Król Lew PBF
Jeziorko Duchów - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Równina (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=71)
+--- Wątek: Jeziorko Duchów (/showthread.php?tid=77)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16


RE: Jeziorko Duchów - Dart - 25-10-2012

Dart był w tym momencie tak oschły jak tylko mógł być. Jego pysk przybrał obojętnego wyrazu, w ślipiach jeszcze delikatnie tliła się irytacja, aczkolwiek i ta wkrótce zniknęła. Nawet nie wiedział jak ubrać w słowa wszystkie emocje które targały jego burą dupą - złość, strach, przestroga, zrezygnowanie. Jeśli Padme zamierza wykazywać jakąkolwiek chęć egzystencji wraz z Płonącymi, to on nawet nie zamierzał już więcej na nią patrzeć. Był na granicy, w zasadzie jedna chwila dzieliła go od uznania, że właśnie stoi twarzą w twarz z wrogiem którego należy zrównać z ziemią, przerobić na pokarm dla sępów i hien.
- Nie powinno cię nawet obchodzić to, co ja myślę. Nie mnie osądzać i nie mnie karać. - odezwał się w końcu, po tej jakże wyczerpującej chwili w której to królowała niezręczna cisza. Wprawdzie miał zamiar coś jeszcze dodać do swej wypowiedzi, ale się wstrzymał. Sądził że to jest jakże oczywiste. Zdawał sobie sprawę ze swojej rangi. Z jej znaczenia i tego, czego się od niego wymaga. Był wierny dawniej Złej, teraz rodzinie. To był fakt. Ale czerwonogrzywy wcale nie traktował tego jako wady, ograniczenia, wręcz przeciwnie, to było jego zawszone powołanie, tym się szczycił i to kochał. Miał cel dla którego warto zarówno umrzeć i żyć. Umrzeć, w obronie przekonań, żyć by móc o te przekonania walczyć. A teraz, gdy dostał kolejną szansę nie zamierzał tego spierdolić.
Odwrócił się od lwicy i zaczął powoli ze spuszczonym łbem kierować się w stronę skały. Nie zamierzał jej ani zatrzymywać, ani namawiać. Ba, czuł się nawet wzgardzony. Po co szukać korzeni, skoro ma się już wokół siebie bliskich dostarczających schronienia? Jaki jest sens ranić ich, w ogóle wykazując chęci do odnalezienia tych, którzy jeszcze tak niedawno tobą wzgardzili? Powiedzmy sobie szczerze, Darta ukuła w lwie serducho myśl o tym, że Padma w ogóle może się od nich odwrócić, co też bardzo chciał pokazać swoją postawą, nadal miał nadzieję że ona jednak, po chwili namysłu zatrzyma go, krzyknie ''zaczekaj, wracam z tobą do domu, chodźmy już, nie chcę o tym myśleć'', albo przynajmniej cokolwiek.

[Nie mniej jednak Darciuch nadal pozostaje w temacie.]


RE: Jeziorko Duchów - Padme - 25-10-2012

Szczęka jej drgała, a oczy szkiły się od łez, które mimo wszystko nie opuściły ślepi beżowej. Jej postawa, jej jestestwo świadczyło o jednym wielkim mętliku, niezdecydowaniu.
Jednak w paru kwestiach Dart się mylił. Ona nawet nie myślała, by zostawić Świt. Tam jest jej małe miejsce na ziemi, tam znalazła swoje lokum. 
Nie sądziła, że bury odejdzie, że na miejscu uzna ją za zdrajczynię, kiedy ona była tylko młodą pacholicą, z serduchem jeszcze nie dokońca przesiąknięty jadem, jaki kiedyś w nią wkuto. 
Zaisnęła oczy, spuszczając łeb, by po chwili paść na ziemię, a Dart jedynie mógł usłyszeć ciche błaganie proszę.. Proszę nie zostawiaj mnie.


