnie wyglądała słodko, jak każdy maluszek.


RE: Złota Skała - Matumaini - 04-07-2012

Jednak Kahetel rozumował lepiej niż jego towarzysz. Matumaini właśnie tak odbierała słowa Zeusa jako takiego uprzykrzającego lwa. Chciała aby ją zostawił, nie on nadal swoje. Zwariować przez to można, a na pewno nie owocowało poprawą stosunków między nimi.
Zastrzygła uszami słysząc propozycję brązowego. No, no, no ktoś nareszcie właściwie odebrał jej sygnały. Brawo. Oblizała wargi i krzyżując łapy wlepiła seledynowe ślepia w obu samców jednak zwracając większą uwagę na kremowego.
-Twój przyjaciel dobrze rozumuje, powinieneś brać z niego przykład. Taki układ bardziej mi pasuje.-odparła, wpatrując się dobitnie w złotogrzywego. Następnie kiedy ten znowu zabrał głos, westchnęła cicho i wysłuchała go. Wtedy jedno słowo zwróciło jej uwagę. Przywódca. Zaraz, zaraz chwila. Inne lwy? Czyżby samiec miał na myśli jakieś stado, któremu przewodzi? Ściągnęła ponownie brwi, ukrywając swoje zaskoczenie i ciekawość, starając się je zastąpić swoją chłodnością, o którą nie było jej trudno i zimnym zainteresowaniem.
-Przywódca, tak? Ciekawe... Pierwszy raz od dawna, doszły do moich uszu słuchy, że powstaje jakieś nowe stado...-wymamrotała obojętnie, strzygąc ponownie uchem.
-Trudno będzie wam znaleźć dobrego i w dodatku wyszkolonego medyka w dzisiejszych czasach... Chyba, że w jakimś innym stadzie, ale do tego potrzeba sojuszów, paktów i innych takich rzeczy...-dodała, unosząc na moment jedną brew. Było jasne do czego dążyła, można było to poznać po jej cwanym uśmiechu i wyrazu pyska, ale jeśli ktoś był mądry i posiadał umiejętność słuchania, mógł też to odgadnąć z jej słów. Stado... Mogłaby sobie tam żyć, ze swoją córką, bezpieczne. W końcu skoro żyją tam takie lwy, jak na przykład takowy Kahetel, czy Zeus nie będzie mogło im grozić nic złego. Machnęła ogon i końcówką połaskotała tylne łapy córki, która właśnie teraz wybrała moment na bronienie ich. Posłała jej uśmiech pełen satysfakcji, widać było, że młoda bierze z niej przykład i tak właśnie ma być.
-Poczekaj jeszcze chwilkę malutka, może uda nam się jakoś z nimi jeszcze dogadać.-powiedziała w stronę córki, mrugnąwszy do niej tak, że tylko ona mogła to zauważyć.


RE: Złota Skała - Bagera - 12-07-2012

Dorośli i te ich sprawy. Jak oni potrafili wszystko skomplikować i nikt nie wie po co.. Wiatr zawiał, szare niebo było przeciążone pełnymi wody chmurami.
- Mamusiu, długo jeszcze będziemy tutaj siedzieć? Zimno mi..- Wtuliła się w mamę jak tylko mogła, ale siedzenie na szczycie skały.. do tego w czasie deszczu.. powiedzmy że nie były to nawet miernie komfortowe warunki dla małego lwiątka, które przemokło prawie do suchej nitki.
Brakuje jeszcze by się zaziębiła bidulka. Podkuliła ogonek zadzierając pyszczek do góry, dwa małe szmaragdy tkwiły wlepione w Matumaini jak w obrazek.


RE: Złota Skała - Matumaini - 12-07-2012

Lwica widząc burzowe chmury nad jej głową, szybko poderwała się, co było już o wiele łatwiejsze, gdy jej wszystkie rany były już zakryte. Jednak kiedy poczuła, że jej mięśnie się naprężają, nie mogła pozbyć się cichego syku bólu. Nie mogła w końcu przez cały czas udawać, że wszystko jest już dobrze. Machnęła złamanym ogonem, po czym zarzuciwszy sobie przez szyję torbę z medykamentami, wzięła za kark małą Bagerę i żwawym krokiem zeszła z Złotej Skały.

Zt razem z Bagerą.


RE: Złota Skała - Naomi - 19-08-2012

Naomi weszła w pośpiechu na szczyt nieznanej jej skały. Jej syn gdzieś się zapodział, toteż lwica nie była z tego powodu za bardzo zadowolona. Był nawet taki moment, że zaczęła samą siebie o to wszystko obwiniać i teraz wyjdzie na oczach wszystkich za wyrodną matkę, a ona przecież tego nie chciała! Nie chciała też stracić lwiątka.
Naomi wiedziała, że takie miejsce jak to, świetnie nadaje się do obserwacji. Nie zastanawiając się dłużej zaczęła wypatrywać Hofu. O ile wiadomo, to lwy doskonale widzą na odległość, z czego Naomi starała się korzystać.
- Do dalej Hofu, gdzie jesteś - szeptała do siebie lwica głosem pełnym zdenerwowania i niepokoju wypatrując syna. Na razie go nie mogła dostrzec...



