Król Lew PBF
Baobab u stóp Złotej Skały - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Złota Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=50)
+--- Wątek: Baobab u stóp Złotej Skały (/showthread.php?tid=70)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Naema - 29-06-2013

Jak daleko znalazła się od domu ?Gdzie obecnie się znajduje ? Nie wiedziała,lecz czy było to dla niej na chwile obecną istotne. Nie. Nie odkąd była kocięciem pragnęła udać się w nieznane, poznać kryjące się za horyzontem tajemnice. Dlatego też opuściła rodzinne strony, żegnając się wyłącznie z rodzicami. Nie posiadała rodzeństwa, była jedynaczką, lecz nie powstrzymywali jej by pozostała w domu i dusiła się w nim. Pozwolili jej odejść, by mogła kroczyć własną ścieżką.

Tak o to pierwszą przystanią stały się ziemie Srebrnego księżyca, podnóże złotej skały gdzie młoda spragniona przygód samica zatrzymała się chcąc dać odetchnąć strudzonemu długą podróżą ciału. Była to także idealna okazja by mogła rozejrzeć się po obcej jej okolicy, co czyniła z nie małym entuzjazmem, ale najpierw trza znaleźć odpowiednie ku temu miejsce.
Tylko gdzie...?
Chwila tam, te wielkie rosnące na wzgórzu drzewo. Jeśli wdrapie się na nie, będzie miała idealne miejsce by mogła się rozejrzeć po okolicy.
-Idealnie-mruknęła zadowolona do siebie, nie namyślając się zbyt długo ruszyła w upatrzone miejsce, wkrótce docierając do starego baobabu. Następnym korkiem była wspinaczka. Nie powiem że była to łatwa sprawa, nie dla kota który nie ma zwyczaju siedzenia na drzewie. Wyniku czego trochę jej zajęło nim dostała się na upatrzoną gałąź-na tyle grubą by mogła swobodnie się na niej ułożyć ale i mieć doskonały widok.

Ile to nieraz trzeba się namęczyć by dostać to co się chce xp


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Nkiruma - 29-06-2013

- Tam na górze żyje coś, co nie jest do ciebie podobne.
Silny, lecz pozbawiony zbędnej krzykliwości głos, lekki zapach krwi i uniesione do góry błękitne ślepia. Lew zbliżał się do baobabu od dłuższej chwili, nie kryjąc się - bo i po co, gdy był na własnych terenach? A zainteresowało go, któż taki wspina się na drzewo, by zmierzyć się z Mamburem. Albo idiota, albo ktoś nieświadomy, a w tym drugim wypadku należało dać mu szansę.
Dlatego stał teraz pod drzewem, doskonale stamtąd widoczny, i zadzierał łeb, przemawiając do obcej. Pysk miał lekko podbarwiony krwią - łatwo się było domyślić, że nie własną, że wraca z polowania zakończonego sukcesem. Inaczej nie byłby tak zadowolony i nieco ociężały, jakby senny. Mimo tego wydawało się, że to jeden z tych osobników, które niemalże paranoicznie sprawdzają otoczenie dookoła siebie - świadczyły o tym nierówno postawione uszy, wyłapujące okoliczne odgłosy, i lekko rozstawione łapy, dające pewniejsze oparcie.
- I ten ktoś nie lubi gości. Szczerze mówiąc, nie lubi nikogo.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Naema - 29-06-2013

Ale i ona jakoś specjalnie nie kryła się, chcąc dać możliwość wykrycia potencjalnemu właścicielowi owych terenów. Nie była na tyle naiwna by sądzić ze miejsce jakie odkryła, nie mogło do kogoś należeć, lecz przy uznam że krótka uwaga lwa, wystarczyła aby poczuła niepokój, o czym świadczyć i w jej wypadku miało być szybkie zarzucenie łba najpierw w dół a potem w górę, jakby za czymś zaczęła się rozglądać. Czyżby z początku poczuła się zbyt bezpiecznie?
-Ano-zaczęła nie pewnie, równie niepewny kształtując na pysku uśmiech-Przepraszam, jeśli naruszyłam czyiś teren, to zrobiłam to w pełni nie świadoma, to znaczy, wiem że na pewno ten skrawek ziemi należy do kogoś i nie dziwie się, przepiękna okolica, ale ajjj znów zaczynam za dużo gadać...Już złażę -mruknęła pośpiesznie łapiąc się na tym że nie tyle zaczyna się plątać w słowach, ale i jej paplanina i tak nie była w pewnej części potrzebna.
Eh a miała z tej gałęzi taki ładny widok na okolicę.

