Król Lew PBF
Złota Skała - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Złota Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=50)
+--- Wątek: Złota Skała (/showthread.php?tid=68)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31


RE: Złota Skała - Samiya - 24-04-2016

Co takiego mogła mieć jej do przekazania Kapłanka? Cóż, najwyraźniej to było coś skierowanego tylko do niej... Ale skoro Sami miała do przekazania złe wieści, to być może Ines również? Serce na chwilę stanęło jej w piersi.
Nie...
Nie, na pewno przesadza. Gdyby tak było, Kapłanka wyglądałaby na smutniejszą, czy inaczej by się wyraziła. Nie ma powodu do dramatyzowania.
Młoda przełknęła nerwowo ślinę.
-Kapłanko, chodzi o Volundra... - przerwała, czując mdłości, gdy przypomniała sobie widok ciała starego lwa -Znalazłam go w Grocie Medyka. A raczej... Jego ciało. - zwiesiła na chwilę łeb, bojąc się reakcji Kapłanki.
-On... Wydaje mi się, że był na coś chory i przyszedł tam po pomoc. Ale nie było tam tropu Anubisa! A-a przecież gdybym ja o tym wiedziała, pomogłabym mu! - uniosła wzrok, wpatrując się z żalem i wstydem w Ines. W jej dużych zielonych oczach pojawiły się niechciane łzy.
Nic nie potrafiła na to poradzić, na to uczucie, że go zawiodła. Zawiodła lwa, który był częścią ich stada, który pomógł jej i Serret, który był ich towarzyszem. Cofnęła uszy do tyłu, zaczynając się tłumaczyć gorączkowo.
-Jestem uczniem medyka, to mój obowiązek, pomagać chorym! Ale mnie tam nie było, nic o tym nie wiedziałam... A powinnam! To ja i Anubis mieliśmy mu pomóc, to my zawiedliśmy!
Kilka łez uderzyło w ziemię, gdy drżącym głosem młoda serwalka opowiadała Kapłance. Czuła się, jakby wyznawała swe winy i zielonymi oczami błagała o przebaczenie.
...A to i tak nie zwróci Volundrowi życia.
-A-a na dodatek nigdzie nie mogę znaleźć Anubisa. - chlipnęła - Szukałam
go, ale nigdzie go nie ma! Ani śladu jego tropu...

Nie zważała na obecność niemal obcej lwicy i nieco świrniętej zebry. W tej chwili czuła się jak małe kocię, któremu nagle wszystko zaczęło się psuć. A do tego zawaliło, co miało naprawdę opłakane skutki.


