Król Lew PBF
Rzeka Życia - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Klan Ognia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=178)
+--- Dział: Źródło Życia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=82)
+--- Wątek: Rzeka Życia (/showthread.php?tid=71)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35


RE: Rzeka Życia - Shaka - 02-04-2014

- To chyba nie jest aż tak długo. - zaczął ostrożnie. On się tutaj pojawił po całych 2 latach! Cóż to kilka miesięcy w porównaniu do jego zniknięcia! Na samo wspomnienie o tym, poczuł ukłucie, gdzieś tam w środku. A na dodatek, nie dość, że wrócił jako zupełnie inna osoba, to jeszcze na dodatek do zupełnie nowego świata. Zmieniły się stada, z tych, co znał dawniej ostała się jedynie Lwia Ziemia (chociaż i do niej nie był pewny, czy to jest aby ta sama Lwia Ziemia, co wcześniej). Tak samo z osobami, które tu spotykał. Jedyną znajomą personą okazał się być Arham, medyk stada, do którego dołączył, którego jednak pamiętał dosyć mgliście. I jeszcze, czego tutaj się zupełnie nie spodziewał, trafił na brata. Który gdzieś znikł, więc ponownie białogrzywy został sam.
Ale teraz wypadałoby odpowiedzieć w końcu na pytanie lwa.
- Wiesz, nie jestem chyba odpowiednią osobą, aby opowiadać o takich rzeczach. Sam niedawno tu dołączyłem. W sumie to właśnie kilka miesięcy temu. I z tego, co zauważyłem, zbyt wiele się nie działo przez ten czas. O ile cokolwiek ważnego zauważenia. - odpowiedział w końcu, uśmiechając się lekko. Miał nadzieję, że taka odpowiedź będzie satysfakcjonować zielonookiego. Bo to jedyna, jaką mógł od Shaki otrzymać.
- Ah, rozumiem. - powiedział, słysząc jego wypowiedź. A więc jednak nie był z Księżyca. - Skoro Ci wszystko jedno to chyba sensowniej by było, aby pozostało, jak jest. - powiedział jeszcze, chociaż sam nie wiedział po co. Tamten raczej nie potrzebował jego porady, ani niczego. Cóż, kiedy cztery stada rozpadły się, stwierdził sam, że najlepiej by było, aby odszedł stamtąd, w poszukiwaniu skrawka terenu dla siebie, co też zrobił. Teraz wiedział, że był głupcem, bo bycie przywódcą wiązało się z ogromną odpowiedzialnością i wcale nie było takie proste. Tym bardziej, jeśli regularnie ktoś przychodził, żeby z Tobą walczyć, aby następnie zająć Twoje tereny. Z tego, co zauważył, tutejsi Przywódcy nie mieli tego problemu, to dopiero ciekawe!
Teraz jednak spojrzał na Lucasa ze zdziwieniem. Jak to, nie wiedział?
- To chyba nie było Cię znacznie dłużej. - na jego pysku pojawił się słaby uśmiech. - Albo ta wasza Lwia Ziemia tak słabo informuje swoich członków o takich rzeczach. W każdym razie. To stado prowadzone przez dwóch Kapłanów Księżyca, Ines oraz Nkirumę. W większości zajmują tereny dawnej Złotej Gwiazdy. - powiedział, chociaż nie wiedział sam, po co dał znać bordowemu o ostatniej drobnostce. Zapewne nie kojarzył Złotej Gwiazdy.
- Z tego, co wiem, jest jeszcze Szkarłatny Świt, jednak sam zbyt wiele o nim nie mogę powiedzieć. - dodał jeszcze, bo podejrzewał, że o tym jego rozmówca mógł być również niepoinformowany.


RE: Rzeka Życia - Anubis - 21-04-2014

Jako, że wasz wątek nie posuwa się naprzód od sporego już czasu to mam nadzieję, że wybaczone zostanie mi to wtargnięcie.
Po ostatniej rozmowie jaką odbył z przyjacielem był nieco zdołowany. Znów więc poszedł gdzie go łapy kierowały a nie rozum. Ale to może i lepiej? Bo jak się okazało to dostrzegł dwa ciemne lwy, z czego jeden z białą jak śnieg grzywą. W pierwszej chwili go nie rozpoznał. Wystarczyło postawić jeszcze kilka kroków by dostrzec z kim ma się przyjemność.
- Bracie! - Warknął szczęśliwy, że go spotkał. Chociaż tym razem nie zmienił się aż tak, że nie był w stanie go poznać.
- Anudora - przywitał się z drugim samcem. Wydawało mu się, że już kiedyś go widział? Może gdzieś na płonących ziemiach? Razem z różnooką?
- Co słychać? Trochę mnie tu nie było - powiedział uśmiechając się lekko zakłopotany. To już jakaś rodzinna tradycja, że któryś z nich znika na jakiś czas.


