Król Lew PBF
Dno wąwozu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Pustkowie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=66)
+---- Dział: Kanion (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=67)
+---- Wątek: Dno wąwozu (/showthread.php?tid=757)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20


RE: Dno wąwozu - Vult - 06-11-2015

Jakby to nie brzmiało nie była nieuprzejma, po prostu już taką gadkę ma.- To był komplement. -Dodała sucho i ziewnęła ponownie szeroko otwierając dziób. Musi się zdrzemnąć choć na chwilę. Gospodarz tej jaskini nie powinien się obrazić za to, że właśnie schowała łeb pod skrzydłem i zasnęła. Panie mogą spokojnie rozmawiać i tak nic nie usłyszy dopóki się nie zbudzi. A Israel, cóż... pozostawił skałę bez ochrony. Może zostać, poszukac medyka jakiegokolwiek, upolować coś dla wszystkich ocieplając tym samym negatywne pierwsze wrażenie u Kiu. Lub poinformować Sadism'a gdzie się pierzasta obecnie znajduje. Vult smacznie spała sapiąc trochę głośno. jak się obudzi z chęcią by przeszła się na spacer w poszukiwaniu padliny. Ona sama nie była dobrym łowcą, szukała tylko okazji.


RE: Dno wąwozu - Iris - 06-11-2015

Lwica przysłuchiwała się rozmowie, mimo słów Vult, Iris nie czuła się bohatersko, bo w końcu nie uratowała tego lwiątka, ani siebie, a tym bardziej nie zaatakował jej krokodyl. Nawet nie podeszłaby do takowego stworzenia. Może same starania uratowania rodzeństwa wystarczyły, ale co z tego skoro niemal przypłaciła to życiem. Gdyby cofnęła się w czasie pewnie postąpiłaby tak samo, bo to w końcu było jej rodzeństwo, a rodziny się od tak nie zostawia. Nawet jeśli sama walka z lwem kilkakrotnie od niej większym była po prostu głupotą. Mimo że zdawała sobie sprawę że takiej walki nie da się wygrać, zwłaszcza jak było się lwiątkiem... Z myśli wyrwały ją słowa Kiu, zwrócone do niej.
- Z chęcią pomogę, a i tak tym łapaniem gryzoni ci się pewnie nie odwdzięczę... - przyznała, dodając: - Bardzo ci dziękuje, mam tylko nadzieje że nie będę sprawiać kłopotu...
Iris miała nadzieje że nie zawiedzie, z trzema łapami znacznie trudniej było jej polować niż kiedyś, ale dawała radę, bo inaczej nie przeżyła by podróży, musiała coś sobie złapać, w tym przypadku gryzonie. Żeby móc się posilić. Na głodzie nie doszłaby zbyt daleko.


RE: Dno wąwozu - Kiu - 08-11-2015

Spojrzałam na sępice jak ta zasnęła. Przyda jej się zregenerowanie sił. W tym stanie powinna odpoczywać i miedzy czasie trenować aby wszystko dobrze jej tam się zrobiło.
-Nie ma problemu, jak dojdziesz do siebie i poczujesz się pewniej chciałabym cie sprawdzić- Rzekłam do niej spokojnie, w końcu lwica musi być gotowa na obronę siebie jak pójdzie gdzieś na sawanne. Chciałam sprawdzić co umie i ile aby w razie czego potrenować ją no i jej pewność siebie. Tego je brakowało a przy braku kończyny może to skończyć się dla niej albo śmiercią albo naiwnym motaniem przez jakieś grupy, lub tych co o tym księżycu gadają. Oni gadane maja i robią wodę z głowy.


