Król Lew PBF
Skalna wyrwa - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Skalna wyrwa (/showthread.php?tid=784)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16


RE: Skalna wyrwa - Nuru - 15-04-2015

Młody zazdrośnik ledwie zdążył wysłuchać rady brata, ledwie zdążył odsunąć się i przygotować do skoku, kiedy znalazła ich mama. Spojrzał na nią zdziwiony, w dalszym ciągu nie pamiętając o tym, że miał dla niej odnaleźć Damaję - kiedy jednak zaczęła mówić, szybko przysiadł na ziemi, spuszczając łebek i kładąc uszy po sobie. Damaja dostał burę... jemu pewnie też się oberwie. Krótki jeszcze ogonek przytulił się do jego zadniej łapy.
Jakie było jego zdziwienie, kiedy Nyota nawet o nim nie wspomniała. Spojrzał na brata.
- Ale mamo - zaczął. Przecież my mieliśmy iść tam razem, zapomniałaś? Nie zdążył tego powiedzieć. Nie odważył się skończyć, kiedy ostatecznie jego przestraszone na nowo spojrzonko trafiło na pysk Nyoty. Chyba po raz pierwszy w życiu prawdziwie się jej przestraszył.
Momentalnie skulił się w sobie.
- Ma-m-mo, tak, p-pamiętam drzewo, już idę, mamo - powiedział tylko, po czym zerwał się z ziemi i rzucił się biegiem w stronę tamtego miejsca. Szybko w główce przekalkulował drogę, popełnił kilka błędów i zwolnił, żeby obejrzeć się za mamą i za bratem. Ze smutnymi oczkami pobiegł do wujka, przede wszystkim bojąc się - nie zaś ekscytując się obietnicą mamy.
Było mu tak bardzo żal brata, że zatrzymał się po drodze jeszcze kilka razy. W końcu jednak nie był w stanie ich już dostrzec - i wtedy kontynuował bieg błędnie wyznaczoną ścieżką.
Młody odkrywca w tenże sposób odkrył najdłuższą możliwą do przebycia drogę ze skalnej wyrwy do baobabu.

[zt]


RE: Skalna wyrwa - Damaja - 15-04-2015

Jakież było jego zdziwienie, kiedy zamiast radości z sukcesu syna usłyszał ze słów matki słowa niezadowolenia. Entuzjazm opadł, wymalowane na pysku szczęście zniknęło, a jego miejsce zajął smutek i niedowierzanie. Co on znowu zrobił źle?
- Ale mamo, ja nie chciałem być niegrzeczny, ja tylko... Ja chciałem, żebyś była dumna, że sam tutaj przyszedłem! Był taki ładny wschód słońca, mamo...
Skulił potulnie uszy i spojrzał wielkimi, zielonymi oczami na zirytowaną lwicę. Nie wiedział, co go bardziej bolało - to, że nie dostał pochwały, na jaką w swoim spojrzeniu zasługiwał, czy to, że nie będzie mógł pójść z wujkiem na patrol.
- A teraz Nuru puściłaś samego, a na mnie jesteś zła! - napomknął, kiedy odzyskał trochę odwagi.


RE: Skalna wyrwa - Deyne Nyota - 15-04-2015

Nie miała siły się już z nimi kłócić. To były tylko dzieci... a Dey czuła, że momentami opuszczały ją siły. Kochała ich... jak mogłaby ich nie kochać. Ale czasami to wszystko ją przerastało. Zmęczone spojrzenie odprowadziło starszego z nich, a lwica dopiero po chwili wróciła uwagą do małego zbója.
Po raz kolejny ściągnęła syna z kamulca, po czym usadowiła go między swoimi przednimi łapami, starając się zapomnieć o jego oczach, które tak błagalnie na nią patrzyły.
- Wiem, ale prosiłam cię, żebyś nie opuszczał groty sam. Wiesz, że martwię się o was obu, gdy nagle znikacie mi z oczu.
Ciepły jęzor przemknął po łebku lwiątka. W tej kwestii nigdy nie kłamała. Bała się, że któremuś z nich mogłoby się coś stać. Ale gdy po raz kolejny robili coś, czego im zabraniała, po prostu traciła cierpliwość.
- A wiesz czemu pozwoliłam? Bo wiem gdzie będzie i że z Kahawianem nic mu się nie stanie. A ty byłeś tutaj sam. Wystraszyłeś i mnie i brata.


RE: Skalna wyrwa - Damaja - 15-04-2015

- Ale mamo, dokąd ja miałem pójść, skoro tutaj najlepiej widać wschód? - bąknął i przekrzywił zabawnie łebek. Przecież sama pewnie by tu przyszła, bo w końcu to był najwyższy kamień w okolicy!

