Król Lew PBF
Anatomia rodziny - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Anatomia rodziny (/showthread.php?tid=789)



Anatomia rodziny - Akira - 02-09-2013

Duszno, gorąco, słonecznie i sucho. Nie zanosiło się, by w najbliższym czasie z nieba spadła choćby kropla wody. Nie był to zbyt przyjemny okres w roku, ale pomimo trudności ze zdobyciem wody, nie można było narzekać na brak pożywienia: wszędzie można było natknąć się na jakąś padlinę i pomimo, że nie był to najsmaczniejszy posiłek, jaki Akira jadł, nie mógł narzekać. Oboje z Mayą nie głodowali, a dzięki doświadczeniu i umiejętnościom samicy pragnienie męczyło malca tylko w niewielkim stopniu. Do czego by się nie przyczepić, malec był zadowolony. Na zmianę teraz biegł, skakał i szedł, nie bardzo wiedząc dokąd z Mayą zamierzają się udać. Co jakiś czas wspinał się na jakiś większy kamień w pierwszym momencie oglądając się za złotą, w drugim za wszelkimi niebezpieczeństwami mogącymi czyhać na młodego lwa. Uszy chodziły w każdym możliwym kierunku, a oczyska wyszukiwały czegoś ciekawego. Zamrugał parokrotnie wlepiając błękitne ślepia w jakiegoś owada, który przypominał dziwnie powyginane źdźbła trawy. Zerknął w stronę Mai, upewniając się, że jest niedaleko, po czym zaczaił się na zielone "coś". Nie zdawał sobie jeszcze sprawy, że tym "czymś" jest modliszka i to "coś" potrafi się bronić. Gdy tylko zauważył, że owad nie zamierza uciekać, uniósł uszka na sztorc starając się to jakoś przekalkulować. Zamrugał ślepkami i zbliżył się znacznie do stworzenia, chcąc dokładnie je zbadać. Gdyby tylko wiedział, jak boleśnie modliszka może uczepić się nosa, od razu zrezygnowałby z tego całego przedstawienia i po prostu ją pożarł. Nic, poza krzykiem zaskoczenia, nie wskazywało na to, że Akira właśnie zaczął jedną z większych bitew w swoim krótkim życiu... i nie wyglądało na to, żeby szybko zamierzał zrezygnować i dać pożreć się modliszce.


RE: Anatomia rodziny - Maya - 02-09-2013

Krzyk lwiątka był dla niej większym i istotniejszym sygnałem, niż piorun, który zakończył żywot jej drzewka. Natychmiast zerwała się do biegu, a serce podskoczyło jej do gardła.
Zaskoczyło ją to spotkanie z Akirą - nie widziała go już bowiem od dawna, praktycznie od chwili, w której Makali zabrał go razem ze sobą do ich leża. Przyszedł do niej tak po prostu, dużo większy, niż wcześniej - miał już nawet na łbie i piersi dłuższe, mięciutkie jeszcze wprawdzie, ale już skołtunione futro. Zalążki samczej grzywy. Rósł szybko - służył mu pobyt na terenach Świtu, co do tego nie było żadnych wątpliwości. Ona natomiast nie zmieniła się ani trochę - poza tym, że sama spędzała już teraz nieco więcej czasu z pozostałymi członkami stada. Z Kahawianem, Ragnarem. Odwiedziny Akiry, gdzieś głęboko w środku ją ucieszyły, nawet, jeśli ukryła je pod głęboką warstwą zjadliwych komentarzy. I teraz znowu ta troska wyszła na powierzchnię.
Nie była daleko od niego, dlatego znalazła się przy nim w momencie, a serce tłukło się w niej z taką siłą, jakby miało przebić się przez żebra.
- Co się stało? - Wyrzuciła z siebie, widząc, jak Akira wyraźnie gapi się w coś ukrytego w trawie. - Coś cię ugryzło? - Dodała niemal natychmiast.