Król Lew PBF
Złota Skała - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Złota Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=50)
+--- Wątek: Złota Skała (/showthread.php?tid=68)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31


RE: Złota Skała - Inés - 19-12-2015

- Miło to słyszeć. Hm, to... Trochę dziwne, ale dobrze mi przy tobie - odparła niepewnie, bo rzadko zdobywała się na takie wyznania.
Skąd u niej nagle taka otwartość? Nietrudno zgadnąć, że winny był temu ten oto gad, ale w jaki sposób mu się to udało, to już pozostaje zagadką. Przecież on siłą rzeczy nie mógł patrzeć na lwicę dokładnie tak jak lwy, miał wiele ograniczeń wynikających choćby z faktu nieposiadania łap czy drobnego rozmiaru. A może na tym właśnie polegała jego przewaga? Inés nigdy by nie założyła, że wąż może zostać olśniony jej wdziękiem, więc widać podświadomie uznała, że ktoś wreszcie zwrócił uwagę na jej wnętrze...
Teraz nie mogła nawet go zobaczyć, jednak próbowała zerkać choćby kątem oka. Aż tak bardzo jej to nie przeszkadzało, jako że, jak nietrudno się domyślić, to nie wygląd był powodem, dla którego ciągnęło ją do Sadisma.


RE: Złota Skała - Sadism - 19-12-2015

- Mi przy Tobie również... - stwierdził, wcale nie mijając się z prawdą. Nie miał powodów by kłamać... w sumie to nawet zapomniał o funkcji jaką pełniła Jasnowłosa. Nie myślał tak jak miał w zwyczaju, kategoriami ciągów przyczynowo-skutkowych, lecz dał się ponieść emocjom. To wszystko było dla niego nowe, i nie był pewien co robić. Zwłaszcza, że zwyczajnie nie spodziewał się takiego toku spraw.
Owinął się lekko mocniej, i wysunął łeb daleko do przodu, by znajdować się nim tuż przed głową lwicy.
Musnął ją językiem w pyszczek.
- Ja się... chyba... - "zakochałem"... już miał powiedzieć , ale zabrakło mu jakby sił, czy tez pewności siebie.


RE: Złota Skała - Inés - 19-12-2015

Uczucie ciepła przeszyło całe jej ciało, od czubka głowy aż po końcówkę ogona. Dobrze było czasem usłyszeć tak miłe słowa pod swoim adresem. Co prawda, Inés nigdy nie spodziewała się ich usłyszeć od swojego największego naturalnego wroga, ale w ogóle jej to nie przeszkadzało. Nie każdy wie, że koty, w tym także i lwy, właśnie dlatego odchylały uszy, gdy chciały kogoś odstraszyć, by upodobnić się do węża. Kapłanka coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że stereotyp węża-krwiożerczego i plugawego gada był daleki od prawdy.
Nie musiała już wytężać sił, by patrzeć na samca. Teraz był tuż przed jej pyskiem, zaraz też poczuła dotyk jego języka. Załaskotało ją to, ale i było to bardzo przyjemne. Poszerzyła uśmiech, po czym sama lekko otwarła pysk i wysunęła końcówkę języka. Zdawszy sobie sprawę z tego, jak kuriozalnie to musiało wyglądać, czym prędzej go schowała i zaśmiała się krótko, próbując zamaskować zakłopotanie.
- Hm? - odmruknęła i zamrugała, spoglądając na Yehissesa.
Zdawało jej się, że wie, co ma na myśli, bo i ona czuła podobnie, lecz nie śmiała mu niczego podpowiadać.


RE: Złota Skała - Sadism - 19-12-2015

-Zakochałem.

Padło. To słowo padło.
Z pyska największego ( w swoim mniemaniu) intryganta, i kombinatora na sawannie. Zielony nie spodziewał się że powie to komuś ponownie, a już na pewno nie lwicy. Jednak to było wyjątkowe...
Przeszły go dreszcze, po czym położył swój pysk na pysku Ines.

Na wystawienie przez Jasnowłosą języka zareagował cichym chichotem. "Będzie z ciebie wąż" pomyślał.
Dosyć go to rozbawiło. Jednak teraz miał zdecydowanie większe powody do radości.
Speszył się jednak gdy zdał sobie sprawę że przed momentem wyznał swą miłość. Coś co zwykle uznawał za słabość.
Przymknąłby oczy, gdyby tylko mógł. Ale teraz zwyczajnie ułożył się wygodnie na głowie pięknej lwicy.


