Król Lew PBF
Złota Skała - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Złota Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=50)
+--- Wątek: Złota Skała (/showthread.php?tid=68)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31


RE: Złota Skała - Inés - 31-05-2013

Ines stała jak wryta, nie potrafiąc wykrztusić słowa. Właśnie znieważono ją, Nkierumę, całe stado, KSIĘŻYC, a pośrednio również jej matkę. Jak ta cholerna małpa śmiała w ogóle tak myśleć, a co dopiero mówić?
- Ktoś tu chyba nie wie, co oznacza zadrzeć z księżycowymi - rzuciła w przestrzeń, o dziwo nie tak cicho jak zazwyczaj.
Emocje buzowały w niej jak chyba nigdy dotąd. Ta zniewaga krwi wymaga!, chciałoby się rzec.
- Tylko jedna sprawa - zwróciła się do Nkirumy, po czym błękitne spojrzenie padło na pozostałych, a sama lwica prędko poderwała się z miejsca. - Srebrni! Mam do was ogromną prośbę.
Wystąpiła naprzód, starając się zmazać z pyska wyraz zdenerwowania i złości.
- Faktem jest, że nie tak dawno się poznaliśmy. Właściwie dopiero co objęliśmy te tereny, a już ktoś chce nas ich pozbawić. To próba dla nas wszystkich! Nie bądźcie źli na Alve, bo cel miała szczytny... Nie patrzmy na siebie krzywo, bo o to własnie chodzi tej małpie.
Prychnęła cicho z niesmakiem.
- Ale my pokażemy mu, że, pomimo dzielących nas różnic, stanowimy jedność. Nikt nie będzie kpił ze Stada Srebrnego Księżyca! - oznajmiła stanowczo.
Determinacja wprost wylewała się z całej jej istoty - ten ton głosu, spojrzenie, dumna poza, uniesiony łeb... Dawna nieśmiała Ines ulotniła się wraz z resztkami chęci wyjaśnienia zachowania Mambura. Teraz lwica wiedziała, że nie kierują nim żadne szlachetne czy sentymentalne pobudki, a jedynie chęć posiadania. Ciężko wyobrazić sobie kogoś o mniej przyjaznym usposobieniu.
- O jasny Księżycu, srebrzystością swą wskazujący drogę wśród ciemności nocy, i wy, gwiazdy, jego drobne, acz wierne towarzyszki, wesprzyjcie nas, Srebrne Stado, w walce o słuszną sprawę, jaką jest wymierzenie kary naszemu bezdusznemu oprawcy...
Słowa te wypowiedziała już niemal szeptem, przymykając oczy, z łbem spuszczonym, a wzrokiem wbitym w nieboskłon.
Zaraz potem podniosła go z powrotem i niespiesznie podeszła do szarego lwa.
- Arhamie... Zostań tu, jeśli możesz. Chciałabym z tobą zamienić kilka słów - poinformowała go, z miną wciąż poważną, choć łagodną.


