Król Lew PBF
Złota Skała - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Złota Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=50)
+--- Wątek: Złota Skała (/showthread.php?tid=68)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31


RE: Złota Skała - Nkiruma - 25-05-2013

Nkiruma wspinał się ostrożnie po śliskich skałach, sprawdzając, które z nich obluzowały się w strugach deszczu, a które nadal są bezpieczne. Za nimi podążały dwie samice i kocię. Oglądał się co jakiś czas, czy żadna nie spadła w przepaść albo nie skręciła łapy. Był za nie przecież odpowiedzialny.

Kiedy już wspięli się na górę, zajął dogodną pozycję, z której wzrok sięgał daleko. Oczyszczone teraz powietrze pozwalało wejrzeć na naprawdę spory obszar terenu, na którym Nkiruma wypatrywał sylwetek lwów; choć nijak nie mógł rozpoznać, czy są to jego pobratymcy ze stada, czy też nie, już wkrótce miało się to okazać.
Wziął wdech, co powinno dać sygnał pozostałej trójce, by zasłoniła uszy, i zaryczał potężnie, wzywając wszystkich do stawiennictwa.
Teraz musieli poczekać.


RE: Złota Skała - Serret - 25-05-2013

Karakalka wdrapała się tu tuż po Nkirumie. Był to nie lada wyczyn, bo nie dość, że musiała tu przytachać swe jakże ciężkie cielsko, to przecież jeszcze niosła Samiyę! Naprawdę, powinny przejść na jakąś dietę, bo już długo tak nie pociągną...
Postawiła młodą na twardym, śliskim od deszczu podłożu i poklepała ją po łebku z uśmiechem, ot, tak sobie.
A jak on ryknął...! Serret odchyliła uszy, bo te wyłapywały nawet najmniejszy szelest, a co dopiero mówić o takim głośnym ryku, w dodatku w tak bliskiej odległości! Serwalka zapewne miała podobny problem, toteż ciocia przytuliła ją tak, by przypadkiem nie mogła uciec z przestrachu przed tym nietypowym dla nich dźwiękiem. Jeśli chcą spędzić wśród Srebrnych resztę życia, to będą musiały do tego przywyknąć.


RE: Złota Skała - Anubis - 25-05-2013

Wracał z wyprawy na Lwią Ziemię, z spotkania którego celem było omówienie nieagresji między dwoma stadami. Szedł sobie spokojnie, jednak w pewnym momencie dotarł do niego ryk lwa. Taki sam jak poprzednio słyszał. Jeden z kapłanów zaryczał. Tym razem nie poszedł w tamtą stronę spacerkiem jak poprzednio będąc ciekawy kto zaryczał, a tak szybko jak tylko łapy i kondycja mu na to pozwalała. Jakby ścigał ofiarę, od której to zależy, czy dzisiaj będzie głodny, czy nie. Pamiętał bowiem polecenie Ines co do wezwania pomocy na wypadek pojawienia się goryla. I nawet jakby był jeszcze większy to Anubis byłby w stanie go powalić nabierajac dużej prędkości i korzystając z ciężaru swojego ciała.
Przybył więc szybko na miejsce i nie dostrzegając żadnej bójki spojrzał do góry. Dostrzegł tam sylwetkę samca i jeszcze kilka innych. Wszedł po chwili na górę uważając na to gdzie stawia łapy. Zajęło mu to chwilę, ale w końcu stanął za towarzystwem tutaj zebranym.
- Witajcie. Coś się stało, że zaryczałeś, czy wzywałeś na zebranie? - Odezwał się Anubis spoglądając na samca.


RE: Złota Skała - Samiya - 25-05-2013

Ale te lwy głośno ryczą! I mimo zasłonięcia jej dużych uszek, tak czy siak przez krótką chwilę Sami słyszała troszkę mniej, niż zwykle. Dobrze, że jest przy niej ciocia, inaczej od razu zwiałaby na drzewo. A że tu nie ma za dużo drzew... No, sami rozumiecie. A jak nie rozumiecie, to co ja poradzę? Jednak mała nie bardzo wiedziała, co się właściwie dzieje. Po co Nkiruma tak głośno ryczy? Chce całą zwierzynę z okolic wypłoszyć, czy co? Z ptakami to mu się na pewno udała, serwalka na własne oczy widziała, jak mnóstwo przepięknie upierzonych zwierzaków ulatuje w popłochu. Może warto spytać się cioci Serret? Tak, ona na pewno rozumie co się dzieje. Ciocia wie wszystko!
-Ciociuu, a po co Nkiruma tak ryczy?
I załatwione. Teraz karakalka wszystko ładnie i pięknie wytłumaczy, a Sami troszkę bardziej będzie rozumiała otaczający ją świat. Młoda samiczka ułożyła się wygodniej w łapach ukochanej opiekunki, w oczekiwaniu na pouczające wyjaśnienia.


