Król Lew PBF
Las na skraju stepu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Ognisty Step (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=52)
+--- Wątek: Las na skraju stepu (/showthread.php?tid=750)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26


RE: Las na skraju stepu - Belial - 27-12-2015

Belial gryzł się ze swoimi myślami, nie było to łatwe do przyswojenia dla młodego lwa.
- imię dano mi po ojcu... Przynajmniej tak mi mówiono. - zastanowił się na chwilę po czym postanowił dopytać Anubisa o szczegóły...
- Co się z nim stało? - jeśli faktycznie ten Windu był jego ojcem to te informacje mogły się przydać.


RE: Las na skraju stepu - Anubis - 28-12-2015

- Więc to chociaż potwierdza moje przypuszczenia. Windu w późniejszych czasach rzadko przedstawiał się jako Windu, a częściej jako Belial. Dlatego twoja matka mogła uważać, że to jego prawdziwe imię. - Odpowiedział zastanawiając się na ile to mogła być prawda i faktycznie tak mogło się zdarzyć. Nie widział jednak na razie niczego innego mądrego co to by mogło wyjaśnić tak wielkie podobieństwo i to imię.
- Został zabity podczas wojny z Złą Ziemią przez Kami i jej stado. Dość nieprzyjemna śmierć, ale umarł z pogardliwym uśmiechem na pysku dla swych zabójców. Pochowany na Płonącej Ziemi. - Odpowiedział nie wiedząc czego młodzieniec w zasadzie od niego oczekuje.


RE: Las na skraju stepu - Belial - 28-12-2015

Belial słuchał uważnie patrząc głęboko w oczy Anubisowi. Czuł że coś się zmieni w jego życiu przez te infrormacje, że będzie szukał odpowiedzi.
- Cóż... Pewności mieć nie mogę, choć przyznam że myśl o tym że miało się ojca który umarł za sprawę, mogłoby sprawić że jego syn byłby dumny. - Uśmiechnął się sam do siebie. Po czym z pełną powagą spojrzał na Anubisa
- Przyszedłem zapolować, i chodź po czymś takim głód ustaje, to i tak zapolować muszę... - Uśmiechnął się nieco milej niż zawsze i dodał
- Zaciekawiłeś mnie... Nie mam teraz głowy do tego, ale mam nadzieję że gdy będę szukał odpowiedzi to będę mógł się do Ciebie zgłosić...


RE: Las na skraju stepu - Anubis - 29-12-2015

- Z pewnością możesz być z niego dumny. Był bowiem bardzo waleczny, oddany dla stada i dla swych przyjaciół - potwierdził, że szary miał powód do tego by być dumny z swojego ojca. Uśmiechnął się lekko znów do wspomnień, dopiero teraz znów poczuł jak brakowało mu starego kumpla.
Zastanowił się dokładniej czy powinien pozwolić młodemu tutaj polować, no ale teraz kiedy to okazało się kim jest jego rozmówca nie miał nic przeciwko temu.
- No dobra, jak chcesz to poluj, jak coś powiedz, że Anubis dał ci osobiste pozwolenie i jeśli komuś to nie pasuje to niech powie mi to prosto w oczy. - Odparł i wstał pomału rozciągając się ruszając gdzieś przed siebie.
- Jasne, wpadaj i pytaj o mnie, jeśli będzie jeszcze coś co mogę ci opowiedzieć to to zrobię. Bywaj Belial, miło było cię poznać - rzekł i ruszył lekkim truchtem szukając czegoś i dla siebie.


RE: Las na skraju stepu - Belial - 29-12-2015

Belial przyglądał się Anubisowi. Widać było że coś wielkiego niegdyś łączyło go z Widnu. Westchnął na tą myśl mając nadzieję że i on znajdzie kogoś takiego w swoim stadzie. Zastrzygł po nagle uchem słysząc szmer w krzakach za nim. Łeb wolno powędrowała w stronę dźwięku by oczy mogły wypatrzeć cel... Zanów guziec... Eh Belial nie miał ostatnio szczęścia do zróżnicowanej diety, bardziej przypominało to stołowanie się w McDonalds... No cóż byle na wynos. Szybki skok i guziec był przyparty ryjem do gleby, kolejny szybki ruch i gleba zalała się krwią. Puścił patrząc na wierzgającą dziczyznę... Oblizał się i po raz ostatni spojrzał na Anubisa...
- Dzięki! Mam u Ciebie dług! -Krzyknął skromnie posyłając mu zadziorny uśmiech. Złapał guźca i biegiem się oddalił. Karmiąca samica musiała jeść przecież

