Król Lew PBF
Rzeka Życia - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Klan Ognia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=178)
+--- Dział: Źródło Życia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=82)
+--- Wątek: Rzeka Życia (/showthread.php?tid=71)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35


RE: Rzeka Życia - Persymona - 19-03-2018

Po tym jak potarła nos łapką ten jeszcze chwilę ją swędział, ale nic poza tym. Podniosła szybko spojrzenie w stronę Santi nakierowując uszka by wyraźniej uchwycić jej głos. Zdążyła zauważyć, że rośliny przeważnie nie uciekają i przez myśl przeszło jej, że to trochę nudne zajęcie, to polowanie na rośliny ale postanowiła dać temu szansę.
- A po co się w ogóle na nie poluje? - Rozejrzała się po rosnących tu miętach i zaczęła się zastanawiać co jest w nich takiego szczególnego poza tym, że mają dość interesujący zapach, tak na prawdę zupełnie przyjemny pomimo tego, że jak za mocno się zaciągnąć to zaczyna kręcić w nosie. 
- Bo poluje się po to żeby jeść ale lwy roślin nie jedzą nie? 
I hyc! Wskoczyła między wonne łodygi i capnęła jedną lądując na grzbieciku próbując ją "zabić" ząbkami i kopiąc tylnymi nóżkami. W końcu zamlaskała z niesmakiem i wypluła to co miała w buzi. 
- Roślina o śmiesznym zapachu i smaku - odpowiedziała rudej puszczając łodyżkę i prostując się.



RE: Rzeka Życia - Gamoń - 22-03-2018

Skulił uszka, gdy ojciec fuknął na niego. Posłusznie zatrzymał się i odwrócił, czekając, aż wielki lew zrówna się z nim. Dlaczego mieliby być cicho? Nie lepiej być głośno, aby przestraszyć złoczeńców? Niech się nie kręcą po ich ziemiach, o! Choć kogo wtedy będą łapać? Będzie strasznie spokojnie i... Nudno.
- Wrau wrau! - zapiszczał, gdy Ghalib zaryczał, próbując dorównać mu rykiem. Jeszcze trochę i uda mu się! Co z tego, że to definitywnie nie brzmiało jak ryk. Nie brzmiało jednak jak kociak, któremu przygwożdżono ogon, jego głos trochę się pogłębił. Sporo w nim dziecięcych nut, cały czas przeważały, ale różnica była subtelna, co bardziej wyczulone ucho powinno ją bez problemu wyczuć. Gdy Ghalib zmierzył ich ostrym wzrokiem, wyprostował się i wyszczerzył wesoło ząbki - Oczywiście tato! - zaczął przebierać łapkami w miejscu. Nie mógł przecież być zbyt głośno, a skoki chyba nie należały do najcichszych, prawda? Ale tak ciężko siedzieć w jednym miejscu! - A właściwie jak się oznacza teren? - podszedł do kamienia, który leżał obok nich i poniuchał go. Jak pokazać, że to jest jego kamień? Niewiele myśląc, wysunął różowy języczek i polizał nim zimny głaz - O tak? - wymamrotał, oblizując pysk, próbując pozbyć się nieprzyjemnego uczucia na języku. Kamienie nie smakowały dobrze.


RE: Rzeka Życia - Zuri - 25-03-2018

Idąc dalej wzdłuż rzeki dotarła do miejsca gdzie Vei przebywała właśnie z jej młodszą siostrą. Po minie Zuri od razu można było poznać że coś jest nie tak. W pysku nadal trzymała łapę goryla, podeszła do nich bliżej i dopiero będąc w odległości na tyle niewielkiej by bez podnoszenia głosu mogły ją słyszeć rzuciła krótkie mrukliwe.
- Hej.- Położyła zdobycz na ziemi. - Widziałyście ojca? Mam do przekazania mu.. pewne wieści. - Zawahała się, raz że nie była pewna czy przy rudej może mówić o tym co się stało, dwa że przy Persymonie nie chciała mówić o śmierci jednego z członków Hordy.


