Król Lew PBF
Las na skraju stepu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Ognisty Step (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=52)
+--- Wątek: Las na skraju stepu (/showthread.php?tid=750)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26


RE: Las na skraju stepu - Serret - 23-04-2016

Zniecierpliwiona kotka powoli ruszyła naprzód, by, wyłoniwszy się zza trawiastej zasłony, stanąć naprzeciw samca.
- Czy wiesz, że znalazłeś się na ziemiach Stada Srebrnego Księżyca? - zwróciła się doń poważnym tonem. - Jeśli chcesz, to mogę ci o Nim poopowiadać. Jeśli nie, to lepiej, żebyś stąd odszedł, zanim Najwyższa Kapłanka dowie się o twojej obecności - wyjaśniła pokrótce.
Zastrzygła uchem, po czym przywiodła na pysk delikatny uśmiech. Nie zamierzała nikogo wyganiać, ale też zdawała sobie sprawę z tego, że Ines nie przepadała za obecnością nieproszonych gości w swoim domu i trudno było się jej dziwić.
- Jestem Serret, a ty? - spytała jeszcze.

Do uszu Natana dochodziły pojedyncze słowa, lecz brzmiały one tak, jak gdyby karakalka znajdowała się w znacznej odległości od cętkowanego. Szum w uszach stopniowo ustawał.


RE: Las na skraju stepu - Natan - 23-04-2016

Natan powoli zaczynał czuć obecność kogoś prócz niego w tym metrze kwadratowym. Jednym z wielu na tym świecie. Cofnął się nieco na widok karakalki, takie zwierzę widział tylko raz. Jednak ludzie szybko się z nim rozprawili.
- N-Nie. Nie wiem gdzie jestem. Jestem nowy na tych terenach. - rzucił do wielkouchej trzymając głowę nisko.
- Na tym świecie. - powiedział już nieco ciszej. - Proszę udziel mi kilku informacji, naprawdę nie chcę zginąć w pierwszych dniach mojego życia, właściwego życia.- Szum ustawał, a on słyszał coraz lepiej.
- Jestem Natan - zanim wykona jakikolwiek ruch poczeka na reakcję karakalki.


RE: Las na skraju stepu - Serret - 30-04-2016

- Ach. Przybywasz więc ze świata duchów? - odparła, wyraźnie ożywiona. - Jak tam jest? Czy widziałeś Księżyc?
Poruszyła wąsami w wyrazie zainteresowanie. Dla niej było to jasne - jest świat materialny i świat duchowy. Skoro serwal nie jest z tego świata, to musi być z tego drugiego!
Kotka bezceremonialnie dotknęła łapą jego łapę, by sprawdzić, czy na pewno może to zrobić. Okazało się, że owszem, nie ma z tym żadnych problemów.
- Niesamowite - mruknęła pod nosem, po czym uśmiechnęła się szeroko do cętka. - Oczywiście. Miło mi cię poznać, Natanie. Ja jestem Serret, a pozostali to Amai, Night i Chi.
Odchrząknęła, starając się zebrać myśli.
- Należy pamiętać o tym, żeby dużo jeść, najlepiej pełnowartościowego dzikiego mięsa, długo spać, dla kocich samców powinno to być około trzech ćwierci dnia, pić czystą wodę, na pewno nie tę z północnych rzek... O, dobrze jest też mieć dom, do którego można wrócić i rodzinę wraz z przyjaciółmi, którzy zawsze cię wesprą. Ja to ostatnie nazywam stadem, to jest, bliskie osoby i znane miejsce.
Jej uśmiech nieco przygasł, ale mina generalnie wciąż pozostawała pogodna.
- Po prawdzie... Większość małych kotów, takich jak my, to samotnicy, ale ja na przykład zdecydowanie lepiej czuję się w grupie, taka ze mnie nietypowa karakalka.
Nieznacznie przekrzywiła łeb w lewo.
- Ale! Dość o mnie. Kim jesteś, Natanie?