RE: Złota Skała - Xenia - 28-04-2016

- Pewnie tak... Choć ja starałam się już podejść na wiele sposobów, żeby nie uznali mnie za zagrożenie. Najpierw tak jak na polowaniu zakradłam się i zbliżyłam dość blisko, a potem zagadałam i zgadnij co się stało? Uciekły... Potem już z oddali wołałam do nich... I? Uciekły... Innym razem przeszłam obok, usiadłam i dość długo obserwowałam stadko jakiś kopytnych... Chyba antylop, pomyślałam że mi zaufali, podeszłam nieco bliżej... Uciekły. I jeszcze wiele, wiele razy uciekały, cieszę się że ty zostałaś Mauaro... - uśmiechnęła się lekko, po chwili dodając z ekscytacją: - Jej, pierwszy raz rozmawiam z zebrą - już raz to mówiła, ale jakby o tym zapomniała.
Na kolejne słowa zebry odchyliła lekko jedno z uszu w bok, robiąc przy tym zdziwioną minę, nie rozumiała sformułowania "zebry żyją, ale ja nie." Na szczęście Maura to wyjaśniła i Xenia tylko lekko się uśmiechnęła, bo taka wypowiedź wydała jej się zabawna. Na kolejną odpowiedź zebry, wyczekiwała i też słuchała z dużym zainteresowaniem. Wyjaśnienie o sposobie widzenia kopytnej było trochę skąpe, niż by oczekiwała. Ale zebra miała racje, nie miała porównania jak widzą inne zwierzęta, Xenia w sumie też nie miała takiego porównania, bo skąd mogłaby wiedzieć, będąc przez całe życie lwem i widząc tak jak widzą lwy. Mogła się tylko domyślać, że inaczej położone oczy inaczej też widzą.
- A widzisz w ciemnościach? - spytała, to także bardzo ją ciekawiło: - A w czym pomagają wam zebrą pasy? Rodzice mi mówili że wtapiacie się w siebie na wzajem, w sensie tak to widać z daleka, jak się dobrze nie przyjrzy to ciężko zauważyć pojedyncze zebry... Zwłaszcza jak stoicie blisko siebie, przynajmniej moi rodzice tak uważają... - już miała skończyć zadawać pytania, ale przyszło jej jeszcze jedno przez myśl: - A jak radzisz sobie sama? Bez stada musi być ciężko bronić się przed drapieżnikami i ogólnie tak jakoś samotnie...
Dla odmiany odpowiedziała też na pytanie Mauary: - Nie, ja jestem z innego stada, które w sumie jest daleko, może nawet bardzo daleko stąd... Tak w ogóle to odeszłam, więc teraz jestem... - zastanowiła się chwilę: - Samotną lwicą, choć wolę określenie wolną, no wiesz niezależną od nikogo... Mogę wędrować gdzie zechcę i robić co chcę, w granicach zdrowego rozsądku oczywiście - o czym czasami zielonookiej się zapominało, np. jak chciała się wspiąć na górę stromego wręcz wąwozu.
Co jakiś czas jej wzrok wędrował też na serwalkę, postanowiła się nie wtrącać i skupić się na rozmowie z zebrą, ale słyszała słowa Samiyi i też zauważyła jej łzy. Wreszcie, po jakimś czasie podeszła do niej siadając obok.
- Śmierć to naturalna kolej rzeczy, to nie twoja wina... Zobaczysz, wszystko się ułoży - powiedziała pocieszająco, kładąc łapę na ramieniu serwalki, by dodać jej otuchy. Nie miała pojęcia co znaczy śmierć, jeszcze nie przeżyła śmierci nikogo bliskiego, ani nikogo kogo znała. Takie miała szczęście od losu, ale wiedziała że to musi boleć, podobnie jak tęsknienie za kimś, tyle że z myślą że już nigdy tego kogoś się nie zobaczy.


RE: Złota Skała - Inés - 30-04-2016

Wysłuchała opowieści serwalki ze stoickim spokojem. Na koniec wzniosła wzrok ku niebu, wyszeptała kilka słów, po czym rzekła już głośniej:
- O Wielki Księżycu, przyjmuj do siebie swego wiernego sługę! Niech jego dusza pogłębia Twój blask, tak jak miriady innych duchów sprawiają, że to światło dociera do naszych oczu.
Milczała przez chwilę, po czym przeniosła na Samiyę poważne, ze zrozumiałych względów podszyte smutkiem spojrzenie. Polubiła Volundra i, pomimo jego podeszłego wieku, przypuszczała, że zabawi z nimi dużo dłużej.
- Należy pochować jego ciało.
Zerknęła na Xenię. Nie podobało jej się to wtrącanie się, ale, póki co, lwica jeszcze zanadto nie nadwerężyła cierpliwości Ines, która zresztą miała teraz inne rzeczy na głowie niż zajmowanie się jedną przyjazną, acz nadpobudliwą samotniczką.
- Nie obwiniaj się. To nie twoja wina. Skąd mogłaś wiedzieć...
Tu Jasnowłosa znów na moment skupiła spojrzenie na nieboskłonie. Zdawała się czynić mu niemy wyrzut: dlaczego mi nie powiedziałeś? Przecież... Przecież Księżyc powinien ją powiadamiać o takich wydarzeniach!
- Martwi mnie to, że nie wiadomo, gdzie się podziewa Anubis - rzekła, powróciwszy wzrokiem do rozmówczyni. - Ja również dawno go nie widziałam.
Ściągnęła brwi w zastanowieniu.
- Serret została mianowana stadnym mentorem i adoptowała młodą hienę imieniem Chi. - Zmieniła temat, z uwagą przypatrując się serwalce. - Samiyo, cieszy mnie, że pobierasz nauki medyczne, lecz... Chciałam ci powiedzieć, że... Widzę w tobie też inny potencjał. Większy.
Na tym urwała, chcąc poznać reakcję cętkowanej na dotychczas wypowiedziane słowa.


