Król Lew PBF
Dno wąwozu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Pustkowie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=66)
+---- Dział: Kanion (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=67)
+---- Wątek: Dno wąwozu (/showthread.php?tid=757)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20


RE: Dno wąwozu - Kiu - 16-11-2015

Westchnęłam an słowa sępicy.
-To, że jak widzę w bractwie zawsze coś za coś, nie oznacza, ze wszyscy tacy są- Powiedziałam i zastrzygłam lekko uchem- Co ja mogę chcieć o sępa, który nawet latać nie może? Może myśląc typu coś za coś powinnam była cię zostawiać aby ktoś się zeżarł. Nie Vult, nie jestem taka
To, ze jestem hiena nie oznacza, że mam zachowywać się egoistycznie, w końcu my hieny tworzymy o wiele bardziej zorganizowane i bardziej społeczne stada niż lwy.
-Mogę wyruszyć poszukać medyka dla was ale wtedy wolałbym abyście nie opuszczały kanion...
Lwica nie potrzebuje go na już ale ptaszynka. Zastawiałam się chwilę. Cięzko kogoś takiego znaleźć...


RE: Dno wąwozu - Vult - 17-11-2015

Nie rozumiała, przynajmniej nie jeszcze. Dla sępa wymiana coś za coś nawet choćby przydatnych informacji była wiele warta. Do tego wymianę pomocy uważała za coś wyjątkowego. Przysługa za przysługę a jeszcze lepiej jak ma się dłużników. Pomaga to też wielce w manipulowaniu. Dlatego poniekąd Vult była tak mało chętna na otrzymanie pomocy, wiedziałaby że musiałaby kiedyś się odwdzięczyć. Nawet jeśli miałoby to kolidować z prawami bractwa narażając ja na inne problemy.
Pokręciła łbem przecząco.
- Realizujemy swoje cele. - Nie chciała się więcej na ten temat rozwodzić. Szczególnie, że do niedawna miała cel w życiu, teraz zgubiła się w tym wszystkim. Utraciła sens życia i jedyne co ją jeszcze ratowało od samobójczej śmierci z głodu to wykonywanie obowiązków dla bractwa.
- Wolałabym wyruszyć z tobą. -Uniosła łeb patrząc wyczekująco w oczy Kiu. Nie zniosłaby kolejnej odsiadki na przymus w ponurej jaskini.


RE: Dno wąwozu - Kiu - 18-11-2015

-Zwał jak zwał- Wzruszyłam ramionami, zaś jej kolejna wypowiedz zaskoczyła mnie trochę.
-Niby jak?- Zapytałam się sępicy. Nieść mogę ale ile, w końcu ona nie jest małym ptaszkiem. Westchnęłam
-Mam pomysł pewien- Rzekłam i zamilkłam analizując- Mogę ci to skrzydło spróbować usztywnić aby się zrosło lepiej lub abyś je bardziej sobie nie uszkodziła- No tylko jeśli już to trzeba by było pozbyć się tych piór, a to na pewno przyjemne by nie było.


RE: Dno wąwozu - Vult - 18-11-2015

- O, tak. -Odparła wystawiając łapę machając przy tym swoim szponem na boki. Może i latać nie może, ale sił w odnóżach jej przecież nie odjęło. Siedząc na grzbiecie Kiu, nie tylko by ciążyła ale i znacznie spowolniła wędrówkę.
Popatrzyła zaciekawiona gdy hiena zaintrygowała ja swoim pomysłem. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że tamta chciała przy okazji pozbawić ją drogocennych piór.
Wizja usztywnienia skrzydła by nie zwisało i chociaż się jakoś zrosło była nad wyraz kusząca.
- Naprawdę? To... bardzo miłe z twojej strony. - W jej głosie dało się wyczuć nutę wdzięczności.