RE: Złota Skała - Serret - 01-06-2013

Siedziała i słuchała, podobnie jak chwilę temu, a wcześniej jeszcze jedną chwilę temu, i jeszcze jedną... Trochę tych chwil minęło, zanim Serret przekonała się, że to już chyba koniec tego nietypowego zebrania. A przynajmniej jej się wydawało, że więcej niczego ciekawego już nie usłyszy.
Tak, ją również trochę ubodło, że ma być dla stada tylko dodatkowym ciężarem, który nie ma zupełnie nic do zaoferowania. A przecież ma swoją wartość... Tylko że na pewno nie jest nią siła fizyczna. Ale uciec by wtedy mogła, a że tego nie zrobiła, to już tylko wina tego, że nie miała przy sobie Sami, a bała się, że goryl ją znajdzie i zje. No nic, nie będzie się przecież tłumaczyć teraz, kiedy zdążyła już stać się kością niezgody pomiędzy stadem a gorylem... A taka z niej pokojowo nastawiona istotka! Patrzcie no, a teraz szykuje się walka. Nawet Ines się wkurzyła, a to już było coś - z tej strony jeszcze jej karakalka nie poznała. Zresztą, fioletowooka również nie należała w tym momencie do najspokojniejszych. A przecież wierzyła, że w każdym tkwi cząstka dobra... W Mamburze najwyraźniej jest ona baaardzo głęboko ukryta, a ponadto przykryta poczwórną warstwą błota i innych śmieci.
- Patrz, jakie te małpy są zagubione! Nawet nie wiedzą, co lwy do nich mówią, bo odpowiadają na zupełnie inny temat. I do tego nie rozumieją, czym jest Księżyc... - szepnęła do swej podopiecznej, starając się nawet w tak dramatycznym momencie zachować w miarę dobry humor. - Srebrni wiedzą, co to zgoda, Mambur nie zna tego słowa. Srebrni są tam, gdzie chcą być, goryl - mruk, dla niego nic!
Zaśmiała się z własnej naprędce ułożonej rymowanki. Talent jak się patrzy!


RE: Złota Skała - Oresta - 05-06-2013

Oresta kiwnęła głową na znak, że rozumie, co mówi Nkiruma. Podobno zawsze warto spróbować... Spróbowała znaleźć pokojowe rozwiązanie, ale skoro kapłan także go nie widzi, to chyba nie mają innego wyjścia.
Oresta przeniosła wzrok na Ines, która postanowiła zabrać głos. Biała mała na tle góry, o lodowatoniebieskich oczach i ogniu w sercu ~ przyszło jej przez myśl. Słowa Ines były kierunkowskazem, były jak księżyc dla nocnych podróżnych. Oresta rozejrzała się po zebranych tutaj personach. Oni, a także Alve, która gdzieś sobie poszła, to jedno.
Brązowa z pewną dozą zdziwienia wysłuchała oryginalnej modlitwy kapłanki. Zaaraz. Bezdusznym oprawcą? Nagle cały czar prysł. Oresta, on zaatakował Serret. Jest zagrożeniem. Nie próbuj go zrozumieć i nie rób nic głupiego. Nie zrobię. ~ obiecała w myślach. Potrząsnęła łbem, próbując pozbyć się jeszcze mokrych kłaków z oczu. Zresztą Ines mówiła cicho, więc może nie dosłyszała dobrze...
Oresta zdziwiła się słysząc śmiech Serret. Tak bardzo nie pasował do poprzedniego wzniosłego tonu kapłanki. Brązowa podeszła do karakalki i Sami. Posłała im uśmiech.


RE: Złota Skała - Arham - 08-06-2013

Słuchał tej wymiany zdań z mieszanymi uczuciami. Ideologia? A co jest złego w Księżycu? W czym miałby być niby gorszy od gwiazd? Kompletnie nie potrafił - ani też nie chciał - zrozumieć sensu małpich słów. Co prawda nie znał, cóż, większości członkó Stada lepiej niż z widzenia, ale jeżeli ktoś tutaj błaznował, to właśnie Mambur. Szary uśmiechnął się przelotnie na wzmiankę o bananowym bożku.
- No, ładny początek Stada... - mruknął pod nosem z niedowierzaniem.
Chłonął słowa Ines jak gdyby była wyrocznią. W sumie: wyrocznia, kapłanka... prawie to samo. Mówiła mądrze. Nie mogą się przecież sprzeczać już na starcie! Zachowanie jedności jest jedyną słuszną drogą.
Zdumiał się nieco, gdy biała podeszła i zwróciłą się bezpośrednio do niego.
- Dobrze - odparł i skinął łbem na znak subordynacji.
Ciekawe, czego może chcieć od szarego założycielka Stada, Kapłanka i Przywódczyni w jednym?