RE: Las na skraju stepu - Natan - 30-04-2016

Pytanie Serret zdziwiło Natana. "Duchy? Tak się nazywały te stworzenia, które go więziły?" - pomyślał. Czy może chodziło jej o zaświaty, świat umarłych. Chyba jednak o to drugie.
- Tak właściwie, to byłem tam tylko jedną łapą, a Księżyc towarzyszył mi prawie cały czas, zmieniał się ze słońcem. Pozwalał mi spać spokojnie, gdy ten drugi raził w oczy jak próbowałem zasnąć. - powiedział. Kolejny ruch Karakalki sprawił, że Natan utwierdził się w przekonaniu iż chodziło o zaświaty. Rozluźnił się nieco i usiadł.
- Miło mi was poznać - zwrócił się do reszty zebranych. Zdawał sobie sprawę, że ktoś taki jak on "ktoś kto był jedną łapą po drugiej stronie" mógł być obiektem zainteresowań. Uważnie słuchał porad jakich udzielała mu długoucha. Były one cenne, wręcz bardzo cenne. Pytanie Serret wprawiło Natana w zakłopotanie, tak naprawdę nie wiedział do końca kim jest, wiedział, że jest serwalem ot co, ale niewiele więcej.
- Tak właściwie, to... - zaciął się by pomyśleć co odpowiedzieć.
- Nie do końca wiem kim jestem. Urodziłem się w "klatce" i przez dłuższy czas nazywali mnie "Obiekt szósty", każdego dnia widziałem, jak moi "przyjaciele" byli zabierani przez dwunożne istoty. Codziennie przychodzili nowi i codziennie odchodzili starsi. Nigdy nie wracali. Pewnego dnia jakiś jeden dwunóg dał mi to - pokazał opaskę na szyi zebranym.
- Nazwał to "obrożą", a mi nadał imię Natan. - powiedział po chwili.
- Jakiś czas temu wzięli mnie do takie miejsca, do miejsca gdzie trafiał każdy kogo spotkałem i nigdy jeszcze nikt stamtąd nie wrócił. Widziałem skóry innych zwierząt nawleczone na jakieś hakowate coś. - przerwał. Rozmawianie o tym było dla niego trudne, stało się to niedawo. Został zdradzony, przez kogoś komu ufał.
- Przywiązali mnie do słupa i gdy tylko się oddalili przeciąłem linę i zwiałem. Pałętałem się dłuższy czas i trafiłem tutaj. - skończył swoją opowieść i czekał na reakcję zebranych.


RE: Las na skraju stepu - Visa - 30-04-2016

Południowe lasy były dla drapieżnika kuszące. Bowiem znajdował się nieopodal step, który idealnie nadawał się do polowań. Jednakże Visa nie zapuszczał się w te rejony zbyt często bowiem wyczuwał tu zapachy obcych kotów. W tym lwów. Z nimi nie chciał mieć zbytnio do czynienia. Przynajmniej nie często. Lamparty i lwy zawsze były naturalnymi wrogami i Visa nigdy nie miał zamiaru przekonywać się o tym, że mogłoby być inaczej. Choć dalekim był od wszczynania bójek i kłótni to jednak całe jego życie polegało na trzymaniu lwów na dystans. Dlatego nie zapuszczał się tu zbyt często, ani też bardziej na zachód.
Czarny poruszał się po najbezpieczniejszych i najlepszych strategicznie dla siebie drogach - po gałęziach drzew. Oczywiście o ile las był na tyle gęsty, że mógł sobie na to pozwolić. Teraz nie było inaczej. Doskonałe wyczucie równowagi sprawiało, że czuł się pewnie nawet na cieniutkich gałęziach. Urodzony akrobata.
Tymczasem zatrzymał się na chwilę. Na ziemi dostrzegł dwa niewielkie koty, karakala i serwala. Nie powinien się zbytnio dziwić temu widokowi, bo nie tak daleko były stepy, które zwykle te zwierzęta zasiedlały, ale i tak postanowił się temu przyjrzeć z ukrycia.