RE: Złota Skała - Kuglarz - 25-05-2013

Nie minęło dużo czasu nim Riso przyleciał na skałę, podążając za rykiem Wielkiego Lwiego Maga. Oresta też na pewno zaraz się tu zjawi, ale z ptakiem nie miała szans wygrać w prędkości.
Teraz zakołował trochę i obejrzał wszystkich zgromadzonych. Och ciociu …za dużo ich, pomyślał i zleciał zajmując pozycję przy Nkirumie.
- Wołałaś? – Zapytał zniżają swoją główkę.


RE: Złota Skała - Oresta - 25-05-2013

Oresta miała problem. I to duży problem. Biegła całą drogę od wodospadu do stóp Złotej Skały, mokra jak nieszczęście, a na dodatek zebranie miało się jednak odbyć na górze. Nie rozumiała, dlaczego Nkiruma jest taki głośny, ale powoli się do tego przyzwyczajała. Teraz jednak, był na górze i ich wzywał. Tam, gdzie są słonie.
Oresta rozejrzała się dokoła, ale nikogo nie widziała. Po drodze zgubiła Risco, wszyscy byli gdzieś wysoko, czyli daleko, czyli tutaj w zasadzie była tylko ona i góra. Oresta zacisnęła zęby. Musi tam wejść. Tam jest jej rodzina. Przed oczami młodej lwicy nagle stanął jej brat, na którego spadały kamienie. Oresta potrząsnęła głową, próbując pozbyć się gromadzących się łez. - Księżyc ci pomoże. - szepnęła cicho do siebie. Jakby na potwierdzenie jej słów, światło księżyca przebiło się na chwilę przez chmury. Oresta spojrzała na niego, ale kiedy nabrała pewności, że prędko już nie wyjrzy, zaczęła się wspinać.
Z każdym krokiem było jej coraz ciężej i coraz bardziej się kuliła, ale w końcu usłyszała znajomy głos. Przystanęła na chwilę, wzięła głęboki wdech i weszła jeszcze trochę wyżej. Pewnie by się ucieszyła na widok osób ze swojego stada, gdyby nie fakt, że była na górze. -Dzień dobry. - przywitała się cicho, kiedy była przy nich. Próbowała uśmiechnąć się do Sami, ale niezbyt jej to wyszło. Stanęła przy Risco, który najwyraźniej dotarł tu przed nią. Wbiła wzrok w grunt pod łapami, wypatrując najmniejszego ruchu.


RE: Złota Skała - Inés - 25-05-2013

Władczyni Księżycowych chciała teraz skorzystać ze swojego wolnego czasu i pokazać swej lwioziemskiej kuzynce, piękno ich terenów. Kiedy jednak do ich uszu dotarł charakterystyczny, tak dobrze jej znany ryk, musiała przeprosić tamtą i czym prędzej udać się w stronę Skały. Opcje były dwie: atak albo zebranie. Miejsce, z którego dochodził dźwięk, wskazywałoby na tę drugą, zdecydowanie pomyślniejszą opcję. Jak dobrze, że Ines nie była w błędzie!
Wykonała lekkie skinięcie łbem, gdy tylko wdrapała się na skałę. Zlepiona wodą sierść nie obierała jej majestatu - lwica kroczyła dumnie aż do samego szczytu, gdzie zasiadła u boku drugiego Kapłana.
Powoli wodziła wzrokiem po obecnych. Nie byłaby teraz w stanie wymienić imion ich wszystkich, choć jednego była pewna - miała do czynienia z każdym poza tym ptakiem. Jemu podobni zwykle unikali drapieżników, nie wspominając już o ryczących lwach. A ten zdawał się przybyć tu właśnie z tego powodu, na przekór wszelkiej logice. Nkiruma, który poddawał w wątpliwość przyjmowanie do stada małych kotowatych, zgodził się na ptaka... Cóż za ironia losu! Oczywiście, biała aprobowała ten wybór - z racji posiadania skrzydeł Kuglarz mógł im się naprawdę bardzo przydać.
- Mam wieści - ozwała się cicho, zatrzymując błękitne spojrzenie na ciemnogrzywym. - Brakuje kogoś poza Arhamem i Nathanielem?


