Król Lew PBF
Rzeka Życia - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Klan Ognia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=178)
+--- Dział: Źródło Życia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=82)
+--- Wątek: Rzeka Życia (/showthread.php?tid=71)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35


RE: Rzeka Życia - Vult - 06-09-2015

Zatrzymała się. Wydawało jej się oczywistym czemu nie lata z innymi.
- Sępy gromadzą się tylko w przypadku znajdywania posiłku. To swego rodzaju znak dla innych gdzie można się dobrze wyżywić. Nie żyjemy w stadzie jak wy. A mój brzuch już dawno głodu nie zaznał.
Podskoczyła i ona teraz rozchlapując dookoła wodę. Sama nie czuła potrzeby latania z innymi. O pokarm nie musiała się martwić zapewniało jej to stado Zachodnich Ziem i bractwo. Zresztą miała na karku tyle innych spraw, że zapomniała o takiej błahostce.
Spodobało jej się to, skoczyła jeszcze raz. Uśmiechnęła się kątem dzioba. Zabawa niczym dla pisklaków. Okręciła się jeszcze dookoła własnej osi.


RE: Rzeka Życia - Kiu - 06-09-2015

-Hm.. nie wiedziałam tego- Fakt nie wiedział dużo o większości innych zwierząt. Największa wiedzę miałam o swym gatunku i o lwach. Spoglądałam an to co robi sępica. Potrząsnęłam lekko łbem kiedy kilak kropel wpadło mi na pysk. Wyglądała zabawnie. zaśmiałam się, nie z wredotowości ale tak, bo to zabawne było.
-Widzę, ze spodobało ci się to.


RE: Rzeka Życia - Vult - 06-09-2015

Głupia zabawa a jednak przyniosła ukojenie nerwów. Dała upust swoim złościom, zdezorientowaniu i smutkowi. Na krótki czas udało jej się nawet zapomnieć o problemach. Ale to nie zmieniało faktu że one istniały i prędzej czy później będzie musiała im stawić czoła.
- Co ja mam zrobić? -Wyrwało jej się pytanie, na które wciąż poszukiwała odpowiedzi.


RE: Rzeka Życia - Kiu - 06-09-2015

-Z czym?- Zapytałam się słysząc jej pytanie. Usiadłam na ziemie i miałam nastawione uszy ku przodowi. Spoglądałam na nią z uwagą i powaga. Brzmiała jakby coś ja gryzło. No i z cała pewnością nie były to insekty. Nie byłam pewna czy powinnam się jej o to pytać ale może jej ulży trochę?


RE: Rzeka Życia - Vult - 06-09-2015

- Z tym wszystkim...Z sobą. - Wyszła z wody wprost na trawę. Miała trochę rozłożone skrzydła, zawiał wiatr i omal nie wywrócił jej. Złożyła je całkiem inaczej poszybuje sobie gdzieś daleko. Nawet pogoda zaczynała się psuć. Ciężko będzie jej przy tak porywistych wichurach wrócić jej do bractwa. Rozejrzała się szukając jakiegoś drzewa, na którym mogłaby spędzić nockę.


RE: Rzeka Życia - Kiu - 06-09-2015

-Nie będę Cie męczyć i wypytywać ale wiedz, ze z chęcią cie wysłucham i może doradzę w miarę swych możliwości.
Nie wiedział ile to mogę ja pomóc jej ale zawsze można próbować a i może otuchy się trochę doda.
-Ja się tuta gdzieś osiedle, wiec jak co będziesz mogła mnie tutaj zastać- Pociągnęłam lekko nosem i kichłam. Ach ta woda. Lekko potarłam łeb o bok sępicy aby dodać jej otuchy.