RE: Rzeka Życia - Shaka - 22-04-2014

Nie doczekawszy się odpowiedzi od zielonookiego, ziewnął przeciągle. Czyżby powiedział coś nie tak, przez co ten tak zaniemówił? Sam nie wiedział, wolał jednak dla bezpieczeństwa zdrowia psychicznego tamtego już nic więcej nie mówić, przynajmniej na razie. Póki co więc jedynie spoglądał na niego z niejakim zainteresowaniem, w oczekiwaniu na odpowiedź, uśmiechając się słabo. A jako, że był skupiony na Lucasie, nie zauważył przybycia kogoś jeszcze.
Ten głos! Białogrzywy wpierw postawił uszy do góry, kiedy go usłyszał. Dopiero później odwrócił łeb w kierunku, z którego ów głos dobiegał. Kiedy zobaczył brata, aż wzdrygnął się. Przez chwilę nie mógł nic z siebie wydusić, taki był zszokowany jego przybyciem. Dobrze, że nic nie jadł, bo by się udławił.
- Anubis? - wychrypiał wciąż nieźle zszokowany. Dopiero po chwili, kiedy udało mu się otrząsnąć z pierwszego szoku, uśmiechnął się lekko, co mu niespecjalnie wyszło.
- Wszędzie Cię szukałem. - powiedział jedynie. - Gdzie się podziewałeś? I jak poradziłeś sobie z chorobą? - zapytał zaskoczony. Kiedy przypomniał sobie chorą Orestę, którą spotkał w Grocie Medyka, aż przeszły mu po ciele ciarki. Ten widok nie należał do najprzyjemniejszych. Tym bardziej, gdy pomyślał, że z jego bratem mogło się stać coś podobnego. NAPRAWDĘ się o niego martwił.


RE: Rzeka Życia - Anubis - 22-04-2014

- Tak, to ja - odparł podchodząc bliżej brata i spoglądając w jego oczy. Czyżby wzrok ci się pogorszył? Jednak nie wygląda na to, że coś z nimi jest nie tak. - mruknął do siebie w myślach siadając na ziemi i uśmiechnął się lekko.
- Można powiedzieć, że jakiś czas sam miałem problem z odnalezieniem samego siebie. Dopiero niedawno znów zawitałem na ziemiach Czterech Stad - odpowiedział i został zaatakowany serią pytań. Przeniósł się pamięcią nieco wstecz, uśmiechając się nieco szerzej na skutek pojawiających się wspomnień.
- Sam nie byłem w stanie sobie z tym poradzić, było to coś co wcześniej nie występowało na tych ziemiach. Więc żadne znane nam do tej pory lekarstwa nie działały. W pewnym momencie straciłem przytomność, znalazła mnie jednak pewna osoba, która się mną zaopiekowała. (to trzeba będzie odegrać jeszcze z MG, więc na razie brak jakiś informacji) - odparł przypominając sobie również o innych chorych osobach.
- Właśnie a co z Orestą?! - Zapytał się czując jak serce zaczyna mu walić mocniej. Cały czas martwił się o nią, była jeszcze lwiątkiem, nie miał jednak pojęcia, że aż tak ślinym i dzielnym. Chciał też jak najszybciej się z nią zobaczyć, upewnić się na własne oczy, że nic jej nie jest. Nie to, że nie wierzył bratu. Po prostu musiał sam się o tym przekonać.
- Co tam w ogóle u ciebie? Nie widziałeś może nikogo z rodziny? - Teraz on zaczął się dopytywać, cały czas też wierząc w to, że jeszcze ktoś z ich rodziny się odnajdzie. Matka, ojciec, siostra, kuzyni, kuzynki. Tak wiele ich było, a zostali tylko oni.