//wena dedła


RE: Skalna wyrwa - Deyne Nyota - 18-04-2015

Z piersi lwicy wydobyło się długie westchnięcie. Dey otarła brodą o czoło samczyka, po czym delikatnie odsunęła go od siebie i spojrzała z powagą w jego ślepia. Nie znosiła tego... nie potrafiła patrzeć w jego zielone oczy. Mimo, że miała świadomość, że to jej synek, a nie... Samica mimowolnie odwróciła wzrok, a na jej pysku pojawił się znajomy malcowi wyraz. Jego mama znowu nagle posmutniała. Dopiero po chwili zmusiła się do odpowiedzi.
- Synku, są znacznie lepsze miejsca, kiedyś pokażę je tobie i Nuru. Ale na razie proszę, nie uciekaj.
Chciałaby w tej chwili gdzieś odejść, by się uspokoić, jednak wiedziała, że to byłoby złe rozwiązanie. Damaja nie był czemukolwiek winien, a tych sytuacji nie zrozumiałby, a jeśli już, to na pewno nie tak, jak powinien. Był za mały, żeby wiedzieć, co się stało. I jeszcze długo tak będzie.


RE: Skalna wyrwa - Damaja - 08-05-2015

- Ale tu jest strasznie nudno... - bąknął po chwili, wciąż wlepiając słodkie spojrzenie zielonych ślepek w zatroskaną Nyotę. Co miał tutaj robić, w dodatku sam? Nuru mógł przynajmniej przejść się z wujkiem Kahawianem i pooglądać Zachodnie Ziemie, a on znowu musiał tkwić przy Czarnej Rzece. Niby towarzyszyła mu mama, ale pewnie zaraz wyruszy na polowanie i młody będzie musiał zostać w skalnej wyrwie.


RE: Skalna wyrwa - Deyne Nyota - 24-05-2015

Lwica westchnęła ciężko. Z jednej strony rozumiała swojego synka... jego siostra była taka sama. Ba, sama Deyne taka była... może wtedy była starsza niż jej chłopcy, ale jednak. Po raz kolejny otarła łbem o szyjkę samczyka w ramach pocieszenia a także geście zrozumienia.
- Wiem, Damaja. Ale są pewne zasady... sam wiesz. Wujek nie może wziąć cię ze sobą, aż nie będzie pewny, że będziesz się go słuchał.
I wcale się nie dziwiła Dwugrzywemu. Owszem, czuła to kłucie w duchu widząc smutek swojego syna. Ale była świadoma tego, jak ważną funkcję pełnił strażnik i jak czujny musiał być w trakcie swego marszu. Musiał też uważać na swoich podopiecznych... a w momencie gdy ten rozrabia, nie może skupić się na swoim zadaniu.
Tuliła tak zielonookiego przez dłuższą chwilę, bo wiedziała, co zaraz miało się stać. W końcu łagodnie odsunęła go od siebie, a miękki jęzor spadł na jego czoło, co w konsekwencji skończyło się zburzeniem ułożonej przez malca fryzury.
- Muszę teraz iść na polowanie. Wrócę niedługo... Będziesz grzeczny, prawda?
Uśmiechnęła się łagodnie do synka. W końcu podniosła się, strzepnęła wszystkie źdźbła trawy, które zapodziały się w jej sierści. Myślami jednak była już na sawannie ze swoimi siostrami...
-Do zobaczenia. Twoja siostra powinna przyjść niedługo, nie będziesz sam.
Odeszła kilkanaście kroków, zwróciła łeb na moment do lwiątka, po czym zaryczała nisko. Dopiero wtedy ruszyła biegiem na spotkanie.

z.t


RE: Skalna wyrwa - Damaja - 29-05-2015

Ale Damaja zawsze słuchał, gorzej z tym, czy to wpadało mu do główki... Przecież co się może stać, jeśli sobie na chwile pójdzie w bok? Nic! Przecież mama zawsze mówiła, że na Zachodnich Ziemiach jest bezpiecznie. Nic mu się nie mogło stać.
Skinął tylko łebkiem na znak zrozumienia. Skupi się i będzie grzeczny. Będzie grzeczny. Będzie grze...
Nie, nie będzie, bo zaraz po odejściu mamusi, na jego nosie pojawił się wielki, kolorowy motyl. Wielobarwne skrzydła owada zachwyciły Damaję tak bardzo, że kiedy wzniósł się w górę, niesforne lwiątko popędziło za nim.

zt


RE: Skalna wyrwa - Frigg - 11-06-2015

Młoda tak jak powiedziała, tak zrobiła, czyli poszła szukać brata, a że dostała informację że powinien przebywać tu, to najpierw udała się w kierunku tej groty i od razu zaczęła nawoływać młodszego brata.
- Damaaaaja! Damaaaaaaajaaaa! - wołała, rozglądając się po wnętrzu jaskini licząc na to że usłyszy odpowiedź, albo pewien mały, zielonooki lewek z ciemną grzywką wyskoczy ją przywitać. O dziwo, nic się nie stało. Co się dzieje.
- No świetnie, znowu zwiał. Matka go za to zabije - powiedziała do siebie zdenerwowana, po czym usiadła na samym środku tegoż miejsca i zaczęła zastanawiać się nad tym gdzie jest jej brat.