RE: Złota Skała - Samiya - 03-05-2016

Szybkim ruchem łapy otarła łzy. Teraz dodatkowo było jej wstyd, że rozpłakała się tutaj, przy innych.
Drgnęła, gdy poczuła lwią łapę na swoim ramieniu, ale szybko zrozumiała, że to był jedynie gest pocieszenia. Spojrzała z wdzięcznością na Xenię i uśmiechnęła się słabo. To było... Niezwykle miłe, że chciała ją pocieszyć.
-Już to zrobiłam. - wyjaśniła naprędce -Na tyle, na ile potrafiłam... A Mauara mi pomogła.
Spojrzała przelotnie na zebrę. Nie mogła pominąć tego, że pasiasta podała jej pomocną łapę... Czy raczej kopyto.
Starała się oddychać głęboko, by się uspokoić. Na szczęście podziałało... Nie chciała ryczeć jak głupia w tym momencie. Zdołała się uśmiechnąć na wieść, że jej ciocia zaadoptowała kolejne młode i dostała tytuł, jednak jej uśmiech zbladł, gdy wysłuchała kolejnych słów Ines.
-O-obawiam się, że nie rozumiem, Kapłanko. - powiedziała nieśmiało, marszcząc brwi.


RE: Złota Skała - Inés - 04-05-2016

Nie dopytywała ani też nie próbowała pocieszać serwalki. Zamierzała wkrótce sama udać się na "grób" Volundra i, w razie potrzeby, poprawić dzieło Samiyi i zebry.
Rzuciła kopytnej życzliwe spojrzenie, prędko jednak powróciła wzrokiem do kotki. To, co lwica miała jej do przekazania, było w tym momencie najistotniejsze. Co prawda, wolałaby o tym powiedzieć na osobności, ale w obecnej sytuacji byłoby to trudne.
- Blask Najjaśniejszego nie potrzebuje materialnej jasności, by móc odbić się na swoich wiernych - zaczęła, mierząc ją poważnym wzrokiem. - W mych sennych marzeniach dojrzałam młodego ibisa wzbijającego się do lotu wśród dżungli i stepów... Przyszła Kwarara może znajdować się bliżej, niż mogłoby nam się zdawać.
Lekko zmrużyła ślepia i przywiodła na pysk blady uśmiech.
- Dziękuję za przyprowadzenie Mauary. Nie zatrzymuję cię już - dodała już głośniejszym tonem. - Przyjdź, gdy ochłoniesz po dzisiejszym dniu. Nie musisz się spieszyć, czasu mamy wystarczająco.


RE: Złota Skała - Samiya - 05-05-2016

Wsłuchiwała się w słowa Kapłanki, ale im dalej mówiła, tym mniej Samiya rozumiała. Patrzyła na Ines z szeroko otworzonymi oczami, zastanawiając się, czy jest to jakiś tajny kod, czy też po prostu Sami jest niedouczona.
Kwarara? Ale... Przecież to pradawna nazwa Ibisa, totemu kapłanów! Co więc miało znaczyć, że "przyszła Kwarara może się znajdować bliżej, niż mogło się wydawać"?
Przyszły kapłan może znajdować się bliżej? Czy to znaczy, ze wkrótce ktoś zostanie kapłanem?
Ale kto w takim razie? Dlaczego Kapłanka powiedziała to właśnie jej? W takim razie musiało chodzić o kogoś bliskiego Sami. Serret? A moze Nighta? Niee, on jest jeszcze lwiątkiem!
A może o nią samą?
Och, ale przecież ona była tylko młodym serwalem! Nie było w niej nic niezwykłego, co sprawiłoby, że nadaje się na kapłankę.
Samiya stała tak, oniemiała, przez dłuższą chwilę. W końcu jednak skinęła głową Ines.
-O-oczywiście, Najwyższa. - powiedziała nieobecnym głosem.
Ruszyła więc, by znaleźć sobie jakieś odosobnione miejsce, dobre do rozmyślań.
/zt


