Król Lew PBF
Las na skraju stepu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Ognisty Step (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=52)
+--- Wątek: Las na skraju stepu (/showthread.php?tid=750)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26


RE: Las na skraju stepu - Lerato - 07-06-2016

Tu-du-tu słychać jedynie walenie łap, o podłoże. Biegnie mały szaleniec, z drogi! - Ooooo! Krzyknął trochę głośniej, słysząc brata. Właściwie to Azim, właśnie zdradził swoją pozycję. Ha! - Słyszę Cię! Odrzekł malec. Zdyszany Lerato, miał się już poddać, aż tu nagle.... BOOM. Trzask odbitych od siebie czaszek, tyle dobrego. - Aua.. Zdawało się słyszeć, jak Lerato jęczy pod nosem. Niezłe uderzenie, aż głowa boli! - Moja głowa.... oj... Majaczył mały. Siedział teraz z miną, przypominającą kwas. Łapą masował obite czoło. - Azim.... żyjesz? Dopytał troskliwie braciszka. To jego pierwszy z rodzeństwa, kompan do zabawy.


RE: Las na skraju stepu - Nymeri - 07-06-2016

Siedziała przez dłuższy czas przy mamie, wpatrując się w lwy, bądź też otoczenie, aż w końcu jej wzrok spoczął na dwóch braciszkach, którzy to postanowili się poganiać. Z początku tylko ich obserwowała, lecz gdy wlecieli w wysoką trawę postanowiła podążyć ich śladami, by dopilnować by się nie pozabijali. W całej tej gromadce to ona była tą odpowiedzialniejszą, czuła że musi nad nimi czuwać i choć często ją denerwowali, kochała ich nad życie. Szła więc ich tropem, a gdy usłyszała zderzenie, pobiegła czym prędzej. -Azim, Lerato, nic wam nie jest?- zapytała z przerażeniem w oczach, gdy tylko znalazła się obok nich. Najwidoczniej wpadli na siebie, czego można było się spodziewać. Westchnęła głośno po czym obejrzała obu braci dokładnie, zastanawiając się czy nie biec po mamę, lecz krwi nie widziała, raczej przeżyją. -Wy w tej głowie to chyba nic nie macie...- mruknęła zmęczona. Sporo się nachodzili tego dnia, do tego jeszcze przez nich znów musiała biegać, gdyż wystraszyła się że zrobili sobie coś poważniejszego niż dwa wielkie guzy na łebkach. Usiadła więc obok nich i machała co jakiś czas ogonem, uważnie ich obserwując, by nie narobili więcej głupstw.


RE: Las na skraju stepu - Azim - 08-06-2016

Tego się nie spodziewał, przez chwilę nie wiedział nawet co się stało, wiedział tylko to że uderzył o coś twardego i strasznie boli go głowa. Pojęczał trochę z bólu, masując podobnie jak Lerato obolałe miejsce. Po woli dochodziło do niego z czym, a raczej z kim się zderzył.
- Sam nie wiem... - odpowiedział bratu i klapnął na ziemi, nadal masując łapami obolałą głowę: - Chyba żyję... Ale to bardzo boli... - i w tym momencie przypomniał sobie że jego brata też zabolało. Już miał zapytać co z nim, ale:- A... - zdążył tylko tyle wydobyć z pyszczka, bo usłyszał głos siostry, a był na tyle jeszcze zaszokowany całym zdarzeniem i jej obecnością, której się nie spodziewał, że milczał, patrząc na nią pytająco. Mimo że jej pytanie było bardzo proste, Azim sprawiał wrażenie jakby było odwrotnie.
- Hej, śledziłaś nas? - odezwał się z nagła niezadowolony, słysząc komentarz Nymeri.
- Nie musisz nas pilnować, lepiej.. - tu przerwał, zamachnął raz ogonem i przygotował się do skoku, patrząc porozumiewawczo na Lerato: - Lepiej się z nami pobaw! - i skoczył w kierunku siostry. Najwyraźniej szybko zapomniał o bólu, choć jeszcze o drobinę pulsowało mu w łebku.