RE: Złota Skała - Anubis - 08-06-2013

Bardzo możliwe, że nie do końca zrozumiał słów Nkirumy, może dla tego, że odpuścił nieco sobie słuchanie słodkich przemów mających na celu co? Wytłumaczyć agresję w stosunku do goryla? On przecież nawet tego nie potrzebował by nie móc komuś zrobić krzywdy. Wolał już myśleć jak tutaj dorwać małpę, bo był pewny, że ta już przygotowała jakąś zasadzkę. Spojrzał do góry na księżyc. Dzisiaj niebo mogłoby przybrać krwawej odcieni, a oni muszą pokazać, że za zniewagę źródła mocy trzeba będzie przelać krew. I ostatnią rzeczą jaką widział był księżyc z którego zadrwił. Niech ten patrzy na dzieło swych dzieci i szydzi z konającego.
- To wszystkio są piękne słowa, jednak zanim stąd zejdziemy to małpa padnie z starości. - Skrzywił się mówiąc to. Nie z tego powodu, że był zły na to że sobie rozmawiali, a z tego powodu iż znów to on musiał ponaglać zebranych. Odwrócił wzrok gdzieś lekko w bok by nie musieć oglądać ich złowrogich spojrzeń. Może też trochę okazał skruchę... On! Pomimo wszystko był teraz w stanie ją okazać... Nie do końca wiedział co znów wpływa na to, że potrafił pokazać uległość. Z pewnością nie od razu szyję i brzuch, lecz chęć dobrej woli i nieco współpracy przy budowaniu nowego stada. Spojrzał na szarego, chcą go tutaj zostawić by pilnował młodych? Będzie ich więc czwórka no i jeden ptak. Niby powinno wystarczyć, ale zawsze była by to dodatkowa pomoc.


RE: Złota Skała - Nkiruma - 09-06-2013

Nkiruma poruszył brwiami, kiedy Ines zapędziła się i nazwała Mambura bezdusznym oprawcą. Nie przesadzajmy - był tylko idiotą, a nie wysublimowanym sadystą, który z krzywdzenia ofiar uczynił źródło przyjemności. Nie odezwał się jednak. Miał silne poczucie czasu i miejsca, i tego, co w danej ich kombinacji wypada zrobić, a co jest niewłaściwe.
- Jesteście wolni.
Mruknął na koniec, choć pomruk takiego samca i tak było słychać w promieniu ładnych kilku metrów, i podniósł się z miejsca. Doliczył się wszystkich członków stada poza Alve - dobrze. Nie zamierzał za nią iść, jeszcze nie teraz. Niech wpierw przetrawi to, czego doświadczyła, a dopiero później utwardzi w niej wnioski, do jakich jego zdaniem musiała niechybnie dojść.
Teraz czas na coś innego. Coś, czego nie robił od kilku dni, wskutek wydarzeń zmieniających się jak fale na rzece.
Czas coś zjeść.
Bo nic tak nie rozładowuje agresji jak cudza śmierć.

Stąpając ostrożnie, jednak szybciej niż poprzednio, Nkiruma zszedł na dół i zniknął, nerwowo poruszając ogonem.

z/t


RE: Złota Skała - Oresta - 09-06-2013

Oresta rozejrzała się dokoła. Koniec zebrania? W sumie wystarczy tego dobrego. Nkiruma schodzi i raczej nie życzy sobie, żeby ktoś mu towarzyszył. Ines poprosiła Arhama, żeby został chwilę, bo ma mu coś do powiedzenia, czyli wypadałoby zostawić ich tutaj samych - no chyba że jednak gdzieś pójdą. Pozostawała Serret, Sami i Kuglarz. Oresta spojrzała na Risco, a potem z powrotem na panie. - Saaami. - powiedziała przeciągle. - Zrób coś. - dodała po chwili.
Nkiruma powiedział wyraźnie, że mają chodzić parami, by nic dziwnego im do głowy nie strzeliło, a powinni się stąd ewakuować, choć może to tylko jej odczucie. Czekając na odpowiedź Sami, Oresta uświadomiła sobie, że pominęła Anubisa. Co o nim wiedziała? Medyk Złotej Gwiazdy. Jednak nie wyglądał jej na takiego, który lubił towarzystwo młodych kotowatych.


