Król Lew PBF
Las na skraju stepu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Ognisty Step (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=52)
+--- Wątek: Las na skraju stepu (/showthread.php?tid=750)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26


RE: Las na skraju stepu - Asura - 20-05-2016

Ociągał się. Naprawdę. Bardzo.
Jakoś dotychczas nie w głowie było mu szarżowanie za grupą, bandą jego ukochanych patałachów której może później postawi porcję rozrywki. Teraz to on badał wszystko na swojej drodze i zakręcał się w najbardziej rozmaite zakamarki, z początku lekko obrażony, że nie został cofnięty, albo coś. Później jednak stwierdził, że jest mu wszystko jedno, i tak samemu grzebać się we wszystkim na co nastąpił jest nawet fajnie... oczywiście, ze świadomością, że na widoku dalej kogoś ma. A było to kogoś razy z osiem. No, nie żeby umiał to policzyć.
Później jednak nastanął, widząc Cilliana rzucającego się w kierunku tamtej dwójki, rozejrzał się też po grupie, widząc resztę, i... nikczemny plan wparował mu do głowy. Patrz - Nymeri. Nie, nie zgodzi się. Zbyt mądra. Później strzelił oczami na Lerato - byłoby blisko, gdyby nie fakt, że właśnie był zajęty. Dalej łypał oczami, aż w końcu natrafił na niewielką postać Namiry.
Strzał w dziesiątkę.

-HEeej! Nami! Podbiegł do niej, starając się uchylić na tyle dobrze, by mama nie odnalazła w jego szeptach chęci popełnienia nieposłuszeństwa.
-Chcesz pozwiedzać? Wyszeptał, po czym uśmiechnął się do niej, tak słodko jak tylko potrafił. Tak, właśnie w tej chwili planował ucieczkę, bo był zbyt ciekawy świata dalej. Te tereny miały taki fajny, specyficzny zapach. To tylko podjuszało jego dziecinny instynkt tułaczy, żeby poznać więcej i więcej, ale chciał to zrobić bez tej całej zgrai. Jednocześnie jakoś nie chciał być sam.


RE: Las na skraju stepu - Lerato - 23-05-2016

Właściwie to mu się nudziło, zrobiło się spokojnie ZA spokojnie. Ku jemu oczom, ukazał się braciszek. A może by z nim coś narozrabiać? Jako, że poczuł... iż reszta rodzeństwa jest nieobecna? Być może byli zajęci, czymś innym. W każdym bądź razie poczuł, że ma ochotę na coś szalonego. Wiedział, a właściwie się domyślił, że nie wolno podsłuchiwać no, ale.... Usłyszał co nieco. Jakoby niczym nie zainteresowany, wolnym kroczkiem, zbliżył się do nich. - Bu. Uśmiechnął się. Popatrzył się wpierw na Nami, a potem na Asurę. - Robicie coś ciekawego? NO JASNE, ŻE TAK WIDZĘ. ALBO MI SIĘ WYDAJE.


RE: Las na skraju stepu - Serret - 24-05-2016

// Na ciążę i czas po urodzeniu dzieciaków Sadie trzeba by liczyć co najmniej 4 miesiące (zakładając, że teraz mają 2 miesiące), więc proponuję taki timeskip dla pozostałych postaci z SK. //

