Król Lew PBF
Skalna wyrwa - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Skalna wyrwa (/showthread.php?tid=784)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16


RE: Skalna wyrwa - Kahawa - 13-06-2015

- Witam - Skinęła łbem na powitanie do Frigg i położyła łapę na łapę krzyżując je. Ogonem machnęła kilka razy od niechcenia. Czemu nie mogła się oprzeć dziwnemu wrażeniu od dłuższego czasu. Aż futro się jej zjeżyło. Starała się wyłapać jakiś zapach, jednak wiatr dalej jej nie sprzyjał. Chmury nadciągały zasłaniając częściowo słońce. Szykowało się na deszcz, jak ona nie przepada za wodą. A może to zapowiedź nadchodzącej ulewy sprawiała u niej niepokój? Starała się jednak skupić swoją uwagę na rodzeństwie.


RE: Skalna wyrwa - Chikja - 13-06-2015

//Wiem że zazdrościsz >;D



Dalej tkwiła w swym ukryciu, nie kwapiła się wynurzać, chciała jak najwięcej wyłapać z ich rozmów. Relacje rodzinne.. nudaaa, trochę niby przydatna wiadomość. No ale jest tu dopiero pare minut, nie ma co się zniechęcać prawda?
Nie zauważyła Sadisma, była zbyt skupiona na scenkach przed nią. Bezskutecznie próbowała rozgryźć to kim są te lewki.. skunks był chyba jakimś zielarzem, czy innym medykiem, spojrzała pod łapy i uniosła stalowe ślepia ponownie w górę.

Ale przyglądanie się tej sielance nie było na tyle absorbujące by zostać tu dłużej. po jakimś czasie po prostu wybyła. Zauważona czy nie.. kogo to obchodzi.

ZT


RE: Skalna wyrwa - Sadism - 13-06-2015

// Jasne :P nie ma to jak być jamochłonem xD //


Jako jedyny ogarniał w miarę położenie każdej postaci. Gdy przyuważył ratelę, momentalnie "zaiskrzyły" mu się aż oczy. Tym razem był sam, ale czy nie lepiej jest wymierzać śmierć samodzielnie?
Problemem było towarzystwo. I to po czyjej stronie była dziwna kotowata Nyguska // nioch nioch//.
Gdy z nieba spadły pierwsze krople żmij zdążył usłyszeć głos Kawy. Wiatr zaszeleścił w trawie wokół.
Ulewa była mu na rękę. W kałuży da się ukryć czasem nawet lepiej niż w trawie.
----
Czekając na jakiekolwiek działania stwierdził że ryzyko jest zbyt duże, a poza tym miał jeszcze zdać sprawozdanie Kahawianowi. Jako że Kawa nie zamierzała odchodzić stąd za szybko ( na jego oko przynajmniej) , to zdecydował się zrezygnować z "polowania".
"Jeszcze nie dziś... jeszcze..."
Z/T


RE: Skalna wyrwa - Frigg - 16-06-2015

W pewnym momencie Frigg usłyszała że na zewnątrz rozpętała się ulewa. No cóż...czyli raczej wyglądało na to że całe towarzystwo spędzi czas wewnątrz groty. No dobra...
Usłyszawszy wypowiedź młodego, troszkę się zdumiała i przez pewien moment nie mogła uwierzyć że takie małe zwierzątko jak ratel mogłoby być w stanie poskładać łapę dużemu lwu, który na dodatek był szary...a jedyny szary lew którego ona znała był jej ojciec, o którym przez chwilę zaczęła myśleć. W duchu zastanawiała się gdzie jest, co porabia i czy w ogóle żyje...a Frigg bardzo się starała ukryć ten smutek z tęsknoty za Ragnarem przed swoim bratem. Z drugiej strony poza jej ojcem było pewnie dużo innych szarych lwów.
- Naprawdę? - zapytała w końcu ze zdumieniem w głosie chcąc odpowiedzieć na słowa lewka, po czym spojrzała na Kahawę.