RE: Złota Skała - Samiya - 12-06-2013

Nkiruma sobie poszedł, to znaczy, że są wolni? Aha. Tylko co by tu porobić? Najwyraźniej ten sam problem miała Oresta. Sami spojrzała na "siostrzyczkę".
-Aaale co? - odpowiedziała równie przeciągle.
Szukając podpowiedzi, zerknęła na ciocię. Może ona coś poradzi? Chociaż pewnie nie. No cóż. Mogłyby się pobawić w berka tutaj, na skale, gdzie byłyby troszkę bardziej bezpieczne. Dość wcześnie zauważyłyby Mambura... A właśnie, Mambur. To wszystko jego wina! Lepiej by było, gdyby on został w ten swojej dżungli i zdechł z przejedzenia się bananami. Czy co tam jedzą te małpy. A nie, przychodzi i biedną ciocię dręczy. Pf!


RE: Złota Skała - Anubis - 13-06-2013

Ależ skąd pomysł, że Anubis w ogóle nie lubi młodego pokolenia? Może i wygląd i charakter nie ma cudowny, ale sam też był młodzieńcem. Też się bawił, może w nieco inny sposób jak Ci młodzi. Bo to przez taką zabawę poznał obecnego lwiego króla, planował zostać nauczycielem młodych lwiatek w tym swojego brata, jednak te zniknęły tak samo jak jego młodszy brat. Tak więc odrzucił tą myśl już dawno. No i też to, że nie wszyscy chcieliby mięc Anubisa za nauczyciela. Bo jego treningi były bardzo trudne i czasami trochę za bardzo brutalne. Wróg nigdy jednak nie okaże litości. Tak jak w przypadku małej członkini stada. Nie patrząc na to że nie była niczemu winna to i tak wgryzł się w jej ciało. Dlatego siedział tak sobie nieco na uboczu obserwując zejście z skały jak i przestrzeń jaką było z góry widać. I najjaśniejsza tylko wie czego wypatrywał. Widział też przecież, że młoda lwica wybrała sobie już innego nauczyciela, mentora, a on przecież nie miał zamiaru nikomu się narzucać i komentować sposób nauczania. W dodatku był starym Płonącoziemcem, gdzie panował zwyczaj, że to lwiatko szukało sobie mentora, nie na odwrót.
On jako potomek władcy nie miał pod tym względem problemu, bo szkolił go sam władca, jego ojciec, a później jak i ten gdzieś zniknął to wuj. Do którego nadal czuję odrazę za to że sprzedał stado za jakąś lwicę po czym razem z nią uciekł! I to było w tym wszystkim najbardziej bezsensowne. Przez co lepiej będzie dla tego lwa aby się już nigdy nie spotkali więcej. Bo uczeń już dawno przewyższa swojego dawnego mistrza, a gdy do walki się dołącza jeszcze Duriel to tego się nie nazywa już walką lecz egzekucją. Nie bez przyczyny pełnił w PZ stanowisko kata.
O tym właśnie mówię. Zdrowi na umyśle wolą omijać osoby takie jak on. Więc przyzwyczajał się już nieco do ciszy.


RE: Złota Skała - Fantazja - 13-06-2013

Przyszedł nad zlot Skalę od sawanny. Szedł długo i zmęczony padł. Aż w końcu zasnął. I to co mu się śniło było dziwne. Ujrzał lwy w świetle księżyca tańczące i jeden lew spojrzał na niego i powiedział - Wyzbądź się bólu i doznaj oczyszczenia - po chwili znikł. Ocknął się i wstał. Kiedy spojrzał na skałę usiadł i stwierdził że jest na dziwnym terenie. Nie wiedział do jakiego należy stada. A chciał się przyłączyć. Wiedząc że nie wolno dalej poruszać, siedział czekając na przywódcę.