RE: Jeziorko Duchów - Dart - 25-10-2012

Zastygł w bezruchu z jedną łapą wyciągniętą przed siebie, jakby coś fizycznego broniło mu zrobić tego jednego kroku. Cholera, Dart, ty jednak masz sumienie... Tak stanąwszy bił się z własnymi myślami i tym, co należy zrobić, a czego uniknąć. Chciał nią wzgardzić, pokazać czym może się stać bez nich, czym wszyscy możemy się stać, jak nisko możemy upaść; mimo wszystko ona była tą rodziną o której tak ciągle wspominał, jeśli tak rozpatrzyć tą sprawę to w tym akurat momencie to on się odwracał. Byłby wtedy jeszcze większym debilem niż jest, ba, byłby nie tylko debilem, ale i hipokrytą.
Odwrócił się wolno, jakby nie wiedząc czego się po niej spodziewać. Już teraz nie miał serca odchodzić sobie jak niewzruszony skurwysyn. On nawet nie do końca nim był. Podszedł do niej i posłał zmieszane spojrzenie. Dlaczego akurat on? No proszę, nie mogło trafić chociażby na kochanego Moronka albo kogokolwiek, kto poradziłby sobie z tym wyborem lepiej, szybciej? Westchnął w duchu.
- Wróćmy razem do domu i już nigdy nie mówmy o tym, co tu zaszło. Jestem ślepy na Płonących, na Shun, Motanę, kogokolwiek. Od teraz ślepy i głuchy. Nie chcę mieć z tym nic wspólnego. - odparł siadając przy Padmie i lustrując ją uważnie spojrzeniem szmaragdowych ślepi. Nawet próbował się uśmiechnąć, aczkolwiek wyszło to bardziej jak niewyraźny grymas niż cokolwiek innego, a już na pewno nie uśmiech taki, jaki często gościł na jego parszywej mordzie. - To twoja droga. Twój wybór. Obiecuję ci, niech słońce będzie mi świadkiem, że nie zwrócę się przeciw tobie tak długo, jak długo ty będziesz z nami.
Skinął łbem. Choć tyle mógł powiedzieć, bo nic ponadto wypaplać nie mógł. Dlaczego zawsze lojalność musi być tak cholernie trudną kwestią? Dla niego pozostać wiernym było łatwo; dyskutować o wierności już nie.


RE: Jeziorko Duchów - Padme - 25-10-2012

Leżała na ziemi, a pysk schowała w wilgotną trawę, a na potylicy spoczywały obydwie łapy Pad.
Wysunięte pazury niemal wbijały się w cienką skórę na karku, a sama beżowa była bliska do samookaleczenia się.
Kolejna bliska jej osoba ją odtrąca, czy to tylko chore wyobrażenie jej podświadomości, która miała na celu doprowadzenie padmy do szaleństwa od jakiego teraz starała się uwolnić, a wysunięte pazury były wprost kuszącą ideą, do zajęcia się bólem, lub zapachem własnej posoki.
Jednak słysząc kroki, skutecznie oderwała myśli od chęci zadania sobie bólu, a zapach czerwonogrzywego sprawił, że atramentowe pazury schowały się z powrotem, odcinając ją od kuszącej chęci przebicia delikatniej skóry. To chyba podchodzi pod masochizm. Kto ją wie.
Dzwignęła się na roztrzęsionych łapach, patrząc na Darta, a mózg nie wierzył ślepią. Wiedziała, że spotka się z matką, pewnie i czerwonogrzywy to wiedział, a ona, mimo, iż nie chciała go stracić, wiedziała, że powinna ją zobaczyć, porozmawiać, a...Dart nie musi wiedzieć. Właściwie to nikt nie musi wiedzieć, zrobi tak, jak on, kierując się przewodnią myślą, że zapomnimy o tym co się stało.
Miała teraz ochotę albo paść na ziemię, albo schować łeb w jego grzywie, ale.. Bała się odrzucenia, czegokolwiek, co mogłoby ją zranić.
Kiwnęła mu łbem, na znak, że z nim wróci, tylko.. przytul mnie.