RE: Rzeka Życia - Shaka - 12-05-2014

Widząc jego uśmiech, poczuł się nieco pewniej. Odwzajemnił go, po czym, idąc dalej śladami brata, również powoli usiadł na ziemi. Wysłuchawszy jego pierwszych słów, schylił łeb w zamyśleniu. Czy to nie zabrzmiało dosyć znajomo?
- To podobnie, jak i ja jakiś czas temu. Całe szczęście, że w Twoim przypadku trwało to krócej, niż u mnie. - powiedział, nie patrząc jednak na Anubisa, tak więc ten nie mógł mieć pewności, czy słowa białogrzywego były skierowane do niego, czy też do samego siebie. Dopiero teraz podniósł wzrok na brata, który mógł stwierdzić, że Shaka zupełnie się już uspokoił. Jego oczy wyrażały radość z ich ponownego spotkania i najwidoczniej sam Białogrzywy chciał powiedzieć coś jeszcze, jednak wstrzymał się, dając wypowiedzieć się bratu do końca. Uśmiechnął się, słysząc, jak potoczyła się historia brata.
- Całe szczęście, że znalazłeś pomoc. - powiedział jedynie, co prawda nic nie wnosząc nowego, jednak teraz sam dostał pytanie od Anubisa. Oresta, rzeczywiście! Wyraz jego pyska zmienił się natychmiast. Nie na przerażenie, czy coś. Chociaż istotnie, w oku Shaki mógł pojawić się cień strachu na wspomnienie postaci niebieskookiej lwicy.
- Widziałem ją bardzo dawno, więc nie wiem, jak się czuje w tej chwili. - stwierdził powoli, ostrożnie wybierając słowa.
- Wiem jednak, że zajął się nią Arham, więc chyba nic jej nie będzie. Może już jest zdrowa? Musiałbyś sam sprawdzić. Ostatnio go widziałem, właśnie się do niej wybierał, możliwe więc, że wciąż jest w Grocie Medyka. - odpowiedział, na koniec zdobywając się na lekki uśmiech, aby potwierdzić swoje słowa. O tym, że Oreście nic nie jest, wiedział na pewno. Jakoś po prostu to czuł. Wierzył w to, że jego kolega poradził sobie z tą dziwną chorobą.
- U mnie w sumie nic nowego. Znam już członków stada, staram się zaaklimatyzować. To może jeszcze trochę potrwać, ale jest już mi coraz łatwiej. W porównaniu do początku... - urwał i zamyślił się na chwilę, wspominając własne pierwsze kroki stawiane w nowym miejscu.
- Niestety nikogo nie widziałem, trzymałem się ostatnio raczej terenów stada. - dopowiedział jeszcze, nieco posępnym głosem. Wielkim szczęściem dla niego był jednak powrót brata. Bez tego z pewnością byłoby mu o wiele trudniej.


RE: Rzeka Życia - Kijivu - 27-05-2014

Kijivu stawiała powolne, niepewne kroki kierując się w stronę skrytego wśród roślinności wodnego cieku. Stanąwszy nad jedwabiście gładką taflą wody spojrzała przelotnie na swoje odbicie - blade, wyróżniające się na tle zielonkawych plam i błękitu nieba - po czym pochyliła się, aby upić kilka łyków wody. Nie znała tego miejsca, jej stopy dopiero teraz stąpały po tych terenach, czuła się tu jednak dziwnie błogo, wręcz swobodnie.
Jej uwagę przykuły dźwięki rozmowy toczącej się gdzieś nieopodal. Lwica podniosła łeb, rozglądając się czujnie po otoczeniu skierowała się ku źródle owych dźwięków, stąpając cicho na szarobiałych łapach. Kijivu umiała się skradać, wśród gęstwin przemykała niby duch, nadrabiając brak maskujących barw cichym chodem. W końcu ujrzała przed sobą dwa lwy, w tym jednego, który przykuł jej uwagę bielą swojej grzywy. Nie znała tych osobników, toteż nie przerywała ich konwersacji. Spoglądała na nich, sadowiąc się wygodniej wśród rosnących wokół rzecznych terenów roślin.
Kijivu, mimo miesięcy spędzonych z dala od nieprzyjemnej rodziny, wciąż czuła się zbyt nieśmiała i niepewna, aby samej zainicjować z kimś kontakt.