Kotka znów posłała cętkowanemu szczery uśmiech.
- Mogłabym ci pomóc, ale widzisz... Nathaniel jest Kapłanem i może przyjąć cię do stada, więc myślę, że to jego powinieneś spytać - wyjaśniła serdecznym tonem, patrząc to na jednego, to na drugiego samca.
Cudownie by było mieć w stadzie więcej małych kotów! I dużych. I nie tylko kotów...
Postawiła uszy. Cóż to za tupot małych łapek? Dlaczego jest on taki głośny? Co się dzieje, kto tu biegnie?!, aaa!, lwiątka!
- Och! - Niemal podskoczyła. - Na Jego Jasność, cóż za niespodzianka... Niech Księżyc oświetla waszą drogę!
Wciąż pozostawała rozpromieniona, teraz nawet bardziej niż wcześniej, ale i miała do tego powody. Tyle dzieci!
- Jak się czujesz? Jak tam? Jesteś głodna? - szczebiotała ku Sadie. - Ile ich jest? Pięć, sześc... Oj, za szybkie są.
Zaśmiała się, z zachwytem spoglądając po młodych. Wreszcie zawiesiła wzrok na Azimie, bo to właśnie on postanowił zagaić rozmowę, co karakalka przyjęła z niemym zachwytem.
- Żeby słyszeć każdego zwierzaka, który się do mnie zbliża... I żeby nimi strzyc, o tak! - Tu poruszyła wesoło uszami. - Jak ci na imię, kochanie?
Zanim jednak tamten zdążył jej odpowiedzieć, już rozpoczął zabawę z pozostałymi. Ot, dzieci! Taki ich urok. Kotka, zupełnie nie przejąwszy się taką nagłą zmianą zdania, dalej obserwowała całą resztę. Co za widok! Mogłaby tak bez końca!


RE: Las na skraju stepu - Lerato - 26-05-2016

Ot, co! Teraz zwrócił uwagę, na przedziwnego stwora - jak dla niego. Była to samica karakala. Miała niesamowicie dłuugachne uszyska, które zaciekawiły malca. Rozdziawił swój mały pysk, ze zdziwienia. Odsunął się od reszty rodzeństwa. Ależ te maluchy, są niezdecydowane. Prawdopodobnie taki urok, małych lwiątek. Raz tu, raz tam.... Wszystko nowe, takie nowe. Zauważył jak samica karakala, wesoło merdała uszami. Lerato rozbawił się niesamowicie, było to dla niego takie śmieszne. Podszedł bliżej ku tajemniczemu stworzeniu. Stanął naprzeciwko niej, by samemu zacząć wygłupy. Spojrzał ku górze prosto, w jej podbródek! - Jak.. jak pani to robi. Malec w tej chwili właśnie, starał się naśladować Serret. W jego wydaniu 'machanie' uszami, wyglądało zapewne prze-komicznie. Lerato bawił się przy tym świetnie i skromnie liczył, że nauczy go poruszać uszami. Eh ten świat małych, cóż.


RE: Las na skraju stepu - Natan - 30-05-2016

Wysłuchał Serret i skierował łeb ku swojemu imiennemu kuzynowi.
- Więęęc, czy mógłbym dołączyć do tego...no... grupy? - musiał się nauczyć nowego słownictwa, nigdy nie miał doczynienia z czymś takim. Patrzył wyczekująco na lwa. Blizny nad oczyma były jeszcze świeże i trochę piekły, ale krew nie leciała, a bół nie dawał się za bardzo we znaki, więce Natan to ignorował.


// Sorka, że takie krótkie //


RE: Las na skraju stepu - Azim - 01-06-2016

Ni stąd ni zowąd, ktoś na niego wskoczył, wylądował na ziemi, nieco zmieszany. Zaraz jednak uśmiechnął się łobuzersko do brata. Wydostał się spod niego, miał ochotę powalczyć, oczywiście to była zwykła zabawa. Choć Azim liczył na to że wygra. Uderzył Cilliana łapą, na tyle ostrożnie by nie zrobić mu krzywdy, właściwie z punktu widzenia dorosłych wyglądało to raczej na niegroźne pacnięcie. Jednocześnie zapomniał o Ciri, może siostra go czymś zaskoczy.


RE: Las na skraju stepu - Uraza - 03-06-2016

Przyszłam tu, zwabiona głosami dzieci. Schowałam się w krzakach i obserwowałam zgromadzonych. Zobaczyłam jednego serwala, jednego karakala i trzy lwiątka. Nie byłam pewna, czy jeszcze jakieś się gdzieś nie ukryło. Uznałam, że nic mi nie grozi i wyszłam zza krzaków.
- Dzień dobry - powiedziałam do karakalki, która zdawała się najstarsza wiekiem z całej grupy. - Nie jestem wrogo nastawiona. Chciałabym dołączyć do stada Srebrnego Księżyca. Gdzie znajdę tamtejsze tereny, jeśli wolno spytać? - Zapytałam uprzejmie.