RE: Skalna wyrwa - Kahawa - 16-06-2015

Rozpadało się na dobre a ona dalej sztywno leżała przed wejściem do groty na trawie. Mimo że nie znosiła takiej pogody nie zamierzała pchać się w jaskinię. Nie bez pozwolenia. To co zdziwiło ją najbardziej to brak podstawowej wiedzy u młodych. Bardziej byli zafascynowani skleceniem łapy niźli tym, że oddalając się narażają się na niebezpieczeństwo ze strony innych zwierząt. Z chęcią by porozmawiała z matką jednakże wytykanie błędów w wychowaniu mogłoby zostać źle odebrane. Szczególnie od obcej osoby.
- Młodzieniec się trochę zapędził w swojej wycieczce. Razem z lwem odprowadziliśmy go ku granicy.
O poskładaniu łapy nie wspomniała ani słowa. jakoś nie czuła by to co zrobiła było czymś nadzwyczajnym. Krople wody ściekały po jej futrze, momentami musiała przymykać oczy i potrząsać łbem by je z siebie zrzucić.
Odprowadziła Damaję wprost do domu, na dobrą sprawę mogłaby już stąd odejść zostawiając rodzeństwo w swoim azylu. Nie wiedzieć czemu siedziała tam jeszcze.


RE: Skalna wyrwa - Kahawian - 16-06-2015

Przemoczony samiec kroczył błotnistą ścieżką, co jakiś czas odwracając się do drepczącego za nim Nuru. Liczył, że młodzikowi nie zamarzy się nagła zabawa w wodzie... póki co na to się nie zanosiło. W końcu znaleźli się kilkanaście kroków od groty. Pewnie gdyby nie zauważył jednej stojącej przed wejściem persony i nie wywęszył drugiej będącej niedaleko, zapewne pożegnałby się z młodym, poczekał chwilę i odszedł w swoją stronę. Tymczasem jednak miał dwa problemy na raz i dylemat, którym miał się zająć pierwszym.
Zdecydował się na widocznego intruza. Ten drugi może zechcieć odejść... bądź się zdradzić. Wolał chwilę przeczekać i po prostu nasłuchiwać i obserwować kątem oka sytuację. Gdy znalazł się kilka kroków za, jak się okazało, ratelą, chrząknął znacząco.
- Na tych ziemiach chyba jeszcze ratela nie widziałem.
Kącik pyska uniósł się w delikatnym uśmiechu. W duchu pomyślał, że Sadism nie będzie zachwycony z nowego sąsiada... no ale cóż. Łbem wskazał złotookiemu podopiecznemu.
- Schowaj się, bo zmarzniesz.
Udało mu się dostrzec dwie leżące postacie.
- Salve ponownie, Frigg.
Wsunął łeb nieco głębiej i mrugnął do młodszego z braci.
- Cześć Damaja. Mam nadzieję, że byłeś grzeczny, bo jutro chcę zabrać ciebie ze sobą.
Dopiero teraz spojrzał na czarno-białą istotę.
- Kahawian jestem.


RE: Skalna wyrwa - Kahawa - 17-06-2015

Nie obróciła się słysząc głos za sobą, spodziewała się, że prędzej czy później jakiś wielki kot tu zawita. Przyjrzała mu się dopiero jak ją wyminął niosąc kolejne młode. Doprawdy urocza rodzinka, szkoda że tak bardzo nieświadoma świata i jego niebezpieczeństw.
- Przywykłam do tego, że gdziekolwiek się nie udam spotykam się ze zdziwieniem i nieznajomością mojego gatunku. - Zmarszczyła czoło a łapą podrapała się pod brodą. To przykre, że najprawdopodobniej była tu jedyna ze swojego rodzaju. Przemoczona do reszty w dalszym ciągu leżała na swoim miejscu i ani myślała drgnąć.
- Mamy podobnie brzmiące imiona lwie. Mów mi jednak Kawa.
Podniosła się opieszale przeciągając przy tym. Ewidentnie nie chciało jej się ruszać zadka i tak była mokra jak kura. Dla dorosłego z pewnością jest niczym intruz, stąd postanowienie o cichym wycofaniu się.
- Wnioskuję, że skoro wrócił twój prawowity opiekun, nie potrzebujesz dłużej mojej ochrony. - Zwróciła się do Damaji patrząc w jego szmaragdowe oczy. Wyglądało na to, że będzie to ich pożegnanie.


RE: Skalna wyrwa - Damaja - 17-06-2015

Radość w końcu zawitała na biały pyszczek.
- Nuru, słyszałeś? Jutro idę z wami! - zawołał do jasnofutrego braciszka i z trudem siedział w miejscu. W końcu, w końcu, w końcu!
Damaja oczywiście nie mógł mieć pojęcia, co mogło być powodem nagłego zmieszania Frigg. Nie wiedział, że szarofutry samiec bez oka, który przyprowadził go do domu, to ojciec jego przyrodniej siostry. Gdyby tak było, natychmiast powiedziałby jej o nim więcej. Przy obecnym obrocie spraw, nie przyszło mu nawet do głowy, żeby znów zejść na temat Bliznopyskiego.
Soczyście zielone oczka posmutniały, kiedy Kawa się odezwała.
- Już idziesz? - wybąkał smętnie. - Nie powiedziałaś mi jeszcze nic o tym, jak naprawiasz łapy... Przyjdziesz jeszcze kiedyś? Obiecaj, że przyjdziesz!