RE: Rzeka Życia - Cherry - 27-05-2014

*Lwica przybyła do tegoż miejsca tuż po przybyciu do stada. Postanowiła pozwiedzać najpierw miejsca niczyje, gdyż mogła tam spotkać lwy z innych stad. Zobaczyła rzekę, która bardzo ją zaciekawiła. Postanowiła zrobić coś hałaśliwego*.
-Juuuhuuu! *Krzyknęła wskakując z rozbiegu do wody jednocześnie dając znać o swoim przybyciu i położeniu. Fontanna wody się ulała, ale nie wpłynęło to zbytnio na niezmierną ilość wody w rzece. Może też dlatego, że niebieskooka była bardzo chuda i lekka? Ale tak czy siak ilość wody była zbyt wielka, aby choć część jej ulać. Wyszła. Potrząsnęła i rozciągnęła swe ciało w celu usunięcia wody z sierści, ale jej niezmiernie długa grzywka pozostała oklapła i mokra. Musiała widocznie jakiś czas odczekać, aby wyschła. Mimo tego że wcześniej skaziła wodę wskakując do niej, nic jej to nie dawało i napiła się kilka łyków po czym zaczęła się rozglądać za jakimikolwiek oznakami życia, choć wiedziała, że prawdopodobniej zdążyła je już spłoszyć.*


RE: Rzeka Życia - Kijivu - 27-05-2014

Lwica odwróciła głowę słysząc donośny plusk wody gdzieś niedaleko za sobą. Z lekko zjeżoną z powodu zaskoczenia sierścią spojrzała na niewielką lwicę, która najwyraźniej w tym czasie zdołała już wygramolić się na brzeg. Jej grzywa nasiąknięta była rzeczną wodą.
Wkrótce wyraz zaskoczenia znikł z jej oblicza, a jego miejsce zajęło zaciekawienie. Podobnież sierść ułożyła się na powrót w wyjściowej pozycji. Kijivu zdecydowała się pozostawić chwilowo konferujące ze sobą osobniki. Być może jej wtargnięcie by im przeszkodziło?
Odeszła parę kroków w stronę młodego lwiątka, sadowiąc się spokojnie w pewnej odległości od niego.
- Witaj - mruknęła dość nieśmiało, poruszając uszami i ugniatając przednimi łapami grunt. - Widzę, że dobrze się bawisz.


RE: Rzeka Życia - Cherry - 27-05-2014

*Odwróciła łeb w stronę szarej lwicy, zaciekawił ją jej kolor. Ale jak jej zdaniem na nastoletnią lwicę przystało, nie zamierzała pytać dlaczego, wiedziała że usłyszy odpowiedź podobną do "po rodzicach.*
- Cześć. *Powiedziała śmiało rozciągając grzbiet* - Kurczę, na reszcie jakieś oznaki życia, już powoli myślałam że wszystko co żywe uciekło nie wiadomo czemu. *Choć wiedziała, że spłoszyła większość wszelkiej fauny tego miejsca, jednocześnie nie zdawała sobie z tego sprawy*
- Właściwie to nudzi mi się, gdyż do czasu gdy przybyłam do tego stada, długo nie widziałam lwa zdrowego na umyśle. *Młoda mówiła to z pewną obojętnością, jakby to było dla niej coś normalnego lub raczej takiego, co już dawno przebolała do reszty.*


RE: Rzeka Życia - Kijivu - 27-05-2014

- Zawsze wydawało mi się, że lwów zdrowych na umyśle jest na pęczki - odpowiedziała, dosyć zbita z tropu wypowiedzią lwiątka. Cóż lwica mogła przeżyć, skoro mówi w ten sposób? Kijivu przekrzywiła głowę z zaciekawieniem. - Mam nadzieję, iż osobniki w twoim stadzie są miłe - kontynuowała, przypominając sobie swoje dawne stado, o którym wolała nie myśleć więcej, aniżeli było to konieczne. Wstała, przeciągając się, po czym spojrzała w niebo, snując kolejne sny o stadzie, które by ją zaakceptowało. Jej ogon mimowolnie tańczył z lewej na prawą, srebrzysty kosmyk, który go wieńczył, figlarnie dotykał raz po raz listowie okolicznych krzewów.