RE: Złota Skała - Inés - 19-12-2015

A ona znów zaczęła mruczeć. On mógł wić się po całym jej ciele i syczeć do ucha miłe słówka, ale ona nie była w stanie się o niego otrzeć czy przytulić. Pozostawała więc przy mruczeniu, układaniu uszu w wyrazie zadowolenia i wodzeniu za nim pełnym ciepła i przejęcia spojrzeniem.
Ułożyła łeb z powrotem na łapach. Pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji i to w dodatku wystarczyły dwa spotkania, by zdążyła dostrzec w Sadismie kogoś więcej niż gada. Zakochanie to stan równie piękny co niezrozumiały. Bo jak to tak, lwica i wąż, Kapłanka i Yehisses...?
- Ja... Ja też - odrzekła z wahaniem, ale i dziwną ulgą.
Nigdy nie potrafiła okazywać uczuć, o mówieniu o nich nie wspominając, a tu proszę, tym razem się udało. I to za czyją sprawą!
Westchnęła. Teraz mogła stwierdzić z całkowitą pewnością, że była szczęśliwa, bardzo szczęśliwa. Widać tego właśnie jej brakowało w życiu - kogoś, kto by mógł wzniecić w niej emocje, obudzić w niej... Lwicę.
Uniosła na niego wzrok.
- Odwiedzaj mnie częściej, proszę. - Uśmiechnęła się nieco szerzej.


RE: Złota Skała - Sadism - 19-12-2015

Tak... dwa spotkania. Niby tak mało. A tu proszę. To co się działo przechodziło pojęcie większości lwów. Chyba nikt by się nie spodziewał takiego potoczenia się spraw.
Zasyczał przeciągle, lecz cicho i spokojnie. Bardzo go to wszystko radowało. A już najbardziej, to co powiedziała Ines. Słowa może wypowiedziane z wahaniem, ale wyczuwał że są prawdziwe.
Powoli podniósł łeb, odsunął go lekko od pyska lwicy, i musnął ją jeszcze kilkukrotnie językiem.
- Taki mam zamiar moja ukochana Inessss....
Uśmiechał się do niej, po czym powoli zaczął owijać się wokół jej grzywy, szyi, a nareszcie pełłzał po jej plecach by zejść na ziemię. Robił to niespiesznie, wręcz specjalnie powoli. Po kilku minutach był już naprzeciwko jej pyszczka i spoglądał w jej oczy w błogiej zadumie.

- Ciesze się... że cię poznałem...


RE: Złota Skała - Inés - 19-12-2015

Każde jego muśnięcie, każdy kolejny dotyk sprawiał, że lwica czuła się coraz lepiej, coraz bardziej dostrzegana i, przede wszystkim, kochana. Aż dziw bierze, że osoba z takim podejściem do kobiet jak Sadism pozostawała sama. A może zwyczajnie wcześniej nie szukał miłości tam, gdzie trzeba?
I jeszcze nazwał ją ukochaną. Czegóż można chcieć więcej? Wyszczerzyła zęby w uśmiechu, a wesołe ogniki zatańczyły w jej ślepiach.
- Ja również, mój najdroższy.
Mówienie do niego w ten sposób sprawiało jej dziwną satysfakcję. Wreszcie miała do kogo... Może i był to gad, ale za to najwspanialszy na tym świecie!
Delikatnie tyknęła pyskiem jego łeb.
Wciąż się w niego wpatrywała... A jego słowa - to brzmiało jak pożegnanie. Nie chciała, by odchodził, ale domyślała się, że miał też wiele swoich spraw do załatwienia i, pomimo najszczerszych chęci, nie mógł z nią przebywać nazbyt długo.


RE: Złota Skała - Sadism - 19-12-2015

"Mój najdroższy' - aż ciarki przeszły jego podłużne ciało. Czuł się jak nigdy dotąd.
Nie chciał jej opuszczać, ale podejrzewał ze i ona ma obowiązki...
Nie mówiąc już o tym, ze Bractwo potrzebowało go teraz i to chyba jak nigdy dotąd. Wiedział jednak ze poza nim, musi teraz dbać i o Najwyższą Kapłankę, choć oczywiście dla niego, była to ukochana Ines.
- Wrócę najssssszybciej jak tylko zdołam Kochanie....