RE: Las na skraju stepu - Lerato - 08-06-2016

- Spokojnie siostrzyczko, wszystko dobrze. Szybko odpowiedział. - Chyba, ale raczej dobrze... Uśmiechnął się, szczerząc igiełki. Azim też zyje, a to dobrze. Uderzenie było mocne, byleby nie odleciały im klepki. Wszystko wskazywało na to, że nikomu nic się nie stało. - Azimie ochrzciłem twoje czoło! Zaśmiał się krótko. Hoho, ten wzrok mówi wszystko. Skinął jedynie głową na 'tak', a potem popędził na siostrę. Wpadł w jej łapy, a potem owinął się niczym boa. - W głowie nie mamy nic.... A może, jest coś w twoje łapie? Jak sądzisz, Azimie? Pora podroczyć ukochaną siostrę!


RE: Las na skraju stepu - Cilian - 09-06-2016

Cilian pchany siłą wyskoku przekoziołkował niewielki dystans i nim się zdołał pozbierać, odczuł pacnięcie po pyszczku. Mrukną trochę niezadowolony, że dał się złapać bratu i gdy już miał wyprowadzić kontratak, ktoś mu podebrał partnera do zabawy. To mama się wtrąciła w ich pojedynek i zadała cios najokrutniejszy, nieodparty, którego żadne stworzenie żywe, nie mogło przetrzymać; a przynajmniej małe nicponie, będące to tu to tam.
ŁASKOTKI.
Jak ona mogła wtrącać się tak w sprawy prawdziwych mężczyzn, wielkich wojowników, soli tej ziemi, przyszłych przywódców stada... eee.. czy coś. Cilian prychnął dziwiąc słabość swojego przeciwnika, gdy ten poddawał się łaskotaniu, a po części też z tego powodu zabawa została przerwana. W głębi duszy wiedział, ze i on nie miał by szans z matczyną pieszczotą, ale gdzieżby takie zadziorne lwiątko się do tego przyznało. Nigdy!
Cóż, nie minęło wiele czasu, gdy coś przykuło uwagę samczyka. najpierw zobaczył duuuuże oczy, a potem jeszcze więęęęększe uszy. Co to za szkarada? Nie wie, że oczy powinny być mniejsze, uszy barziej okrągłe i nie powinny na ich czubkach rosnąć jakieś kitki? Szaruś podszedł bliżej do śmiesznego stworzenia przyglądał się z zaciekawieniem Serret. Nie ciężko jej z tymi uszami? Pewnie trudno utrzymać równowagę, gdy zawieje wiatr. Nagle stanął jak wryty. A może to jakiś Choroba Wielkich Uszu! Co jak mama się zarazi, rodzeństwo, ON! Lwiątko smagnęło łapką swoje uszy, upewniając się, że wszystko jest w porządku, i uśmiechnął się, wyczuwając swoje śliczne, małe uszka. Ufff...
Ale trzeba uważać; na mamę. Jak ona by wyglądała z takimi uszami? Przysunął się bliżej jej łapy i oparł o nią swój łebek. Będzie ją bronić choćby nie wiem co!


RE: Las na skraju stepu - Serret - 15-06-2016

- Ja jestem Serret, a to są Nathaniel, Natan, Night, Sadie i gromadka jej przecudnych dzieci! - przedstawiła wszystkich Urazie z niemałym entuzjazmem.
Młode potraktowała zbiorczo, bo, wstyd się przyznać, nie pamiętała imienia każdego z nich. Byłoby prościej, gdyby same zechciały się przedstawić, miast latać wszędzie dookoła, jakby ich robaki gryzły. Ale za to wyglądały przy tym tak rozkosznie!
Odwróciwszy wzrok od lamparcicy, uważniej przyjrzała się jednej z lwiczek. Nymeri sprawiała wrażenie dojrzalszej od reszty rodzeństwa... Ciekawe, co z niej wyrośnie?
Co rusz któryś dzieciak interesował się karakalką, a ona reagowała na to uśmiechem i, co jakiś czas, strzyżeniem uszami, które najwyraźniej wielce bawiło co poniektóre lwiątka. Ale jedno zareagowało inaczej, jakby... Przestraszyło się jej? Nie może być! Kotka zamachała krótkim ogonkiem, po czym powoli zbliżyła się do szarego samczyka.
- Hej, nie musisz się mnie bać. Jestem ciocia Serret, a ty? - Wbiła w Cilianka życzliwe spojrzenie fiołkowych ślepi.