...
No tak, tylko jest drobny problem, wejść jakoś weszła ale teraz jak zejść?
Zabawne że dopiero teraz zaczęła zastanawiać się nad tym, stojąc już przy potężnym pniu starego drzewa, jakie nie było idealnym oparciem dla łap.
-Ymm, mam mały problem, rzadko kiedy się wspinałam i nie wiem jak zejść-zakłopotana rzuciła z góry, dreptając w miejscu ale już kilka razy próbując ułożyć łapy tak by móc bezpiecznie znaleźć się na ziemi.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Nkiruma - 29-06-2013

Nkiruma położył po sobie uszy, słysząc ten zalew słów dobywający się z jej pyska. I niech ktoś spróbuje mu wmówić, że samice nie są inne... Mimo tego utrzymał uprzejmy półuśmiech, odsuwając się, by miała gdzie zeskoczyć. Może się nie zorientuje, że połowę tej paplaniny puścił mimo uszu.
Prośby nie zignorował, obchodząc baobab dookoła. Trochę mu to zajęło, po chwili pojawił się jednak z powrotem pod lwicą, która utknęła na własne życzenie. A on się łudził, że może po prostu nieświadoma...
- Widzisz tamtą gałąź? Trochę dalej na pniu, w moją stronę.
Wskazał jej łbem jeden z konarów baobabu, który odchodził od niego na tyle daleko, schylając się pod własnym ciężarem w dół, że znajdował się prawdopodobnie najniżej ze wszystkich okolicznych. A po całym drzewie jednak nie chciał jej gonić.
- Spróbuj się do niej dostać i wejdź na nią. Na końcu po prostu zeskocz, zwłaszcza, gdyby zaczęła się bujać lub drżeć. Nic ci nie będzie, od sińców się nie umiera.
A przynajmniej jeszcze nie widziałem. Zawsze to nowe doświadczenie.
Uśmiech zmienił się subtelnie, obrazując zwiększone zainteresowanie lwa.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Naema - 30-06-2013

Ciche westchnienie opuściło jej pysk. Była świadoma ze wygłupiła się i już na samym początku popełniła jeden z podstawowych błędów. Skoro włazisz gdzieś wysoko, sprawdź jak stamtąd zejdziesz, tymczasem ona bez namysłu pod wpływem chwili wpakowała się na baobab, zachwycona otaczającymi ją krajobrazami. Powinna z tym skończyć. Dość niebezpieczne hobby
Neala bacznie wodziła wzorkiem za lwem, ale i w momencie gdy tamten zatrzymał się, ona nie znajdowała się na wcześniejszej gałęzi, przełażąc z jednej na drugą, by ostatecznie przystanąć i dostrzec drogę którą mogła powiedzmy że bezpiecznie zejść na dół.
Odległość od ostatniej gałęzi do ziemi wynosiła coś około 2 dwóch metrów, jeśli się nie ześlizgnie, powinna skończyć co najwyżej z obolałymi łapami.
Nie tak źle..chyba
-Tak zdaje mi się ze wiem o którą chodzi i dziękuje-mruknęła głośno, w międzyczasie ostrożnie rozpoczynając krótką drogę do wspomnianego,co szło jej nawet dość zgrabnie, bynajmniej do czasu aż postawiła na nim łapy. W zatrzeszczał złowrogo gdy weszła na niego co sprawiło że Nelala zastygła w bezruchu nasłuchując i dopiero gdy doszła do winsoku że może nie załamie się pod nią (ciężka w prawdzie nie była, jak na lwice prawie ze dwu letnią, była wyjątkowo smukła) , przeszła na praktycznie sam koniec gałęzi po czym wykonała ostatni skok, nie zgrabnie lądując na ziemi, no ale liczy że w końcu stała na stałym gruncie, obolała, ale jednak.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Nkiruma - 30-06-2013

