Król Lew PBF
Skalna wyrwa - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Skalna wyrwa (/showthread.php?tid=784)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16


RE: Skalna wyrwa - Damaja - 24-08-2015

Dopiero drugie zawołanie brata wyrwało go z szybkiego kroku, który sobie ustanowił. Chciał jak najszybciej oddalić się z tego miejsca - miejsca, w którym po raz drugi poniósł sromotną porażkę. Zatrzymał się niechętnie i zniesmaczony odwrócił łeb w tył, żeby spojrzeć na złotookiego.
- O nic - odparł niemal automatycznie. - Jest słaba i obolała, nie jest w stanie sama polować, więc trzeba ją nakarmić.
Wiedział, że nie zadowoli go ta odpowiedź. W sumie on sam nie potrafił odpowiedzieć na zadane mu pytanie. Miał w głowie istny chaos, którego prawdopodobnie nigdy nie uporządkuje. Westchnął głośno i klapnął tyłkiem na ziemi, zwieszając przy tym czarny łeb w dół.
- Zrobiłem coś strasznie kretyńskiego i dupkowatego, Nuru - wybąkał. Nie podniósł wzroku na bliźniaka. Tylko krótkim rzutem oka w górę upewnił się, że ten nadal przy nim stoi.
- Teraz muszę się odnaleźć w nowej sytuacji i przyzwyczaić do tego, że to ja byłem w błędzie, a cały świat nie stoi przeciwko mnie, a ja nie jestem jego pępkiem. Z wysokiej skały spadłem prosto na moją żałosną dupę i mówię ci, cholernie to boli.
W końcu ośmielił się podnieść spojrzenie, ale tylko po to by utkwić je w jakimś przypadkowym punkcie na horyzoncie.
- I dopiero teraz widzę, jak mało czasu jej zostało i jak wiele go zmarnowałem swoimi wyimaginowanymi problemami. Jedyne, co mi pozostało robić, to starać się odpłacić swoje błędy. Należy jej się to.


RE: Skalna wyrwa - Nuru - 24-08-2015

Nuru miał w sobie cechy kameleona. Potrafił dostosować się do każdej sytuacji, będąc aktorem co najmniej wyśmienitym jak na swój wiek. Teraz jednak scenariusz tego spotkania i rozmowy, na którą się natknął całkowicie wybił go z rytmu - wspomógł się więc nastroszeniem brwi i zdziwieniem w ślepiach. Był w szoku.
Jeszcze nigdy wcześniej nie słyszał, żeby Damaja wypowiadał się w taki sposób. Nuru nie był w stanie go poznać, co zresztą samym sobą zademonstrował, w którymś momencie mierząc go od stóp do głów, jakby nie poznając rodzonego brata. Z czasem jednak, wraz z potokiem słów, na jego pysku pojawiało się zrozumienie - a obok niego jego zupełny brak.
Mógł się jedynie domyślać, co się stało. Kiedy Nuru uznał, że ktoś musiał go uświadomić o stanie matki, nie wiedział nawet, jak wielkie było to niedopowiedzenie. Wyglądało jednak na to, że takie wytłumaczenie mu wystarczyło - wyjaśniało ono bowiem doskonale dziwne, sztuczne zachowanie Damaji. Uśmiechnął się do niego kącikiem ust.
- Wreszcie. - Odparł nie do końca pół-żartem, pół-serio. - To już się robiło nudne, Dama.
Kiedy przyglądał się oczom brata, nie dosrzegał w nich fałszu. Naprawdę było mu głupio, naprawdę żałował. Nuru nawet nie zamierzał kryć się z tym, że satysfakcjonował go taki stan rzeczy.
Teraz żeby tylko jeszcze dotarło to do twojej siostry, skomentował w myślach.
Szybko spoważniał. Wyglądało bowiem na to, że Damaja w tej chwili znacznie lepiej orientował się ile czasu mamie zostało. Jego biegu Nuru był świadom, jednak te słowa wstrząsnęły nim prawdziwie. Przypomniał sobie w momencie o powodzie swojego zniknięcia. Wzdychając ciężko, nieco przygnębiony lewek spojrzał znów na brata.
- Rozmawiałem z Kahawianem. - Nuru najwyraźniej zdecydował się wplątać Damaję w swój mały plan. - Będę próbował przekonać mamę, żeby przeniosła się do Termitiery. Potrzebuje towarzystwa innych, zawsze chociaż pomoże Gizie z lwiątkami. Kahawian też z nią porozmawia, ale jeżeli ja tego nie zrobię, on tym bardziej jej nie przekona.