RE: Skalna wyrwa - Otieno - 18-06-2015

Nie macie nic przeciwko żeby Otieno wbił? Ma sprawę do Kahawiana, od którego zgoda jest, a że was sporo to wolę tu pisać niż pw wszystkim wysyłać xD Jeśli nie to zignorujcie post, później go skasuję :C

Brązowy maszerował po zachodnich ziemiach, szukając zapachu swego przywódcy z którym to miał do pogadania. Znał już mniej więcej historię stada, przeszedł się po granicach ich terenów i choć samotnie, to jednak wykonał wszystkie powierzone mu zadania. Musiał więc zdać raport a przy okazji wspomnieć o zranionej Gizie. Gdy tak szedł spokojnie w końcu wyczuł zapach Kahawiana, zaczął więc iść jego śladem, tak oto doszedł nad czarną rzekę a konkretniej skalną wyrwę, gdzie zebrało się całkiem spore zbiorowisko. Przyjrzał się uważnie każdemu, po czym podszedł powoli lecz pewnie do przywódcy, stając niemal obok niego, niemal bowiem był nieco z tyłu, nie chciał mu przeszkadzać.
-Salve, mam nadzieję że nie przeszkadzam. Chciałbym zamówić z tobą słowo, Kahawianie.- odparł, przyglądając się dwugrzywemu, ale i całej reszcie, której bądź co bądź nie znał. Jednakże skoro byli w towarzystwie władcy, do tego nikt nie wyglądał na złego, mięśnie rozluźnione więc na aferę nie wpadł i całe szczęście.


RE: Skalna wyrwa - Kahawian - 20-06-2015

- A więc salve Kawo.
Nagle usłyszał kroki zbliżające się w ich stronę. Szybko wycofał łeb z jaskini i zwrócił w stronę, jak się okazało, Otieno.
- Salve. Nie, nie przeszkadzasz.
Spojrzał z ciekawością na młodego samca. Ciekawiło go, co też mogło być tak ważnego, że chciał o tym pogadać w cztery oczy. Skinął więc łbem, by poszedł za nim. Chłopcy byli pod okiem Frigg, Dey powinna niedługo wrócić, a i ze słów Kawy wywnioskował, że nie stanowiła dla siostrzeńców zagrożenia.
Odszedł od groty na kilkanaście kroków na tyle, by znaleźli się poza zasięgiem być może nieodpowiednich uszu, ale by mogli nadal grotę obserwować.
- A więc, o co chodzi?


RE: Skalna wyrwa - Kahawa - 20-06-2015

Postąpiła parę kroków do przodu, wyciągnęła łapę i pogładziła nią Damaję po policzku. Patrząc w te jego piękne zielone oczy w tym momencie lekko smutne.
- Nie obiecuję, postaram się przyjść z wizytą. Ty za to postaraj się nie zapuszczać po za bezpieczne granice bez wiedzy dorosłych. - Tu ściszyła głos prawie szepcząc mu do ucha. - Jeśli jednak kiedykolwiek poczujesz się bardzo źle albo będziesz potrzebował pomocy... znajdziesz mnie przy nieczynnym wulkanie. To taka wielka góra a wokół pełno ciepłej wody. - Liczyła że nie będzie się już samowolnie zapuszczał. Jednakże jeśli miałoby mu grozić niebezpieczeństwo, znów by zbłądził czy z jakiś powodów nie mógłby wrócić na swoje ziemie. Będzie wiedział gdzie się kierować. Ten wulkan widać z daleka.
- Bywajcie.
Posłała mu jeszcze lekki uśmiech zanim się odwróciła i odeszła.