RE: Las na skraju stepu - Serret - 01-05-2016

- Księżyc? - Kotka postawiła swoje radary na dźwięk tego jakże pięknego słowa. - To znaczy, że doceniasz jego nieoceniony wpływ na nasze życie? To mamy coś wspólnego! - ucieszyła się.
Wesoło zastrzygła uchem.
- Ciebie też bardzo miło poznać.
Wysłuchała jego historii z zapartym tchem. Pod koniec w jej oczach nie dało się dostrzec krzty wesołości - była wyraźnie przejęta tym, czego właśnie się dowiedziała. Dawno nie słyszała o równie okrutnych praktykach, żeby nie powiedzieć, że nigdy, a przecież parę lat już miała. Zadrżała na wzmiankę o zwierzęcych skórach na "hakowatym czymś".
- Ojej, przecież to okropne! - zawołała z przestrachem. - Dwunożne? Czy to były małpy?
Przez chwilę pomyślała również o ptakach, ale prędko doszła do wniosku, że przecież ptaki nie cechują się podobnym okrucieństwem... A nieprzyjemną małpę miała już, niestety, okazję spotkać.
- Nie musisz już o tym myśleć, w tych stronach nic ci nie grozi - zapewniła go, kiwając łbem dla potwierdzenia swoich słów. - Może masz jakichś znajomych w okolicy, zaprowadzić cię gdzieś?
Zdawała sobie sprawę z tego, że trauma pozostanie z Natanem długo, jeśli nie do końca życia, ale mógł chociaż próbować walczyć z przykrymi wspomnieniami. Z czasem zatrą się one w stopniu umożliwiającym normalne funkcjonowanie.
Wtem poruszyła nosem i lekko uniosła łeb. Zdawało się jej, że z góry dobiegał nieznany jej zapach, to jest, jeden z tych, które rzadko można było uświadczyć na ziemiach Księżyca. Nie była jednak pewna, do jakiego konkretnie zwierzęcia należał.


RE: Las na skraju stepu - Chi - 01-05-2016

Młoda hiena przeniosła rozradowane spojrzenie na Night'a. Posłała mu radosny uśmiech, po czym zgięła przednie łapki i zamachała krótkim ogonkiem.
-Jasne! Berek!-szczeknęła, po czym klepnęła bark ciemnego samczyka łapą, by potem odbiec spory kawałek. Co, jak co, ale ona potrafiła szybko biegać! W końcu musiała tu jakoś dotrzeć, a samym chodzeniem to, by jej zajęło miesiące, a może i lata! Granatowe oczęta spoczęły wyczekująco na samczyku. Beżowa czekała na ruch Night'a. W końcu co to za zabawa, gdy jedna osoba ucieka, a druga stoi i nic nie robi? Dlatego Chi szczeknęła głośno chcąc ponaglić samczyka do szybszego podjęcia decyzji.


RE: Las na skraju stepu - Visa - 02-05-2016

W ciszy i cierpliwie siedział na gałęzi. Spoglądał błękitnymi ślepiami na zwierzęta, które znajdowały się na pewnym gruncie i o czymś rozmawiały. Nie specjalnie się przysłuchiwał, jedynie się przyglądał. Raczej nie nosił się z zamiarem upolowania karakalki lub serwala. Nie usłyszał nic o ludziach ani o księżycu, przybył po tym jak koty już sobie o tym opowiedziały, więc nie miał jeszcze żadnych informacji na ich temat. Może to i lepiej? Gdyby pantera miała być szpiegiem mogłaby skutecznie kryć się przed wzrokiem innych. Visie jednak tylko na początku zależało, żeby ukryć swoją obecność, potem już o to nie dbał. Więc nie zrobił nic, żeby jego błękitne oczy nie zaświeciły się pośród mroku, w którym się skrywał, ani też żeby jego kształt nie zarysował się w czyichś oczach gdy padło na niego nieco więcej światła. Czy przestraszy tę dwójkę swoją posturą i tym, w jakiej ciszy przebywał? W końcu poruszył się i przeniósł na nieco cieńszą gałąź, na której było go już widać całkowicie. Był więc masywną, silną panterą, zdecydowanie doświadczonym, w sile wieku dobrze odżywionym samcem, który nie bał się wejść na cudze terytorium. On zdawał sobie o nich całkowicie sprawę, ale zastanawiał się, czy przez te dwa lata oni zorientowali się, że czasem przychodził do tych lasów?
Skinął kotom grzecznie, ale nic nie powiedział. Może zaraz sobie pójdzie?