RE: Złota Skała - Mauara - 06-05-2016

Zebra kiwała głową. Pomimo ekscytacji lwicy otoczenie nie było głośne i pasiasta nie musiała martwić się o ból głowy. Musiała jednak pamiętać, o ograniczeniu słów, żeby nie zacząć wariować w ich obecności.
-Gdyby takich jak ty co jakiś czas przerzedzały roślinożercy, pewnie też byście od nich uciekali. Nigdy nie wiadomo czy lew chce pogadać czy podpuścić kopytnego żeby móc go z bliska zaatakować- rozumiała ryzyko na jakie często się narażała, zagadując do drapieżników. Nic ich w końcu nie powstrzymywało przed atakiem, choć z drugiej strony, jej również, przed kopnięciem. Nie była pewna o co w tym chodziło, że roślinożercy tak szybko się poddawali albo nie chcieli współpracować, kiedy nadchodziło zagrożenie, ale musiało się to w jakiś sposób wiązać z jej uszkodzeniem, które poprzestawiało jej parę trybików w mózgu.
-Yyy noo... pasy są ważne. Nie powinnam ci za dużo mówić wiesz, jeszcze by było że komuś byś zdradziła naszą, to znaczy zeb-zebrzą tajemnicę i łatwiej by się wam na nie... na nas polowało- nie za bardzo utożsamiała się ze społecznością kopytnych, ale rasę jednak z nimi dzieliła.
-Skoro w tym sensie, to ja jestem wolną zebrą. Znaczy... co pewnie widać- pasiasta nigdy nie zastanawiała się - albo po prostu o tym nie pamiętała - w jak wielkie stada zbijają się kotowate, dlatego samotna lwica ani jej nie zaskoczyła, ani nie wydała się szczególnie interesująca. Mimo to, zebra skinęła w rozumieniu łbem. Skroń trochę już zaczęła pulsować, limit słów powoli nadchodził, ale na szczęście rozmówczyni oddaliła się, dając jej chwilę wytchnienia i przysiadła przy pozostałych kotach.
O czymś tam jeszcze rozmawiały, o jakiejś kwararze, blasku jasnego czy jakoś tak. Zebra słuchała w zasadzie jednym uchem i rozglądała się po okolicy. Może nie mogła zbytnio podziwiać krajobrazów, bo obraz jakby się rozmywał, kiedy patrzyła na horyzont, więc wertowała bardziej kamienie pod kopytami i skały wokół.
-Ho- wydarło się nagle z jej pyska, kiedy dostrzegła odchodzącą awokadooką. Czyżby zostawiała ją tutaj, z tymi, tymi...? Ah tak, samotną lwicą i jakąś przewodniczką księżyca. Tylko po co?


RE: Złota Skała - Xenia - 07-05-2016

Nie przeszkadzała w rozmowie, po prostu siedziała obok, jakby samą swoją obecnością chciała dodać otuchy serwalce. Oczywiście ta rozmowa nie uszła jej uwadze, nieco zdziwiła się słysząc niektóre słowa pierwszy raz i nie znając ich znaczenia, jednak w tym momencie nie pokazała tego po sobie, a także ciekawość jakoś jej przeszła. Tak bardzo współczuła Samiyi. Gdy serwalka odchodziła, obejrzała się za nią. Sama nie lubiła oglądać martwych zwierząt, a co dopiero widzieć kogoś martwego, kogo się znało. To musiało być spore cierpienie.
- Biedna, to okropne stracić członka stada... - podczas gdy mówiła stopniowo odwróciła smutny wzrok z oddalającej się Samiyi na Ines: - I jeszcze wiedzieć go martwego... - przechyliła na chwilę uszy do tyłu, wyrażając tym samym współczucie.
- Mam to szczęście że nikogo z bliskich jeszcze nie straciłam... - poruszyła z lekka ogonem: - Ech... Czasami też chciałabym w coś wierzyć, tak jak wy wierzycie że dusza trafia po śmierci do księżyca... - przyznała. Co prawda mogła nieco przekręcić sens usłyszanych słów.
Po chwili spojrzała w stronę zebry, smutek już jej przeszedł. Choć jeszcze nie do końca, bo myślami była przy Samiyi.
- Mauara, chodź do nas - powiedziała zachęcająco, nie chcąc żeby zebra stała tak sama z boku.