Nkiruma przyglądał się jej, nie kryjąc zainteresowania, z przekrzywionym łbem. Nie kwapił się, by podejść i zaoferować pomoc - nie widział żadnego powodu, dla którego miałby narażać swój zdrowy kręgosłup dla tej lwicy. Wlazła, zlazła, jak wybije palec, to dostanie nauczkę. I wszystko jest jak być powinno.
- Nie jesteś ciekawa, kto tam żyje?
Wskazał łbem na baobab, przysiadłszy sobie na zadzie. Jak na kogoś, kto właśnie wyrwał ją z pazurów lwich morderców i tak dalej, był wyjątkowo spokojny. Błękitne oczy przypatrywały się samicy, nie wypatrując zagrożenia pomiędzy konarami, choć z drugiej strony jedno z uszu wciąż miał wykręcone w stronę drzewa. Taki był pewny siebie - czy może powiedział jej byle co, ot, żeby sprawdzić jej naiwność i skłonność do wierzenia obcym?
Owinął ogonem łapy.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Naema - 30-06-2013

Nie wiem czy wybicie nawet łapy ze stawu, dodało by jej potrzebnego rozumu, by nie pchać się w miejsce gdzie włazić nie powinna. Zbyt często działa pod wpływem impulsu. Tak łatwo nie zmieni przyzwyczajeń.

Neala również usiadła, dyskretnie pocierając zbolałe opuszki. Bolały ją i same łapy, co gorsza już wcześniej osłabione poprzez długą wędrówkę jaką odbyła.
Dlatego tez nie od razu zerknęła na lwa, zaintrygowana. Ona nikogo nie czuła.
-Czy jestem ciekawa, tak, szczególnie że nie wyczułam nic co mogłoby wskazywać że ktoś tam jest. Żadnych złych intencji-kierując już łeb ku kornie drzewa, odpowiedziała, mrużąc oczy, ponownie starając się dostrzec tam owego niebezpiecznego mieszkańca.
Na pewno ktoś tam jest?


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Nkiruma - 01-07-2013

- Pewnie węszyłaś za lwem lub lampartem, a nie za małpą. Bo co małpie szkodzi, że sobie lew odpocznie? Bardzo dobre pytanie.
Nkiruma uśmiechnął się. Zdawał sobie sprawę z tego, że nieznajoma nie może mieć pojęcia, o czym on mówi, a mimo tego używał tonu wskazującego, że musi dziecku tłumaczyć, dlaczego mokry kamień jest śliski. Coś tak oczywistego, że dziwne aż, że wszyscy nie oddychają tą wiedzą.
- W okolicy tego drzewa żyje pewien goryl. Wygląda jak wielki, przerośnięty zwał tłuszczu. I za cel postawił sobie zginąć z łap Księżyca, więc chodzi i drażni tych, którzy nie stanowią dla niego prawdziwego wyzwania, na przykład dzieci... I posyła je jako "ostrzeżenia" dla dorosłych.
Czy zdawał sobie sprawę z tego, że może brzmieć jak bełkoczący w chorobie? Zapewne tak. Ale Nkiruma nie był lwem, który przejmował się takimi drobnostkami. Jeśli będzie chciała, zapyta, jeśli nie, odejdzie - taka karma.
Tknięty myślą, zmrużył jednak oczy, zastanawiając się nad czymś.
- A może nie w tym konkretnym baobabie ma dom... Mamy tu trzy w okolicy. Nie jestem pewien.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Naema - 01-07-2013