RE: Rzeka Życia - Kanziru - 26-03-2018

Widząc jak ojciec ryczy obserwował go, troszkę się skrzywił. Cóż dobre to by pokazać ze się jest, jednak obserwacja pozwala ocenić czy o wy wróg ma złe zamiary. A przede wszystkim czy warto męczyć gardło. Jednak przyłączył się, stanął równo na łapkach, wziął powietrze noskiem do płuc i zatrzymał je, i wypuścił. 
-Wraaaaa
Raczej dziwnie to zabrzmiało, no ale moze wróg umrze ze śmiechu a to już coś. 
-Właśnie jak znaczyć teren? Mam się wytarzac w czymś? Bo wtedy było by widać ze ktoś tu był. 
Przechylił łepek w bok, myśląc jak to się robi. Ten cały obchód nie wydawał się aż taki zły. 
-a co będzie jak inne lewki będą chciały się z nami bawić?


RE: Rzeka Życia - Ghalib - 29-03-2018

Słysząc jak jego synowie próbują go naśladować poczuł z tyłu głowy coś dziwnego i pewnego rodzaju ukłucie gdzieś w piersi. W tamtej chwili przed jego oczyma przewinęły się dawne obrazy kiedy on i jego rodzeństwo sami byli w tak młodym wieku. On i jego bracia robili wszystko by przypodobać się ojcu, nie wiedzieć nawet po co skoro z góry wszyscy wiedzieli, że nigdy nie zostaną w stadzie. Może gdy byli tak mali liczyli, że stary Bato zmieni zdanie i któregoś zostawi na swojego następcę. Nic jednak takiego się nie stało. Ghalib pokręcił głową chcąc odgonić myśli wędrujące wokół rodzinnego stada. Do stanu pełnej świadomości tego co działo się w jego otoczeniu sprowadziły go nagłe pytania młodych. Westchnął spoglądając na nich.
- To nic trudnego. Teren można oznaczyć na różne sposoby - powiedział ruszając dalej. - Spójrzcie tam - wskazał nosem rosnącą młodą marulę nieopodal po czym poprowadził swoich synów do niej. Wokół niej znajdowały się dość wysokie krzewy.  Gdy byli już wystarczająco blisko najpierw otarł się o nią a potem smagnął jej korę pazurami. 
- Po pierwsze możecie otrzeć się o wysokie przedmioty jak głazy i drzewa lub po prostu załatwić się przy nich, zostawiacie wtedy zapach, po drugie jeśli jest to coś miękkiego jak kora drzewa to możecie ją podrapać - po tym odwrócił się przodem do Hasary i Kanziru. - Po trzecie można też ryczeć co jakiś czas, wtedy wszyscy słyszą, że tu mieszkacie.
Dobrze wiedział, że dla lwiątek mogą te sposoby wydać się dość zabawne, ale tak właśnie było. Zdawał sobie sprawę z tego, że kiedyś to zrozumieją. 
- Inne lwy nie będą chciały się z wami bawić - powiedział zniżając łeb w stronę puchatych kluch. - Inne lwy są złe i najczęściej przychodzą zrobić krzywdę stadu a wy jako samce macie obowiązek stado bronić. 