RE: Złota Skała - Mauara - 07-05-2016

Hmmm? Że cu? Dusza trafiała do księżyca? A cóż to za kolejne teorie... to jest, wierzenia księżycowych? Już samo zaakceptowanie, że wielka plama na niebie ich obserwowała było trudne, a co dopiero że miała jakiś związek ze zwierzętami, kiedy umierały.
Śmiercią bliskich zebra też chyba niezbyt by się przejęła, więc tylko przygryzła wargi na stwierdzenie ubłoconej lwiczki. A niech tam, lubiła dzielić się swoimi poglądami -Śmierć jest normalna. Może to typowo roślinożeeee- boli, boli, dlaczego teraz? Trzepnęła łbem, żeby pozbyć się pulsowania -To znaczy nie wiem... Jest na tyle powszechna, że powinniśmy się już do niej przyzwyczaić prawda?- z drugiej strony, mówił to ktoś kto teoretycznie nie miał bliskich, nie miał czyją śmiercią się przejmować. A może rzeczywiście tak sądziła, jako zebra, jako roślinożerca, który nie raz już widział kopytnych rozrywanych przez mięsożerców.
Tak czy inaczej pasiasta stała jeszcze przez chwilę, po zachęcie lwiczki, ale ostatecznie ruszyła i podeszła w pobliże jej i tej chmurkowej.
-A... w jakim sensie trafia do księżyca?- no tak, wypadałoby zapytać skoro miała wątpliwości, a obok siebie liderkę tego dziwnego stada.


RE: Złota Skała - Xenia - 09-05-2016

Zaskoczyło ją trochę kiedy Mauara się tak jakby "zacięła" w pół słowa, ale nie rozmawiała nigdy z zebrami, więc nie mogła stwierdzić czy to u nich normalne czy też nie.
- Niby tak, ale sprawia ból, kiedy ktoś kogo znasz nagle odchodzi i wiesz że nigdy go nie zobaczysz, to musi być straszne - skomentowała na słowa zebry: - Już w samych wyobrażeniach jakoś tak mnie przeraża, dlatego pewnie trudnej mi się poluje niż reszcie... No wiesz, nie chcę nikomu zadawać bólu po stracie, jak lwy upolują np. małą zebrę to jej matka na pewno bardzo cierpi, prawda? Albo kiedy jest zupełnie odwrotnie, to taka mała zeberka cierpi, prawda? I w sumie nie ma już jak przetrwać... Po za tym, każdy jest coś wart i ma prawo by żyć, nie ważne kim jesteś - rozgadała się na dobre, a że miała za rozmówczynie zebrę, a sama kapłanka wiedziała już o jej dziwactwach nie krępowała się zupełnie, ani nie powstrzymywała swoich myśli i przekonań jakimi się kierowała.
- Właśnie... - dodała na pytanie Mauary, patrząc wyczekująco na Ines, ona na pewno znała odpowiedź, bo zielonooka nie wiedziała za dużo na ten temat.


RE: Złota Skała - Ava - 13-05-2016

Idzie wciąż w przód. Dalej i dalej, łapa za łapą, gubi już rytm. Hiena nie wie ile już tak podróżuje, do całkowitego wyczerpania. Dalej, wciąż przed siebie, licząc każdy krok, który oddala ją od jej dawnego domu. Teraz to nie jest ważne. Jej głupia siostra ma władze, doprowadzi stado do stanu wojny, do ruiny. Już teraz to nie jest ważne, to nie jej sprawa. Teraz ona musi się martwić tylko o siebie. Wciąż w przód, nie zatrzymuje się, nie patrzy wstecz. A prowadziła ją gwiazda, ogromna, błyszcząca. Idzie za nią, wciąż na północ. Wyrywa się z rozmyślań. Jest blisko jakieś skały, ogromnej, olbrzymiej. Wejdzie tam, a z góry obierze swój kolejny punkt wędrówki. Tak więc robi, ostrożnie wspina się ku szczytowi, wyczerpana, zmęczona i obolała.