RE: Skalna wyrwa - Damaja - 24-08-2015

Zaśmiał się cicho i uśmiechnął szeroko. Roziskrzone spojrzenie wycelował w kremowego.
- Ojej, czyżby mój braciszek miał mnie dość? - dodał z przekąsem. Mlasnął białą paszczą i otarł się niespodziewanie łbem o głowę Nuru, co z pewnością spowodowało u niego choćby lekką utratę równowagi. Szczypnął starszego z bliźniaków zawadiacko w bark, po czym wrócił na swoje miejsce obok niego.
Radosny nastrój szybko ustąpił miejsca powadze. Ze stanu ich matki nie było co żartować. Skoro nawet Kawa nie potrafiła pomóc, to musiało być naprawdę źle i obaj bracia zdawali sobie z tego świetnie sprawę. Szkoda, że ich starsza, przyrodnia siostra za nic miała sobie ich matkę... Chociaż kochał Frigg i świetnie się z nią dogadywał, w tym momencie jej zachowanie zaczęło mu wielce przeszkadzać. Może i była przywiązana do swojego ojca, ale skoro zostawił i ją, to raczej nie był warty żadnych poszukiwań - szczególnie, kiedy odbywały się one kosztem ostatnich dni życia Deyne.
- Słuszne posunięcie - przytaknął. - Nie jest w stanie już polować, a nie może dzień po dniu leżeć sama w tej grocie. Giza pewnie też potrzebuje towarzystwa i pomocy, w końcu Saix ma też swoje obowiązki. Znam jeszcze całkiem przyjemne miejsce, gdyby... gdyby chciała spędzić czas na świeżym powietrzu. Nad oceanem jest skalisko, otwarte z jednej i drugiej strony. Jest przewiew, ale nie pada na łeb. Można by było ją tam kiedyś zabrać.


RE: Skalna wyrwa - Nuru - 24-08-2015

Nuru zdecydowanie nie trzymały się takie kawały. Spojrzał na brata z tym większym zdziwieniem, w końcu przetarł łapą pierś, kiedy nie udało mu się zrozumieć natury tej drobnej uszczypliwości.
- Bardziej niż myślisz. - Mruknął zniesmaczony Nuru. Dziwił się sobie samemu, że spośród całej trójki to właśnie on zdawał się być najbardziej odosobnionym członkiem stada. Krępowały go wszelkie formy kontaktu, które wykraczały poza starą, zwykłą i sprawdzoną rozmowę.
Kwestia poruszona wcześniej przez Damaję nie dawała mu spokoju. Nuru zapomniał już całkowicie o fundamentach jego planu, z których tak bardzo był wcześniej dumny - w obliczu upływu czasu wszystko stawało się nagle nieistotne. Dlatego musiał jak najszybciej przekonać Nyotę do Termitiery - na pewno przyniosłoby jej to niemałą ulgę.
Było o co walczyć.
- Pójdziemy tam razem. - Zgodził się Nuru. - Coś wymyślę.
Potem lewek wyprostował się nieco, jego spojrzenie zaś wróciło na moment do groty, w których zostawili mamę. Pokręcił głową, przytłoczony przez cały ten świat, który Damaja wcześniej miał przeciw sobie.
- Wracam do groty. - Postanowił, nie mogąc dłużej znieść myśli o tym, że mama jest teraz sama, zapewne nie mniej zdziwiona tym wszystkim od niego. - Przekaż Kahawie, że jej tego nie zapomnę. - Dodał po jakimś czasie, domyśliwszy się po słowach, które usłyszał, że śmieszne stworzonko bardzo mu pomagało. - I nie świruj za bardzo, debilu.
Wyciągnął w jego stronę łapę. Ostatni raz robili to jak byli jeszcze gówniarzami. Potem Damaji odbiło, Frigg poszła w cholerę, a on znalazł sobie własne, samotne ścieżki. Głupi gest, byle "piątka" - jego mały krok podjęty wbrew sobie, wiadomość dla Damaji, żeby uważał na siebie, albo Nuru osobiście mu nakopie do dupy.