RE: Dno wąwozu - Iris - 08-11-2015

- Dobrze, tylko że nie znam tutaj żadnych miejsc i nie wiem którędy pójść żeby trafić na jakąś sawannę - przyznała, bo w końcu nie wiedziała gdzie się udać żeby coś upolować lub czegoś się napić. Wędrując dalej pewnie by znalazła takie miejsca, albo napotkałaby na swej drodze kogoś kto nie byłby tak dobry dla niej jak Kiu. Położyła się w końcu na ziemi, nabrała nieco więcej zaufania, miała tu przecież nocować, musi poczuć się bezpiecznie żeby spokojnie przespać noc i nabrać sił na polowanie. Chciała zrobić na Kiu jak najlepsze wrażenie i pokazać jej że może się do czegoś przydać, w końcu taka była umowa, miała pomóc zdobywać pożywienie. Jednak przede wszystkim nie chciała być ciężarem i nagminnie korzystać z gościnności hieny nie robiąc zupełnie nic.


RE: Dno wąwozu - Kiu - 08-11-2015

-Na razie to obie musicie zbierać siły, ja pójdę coś upolować, podróż na pewno cie wymęczyła- Rzekłam lekko uderzając ogonkiem o ziemię.
-Najpierw regeneracja sił, a potem można popolować- Tak na nic się zda jeśli zacznie po podroży polowania, trzeba nabrać sił i dojść do siebie. Takie było moje zdanie.
-Wiesz nie jest łatwo być, że tak nie ładnie to ujmę, wyrzutkiem- No takie trochę nie ładne słowo ale tak bywało. Ja jako hiena byłam za sam fakt bycia kim jestem, traktowana gorzej przez większość. To bardzo głupie podeście, zakładać, że ktoś jest gorszy bo nie jest lwem. To był powód, dlaczego nie przepadałam za nimi. Wielcy łowcy ta.. jasne.


RE: Dno wąwozu - Iris - 08-11-2015

Lwicy na samo słowo o jedzeniu, zaburczało w brzuchu. Mimo że po drodze coś tam sobie łapała, najczęściej jakieś nieostrożne i mało inteligentne gryzonie, jak myszy czy nornice. To i tak nie jadła dość długo. Z jakieś dwa dni. Już chciała odmówić, nie chciała żeby ktoś za nią polował, sama powinna sobie zdobyć pożywienie, a nie wykorzystywać innych, ale na prawdę była głodna i odpuściła.
- Fakt, teraz nie wiele bym zdziałała... - przyznała racje hienie, zawsze jak bywała zmęczona to ciężko jej było coś złapać, robiła mnóstwo błędów, czasami wręcz głupich, dlatego odpoczynek był taki ważny. Gdy Kiu wspomniała o wyrzutkach Iris przypomniała sobie o rodzicach, zawsze zastanawiała się za co ich wygnano. Jak zadawała im pytanie "dlaczego" jak to miało w zwyczaju małe lwiątko, bo wtedy nim była, to nigdy jej nie odpowiedzieli. Teraz już nie miała kogo o to pytać.
- Moi rodzice byli wyrzutkami... - wymsknęło jej się przez zamyślenie.


RE: Dno wąwozu - Kiu - 08-11-2015

Zastrzygłam lekko uchem i spojrzałam na nią.
-Czyli w pewien sposób wiesz jak to jest- Rzekłam spokojnie do niej. To nie jest nic miłego ale da się z tym żyć, trzeba sobie wyrobić pewna siłę jak i odporność. W innym wypadku można się załamać całkowicie. Podeszłam do lwicy i lekko łbem ja szturchnęłam o szyję.
-Tutaj masz nowy początek i sam zadecydujesz jak będą cie inni widzieć- Tak czy przez pryzmat kaleki czy silnej lwicy, która mimo trudności nie da sobą pomiatać innym. Skierowałam się ku wyjściu.
-Wyjdę coś złapać, a wy tutaj nabierajcie sił, wiem, że okolica nie jest zbyt urocza ale dzięki temu nie przychodzą tutaj inni- Nie wiem jaka to miejsce ma historie ale czy to ważne? dla mnie nie.
-Niedługo wrócę- dodałam szczerzac ząbki. miałam zamiar coś nie dużego złapać i tutaj przynieść aby obie panny coś przekąsiły i nabierały sił. Przy wejściu szturchnęłam samca i ogonem klepłam go w bok.