RE: Dno wąwozu - Iris - 18-11-2015

Usiadła usłyszawszy że Kiu chce wyruszyć po medyka dla Vult i dla niej. Nie podobał jej się ten pomysł, niedawno uciekła od jednego i to właśnie jego obwiniała o utratę łapy, nie rozumiała że ten szaman chciał dobrze, że ją ocalił. W jej głowie były same wątpliwości, uznała że każdy szaman czy medyk jest zły i będzie chciał ją skrzywdzić. Jednocześnie pamiętała jak jej matka opowiadała jej wielokrotnie że dzięki nim, wiele zwierząt może szybko wyzdrowieć, że są w stanie pomóc w każdej dolegliwości. Już sama nie wiedziała co o tym myśleć, bądź razie nie ma zamiaru popełnić tego samego błędu, nawet nie zbliży się do medyka, w obawie przed tym że mógłby jej coś zrobić zamiast pomóc.
Słysząc że Vult chce pójść razem z Kiu, Iris szybko zrozumiała że zostanie tu całkiem sama, ale jak zechce pójść z nimi to przez podróż mógł zobaczyć ją ktoś obcy i jej brak łapy, a tego bardziej się obawiała niż samotności. Mimo to i tak nie chciała tu zostać, zupełnie sama. Bała się że sobie nie poradzi, że jak gdzieś wyjdzie, chociażby napić się wody, to albo się zgubi, albo ktoś ją zaatakuje, bezpieczniej byłoby jednak pójść z Kiu i Vult. W jaskini przecież też mógłby ją ktoś odwiedzić, choć jest to mało prawdopodobne.
- Też wolałabym pójść z wami - wtrąciła się, zastanawiając się co zrobi ze swoim brakiem łapy, przecież nie da się tego ukryć, przed oczami innych zwierząt.


RE: Dno wąwozu - Kiu - 19-11-2015

-To postaram się ci ja usztywnić i potem możemy spróbować poszukać medyka, zgadzacie się?- Zapytałam się pozostałych pań. Na upartego mogłam iść sama ale pewnie one też by poszły na własną łapę szukać. A to nie jest najlepszy pomysł tak się rozdzielać. Spojrzałam uważniej na Vul- Ale zdajesz sobie sprawę, ze będę musiał pozbyć się części piór?- Zapytałam, bo nie byłam pewna czy ona sobie z tego zdaje sprawę- Boje się, ze inaczej źle ci to zrobię- Wolałam ja ostrzec, pióra mogłyby mi ograniczyć możliwość operowania przy jej kości.
-Wytrzymasz jeszcze trochę Iris?- Zapytałam się lwicy, bo rozumiem w pewnym sensie czemu chcą się stąd wydostać ale czasem lepiej posiedzieć w bezpiecznym miejscu.


RE: Dno wąwozu - Vult - 22-11-2015

Pozbyć się części piór? Jej pięknych brązowych piór! Zerknęła na Kiu czy mówi to poważnie, potem na Iris i jej brak łapy. Zachwiała się prawie tracąc równowagę, nawet pobladła na skórze. Wydała z siebie nieartykułowany dziwny jęk. Już nawet chciała hienę wyminąć i uciekać szukając samej jakiejś pomocy. Jednakże po chwilowym namyśle mogłoby to być najlepsze rozwiązanie. Skrzydło trzeba byłoby jak najszybciej usztywnić jeśli miałaby kiedyś znów latać.
Czuć znów wiatr w piórach.
Zebrała się w sobie stając z powrotem na równe łapy.
- Zgadzam się. - Rzekła cicho acz stanowczym głosem. Zabieg będzie bolesny ale w tej chwili jest w stanie poświęcić znacznie więcej dla możliwości powrotu wzniesienia się na nieboskłon.


RE: Dno wąwozu - Miyuki - 23-11-2015

Na szczęście, ich problem po części rozwiązał się sam. Lwica rzadko zapuszczała się w te okolice. Były praktycznie bezludne, nie było tutaj zwierzyny, wody. Były o wiele bardziej przyjazne tereny, po których mogła swobodnie stąpać, ziemie nienależące do nikogo. Choć, racjonalnie patrząc - miała prawo przebywać w najżyźniejszej części Lwiej Krainy. We własnym domu i królestwie.
Kanion był miejscem, do którego przychodziła, gdy chciała pobyć sama. Tutaj nikt nie chciał przychodzić. Kto o zdrowych zmysłach szukałby czegokolwiek na tej jałowej ziemi? Nawet i ona spędzała tu tylko dzień i wracała. To złe miejsce. Teraz jednak, wiedziona hałasami, jasnolica szła spokojnie. Była ciekawa, kto tak hałasował. Co za stworzenia tu przywlokło. Nie czuła strachu - za wiele w życiu widziała, za dużo osób pożegnała, by bać się. Jeśli to coś jest złe... To nawet lepiej. W końcu nie będzie sama na tej ziemi.
Co za niespodzianka.
Lwica, leżący sęp i hiena.
Zamrugała zdziwiona, po czym mruknęła, dając do zrozumienia, że nie są sami. Nie stanowiła dla nich zagrożenia.
Co tutaj robicie - zdawały pytać jej oczy.