RE: Skalna wyrwa - Otieno - 21-06-2015

Ruszył wraz z Kahawianem przed grotę, by nie wszyscy słyszeli tą rozmowę, choć specjalnie tajemnicza nie była, ot zwykłe fakty których raczej nie można było wykorzystać w zły sposób, a reszta mogła się o tym dowiedzieć, lecz mimo wszystko lepiej mówić w cztery oczy a nie dziesięć.
-Wykonałem twe zadanie prawie w większości. Patrol zakończony, granice zwiedziłem, choć w samotności.- odparł, po czym oblizał pysk nerwowo, bowiem miał teraz nastąpić moment, w którym to będzie musiał opowiedzieć o Gizie, a temat ten nadal doprowadzał go do nerwicy, lecz w końcu mu przejdzie, a powiedzieć władcy o tym co się wydarzyło musiał.
-Podczas patrolu z Saixem na cmentarzysku słoni spotkaliśmy Gizę, była ranna. Postanowiła sama zapolować i nadziała się na róg gnu, nie będzie więc mogła jakiś czas polować. Nie chciała udać się do medyka, wolała zostać z Saixem na cmentarzysku. Przekazałem mu o jutrzejszym patrolu z tobą, lecz nie wiem, czy dołączy.- dodał, a mówił to głosem bez wyrazu, miał ochotę temat zamknąć. Denerwowało go wiele rzeczy, to że Giza była hipokrytką, najpierw nie potrzebowała pomocy, później wybrała czarnego samca, to że Saix zignorował polecenie władcy i zamiast zaprowadzić szarą do medyka został z nią w ustronnym miejscu... oba te lwy po prostu go strasznie irytowały i w najbliższym czasie zamierzał ich unikać za wszelką cenę.


RE: Skalna wyrwa - Kahawian - 21-06-2015

-Rozumiem. Powinno być tobie trochę łatwiej, bo już jakiś czas tu mieszkałeś.
Wolał nie wgłębiać się w szczegóły... z resztą, nie wydawało mu się, żeby młodzieniec miał na tyle słabą pamięć, by w ciągu... maksymalnie dwóch lat zapomnieć o tym, jak dom wygląda. Jednak dalsza część raportu Otieno nieco go zaniepokoiła. Warknął zaskoczony i spojrzał uważnie w kolorowe oczy samca.
- Jak bardzo poważne są te zranienia?
Nie rozumiał, czemu w ciągu ostatnich dni lwice zaczęły się ponownie zapuszczać na samodzielne polowania. Czyżby były kłótnie między nimi? Sam widział, że zwierzyny było jakoś mniej, ale dotychczas te sobie radziły. Musiał zapytać się Kalani, lub Mai.
- Nie do końca podoba mi się, że tam została. Cmentarzysko to nie najlepsze miejsce, by się leczyć... ale z drugiej strony może chciała spokoju. Albo po prostu bolało na tyle, że nie mogła iść i nie chciała wam się przyznać. Przecież żadnego z was dobrze nie zna. Wybiorę się do niej jutro.
Chociaż kawowy w swojej mowie nie zdradzał zirytowania, Kahawian zdołał dojrzeć jego cień w różnokolorowych oczach. Zastanawiało go tylko, co było dokładną przyczyną jego powstania...
- Dobrze, zobaczymy. Teraz jesteś już wolny, odpocznij. Patrol jutro, o świcie. Pogadam też z Saixem.


RE: Skalna wyrwa - Nuru - 23-06-2015

Nuru zaś - ten jeden raz - siedział zupełnie cicho. Nie zareagował jakoś wyraźnie nawet na obecność Kahawy, tak ciekawego przecież stworzonka. Poświęcił mu chwilę swojej uwagi, zakłóconą tak radosnym i niecierpliwym słowem brata. Spojrzał na niego, uśmiechnął się lekko i pokiwał głową. Nie powiedział jednak nic. Siedział po prostu na tyłku, nie odzywał się i nie podnosił spojrzenia. Powód był jasny. Wystarczyło tylko przekonać się, że w tym miejscu była Frigg.
Poczuł ukłucie w piersi, po którym jego oddech stał się znacznie cięższy i trudniejszy.
Ja jutro nie idę, postanowił w myślach lewek, kiedy na moment jeszcze spojrzał na Damaję.
Potem po prostu odwrócił łebek od nich, wpatrując się tęsknie w ogrom Kilimandżaro, górującego nad horyzontem. Może tam znalazłby kogoś, kto go zrozumie.


RE: Skalna wyrwa - Damaja - 23-06-2015

Patrzył za odchodzącą Kawą. W jednej minucie zrobiło się tutaj dość... pusto. Dwugrzywy zniknął gdzieś w towarzystwie tego dorosłego lwa, który nawet im się nie przedstawił. Zielonooki burknął coś pod nosem i spojrzał na rodzeństwo. Potężne ziewnięcie rozwarło mu pysk.
- No... no to ja idę spać, branoc! - wyrzucił i popędził w stronę groty. Może dzięki temu nikt nie będzie go pytał, co robił i gdzie był. Kiedy zległ pod ścianą i zwinął się w kłębek, sen niemal od razu na niego zstąpił.

zt