RE: Las na skraju stepu - Hashimea - 03-05-2016

Wędrowała po stadnych terenach, aż w końcu natknęła się na las. Zagłębiła się nieco między drzewa, ciekawa, czy będzie miała to szczęście i spotka jakąś zwierzynę. Nagle przystanęła, ujrzawszy trzy postacie. Karakal, serwal i hiena. Jedną z nich znała, a była nią Serret. Uśmiechnęła się doń promiennie, skinając głową.
- Witam.
Rzekła przyjaznym tonem, po czym rozejrzała się. Jej wzrok przypadkiem napotkał panterę, której sylwetka kogoś jej przypominała. A trzeba było wiedzieć, że niewiele owych kotowatych w życiu miała okazję poznać. Nie było więc problemem, by nagle jego imię samo nasunęło jej się na myśl.
- Witaj... Visa, prawda? Dawno się nie widzieliśmy!
Odezwała się do niego, a uśmiech na jej licu stał się jakby cieplejszy. To już kolejna osoba, którą spotkała po latach, łącznie z Nimalem. Podeszła bliżej czarnofutrego, zadzierając lekko głowę ku górze. Siedział bowiem na gałęzi, tak jak wówczas, gdy spotkali się po raz pierwszy.


RE: Las na skraju stepu - Visa - 03-05-2016

Długo trwał w ciszy bo i zwierzęta, które spotkał milczały. Nie zamierzał przedstawiać się ani nic skoro był tu tylko na chwilę w ramach patrolu, gdyż jego terytorium zahaczało i tereny tego stada. Być może do tej pory członkowie ów stada żyli w nieświadomości tego. No może nie wszyscy. Bo wkrótce pojawiła się tu też jasna lwica, którą po dłuższej chwili poznał. Większość osobników jej gatunku była dla niego anonimowa, nieistotna. Musiał przyjrzeć się jasnofutrej samicy, żeby przypomnieć sobie kim była. Teraz kojarzył, rzeczywiście odwiedziła go jakiś czas temu.
Skinął jej łbem potwierdzając tym samym, że nie pomyliła go z nikim innym.
- Tak, to ja - dodał jeszcze dla pewności. - Hashimero.
Oczywiście również postanowił dać jej do zrozumienia, że sobie ją przypomniał. Jednak o ile dobrze kojarzył to miała wtedy u swego boku lwiątko. Teraz nie dostrzegał tego malucha. W zasadzie minęło już tyle czasu, że ten powinien być już dawno dorosły. Jeśli stado Hashimery było tradycyjne to zapewne młody musiał opuścić stado. Och tak, znał te lwie zwyczaje.
- Nie zamierzałem niepokoić twego stada - oczywiście od razu założył, że skoro się tu pojawiła to zapewne należała do tutejszej grupy, o której w zasadzie niczego nie wiedział. Nie interesował się bowiem sąsiadami dopóki nie włazili na jego terytorium. Ogarnął spojrzeniem mniejsze kotowate. Dostrzegł, że lwica nie wykazywała wrogich postaw wobec nich.
- Znacie się?


RE: Las na skraju stepu - Natan - 04-05-2016

Karakalka była bardzo miła i rozmowa z nią tak bardzo pochłonęła Natana, że nie zwracał uwagi na otoczenie. Zapach Visy może odstawał od innych, ale serwal był tutaj pierwszy raz i nie znał tutejszych woni.
- Tak zawdzięczam mu życie. Uciekłem w stronę wschodzącego księżyca i trafiłem tutaj - choć pierwsze spotkanie z tutejszymi personami nie był zbyt szczęśliwy, Natan ma nadzieję, że będzie lepiej. Ta chwila taka była, była urocza i przyjemna. Zapytanie o dwunogów sprawiło, że Nat musiał przypomnieć sobie ich wygląd.
- Trochę, tylko mieli mniej futra - opisał sprawców. Tylko jeden z nich był dla niego miły, spacerował i dawał lepsze jedzenie, głaskał i rozmawiał z nim. Fakt cętkowany nie rozumiał go, ale cieszył się, że jego kolega mu ufał i wyżalał się. Zapytanie o kolegów sprawiło, że serwal nieco posmutniał.
- Nie, nie mam nikogo, dopiero co tutaj przybyłem i jedyne co to oberwałem po uszach - wyżalił się.