RE: Las na skraju stepu - Sadie - 03-06-2016

Cóż. Sadie zdawała się tryskać całkowicie energią i entuzjazmem. Była naprawdę szczęśliwa z powodu swojej gromadki dzieci. Widząc ogromną aprobatę na pyszczku Serret tym nie mniej rozlała się po jej wnętrzu wielka radość. Fakt, że karakalka je zaakceptowała, był bardzo pokrzepiający. Postawiła swoje uszy i przechyliła na bok łeb nieznacznie, słysząc pytanie starszej. Ciepły uśmiech zagościł na jej licu. Owinęła ogon wokół swoich łap i pokręciła przecząco głową.
- Dziękuję za troskę, Serret. Wszystko w porządku. Czuję się wyśmienicie - i było to po niej jak najbardziej widać. W szczególności kiedy wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu, a następnie zwróciła swoje piękne turkusowe oczy na bąble, które bawiły się ze sobą. Czy można być bardziej szczęśliwą osobą od Sadie w tej chwili?
Jej łapa powędrowała ku Azimowi i przewróciła go na grzbiet, zaś pędzelek ogona połaskotał go wesoło po brzuszku. Sama beżowa położyła się w wysokiej trawie, co by dać trochę odpocząć swojemu ciału. A ponadto... dzieciaki miały w ten sposób łatwiejszy dostęp do matki w razie potrzeby podręczenia jej lub też zabawy. Morskie oczy skierowały się ku przybyłej tutaj lamparcicy. Na lico Sad zagościł promienny uśmiech, a czekoladowe ucho zastrzygło.
- Jesteś na terenach Srebrnego Księżyca - odparła w zamian za Serret i przechyliła na bok nieznacznie głowę. - Jak cię zwą? - zapytała po chwili, a ogon spokojnie poruszył się w trawie.



RE: Las na skraju stepu - Uraza - 03-06-2016

Odpowiedziałam uśmiechem na grymas na pysku lwicy. Wyglądało na to, że jak na razie jestem tu mile widziana. Trochę się rozluźniłam.
- Naprawdę? - Ucieszyłam się, słysząc, że jestem właśnie tam, gdzie chciałam być. - To bardzo się cieszę. Nazywam się Uraza, a wy? - Usiadłam na ziemi.


RE: Las na skraju stepu - Lerato - 04-06-2016

Rozproszyć lwiątko, nic trudnego! Lerato podczas swoich, wygłupów aktorskich spostrzegł kolejne zwierze, które było 'inne'. Przekręcił ciekawsko głowę, a to na lewo, a to na prawo. Patrzył na swą matkę, jak reaguje. Choć był mały, i nie stanowił zagrożenia, był gotów podbiec i obgryźć kostki tej pani! Spokojnie, spokojnie. Wszystko w najmniejszym porządku. Blurrr, blurrrr. A to co? Burczenie, uciążliwe i głośne. Podbiegł w wysoką trawę - była dla niego, jak wieżowce na sawannie. Sadie już czekała, jakby wiedziała kiedy zgłodnieją. Hop, hop, sa- saaaa.... I już był przy jej brzuchu. Przysunął pyska, przyssał się niczym glonojad. Chlips, chlips oraz głośne przełykanie. Mogła jedynie wyczuć, jak małe igiełki kują ją po piersiach.


RE: Las na skraju stepu - Azim - 05-06-2016

- Mamo...- miauknął, jak tylko wylądował na grzbiecie, nic więcej nie zdołał powiedzieć, przez śmiech spowodowany łaskotkami. Wywijał śmiesznie łapkami, w geście protestu, do momentu aż jego mama przestała go gilgotać ogonem. Małemu wbrew pozorom się to spodobało i miał ochotę na kolejną chwilę zabawy. Azim obrócił się na brzuch, a w jego głowie pojawiła się myśl, jak spłatać mamie figiel. Podniósł się, szukając czegoś przez chwilę wzrokiem, jakby obmyślał jakiś plan. Uciekł w wysokie trawy, uśmiechając się chytrze, zniknął w gęstwinie. Powoli zakradł się od tyłu do mamy, wymachując ogonem z podekscytowania, był pewien, że nikt go teraz nie widzi i że wybrał doskonałą kryjówkę. Nagle wyskoczył na matczyny grzbiet, chcąc ją przestraszyć, a że nie miał wysuniętych pazurków...
- Cześć maaaaa... - ześlizgnął się nieudolnie wprost na brata, który właśnie pożywiał się mlekiem. Spadł na Lerato.
- Ups...