RE: Dno wąwozu - Iris - 23-11-2015

- Może też mogłabym jakoś pomóc? - zaproponowała Iris, słysząc że Kiu chce usztywnić skrzydło sępicy. Raczej nie miała w tym żadnego doświadczenia, myślała raczej o drobnej pomocy, typu coś przytrzymać lub poszukać coś przydatnego.
- Wytrzymam, raczej nigdzie mi się nie spieszy... - odpowiedziała nieco zakłopotana na pytanie Kiu. Szczerze wolałaby się nikomu nie pokazywać, ale nie chciała być tu sama. Gdyby chociaż Vult zostałaby z nią i obie zaczekałyby na Kiu, która wróciłaby z medykiem, o ile udałoby się jej go znaleźć. Iris byłoby raźniej, chociaż i tak do końca nie zniknęłyby obawy. I nie wiadomo ile by to trwało. Chyba jednak lepiej dla wszystkich wyruszyć razem, lwica przecież nie będzie mogła wiecznie siedzieć w jaskini, podobnie jak Vult. Przecież trzeba coś zjeść czy się napić aby przeżyć. Jedzenia puki co nie zabraknie, ale w końcu i antylopa upolowana przez Kiu się skończy.
Do uszu Iris dobiegł jakiś dźwięk i to nie był zdecydowanie ani głos hieny, ani sępicy to było coś znacznie cichszego i zdaje się że należącego do innego zwierzęcia. Odwróciła głowę, w jednej chwili widząc obcą lwice. Iris była zwrócona do niej prawą stroną i na dodatek siedziała, w tej pozycji, obca raczej nie mogła dostrzec jej braku łapy. Mimo to spanikowała i prawie by wstała gdyby w czas nie dotarło do niej że lepiej będzie usiedzieć w miejscu. Przez stres wymachiwała lekko końcówką ogona, który bardziej przysunęła do swojego lewego boku.


RE: Dno wąwozu - Vult - 23-11-2015

Nie zauważyła Miyuki, była zbyt zajęta a raczej przerażona wizją utraty piór i nastawiania skrzydła. Dopiero nerwowa reakcja Iris sprawiła, że obejrzała się. Jej wzrok zdawał się również pytać co tu robi kolejna lwica.
- Kiu, miewasz tu jak widzę często gości. Na samotność nie będziesz narzekała.
Stala wyprostowana sztywno. Nie wyglądało by tamta miała atakować, ale w razie agresywnej reakcji była gotowa do ucieczki.


RE: Dno wąwozu - Kiu - 23-11-2015

-Zawsze możesz się przydać- Jeśli ktoś wyrażał chęć pomocy to czemu by nie, a mnie byłoby trochę łatwiej. Zastanawiałem się jak za to się zabrać ale pewien plan miałam i to jak na me oko całkiem dobry.
-Właśnie, że nie- Rzekłam do Vult i podeszłam do nowej lwicy.
-Czego?- Rzuciłam do niej- czy nie macie węchu? Mieszkam w tym kanionie od wielu miesięcy, ostatnio nie było mnie może dwa tygodnie a już się mi na łeb zrzucają osoby, od tak jakby granica była czymś obcym- Tak, czułam się lekko zirytowana, bo jeśli ja przekroczę czyjąś granicę, nawet nie wiedząc o tym najpewniej do razu albo szybko zostanę wyproszona. Do mnie się jednak od tak zlatują, bo co, bo hiena? Nie miałam pojęcia, ze jest znachorem i może sie przydać.
-To mój dom i moja ziemia- Dodałam mając uniesiony ogon ku górze i lekko szczerząc kły do obcej. Nie znałam jej zamiarów a ta wydawał się jakby nie przejmować tym wszystkim. Nikt mnie nie odwiedzał przez te miesiące, a może to tacy właśnie obcy kiedy mnie nie było porwali lub zabili Voiego. Zabolało samo wspomnienie o niem ale trzeba żyć. Byłam wrogo i nieufna wobec lwów. Tym bardziej obcych lwów. Bywało kilak wyjątków ale cóż. Wyjątki potwierdzają regułę. Nie miałam pewności co ta lwica chce a nie chciałam i nie mogłam pozwolić aby ta coś zrobiła reszcie. W końcu Vult łatwym łupem jest, a Iris mimo, że pewnie walczyłaby odważniej to nie ucieknie daleko.