RE: Las na skraju stepu - Falaris - 16-06-2016

Nieco markotny po ostatniej sytuacji wyszedł za tereny Lwiej Ziemi. Nie wiedział, że trafił na ziemie innego stada, był raczej pewny, że znajduje się na terenach wolnych. Zwolnił kroku, kiedy usłyszał rozmowę, nie zamierzał się jednak chować, nie miał siły na takie głupstwa. Poszedł prosto w stronę źródła rozmów, aby zauważyć sporą grupkę zwierząt, składającą się z kilku lwów, karakalki i małych lwiątek.
- Witam, mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - przywitał się z ogółem, uśmiechając się lekko, po czym zwrócił większą uwagę na karakalkę.
- Zdaje mi się, że ciebie kojarzę ze święta srebrnego księżyca. - powiedział do niej. Zdziwił się nieco, że prawdopodobnie znajdował się na terenach tego stada, ale z drugiej strony nie wiezdiał dokładnie gdzie ono leżało nie licząc ich skały.


RE: Las na skraju stepu - Serret - 17-06-2016

Kotka postawiła uszy. Oho, wygląda na to, że mieli gościa! A ona go powita, jak na gospodarza przystało. Podniosła się z miejsca i radośnie podreptała w stronę samca.
- Niech Księżyc oświetla twą drogę, Falarisie! - powitała go serdecznie. - Tak, tak, też cię pamiętam.
Pokiwała łbem dla potwierdzenia swoich słów.
- To miłe, że znów zechciałeś nas odwiedzić. Jak ci się wiedzie? Jak tam na Lwiej Ziemi? Dawno nie widziałam nikogo z waszych - trajkotała niestudzenie.
Istotnie, Lwioziemcy rzadko zaglądali na ich i ziemie. Ciekawe, co było tego powodem?
Przerwała, by zaczerpnąć nieco powietrza, w którym to unosiło się teraz całe mnóstwo mniej lub bardziej znanych jej zapachów. Jak dobrze czasem zaznać odrobiny towarzystwa! Tak tyci-tyci: tylko siódemka lwiątek, ich mama, lwy, serwal... Idealnie!


RE: Las na skraju stepu - Uraza - 18-06-2016

Z uśmiechem obserwowałam ganiające się lwiątka. Były takie zabawne i urocze!
Gdy karakalka się do mnie odezwała, szybko przeniosłam na nią wzrok.
- Miło mi - powiedziałam. Następnie szybko zapytałam o sprawę dla mnie najpilniejszą i najważniejszą: - Przepraszam... Skoro jestem na terenach stada Srebrnego Księżyca to... czy mogę dołączyć do stada? - Zapytałam. - Dużo o nim słyszałam i przyznam, że chciałabym być jego członkinią - Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
Ledwo skończyłam mówić, a zjawił się jakiś lew i zagadnął karakalkę, z którą wcześniej rozmawiałam. Kocica odpowiedziała mu z wyraźną radością i wygłosiła najdłuższą mowę, jaką dotąd słyszałam. Najwyraźniej tych dwoje skądś się zna. Postanowiłam nie przeszkadzać im w rozmowie i tylko siedziałam nieruchomo, czekając, aż kocica zwróci na mnie uwagę i powie, czy mogę dołączyć do stada.


RE: Las na skraju stepu - Falaris - 18-06-2016

Lew uśmiechnął się lekko, słysząc swoje imię wypowiedziane przez karakalkę. Przez chwilę nic nie mówił przypominając sobie imię rozmówczyni.
- Serret, prawda? Miło Cię znów widzieć. - odparł mając nadzieję, że nie przekręcił jej imienia.
-Mówiąc szczerze nie wiedziałem do końca czy jestem na waszych terenach. Nie wiem dokładnie jak duże są. Sądziłem, że tutaj są już wolne ziemie. - powiedział.
- U mnie wszystko w najlepszym porządku. W sumie nic się nie zmieniło na Lwiej Ziemi. - odpowiedział na jej pytania. - Nikt nie przychodzi na wasze ziemie z mojego stada? Być może nie chcą wam przeszkadzać. - dodał jeszcze, zastanawiając się chwilę. Spojrzał po tym na Urazę i znów na Serret.
- Nasza rozmowa może chwilę poczekać. Widzę, że jest tutaj znacznie ważniejsza sprawa do Ciebie. - powiedział i uśmiechnął się lekko. Był gotów oddalić się w razie gdyby samice potrzebowały chwili na osobności, póki co został jednak na miejscu.