Młódka ściągnęła brwi i chociaż nie spodobała jej się zbytnio forma przekazu, bo i ona odczytała to tak jakby informacje jakie dla niej nie były podstawowe, były przekazywane jak nierozumnemu kocięciu które dopiero co odsunęło się od matczynego sutka.Ten ton głosu.
Mimo to Neala skinęła głową, nie pokazując po sobie najmniejszego cienia urazy.
Wciąż była zainteresowana, szczególnie ze małpy z jakimi do tej pory miała do czynienia ale i przed którymi zazwyczaj ostrzegała ją matka, były to pawiany. Nie duże o srebrnej sierści i potężnymi kłami. Ale goryl, pierwszy raz słyszy tą nazwę.
-Wielki zwał tłuszczu?Mało dokładny opis-mruknęła pod nosem,zdejmując spojrzenie z drzewa jaki przez dłuższy czas utkwiła aby nareszcie ponownie umieścić je na starszym lwie.
Czy dostrzegła coś, możliwe, a może i nie.
Chwilowo zostawi własne spostrzeżenia dla siebie.
- Dziękuje za ostrzeżenia, będę bardziej uważać kiedy znów postanowię gdzieś wejść.-grzecznie powiedziała nie podnosząc się jeszcze.
-Zastanawia mnie tylko jedno, bo skoro dręczy najmłodszych ze stada, dlaczego nie zajęliście sie nim? Czy podstawą stada nie jest zapewnienie bezpieczeństwa jego członkom Chyba ze stado jest za słabe by móc się bronić -tego już nie dodała, zdanie pozostawiając dla siebie


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Nkiruma - 03-07-2013

Nie wiesz, jak wygląda goryl? Nkiruma ugryzł się w język, bo pytanie świadczyło o tym aż nader dokładnie, a przecież nie mógł przegapić okazji, by kogoś pouczyć. Gdyby przesadził z wytykaniem jej niewiedzy, poszłaby sobie po prostu. Przed kim by się wtedy popisywał?
- Hm. Wiesz, jak wygląda szympans albo pawian? Dwie nogi, dwie ręce, chodzą rękami do góry, bez sensu. Goryl ma taką budowę, tylko jest trzy... trzy i więcej razy większy. Cały czarny, bardzo ciemny, ma grube te łapy. Nie ma pyska, ma płaską mordę, i nos jak dwie szczeliny w skale. I nie ma ogona.
Wystarczy? Jeśli tylko kiedyś widziała jakąś małpę, to powinno wystarczyć. Jeśli jednak nie, to zacznie kombinować, z porównywaniem go do wielkich okrągłych kamieni włącznie. W sumie sprytna myśl, ale zachowa ją na później. Da jej łaskawie szansę się wykazać.
- Jest, masz całkowitą rację.
Pokiwał łbem w odpowiedzi na jej kolejne słowa. Potrafił przyjąć krytykę, a jeszcze łatwiej mu to szło, kiedy kryła się w niedopowiedzeniu, miast zostać wygłoszoną wprost; obca samica miała rację, więc potraktował ją z należytą powagą.
- Jak do tej pory jednak, po kilku wyskokach, kiedy mali i słabi poruszali się samotnie, zniknął, zapewne na jednym z trzech baobabów. Nie mam tyle lwów, by pod każdym z nich ustawić strażników, czekających, aż gorylowi skończy się pokarm. Ktoś musi polować i patrolować resztę ziem. On zaś nie pokazuje się, odkąd każdy ma chodzić w obstawie dorosłego lwa. A stado ma lepsze rzeczy do roboty niż tracić cały czas i wszystkie siły na gonienie jednej głupiej małpy. Teraz ruch jest po jego stronie - jeśli ucieknie po cichu i nie pokaże się nigdy więcej, tym lepiej dla nas.
Jasne oczy patrzyły spokojnie na Nealę. No, na tyle spokojnie, na ile lew potrafił zachować nad sobą kontrolę, bowiem w kilku momentach przebiła się na zewnątrz tłumiona irytacja.
- Czy taka odpowiedź cię zadowala?