Ines zawładnęła jego gadzim sercem, lecz wiedział że czas by odejść... na jakiś czas, rzecz jasna, bo przy najbliższej okazji wróci...
Pojawiał się tez problem z tym jak zareagują inni na ten związek... Ale to, już nie było tematem na teraz.
Powoli odpełzał...
Spoglądał jeszcze w jej kierunku, smutnym wzrokiem, w którym już widać było tęsknotę.
Z/T


RE: Złota Skała - Inés - 22-12-2015

Lwica jeszcze przez chwilę spoglądała za swym lubym. Czyż mogła wybrać lepiej? Serce jej mówiło, że absolutnie nie istniała taka możliwość, a rozum... A rozum już dawno się poddał. Dawno żadne uczucie nie opanowało Kapłanki tak jak to zauroczenie (a może początek miłości?), które odczuwała w stosunku do tego jedynego w swoim rodzaju samca.
Wreszcie podniosła się z miejsca i, pochłonięta intensywnym rozmyślaniem o całej zaistniałej sytuacji, udała się w swoją stronę.

Z/t


RE: Złota Skała - Xenia - 11-04-2016

Przez całą drogę nad wodospad w oczy zielonookiej rzucała się potężna, błyszcząca w słońcu Skała. Która podsyciła jeszcze tak niedawną ciekawość tym niezwykłym miejscem. Ostatecznie Xenia zmieniła kierunek, nie zahaczając już o wodospad i podążyła zaciekawiona ku Złotej Skale. W końcu Ines pozwoliła jej przejść się i pozwiedzać, ale czy to dotyczyło też tego miejsca? Nie zastanawiała się nad tym, bo nikt tak na prawdę jej nie zabronił tu przyjść, ani nie powiedział że Złota Skała jest tylko dla władców czy członków stada. Może dlatego że wydawało się to oczywiste i być może uważali że nie ma potrzeby by o tym informować obcych. Bądź razie Xenia nie zawahała się ani na chwilę, nie pomyślała czy może tu wejść czy też nie. Była zbyt zafascynowana by się nad tym zastanawiać. Nawet, o dziwo, nie odzywała się słowem, rozglądając się wokół jak zaczarowana. Tak, widziała po raz pierwszy taki szczyt z bliska, właściwie to mogła jej nawet dotknąć, Skały która zapierała dech w piersiach. Wspięła się na górę, nie spiesząc się zbytnio by nic nie umknęło jej uwadze. Jak tylko znalazła się na szczycie, zaczęła podziwiać majestatyczne widoki, jakie oferowała Złota Skała. Były tak przepiękne dla zielonych oczu, że lwica nie usłyszałaby nawet hałasu, bo tak bardzo była pochłonięta ich obserwacją.


RE: Złota Skała - Inés - 16-04-2016

Ines starała się za wszelką cenę pozostawać niewidoczną, co, zważywszy na kolor jej sierści, nie należało do najprostszych zadań. Nie szła więc prosto za Xenią, a raczej wybierała okrężne drogi. Niczym biała zjawa snuła się po krętych ścieżkach, które były jej tak dobrze znane, a każdego innego możliwie pewnie skierowałyby ku miejscom innym niż te, do których pragnęło się zmierzać.
Niepokój Kapłanki wzmagał się z każdym jej krokiem. Podświadomie czuła, dokąd prowadzi samotniczkę instynkt, Księżyc czy inna nadnaturalna siła, bo jakże inaczej mogłaby tu trafić? Obcy... Obcy rzadko się tu zapuszczali, zwłaszcza jeśli życie i zdrowie było im miłe.
Jasnowłosa bezszelestnie, z gracją przywodzącą na myśl raczej zwinnego geparda niż stosunkowo masywnego lwa, wspięła się po skale, by prędko znaleźć się na jej powierzchni. Zbliżyła się do samicy na odległość kilku metrów. Usiadła. Widziała jej grzbiet, ogon i tył łba, lecz już to pozwoliło błękitnookiej na domyślenie się, jakie emocje targały tamtą.
Przysunęła ogon do łap.
- Miałaś mi pokazać gwiazdozbiory. - Beznamiętny szept poniósł się wraz z delikatnym wiatrem.


