Król Lew PBF
Baobab u stóp Złotej Skały - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Złota Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=50)
+--- Wątek: Baobab u stóp Złotej Skały (/showthread.php?tid=70)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Azim - 23-07-2017

Poczuł się dość wyjątkowo, kiedy cioci Serret nie spodobało się zachowanie Sirisy, a jego wręcz przeciwnie. Mógł być jeszcze bardziej z siebie dumny i wcale się z tym nie ukrywał, nawet swój ogon uniósł wysoko, równo ustawiając łapki. Ubóstwiał być chwalony, zadarł łebek do góry, z jak najbardziej zadowolonym z siebie uśmiechem. Szybko jednak się otrząsnął słysząc kolejne słowa, oczywiście że chciał pójść pomóc, a posłuchać o Simbie jeszcze bardziej!
- Bardzo chcę! - wykrzyknął rozradowany, myślami będąc już przy Simbie, a może ten lew... To by dopiero było! Może ten lew, któremu mają pomóc, to Simba? Prawie by się zagapił, ciocia odeszła już kawałek, pobiegł za nią szybko, z tej całej radości udało mu się ją wyprzedzić, przez co musiał zawrócić błyskawicznie by iść tym razem u jej boku, za nic nie chciał przegapić tych wszystkich opowieści. W ostatnim momencie przypominając sobie żeby się pożegnać po księżycowemu, zrobi dodatkowe jeszcze wrażenie na innych: - Niech Księżyc świeci wam! - zawołał głośno, znikając wraz z karakalką za horyzontem, już nie mogąc się doczekać tych pełnych przygód opowieści o swoim ulubionym bohaterze.

zt


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Venety - 25-07-2017

Uśmiechnęła się delikatnie, słuchając słów serwalki. Bała się, że ta będzie gotowa odmówić, w sumie nie miała większego powodu, aby im pomagać. A jednak, zdecydowała się wyciągnąć pomocną dłoń. Podeszła dwa kroki do przodu, tak, aby znaleźć się bliżej Samiyi. Właściwie teraz znajdowała się dość blisko kotki. Miała wielką ochotę zwyczajnie przytulić kapłankę, w geście wdzięczności. Naprawdę musiała powstrzymać się, aby tego nie zrobić. Ale, przecież! Nie musi tego robić! Ale coś zrobić musi, bo inaczej będzie źle! Uniosła łapę, kładąc ją delikatnie na barku młodej cętkowanej i posłała jej najbardziej szeroki i szczery uśmiech, na jaki tylko mogła się zdobyć - Dziękuję. Naprawdę. Wiele to dla mnie znaczy - odparła wzruszona. Jeśli Samiya wystarczająco dobrze się przyjrzała, mogła dostrzec, że fiołkowe oczy lwicy delikatnie się zaszkliły. Cofnęła łapę i schyliła pysk w ukłonie podzięki - Będziemy respektować wasze prawa - na wzmiankę o znamieniu spojrzała na bark hieny. Księżyc - Nie mam nic przeciwko, mogę jednak zapytać o ich trwałość? - głupim byłoby zrobienie sobie znamienia i noszenie go przez całe życie, gdy nie wyznawała księżyca. Aczkolwiek była to niewielka cena za pomoc, jaką uzyskiwali. Jeśli okażą się trwałe, była gotowa ją ponieść.
Seret zbiła ją z tropu. W jej wieku? Brunatny? Czarna grzywa? - Mako... - jęknęła. Wlepiła spojrzenie w serwalkę - Ruszajmy, nie ma co tu więcej przesiadywać. Obróciła się jeszcze w kierunku Sorena i Maru. Objęła ich wzrokiem, szukając odpowiedzi. Czy dobrze zrobiłam?