Z.T


RE: Las na skraju stepu - Tjalve - 05-03-2016

Był... naprawdę ładny kawałek od domu, prawda? Oczywiście że tak. Ale wiedział, albo przynajmniej podejrzewał, że nikogo na Zachodzie to nie zdziwi. W końcu on się sporo włóczył. Zwykle to biegał tylko po ziemiach wolnych, ot, żeby sobie nie narobić kłopotu. Ale z czasem można też wybrać się gdzieś dalej. Tak więc zadecydował, że jako rasowy powsinoga, musi zajrzeć też na tereny innych stad. Lwią ziemię sobie póki co darował, mimo że była dość blisko. Wspomnienie o tym, jak się tam wybrał z Shidą i musieli wracać na Zachodnie Ziemie eskortowani przez babcię i jej znajomego było nadal dość żywe. Wolał póki co tam nie wracać, chociaż wiedział, że w końcu na pewno tam zajrzy. I jeśli znowu zaczną mu z miejsca grozić, to już nie będzie taki miły!
Tym bardziej że był coraz większy! Chodził na treningi do Kahawiana, potrafił już naprawdę wiele. Był silny, zręczny i spostrzegawczy. Nie był już małym lwiątkiem, któremu każdy mógł coś zrobić byle machnięciem łapy.
Nie tak dawno przekroczył rok, a pomijając jeszcze skąpą grzywę, spokojnie mógł ze swoją posturą wyglądać niemalże jak dwulatek! Dlatego też pewnym krokiem wkraczał na nieznane sobie terytorium, należące do stada, o którym w sumie nie wiedział praktycznie nic.



Wątek otwarty, jak ktoś chce to zapraszam xd Byle nie 50 osób na raz.


RE: Las na skraju stepu - Vantre - 05-03-2016

Hiena natomiast dopiero co ukryła z trudem upolowanego guźca i właśnie truchtem zmierzała do miejsca, w którym mogłaby bezpiecznie odpocząć. Wyczuwała zapach lwów bardzo wyraźnie, jednak tereny, zajęte przez nie zdawały się nie mieć końca, dlatego odpuściła, decydując się na zapolowanie na miejscu. Dobry wybór, biorąc pod uwagę iż praktycznie cała kraina należała do tych zadzierających nosy kotów.
Truchtała ostrożnie, z wywalonym jęzorem, gdy zwietrzyła wyraźną woń samca, który znajdował się nieopodal. Wyciągnęła łeb, a bystre ślepia wypatrzyły jasną na tle lasu sylwetę podrostka. Serce hieny zabiło mocniej, w brwi ściągnęły się w grymasie, dalekim od zadowolenia.
-Wara od mojego żarcia, kocie.-mruknęła do siebie pod nosem. Pozostała w ukryciu, chowając się niewielkich zaroślach i uważnie obserwując poczynania lwa.


RE: Las na skraju stepu - Inés - 06-03-2016

Kapłanka znała woń Zachodnich. Nie kojarzyła jej się źle. Ba, wręcz przeciwnie: obie poznane jakiś czas temu samice wydały jej się całkiem porządnymi rozmówczyniami. Mimo to, z oczywistych względów nie pochwalała obecności obcych na swoich ziemiach... Choć, może to posłaniec?
- Niech Księżyc oświetla twą drogę, młodzieńcze - ozwała się, dostrzegłszy samca, który istotnie nie wyglądał na całkiem dorosłego.
Podeszła bliżej, tak, by nie było problemów z prowadzeniem rozmowy, a jednocześnie by móc zachować bezpieczny dystans.
- Cóż cię sprowadza na ziemie Stada Srebrnego Księżyca?
Mówiła łagodnym tonem, podobnie i jej spojrzenie nie zdradzało wrogości.
Obecnością hieny na razie się nie przejęła, a to głównie z tego względu, że zwyczajnie jej nie dostrzegła. Skupiała się na białogrzywym, bo to jego woń wpierw zwierzyła.
Raz po raz odbiegała wzrokiem za siebie, chcąc sprawdzić, czy Xenia, z którą uprzednio miała przyjemność konwersować, przyszła tu wraz z nią.