RE: Złota Skała - Samiya - 16-04-2016

Drobnymi łapami wspinała się coraz wyżej, co jakiś czas wykonując skoki, by ułatwić sobie drogę. Zerkała przy tym na zebrę, upewniając się, że podąża ona za nią. Wydawało się jej, że zebry raczej nie odwiedzają tak górzystych terenów, ale Sami była przekonana, że to własnie na Złotej Skale najszybciej znajdzie Kapłankę.
A gdy wreszcie dotarła na szczyt Skały, odnalezienie wzrokiem białej lwicy nie było trudne.
-Niech Księżyc oświetla wasze drogi! - powiedziała głośno i skinęła z szacunkiem łbem.
Swoje słowa kierowała też do brązowej lwicy, jak ona miała... Xeni? Zdziwiło ją, że wciąż przebywała na ziemiach Księżyca - a co więcej, znajdowała się na Złotej Skale, ich świętym miejscu!
Nie tracąc czasu, by przypadkiem lwice nie uznały Mauary za obiad przyprowadzony pod nos, postanowiła wyjaśnić jej przybycie tutaj.
-Kapłanko, to jest zebra Mauara. O stadzie opowiedziała jej Serret. - nie mogła powstrzymać lekkiego uśmiechu, gdy wspomniała o ukochanej cioci -Jest zainteresowana naszym stadem, więc przyprowadziłam ją do Ciebie, Jasnofutra. Na pewno wyjaśnisz jej więcej, niż ja.
Nagle zmieszała się, gdy przypomniała sobie o pewnej niezwykle ważnej rzeczy. Spuściła na chwilę swój wzrok, w duszy nakazując sobie ogarnięcie się.
-Właściwie, mam też do przekazania jedną ważną wiadomość. - mruknęła, niemal unikając wzroku Kapłanki.
A może nawet dwie?


RE: Złota Skała - Xenia - 17-04-2016

Przed oczami zielonookiej rozpościerał się wspaniały krajobraz, rozległe tereny, które mogła objąć wzrokiem, czy to las, czy sawanna, czy wodospad. Z tego jednego miejsca, stojąc blisko krawędzi widziała wszystko. Nie zauważyła kapłanki przez całą drogę tutaj, nie miała pojęcia że siedzi z tyłu i ją obserwuje. Nie usłyszała jej szeptu. Zaczęła dreptać przy krawędzi, chcąc zauważyć jeszcze więcej. W głowie Xenii krążyło mnóstwo myśli.
"Ptaki to mają fajnie, mogą zwiedzić cały świat i nikt im tego nie zabroni, bo kto złapie je w locie? Są wolne... Takie widoki to pewnie mają na co dzień" pomyślała unosząc wzrok ku górze "Ciekawe jakie to uczucie, tak latać jak one? I mieć skrzydła..." choć chciała, nie wypatrzyła żadnego ptaka. Za to chwila nieuwagi, jeden krok ku przodowi, a mogłaby sama polecieć, tyle że w dół, spadając, a to nie skończyłoby się najlepiej. Niespodziewanie o jej uszy obił się czyiś głos, tak nagle wyrwał ją z myśli, że ani niezrozumiała sensu wypowiedzi, ani nie poznała do kogo należał ów głos. Odwróciła się za to szybko, wreszcie zauważając że nie jest tu sama. Z lekka zdezorientowana, słyszała jak Samiya przedstawia zebrę kapłance, z którą najwidoczniej tu przyszła. Xenia nawet by nie próbowała atakować kopytnej, wręcz przeciwnie. Starałaby się z nią zaprzyjaźnić. Jakby tylko, tak jak w tym momencie przestała się dziwić że serwalce udało się tu przyprowadzić pasiastą. Zazwyczaj zebry nie ufały drapieżnikom.
- Wybaczcie, zapatrzyłam się i do tego jeszcze zamyśliłam kompletnie... - podeszła do reszty, nie wiedząc właściwie do kogo kierować te słowa: - Wspaniałe tu macie widoki, niesamowite... - w jej głosie nadal można było wyczuć zachwyt. Przeważała też ciekawość, bo zielonooka co chwilę wracała wzrokiem do zebry, która podobnie jak chwile temu Złota Skała, stała się obiektem jej zainteresowań.
- Chyba nic nie szkodzi, że zawędrowałam aż tutaj? - spojrzała na Ines, coś podejrzewając, dlaczego kapłanka miałaby pójść tutaj za nią? Tak jakby jej wcale nie ufała, a Xenia była przekonana że jest inaczej. Szybko jednak pozbyła się tych podejrzeń, ufała Ines i nie spodziewała się z jej strony zagrożenia. Korzystając z okazji, kiedy Samiya chciała coś przekazać kapłance, Xenia podeszła do zebry. Nie mogąc się powstrzymać, żeby nie zagadać, bo od zawsze próbowała, a nigdy jej się nie udawało, bo roślinożercy, jak to roślinożercy uciekały na widok lwa.
- Miło mi się poznać Mauara... Jestem Xenia, taka zwykła, wolna lwica... W sumie to pierwszy raz rozmawiam z zebrą, większość uciekała, zresztą jak inne kopytne - znów zwróciła się do zebry, podekscytowana, bo tak jak mówiła to był jej pierwszy kontakt, nie polegający na polowaniu, z kopytnym zwierzęciem. Polować to właściwie nie lubiła, bo to wiązało się z zabijaniem, a że uznawała że z każdym gatunkiem da się zaprzyjaźnić i każdy ma też prawo do życia, to aby się posilić zabijała te chore, bardzo chore osobniki, te które było widać że cierpiały, lub zjadała padlinę. Zagrożenie ze strony Xenii było więc znikome, żeby nie powiedzieć że żadne.
- Nie żyjecie czasami w stadach? - spytała Mauary, dodając: - A jak to jest u was z perspektywą widzenia, w końcu macie oczy po boku głowy? Zawsze mnie to ciekawiło... - usiadła na ziemi w pobliżu pasiastej.