RE: Złota Skała - Nkiruma - 25-05-2013

- My chyba o tym samym. Popatrz na nią.
Mruknął Nkiruma, kiwając łbem na grzbiet Serret; choć krew już nie płynęła, rana nadal była widoczna. W sumie po kij zawołał wszystkich, skoro wystarczyłaby mu sama Ines? Nie wiedział, ale trochę było za późno na odwoływanie i powiedzenie im, że chyba się rozmyślił i mogą się rozejść.
Czekał jeszcze na wspomnianych Nathaniela i Arhama z rozpoczęciem zebrania. I tak przybyli bardzo szybko, skinął łbem Riso, przywitał także Orestę, która wykazywała oznaki zdenerwowania. Co u... Ach.
Kamienne słonie? Grzmiące słonie? Jakoś tak - lawina, pod którą zginęła jej rodzina. A mimo tego lwiczka wspięła się tutaj i trzymała się jakoś. Nkiruma zanotował, by później wziąć ją na stronę i na bazie tej wymyślonej historii o słoniach zbudować drugą, która pozwoli jej wierzyć w pewne ich słabości i sposoby na pokonanie. Prawdziwe słonie w końcu też miały wady.
Póki co jednak posłał jej pokrzepiający uśmiech.
- Czekamy na ostatnich dwóch spóźnialskich i wtedy zaczniemy. Cierpliwości.
...zaraz, czy ona powiedziała: NATHANIELA? Tego, który odmówił jej pomocy w momencie kluczowym? Na bogów dżungli i sawanny, jakie te samice są miękkie i niekonsekwentne.


RE: Złota Skała - Arham - 26-05-2013

Zanim zdążył dojść do Stepu, usłyszał ryk, od którego biło wyraźne wezwanie. Zawahał się, nie wiedząc, czy nie utrzymać obranego celu, ale ostatecznie wybrał źródło zewu. Po drodze miał problem z odnalezieniem właściwego kierunku. Kiedy nareszcie dotarł na miejsce, zauważywszy, że przybył już spory tłum, wymruczał coś w stylu 'przepraszam' i usiadł nieopodal Oresty. Ot, z tej strony nadszedł.


RE: Złota Skała - Inés - 26-05-2013

Zmarszczywszy brwi, kapłanka zwróciła swe spojrzenie na Serret. Stłumione 'och!' wyrwało się z jej pyska. Rana nie wyglądała na zbyt poważną, lecz sam fakt, iż Mambur istotnie ośmielił się zaatakować jedną ze Srebrnych, był nie do pomyślenia. Długowłosa po cichu liczyła na to, że, uświadomiwszy sobie ich oczywistą przewagę, jednak zdecyduje się dać sobie spokój...
Uśmiechnęła się lekko na widok Arhama. Przynajmniej on.
- Nadzieja umiera ostatnia... - oznajmiła półgłosem, ponownie patrząc na rozpościerające się przed nią tereny.
I to wszystko jej... Potrzebne im aż tyle ziem? Na razie nie, ale kto wie, jak bardzo rozrośnie się stado? Mają przecież najlepszego protektora - nieśmiertelny księżyc, teraz znajdujący się w fazie wspaniałej pełni.
Machnęła ogonem. W ciemności nocy ciężko byłoby jej dostrzec brata, a jakieś niespokojne przeczucie mówiło jej, że nawet w słoneczne południe byłoby to rzeczą niemożliwą. Ale Nathaniel obiecał, że już jej nie opuści... Dlaczego zawodzi ją po raz kolejny?
Spuściła łeb, zagryzła wargi.
- Chyba już czas na jej pogrzeb - wyszeptała ni to do siebie, ni do morskookiego.
Podniosła pysk z powrotem, znów też odwróciła się w stronę pozostałych, zerkając niespokojnie na Nkirumę. Może jednak czas na rozpoczęcie?