RE: Jeziorko Duchów - Dart - 27-10-2012

Pomimo tego że w gardle miał wielką kulkę czuł, że ta cisza zaraz go zabije. Stał tak jeszcze przez chwilę, a łapy miał jak z waty. Ani w jedną, ani w drugą. Czuł się jak zagubione kocię. Wielkie, zagubione kocię. Nigdy nie przypuszczał że ta sytuacja zakończy się w ten sposób, tą cholerną, martwą ciszą. Nie miał zielonego pojęcia jak zareagować na atak histerii lwicy, w zasadzie teraz chciał po prostu stąd odejść, wyparować, jak Montana. Szkoda tylko że to było poza jego zasięgiem.
- Wszystko w porządku.
Rzucił czymkolwiek, byleby tylko uciec od narastającego napięcia, po czym uśmiechnął się pocieszająco, nawet trochę nieporadnie do lwicy i zbliżył się do niej z wolna. Podniósł łapę, usiadł na ziemi i zarzucił ją na kark lwicy delikatnie zbliżając tą do siebie. Huh, gdyby znajdowali się w zupełnie innej sytuacji zapewne byłoby to jednoznaczne, ale teraz to był mało znaczący gest mający podnieść ją na duchu.
W gruncie rzeczy Dart nie widział w tym swojej winy, za wszystko obwiniał płonącą. Wiedział już co się szykuje, przewidział konsekwencje tego i skutki które mogą być wręcz tragiczne, jednakże nie muszą. Wszyscy się zmieniają, nawet Kami. W końcu po co miałaby ciągnąć stare zwady z Płonącymi skoro Zła już nie istnieje? Do tego jest Arto, zapewne obojętny na wszelkie konflikty, bo taki wydał się buremu po ostatniej rozmowie, chyba nawet kilka miesięcy temu, więc całkiem niedawno. Westchnął głęboko jakby pogrążając się w refleksji.


RE: Jeziorko Duchów - Padme - 27-10-2012

Czuła się, jakby Dart rozumiał jej myśli, a swoim gestem, tylko utwierdził ją w przekonaniu, że rzeczywiście tak może być.
Kiedy poczuła ciepło samca, obiema łapami objęła jego talię, opierając czoło, o jego klatkę piersiową, a słaby uśmiech rozświetlił lico beżowej samicy.
- Mam dość.- rzekła stanowczo, nadal wtulając się w czerwonogrzywego, ze zmrużonymi powiekami i uszami położonymi płasko do łba.
Ona zaś nie widziała winy u nikogo. Odrobina prawdy jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a dziś usłyszała ją zarówno od Darta, jak i od Montany, jednak obydwie prawdy miały nieco inne oblicze, mniej i bardziej bolesne, ale mimo wszystko, co co Dart nazwał jednoznacznie 'zdradą' zakuło ja najbardziej.
Nie wiedziała, na co się zdecydowała, oraz jakie mogą być względem jej działań konsekwencje. Martwiła się też o własną dupę, w stadzie miała bezpieczeństwo, przyszywaną rodzinkę oraz partnera a co by było, gdyby ślepo oddała się zabawie w odradzanie upadłego stada? Już teraz wiedziała, że jej życie zamieniłoby się w jedną wielką ucieczkę,a tego, na prawdę nie chciała.
Lwica delikatnie oderwała czoło od klatki zielonookiego, jednak dalej nie patrzyła mu w oczy, a po prostu cicho zaczerpnęła powietrza, by zdecydowanym krokiem ruszyć ku terenom Świtu, już ani jeden raz nie oglądając się za siebie, a przez ramię, rzuciła jedynie te słowa, które podświadomie samiec chciał usłyszeć, ot taki zbieg okoliczności.
- Wracajmy...do...domu.- wycedziła w końcu, wlokąc ze sobą swe łapy, w kierunku, które chciała nazywać 'domem'.