RE: Złota Skała - Mauara - 17-04-2016

// matuchno, Xenia jest taka urocza xD

Hmmm... no szły sobie tak, a zebra się rozglądała, głównie na boki, chociaż czasem unosiła łeb żeby poszukać gdzieś tego księżyca. Wiedziała, że w dzień go raczej nie zobaczy, ale skoro był taki wszechobecny i wszechwiedzący to może jednak gdzieś tam się czai?
Pasiasta zastrzygła uszami, kiedy jej kopyta zaczęły stukać o jakieś skaliste podłoże. Nim się zorientowała, kotka doprowadziła ją do jakiejś powykrzywianej góry, a co więcej zaczęła nawet na nią wprowadzać. Zebra zerknęła za siebie, jakby próbując przypomnieć sobie drogę jaką przebyła, ale krótki ból skroni skutecznie ją do tego zniechęcił. Jaka to różnica, skoro i tak jutro zapomni.
-Hoooo- wyrzuciła z siebie, kiedy udało jej się dostać na szczyt. Kilka razy prawie się poślizgnęła, ale zaraz dumnie się prostowała i szła dalej przed i nad siebie.
-Tak właśnie- odpowiedziała zaraz, kiedy Sam... hmm nie, jak to szło... awokado-oka ją przedstawiła. Zaskakujące, że wyróżniła z jej wypowiedzi swoje imię, bo jeszcze przed momentem miała wrażenie, że go nie pamięta. Chociaż może była to zasługa pełnej prezentacji, w sensie dodania do imienia także gatunku, bo w końcu żadnej innej zebry tu nie było.
Tak czy inaczej Mauara zerknęła krótko na białofutrą, ale obraz zaraz przysłoniła jej jakaś inna wielka kotka. W zasadzie była bardzo podobna do tamtej - lub nie, w zasadzie zebra nie zdążyła się przyjrzeć - tyle że wyglądała jakby skoczyła brzuchem w błoto i zamiast kulturalnie w całości się w nim wytaplać, poszła dalej. Ale czy lwy lubiły taplać się w błocie? Zebra niespecjalnie je obserwowała, ale skoro ta tutaj była tak umorusana inne koty też mogły uznawać to za dobrą rozrywkę.
-Y...- zwykła, "wolna" lwica? To znaczy, powolna, czy, że bez partnera? -A... no to tak zapobiegawczo sobie uciekają zapewne- w zasadzie nie zawsze uciekały, czasem kiedy było widać, że lew jest syty, stada kopytnych nie zwracały na niego uwagi.
Skąd ona to wiedziała? Jakiś przebłysk, czy może instynkt?
-No... zebry żyją, ale ja nie. To znaczy ja żyje, w sensie że żyję, ale nie w stadzie. Tak jakoś daleko mi do nich. Chyba gdzieś sobie poszli czy coś- miała wrażenie, że niedawno odpowiadała już na to pytanie, ale wątpiła że i wtedy znała odpowiedź. To chyba przez tą skroń była sama, ale nie potrafiła określić, kiedy dokładnie opuściła stado. Pytanie o widoczność była całkiem ciekawa, kiedy tak ubłocona o tym wspomniała, zebra przymknęła jedno oko i zaczęła się rozglądać. Zaraz wróciła spojrzeniem na kotkę -Y... no nie wiem jak widzisz ty, ja chyba normalnie. W sensie wiesz, widzę co mam przed sobą i po bokach- to... brzmiało idiotycznie... ale co innego mogła odpowiedzieć? Nie widziała tego co ma pod nosem, ale tam przecież nie miała oczu więc nie mogła widzieć -Hyaa nie, w sumie dlaczego miałabym widzieć inaczej?- zastrzygła uszami. Podobało jej się, że nieznajoma tak przyjaźnie się zachowała, ale jej pytanie było jednak dziwne
-Ty też jesteś z tego yr... księżyca?-