RE: Skalna wyrwa - Damaja - 27-08-2015

Tymczasem z Damaji powoli ustępowały wszystkie negatywne emocje, a zgorzknienie odsłaniało jego prawdziwy charakter. Zanim przytłoczyły go myśli o swojej beznadziejności i zwróconym przeciwko niemu świecie, i kiedy nie znajdował się w towarzystwie wtedy znienawidzonej matki, czarnogrzywy był nieco złośliwym, acz przyjaznym młodzieńcem. Nie stronił jednak od żartów i wredoty, lecz wiedział, gdzie leży granica, której nie należy przekraczać. Zaśmiał się na widok zniesmaczenia starszego braciszka.
- Przecież nie doniesiesz jej sam, chuda szkapo - odpowiedział i uśmiechnął się szeroko w szyderczym stylu. - Kawa też mi tego nie zapomni. Nikt nie lubi, jak się go budzi przed świtem, żeby pogadać o ziółkach.
Żachnął się śmiechem, który szybko przerodził się w przyjazny, czuły uśmiech.
Przybił łapą w łapę Nuru. Kiedy ostatni raz wykonywali ten gest? Chyba za szczeniaka, zanim wszystko się popsuło.
- Się nie przejmuj - zachichotał znowu. - Tym razem mam do czego wracać.
Uśmiechnął się kątem pyska, po czym, jakby nigdy nic, odwrócił się i poszedł w swoją stronę.

zt


RE: Skalna wyrwa - Nuru - 27-08-2015

Chociaż powoli zaczynało do niego docierać to co widział i słyszał, ciężko było mu w to uwierzyć. Damaja zmienił się tak nagle, niemalże z dnia na dzień - a teraz z uśmiechem na mordzie oddalał się, pozostawiając oniemiałego brata za sobą. Odchodził, aby szukać lekarstw dla mamy.
Nuru opuścił wciąż uniesioną po uderzeniu łapę. Usiadł, a jego zdziwione spojrzenie towarzyszyło bratu w wędrówce. W końcu błysk jakiejś wewnętrznej satysfakcji, radości, może nawet szczęścia zawitał do jego złotych ślepi, na zwykle kamiennym pysku zatańczył uśmiech.
Po krótkiej chwili młodzieniec podniósł się i wciąż pogrążony w zadumie skierował swoje kroki w kierunku groty.
Bardzo się oboje zmienili od momentu, w którym przestali mieć ze sobą tak dobry kontakt. Po zazdrosnym Damaji nie zostało ani śladu - choć wspomnienie sprzed raptem kilku dni pozostawało wciąż silne. Cokolwiek się stało, musiało prawdziwie nim wstrząsnąć. Czyżby w końcu zdecydował się na rozmowę z mamą? A może ktoś inny - najpewniej Busara - uświadomił go, jak wielkim był ślepcem? Tak, czy inaczej, Nuru, choć nie dowierzał, cieszył się z metamorfozy brata.
Całość tej rozmowy sprawiła, że wracał do jaskini z mętlikiem w głowie. Widział, jak bardzo się zmienili, obydwoje. On stał się milczący, zamknięty w sobie, stronił raczej od kontaktu, którego wcześniej tak łaknął - całością jego życia była teraz mama oraz treningi. Nie chciał wracać do dzieciństwa, lecz nie rozumiał, dlaczego. Być może dlatego, że czuł, jak wiele może zdziałać dla swojej mamy i dla całego stada? Prawdopodobnie.
Ciekaw byłby tylko, czy ten Nuru sprzed roku byłby dumny teraz z niego. Na pewno zapowietrzyłby się na widok grzywy i przybierającej na masie i sile postury. I czy Damaja byłby dumny z tego, jak wielkim był kretynem przez cały ten czas. Wątpił, czy Frigg była się w stanie zdobyć na jakąkolwiek skruchę i zadumę.
Z tą dziwną, dziwną myślą wrócił do środka. Spojrzał na mamę i zbliżył się do niej, bez jakiegokolwiek wahania delikatnie otarł się łbem o jej czoło. Tak wypadało.
- Jak się czujesz, mamo? - Zapytał. Wątpił, by usłyszał szczerą odpowiedź, po tym wszystkim, co zobaczył i usłyszał.