zt


RE: Jeziorko Duchów - Dart - 28-10-2012

Nie ruszył od razu za lwicą - zapewne ona zna te tereny już lepiej od niego - nie, zamierzał trochę bardziej przyjrzeć się temu dziwnemu miejscu. Obszedł jezioro dookoła przyglądając się uważnie tafli wody. Jak na jego gust była zbyt przejrzysta, a może jest po prostu przewrażliwiony? Zmrużył szmaragdowe ślipia. Był pewien że już nigdy tu nie powróci, nie kuśmy losu, następnym razem jak Filip z konopi może wyskoczyć mu Windu albo Chanon. Ble. Już na samą myśl go odrzuciło. I po raz kolejny zadał sobie to dręczące pytanie, dlaczego ja?! Przecież mógł przeżyć jeszcze te kilka tygodni w nieświadomości. No cóż, ale skoro już na jego barkach spoczął ciężar, odpowiedzialność za posiadaną wiedzę nie miał zamiaru dźwigać go samemu, a najlepszą powierniczką była oczywiście Kami. Kami z pewnością będzie skakać z radości i nie omieszka przypomnieć tym zapchlonym pierdzielom kto tu jest panem i władcą.
Potrząsnął bujną grzywą.
Nie był pewien reakcji burej ani nawet tego, czy warto ją informować. Z jednej strony mogła od razu zdusić ich w zarodku, z drugiej Dart naraziłby się na wyśmianie, czy to ze względu na to, że nikt by mu nie uwierzył, czy też Świt nie byłby zainteresowany jego słowami. Warto też się zastanowić jak im to przekazać. Przecież nie powie że spotkał się z duchem, no c'mon!
Jeszcze raz potrząsnął grzywą. Nie, za długo już tu siedzi. Wziął dupę w troki i wyszedł. Z kosmosu, o.

[zt]


RE: Jeziorko Duchów - Sheloth - 08-01-2013

Szedł. Szedł. Szedł. Właściwie, to już nie pamiętał, kiedy ostatnio nie szedł. A skoro nie pamiętał, to łatwiej było kontynuować wędrówkę, nadal stawiać krok za krokiem. Powoli bo powoli. Ale systematycznie i z ładnymi wynikami.
Ostatnie ze zniknięć nie przysłużyło się lwu ani trochę. Najwyraźniej sytuacja sprzed wielu już dni nadal dawała się we znaki, bo z pyska zniknęły wszelkie objawy dawnej wesołości, energii... i spokoju. Wyglądał na tak spiętego, że gdyby ktoś ledwo na niego wpadł, to mógłby potłuc sobie łeb. Jak posąg, tylko, że w ciągłym ruchu. Z sylwety lwa zniknęły jakiekolwiek oznaki jego dawniej dobrego stylu życia. Spokój? Regularne posiłki? Sen? Powariowaliście chyba. Jeśli wcześniej na lwich łapach był choćby gram tłuszczu, to teraz zastąpiły go napięte, wyraźne pod jasnym futrem mięśnie. Samo zaś futro znaczyły gdzieniegdzie ślady krwi z polowań, czy piach lub inny pył. Nie przejmował się zbytnio - jak trafiła się po drodze jakaś rzeka, to po prostu do niej właził. Dawała ukojenie.
Dlaczego, pytacie?
Otóż dlatego, że z oczu lwa nadal bez ustanku bił błękitny płomień. Dusza, serce, jak by tego nie nazwać - grunt, że w chwili gdy zobaczył wtedy Feliję (już dawno to było, ale co to ma za znaczenie), ta jego część zajęła się ogniem. Który trawił ją nieprzerwanie przez cały ten czas.
A kiedy czujesz gorąco i ból od którego nie da się uciec, prędzej czy później pojawi się nieuniknione. Wściekłość.
A potem, gdy ogień choć trochę zelżeje, przerodzi się ona w coś nowego. Chłodniejszego, bardziej pod kontrolą. Furię, ukrytą pod maską pozornego opanowania. Jak lawa, która choć zastygnie na wierzchu, wewnątrz pozostanie nie do wyziębienia na długi, długi czas. Zbyt długi, by dał się tak po prostu określić.
W przypadku lwiej duszy... może na zawsze.