RE: Las na skraju stepu - Tjalve - 07-03-2016

Tjalve szedł raźno przed siebie. Chwilowo stracił nieco czujności, a to wszystko dlatego, że po prostu ucieszył się i podekscytował, jak za każdym razem, kiedy odwiedzał nowe miejsca. Perspektywa badania nowych terytoriów zawsze wydawała mu się bardzo kusząca. Od zawsze miał duszę wiercipięty, chyba dostało mu się to w spadku po ojcu. Póki więc miał okazję, to korzystał. Był jeszcze młody, więc nie posiadał jakiejś specjalnej funkcji w stadzie. A kiedy dorośnie, na pewno zrobią z niego strażnika. Będzie musiał chodzić codziennie na długie patrole... Ech i już nie będzie czasu na wycieczki.
Wciągnął głębiej powietrze w płuca. Wiatr doniósł mu wiele informacji o tutejszych okolicach. Las pachniał czystą wodą i soczystością - tych dwóch rzeczy w sumie próżno było szukać na zachodnich ziemiach, chyba że poszło się do oazy. Podmuch przyniósł też drobinki kurzu, lekkie orzeźwienie oraz... jakiś ciężki zapach. Zaintrygowany Tjalve postanowił zbadać źródło. Był pewien że podobne "aromaty" już czuł, ale jakoś nie był w stanie sobie przypomnieć gdzie.
Podszedł do kępy krzaków i już miał wsadzić nos w zarośla, kiedy... tuż obok niego nagle wyrosła jak spod ziemi biała lwica. Szary aż podskoczył i cofnął się dwa kroki. Zaraz jednak potrząsnął głową i opanował się. To musiała być członkini tutejszego stada, z resztą sama po chwili mu to powiedziała. Nie było się czego bać.
- Salve - przywitał się stadnym, krótkim hasłem - Co mnie sprowadza, pytasz? Po prawdzie to... po prostu spaceruję. Jestem miłośnikiem wędrówek a własne granice nie oferują już wystarczającej ilości miejsc do odwiedzenia.
O dziwnym zapachu z zarośli całkiem zapomniał.


RE: Las na skraju stepu - Xenia - 07-03-2016

Szła tuż za kapłanką, ale nieco wolniej żeby móc się rozejrzeć po okolicy. Po chwili jednak nowe widoki nie miały już znaczenia, bo zauważyła obcego lwa. Przyspieszywszy kroku pojawiła się obok kapłanki. Badając wzrokiem nieznajomego, który w tym właśnie momencie zaczął mówić.
- No zobacz, ja też lubię wędrować i odkrywać nowe miejsca... - wtrąciła się, uśmiechając się do lwa, już miała jeszcze coś dodać, ale poczuła dziwną woń. Zwykle to nie kierowała się zapachem, nie zwracając za bardzo na niego uwagi, ale ta woń była na tyle inna że nie mogła jej nie zaciekawić. Xenia rozejrzała się po okolicy, węsząc w dość zabawny sposób, bo wyciągała głowę do góry, obracając ją to w jedną to w drugą stronę, aż ustawiała ją dokładnie na źródło zapachu. Zdawało się że dochodzi za krzaków. Zbliżyła się ostrożnie, nie wiedząc z kim ma do czynienia, a nie chciała tego kogoś spłoszyć. Odchyliła łapą gałęzie krzewu, już nieco bardziej energicznie.
- A ty to kto? - spytała podekscytowana, miała wrażenie że jeszcze nie widziała podobnego stworzenia, ale było ono mylne: - Chwila... Jesteś hieną - przypomniała sobie nagle, wraz z reakcją jej byłego stada po spotkaniu takowej. Pamiętała jak agresywnie potraktowali hienę, a rodzice trzymali ją wtedy z daleka, w końcu była w tamtym czasie małym lwiątkiem. Tak więc teraz po raz pierwszy była tak blisko hieny, co prawda innej niż tamta.
- Nie bój się, ja nic ci nie zrobię, nic do ciebie nie mam - dodała szybko, nawet nie wiedząc czy hiena się jej boi czy też nie, po prostu chciała wzbudzić w niej zaufanie i zapobiec ewentualnej ucieczce.