RE: Dno wąwozu - Miyuki - 25-11-2015

Fuknęła na Kiu. Jak ta hiena w ogóle śmie się zwracać do lwicy? Do niej? Wiedząc jednak, że jest sama, a ich jest więcej, w dodatku być może rzeczywiście weszła na teren hieny - ona chyba nie umie za bardzo oznaczać terenu, nic nie czuć - postanowiła spuścić z tonu - Pardon. Nie chcę zaburzać ani twojego spokoju, ani twoich towarzyszek, zabierać ci domu czy coś w tym stylu. Odejdę stąd jak najprędzej - odparła spokojnie. Postawą ciała nie okazywała agresji, nie była też jednak uległa. Trochę to byłaby przesada, gdyby miała się płaszczyć przed hieną, jakąś lwicą i sępicą. Nie ona, królowa. Nie zdradziło tej myśli jej spojrzenie, niemniej - tak właśnie było.
- Niemniej, skoro już tu jestem... Jestem Mi. Miło was poznać - uśmiechnęła się kącikiem ust. Lepiej było podać jakiekolwiek imię. Nie lubiła kłamać, ale głupotą jest podawanie swojego prawdziwego imienia.
Spokojnie, nie bójcie się, przecież was nie zjem.
- Wszystko w porządku?


RE: Dno wąwozu - Vult - 26-11-2015

Poruszyła się niespokojnie trzepocząc zdrowym skrzydłem a choremu pozwalając bezwładnie zwisać. Patrzyła na nią zdrowym i pokiereszowanym ślepiem. Nie, nie jest z nimi w porządku. Wyjątek stanowi hiena. Jednak nie wtrącała się w ta wymianę zdań. Czekała cierpliwie a może uda jej się gdzieś na chwile odejść po cichutku, pospacerować. Potrząsnęła łbem, nie, nie może. Poczeka aż Kiu jej usztywni skrzydło. Westchnęła ciężko wypuszczając dziobem spora ilość powietrza.


RE: Dno wąwozu - Kiu - 27-11-2015

-Mi?- Uniosłam brew obserwując ją. Dziwne imię ale nie miałam zamiaru się jakoś rozmyślać nad tym zbytnio.
-Jestem Kiu- Rzekłam lwicy i lekko poruszyłam końcówką swego ogonu.
Na jej kolejne pytanie lekko zastrzygłam uchem obserwując ją ciągle z uwaga.
- Dlaczego pytasz... Mi- No cóż wolałabym wiedzieć, może lwica nie wykazuje wrogich zamiarów ale z lwami nic nie wiadomo. Jednak skoro ta lwica już tutaj jest może odpowie mi na pytanie. Może ona będzie znała jakiegoś medyka. Ja bym usztywniła sępicy skrzydło ale nie będę w stanie nic z kością zrobić czy ranami.
-Znasz może jakiegoś medyka?- zapytałam się jej nadal stojąc przy wejściu zagradzając przechodzenie dalej.


RE: Dno wąwozu - Iris - 29-11-2015

Iris obserwowała uważnie obcą, wywijając w obie strony wolno, ale też nerwowo końcówką ogona, która bezdźwięcznie uderzała o ziemie, strasznie się stresowała. Nawet nie zauważyła że przez to raz podnosi lekko prawą, a raz lewą przednią łapę, ledwie jakieś kilka minimetrów nad ziemią.
Od momentu utraty tylnej łapy ani razu nie miała styczności z kimś ze swojego gatunku. Myślała już o ucieczce, bo po prostu szukała jakiegoś wyjścia z tej sytuacji. Ale nie zamierzała nigdzie uciekać. Zupełnie by jej się to nie opłaciło, przecież miała być silna, ale to było dla niej takie trudne. Z resztą miałaby zostawić Kiu i Vult? Przecież Kiu jej pomogła i dała schronienie, miałaby teraz okazać niewdzięczność? To nie było w jej stylu. Na szczęście Kiu zajęła nieznajomą rozmową i osłoniła je obie, ją i Vult. Iris nieco ochłonęła, pocieszała się myślą że tamta lwica sobie pójdzie. Usłyszawszy jej imię trochę się zdziwiła. "Mi? Co to w ogóle znaczy?" pomyślała, po czym przyszła kolejna myśl, o tym że nigdy nie spotkała nikogo z dwuliterowym imieniem. To tak ją zajęło że zaczęła być ciekawa nieznajomej, lecz tylko przez chwilę, bo znów powróciły do niej czarne myśli. Co będzie jak Mi zobaczy jej brak łapy? Jak zareaguje? Obawiała się najgorszego, jak to miała w zwyczaju. Niestety charakteru nikt nie wybiera, a wspomnienia i złe doświadczenia nigdy nie znikną z pamięci, no chyba żeby się ją straciło. Tak więc przez swój charakter i doświadczenia Iris uznała Mi za zagrożenie i jak się można było spodziewać odczuwała strach, którego wcale nie chciała okazywać, ale to niestety było po niej widać, oby tylko obca nie zwróciła na to uwagi.