Król Lew PBF
Złota Skała - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Złota Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=50)
+--- Wątek: Złota Skała (/showthread.php?tid=68)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31


RE: Złota Skała - Oresta - 30-06-2013

Oresta stwierdziła, że chyba tutaj nie obowiązują podobne obyczaje jak u niej, czytaj: Anubis zszedł przed Ines, która była wyżej w hierarchii. A może chodziło o najpierwszego samca? Ciężko stwierdzić. Każdy z nich był inny i można było to nawet zaobserwować w sposobie, w jaki opuścił Złotą Skałę. Najpierw szedł Anubis, pewny, lecz ostrożny, sprawdzający co chwila, jak sobie radzą. Potem Ines, z królewskim wdziękiem stąpająca po kamieniach, wesoła Sami i mentorska Serret, mająca oko na swoją podopieczną. Oresta uśmiechnęła się pod nosem. Schodziła bardzo ostrożnie i powiedzmy, że ubezpieczała tyły.
<zt>


RE: Złota Skała - Arham - 07-07-2013

No, tego to on się nie spodziewał! Nigdy krogulca nie widział, ale opis Ines dał mu mgliste, ale jednak pewne wyobrażenie o tym ptaku.
- O. Dziękuję - odparł w oszołomieniu.
Teraz już pozostał tylko dylemat - iść z nimi, czy nie? Niby znał zasady, ale niedawno był nad wodospadem i jakoś go tam nie ciągnęło. Za to mimowolnie spojrzał w pewne miejsce na horyzoncie i poczuł, że właśnie tam chce iść. Nie zastanawiając się dłużej, ruszył w tamtą stronę.

/zt


RE: Złota Skała - Nkiruma - 01-08-2013

Złota Skała brała swą nazwę od barwy, jaką przyjmowała rankiem i wieczorem, w silnych promieniach słońca odbijających się ni to od drobin w kamieniach, ni to od powłoki, która ją całą okrywała. Teraz, choć słońce stało w zenicie i nie tworzyło takich refleksów, również robiła wrażenie: wysoka, smukła, ze stopniami wygładzonymi przez dziesiątki łap, jakie podążały w górę i na dół. I kryła w sobie jedną z najpiękniejszych jaskiń, Ołtarz Staroone. Nkiruma zatrzymał się przy wejściu i pozwolił Ariuszowi zwiedzić środek, jednak ich celem był sam szczyt. Miejsce, z którego roztaczał się widok na wszystkie tereny Księżyca - te obecne i te, które mieli dopiero podbić.
Zasiadł na skraju występu, nic sobie nie robiąc z wysokości, jaka otwierała się zaraz u jego łap, i owinął ogon dookoła cielska. Nie odzywał się, pozwalając Ariuszowi w spokoju chłonąć widok dookoła.


RE: Złota Skała - Ariusz - 01-08-2013

Gdy doszli do skały mały powiódł wzrokiem od jej podstawy aż po szczyt, rozwierając nieco pyszczek w uśmiechu, będąc pod wrażeniem. Ari najpierw rozejrzał się uważnie, po czym nie spiesząc się, dreptał i obserwował, wdychając w nozdrza powietrze wraz z zapachami miejsca i osób tu będących. Chodząc tak nie uśmiechał się już tak jak gdy zobaczył skałę z bliska, po prostu był zainteresowany i miał radośnie postawione uszka. Gdy oswoił się z miejscem, podszedł do Nkirumy, spoglądając na niego, po czym zerknął w dół wyciągając łepek do przodu. Nie bał się jakoś specjalnie wysokości, ale nie siadł tak blisko jak kapłan. Dawał sobą znać, że mogą iść dalej, jednocześnie i absolutnie nie popędzając lwa.