RE: Las na skraju stepu - Lerato - 05-06-2016

Wpadł w intensywny rytm, przełykania własnego gardła. Gul, gul, gul. Doił ile wlezie, że się tak wyrażę. Nieźle zgłodniał to fakt. Jednak chyba nie był, aż tak uciążliwy, gdyż matka leżała zaś spokojnie. Albo mu się tak wydawało. Z głową przyssany, przy matczynym brzuchu - poił się. Aż tu nagle..... BĘC! Lerato wpierw nie wiedział, co się dzieje. Czy ktoś rzucił kamieniem?! Mama go pacła? Nie...... to jego brat! A to figiel. Potrzepał orzeźwiająco swoją głową. - Auaa.. Mruknął toteż koło swego nosa. Jednak, gdy doszedł już do siebie, podbiegł do braciszka. Wskoczył na niego, a co! - Chciałeś nas podejść, takkkk? Zapytał wesoło. - A masz! Ty, ty! Otarł o niego swym łbem, a potem zaczął go gilgotać, ile wlezie!


RE: Las na skraju stepu - Azim - 05-06-2016

Poczuł na swoim ciele kolejną dawkę łaskotek i to bardzo dużo łaskotek. Śmiał się na całego, nie mogąc właściwie przestać, próbował odepchnąć brata łapkami, ale nie dawał rady.
- Starczy... - mówił przez nieprzerwany śmiech. Wywijał znów śmiesznie łapkami w powietrzu , tarzając się na ziemi ze śmiechu, aż brzuszek go rozbolał. Spróbował pogilgotać też Lerato, naśladując trochę mamę, bo posłużył się ogonem, łaskocząc nim przez chwilę brata po brzuchu, żeby móc się wyrwać i mu zwiać. A kiedy mu się to udało zniknął w trawach, wołając: - Ha, ha nie złapiesz mnie!


RE: Las na skraju stepu - Lerato - 06-06-2016

Zabawa trwała w najlepsze, wreszcie ma się z kim wyszaleć. Więc, czemu by się nie bawić? Gilgotanie brata, było całkiem fajne. Mniej ciekawe było to, że chciał go zepchnąć. Lerato tak szybko, się nie poddał. W pewnym momencie, zabrakło mu sił. Wtedy ogonek brata, dokończył zabawę. Zwiał mu! Cholera.... Mały wpierw badawczo spojrzał w trawy, były ogromne. Czy się ich bał? Może trochę. Ruszył szybko za nim. - Złapie, złapie! No to teraz, szukaj igły w stogu siana. Biegał po krzakach jak oszalały, mając nadzieję, że wpadnie na brata.


RE: Las na skraju stepu - Azim - 07-06-2016

Przedzierał się przez wysokie trawy, nieraz też trafiając na krzaki, aż tu nagle zobaczył przed sobą dziwne stworzonko. Zatrzymał się oglądając się szybko do tyłu i zastanawiając się gdzie też podział się jego brat, może gdzieś czai się by go złapać? A może zgubił go po drodze? Nie zastanawiał się długo, bo to małe zwierzątko skupiło całkowicie uwagę malca. Była to jaszczurka, ale skąd Azim miał to wiedzieć, widział ją po raz pierwszy w życiu. Przyglądał się jej, trącał łapą, nawet próbował złapać w pyszczek, aż niezbyt zadowolony gad mu uciekł. Złoty poleciał za nim, a że jaszczurka była bardzo szybka sam się rozpędził. Musiał ją złapać. Biegł przez gęstą trawę, i bardzo wysoką zresztą, mało było go widać, ale słychać jak najbardziej. Sam też mało widział przez gęstwiny, a nawet jeśli by ich nie było, to wzrok miał skupiony na małym gadzie, którego gonił. Nawet nie wiedział że pędzi wprost na Lerato.