RE: Złota Skała - Suri - 20-08-2012

Młoda lwiczka usiadła na półce skalnej by moc zrelaksowac sie w promieniach słonecznych.
-Chyba czas na drzemkę- pomyślała- Z nikim nie rozmawiałam od tygodni, jak tak dalej pójdzie to zwratuje- Suri byla przyzwyczajona do samotności, ale jeszcze nigdy tak długo nie milczała. Dawniej co parę dni spotykała na swej drodze duszyczke z ktora mogła sobie pogawędzić, nie czuła sie wtedy aż tak samotna tak samotna jak teraz. Powoli zamykały sie te piękne znuzone kocie oczka, aż w końcu odplynela w krainę snu...Gdy sie obudzi znowu powróci szara rzeczywistość.


RE: Złota Skała - Naomi - 20-08-2012

Po pewnym czasie wypatrywania, jasnobrązowa lwica zorientowała się w pewnym momencie że nie jest tu sama. Wyprostowała się, by potem odwrócić swoją głowę. Przed jej oczami znalazła się młoda lwica. No, może nie aż tak młoda, była tylko o rok młodsza od Naomi, ale i tak dość młodo wyglądała. No i ta niecodzienna barwa sierści...Lwica nigdy wcześniej jej nie widziała. Już chciała do niej zagadać, chcąc poznać przybyłą, no ale ona spała. W związku z tym postanowiła jej nie budzić. Nie byłoby to ładne zachowanie z jej strony...Westchnęła tylko ciężko i wróciła do obserwacji terenów.


RE: Złota Skała - Suri - 20-08-2012

Kocia otworzyła leniwie oczy, ale szybko otrzezwiala czując zapach w okół siebie..
-hmm ktoś tutaj byl.. to delikatny zapach jakiejś samicy. Tak napewno to była samica- Suri rozejzala sie po okolicy, zeskoczyla z niskiej półki skalnej na której spala, by moc zorientować sie którędy poszła owa kocica. Zapach byl dość silny prawdopodobnie była tutaj nie dawno.
Suri postanowila ryknąc, by jej głos rozniosl sie po okolicy.
- poczekam chwilę na odpowiedź -pomyślała- moze jeszcze gdzieś tutaj jest.-Po czym usiadła na zadzie i wpatrywała sie w dal.


RE: Złota Skała - Naomi - 20-08-2012

Poprawka, Naomi nadal tu była. Nigdzie stąd nie poszła, a czarno biała lwica najwyraźniej się obudziła, bo nagle słychać było lwi ryk, zatem Lwioziemka odwróciła swój łeb, tam gdzie miała wcześniej. No i miała rację.
- Witaj - przywitała lwicę kiwnąwszy łbem. Czyżby ona czegoś tu szukała?



RE: Złota Skała - Suri - 21-08-2012

-Witaj jestem Suri - odpowiedziała lwiczka. -dobrze ze jednak nie jestem tu sama. Od tygodni nie mialam przyjemności z nikim zamienić choćby jednego słowa.


RE: Złota Skała - Naomi - 21-08-2012

Naomi odwróciła się całkiem przodem do lwicy. Niezbyt to fajne, jeśli rozmówca patrzy na czyiś tyłek. Niebieskooka przedstawiła się lwicy, zatem ta postanowiła odwdzięczyć się jej tym samym.
- A ja jestem Naomi. Miło mi cię poznać - powiedziała przechylając delikatnie łeb w prawo i przymykając oczy dając efekt uradowanej panienki z serialu anime. Jednakże po chwili otworzyła oczy by ponownie spojrzeć.
- Skąd jesteś? Nie widziałam cię tu wcześniej - zadała lwicy pytane wynikające ze zwykłej ciekawości.



RE: Złota Skała - Suri - 21-08-2012

- Tak naprawdę mozna powiedzieć, ze znikąd. -odrzekła biała kotka.- nie mam swojego miejsca na ziemi, teraz jestem tu a za jakiś czas będę gdzie indziej. Jestem samotnikiem.- spojrzała w oczy Naomi były piękne i błękitne niczym klejnoty, ale widać bylo w nich niepokój a zarazem smutek.. Choc Naomi moze nie dała po sobie tego poznać.. Suri postanowila dla pewności zapytać sie lwicy.
- Naomi.. moze sie mylę, ale wygladasz na zaniepokojona. Wszystko porządku ?


RE: Złota Skała - Naomi - 21-08-2012

Naomi była zmartwiona? Raczej tak. Widać Suri miała świetny talent do wyczuwania uczuć i emocji. Ale tak poza tym, to tak, Naomi była zmartwiona i zdenerwowana, a to dlatego, że jej syn Hofu zaginął i lwica nie wie gdzie jest.
- Tak, masz rację. Nie jestem w zbytnio dobrym nastroju - odpowiedziała młodszej lwicy, po czym usiadła, a ogon zawinęła wokół tylnych łap.



RE: Złota Skała - Suri - 21-08-2012

Suri nie chciała być wscibska i odpytywać sie jakiś szczegółów. Moze Naomi wcale nie miała ochoty z nikim sie dzielić swoimi problemami. W końcu dopiero co ją poznała i uznała ze nie chce jej bardziej denerwować glupimi pytaniami, była zdania ze jak tamta zechce to sama jej powie cos więcej.
- A ty jesteś tez samotnikiem ? Jak ja ? - zapytała po czym skoczyła w górę by złapać natrętnie muszysko ktore od paru minut latalo nad jej pyskiem.