RE: Dno wąwozu - Iris - 08-11-2015

- Tak, niestety - odparła, spuszczając smętnie głowę, było tyle rzeczy o których chciała zapomnieć, właściwie zapomniałaby najchętniej o całej przepełnionej cierpieniem przeszłości. Kiedy hiena ją lekko szturchnęła, podniosła wzrok, patrząc na Kiu. Słuchała po tym uważnie na to co do niej mówi. Słowa Kiu dodały lwicy nieco otuchy i wiary. Przepełniła ją cząstka nadziei. Po wyjściu Kiu, zapanowała jakaś taka pustka. Iris spojrzała na śpiącą Vult, potem na ściany jaskini, nic nie przychodziło jej do głowy, oprócz bolesnych wspomnień, a od nich chciała się oderwać. Miała szczęście że jest tutaj, a nie na zewnątrz gdzie nie wyglądało zbyt przyjemnie i każda szczątka przypominała o tym co nieuniknione, o śmierci, która czeka każdego. Iris jednak nie miała potrzeby żeby o tym myśleć. Chciała się zdrzemnąć, bo już zbierało jej się na ziewanie, jednocześnie wolała nie spać. Co jeśli ktoś tu jednak jest i je zaatakuje. Kiu zapewniała przed wyjściem o bezpieczeństwie tego miejsca, ale Iris miała wątpliwości, dla niej jakieś piękne miejsce byłoby bezpieczniejsze. Nie pomyślała że czasami może być odwrotnie. W końcu zaryzykowała, skoro Vult czuła się tu bezpiecznie, a ma przecież złamane skrzydło i jest od niej mniejsza, to ona tym bardziej powinna tu być bezpieczna. Lwica położyła łeb na przednich łapach zamykając oczy. Szybko zasnęła, nawet nie spodziewała się że aż tak szybko uda jej się usnąć. To było coś nowego, bo przyśnił jej się piękny sen, zamiast koszmaru. Byli w nim rodzice i rodzeństwo i ona jako małe lwiątko z przeszłości, w której nie była jeszcze kaleką. Wygłupiała się z całą rodzinką. Uśmiechnęła się przez sen. On jednak nie chciał zbyt długo trwać, obrócił się w koszmar, w którym uczestniczył okrutny lew, samo jego pojawienie sprawiło że Iris zaczęła wydawać z siebie pomruki podobne do krzyku, które mogły obudzić każdego w pobliżu.


RE: Dno wąwozu - Kiu - 08-11-2015

Wyszłam z jaskini i podążyłam na lepsze tereny. Tutaj to głownie gryzonie się kręciły i czasem jakieś zagubione zwierzątko. Zastrzygłam lekko uchem kiedy w końcu dotarłam na tereny poza kanionem. Tutaj była większa szansa na uplanowanie czegoś. Ta pora nie pomaga w tym, tak więc liczyłam na coś nie dużego. Najlepiej jakaś antylopa lub coś co zgubiło się. Tak taki cel byłby najlepszym. Po dość długim kręceniu się i szukaniu takiej słabej sztuki coś zauważyłam. Jakbym miała kogoś do pomocy to by nie było trzeba tak czasu marnować ale cóż. Widząc zranioną w kończynę antylopę wybrałam ją na cel. Polowanie sie zaczęło. Tylko czekałam aż odejdzie i wejdzie tam gdzie nie będzie mogła tak łatwo manewrować. Ruszyłam w pogoń za nią, ta uciekła jednak w końcu dorwałam a jak już ugryzę to nie puszczę. Złapałam ją za zdrową kończynę i po kilku minutach zwierze się poddało. Reszta jest oczywista. Szybko ciało zabrałam do kanionu. Zwierzyna nie jest duża ale cóż, nie można wybrzydzać. Wróciłam do jaskini.
-Macie posiłek, nie dużo ale lepsze to niż nic.
Tak zmęczyłam się ta całą gonitwa i ciągnięciem tego taki kawał drogi i pilnując aby nie trafić na jakiegoś lwa czy lamparta. Zjem to co zostanie, bardzo głodna nie byłam.