RE: Rzeka Życia - Cherry - 27-05-2014

No, jak na razie z traźniejszego stada nikogo nie znam. Chodzi raczej o przeszłość.. *Rozmarzyła się przypominając najgorszą przygodę jej życia. W czasie jej podróżowania spotkała stado lwów nieużyczliwych, powiedzieć można chorych. Gdyby kto inny przeszedł przez to co ona wśród tamtej gromady, pewno nie wyszedł by z tego taki, jakim wszedł. Te lwy byłyby jej zniszczyły psychikę, gdyby nie jej silna wola walki o rozsądek i dobro w duszy.
Lwy.. *Wypowiedziała się tajemniczo również spoglądając w niebo, to był cichy wyraz, znaczący przypadkowość wypowiedzi. Z oka Cherry uroniła się jedna samotna łza, powoli płynąca po jej policzku zostawiając po sobie prosty, mokry ślad. Po 2 sekundach jakby wróciła do realizmu. Ruszała oczami to w prawo, to w lewo, jakby nie wiedziała co się dzieje, ani jak się tam znalazła, lecz po chwili jej pamięć powróciła, lekko się uspokoiła i przysiadła z delikatnie zwieszonym łbem. Nie lubiła przypominać sobie tamtego okresu, ponieważ bywały takie sytuacje, jak właśnie teraz.*


RE: Rzeka Życia - Kijivu - 28-05-2014

Lwica, opuściwszy głowę, aby ponownie spojrzeć na lwicę, ujrzała ją tym razem ze spuszczoną głową. Czyżby jej pytanie wzbudziło aż tak nieprzyjemne wspomnienia? Nazbyt dobrze znała to uczucie, choć wolałaby nie wiedzieć nic w tej kwestii.
Podeszła do młodej samicy i szturchnęła ją lekko nosem, mając nadzieję na odwrócenie uwagi od jadowitych myśli. Oj, potrafiły zatruć nawet najpiękniejszy dzień, to też wiedziała.
- Masz całe życie przed sobą - powiedziała po chwili - Z pewnością napotkasz kogoś lepszego - drugi człon wypowiedzi powiedziała już o wiele mniej pewnie, co ją samą zaskoczyło. No tak, sama miała ciężki bagaż przeszłości i nie była do końca przekonana, jakie osobniki tutaj spotka. Starała się jednak mimo to być optymistką. Po co miała się zamartwiać czymś, co jeszcze nie nadeszło?


RE: Rzeka Życia - Cherry - 28-05-2014

*Wypowiedź Kijivu odrobinę uspokoiła Cherry, lecz nikt nie umiałby w pełni uciszyć jakiej kolwiek jej rozpaczy. Gdy wpadała w otchłań tejże rozpaczy, jedyne co mogło jej pomóc to czas, spokojny czas. Co noc zawsze przed snem rozmyślała o wielu rzeczach, złych i dobrych, co zawsze pomagało jej uwolnić wszelkie smutki, to tak jakby w takich chwilach wydalała ze swojej duszy smutek i od czasu do czasu ból, zebrany podczas całego dnia lub kilku. To zawsze ją umacniało.
-Dzięki.. Odparła niebieskooka z lekkim uśmiechem, ale nie pochodzącym z serca, bo na tyle ściskał ją żołądek z żalu, że musiała odpocząć jak po jakimś ciężkim wysiłku fizycznym, aby się to uspokoiło.


RE: Rzeka Życia - Kijivu - 29-05-2014

Lwicy, w kwestii pocieszenia młodej, nic więcej nie przychodziło do głowy. Jej kontakty towarzyskie przez zdecydowaną większość jej życia były.. co najmniej kiepskie. Nie powinno zatem nikogo dziwić, że miała teraz trudności w rozmowie, a co dopiero w pocieszaniu kogokolwiek.
Wypuściła tylko powietrze nosem, poruszając długimi, jasnymi wibrysami. Była nieco zbita z tropu i zagubiona, nie do końca wiedziała co mogłaby zrobić dalej. W końcu podjęła próbę zmiany tematu.
- Jak cię zwą i do którego stada należysz? - zapytała dość cicho, wciąż zatroskana, ale starając się wlać tyle werwy w swój głos ile tylko na obecną chwilę mogła.


RE: Rzeka Życia - Cherry - 29-05-2014

-Cherrylia. *Odpowiedziała z widocznym zażenowaniem swoim pełnym imieniem, czy jej matka nie mogła poprzestać na zwykłym skrócie? Nienawidziła gdy ją ktoś tak nazywał.*
-Ale nie radzę mnie tak nazywać, bo dam w ucho. *Ciężko było opisać, czy to było żartobliwe wypowiedzenie, czy pogróżka. Tak czy inaczej, "dam w ucho", powiedziała w widocznej, żartobliwej przenośni.*
- Cherry. *Tym razem powiedziała z powagą. Chociaż czasami zdarzało się jej być zwariowaną, to była częściej dość poważna, ale nie do przesady. Gdyby chodziło o rozśmieszające rzeczy, ubaw miałaby pierwsza.*[/i]