RE: Złota Skała - Oresta - 15-06-2013

Taak. Nie ocenia się książki po okładce, prawda? Ale skąd by taka myśl miała się pojawić pod czerwonym sklepieniem główki? Ora nie chciała być słabym ogniwem stada. Nie była już dzieckiem, ale była i tak niższa od swoich rówieśniczek. Specjalną siłą i zręcznością także nie grzeszyła. Jedyne czym mogłaby się ewentualnie pochwalić, to była jej wytrzymałość. Dużo podróżowała. Bywało, że cały dzień biegła, próbując się od czegoś oddalić. Zwykle po prostu wiała, wyczuwając zagrożenie, a tym razem musi zostać i bronić siebie oraz innych. Nie może zawieść swojej rodziny. Może i samotnicy niby nie musieli się z nikim liczyć, ale często równie samotni i dlatego właśnie wybrała życie w stadzie. Ewentualnie to te Stado wybrało ją. Nie wiedziała tylko jak może się mu teraz przydać.
Orestę nie zdziwił fakt, że Sami nie wiedziała co robić. Gdyby nie Mambur, mogłyby sobie spokojnie gdzieś pójść, na ten przykład nad wodospad. Oresta krytycznie przyjrzała się swoim łapom. Błoto zaczęło wysychać, tworząc nieprzyjemne kołtuny. Brązowa spróbowała oczyścić kawałek łapy, ale szybko zrezygnowała. Najlepszym sposobem byłaby po prostu kąpiel, zwłaszcza, że się teraz zrobiło cieplej.
Dla niej natomiast bawienie się tu, na górze, było kiepskim pomysłem. Teren był nierówny i można byłoby się potknąć, zwłaszcza, że kamienie nie wyschły jeszcze do końca. Oczywiście mogłyby jeszcze obudzić Słonie. Tego by oczywiście nie chcieli.
A tak a propos Słoni... Oresta wzdrygnęła się. Przez chwilę miała wrażenie, że słyszy jakieś poruszenie wśród kamieni. Dlaczego muszą tu siedzieć? Tu też nie jest bezpiecznie. - Przepraszam, nie wybiera się może ktoś nad wodospad? Albo gdziekolwiek? - spytała, z trudem powstrzymując się, by nie szeptać. Spojrzenie ciemnoniebieskich oczu zatrzymało się na dłużej na Anubisie. Co jak co, ale po co mają tu dłużej tkwić? Ktoś na pewno chciałby sobie zejść, nawet jeśli nie nad wodospad, to gdzieś indziej. Prawda? Prawie błagała w myślach, żeby tak było.


RE: Złota Skała - Samiya - 16-06-2013

Propozycja Oresty wydawała się małej kusząca. Wodospad... Wodospady są fajne! Co prawda Sami nie przypominała sobie, żeby kiedykolwiek widziała wodospad, ale co tam! I tak pewnie są fajne! Radosna myśl, żeby pójść wraz z Orestą i pewnie kimś dorosłym oprócz cioci nad wodospad zagościła w głowie Samiyi. Szczęśliwa serwalka zaczęła podskakiwać w miejscu.
-Tak, tak! Chodźmy nad wodospad!
Heh, ale właśnie co z tym kimś dorosłym? Młoda lwica, malutka serwalka i karakal w postaci cioci to nie jest najsilniejsza drużyna. A kto wie, gdzie aktualnie skrywa się ten głupi małpiszon? Ktoś jeszcze musi z nimi pójść. Ines miała coś do roboty z tym, no, Arhamem, Nkiruma poszedł gdzieś... Kto tu jeszcze im pozostał? Sami rozejrzała się wokół. O tutaj ktoś jest... Lew. Chwila, jak on się nazywał? Onubis? Anabis? Niee... Anubis! Tak! Czyli, Anubis z nimi pewnie pójdzie!
Być może zdrowi na umyśle wolą unikać Anubisa, ale kto wie, czy Sami jest zdrowa?
Za to mała serwalka podeszła zaciekawiona do "krawędzi" Złotej Skały. Huhuhu, jaki piękny widok! I ile widać! Na przykład, o tam, u stóp tej Skały, jest jakaś sylwetka. Taka lwia jakby. No, może i nie lwia, trudno powiedzieć, jak jest taka malutka. Ale, tam ktoś jest! E... A co zrobić z tą wiedzą? Hm? Może by tak kogoś powiadomić... Ale kogo? Samiya ponownie rozejrzała się wokół. Anubis, no tak!
Serwalka podbiegła do brązowego lwa.
-Hej, Anubisie! Tam chyba ktoś jest!
Raczej nie dało się nie zauważyć lekko nadpobudliwej Sami, sterczącej tuż pod nosem lwa.
Ta, a co, jeśli tylko jej się przywidziało?