RE: Las na skraju stepu - Inés - 07-03-2016

- A jak cię zwą, miłośniku wędrówek? - odparła, wciąż dosyć życzliwie. - Moje stado nie przepada za gośćmi, ale powiedzmy, że dopóki mam cię w zasięgu wzroku, to twoja obecność mi nie wadzi. Jesteś z Zachodnich, prawda?
Lwica już miała zasiąść naprzeciw samca, kiedy to Xenia sprawiła, że Kapłanka skupiła się na pobliskich zaroślach. Poruszyła nosem. Rzeczywiście, poza nimi i lwem niewątpliwie przebywał tu ktoś jeszcze...
Niespiesznie podeszła do brązowo-białej, by stanąć obok niej i przenieść na obcą pełne spokoju spojrzenie.
- Hiena. Dawno was nie widziałam na świętych ziemiach - wyrzekła w zadumie. - Widzę, że mamy tu kolejnego wielbiciela wędrówek. Ciekawi mnie tylko, dlaczego jesteś tu sama. Czyż nie żyjecie w watahach, tak jak lwy żyją w stadach?
Rozejrzała się, ale niezbyt dokładnie; nie spodziewała się tu nikogo dostrzec. Owszem, umknęła jej obecność jednej z nich, ale mała szansa, by przeoczyła całą grupę.
Na szarego też zerkała raz po raz; nie mogła pozwolić, by pod jej nieuwagę czmychnął gdzieś w głąb jej terenów i, nie daj Księżycu, wystraszył Nighta czy... inne Księżycowe młode...? Ach, zostańmy przy Nighcie.


RE: Las na skraju stepu - Vantre - 07-03-2016

Wraz z tamtym pojawiła się jeszcze jedna, po prostu świetnie. Vantre wykrzywiła pysk w niezadowoleniu, nie wyczuwszy, że do krzaków, w których się ukryła, zdążył zbliżyć się ktoś jeszcze.
Stanęła jak wryta, wybałuszając ślepia na zaglądającą do niej Xenię.
Na jej uwagę nie odpowiedziała nic, zakładając, że spostrzegawcza lwica, rozpoznając w niej hienę zrobi to, co każdy lew zrobiłby z przedstawicielem jej gatunku.
Zamrugała kilka razy, nie do końca dowierzając łagodnemu tonowi, z jakim tamta się do niej zwracała.
Wyskoczyła z krzaków, otrzepując się z kilku zbłąkanych w jej sierści listków i wyprostowała się.
-No co ty? To by było coś nowego, zdecydowanie.-burknęła pod nosem, nieco zbita z tropu sytuacją, w której się znalazła. Jej ton pozostawał jednak bezczelnie niezachwiany. Zdobycz była niedaleko, ale czy starcie się trójką lwów na ich terytorium było jej warte?
Hiena.
Znów zabrzmiało w jej uszach, tym razem z pyska białej dziwaczki. Obróciła łeb, spoglądając na nią spode łba. Ciekawe, czy oni wszyscy tu tacy błyskotliwi. A ta to jeszcze ma grzywę i to poplątaną jakoś.
-Chyba sobie ze mnie żartujesz, kocie.-warknęła, wyraźnie dotknięta uwagą o braku jej watahy. Choć z jej ślepi ciskały gromy, ona sama poczyniła kilka kroków do tyłu, zdawała sobie sprawę, że może dostać po tyłku od dwóch, dorosłych lwów.
-Przegoniliście stąd moją rodzinę dawno temu, a teraz jeszcze śmiecie się o nią pytać. Pfff!


RE: Las na skraju stepu - Xenia - 07-03-2016

- Serio? To znaczy że żaden lew nie potraktował cię tak jakoś normalnie? Wszyscy od razu rzucają się z kłami i pazurami? Bez sensu... - skomentowała, nie zwracając uwagi na ton hieny, zaraz też przypominając sobie słowa rodziców, że hieny to wrogowie lwów i... Dalej już nie miała zamiaru sobie przypominać, bo i po co? Nie zgadzała się z tym, ani z poglądami rodziców, ani braci, ani byłego stada. Nie zamierzała nastawiać się wrogo do jakiegokolwiek stworzenia.
- Jestem Xenia, a ty? - przedstawiła się, uśmiechając się przyjaźnie. Potem zerknęła na chwilę na kapłankę, która do nich podeszła.
- Serio? - spytała, zaskoczona na słowa hieny, bardziej patrząc na Ines niż na nią, potem wróciła wzrokiem do obcej.
- Może to pomyłka? Bądź razie ja przybyłam tu niedawno i w życiu nie atakowałam, ani nie gardziłam żadną hieną, i nie zamierzam - usiadła ze spokojem na ziemi, kiedy Vantre cofnęła się do tyłu, chciała żeby hiena poczuła się bezpieczniejsza. Po Ines raczej nie spodziewała się złych zamiarów w stosunku do nieznajomej. Obejrzała się tylko na chwilę do tyłu, patrząc na młodego lwa, nie znała go i raczej też nie spodziewała się ataku na hienę z jego strony, zwłaszcza że i ona, i kapłanka tu były, trochę głupio by było teraz atakować. Chociaż miała małe wątpliwości. Zresztą, w razie czego można by było obronić Vantre albo przeszkodzić w ewentualnym ataku.