RE: Rzeka Życia - Vasanti Vei - 29-03-2018

- Normalnie nie, ale gdy lew jest chory, to wtedy musi zjeść roślinę. Ale nie każdy wie, która roślina jest dobra dla lwa, a która nie. Twoim zadaniem będzie nauczyć się rozpoznawać dobre i złe rośliny - wyjaśniła; sama się sobie dziwiła, że potrafi się jeszcze posługiwać tak łopatologicznymi sformułowaniami, ale uznała je za odpowiednie dla lwiątka w tym wieku.
Uśmiechnęła się na widok poczynań swojej podopiecznej. Takiego sposobu zbierania ziół to jeszcze nie widziała, acz faktem jest, że sama ją na to naprowadziła poprzez użycie słowa "polowanie".
- Ta roślina nazywa się mięta. Zapamiętaj, jak wygląda, smakuje i pachnie - na tym polega nauka zielarstwa. Tylko z tym próbowaniem trzeba uważać, bo niektóre rośliny są bardzo szkodliwe - ostrzegła, poważniejąc. - Możesz jeść miętę, gdy boli cię brzuch. Właściwie jak cokolwiek cię boli, to możesz ją jeść, a na pewno ci pomoże. Gdybyś się zadrapała, to można nasmarować ranę olejkiem z łodygi. O, widzisz, ta część to łodyga.
Na chwilę przerwała, by dać młodej czas na przetrawienie nowych informacji. Jak zapamięta choć połowę na tym etapie, to będzie nieźle. Ale najpierw niech się chociaż przyzwyczai do chłonięcia wiedzy, no i niech w ogóle zrozumie, na czym polega bycie medykiem.
Vei rozejrzała się. Oglądała zioła zbieranych wcześniej gatunków; może by jeszcze powiększyć zapasy...?
Zanim jednak zdążyła to zrobić, jej oczom ukazała się starsza córka Ghaliba. Jej nietęga mina nie napawała optymizmem, toteż Santi zmarszczyła brwi i odruchowo machnęła ogonem. Szybko zerknęła na gorylą łapę, która tylko utwierdziła ją w przekonaniu, że coś tu nie gra.
- Poszedł uczyć synów samczych obowiązków - odparła, wskazując łbem właściwy kierunek, oczywiście po tym, jak skinęła tymże łbem na powitanie. - Coś... się stało?


RE: Rzeka Życia - Vasanti Vei - 31-03-2018

Korzystając z okazji, że Zuri nadal milczała, ruda postanowiła powrócić do poprzedniego zajęcia. Wymruczała więc "przepraszam na chwilę" i sprawnie zgarnęła rosnące nieopodal rośliny lecznicze i trucizny, tak jak poprzednio. Najpierw zerwała to, co najbardziej jej potrzebne, to jest miętę, a potem zabrała się kolejno za cis, lulka i kigelię. Przy cisie, oczywiście, musiała dodatkowo uważać - tu posłużyła się łapą, a nie pyskiem. Też od razu wcisnęła go do torby, podobnie jak i lulka, miętę i jedną sztukę kigelii. Drugą kigelię zostawiła, żeby Persa mogła się z nią zapoznać.

+ 2 lulek, mięta, cis i kigelia


RE: Rzeka Życia - Persymona - 03-04-2018

Zadarła nosek ku górze i z szeroko otwartym pyszczkiem przysłuchiwała się mentorce z podziwem. Podobał jej się podział rośliny na dobre i złe, bo lwy też można było tak podzielić. Widomym było, że dobre było jej stadko a reszta była zła. Tak na pewno jest też z roślinkami, tylko te co się zna są dobre. Na pewno. 
- Mięta - powtórzyła to słowo z namaszczeniem po czym ponownie pogryzła liść tejże rośliny chcąc jeszcze raz jej posmakować. Potem pourywała jej liście pozostawiając sam zielony badylek. Wzięła go między zęby i podniosła do góry. 
- Łodyga!
Potem podeszła Zuri, więc Persymona wypluła łodygę podskakując z radości na jej widok. Nie dostrzegała jej ponurego nastroju, więc podbiegła do niej by otrzeć się o łapy dużej siostry, ale ponieważ wyglądało na to, że to będzie rozmowa dorosłych, Pieguska usiadła nieco z boku.
Obserwowała co zbierała Santi. Zauważyła, że to na pewno nie była sama mięta. Podskoczyła do cisu z zamiarem zaatakowania go tak samo jak poprzednią roślinę. Bo przecież co złego mogło się stać?



RE: Rzeka Życia - Tyrantus - 04-04-2018

Wielki wąż wędrował już od dłuższego czasu, był nieco zdesperowany, nuda i skwar dawał mu się we znaki.
Zawędrował tu bez żadnego powodu, po prostu się tułał.
Nic by go nie zainteresowało, nawet obecność lwów w pobliżu, ale jedno lwiątko przykuło jego uwagę. Było czarne? Czarny lew? Takie w ogóle są? Cóż...  przynajmniej on nigdy wcześniej takiego nie widział.
Zatrzymał się i uniósł klatkę piersiową. Patrzył na niego i obserwował co robi, chyba jadł trawę, albo jakąś inną roślinę, zwyczaje lwów są mu obojętne.
Oblizał oczy patrząc na malucha i zasyczał. - Ciekawe -  pomyślał.