RE: Rzeka Życia - Vult - 08-09-2015

- Dziękuję Kiu. - posłała jej delikatny uśmiech. i tak w tym krótkim czasie zrobiła więcej niźli mogłoby się wydawać. Tchnęła w niej odrobinę nadziei i radości. Uspokoiła rozkołatane serce.
Sama otarła łbem o czubek jej głowy. Skoro tak kotowate przekazują swoje emocje i ona nie chciała być dłużna.
- Zbliża się burza, mam nadzieję, że uda ci się znaleźć schronienie.
Ona sama spędzi tę noc na jakimś drzewie, zapewne moknąć. Jednak pióra sprawiały, że woda nie wsiąkała jak ssakom w sierść, tylko spływała cienkimi strużkami.
- Na pewno jeszcze cię odwiedzę... nie raz - Posłała jej ostatnie ciepłe spojrzenie zanim wbiła się w powietrze szukając jakiegoś dobrego drzewa, by mogła spokojnie tę noc przespać.
<z/t>


RE: Rzeka Życia - Nyasi - 10-09-2015

Szedł bardzo powoli, mięśnie dalej go bolały i lekko chwiał się po długim leżeniu u Kahawy. Co jakiś czas miał zaburzenia równowagi i przechylał się to w jedną to w drugą stronę. Wtem ujrzał hienę, która stała nad rzeką.
- Witaj. - rzekł do niego. W końcu doszedł do brzegu rzeki i lgnął tak aby móc swobodnie zamoczyć łeb i złapać jakąś mniejszą sztukę. Po dłuższym niż zazwyczaj czasie męczenia się ze złapaniem ryby, udało mu się. Złapał mniejszą sztukę, ale zadowoli się i taką. Ciężko było mu się podnieść z powodu bólu miesni i ran, było lepiej niż na początku, ale i tak strasznie go bolało. W końcu wstał i zabrał się do konsumowania białego, delikatnego mięska. Bolała go nawet szczęka, żucie sprawiało mu niewiarygodny ból, tak samo połykanie. Przegryziona krtań sprawiała, że gdy mówił miał chrypę, przy połykaniu czuł jakby krwawił od środka, jakby ta ryba, którą właśnie zjadł była krwiożerczą piranią i właśnie wbijała swoje zębiska w jego gardło, ale musiał być silny, musiał być silny dla Kahawy, dla bractwa, a przede wszystkim dla samego siebie. Musiał sobie udowodnić, że jest silny i nie jest żadną podróbką serwala, musiał to udowodnić Samiy. Musiał? Nie musiał, ale chciał, mógł się poddać i wykrwawić tam, mógł poprosić Volundra o to aby skrócil jego cierpienie, ale tego nie zrobił, wiedział ile jest wart i że stać go na więcej niż wmawiają mu inni (patrz Srebrny Księżyc). Położył się nad brzegiem, a chłód bijący od wody schładzał jego rany, ten chłód dawał mu ukojenie w bólu jaki zadał mu nie Volundr, a Samiya. Jeszcze nigdy nie poczuł się tak upokorzony, poczuł się przy niej taki mały, a przecież ona była tylko nic nie znaczącym dzieckiem, nie znała go, a mimo to jej słowa bolały go bardziej niż wszystkie zadane ciosy przez Volundra.

[ Dodano: 2015-09-14, 22:35 ]
Po pewnym czasie bezczynnego leżenia i rozkoszowania się ulgą w bólu jaką dawała mu chłodna woda. Wstał z deczką się przy tym męcząc. No nie urywajmy ciężko było mu wstać, po takich obrażeniach. Nawet nie wysilał się, aby wrzucić resztki ryby do rzeki, zostawił jej szczątki tak jak leżały i ruszył w kierunku skały Sheerkhana. Chciał jak najszybciej znaleźć się w swojej jaskini, położyć się na swoim legowisku z chrustu i zapaść w sen. Może pójdzie do głównej jamy? Nie lepiej żeby go nie widzieli tak potrubowanego.


z.t


RE: Rzeka Życia - Szebalba - 22-09-2015

Wpadła biegiem na ten teren. Rzeka? Stop. Nie przejdzie. Obróciła się. A więc tylko się jej wydawało, że coś ją goni...chyba co raz bardziej żałowała decyzji o opuszczeniu matki i ojca. Ale przecież się nie przyzna. Jest dorosła i teraz może robić co chce. Podeszła powoli do rzeki i napiła się trochę wody stojąc. Spojrzała w swoje odbicie zniekształcone przez to, że poruszyła wodę...położyła się przy brzegu i leniwie moczyła łapę w wodze, bardziej je zniekształcając. A co jeśli w ogóle nie odnajdzie siostry? Nadal leniwie machała łapą zanurzoną w chłodnej rzece, powoli uspokajał się jej oddech a także umysł. Przecież da sobie radę. Jest dorosła. No, prawie.