RE: Skalna wyrwa - Damaja - 12-06-2015

Zatrzymał się tak, że wzniecił w górę tumany kurzu. Potrząsnął łebkiem, kiedy złośliwe drobinki pyłu osiadły mu na nosie i oczach. Wychwycił jasną sylwetkę siostry już z daleka. Kurka, spóźnił się. Całe szczęście był na tyle bystry, że wiedział, jak to rozegrać. Odwrócił się do Kahawy, która miała tutaj przybyć tuż za nim.
- Zaczekaj tutaj, mam pomysł - wyszeptał i puścił do niej oko, po czym zniknął w złocistych źdźbłach trawy.
- TU JESTEM!
Nim Frigg się obejrzała, na jej głowie leżała ogromna, ciemna kluska, śmiejąca się do rozpuku. Damaja zręcznie wdrapał się na pobliski ochłap drzewka i z niezwykłą gracją wylądował na siostrzanym pyszczku. Uśmiechnął się doń przepraszająco, a potem ześlizgnął się na grzbiet jasnookiej.
- Szukałaś mnie? - wymruczał, ocierając się o jej bark. - Nie martw się, byłem z Kawą!


RE: Skalna wyrwa - Kahawa - 12-06-2015

Moje biedne stare kości. Pomyślała gdy dotarli do celu. Takie długie wycieczki z biegiem w roli głównej nie były dla niej przyjemnością. Aż cicho jęknęła.
Przed chwilą było jej żal malca z jego własnymi smutkami i przykrościami. A teraz dobrze widziała w nim dobrego kombinatora. Niedoczekanie, że będzie pozwalała mu na kłamstwa.
Klapnęła w trawie czekając na dalszy rozwój wypadków.


RE: Skalna wyrwa - Frigg - 13-06-2015

Frigg pewnie siedziałaby tu sama gdyby nie fakt, że nieoczekiwanie ktoś wskoczył jej na głowę i to dosłownie. Okazało się że tym kimś był Damaja, którego już jasna chciała szukać, by matka nie zobaczyła że go nie ma.
Odruchowo zawołała jego imię, a jej sierść chwilowo zjeżyła się, ale po chwili wróciła do poprzedniego stanu. Gdy się uspokoiła, na powitanie cmoknęła go w polik. Tak po siostrzanemu.
- A ja właśnie się zastanawiałam gdzie się podziewa mój kochany braciszek - rzekła wesoło, po czym spojrzała na niego troszkę zadziornym spojrzeniem, ale nadal pełnym radości.
- Wiesz, że mama się zdenerwuje jak się dowie że wyszedłeś bez jej wiedzy - rzekła. Czyżby znowu będzie musiała go kryć przed Deyne? Samej Frigg nie przeszkadzał fakt, że zielonooki chciał pozwiedzać, zobaczyć to i owo. Ona to rozumiała. Problemem był jednak fakt że na takie małe lwiątko jak on czekało mnóstwo niebezpieczeństw.
Gdy usłyszała wypowiedź o niejakiej Kawie, spojrzała w stronę ratela, który towarzyszył lwiakowi.
- Dzień dobry - rzekła szybko, a zarazem grzecznie.


RE: Skalna wyrwa - Chikja - 13-06-2015

Dotarła chwilę za nimi, przystanęła jednak w stosownej odległości, pakowanie się do leża samicy z jej młodymi nie było rozsądne. Siadła za pniem obserwując ich, nie kojarzyła zapachów, po mordach też nie rozpoznawała żadnego.. młoda hałastra, szczęśliwa rodzinka. Sarknęła poprzez nos.
Kurfa istna sielanka. Potok marudnych myśli przelał się przez łeb czarnej lwicy, niewiele jednak było po niej widać na zewnątrz.


RE: Skalna wyrwa - Damaja - 13-06-2015

- No wiem - odpowiedział ze smutkiem - Ale nic się nie stało, nie ma się po co martwić.
Odlepił się od jasnookiej i siadł między nią a znachorką.
- To jest moja siostra, Frigg - przedstawił ją czarnofutrej. - Kawa potrafi leczyć, wiesz? W dżungli był taki duży, szary lew, mocno poszarpany i ze złamaną łapą, a ona mu ją raz dwa nastawiła!


//Wybaczcie gównopost, nie chciałam blokować.


RE: Skalna wyrwa - Sadism - 13-06-2015

//Chikja - fajny masz wpisany gatunek. Ciekawa z ciebie stułbia pospolita xD //

Niektórzy narzekają na sielankowość. W takich momentach, bywa, że nadchodzi grom z nieba. Zielony i jadowity grom.
Posuwał się po ziemi, powoli i rozważnie, a samą Chikje ujrzał najsampierw. W końcu posiadał dar termowizji. Węże , tak niedoceniane, a jednak o wiele groźniejsze niż się można spodziewać.
Ominął ją i zatoczył lekki łuk by odnaleźć to czemu się przypatrywała. Cały czas trzymał jednak dystans, by nie zostać samemu zauważonym. Ani przez Czarnofutrą, ani przez aktualnych mieszkańców jaskini. Wtedy wyczuł zapachy i ciepło dochodzące z jaskini. Nie miał ochoty się wtrącać, choć wyczuł pewien bardzo drażniący go zapach. Zapach rateli...