Fakty były jednak takie, że lew kroczył powoli w bliżej nieokreślonym kierunku. Uniósłszy wzrok na swoje otoczenie, dostrzegł jeziorko. Co prawda całe ciało krzyczało "wskocz", począwszy od znękanych ciągłą wędrówką łap, na niegasnącym ogniu w jego trawiącym jego trzewia skończywszy, coś jednak mówiło mu, by nie pchać się do tego akurat zbiornika wodnego. Przynajmniej nie tak od razu. Zrobił w zamian za to wyjątek. Zatrzymał się. Usiadł i odetchnął. Otoczenie było spokojne, aż za bardzo. Jedynym oddechem słyszalnym dookoła był jego własny. Ale nie uspokoiło go to. Nic go przecież nie uspokajało.
Już nie.

[update 9.05.13]
Niezauważony przez nikogo lew odszedł już dłuższy czas temu. Pozostało po nim... nawet nie wspomnienie. Gdzie poszedł, nikt nie wiedział. Nie było na tych ziemiach nikogo, kto przejąłby się jego zniknięciem, a i on odwykł już od informowania bliskich o swoich coraz to nowych celach. Może dlatego, że pojęcie bliskich zatarło się już mocno w Szelotowym umyśle. Był sam. I sam krok po kroku szedł przed siebie.

z/t


RE: Jeziorko Duchów - Norion - 15-05-2013

Wreszcie dotarł do wodopoju. Kiedy znalazł się nad jeziorem, zatrzymał się nad brzegiem i rozejrzał się sięgając wzrokiem zarówno na oba krańce niecki, jak i dalszy koniec jeziora. Nie zauważając niczyjej obecności zniżył łeb nad lustro wody i zaczerpnął językiem kilka łyków orzeźwiającego płynu.

[ Dodano: 2013-05-15, 22:25 ]
Ugasiwszy pragnienie zanurzył jeszcze w jeziorze jedną łapę i odszedł. Zniknął gdzieś we mgle.


RE: Jeziorko Duchów - Shiya - 30-06-2014

Już nie taka mała Shiya udała się na jedną ze swoich pierwszych samotnych podróży. To znaczy, "samotnych" to może za dużo powiedziane, bo, znając życie, lada moment dogoni ją jej nieodłączny braciszek. Jednak, póki co, nic takiego nie następowało i gepardzica mogła zwiedzać nieznane tereny, pozbawiona jakiegokolwiek towarzystwa. Jak wszystko inne, także i tak sytuacja miała plusy i minuty. Niewątpliwą zaletę stanowił fakt, że nikt nie mówił jej, gdzie, kiedy i w jakim tempie ma zmierzać. Zaś pewny dyskomfort odczuwała z tego względu, że... Była sama. Ale tak zupełnie sama!
Odwróciła się. Stanęła w bezruchu. Nie widziała Shi, a mimo to odnosiła niewytłumaczalne wrażenie bycia obserwowaną. Zmrużyła oczy, próbując dostrzec cokolwiek za zasłoną mglistych oparów.
Mżawka i chłodny wiaterek bynajmniej nie wpływały pozytywnie na tajemnicza atmosferę tego miejsca.