Motylek, chociaż już w zupełności wysechł, siedział jej na grzbiecie i co jakiś czas poruszał skrzydełkami. Może był zbyt leniwy żeby samemu poszukać sobie jedzenia i spodziewał się, że zebra dowiezie go do jakiegoś raju? Jak się teraz zorientował, jego oczekiwania niezbyt się spełniły, wszędzie tylko skała...


RE: Złota Skała - Inés - 23-04-2016

Głos serwalki zwrócił uwagę Ines, wcześniej jednak... Wyczuła zwierzynę. Postawiła uszy na sztorc, nieco zaskoczona takim obrotem wydarzeń. Roślinożercy rzadko zapuszczali się w te strony, a już na pewno nie wchodzili na samą Skałę. Kapłanka jednak ufała swoim zmysłom i odruchowo wysunęła pazury, gotowa skorzystać z okazji, jaką był samotny obiad, który zawędrował o kilka kroków za blisko.
Odwróciła się od Xeni i ruszyła przed siebie; zatrzymała się dopiero wtedy, gdy dostrzegła, a potem usłyszała Samiyę.
- I wasze również - odpowiedziała, po czym z pewną rezerwą skinęła im łbem. - Zebra Mauara.
Tu przeniosła wzrok na pasiastą, dyskretnie chowając pazury.
- Ja jestem lwicą Inés, Kapłanką Księżyca. Chętnie rozwieję te z twoich wątpliwości, które pozostały Ci po rozmowach z Serret i Samiyą - ozwała się uprzejmie.
Nigdy wcześniej nie konwersowała z przedstawicielem gatunku, który normalnie robił jej za posiłek. Tym razem wyglądało na to, że ma do czynienia z wyjątkowym okazem: tamta nie tylko nie wyrażała naturalnej obawy przed drapieżnikami, ale wręcz sama ich poszukiwała! Zaprawdę, niebywałe. Ciekawe tylko, dlaczego interesowała się ich stadem. Czyżby któraś z kotek zasugerowała jej dołączenie do niego...? Gdyby ta wizja się ziściła, należałoby to uznać za jeden z najdziwniejszych i najodważniejszych precedensów w dziejach Lwiej Krainy. Równać by się z nim mógł chyba tylko skrywany przed stadem związek Ines i niejakiego charyzmatycznego węża...
- Ja również mam ci coś do przekazania, Kidiri. Możesz zacząć pierwsza - znów zwróciła się do cętkowanej.
Tamta wyglądała nieco nieswojo, ale może to tylko takie wrażenie, gra świateł...? Empatia nie należała do najmocniejszych stron białej, choć i tak było o niebo lepiej niż w czasach, gdy dopiero zakładała stado.
Zaraz skupiła wzrok na drugiej lwicy. Nieco się skrzywiła na jej pytanie, lecz milczała. Niech rozmawia z koniowatą, póki błękitnooka zajmuje się jeszcze wymianą informacji z długouchą. Swoją drogą, Mauara nie mogła trafić lepiej: Xenia była najbardziej tolerancyjną i towarzyską osobą, jaką Jasnowłosej zdarzyło się spotkać.