RE: Las na skraju stepu - Hashimea - 05-05-2016

Na dźwięk swojego imienia, Hashimea poczuła swego rodzaju radość. Pamiętał ją. Samo brzmienie jego głosu przywoływało wspomnienie tamtego dnia w dżungli. Tak dawno go nie słyszała. A mimo to zapadł jej w pamięć na tak długo. Zresztą, jak często zdarzało jej się zapominać tego typu rzeczy? Naprawdę rzadko.
- Niepokoić? Twoja obecność na pewno nikomu nie przeszkadza.
Zapewniła go, nieco zdumiona takim wnioskiem. Stado Srebrnego Księżyca było raczej dość gościnne i obecność jednej, samotnej pantery z pewnością nie czyniła żadnego problemu. O ile oczywiście nie podpadnie swoim niewłaściwym zachowaniem. Ale Visa nie robił niczego złego.
- Tak. Należymy z Serret do jednego stada.
Przyznała, spoglądając krótko na karakalkę, by ponownie skumulować swoją uwagę na panterze. Jak teraz o tym pomyślała, to chyba nigdy nie miała okazji napomknąć Visie o Srebrnym Księżycu. Ale czy to takie ważne?
- W zasadzie, to co tu robisz?
Zapytała, z czystej ciekawości. Jego obecność wcale jej nie przeszkadzała.


RE: Las na skraju stepu - Visa - 07-05-2016

Zauważył na jej twarzy, że nagle rozpromieniała. Czy to dźwięk jej imienia sprawił, że jej w jej lico tchnięto cień radości? Czyżby tak mało kto wymawiał te imię? Nie mógł być tego pewien. W żaden sposób bowiem nie podejrzewał, że lwica może cieszyć się na widok pantery w jakiś sposób.
Usłyszawszy, że nikomu tutaj nie przeszkadza spojrzał w stronę małych kotów ponownie, żeby upewnić się w tym przekonaniu. Wprawdzie nie czuł się niespokojnie bo właściwie co mogły mu zrobić karakal i serwal? I to jeszcze wtedy gdy spoczywał na gałęzi, na której tamte nie czułyby się tak swobodnie jak on. Znał różnice między sobą a innymi i z chęcią je wykorzystywał. Jak na mądrą panterę przystało. Tymczasem do jego uszu dotarła zupełnie niespodziewana informacja o tym, że ta lwica i te kociaki mogą być członkami jednego stada. Chyba się starzał.
- Jedno stado? - Wprawdzie wiedział, że żyje tu stado. Zdaje się, że nawet ze dwa lata temu to właśnie Hashimera go o tym poinformowała gdy był nowy w tej dżungli. Nie mógł sobie jednak w żaden sposób udowodnić tego faktu.
- Robię to, co należy do moich obowiązków - odparł. - Strzegę dżungli - dodał hardo. - A ponieważ wasze tereny zahaczają o nią, przyszedłem i tutaj sprawdzając czy panuje w niej spokój.


RE: Las na skraju stepu - Amai - 09-05-2016

Amai nieco się wycofała. wszystkiego działo się za dużo. Można było dostrzec iż panikowała. O tak, Amai nie czuła się dobrze w zbyt wielkiej grupie
-Ja idę się przejść-
Powiedziała nieco spanikowanym głosem i niemal wybiegła z lasu
z/t


RE: Las na skraju stepu - Hashimea - 10-05-2016

Załóżmy, że Visa odszedł, więc se idę ;-;

Pożegnała się ze wszystkimi i ruszyła za panterą. Tup tup.
/ zt