RE: Dno wąwozu - Iris - 08-11-2015

Gdy lew złapał za jej łapę i zaczął odrywać, obudziła się gwałtownie, ledwo dusząc w sobie krzyk. Zdezorientowana wstała, rozglądając się wokół. Po chwili gdy emocje opadły, lwica wróciła do rzeczywistości. Usiadła na ziemi, była przyzwyczajona do drastycznych snów, ten nie był pierwszy, dlatego też szybko się uspokoiła. Pamiętała jeszcze początek tego pierwszego snu, to było jej marzenie, wiadomo że nie realne, ale mogła marzyć o tym żeby być z rodziną, żeby być z nimi żywymi. Szczęśliwa. Po krótkiej drzemce wyciągnęła się, przeszkadzało jej to trochę że nie mogła porozciągać trochę drugiej tylnej łapy, ale jej przecież nie miała, więc nie było to możliwe. Ponownie usiadła, po czym jednak się położyła. Była ciekawa jak idzie Kiu, szkoda że przed wyjściem hieny nie życzyła jej udanych łowów, ale zwyczajnie o tym nie pomyślała. Miała jednak nadzieje że hienie dopisze szczęście i szybko wróci z jakąś zdobyczą. Po powrocie Kiu, Iris nie mogła się nadziwić widokiem martwej antylopy. Podeszła do niej, do jej nozdrzy dotarł przepiękny zapach. Już długo, żeby nie powiedzieć prawie nigdy nie jadła tak wyśmienitego posiłku.
- Dziękuje - powiedziała, zanim jeszcze zatopiła kły w mięsie. Nie spieszyła się, postanowiła zjeść tylko tyle żeby zaspokoić swój głód, a resztę pozostawić hienie, w końcu to ona się natrudziła i też powinna coś zjeść, po za Kiu była jeszcze Vult, ona też musiała się należycie posilić żeby dojść szybko do siebie. Tak więc Iris zjadła niewiele. Mimo że z łatwością pochłonęłaby z pół antylopy.


RE: Dno wąwozu - Israel - 09-11-2015

Nie był tu do niczego potrzebny. Vult ma zapewnioną opiekę, więc nie trzeba jej pilnować. Nie odzywając się, wyszedł z domu hieny. Ruszył w kierunku siedziby Bractwa. Zostawił skałę bez opieki, więc nie wiadomo, czy ktoś się tam nie pojawił.

//z. t.//


RE: Dno wąwozu - Vult - 10-11-2015

Zbudził ją dopiero nęcący zapach świeżego mięska. Nawet wcześniejszy krzyk Iris przez sen został zignorowany. Otworzyła najpierw zdrowe ślepie a potem to naznaczone bliznami. Przekrzywiła głowę wpatrując się w antylopę. Nie była jakoś szczególnie głodna, bractwo dobrze dbało o zapasy. A nawet jeśli, któreś zaczęły się psuć jej to w niczym nie przeszkadzało. Stąd zazwyczaj jadała ostatki pozwalając by inni zaczerpnęli dobrego mięsa, jej nadgniłe krzywdy nie robiło. Podniosła się ociężale i podeszła do zwłok. Nie patyczkując się przejechała szponami po szyi rozcinając skórę. Dziobem zaczęła wydzierać mięso. Kiedy skończyła z szyi zostały same kręgi. Oblizała zakrwawiony dziób. Przejadać się nie było sensu, pożywienia zostało tyle że i samice spokojnie się objedzą.
Rozejrzała się po towarzystwie i zauważyła znikniecie Israela. Ciekawe czy powiadomi innych o tym gdzie się znajduje. I z kim.
- Kiu, czemu nam pomagasz? - O ile wcześniej nie myślała o tym zbyt wyczerpana była tak teraz, masa pytań pchała jej się do głowy.