RE: Las na skraju stepu - Tjalve - 09-03-2016

- Wypadałoby samemu się przedstawić, kiedy pyta się kogoś o imię - zauważył, zwracając się do białej lwicy. Może i był tutaj intruzem, ale nie sprawiał żadnego kłopotu a skoro już oboje zaczęli rozmowę w spokojny sposób, to jakichś manier też można się było trzymać! - I tak, jestem z Zachodnich. - nie miał po co tego ukrywać.
Po chwili do ich dwójki doszła jeszcze jedna lwica, ale uwaga Tjalve skupiła się na, jak się okazuje, czwartej personie w ich towarzystwie. Podobnie jak Ines i Xenia zerknął zaciekawiony na hienę. W sumie to nie miał wielu okazji ich oglądać, bardzo rzadko się zdarzało by jakaś weszła na tereny zachodnich i tak się jakoś składało że nie wpadał na nie na terenach wolnych. Szczęście? Czy pech? Mniejsza o to.
Zdecydowanie fakt że przebywała tu jedna, samotna hiena był dość dziwny. Chociaż Tjalve nie miał takiej pewności jak Ines, że nie przegapiły pozostałych. Nie znał tego terenu.
Z pewnym politowaniem patrzył jak jedna z lwic próbuje się z hieną zaprzyjaźnić z marszu. Nie przewidywał, by to mogło się powieść, już prędzej zezłości hienę. No ale w sumie co go obchodzi samopoczucie hieny. Ona pewnie przy pierwszej okazji rozerwałaby gardło tutejszym lwom, zważywszy na to co powiedziała o przeganianiu stąd jej rodziny.
- Na mnie nie patrz, ja nie jestem stąd. - powiedział, potrząsając głową.
Leniwym krokiem podszedł do hieny dwa kroki i zaczął ją po prostu obwąchiwać.


RE: Las na skraju stepu - Inés - 09-03-2016

- My nie mierzymy wszystkich hien jedną miarą, dlaczego więc ty jednako oceniasz wszystkie lwy? - odparła, z trudem starając się uniknąć tonu pełnego wyrzutu. - Znajdujesz się na terenach Stada Srebrnego Księżyca, dla którego przynależność gatunkowa ma znaczenie drugorzędne. Członkami mojego stada są nie tylko lwy.
Jeśli Vantre pragnęła poobrzucać się rasistowskimi wyzwiskami, to trafiła jak kulą w płot. Trudno było o bardziej tolerancyjną dwójkę niż tutejsza władczyni i Xenia, która chwilę wcześniej wyznała jej, jaki to dyskomfort odczuwa podczas polowań. Jedynie inni Księżycowi mogli się z nimi równać.
Lwica ponownie skupiła uwagę na obcym samcu. Uśmiechnęła się.
- Ach, zdecydowanie, lecz nie wtedy, kiedy to ty jesteś gościem, a ja gospodarzem, a w dodatku mam trochę więcej lat od ciebie - odrzekła ze stoickim spokojem. - Inés, Kapłanka Księżyca.
Nie zamierzała się upierać, bo szkoda jej było na to czasu i energii. Miast tego zdecydowała się wykorzystać te zaoszczędzone na potencjalnym bezsensownym spieraniu się cenne sekundy na spoglądanie to na hienę, to na lwicę, to znowu na lwa. Nietuzinkowe towarzystwo im się tu zebrało, ale, o dziwo, Jasnowłosa nie czuła się niepewnie. Może sprawiała to obecność brązowo-białej, którą najwyraźniej zdążyła już polubić?