RE: Złota Skała - Inés - 14-05-2016

Powiódłszy wzrokiem za serwalką, zatrzymała go na pozostałych dwóch samicach. Lwica i zebra toczące przyjazną rozmowę - zaiste, coś takiego mogło się przydarzyć tylko na jej świętych ziemiach.
Z pewnym zaskoczeniem przyjęła fakt, że obie nagle zwróciły się do niej z tą samą wątpliwością. Acz może nie powinno jej to dziwić; wszak śmierć jest tym, co łączy wszelkie stworzenie.
- Gdy umiera żywa istota, jej dusza, zwana także iskrą lub tchnieniem, odłącza się od ziemskiej powłoki i, jako że jest lekka, lżejsza niźli podmuch wiatru, wznosi się wprost ku niebu. Dusze, które nie poznały Księżyca za swego życie, są nieco cięższe niż dusze jego wyznawców i dlatego zatrzymują się niżej, wśród gwiazd, by wspomagać ich blask lub wręcz stać się jedną z nich. Zaś tchnienia wyznawców Księżyca unoszą się wyżej, ku samemu Księżycowi i tam, wraz z nim, świecą tym jaśniej, im bardziej czyste od zła są ich sumienia, tam, na zawsze połączywszy się z Najjaśniejszym, poznają tajemnice całego świata i istnienia...
Tu Kapłanka zatrzymała tęskne spojrzenie na okrągłej tarczy, już powoli zaczynającej się zarysowywać na wieczornym niebie. Czasem chciałaby już opuścić ten padół, na który, jak jej się niekiedy zdawało, została zesłana przypadkiem, bo ktoś pomylił ją z jedną z istot mistycznych.
- O Księżycu nauczam członków mojego stada. Jeśli jesteście głodne wiedzy, pragniecie dyskutować i słuchać, to zapraszam. - Ines przyjaźnie ułożyła uszy, choć jej mina pozostawała poważna.
Postawiła uszy, gdyż wtem usłyszała kroki jeszcze jednej osoby. Westchnęła cicho, przenosząc wzrok na hienę.
- Bądź pozdrowiona w imię Księżyca. Kim jesteś i skąd przybywasz? - zwróciła się do niej neutralnym tonem.


RE: Złota Skała - Ava - 14-05-2016

Młoda hiena została wytrącona z rozmyślań. Spojrzała na osobę, która zadała jej pytanie i poczuła jakby uderzył w nią piorun, a wspomnienia przeleciały przed jej oczami jak gwałtowna fala.

-Przepraszam mamo... Nie chciałam odchodzić tak daleko.
Malutka hiena siedziała przed matką z zwieszoną głową i oklapłymi uszami. Wiedziała, że samotnie nie powinna oddalać się od stada, ani tym bardziej podchodzić do granicy ich terytorium. Matka przecież wielokrotnie ostrzegała ją przed licznymi niebezpieczeństwami, które czaiły się w tym podłym świecie. A matka zawsze miała rację. Dorosła hiena westchnęła głęboko.
- Ava posłuchaj uważnie. My, hieny... powiedzmy, że nie posiadamy zbyt dobrej reputacji. Zwłaszcza wśród bleh... lwów.
Matka młodej wyglądała na zniesmaczoną na samą myśl o gatunku, którego nienawidziła swoim całym sercem.
- Wiem, ale przecież...
Avie nie dane było dokończyć zdania.
- Przecież lwów nie ma na naszej ziemi? Phm tak się tylko wydaje. Można powiedzieć, że raczej nie zostają tutaj zbyt długo. Tak czy inaczej masz zakaz opuszczania leża bez mojej wiedzy. Zrozumiano?
- Tak... matko...
Dorosła hiena odeszła a za nią podążyła starsza córka, która obserwowała całą rozmowę z boku.
- Zostałaś uziemiona! Słabeusz!
Ava nie cierpiała swojej siostry za te komentarze. A każdy następny tylko poszerzał czarną dziurę w jej młodym sercu.