RE: Skalna wyrwa - Deyne Nyota - 28-08-2015

Kremowe uszy zwróciły się w stronę nadciągających kroków. Zapewne Nuru wracał z rozmowy z Damają... oby się tylko znowu nie pokłócili. Sądząc jednak z jego zachowania, wszystko było w porządku. Lwica zamruczała ciepło w odpowiedzi i jęzorem lekko musnęła jego policzek.
Na dobrą sprawę młody nie mylił się co do tego, co powie jego matka. Jednak czy właśnie nie to rodzic powinien robić? Odgradzać dziecko od swoich problemów i pozwalać mu na skupienie się na własnych kłopotach i uczeniu się?
Różnokolorowe spojrzenie zatrzymało się w złotych oczach syna.
- Bywało lepiej, Nuru. Ale też nie będę narzekać.
Uśmiechnęła się do niego, po czym klepnęła łapą skałę przy sobie. Było tu wystarczająco dużo miejsca a i nie było potrzeby by sterczeć nad nią.
- I co o tym myślisz?
Wydawało jej się, że to zachowanie Damai nie umknęło im obu. A i bardzo ciekawiło ją co starszy z braci myślał w kwestii tej nagłej zmiany.


RE: Skalna wyrwa - Nuru - 28-08-2015

Nuru skorzystał z zaproszenia matki. Przysiadł obok niej, spoglądając poprzez próg jaskini na szarzejące niebo. W mig domyślił się też o co jej chodziło.
- Jestem zaskoczony. - Odpowiedział mamie, a choć jak zwykle krótko, to jednak jakby inaczej.
W swoich wypowiedziach zawsze był wobec niej szczery, ale teraz nadał swoim słowom ton zwierzenia. Nie rozumiał zachowania swojego brata, lecz cieszył się z niego prawdziwie. Głównie przez wzgląd na matkę: Damaja poprzez swoje wybryki przestał już być mu tak bliski jak kiedyś. Patrząc na jego zachowanie sprzed kilku chwil Nuru zaczynał jednak mieć nadzieję, że przyjdą jeszcze zmiany na lepsze.
Ciekawość po chwili wzięła nad nim górę - a on ubrał ją w sprytnie zaszyte pytanie, licząc na to, że od mamy dowie się co Damaji spadło na głowę.
- Ciekawi mnie skąd ta zmiana. Do tego z dnia na dzień. - Skrzywił się do mamy, spoglądając na nią z góry.
Może i była w tym szczypta aktorstwa. Nuru był jednak faktycznie zaskoczony tym, co zobaczył. Zdał sobie po chwili sprawę z tego, że nie było to do końca taktowne z jego strony, więc po chwili zastanowienia dodał jeszcze kilka słów - tym razem znacznie bardziej trafionych.
- Ale cieszę się, że w końcu coś do niego dotarło. Zawsze miał żal do całego świata o wszystko i o nic. Myślisz, że Kahawa mu dała po głowie? - Zapytał mamy, zmuszając się do tego, by na nią nie patrzeć. W gruncie rzeczy jednak tak bardzo wyczekiwał jej reakcji, tak bardzo chciał spojrzeć w te jej oczy, żeby doszukać się w nich podpowiedzi; ale czuł, że nie mógł. Nie przy scenariuszu, który sobie obrał, a z którym chciał jak najszybciej skończyć.
Póki co jednak, mały teatrzyk musiał jeszcze chwilę potrwać.