RE: Jeziorko Duchów - Khayaal - 30-06-2014

Tajemniczą? Gdzie tam. Przyjazną, naturalną, domową - dla istot stworzonych we mgle i poprzez nią. Na przykład dla duchów. I ich córek.
- Zgubiłaś się?
Życzliwy głos Kuolemy objawił obecność ducha na chwilę przed tym, zanim kłęby mgły wyostrzyły się na konturach, zatańczyły, stwarzając nowy układ w kształcie lwiego cielska. I tak już pozostały, dając wrażenie materialności i pewnej spoistości, zwłaszcza, że jasne oczy były bardzo wyraźne. W ogóle: same okolice pyska były wyraźne, a im dalej, tym gorzej. Smętny pędzelek na końcu ogona bardziej nie istniał niż istniał, więc należało się go domyśleć z ruchów rozganianej mgły (a więc jednak: rzeczywisty!) tam, gdzie powinien się znajdować, gdyby był poruszany w leniwym takcie kociej ciekawości.
- Bo jeśli tak, z chęcią dotrzymamy ci towarzystwa. Nie mamy tu zbyt wielu gości.
Mlasnął na koniec i przeciągnął się, wystawiając łapy do przodu i zagarniając przestrzeń dookoła półprzejrzystymi pazurami. Gdyby był żywy, kręgosłup z pewnością by mu chrupnął - i kto wie, czy Shiya z przyzwyczajenia nie usłyszała tego dźwięku przed chwilą. Czasami tak robili. Ci, którzy nie nawykli do wierzenia zmysłom. Ale z drugiej strony była jeszcze kocięciem, nie powinna mieć przyzwyczajeń zabijających rzeczywistość.
Miło byłoby go obwąchać, wtedy na pewno dowiedziałaby się więcej.
Problem był jeden - zmaterializował się nad taflą wody, kilka metrów od brzegu.


RE: Jeziorko Duchów - Shiya - 30-06-2014

Małe cętkowane ciało Shiyi wpadło w niepowstrzymany napad drgawek. Jego właścicielka wzięła głęboki wdech, z przerażeniem wpatrując się w coś, czego nigdy wcześniej nie dane jej było dostrzec. Z początku powoli oddaliła się o kilka kroków, jednak nie potrafiła odejść na znaczną odległość. To światło, ten głos, słowa - pomimo lęku, jaki ją ogarnął, to niespotykane zjawisko przyciągało ją do siebie.
Uniosła łebek. Ciemne uszka odchyliły się do tyłu. Wiatr irytująco smagał szarą grzywkę.
- Ja...
Głośno przełknęła ślinę. Cóż miała odpowiedzieć? I, co ważniejsze, komu?
Niewyraźny kształt, co zaskoczyło młodą, zachowywał się zupełnie swobodnie i prawdopodobnie nie zależało mu na zrobieniu jej krzywdy czy choćby napędzeniu stracha.
Nie minęło wiele czasu, jak ciekawość wzięła górę. Nakrapiana panienka przybliżyła się do brzegu jeziora, w którego tafli z trudem rozpoznała własne odbicie - była smukłą, już coraz doroślejszą gepardzicą, nieprzypominającą tego futrzanego berbecia sprzed kilku miesięcy.
Prędko oderwała wzrok od samej siebie, bo, co zapewne zrozumiałe, nieodgadnionej natury postać wydawała się jej stokroć ciekawsza.
- Jesteś lwem? - Odważyła się spytać.
Przypominał jej lwa. Problem w tym, że, z tego co jej wiadomo, lwy wydawały się całkiem materialne nawet podczas ulewy i nie potrafiły lewitować nad wodą. Ale może akurat ten jeden umie?


RE: Jeziorko Duchów - Khayaal - 30-06-2014

- Byłem. A teraz jestem duchem.
Kuolema zgodził się z nią z zaskakującą łatwością. Coś w brzmieniu jego głosu zdradzało, że jest za stary na lwa - tak brzmiały najstarsze z nich, mające już wnuki i prawnuki, które szykowały się do przejścia na drugą stronę... i jakby im dodać jeszcze kilka lat.
- To znaczy... dalej jestem lwem, ale jednocześnie nim nie jestem. Mam wspomnienia lwa i jego odruchy, ale wiem więcej i potrafię inne rzeczy niż lew. A jednocześnie nie mam ciała lwa. Dla ciebie ważniejszy jest umysł czy ciało, panienko...?
Zawiesił pytająco głos. Hm, sam też się nie przedstawił, więc mogła nie wiedzieć, że chodzi mu o jej imię.
- A, wybacz, nazywam się Kuolema. Wracając do tematu, ty jesteś szarym gepardem. Zdecydowana większość gepardów, które znam, jest złota albo płowa, a nie szara. I z całą pewnością nie ma grzywek. A jednak jesteś gepardem, bo ja uważam, że nie jesteś niczym innym. Podsumowując... sama możesz zdecydować, czym jestem.
Uśmiechnął się zadowolony, kończąc konstruowanie tej zagadki. Gdyby Derion go teraz usłyszał, pewnie zrozumiałby, dlaczego psychika Khayaal, wychowanej przez tego tutaj, porusza się po tak pokrętnych torach...
Shiya miała ją dopiero poznać, więc na razie była od refleksji wolna. Tak jak od przeczucia, że przebywanie zbyt długo w pobliżu Kuolemy może zmienić także jej sposób myślenia.