RE: Złota Skała - Serret - 26-05-2013

Karakalka posłała młodej ciepły uśmiech.
- Widzisz, Sami, lwy ryczą, kiedy chcą przywołać lub przestraszyć inne lwy. On przez to mówi: "To są moje ziemie!" i "Srebrni, przybywajcie!". Srebrny Księżyc jest bardzo ciekawym stadem, dlatego poza lwami jesteśmy tu też my, Alve w paski i... O, spójrz! Ten śmieszny czubaty ptaszek chyba też jest z nami, bo przyleciał tu, kiedy inne ptaki odleciały.
Serret z przyzwyczajenia uśmiechnęła się przyjaźnie w stronę nieznajomego. Ależ ten ich Księżyc jest niezwykły! Jakie inne stado włączyłoby w swoje szeregi kogoś tak oryginalnego? Chyba tylko Nowa Północ, ale im akurat się nie poszczęściło, choć to ze względu na apatyczność Milesa i to, co przytrafiło się Oxenie (niestety, czarnoucha nadal nie wiedziała, co to takiego).
Zwróciła wzrok na władców. Ciekawe, na kogo jeszcze czekają. Fioletowooka zmarszczyła brwi. Może Alve? Właśnie, gdzie ona się podziała? Przecież szła za nimi! Bo szła, prawda...?


RE: Złota Skała - Alve - 26-05-2013

Tigonka w końcu poradziła sobie z odnalezieniem drogi na ową skałę, jednak im bliżej była, tym mniej pewnie czuła się w związku z tym, co miało ją zaraz czekać.
Publiczna przemowa wzmagała w niej stres i sprawiała, że najchętnie zawróciłaby, Alve wiedziała jednak, że musi opanować strach, bo sprawa była naprawdę ważna.
Gdy znalazła się już między nimi, rozejrzała się odnajdując w tłumie Nkirumę. Posłała mu tylko niepewne spojrzenie i wzięła głęboki oddech.
-Najmocniej przepraszam, że przerywam zebranie, ale to naprawdę ważne.-zamilkła na chwilę, przejeżdżając wzrokiem po zebranych tu.
-Nazywam się Alve i jestem nowa wśród Was, dlatego nikt poza Nkirumą mnie jeszcze nie zna, ale nie o tym chciałam mówić.
Niebawem zjawi się tu goryl, rodowity mieszkaniec tych ziem, z którym niedawno doszło do dosyć poważnego sporu.
-zakomunikowała, mimowolnie spoglądając na Serret kątem oka.-Rozmawiałam z nim i jak sądzę, w przeciwieństwie do poprzednich rozmów między nim a Wami, ta może mieć naprawdę pomyślne zakończenie.
Człekokształtny wyraził chęć pójścia na kompromis i wspólnego ustalenia warunków wzajemnego współżycia tak, aby obie strony były zadowolone.
Z tego, co słyszałam, jego wymagania nie są nie do zrealizowania. Możemy śmiało żyć w zgodzie, nie wchodząc sobie przy tym w drogę.
-powiedziała, zwieńczając tę krótką mowę słabym uśmiechem. Strasznie zżerała ją przy tym trema, co skrzętnie starała się ukryć. Nie mogła jedynie opanować uporczywego drgania w głosie.
-Jeden sojusznik więcej to zawsze lepiej niż wróg, prawda?-spytała, oglądając się za siebie trochę nerwowo. Lepiej, żeby Mambur już się zjawił, bo Alve długo nie wytrzyma tych wszystkich spojrzeń kierowanych na jej osobę i w końcu zapadnie się pod ziemię.