RE: Rzeka Życia - Zuri - 05-04-2018

//Zapomniałam o tym wątku |D jakby znowu mi sie to przytrafiło możecie mi PW wcisnąć 

Trochę ją zamroczyło, niby odpowiedz Vei dotarła do czarnych uszu, ale z zarejestrowaniem treści zmulony mózg miał problemy. To musiał być efekt po uderzeniu,  teraz gdy adrenalina całkiem spadła, ciśnienie z nią też czarna tsavoszka poczuła dotkliwiej obrażenia zadane przez małpę.
- Ah.. tak. - Usiadła i pochyliła głowę zamykając oczy, a potem wypluła zdobycz z pyska na ziemię. Po sapnięciu, wdechu i wydechu kontynuowała.
- Byliśmy nad rzeką i zaatakował nas Goryl. Zabiliśmy go, ale..trochę nas obił.- Podniosła powoli powieki szukając rudej spojrzeniem, zdaje sie że uszy tez płatały jej figle, słyszała teraz jakieś dziwne piszczenie i pykanie w prawym.
- ..muszę pomówić z ojcem, bo to nie są najgorsze wieści.- Wbiła sugestywnie błękitne ślepia w mordę Vei.


RE: Rzeka Życia - Vasanti Vei - 12-04-2018

Dzieci, jak to dzieci, nigdy nie zachowają się w taki sposób, jaki akurat by tobie odpowiadał. Zawsze muszą działać po swojemu, a potem weź naprawiaj, co te małe diabły napsociły. Pół biedy, gdy chodzi o ponadprzeciętny bałagan w jaskini czy sierść upapraną wszystkim, co można znaleźć w promieniu pół mili od domu; zdecydowanie gorzej, gdy twoja podopieczna zaczyna niepokojąco mocno interesować się rosnącą obok trującą rośliną, co też właśnie Persa czyniła. 
Szczęście, że ciocia Santi zawsze pozostawała czujna.
- Nie poluj na cis! - zrugała lwiczkę, groźnie marszcząc brwi. - To nie jest dobra roślina. Boli od niej brzuch.
Postawiła uszy; zdawało się jej, że usłyszała syczenie... Wróć, wcale się jej nie zdawało. Całkiem spora mamba czarna, tyle że niebieska, syczała prosto na Persę. Ruda zamrugała, by upewnić się, że nic jej się nie przywidziało. Jak nie trujące zielska, to jadowite węże - co jest z tą sawanną?
Przez to wszystko trudno było jej się skupiać na słowach Zuri, choć ich treść akurat całkiem jej pasowała, jakkolwiek nieczule by to brzmiało. Zarzuciła torbę przez szyję, demonstrując gotowość do drogi.
- To chodźmy - zarządziła, bo czarna najwyraźniej sama się nie ruszy. - Przekażesz mu te straszne wieści, a potem przyjrzę się twoim siniakom, dobrze?
Pochwyciła Persę w pysk, mniemając, że tak zapewne będzie szybciej, po czym sprawnym krokiem ruszyła w kierunku, w którym udał się Ghalib, węsząc także jego zapach. Pilnowała przy tym, żeby Zuri dotrzymała jej kroku, acz młoda lwica nie powinna mieć z tym problemu, nawet jeśli była trochę poobijana. Prędko okazało się, że tsavo nie zdążył odejść zbyt daleko; stał z synami przy jakimś drzewie.


RE: Rzeka Życia - Tyrantus - 13-04-2018

Wąż obserwował sytuację, lwy zdawały się odchodzić a on nawet się nie zdążył napatrzeć.
Lwica, która wydawała się być matka młodziaka, najwyraźniej go dostrzegła. Mały lew podporządkowany samicy ruszył za nią. Pytanie jeszcze, kim była ten inny lew.
Tyrantus był tak znudzony i brakowało mu adrenaliny we krwi.
Podejmując w sumie głupią decyzję, ruszył za nimi, z dość bezpieczną odległością, u boku kotów.
Nie chciał prowokować lwicy do ataku, nie jest głupi, ale wiedział też dokładnie, że ona też, nie rzuci się na jadowitego węża jego pokroju od tak.
Zachowując odległość podniósł łeb, i powiedział nie patrząc przed siebie:
- A więc teraz nawet lwy są czarne? - nurtowało go to.
- O ironio, że ja nie jestem... - dokończył.