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Naema - 04-07-2013

Nikt nie rodzi się z pokładem wiedzy potrzebnej do przeżycia, każdy nabywa ją z czasem, dlatego też Neala nie ucieknie, nie ważne czy ktoś zechce uwodnić jej niewiedzę-po to tu przybyła by się czegoś nauczyć, dlatego też każde słowo jakie tyczyło się wyglądu obcego dla niej stworzenia, słuchała z niezwykła uwagą, starając się jednocześnie włączyć wyobraźnie by scalić ze sobą posiadaną już wiedzę . W prawdzie gorylowi w jej wyobrażeniu sporo brakowało, ale jakieś pojęcie już miała, a to jest już coś. Szczególnie dla osoby jaka większość życia spędziła na sawannie, z dala od bujnych puszczy zamieszkaną przez nieznaną jej faunę.
Chce go zobaczyć
-W zupełności,heh ale i doskonale was rozumiem. Nie łatwo jest upilnować teren jednocześnie broniąc go przed ukrywającym się wrogiem -odparła spokojnie,po długiej chwili, pozwalając też lwu dokończyć drugą myśl na temat jej uwagi, jaka zaś została odczytana przez samca jako zaczepka, co z reguły nie było jej zamiarem. Wprawdzie był to drobny manewr mający na celu udzielenia jej informacji na temat żyjącego tutaj stada,lecz nie chciała go jednak urazić.
Nieraz niewiele potrzeba by wyciągnąć odpowiednie wnioski.
-Mam tez jedno pytanie, tylko nie bardzo wiem jak zacząć...Ymm. Chodzi o to że przed chwilą użyłeś zwrotu "nie masz",zamiast "nie macie" lwów ..to znaczy że jesteś Królem?-nieco onieśmielona samą myślą mruknęła, niemalże natychmiast nastawiając i uszy

Mówi się że diabeł tkwi w szczegółach


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Nkiruma - 07-07-2013

- Dziękuję. - Ciężki łeb Nkirumy skłonił się w dół, gdy lew tym oszczędnym gestem wyrażał wdzięczność za to, że Neala myśli, nim coś powie, że zwraca uwagę na to, co się do niej mówi, i potrafi wyciągać wnioski. Z jego doświadczeń wynikało bowiem, że jest to coraz rzadsze wśród młodych lwów; z drugiej strony pojawiło się ich ostatnio tak wiele, że musiały w końcu zacząć ginąć. W jego opinii śmierć z głupoty była taką, nad którą szkoda się pochylać.
Ale jednak docenił to, że ona zrozumiała. Że nie zamierzała wchodzić w jałową dyskusję, tylko popatrzyła na sprawę zza jego ślepi.
Kolejna uwaga wzbudziła jeszcze więcej pozytywnych emocji, bo samiec aż się uśmiechnął, podciągając kącik pyska do góry. Brawo, mała.
- Czy jestem królem? Nie, gdyż jestem kimś innym, kimś obok. Kapłanem Księżyca, tego, który oświetla twe nocne ścieżki, który dba o nas wtedy, gdy Słońce idzie na spoczynek, który spokojnym wejrzeniem daje nam pojąć prawdę o życiu i śmierci w cyklu obserwowanym przez lata. Stado, na którego terenach gościsz, przyjęło od niego swą nazwę: jesteśmy Srebrnym Księżycem, kierujemy się tym, co on sam próbuje nam przekazać.
Czy usłyszy teraz pytanie, dlaczego akurat Księżyc, skoro lwy uważają się za zwierzęta nocne? Czy może o to, kim jest kapłan i dlaczego nie ma króla? A może o coś jeszcze innego? Nie wiedział - lecz nie robiło mu to różnicy; cieszył go sam fakt, że znalazł kogoś, komu będzie mógł opowiedzieć o stadzie. Nkiruma lubił mówić rzeczy, które uważał za słuszne, i zadowolenie wyzierało teraz z jasnoniebieskiego spojrzenia.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Ariusz - 09-07-2013

Wtem usłyszeli tupanie łapek, a rytm i częstotliwość wskazywały na bieg niezbyt rosłego osobnika, którym okazało się czarne lwiątko, bardzo młode. Cóż, niełatwo było go przeoczyć, gdy wparował z całym swym impetem w plecy lwa. Gdy tylko podniósł zaszklony przez pęd wiatru wzrok, skulił uszy i przywarł do podłoża kuląc się i spoglądając zielonymi przestraszonymi ślepkami niepewnie ku górze na tego na którego wpadł oraz na lwicę . Z lewej strony jego karku widniała spora świeża, wciąż krwawiąca rana, a młody dyszał i wyglądał na wyczerpanego długim intensywnym biegiem.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Nkiruma - 15-07-2013