RE: Dno wąwozu - Kiu - 13-11-2015

Kiedy sobie przekąsili antylopę sama zabrałam się za jedzenie. Ja tam nie gardziłam ani świeżym ani starym mięsem. To atut taki. Po pytaniu Vult uniosłam lekko brew.
-A czemu nie?- Zapytałam się jej- To, że jestem hieną nie oznacza, że muszę zachowywać się egoistycznie, a dbanie o innych to coś złego?- Dziwne pytanie, czy bractwo tak jej namąciło w tym łbie? Że pomoc zawsze musi nieść za sobą coś, niczym układ. Coś za coś? Do tego cieszyłam się obecnością innych. Nie lubiłam takiego bycia ciągle samemu.


RE: Dno wąwozu - Vult - 13-11-2015

- Rzadko spotykane... - Podwinęła jakoś chore skrzydło by nie zwisało. Skrzywiła się, dalej bolało. Musiałaby najchętniej czymś to owinąć. Wróciła jednak do urwanego wątku. - Szczególnie, że mało kto pomaga bezinteresownie. Zazwyczaj kryją się za tym jakieś powody. - Nigdy nie pomogła z czystej dobroci serca. Zawsze widziała w znajomościach czy innych aspektach korzyści do wykorzystania. I tak myślała Vult, że Kiu kiedyś będzie chciała wyegzekwować to, że udzieliła im schronienia i żywności. Przez swój egoizm nie potrafiła dostrzec, że da się inaczej działać.
Zerknęła kątem oka na Iris i jej brak łapy. Bez niej ciężko będzie utrzymać jej równowagę, o szybkim biegu nie wspominając. Przydałoby jej się coś co mogłoby zastąpić brak tej kończyny. Proteza. Kłapnęła dziobem zamyślona. Zaprawdę, przydałby im się obu medyk.


RE: Dno wąwozu - Iris - 13-11-2015

Szybko skończyła się posilać, przysiadła kawałek dalej od antylopy. Wylizała najpierw przednie łapy, którymi pomagała sobie przytrzymując antylopę, podczas odrywania od niej soczystego mięsa. Następnie przemyła pysk, porządnie go też oblizując od krwi. Długo już nie jadła tak dobrze. Przy okazji usłyszała rozmowę Vult i Kiu. Sępica zadała dobre pytanie, które także zastanawiało Iris. Wierzyła jednak temu co mówi Kiu, mając jakieś tam małe wątpliwości. Potrzebowała kogoś, kto by ją zaakceptował i jej pomógł, a to właśnie zrobiła Kiu. Nie wierzyła że hiena może je chcieć wykorzystać. Z resztą była pewna że do niczego by jej się nie przydała kaleka lwica. Co mogła by zyskać dzięki niej? Iris nawet nie miała rodziny, no może poza ojcem, ale ten już dawno zapomniał o swojej rodzinie. Znając go pewnie gdyby wiedział że Iris straciła łapę nie chciałby nawet nazywać jej już córką. Iris doskonale pamiętała jak wymagał od niej i od matki żeby były silne. I kiedy je zostawił gdy one zaczęły wlec się z tyłu, nawet się nie obejrzał. Myśląc o tym Iris nieco posmutniała, usilnie próbowała sobie przypomnieć jakieś dobre chwilę, które jej się przytrafiły, ale za każdym razem zostały wypierane przez te złe. Lwica w końcu się położyła, starając się nie myśleć już o niczym. Błądziła wzrokiem po ścianach jaskini.