RE: Rzeka Życia - Zuri - 14-04-2018

Już nie pierwszy raz Zuri miała wrażenie że ruda.. jest ruda. Bez przekonania popatrzyła na niańkę jej młodszej siostry, cóż nie każdy musi być przyjemny dla otoczenia, grunt że Santi była przydatna. Chociaż troszkę współczucia dla pękającego łba czarnej mogła okazać, naburmuszyła się.
- Okej, już idę, idę.- Mruknęła markotnie, popatrzyła za łapą goryla i pochwyciła ja w pysk klnąc pod nosem, pomysł ten kosztował ją bowiem zawroty głowy, wraz z pulsowaniem guza, który swoją drogą stał się widocznym wybrzuszeniem na jej łbie.
Ruszyła się nadal otępiała, mogła nawet przysiądź że słyszała jakiś sykliwy głos, chwila, nie przesłyszała się! Lodowe ślepia spoczęły na wężu.
O raju, mambo? Chwilę gapiła się tak na Tyrantusa, wiedziała że z tymi cholerami jaj nie było, jedno ukąszenie i bum do piachu. Upewniwszy się że gad nie ma ochoty na jej śliczną dupeczkę z podkulonym ogonem dogoniła Vei.
Zerkając jeszcze dla pewności czy ten jadowity nuddel nie lezie za nimi.


RE: Rzeka Życia - Kanziru - 15-04-2018

Słuchał go uważnie, chyba to go zainteresowało. Cóż zawsze jest czas na zabawę co nie? Poszedł za samcem do rośliny, przechylił głowę widząc jak ten ociera się o nią. Hmm moze go zaswędziało gdzieś, a moze tak właśnie się oznacza. Więc maluchy zazwyczaj naśladują dorosłych, a więc nasz kochany mały kaziu podszedł do drzewka. Chwile przy nim stał i co się stało otarł się o nią zadkiem, i zrobił tam co miał zrobić. Jednak z rykiem było gorzej  chciał by wysło gorźnie ale troche miaukniecie wyszło. 
-Ty tak dobrze?
Zapytał patrząc na samca z uśmiechem, miał nadzieje że wszystko dobrze zrobił, jednak to już ojciec oceni. Wolał by teraz bawić się z siostrą, ale to było tez ciekawe. 
-A na ty patrolach zjada się inne zła lwy? Jak wejdą na nasz teren?


RE: Rzeka Życia - Ghalib - 21-04-2018

Przyglądał się uważnie swojemu synowi, który próbował go naśladować. Pokiwał mu głową na znak, że dobrze robi i obejrzał się na Hasarę chcąc sprawdzić czy on również go naśladuje. 
- Nie przejmujcie się jeśli ryk wam teraz nie wyjdzie - powiedział ruszając z wolna dalej. Nie miał przecież pojęcia, że Santi wraz z jego córkami podąża w ich kierunku. - To przyjdzie z wiekiem. Gdy dorośniecie będziecie brzmieć jak prawdziwe lwy. 
Tym razem nie posłał Kanziru spojrzenia ale cały czas miał na uwadze młodych samczyków. Odnosił wrażenie, że był dużo bardziej uważnym ojcem niż Bato, który wychowywał swoje potomstwo ciężką łapą. Ghalib może i nie był najłagodniejszym z rodziców w całej Afryce, ale uważał, na pewno mniej surowym od swojego ojca. Choć mogło mu się to tylko wydawać. 
Nie przerywał powolnego kroku słuchając zaciekawionych słów ciemniejszego z braci. Westchnął, ale nie przejawiał żadnych emocji swoim zachowaniem.
- Cóż, jeśli trzeba to tak - odparł mu. - Ale to robią tylko dorosłe lwy. Poza tym zanim się na kogoś rzucisz musisz najpierw dobrze pomyśleć. Musisz umieć przeliczyć siły na zamiary.