RE: Złota Skała - Nkiruma - 27-05-2013

No i zaczęliśmy zebranie. Ale na litość, Alve, musiałaś zachowywać się właśnie tak? Nie było cię przez parę minut, a ty zdążyłaś poznać tego goryla i zabrać go tu ze sobą?
Nkiruma musiał działać szybko. Warknął cicho.
- Anubis, Arham! Riso, zwiad!
Wskazał łbem dwa miejsca przy ścieżce prowadzącej na szczyt skały, na którym teraz stali, z lewej i z prawej strony; oczekiwał od lwów, by zajęli je i znajdowali się po bokach, przy odrobinie szczęścia za plecami goryla. Kogo tu mieli? Tamtych dwóch, dwójkę kapłanów, Alve i Riso, który mógłby z powietrza śledzić trasę ewentualnej ucieczki. Małpa chyba nie spróbuje powybijać wszystkim zębów, hę?
- Serret, Samiya, Oresta, za mnie!
Ton stwardniał, kiedy lodowe ślepia wyłapały trójkę najsłabszych członków stada. Znów trzeba ich było chronić, a pożytku żadnego. Nie odezwał się tylko do Ines, ze względów - miał nadzieję - zrozumiałych, ani do Alve. Na nią nawet nie spojrzał, jak gdyby w ogóle nie dostrzegł jej obecności, choć przecież jego słowa były reakcją na jej zapowiedź. Był wściekły - i nie próbował tego ukryć. Ogon zakończony szaroczarną kitą bił ostro na boki, chlastając także siedzącą przy nim kapłankę.
Nieprzyjazne, ponure spojrzenie wlepił w ścieżkę prowadzącą na górę, na której powinien zaraz pojawić się goryl. Poza tymi krótkimi warknięciami milczał.


RE: Złota Skała - Alve - 27-05-2013

/"Nie było cię przez parę minut" pfff nie moja wina, że się tak gramolicie powoli

Gdy tigonka zauważyła reakcję Nkirumy spojrzała na niego z niedowierzeniem.
-Oh daj spokój!-warknęła nie ukrywając złości.-Naprawdę uważasz, że ktokolwiek będzie chętny do pertraktowania będąc otoczonym przez bandę wściekłych kotów?
Nie zważała w ogóle na to, jak zareagują inni. Cała jej trema przed tak dużym zbiorowiskiem w mig zniknęła, a ona sama wpatrywała się teraz z wyrzutem w ciemnogrzywego. Potraktował ją zupełnie jak nieporadne dziecko, które w ogóle nie wiedziało, co robi.
-Gdyby był agresywny, to bym go tu nie przyprowadzała, a to, że Wasz poprzedni dyplomata nie potrafił dobrze poprowadzić rozmowy to już nie mój problem, jasne?-spytała, a jej zazwyczaj wesołe, turkusowe ślepia spoglądały teraz chłodno na ciemnogrzywego.
-Jeśli w ten sposób masz zamiar go przyjąć, w jakimś chorym szyku bojowym przy akompaniamencie wrogiego warczenia to wiesz co? Nie fatyguj się. Wrócę i powiem mu, że nie macie ochoty na rozmowę i wolicie sobie nawzajem łby porozwalać niż dojść do kompromisu.-dopowiedziała po chwili z niechęcią, stając w miejscu ścieżki prowadzącej na dół tak, że wrogi wzrok Nkirumy kierowany był właśnie na nią.


RE: Złota Skała - Anubis - 27-05-2013

Kiedy dowiedział się o powodzie dla którego postanowiono zorganizować zebranie bez słowa podszedł do małej Serret i spojrzał na jej ranę.
- Później muszę jej to opatrzyć. Jednakże zrobię to rano, bo teraz nie mam ani dogodnych warunków, ani medykamentów. - Powiedział stanowczym tonem nie akceptując z góry w zasadzie jakichkolwiek sprzeciwów. W końcu to on był odpowiedzialny teraz za to by jej pomóc, a nie kapłani, czy nawet sam Wielki Księżyc.
W momencie gdy usłyszał powiadomienie o przybyciu i chęci współpracy goryla zaśmiał się ponuro.
- To jakieś, żarty prawda? Wpierw godził nam, później atakuje jedną z srebrnych, a następnie ma zamiar udawać sojusznika? Jak dla mnie to w końcu do niego dotarło to, że ma tarapaty i jedynym wyjściem by uratować swoje dupsko to zawarcie "sojuszu". A mi bardzo zależy na tak nieobliczalnym sojuszniku... Kto wie czy mu coś nie odbije i kolejnym razem nie odgryzie komuś łba. Dokładnie widzisz na jakie zasłużył sobie powitanie i takie też powinno mu się je okazać. - Odpowiedział za odchodzącą lwicą powoli kierując się w miejsce które wyznaczył mu kapłan. W myślach wyklinając pomysł robienia zebrań w takich miejscach jak to. Niedogodnych do obrony przed niechcianym gościem. Spojrzał na ptaka którego imię najprawdopodobniej wypowiedział samiec. Bo resztę miał przyjemność nieco wcześniej poznać.