RE: Jeziorko Duchów - Shiya - 01-07-2014

Młoda otworzyła pysk. Złote oczy błyszczały, spoglądając bystro na tego, który przedstawił się jako Kuolema. Ta istota nie była materialna, lecz posiadała imię i potrafiła rozmawiać. Co więcej, jej wypowiedzi były stosunkowo długie i niezrozumiałe. Ciało, umysł... A czy to w ogóle można traktować jako dwie odrębności? Czy to nie jest tak, że one zawsze współgrają ze sobą? Szkarłatna jeszcze nie osiągnęła wieku, w którym pojawiają się tego typu rozważania.
- Jestem Shiya i jestem gepardem - potwierdziła jego słowa, wcześniej dodawszy jedną informację od siebie. - To źle, że jestem szara i mam grzywkę?
Usiadła na brzegu, nie zważając na chłodną wodę oblewającą palce jej przednich łapek. Już niemal w zupełności przywykła do tego, że rozmawia z kimś, kogo tożsamości nie jest do końca pewna. Ni z pewnością by się to nie spodobało, ale przecież teraz je nie widzi, a Shiya jest rozsądną kotką i nie wpakuje się w kłopoty... A przynajmniej taką miała nadzieję.
- Powiedziałeś, że jesteś duchem - zaryzykowała w nawiązaniu do jego ostatnich słów. - Czym są duchy?
Świtezianka przywykła do życia w świecie materialnym i nikt nigdy nie raczył przybliżać jej spraw nadprzyrodzonych. Po raz pierwszy była skłonna uznać, że może to nie było do końca właściwe. Ciężko prowadzić sensowną konwersację z duchem, skoro nie znało się ich specyfiki.


RE: Jeziorko Duchów - Khayaal - 01-07-2014

- To tylko znaczy, że jesteś inna. Tak jak ja.
Shiya nie była pierwszym kocięciem mającym odebrać nauki od Kuolemy - wprawiony do tej roli stary lew nie wykazywał więc zniecierpliwienia ani wyższości. Przeciwnie, raczej starał się wspierać podobne przejawy samodzielnego myślenia. A że objawiały się w wątpliwościach? Nie znał innego sposobu krytycznego podejścia niż wątpienie w to, co się właśnie usłyszało. Dobrze, że pytała.
- Widziałaś już martwe zwierzęta, Shiyo, prawda? Na przykład zebry, a może i inne duże koty. Kiedy umierają, zostaje po nich ciało: poszarpane, ale w zasadzie takie samo, prawda? A co się dzieje z ich umysłami, z tym, co w środku? Z głosem, myślami, charakterem? Zastanawiałaś się kiedyś nad tym?
Zrobił przerwę, żeby mogła sięgnąć pamięcią w tył. Nie spodziewał się potwierdzenia, bo i rozmyślanie o śmierci oraz metafizyce nie było dla kociąt normalne. Tak, jego przybrana córka była nienormalna, ale też okoliczności, które ich złączyły, nie należały do zwyczajnych.
- To właśnie my. To znaczy ta część nas, która oddziela się po śmierci od ciała. I czasami lubimy się wam pokazać, a czasami po prostu nas potrzebujecie. Jak moja córka, Khayaal.