//sorry, czekałam na Nealę, ale na razie lecimy bez niej.//

Nim lwica namyśliła się nad tym, czego jeszcze chciałaby od Nkirumy, rozmowę zakłócił jakiś młodzik, któremu nie przyszło do łba, że pęd należy wytracać samodzielnie. W pierwszym odruchu samiec chciał go zdzielić w potylicę, żeby te wyłączone moduły na powrót aktywować - a później dostrzegł ranę na jego szyi i przestrach w oczach. Wzniesiona do ciosu łapa zatrzymała się, a później opadła. Lodowe spojrzenie przesunęło się badawczo po obcym.
- Goryl?
Spytał, kiwnąwszy podbródkiem w stronę tejże świeżej rany. Jeśli tak, to młodzik mógł liczyć na ochronę Nkirumy, dla którego Mambur stał się już sprawą jak najbardziej osobistą. W innym wypadku nie będzie miał tak łatwo.
Jasny lew nachylił się nad ciemniejszym, szorstkim językiem przeciągając bez pardonu po szramie. Pewnie zabolało - nie starał się być delikatny. Ale trzeba ją oczyścić i lepiej teraz, nim wda się zakażenie.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Naema - 15-07-2013

//baww ,akurat byłam w trakcie pisania posta//

Czy może jej się tylko zdawało czy może faktycznie lew zmienił względem niej nastawienie,ale i sam sposób w jaki wyrażał się czy tez patrzył,brakowało oschłej wyniosłości,a niosły odrobinę zrozumienia i ciepła.
Uch jak dobrze, nie jest już zły
Neala odetchnęła z ulgą, z zaciekawieniem słuchając słów starszego lwa, ale i tym razem wykazując się odrobiną kultury by pozwolić mu skończyć.
I nie mylił się pierwsze pytanie które miała zadać, nie mogło tyczyć niczego innego jak samego słowa" kapłan", wprawiające już ją w zdumienie. Jakże wielką można posiadać niewiedzę. Czyżby życie w rodzinnych stronach aż tak mocno ją ograniczyło.
To było frustrujące.
Nie wiedza.
Chce wiedzieć. Więcej i więcej.

-Kapłan? Ale pełnicie podobne funkcje w stadzie. Przewodzicie nim-
odparła podsumowując to co do tej pory usłyszała, zastanawiając się także przez chwile, czy aby na tym poprzestać, czy może jednak zapytać lwa o coś jeszcze. otworzyła nawet usta chcąc o coś zapytać, lecz nim zdołała cokolwiek wykrztusić ,wystarczył jedno drobne zdarzenie,uderzenie w bok aby wszystkie myśli samicy ulotniły się niczym powietrze w przedziurawionym balonie.
Neala prędko zwróciła łeb , unosząc i łapę w geście samoobrony, jednakże prędko została puszczona gdy dojrzała sprawce owego szturchnięcia.

Szok.

Bogowie sawanny, kto mu to zrobił? jęknęła w myślach wzburzona widokiem przestraszonego i noszącego głęboką ranę na tak drobnym ciele lwiątka.

Tylko zaraz, on się boi..

-Mały, czekaj i nie bój się, nikt z nas nie zrobi ci krzywdy, prawda?-jakże zabawna w takich momentach wydaje się chwila, gdy uświadamiasz sobie fakt ze tak naprawdę nie znasz nawet imienia rozmówcy. No tak ani ona ani on nie przedstawili się sobie, zapominając o wszelkich formalnościach, dlatego teraz poczuła się głupio zapominając o takim banale, ale chwila, nie to jest ważne. Neala ponownie spojrzała na rannego malca, starając się przy tym uśmiechnąć ciepło, ale i nadać swemu tonowi głosu ciepłej i ufnej barwy, by chłopiec zrozumiał, że ani ona ani on nie stanowią dla niego zagrożenia ,a wręcz przeciwnie chcą mu pomóc, czego z resztą wyrazem miał być sam gest starszego lwa, podchodząc do lwiątka aby językiem przemyć ranę.
-Mogę jakoś pomóc- zapytała po chwili, także chcąc się do czegoś przydać.