RE: Złota Skała - Fantazja - 16-06-2013

Bardzo żałował kim jest. Spuścił łeb i łzy pociekły mu. Czy samce płaczą? Może, ale on miał prawo zapłakać, jak każdy. Zaczął płakać. Mimo iż był stary, łzy pociekły. I Położywszy się zakrył łapy oczami i szlochał. Jeśli będzie przegnany trudno pójdzie w drugą stronę. Może i oni go przyjmą i pomogą mu się duchowo oczyścić..


RE: Złota Skała - Anubis - 17-06-2013

Nie przysłuchiwał się już słowom białej lwicy i rozmowie jaką prowadzi z Arhamem bo to go nie dotyczyło. Zamknął więc na moment oczy i wsłuchiwał się w śpiewający wiatr. Szeptał mu cicho jakąś kołysankę i ich szept kołysał go. Zamknął oczy, zapadał w sen.
Delikatnie jak do gniazda frunie ptak, pod powieki jego zajrzał sen.
I zabierał go ze sobą w miejsce, w którym tylko zechciał znaleźć się.
W górskie szczyty o porannym brzasku, by tam z rodziną spotkać się.
Bo gdy zaczął za kimś tęsknić, być może gdzieś tam odnajdzie go.
Więc teraz śnij, pod księżycowym deszczem.
Więc teraz śpij, zapadnij w głęboki sen.
I zapadł, jednak czy na tyle głęboko by dotrzeć tam gdzie pragnął, tego już nikt się za pewnie nie dowie. Usłyszał jakiś krzyk i błyskawicznie otworzył oczy, a wraz z tym zniknął szept. Zniknął ten cudowny świat. Spojrzał się na małą lwicę i kąciki warg uniosły się nieco do góry.
- Nad wodospad? Jeśli Serret na to pozwoli to was tam zabiorę.- Odpowiedział do małego szkraba stojącego przy nim, by również podnieść wzrok na Oriestę. W końcu to jej słowa wybudziły go z snu i to również ona była pomysłodawczynią tego by iść nad wodospad.
Na kolejne słowa uśmiechnął się łobuzersko i nachylił się nieco do Sami by móc coś do niej szepnąć.
- No to może pójdziemy sprawdzić kto to taki?- Wyszeptał podnosząc znów łeb do góry i teraz dokładniej przyjrzał się postaci. Był to chyba jakiś kotowaty. Więc bez problemu może iść razem z małymi towarzyszkami się przywitać.


RE: Złota Skała - Fantazja - 17-06-2013

Przestał płakać i warknął do siebie. Co ty jesteś baba! Lew nie płacze. Otarł łapą łzy i podszedł do złotej skały ale na nią nie wchodząc. Usiadł i przekrzywił łeb z zaciekawieniem co tam jest. wejść czy też nie. Jednak postanowił poczekać pod skałą. Chamsko by postąpił wchodząc. Pragnął żeby go przyjęło obojętne stado. Ogonem trzasnął z znudzenia. Ciekawe czy jest tu stado? I czy go przyjmie w szeregi.