RE: Złota Skała - Nkiruma - 01-08-2013

- Usiądź, najpierw obejrzysz ziemie z daleka.
Pędzelek ogona zamiótł miejsce, w którym Nkiruma życzył sobie widzieć Ariusza. I był to jego lewy, nie prawy bok. Samczyk był drugim lwiątkiem, nad którym lew objął osobistą opiekę, młodszym i mniej nauczonym niż Oresta. To dla niej było zarezerwowane to ważniejsze miejsce. Nawet, gdy jej nie było.
- Na dole, tam, gdzie się poznaliśmy, stoi baobab. To jeden z trzech, jakie wyznaczają obręb naszych ziem.
Ciemna plama korony była dobrze widoczna, zwłaszcza, że drzewo rosło niemalże u stóp Skały.
- Tam dalej, gdzie widzisz drugi baobab, dużo mniejszy - tylko pozornie - spada ze skał wodospad, będący najlepszym źródłem wody w okolicy. Tereny dookoła są podmokłe. Tamten baobab jest jeszcze większy, dużo bardziej rozłożysty; mógłbyś spędzić na nim dwa dni i jeszcze nie zwiedzić każdej gałęzi.
Intensywnie zielony obszar, który połyskiwał w słońcu srebrnymi refleksami, również łatwo było znaleźć.
- Ten duży, brązowy obszar to Ognisty Step. Na nim udaj się na polowanie, jeśli nie chcesz opuszczać terenów stada. Jak trochę podrośniesz, oczywiście. Tam stoi trzeci baobab, najstarszy; ma wielkie, wystające korzenie, między którymi można się bawić. Nie rób tego jednak, bo to tam zamieszkał Mambur. Goryl, przed którym ostrzegałem cię na początku.
Pomiędzy dwoma do tej pory pokazanymi punktami rozpościerała się połać traw, wypalonych na słońcu, pozbawionych dostatecznego nawodnienia. Zieleniej było tylko wokół trzeciego z potężnych drzew, stojącego nieco na uboczu.
- Czy masz jakieś pytania?


RE: Złota Skała - Ariusz - 01-08-2013

Zielonooki posłusznie zajął miejsce po jego lewej stronie. Dobrze odczytał, że to na razie miejsce dla niego, choć i tak jakiekolwiek miejsce u boku Nkirumy było dla niego zaszczytem. Pewnie nawet nie ważyłby się na razie siąść po jego drugiej stronie. Uważnie wodził wzrokiem za miejscami, o których mówił kapłan, jednocześnie chłonąc każde jego słowo. Dziwnie się w sumie czuł, jednego dnia rodzina się go pozbywa, a drugiego nowa go przyjmuje, choć poznał z niej w zasadzie tylko 2 członków. Na razie, wkrótce to nadrobi. Pytania eh... były dość głupie i mały wolał poczekać aż same znikną. Na przykład dla kogo jest zarezerwowane miejsce po prawicy kapłana. Dla jego partnerki, dziecka? Albo miał pewne wątpliwości co do polowań-u niego tę sprawę załatwiały samice. Acz jeśli niebieskooki rzekł, że Ari ma się udać na polowanie jak podrośnie, widać tu samce też musiały sobie z tym radzić. Wiele innych pytań mu chodziło po głowie, ale które mógł zadać?
-W zasadzie, jaki ma pan...Nkirumo... stopień, em, rangę w stadzie?-spytał przekrzywiając leciutko łepek na bok.-zdaję sobie sprawę, że jest pan... jesteś... kimś ważnym, ale... jak bardzo?-spytał iskierką zainteresowania w ślepkach. Biedak nadal nie do końca był przekonany jak ma się do lwa zwracać, a druga osoba liczby pojedynczej względem szarego jakoś ciężko przechodziła mu przez gardło. Miał za duży respekt.
Nie był tym typem dziecka, wiecznie uśmiechniętego i nadmiernie pobudzonego. Nie był ponurakiem, był po prostu wyważony.
-I... pod czyją opiekę zostanę na razie oddany?- Dodał, bo to też go w sumie interesowało. Wątpił, by to był sam Nkiruma, choćby mały i bardzo chciał.