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Maru - 26-07-2017

Złoty był tu, ale go nie było. W tej chwili występował w roli obserwatora i słuchacza. Niby nieobecny, ale jednak uszy dokładnie wyłapywały każdą informację. Te mniej ważne szybko wyparowywały, jednak to co najważniejsze szumiało w jego głowie. Wygląda na to, że znowu przyjdzie mu uciekać z ojczyzny. Aż mógłby powiedzieć, że poza rozmowami jego uszy wyłapały też śmiech losu. Jedynym plusem było to, że obyło się bez krwawych walk i ofiar, no, może poza tym bratankiem Venety, chociaż i on może jeszcze żyje. Pokręcił tylko głową słysząc słowa serwalki o ich azylu. Nie tak wyobrażał sobie swoje nowe stado. Wiele razy przestrzegał przed polityką królowej, ale wszyscy byli głusi. Teraz wyszło na jego, ale to pyrrusowe zwycięstwo. Z tego letargu wybudziło go jakieś dziwne uczucie. To wzrok fiołkowych oczy skierowanych ku nim. Podniósł łeb i dwie ścieżki znów się skrzyżowały. Znowu wątpiła. Samiec miał zmarszczone brwi i patrzył doń jak ojciec karcący swoje lwiątko. Nie miał jej za złe to co zrobiła, bo w tej chwili to była najlepsza opcja, tylko czemu tak późno go posłuchała. Owszem, królowa była jej rodziną, ale mogła przynajmniej próbować. Nie mógł jednak długo się gniewać. Wyraz jego pyska złagodniał. Podniósł się z ziemi i podszedł do złotej, ocierając swoją grzywę o jej policzek, próbując jej dodać otuchy. Tego na pewno potrzebowała, bo on sobie z tym ciężarem ucieczki poradzi.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Samiya - 27-07-2017

Nadaktywnymi lwiątkami zajęły się ich inne ciotki, i prawidłowo. W tym momencie Samiya musiała występować w roli kapłanki i przywódczyni stada, nie zaś ciotki niesfornych dzieciaków, zresztą, Ava i Serret poradziły sobie doskonale.
Serwalka wpatrywała się w fiołkowooką, wyczekując jej odpowiedzi. Choć przewidywała, że nie spotka się z nagłą rozmową, skoro Lwioziemcy byli aż tak zdesperowani i szukali tutaj pomocy. Poruszyła uszami z pewnym zaskoczeniem, gdy lwica podeszła do niej i położyła łapę na jej barku. Lecz na uśmiech odpowiedziała uśmiechem. I tak samo, gdy Venety ze wzruszonym wzrokiem skinęła jej łbem w podzięce, Samiya powtórzyła ten gest, przyjmując jej słowa do wiadomości.
- Nie są wykonywane tak jak typowe stadne znamiona, to zwykły, zmywalny barwnik. Mniej więcej po jednym cyklu miesiąca traci swą trwałość, więc jeżeli dalej będziecie chcieli korzystać z azylu, będziecie musieli odnawiać swoje znamiona. - uspokoiła Lwioziemkę.
Przytaknęła jej łbem, po raz kolejny.
- Tak, ruszajmy.
I poprowadziła Venety, Maru oraz Sorena przez ziemie Srebrnego Księżyca.
/zt x 4 (chyba że chcecie coś jeszcze pisać)


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Ava - 06-08-2017

//YAY! Nareszcie stabilne łącze! :3//

Ava chwilowo odpłynęła, przysłuchując się reszcie rozmów. Dopiero kiedy Lwoziemcy wraz z Kapłanką odeszli, a karakalka Serret również udała się w swoją stronę, hiena wróciła wzrokiem do młodej lwiczki. Co to ona właściwie miała? A no tak... Zaproponowała szkrabowi wspólny patrol. Na pysku kotokształtnej zawitał niezręczny uśmiech, gdy do głowy nadeszła dość poważna myśl.
"O kurna... Przecież ja na świetliste gwiazdy nie mam pojęcia jak zajmować się dziećmi."
Ale przecież dla chcącego nic trudnego prawda? Z resztą ona miała by sobie nie poradzić z małym fąflem? Szara podniosła się na wszystkie cztery łapy, przeciągnęła się i potrząsnęła grzywą, ziewając szeroko. Dobra czas do roboty, koniec obijania się. Zerknęła z ukosa na Sirisę, odchrząknęła i zwróciła się do niej najpoważniejszym tonem na jaki ją było stać... Czyli niezbyt poważnym.
- Dobra więc ruszamy. Ale nie myśl, że dlatego iż jesteś mała to dam cj fory. Idziemy szybkim truchtem, łapki masz krótkie to stawiaj je szybko, bo czekać nie będę. A no i jest jeden warunek. Jeżeli spotkamy kogoś obcego masz się mnie słuchać. BEZ-WZGLĘD-NIE. Jasne?
Hiena kiwnęła głową na potwierdzenie własnych słów. Oczywiście że jasne. Nic w tym skomplikowanego. Jeżeli zaś biała się nie posłucha to reprymenda będzie najmniejszym z jej zmartiweń.
- Dość leniuchowania! Naprzód marsz!
Bez zbędnych przeciągań Ava ruszyła w stronę innej częśvi terytorium Srebrnych. Po drodze zerkała ukradkiem czy lwiątko za nią podąża, rozmyślając że miło by było wyszkolić drugą strażniczkę do pomocy.

//z.t x2 (No chyba że młoda chce coś dodać)