RE: Rzeka Życia - Grima - 22-09-2015

Lwia Ziemia, Zachód, jakiś wąż i wielka niewiadoma na północy. Północ- to właśnie tam Grima zamierzała udać się już teraz, ale jednak coś, lub ktoś, kazał jej zmienić kierunek i tak oto dotarła tutaj- na ziemie niczyje. Była już wprawiona w odróżnianiu własnego instynktu od cichych podszeptów jej babki, i tym razem wiedziała, że to właśnie Mon kazała jej trzymać się z dala od Płonącej Ziemi. No tak, to było tylko logiczne, musiała znaleźć jakieś wsparcie. Sama dobrze o tym wiedziała.
Przedzierała się przez gęste zarośla gdy wyczuła w powietrzu słodką nutę krwi, aż w brzuchu jej zaburczało. No, jakby nie patrzeć, minęło kilka dni od ostatniego polowania.
Na szczęście zdobycz, którą wyczuła, była łatwym celem- mały dikdik, w dodatku z paskudnym złamaniem otwartym nogi. Cóż. Tak bywa. Grima nawet nie próbowała skradać się do antylopki, biedak nawet nie próbował się podnieść, zapewne licząc na to, że śmierć przyniesie ulgę w cierpieniu. Czerwonooka postanowiła nie męczyć zwierzaka, oj biedne to takie małe i żałosne... Po co je męczyć dłużej? Jedno mordercze zaciśnięcie szczęk było wystarczające, dikdik instynktownie zaczął się szamotać kiedy zabrakło mu tlenu, ale szybko się poddał, a Grima wiele o tym nie myśląc, ruszyła w kierunku z którego dochodziły wodne dźwięki.
Kiedy wyskoczyła zza zielonej ściany, pierwszym co zobaczyła była Szebalba, krzywiąc się nieco. Oby nie był to ktoś, kto okaże się upierdliwym nowym znajomym. Ani kimś z tych tajemniczych stad które mogly jej zagrozić.


RE: Rzeka Życia - Xis - 22-09-2015

Tymczasem Xis również biegła przed siebie. Nie do końca będąc pewną własnych sił. Minęło skoro czasu odkąd Ghalib wysłał ją z misją, ale zawiodła. Bała się wrócić do Cieniowiska, chociaż chciała tego. Wierzyła bowiem, że tam docenią ją i... może jej wybaczą, ale teraz.... Bała się.
Ledwo wdrapała się na drzewo, zmęczona i poturbowana. Nie do końca pamiętała co się stało. Opuściła Cieniowisko wedle wskazówek swojego nowego zwierzchnika. Wierzyła, że robiąc to co jej zalecił chroni swoją skórę. I rzeczywiście tak było. Do póki sama nie zdradziła się przez własną głupotę i brak doświadczenia. Pamiętała, że wpadła na jakiegoś lwa, potem tylko ciemność i... nagle biegnie przed siebie jak oszalała.
I nagle. Znowu.
Zatrzymała się na jednej z gałęzi i zamarła. Dostrzegła lwice. Nie dbała zbytnio o to czy ją usłyszą, po prostu schowała się za konarem ciężko oddychając.


RE: Rzeka Życia - Szebalba - 22-09-2015

Młoda najpierw wyczuła zapach krwi, potem usłyszała a na końcu dopiero dostrzegła ciemną lwicę. Przez chwilę wpatrywała się w jej niezbyt ładną, jarzącą się na czerwono blizne na policzku, ale przypomniała sobie, że może się jej zaraz za to oberwać, dlatego szybko odwróciła wzrok. Wstała, otrzepała łapę z wody i ostrożnie przemknęła w inne miejsce, bliżej krzaków, gdzie znajdowała się ukryta pantera. Oczywiście nie zdawała sobie sprawy z jej obecności.
Nie chciała zwracać na siebie uwagi lwicy, wydawała się jej ciutke jakby do kogoś podobna, ale jednocześnie wyglądała groźnie, dlatego zaczęła rozważać przeniesienie się w inne miejsce. Ale lwica miała pożywienie. Szebalba nie liczyła na to, że dostanie coś dzięki uprzejmości samicy, ale może chociaż zostawi jakieś resztki gdy już pożre najlepsze mięso? Warto było jej nie przeszkadzać i cierpliwie czekać. Oczywiście nie umiała zapanować nad wzrokiem i ciągle uciekał jej albo w stronę martwego ptaka albo blizny lwicy.