RE: Złota Skała - Nkiruma - 05-08-2013

- Nkirumo. Jestem kapłanem; jeśli chcesz, tak możesz mnie nazywać.
Nie popatrzył na Ariusza, jednak lewe ucho miał wykręcone w jego stronę, w ten sposób dając do zrozumienia, że jednak go słucha. Pewnie od razu trzeba wyjaśnić, kim jest kapłan.
- Stado Srebrnego Księżyca zdecydowało się uwierzyć w moc, jaką daje cichy, spokojny, a silny i niepokonany Księżyc, i oddać się pod jego protekcję. Nawet, gdy pozornie zniknie, zawsze wraca na miejsce, nie dając się zniszczyć. Ja i Ines stworzyliśmy to stado i pełnimy w nim rolę kapłanów: lwów, które wyjaśniają innym, czego oczekuje od nich Księżyc i co będzie mu miłe, a na co spojrzy ze wzgardą.
Teraz zerknął na młodego przelotnie, chcąc zarejestrować wyraz jego pyszczka.
- Kapłanami po nas będą inne lwy... lub zwierzęta, które znajdują się w stadzie. Każdy ma szansę.
Dodał mniej wyniosłym tonem, chcąc dać mu do zrozumienia, że i mały Ariusz ma szanse. W opinii Nkirumy większe zresztą niż lew, który dopiero jako dorosły zaczął słuchać o Księżycu, który nasiąkł już inną wiarą i musi ją wyplenić dla nowych przekonań.
- Oddam cię pod opiekę jednej z samic, karakalki lub tigonki. Nazywają się Serret i Alve. I zamierzam tu na nie poczekać, ucinając sobie drzemkę. Możesz się oddalić, lecz pamiętaj, by zaryczeć, gdyby zaczęło się dziać coś niedobrego.
Po tych słowach samiec przeszedł z siadu w leżenie, zwieszając przednie łapy poza krawędź skały. Położył na nich łeb i przymknął oczy, jednak nie zasypiał jeszcze, nasłuchując odpowiedzi. Oraz - być może - szybkiego tempa małych kroczków.


//do napisania za dwa tygodnie ;) //


RE: Złota Skała - Ariusz - 05-08-2013

Słyszał o wielu rzeczach jak na swój wiek, ale o kimś takim jak kapłan-nigdy. Słuchał uważnie każdego słowa. Ines, ewh, imiona mało malcowi powiedzą, ciekaw był ile minie nim wszystkich tu pozna. Ari stał się nagle bardzo ciekawy co też księżyc ma mu do przekazania przez nią bądź Nkirumę, ale chyba będzie musiał z tym poczekać. Oh, gdyby to jeszcze on mógł kiedyś sam być kapłanem... westchnął cicho z uśmiechem, zafascynowało go to jak chyba nic wcześniej w jego krótki puki co życiu. Przywołał swój rozmarzony wzrok do porządku. Hm, tigonka? Miał w rodzinie tigona, ucieszył się nawet, że jeszcze owe zwierzę zobaczy. Acz mimo wszystko poczuł lekkie ukłucie w serduchu na wspomnienie o rodzinie ze strony ojca. Tęsknił. Nic nie odpowiedział, przytaknął jedynie z cichym "yhym" by dać znać, że zrozumiał, by wezwać pomoc gdyby jej potrzebował. Wstał.
-Ja... bardzo dziękuję. Za wszystko- uśmiechnął się nieśmiele i tylko na sekundkę do samca. Nie oczekiwał odpowiedzi, chciał po prostu podziękować. Bardzo. Gdyby nie był sobą, a innym lwiątkiem może by nawet otarł się łepkiem o szarego na nic nie zważając, by wyrazić jak bardzo jest wdzięczny. Ale nie zrobił tego. Nawet przez myśl mu to nie przeszło by się na to zdobyć. Poczekał tylko jeżeli by Nkiruma chciał odpowiedzieć i odszedł od niego, dając mu spokojnie odpoczywać. Nie zaszedł jednak daleko, bo po pierwsze nie czuł się tu jeszcze pewnie, a po drugie był strasznie zmęczony. Położył się u stóp złotej skały, zwinął w czarną kuleczkę i szybko zmorzył go sen. Może tak i lepiej dla jego rany, a i jakby któraś z samic miała tu przyjść- to od razu będzie na miejscu.


