Król Lew PBF
Baobab u stóp Złotej Skały - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Złota Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=50)
+--- Wątek: Baobab u stóp Złotej Skały (/showthread.php?tid=70)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Zaraza - 01-08-2013

Mała cierpiała z powodu ssącego głodu w jej małym brzuszku.
Ssąc obcy koniuszek ogona który nie należał do niej, powoli uspokajała się. Wiadomo matka musiała żywić małą życiodajnym ciepłym mlekiem prosto z sutka. Małe dzieci są urocze kiedy ssą. Spojrzała oczami na nieznajomo lwicę, jakby prosiła o papu. Wydała pierwsze gaworzenie w znaczeniu pisku, dając znak że jest głodna i zmęczona. Wiatr wiał miarowo rozczesując trawę, a wokół nastała cisza jak makiem zasiał. Czyżby w przyszłym tygodniu będzie lać?




Nie używaj emotikonek w narracji.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Naema - 11-08-2013

Zależy dla kogo, może i miała litościwe serce, nie była jednak osobą która nie podtrawiła ocenić dobrze danej sytuacji a dla Zarazy ona nie rysowała się zbyt dobrze.
Dzień przeszedł w noc, a ta z kolei jak ma to w przypadku typowego dobowego rytmu po kilku godzinach panowania musiała oddawać władzę bliźniaczej siostrze. Nastał świt, a wraz z nim i Neala straciła nadzieje. Rodzice lwiątka nie powrócą, porzucili ją na dobre, równoznacznie oddając je w szpony śmierci. Czy w takim wypadku i ona nie powinna uczynić podobnie? Nie była zbawicielem ,samarytaninem, nie powinna przygarniać dziecka jakim nie będzie wstanie się zająć.
Tyle że już na samym początku podjęła myśl, może nie samej opieki, a co najwyżej może spróbować postarać się poszukać jej dom, ale i żywić nadzieje że ktoś zlituje się wystarczająco nad lwiątkiem by przygarnąć je.
Neala westchnęła ciężko, równie ciężko podnosząc się, aby następnie nie uczynić nic innego jak pochylić się aby pochwycić delikatnie skórę na karczku Zarazy i podnieść ją.
Czas ruszać , ku Złotej Skale (wprawdzie obca jej ta nazwa, ale mniejsza o to xp ), może i niedawno poznany lew będzie na skale?

2X z/t


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Zaraza - 12-08-2013

Mała była na łasce lwicy która zręcznie wzięl;a małą. Ale dokąd? Los się okaże i dobre serce lwicy.
/Przepraszam że krótko ale brak weny Najwyżej jutro dopiszę/
z/t.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Inés - 06-09-2013

Droga od Spalonego Stepu do Złotej Skały nie była długo, jednak Ines, której łapom dawno dane było odpocząć, nie zdecydowała się dotrzeć do celu, zniechęcona myślą o wspinaniu się na górę.
Zatrzymała się tuż u jej stóp.
- Jak widzicie, tu mamy kolejny baobab, jeden z trzech na naszych terenach. A ta wielka skała nazywana jest Złotą, gdyż wcześniej służyła za najważniejszy punkt stada mojej matki, nazywanego Złotą Gwiazdą. Teraz jest najważniejszym punktem naszych terenów - oznajmiła z uśmiechem, acz bladym, bo zmęczenie naprawdę zaczynało jej już doskwierać.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Shaka - 07-09-2013