RE: Skalna wyrwa - Deyne Nyota - 29-08-2015

Uśmiech lwicy na moment poszerzył się.
- Jeżeli mam być szczera, mnie też trochę zaskoczył.
Spojrzenie legło na czarce przyniesionej przez młodszego z synów. Czy nie powinna przypadkiem wypić tego... co on tam przyniósł? Nie, chyba nie wspomniał co to dokładnie było. Potem będzie musiała spróbować, co to dokładnie jest... może zadziało.
W każdym razie nie wątpiła nawet przez moment, że Nuru zacznie dociekać co też mogło tak wpłynąć na Damaję. Nie miała też zamiaru dać się złapać na jego podchwytliwe pytania, choć musiała przyznać, że złotooki zrobił to wyjątkowo zgrabnie.
W każdym razie, wystarczyło że jeden z jej synów znał prawdę. Póki co wystarczy.
- Możliwe. Ma na niego duży wpływ i od niej wraca, więc... tak, tak mogło być.
Tak było lepiej.


RE: Skalna wyrwa - Frigg - 29-08-2015

Błękitne ślepia spoglądały niepewnie na dobrze jej znane wejście do groty. Choć sprytnie ukryta przed wzrokiem obcych to dla Frigg była ona tak dobrze widoczna, jak każda inna. W końcu to tutaj spędzała większość swoich dni. To w tym miejscu stawiała swoje pierwsze kroki i wypowiadała pierwsze słowa. Tu się urodziła. Szkoda tylko, że nie czuła zbytniego przywiązania do tego miejsca.
Odetchnęła głośno i niepewnie poczyniła kilka kroków w stronę jaskini. Wiedziała, że dobrze ją z tej odległości słychać, jednak nie starała się uczynić swoich kroków cichszymi. Przejechała nerwowo jęzorem po suchym pysku, aby później wciągnąć nozdrzami chłodne, nocne powietrze. Wyraźnie wyczuwała zapach matki oraz słabszy Nuru. Zdawało jej się, że gdzieniegdzie wmieszana jest woń Damaji, lecz nie była co do tego pewna. Z obojgiem braci długo się nie widziała, więc i ich zapachy nie wydawały jej się tak charakterystyczne, jak kiedyś. Żałowała, że w grocie nie siedział zielonooki brat- jego towarzystwo preferowała zdecydowanie bardziej niż złotookiego. Nie miała jednak wyboru, raczej nie udałoby się jej go wygonić.
Kremowa wzięła jeszcze jeden głęboki wdech, by potem pewnym siebie krokiem wkroczyć do jaskini. Deyne mogła wpierw nie poznać córki z powodu ciemności, która oblegała powoli grotę. Chłodne spojrzenie spoczęło na Nuru. Niebieskooka zmierzyła go bacznym spojrzeniem odkrywając, co zmieniło się w ciele jej brata, a było tego wiele. Spomiędzy jej warg za to nie wydostało się nic. Minęła jedynie brata, a spojrzenie przeniosła na osobę, na której bardziej jej zależało. Na której w ogóle jej zależało. Na Deynę Nyotę.
Słyszała pogłoski o stanie matki, lecz nie wierzyła. Nie chciała wierzyć.
To co jednak zobaczyło było dalekie od prawdy. Kremowa była w bardzo złym stanie- zarówno psychicznym, jak i fizycznym. Frigg przeżyła lekki szok, bo jeszcze nigdy nie widziała matki w takiej formie. Rozwarła nieco pyszczek, w niemym zdziwieniu.
-Hej...Mamo.-wymamrotała, przegryzając dolną wargę. Pełne szoku i niedowierzania spojrzenie wylądowała na Nyocie.