RE: Złota Skała - Tiro - 08-08-2013

Tiro szedł przez całą noc. Gdy słońce zaczęło wychylać zza jego pleców jego oczom ukazał się widok którego jeszcze w życiu nie widział. Czasami gdy gdzieś doszedł miał déjà vu (czyt. de-ża-wi). Tym razem był 100% pewien że widzi to miejsce pierwszy raz w życiu. Był realistą i bardzo rzadko był czegokolwiek pewny na sto%. Uniósł łeb w podziwie. Jego oczom ukazała się Złota Góra. I wtedy kiedy stał z głową w powietrzu jego nos zwietrzył zapach krwi. Z nadzieją na łatwy posiłek ruszył prowadzony nosem.


RE: Złota Skała - Serret - 12-08-2013

Z przeciwnej strony niż Tiro nadeszła karakalka z młodą serwalką w pysku. Najwyraźniej ta pierwsza uznała, że druga nie ma sprawnych łapek i trzeba ją ciągle nosić z miejsca na miejsce. A ona po prostu się o nią troszczyła!
Nie widziała rudego lwa, ale za to dostrzegła swojego przywódcę i... Ojejku, to przecież lwiątko! Przyspieszyła kroku, by zatrzymać się nieopodal tej dwójki.
- Witaj, kapłanie. Witaj, śliczne kociątko - przywitała się po swojemu, ułożywszy Sami pomiędzy swoimi łapami.
Postawiła swe wielkie uszy, patrząc z uśmiechem na obie te osoby. To znaczy, robiła to, dopóki nie dostrzegła rany na szyi czarnego. Ajć!
- Co się stało? - spytała już ciszej, a w jej oczach zabłysł niepokój.


RE: Złota Skała - Ariusz - 12-08-2013

Spał spokojnie, równo oddychając, lekki wiatr, nieco chłodniejszy niż ostatnio przeczesywał jego ciemne futerko. Gdy usłyszał głos samicy, otworzył zlepione jeszcze snem ślepia i spojrzał ku górze, by dostrzec, któż go zbudził. Ziewnął uroczo, jak to małe kocię i zamrugał parę razy by jego umysł przywyknął do rzeczywistości. Och, jego oczka rozszerzyły się nieco, gdy dostrzegł, że to karakal. Czyż nie ona była jedną z tych, które Nkiruma wyznaczył na kandydatki, by się nim zająć? Znów położył głowę na łapkach i skulił uszy, nie chcąc dać po sobie znać, że ani jedno słowo fiołkookiej do niego nie dotarło przez barierę senności.


RE: Złota Skała - Serret - 16-08-2013

Brwi Serret ściągnęły się w wyrazie zdziwienia. Cóż to, czyżby ten tutaj nigdy nie widział karakala? Przecież ich było tu pełno! Ona, Tileth... Dwa to bardzo dużo. Serret miała dwa uszy i w zupełności jej to wystarczało, a on potrzebuje więcej niż dwóch karakali w całej krainie, żeby poznać ten gatunek? Niedoczekanie!
- Nie bój się - odezwała się swoim zwyczajnym, ciepłym tonem, w obawie przed kolejnym przestraszeniem malucha. - Jestem karakalem. Karakale zwykle są przyjazne - zarzekła się, choć sama nie do końca wierzyła w prawdziwość swoich słów.
Równie dobrze mogła powiedzieć to samo o lwach, choć nie była to prawda w stu procentach. Przecież były też takie lwy, które za nią nie przepadały. Spotkała też niemiłego jaguara, goryla... Ale dosyć!
Rzuciła Sami szybkie spojrzenie. Dziwne, że ta jeszcze nie zareagowała w żaden sposób na przeniesienie w nowe miejsce, w którym w dodatku przebywa ktoś w zbliżonym wieku. Może jest śpiąca?
Fiołkowooka powróciła wzrokiem do lwiątka, niezmiennie darząc go szczerym uśmiechem.