Szedł cały czas tuż za przywódczynią, przez całą drogę, podobnie jak poprzednio, nie odzywając się przez całą drogę. Wciąż rozmyślał na temat tego, w jaki sposób dostać się d stada. W końcu poprzednio był Płonącym, nie musiał się więc tym martwić. Był w stadzie ze względu na ojca, który tak jakby go do niego przyjął. Później miał własny skrawek terenów, tak więc również nikogo nie musiał prosić o przyjęcie ni nic.
Przystanął przy Ines, gdy tylko ona zrobiła to samo, po czym spojrzał na baobab, o jakim mówiła i przeniósł wzrok na wielką skałę, o której teraz była mowa.
Po przemowie białej usiadł obok niej, po czym spojrzał na nią uważniej. Wydawała się jakby zmęczona.
- Coś Ci dolega, pani? - zapytał, po czym nieco nerwowo strzelił ogonem o podłoże. Odwrócił wzrok, kierując go na własne łapy.
- Kompletnie nie wiem, jak się za to zabrać, nigdy nie musiałem się ubiegać o przyjęcie do stada. Kiedy odnalazłem ojca, oznajmił mi po prostu, że od tego momentu ziemie Płonących będą moim domem. - powiedział. Nie wiedząc do końca, do kogo kierował te słowa, do siebie, czy do przywódczyni, wciąż patrzył tępo w ziemię, po czym kontynuował przerwaną na chwilę kwestię.
- Nie chciałbym, abym i tym razem dostał się do stada dzięki komuś. Zawsze podziwiałem Anubisa, nie dziwię się, że został tutaj przyjęty, ale ja? Skąd mam wiedzieć, że jestem ,,godny''? Nie potrafię tego udowodnić. A jeśli się okaże, że jednak nie jestem? - skrzywił się na samą myśl, po czym podniósł wzrok na Złotą Skałę. Gdzieś w jej pobliżu się wychowywał, dopiero później odnalazł ojca i zaczął żyć jako Płonący. Ale czy sprawdziłby się jako Srebrny?


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Alsu - 07-09-2013

Alsu również posłusznie i w milczeniu szedł za lwami na końcu, rozglądając się wkoło. Ogarniało go zupełnie nowe uczucie, a on chciał trwać w nim jak najdłużej. Bał się, że zaraz czar pryśnie i powróci do swojego dawnego życia. Chyba do końca jeszcze nie zdawał sobie sprawy z tego, kim teraz jest. Przystanął tak jak i pozostali i zaczął przyglądać się Złotej Skale. Zerknął na białą i białogrzywego, po czym ruszył wzdłuż podnóży wzniesienia.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Inés - 08-09-2013

- Nie, po prostu jestem zmęczona - przyznała z podobną miną jak wcześniej.
Czyżby jej uroda i majestat przysłoniły innym to, że, pomimo kapłańskiego stanu, nadal pozostaje zwykłą lwicą, której niekiedy doskwiera głód czy senność? Czy wyczerpanie fizyczne musi być spowodowane jakąś tajemniczą chorobą...?
Czujnie zerknęła za Alsu, acz nie rzekła do niego ni słowa. Przyjmując go do stada, nie uczyniła z niego niewolnika, by pilnować go na każdym kroku. Przeciwnie - pragnęła uczynić jego życie pełniejszym, bliższym Prawdy, a Prawda jest kluczem do Wolności.
- Jakże mam uwierzyć w twą wyjątkowość, skoro sam nie jesteś pewien, czy znaczysz więcej niż pyłek na wietrze?
Podniosła się z miejsca, w skupieniu i powadze mierząc Shakę przeciągłym spojrzeniem. Deszcz, coraz silniej opuszczający swe niebiańskie domostwo, skapywał na miękką lwią sierść.
- Jesteś wart więcej niż woda, która spływa z nieba? Niż ziemia, po której stąpamy? Kim jesteś? Gdzie jest twoje miejsce? Co daje światu twoje istnienie?
Nietypowe pytania Ines, stawiane coraz bardziej stanowczym tonem, mogły przyprawić o ból głowy. Jeśli jednak białogrzywemu zależy na dołączeniu do stada, powinien dać błękitnookiej zadowalającą odpowiedź...


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Eleyna - 22-09-2013

W pewnym momencie do tego miejsca postanowiła dołączyć jeszcze jedna lwica, biała jak śnieg, podobnie jak przywódczyni stada, na których terenach właśnie raczyła być przybyła. Dostrzegłszy przebywające tu towarzystwo, podeszła do nich.
- Witajcie, mam nadzieję, że nie zakłócam wam spokoju. Jestem Eleyna - przedstawiła się uśmiechając się do zebranych, po czym usiadła. Szczególną uwagę lwicy zwróciła wcześniej wspomniana nieco młodsza od niej druga biała samica. Chwila, czy to nie przypadkiem nie jest jej kuzynka Vendetta, lwica o której tyle słyszała, a teraz ma okazję poznać.
- A ty pewnie jesteś Vendetta, tak? Wiele o tobie słyszałam. Jestem twoją kuzynką - zwróciła się do niej. Kurcze, właśnie teraz zebrała się okazja na odnowienie dawnych relacji rodzinnych i rozpoznawanie kolejnych członków. W dodatku Eleyna nie wiedziała o tym, że nie rozmawia z Vendettą, lecz z jej córką.



RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Inés - 26-09-2013

Zapatrzona w swego rozmówcę lwica nie podejrzewała, że może się tu zjawić ktoś jeszcze, szczególnie biorąc pod uwagę obecną pogodę. Ulewa wcale nie zamierzała słabnąć - inaczej była z uwagą, jakąś Ines obdarzała jasnogrzywego.
Odwróciła się ku równie białej lwicy, by z uwagą wysłuchać jej słów. Ukrywała zdziwienie pod maską uprzejmego uśmiechu, który nieporadnie ukazał się na jej facjacie.
Na dźwięk imienia matki błękitnooka niespokojnie poruszyła uchem. Czyżby naprawdę była aż tak do niej podobna, skutecznie ukrywając wszelkie ojcowskie geny? Mina samicy stała się teraz nieco bardziej szczera.
- Mylisz się - oznajmiła, unosząc brwi. - Nie jestem Vendettą. Jestem jej najstarszą córką, a na imię mi Inés.
Po oświadczeniu tych rewelacji, Kapłanka usiadła naprzeciw tamtej, przyglądając się jej z umiarkowanym zainteresowaniem. Korona baobabu hamowała spadający z nieba zimny prysznic, choć nie w takim stopniu, w jakim byłoby to optymalne dla lwów.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Eleyna - 28-09-2013

Eleyna szeroko otworzyła oczy ze zdumienia słysząc, że nie rozmawia z Vendettą, ale z jej córką. Boże, co za niewiarygodne podobieństwo! Córeczka już całkiem wdała się w matulę! No i gdzie się podziewa Vendetta?
- A to, przepraszam. Jesteś do niej niezwykle podobna. No i przepraszam, że cię w ten sposób niepokoję. Pewnie ciężko ci jest uwierzyć w moje słowa - odpowiedziała jej z niemałym zakłopotaniem, W końcu niecodziennie trafia się okazja, że jakaś obca lwica przychodzi i oznajmia, że jest kuzynką jej matki. W sumie to ona nawet się się nie zdziwi, jeśli tamta się zdenerwuje.



RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Inés - 29-09-2013

Lekki uśmiech, pozbawiony wszelkiej dobrotliwości, ukazał się na pysku Ines, gdy ta zmiarkowała, jakie wrażenie wywarły jej słowa na przybyszce. Ciężko się dziwić - co prawda, matka i córka często są do siebie podobne, ale raczej nie jak dwie krople wody.
- Tak, wiem - odparła, bo też co innego mogłaby stwierdzić? - Owszem, trochę - przyznała na kolejne słowa rozmówczyni.
Nie dodała nic więcej, bo nie odczuwała takiej potrzeby. Nigdzie się jej nie spieszyło - chyba że by brać pod uwagę udanie się w suche, ciepłe miejsce, o ile takie jeszcze uchowały się w tym świecie wszechobecnej ulewy.
Błękitnooka zlustrowała domniemaną ciotkę z typową sobie uwagą. Nic nie wydawało się stać na przeszkodzie, by w rzeczy samej był spokrewnione, lecz... Jakie to ma znaczenie? Nkiruma stanowił dla niej bliższą rodzinę niż kuzynki matki, o których nigdy nie dane jej było usłyszeć.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Eleyna - 29-09-2013

No cóż Eleyna w sumie tak samo by się zachowała na miejscu białej, zatem nie zamierzała jej naciskać do tego, by ta ją nazywała ,,ciocią''. Wolała jej dać nieco czasu, by ta ochłonęła od takowych wieści.
- Też było mi ciężko uwierzyć, że w rodzinie mam samą przywódczynię złotych - powiedziała cicho, lekko spuszczając łeb. Jednakże nie odnawianie relacji rodzinnych było prawdziwym powodem jej wizyty tutaj.
- Słyszałam również, że znajduje się tu Stado Srebrnego Księżyca o ile się nie mylę. Chciałabym tu dołączyć - dodała po chwili machając przy tym końcówką ogona.



RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Inés - 02-10-2013

Ines, która nie miała tendencji do przerywania innym, nie odzywała się jeszcze chwilę po zakończeniu wypowiedzi lwicy, na wypadek gdyby tamta zamierzała jeszcze czymś ją uzupełnić. Dopiero upewniwszy się, że to koniec potoku słów, biała powoli skinęła łbem.
- Co słyszałaś o stadzie? - spytała lakonicznie, lustrując gościa spojrzeniem o trudnym do określenia, niewielkim ładunku emocjonalnym.
Istotnie ją to interesowało, ponieważ Eleyna była jedną z pierwszych osób, które przybyły tu ze świadomością tego, własnością jakiego stada są te tereny. Z drugiej strony, nie miała ona pojęcia o śmierci ostatniej władczyni Złotych ani istnieniu Ines, co mogło wzbudzić pewne podejrzenia.
Póki co, lwica nie zamierzała oceniać obcej. Być może dalsze jej słowa jaśniej pokażą, kim tak naprawdę jest i w jakim celu tu przybyła.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Eleyna - 05-10-2013

Eleyna wciąż patrzyła na białą rozmówczynię, a po chwili postanowiła jej odpowiedzieć na pytanie.
- W zasadzie to niewiele. Wiem, że to stado powstało stosunkowo niedawno - rzekła krótko, po czym usiadła, a czarna końcówka ogona wciąż bezszelestnie i delikatnie uderzała o ziemię. Miała nadzieję, że długowłosa nie weźmie jej za szpiega działającego na rzecz jakiegoś wrogiego stada, czy coś w tym stylu. Eleyna naprawdę nie miała żadnych wrogich zamiarów.



RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Shaka - 06-10-2013

Skarcił się w myślach, może Ines przez jego głupotę teraz myśli, że jest wścibski i pcha nos, gdzie nie trzeba? Musi uważać na przyszłość bardziej na to, co mówi. Spuścił wzrok, nieco zawstydzony. Dopiero, kiedy przywódczyni podjęła temat o jego przyjęciu do stada, podniósł na nią wzrok, milcząc jeszcze przez dłuższą chwilę. Nie chciał znowu czegoś głupiego palnąć.
- Oczywiście, że nie jestem. - odpowiedział jednak natychmiast pewnym siebie tonem, gdy tylko biała przestałą mówić, po czym przerwał na moment, odwrócił łeb, patrząc daleko przed siebie.
- Nie uważam się za pępek świata, nie sądzę, abym był mu niezbędny do prawidłowego funkcjonowania. Po upadku stad odszedłem, a jednak Anubis tutaj został, bardzo dobrze na tym wychodząc. Ukształtowały się nowe stada, mój brat dołączył do jednego z nich. Wszystko bez mojego udziału. Teraz wróciłem, ale wiem, że gdybym tego nie zrobił, nic by się nie zmieniło. - powiedział, po czym ponownie przerwał na moment.
- Kim jestem? - podjął temat. - Wiem, że jestem synem Aemiliusa i Arweniry, wywodzę się ze stada Płonącej Ziemi, chociaż początek swojego życia spędziłem na Złotej Gwieździe. Ale to wszystko już przeszłość. Teraz, jakbym był zupełnie nową osobą. Zaczynam z czystą kartą. Wiem, że SAM jestem nikim. Dlatego też chciałbym dołączyć do stada. Nie cierpię bierności. Potrafię być wierny do śmierci moim przekonaniom. Wiem też, że w stadzie mogę osiągnąć naprawdę wiele i będę się starał ze wszystkich sił, robił wszystko, co w mojej mocy, by nikt się mną nie zawiódł. - przerwał swoją niebywale długą przemowę, gdy tylko zawitała w tym miejscu Eleyna. Zamilkł zatem, nie chcąc przeszkadzać samicom w rozmowie, za to odwrócił wzrok na Złotą Skałę, przyglądając jej się z zainteresowaniem.