RE: Las na skraju stepu - Lerato - 19-06-2016

Kolejny raz zabawa z rodzeństwem ustała, ah jakie to przykre. Pora zając się czymś innym, czymś aktualnym.. Odsunął się od bliskich, na dosłownie parę metrów. Westchnął szczęśliwie, obracając głowę. USZYYYYYYYYYY. Spostrzegł ciocię Serret, która nie była sama. Ni biegiem, ni marszem zjawił się przy niej. - Witajcie... Powiedział, a potem przyglądał się innym. Uśmiechnął się jednak do samca. - Bu! Tak jakoś.


RE: Las na skraju stepu - Serret - 21-06-2016

Karakalka pokiwała łbem w ramach potwierdzenia.
- Lwioziemcy rzadko kiedy nas odwiedzają. Najwyraźniej dobrze wam się wiedzie na waszych własnych ziemiach. I o to chodzi, ale pamiętajcie, że tu również jesteście mile widziani. - Uniosła kąciki warg.
Po jego kolejnych słowach jej uśmiech nabrał przepraszającego wyrazu. Falaris miał rację; przyjemnie się z nim gawędziło, ale obowiązki wzywały.
- Ach, oczywiście! Nie widzę przeszkód - pogodnym tonem zwróciła się do Urazy. - I ty również, Natanie. - Tu na moment przeniosła wzrok na serwala, by zaraz powrócić nim do lamparcicy. - A, powiedz mi tylko, co o nas słyszałaś? Jak zapatrujesz się na naszą wiarę, nieodłączny element kultury i ogólnego bytu stada?
Zanim kotka zdążyła usłyszeć odpowiedź, jej zainteresowanie skupiło się na jednym z lwiątek Sadie. Co za urocze stworzenie!
- Cześć, młody kawalerze. - Bez większych skrupułów niespiesznie nachyliła nad nim pysk i liznęła jego łepek. - Trzeba ułożyć ci to grzywiszcze, żebyś wyglądał jak porządny lew!


RE: Las na skraju stepu - Lerato - 21-06-2016

Ozor karkalki, choć krótki - to sprytny. Siedział radośnie, wraz przy cioci. Nowa fryzura, mu się przyda. Gdy został oblizany, lekko wzdrygnął. Przez jego ciało przyleciały, jakies takie łaskotki. - Dziekuje Cioci, za nową fryzurę. Myk, myk i był już obok jej łapy. Przysiadł i delikatnie się, o nią oparł. Obserwował cała sytuację. Serret miała miękkie futerko, oraz ładnie pachniała. Lerato utkwił, w jej objęciach.


RE: Las na skraju stepu - Azim - 22-06-2016

Sam nie był zadowolony tak nagłym przerwaniem zabawy. Gdy wracał już bliżej grupy dorosłych, zaburczało mu w brzuchu. Pobiegł więc do mamy, zwinnie przeskoczył jej ogon i uczepił się sutka. Już przy piciu mleka zwolnił znacząco, rozkoszując się jego smakiem. Napełnił brzuszek i położył się najedzony na grzbiecie obok mamy. Nagle zrobił się taki ciężki.
- A kiedy wróci tata? - spytał, tęsknił już za drugim rodzicem.
- Dlaczego z nami nie poszedł? - dodał po chwili, właśnie czemu tata z nimi nie poszedł? Mały nie rozumiał tej przeszkody jaką było przynależenie każdego z rodziców do innego stada.
- Spodobałoby mu się tu, bo mi się bardzo podoba - dodał, wymachując łapkami w powietrzu, próbował dosięgnąć ucha mamy, Azimowi to tylko zabawy w głowie.

/Lerato, przepraszam za nieodpisywanie Azimem, ale czekałam najpierw na Nymeri, a bez jej reakcji dość trudno byłoby napisać posta.


RE: Las na skraju stepu - Uraza - 26-06-2016

Zastanowiłam się przez chwilę. Chciałam tak odpowiedzieć karakalce, żeby jej czasem nie urazić. Kto wie co siedzi w głowie takiego stworzenia?
- No... - Zaczęłam ostrożnie. - Słyszałam wiele historii o stadzie Srebrnego Księżyca. Na przykład, że jego członkowie znoszą jaja jak strusie. Ale nie bardzo w to wierzę, szczerze mówiąc. Co do waszej wiary, podoba mi się i akceptuję ją. Lepiej się czuję w ciemnościach i w nocy jestem bardziej aktywna niż w dzień. Uwielbiam patrzeć na księżyc i gwiazdy - dodałam.