RE: Złota Skała - Ariusz - 16-08-2013

Zielonooki zamrugał sennie po raz kolejny, gdy Serret się do niego zwróciła. Podniósł się i usiadł prosto, znów niemal na baczność, i patrzył na kotkę. Ma się nie bać? Zmrużył nieco oczy przekrzywiając na bok łepek.
-Em, ja... się nie boję. Proszę mi wybaczyć, ale ani trochę-a powinien? Nie, przecież temu zaprzeczyły kolejne słowa kotki. Dlaczego w ogóle pomyślała, że się boi? Ach, może jego wcześniejsza reakcja została trochę źle odebrana.-miałem w rodzinie karakala-nikły uśmiech przemknął przez jego mordkę, by zaraz zniknąć. Znów zatęsknił. Przywołał się do porządku.
-Nkiruma mówił, że byłabyś się w stanie mną zająć-rzekł kuląc nieco uszka. Nie był pewien, czy może mówić w imieniu kapłana, może on sobie tego nie życzy? Ari spojrzał przelotnie na Sami. Od rozdzielenia się rodziny nie miał nikogo do względnej zabawy, prawie zapomniał co znaczy to słowo.


RE: Złota Skała - Serret - 16-08-2013

- Och - odparła, nie kryjąc zdziwienia. - To szalenie intrygujące! Nigdy nie spotkałam lwa, który miałby w rodzinie karakala. Bo jesteś lwem, prawda? Wyglądasz jak młody, zdrowy lewek. Ach, to znaczy, prawie zdrowy, bo masz coś na szyi... Mocno cię to boli? Może zajdę po medyka? - rozpaplała się.
Jej wywód urwał się niespodziewanie, kiedy dotarł do niej sens słów młodzika. Kapłan... On... Chciał jej dać lwiątko za podopiecznego? Jej, niewielkiej, acz nad wyraz energicznej karakalce? Ależ to cudownie!
- Naprawdę? Byłabym zaszczycona, mogąc opiekować się lwiątkiem o takich ślicznych, zielono błyszczących oczach - oznajmiła, nie zmieniając radosnego wyrazu pyska ani o jotę. - Jestem Serret, a to jest Samiya, serwalka.
Czarnoucha opiekowała się już gepardziątkiem, no i Sami, ale nigdy nie miała jeszcze okazji, by wziąć pod swoje skrzydła przedstawiciela większych kotowatych. To musi być niesamowite doświadczenie!


RE: Złota Skała - Ariusz - 16-08-2013

Malec nieznacznie rozszerzył oczka gdy uderzył w niego potok słów kotki. Jak na jego gust była odrobinę zbyt radosna. Szybko zganił się w myślach, że nie powinno mu przez umysł przemknąć nic niepochlebnego dotyczącego osób, pod których opiekę chciał go oddać Nkiruma. Poza tym, dobrze, bez takich osób jak Serret szybko można by popaść w depresję.
-Moja rodzina była dość... barwna-wydusił z siebie na początku, chcąc rozjaśnić sprawę tego, że w jego familii pojawił się chyba każdy gatunek wielkiego kota, jaki może zamieszkiwać ten kontynent. Gdy usłyszał pytanie o to czy jest lwem odpowiedział: ehm, prawie albowiem miał nieco lżejszą budowę od lwów, niczym gepard, a uszy miał lekko szpiczaste, trochę jak ona. Nigdy też nie spotkał czarnego lwa czystej krwi.
-Medyk się już mną zajął-poinformował fiołkooką, rowiewając jej zmartwienie względem sprawy jego rany. Nie napomniał nic o tym, czy odczuwa ból czy nie, on nie był typem, który się nad sprawami jego wewnętrzności rozprawia. -polecił, by jutro wieczorem ponownie nałożyć maść-dodał, by o tym wiedziała.
Nie skomentował jej komplementu propo swych oczu. Gdy przedstawiła siebie i Sami, skłonił łepek przymykając ślepka.
-To ja czuję się zaszczycony mogąc panie poznać