RE: Skalna wyrwa - Nuru - 30-08-2015

Niedługo po odpowiedzi danej mu przez mamę, w grocie pojawiła się jedna z przyczyn jej stanu. Pewnym krokiem naruszyła spokój groty, szastając spojrzeniami na prawo i lewo, w każdym z nich odbicie jej toksycznej osobowości. Poza tym jednym, które spoczęło na Nyocie. Kilka słów. Jej zaskoczenie spotkało się z mrużącym się zawistnie złotem ślepi.
Zanim jednak to się wydarzyło, Nuru udało się odczytać jasny sygnał, który płynął od matki. Ciekawa to była forma komunikacji, dodatkowa rozmowa ponad rozmową, jednak na tym polu nie był to udany dialog. Tak, jak Nyota domyśliła się po jego starannie ułożonych pytaniach, co jej syn próbował nimi wskórać, tak on teraz zrozumiał, że obydwoje przejrzeli siebie nawzajem. Uśmiechnął się kącikiem ust, jakby uśmiechał się na zgodne przypuszczenie co do wkładu Kahawy. Nyota zrozumiała, co kombinował jego syn, do Nuru zaś dotarło, że przejrzała jego plany, udzielając mu przy okazji mało przekonującej odpowiedzi. Dzięki niej dostrzegł nie tylko starania matki, aby coś pozostało dla niego ukryte, ale też sam fakt, że coś było przed nim ukrywane.
Siłą rzeczy, acz nie wprost, udało mu się osiągnąć swój cel. Nyota nie tylko wiedziała doskonale, o co chodzi, ale też musiało to mieć z nią bezpośredni związek. Jak bardzo bezpośredni, Nuru nie był w stanie wydedukować - a już na pewno nie podejrzewał brata o wybuch i kłótnię, która miała miejsce. Miałby jeszcze większy problem z daniem temu wiary, niż z wiadomością o jego przemianie. Nuru nie był bowiem świadom tego, jak daleko Damaja zaszedł w swej zawiści.
Miał się już położyć przy mamie, wtedy jednak pojawiła się Frigg. Przywitał ją z wzajemnością - chłodnym spojrzeniem, choć nieco zaskoczonym.
Potem było tak, jak zostało to już opisane.


RE: Skalna wyrwa - Deyne Nyota - 02-09-2015

Mieli chwilę, bo po prostu w ciszy poleżeć obok siebie. Pomyśleć i przemyśleć kilka rzeczy... zwłaszcza to, co przeżyli w związku ze zmianą Damaji. Oboje potrzebowali odrobiny czasu, by przyzwyczaić się do tej dla odmiany, przyjemnej niespodzianki. Gdyby tylko jeszcze Frigg...
Jasne uszyska lwicy drgnęły podrażnione zbliżającymi się w stronę jej groty krokami. Kogóż to przywiało? Kalani, Maoni a może Maya? Giza zajęta przecież była sobą, różnooka mimo zadowolenia z jej odwiedzin pogoniłaby ją do jej młodych.
Zmęczonym spojrzeniem spoglądnęła na sylwetkę samicy stojącej w wejściu. W pierwszej chwili nawet nie skojarzyła jej z niebieskooką córką. No bo czemu to miało się stać? Córka od dłuższego czasu unikała jej a tym bardziej rodzinnej groty. Także w momencie gdy zorientowała się, że to jednak ona, nie zdołała z siebie wydobyć nawet najmniejszego słowa. Po prostu patrzyła na lwicę z szeroko otwartymi oczyma, w których pojawiło się czyste zaskoczenie. Z lekko otwartym pyskiem patrzyła na ciało, które zbliżało się w jej stronę. I nie był to sen, majaki, cień... tylko prawdziwe ciało. Jej głos tylko utwierdził ją, że to była rzeczywistość.
Z zaciśniętym gardłem Dey podniosła się powoli i po prostu przytuliła młodą.
Nie była w stanie czegokolwiek powiedzieć.


RE: Skalna wyrwa - Frigg - 04-09-2015

Błękitne oczy nieśmiało przyglądały się matce, gdy ta lustrowała swoją zaginioną córkę. Dziwne, że kremowej udało się zdobyć na choć odrobinę onieśmielenia, które zazwyczaj u niej nie miało miejsca. Przełknęła nagromadzoną z nerwów ślinę i uniosła wyżej łeb, jakby w geście okazania tego, jak bardzo jest ponad tym wszystkim. Nie może okazać w takiej chwili słabości. Musi być silna. Jeśli nie dla Deyne Nyoty, to przynajmniej dla samej siebie.
Lwica cofnęła się o krok, kiedy matka zdecydowała się podnieść swoje chore ciało. Nie wiedziała, jak Deyne zareaguje na jej powrót- chociaż w gwoli ścisłości większość czasu przebywała na terenach graniczących ze stadem Zachodnim Ziem to od dłuższego czasu nie pojawiała się w skalnej wyrwie. Sama myśl o zobaczeniu Nyoty napawała ją przerażeniem, co dopiero wejście do rodzimej groty. Oblizała niepewnie pysk, a w jej oczach mignęło coś na kształt zawahania.
Ciche westchnienie wydobyło się spomiędzy owitych białą sierścią warg. Frigg podeszła ten jeden, mały krok i przyjęła uścisk matki. Ułożyła łeb w zagłębieniu jej szyi, aby Nuru nie mógł zobaczyć emocji wypisanych na jej pysku. Przymknęła lekko błękitne ślepia i wciągnęła znajomy zapach matczynego futra.
Mama.
Jedna z kremowych łap rekrutki niepewnie poklepała matkę po grzbiecie. Nie wiedziała co miała z nimi zrobić, a i już samo trzymanie ich w takiej pozycji było dość niewygodne i niezręczne.
Niespodziewanie poczuła, jak krótka sierść Deyne łaskocze jej delikatny, cielisty nos. Dmuchnęła mocno powietrzem, by je jakoś odpędzić, lecz na nic to było, bo pomimo tej czynności poszczególne włoski nadal nieprzyjemnie drażniły jej nozdrza. Uch.
Przytulanie chyba nie będzie ulubionym gestem Frigg.