RE: Rzeka Życia - Grima - 22-09-2015

Grima uniosła brew kiedy szara lwica tak po prostu zwiała z podkulonym ogonem, strzygąc uchem. No co? Aż tak straszna była?
Pokręciła łbem ze zrezygnowaniem i wzięła głębszy oddech przez nos, po chwili układając się wygodnie mniej więcej w tym miejscu gdzie wcześniej stała Szebalba. Ułożyła zdobycz przed sobą i dłuższą chwilę wpatrywała się tępo w niewidzialny punkt przed sobą, podczas gdy jej uszy obracały się co jakiś czas, niczym satelity szukające jakichkolwiek sygnałów.
Śmierdziało tu strachem, i to podwójnie. A raczej, dało się go aż słyszeć.
-Wiecie, nie lubię odpoczywać ze świadomością, że ktoś tam gapi się na mnie albo czyha na moją kolację. Kimkolwiek jesteście, albo się pokażcie i zachowujcie normalnie, albo znikajcie stąd.- głośny oddech Xis nie umknął jej uwadze, no a obecność Szebalby była oczywista.
Grima pacnęła ogonem o ziemię, nadal nie odwracając łba w kierunku pantery i młodej lwicy. Była rozluźniona, i nie miała powodu by to zmieniać- no chyba, że ten tajemniczy gość, którego słyszała, ale nie widziała, okazałby się być jakimś nieciekawym osobnikiem.


RE: Rzeka Życia - Xis - 22-09-2015

//Xis siedzi na drzewie jakby co ;p

Nie była pewna swojej pozycji. Bała się, że lwy mogły ją dostrzec i chcieć wykorzystać jej słabość. Przeklinała w myśli to, że znów siedzi sama i nie ma przy niej stada, albo raczej przywódcy, który w nią uwierzył. Chciała udowodnić, że zasługuje na tę wiarę.
Została przyuważona. Nie była pewna w zasadzie, ale tak jej się zdawało, że słowa ciemnej lwicy były skierowane do niej. Wychyliła więc niepewnie nos zza konara i spojrzała w dół. Och... dobrze, że była na drzewie.
- Ja...j-ja nie stanowię zagrożenia - odparła nieznajomej. Teraz zastanawiała się, czy czasem nie wygłupiła się i przez to nie zdradziła po prostu swojej pozycji. Słabo jej się zrobiło na tę myśl, aż zachwiała się na gałęzi.


RE: Rzeka Życia - Szebalba - 22-09-2015

Szebalba zdziwiła się kiedy lwica się odezwała mówiąc w liczbie mnogiej. Była dosyć szorstka, ale ton jej głosu przypomniał jej ten matczyny. Już miała jej odpowiedzieć, że przecież są tu tylko w dwójkę, ale wyprzedził ją głos z drzewa. Spojrzała w górę, ale nic nie widziała, dopiero po chwili usłyszała jak obce stworzenie ponad jej głową zachwiało się, a potem ujrzała błysk oka. Bała się, że zostanie zaatakowana z góry, dlatego wycofała się w pobliże lwicy, zachowując jednak odstęp długości lwa. Tak, przy niej czuła się jednak bezpieczniej. Siedziała chwilę milcząc, po czym zebrała całą odwagę jaką miała, żeby odezwać się do stworzenia na drzewie.
- P-pokaż się - powiedziała trochę niepewnie. Cały czas udawała hojraka, ale przecież była tak naprawdę dopiero podrostkiem. Najchętniej wróciłaby do ojca i wtuliła się w jego bujną grzywę, chyba miała dość wycieczki.