Hiena zrozumiała, iż milczy zbyt długo. Potrząsnęła głową, aby odgonić stare wspomnienia.
- Jestem Ava Char... - urwała w pół słowa. Nie miała już dłużej powodów by wypowiadać pełne imię tytułowe. Już nie. - Po prostu Ava, samotniczka. Pod przewodnictwem Najjaśniejszej dotarłam, aż tu. Pomyślałam, że szczyt tej skały będzie dobrym punktem, skąd będę mogła obrać dalszy cel swojej wędrówki.
Mówiła z trudem zmęczona z braku snu, spragniona i głodna.
- Wybacz, że nie odpowiadałam tak długo. Nawiedziły mnie stare wspomnienia. Powiedzmy, że nie słyszałam zbyt wiele dobrego o lwach w czasach dzieciństwa. Mam nadzieję, że nie jeżeli moje pojawienie się tu spowodowało jakiś problem zdołamy rozwiązać go bez walki.


RE: Złota Skała - Inés - 21-05-2016

- Najjaśniejszej? - odparła, lekko marszcząc brwi. - O kim dokładnie mówisz?
Ines przypuszczała, kogo - lub, według niektórych, co - hiena mogła mieć na myśli. Wolała jednak, by tamta doprecyzowała swoją wypowiedź, bo w przeciwnym razie mogłyby się pojawić nieporozumienia, a te nie były niczym pożądanym.
- Złota Skała i jej okolice to miejsce, w którym mogą przebywać członkowie mojego stada oraz osoby, które uzyskały na to mogą zgodę.
Zamilkła, zmierzyła samicę przeciągłym spojrzeniem, które z upływem sekund zyskiwało na życzliwości.
- Widzę, że podróż dała ci się we znaki. Zostań więc, twoja obecność nie stanowi dla mnie problemu... Zdaje się, że nie mogłaś trafić lepiej. Na ziemiach Księżyca gatunek jest kwestią trzeciorzędną.
Tu zdarzyło jej się przelotnie zerknąć na zebrę, która wciąż tkwiła w tym samym miejscu. Lwica nie mogła wyjść z podziwu, jak tamtej udało się tu wspiąć bez pomocy tak przecież przydatnych zręcznych łap i pazurów.


RE: Złota Skała - Ava - 21-05-2016

Ava z zdumieniem przysłuchiwała się słowom lwicy. W osłupienie wprawiła ją także obecność żywej, całej i zdrowej zebry. Miejsce gdzie gatunek nie ma znaczenia. Ale czy ona, ta która walczyć o szacunek musiała nawet w obrębie własnego gatunku, nie miała prawa być do tego sceptycznie nastawiona? Mimo tego nie okazała swojego sceptycyzmu, wręcz przeciwnie z wyraźną ulgą odpowiedziała wielkiemu kotu.
- Dziękuje, że pozwalasz mi tu przebywać. Jestem ci po stokroć wdzięczna i jestem pewna, że Najjaśniejsza przyniesie ci szczęście. Pytałaś kogo mam na myśli mówiąc o Tej, Która Świeci Najjaśniej. Mówię o tej największej i najpiękniejszej gwieździe. Prowadzi mnie ona od samego początku mojej podróży i zawsze okazywała mi swą życzliwość. Jest główną pomocniczką Białego Pana...
Urwała nagle, gdyż stwierdziła że za dużo mówi. Co miałaby kogoś obchodzić w co ona wierzy. Co mogą kogokolwiek obchodzić jej bogowie, jej duchy...
- Wybacz. Pewnie moje bezsensowne ględzenie tylko cię nudzi. Mhmp... Przepraszam, ale tak już mam. Gdy zaczynam mówić zazwyczaj potrafię tak godzinami. Bo jak to moja matka mówiła.... Ja odziedziczyłam po niej w dużej części rozum...
Zamilkła. Wspomnienia ukochanej matki, która odeszła tak niespodziewanie wciąż wywoływały ból w jej sercu.