RE: Skalna wyrwa - Deyne Nyota - 05-09-2015

Żadne słowa nie są chyba w stanie jasno opisać uczuć matki, która odzyskała dziecko. No bo jak to inaczej określić...? Frigg unikała jej od dłuższego czasu, do Dey dochodziły przecież informacje z treningów i wiedziała doskonale, jak wielkie miała z tym problemy. Nie umykały jej wiadomości o kolejnych wycieczkach córki i jej utarczkach ze stadem mimo że ci starali się przed nią wszystko ukryć. Może była chora i zmęczona... ale z pewnością nie tak ślepia.
Widząc ją teraz całą i zdrową... to, że mogła ją przytulić... jasna z trudem powstrzymywała krążące w ślepiach łzy. Nawet Damaja, który częściej sprawiał jej wielkie problemy, nie przynosił jej tak wielu zmartwień i emocjonalnych rozterek.
Już raz była przekonana, że ją straciła.
Nie byłaby w stanie znieść tego po raz kolejny.
W końcu jednak udało jej się zebrać w miarę i puścić z córkę. W różnokolorowych ślepiach błysnęła dawno już nie widziana, żywa iskierka.
- Myślałam, że już o mnie zapomniałaś.
Burknęła żartobliwie. Gdyby Dey ślepo nie wierzyła w swoje dzieci, mogłaby serio tak pomyśleć. Nie. Ona zawsze starała się ich zrozumieć, tłumaczyć...


RE: Skalna wyrwa - Frigg - 06-09-2015

Lwica wydała z siebie ciche parsknięcie, kiedy usłyszała żartobliwe słowa matki.
Nawet nie wiesz mamo, jak blisko prawdy właśnie jesteś.
Kremowa pragnęła uciec od niej i od wszystkiego. Od tego stada, od tych wszystkich irytujących lwów. Chciała o nich zapomnieć, wrzucić w najgłębsze czeluści pamięci i skazać na jedną z najgorszych kar- niepamięć. Tak bardzo tego pragnęła, chyba najbardziej ze wszystkich rzeczy, o których ostatnio myślała. Może nowa, czysta karta sprawiłaby, że miałaby lepsze życie. Może…
Nie.
Nie mogła w ten sposób myśleć! Ma tutaj matkę, która przejmuje się jej losem. Błękitnooka dopiero teraz zauważyła, jak bardzo Deyne Nyocie na niej zależało. Tak bardzo, że wolała oddać się w ramiona śmierci niż żyć bez niej.
A ona ją zostawiła. Porzuciła na pastwę losu.
Bezbronną. Porzuconą. Zranioną.
Jak mogła jej coś takiego zrobić? Błękitne ślepia wpatrywały się obecnie w ubłocone łapy. Na zewnątrz padał deszcz. Tak, jak od wielu dni. Gdzieś w oddali przetoczył się grzmot. Zwiastował nadejście kolejnej burzy. Kiedyś musiało do niej dość. Nawet deszcz nie może wiecznie uciekać przed swoim przeznaczeniem.
Ciche westchnięcie poniosło się po grocie.
-Jakże bym mogła.-odpowiedziała matce, posyłając jej cwaniacki uśmieszek.