Król Lew PBF
Ostatki - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Ostatki (/showthread.php?tid=834)

Strony: 1 2


RE: Ostatki - Skanda - 01-11-2013

Lwisko ocucone z półprzytomnego stanu, otworzyło błękitne ślepia, lustrując nimi znajdującą się nad nim Vei.
Nie sądził, że ktokolwiek mógłby przemóc się, zaryzykować tak bliskiego kontaktu z nim czy z Kahawianem, podczas gdy zrobiła to ostatnia osoba, po której mógłby się tego spodziewać.
Dopiero gdy poczuł jej obecność obok, zrozumiał, jak bardzo brakowało mu czyjejkolwiek bliskości, ciepła drugiego ciała.
Nie miał siły żeby podnieść się i wtulić się w nią, jak to zwykł robić dotychczas. Z trudem uniósł chwiejący się łeb, po czym ociężale przesunął go kładąc na przednich łapach Vei.
Ostatkami sił przesunął się jeszcze trochę tak, aby jego czoło stykało się z piersią lwicy, po czym przymknął ślepia.
Wciągnął powietrze do płuc, rozkoszując się jej wonią jak kiedyś i uśmiechając się pod nosem.
-Nie wiem, 8, 10 dni..? To zdaje się ciągnąć w nieskończoność.-odmruknął na jej pytanie.
Czuł teraz, jakby ruda odciążyła go, zabrała trochę z jego dotychczasowego cierpienia, co było oczywiście ułudą, ale dawało swego rodzaju ulgę.
W uszach Vei na nowo rozbrzmiało ciche mruczenie, ciągnące się tym razem znacznie dłużej niż poprzednio.
-I co teraz zrobisz? Skoro nie ma na to lekarstwa?-wychrypiał w końcu, przerywając ciszę, dotąd mąconą tylko przez jego mruczenie.


RE: Ostatki - Vasanti Vei - 02-11-2013

Vei na chwilę zmarszczyła brwi, kalkulując przedstawione przez niego dane. Wygląda na to, że prawdopodobnie przez ponad tydzień żaden z nich nie miał nic w pysku i nie zanosi się, by niebawem miało się to zmienić. Nawet gdyby chciała, to ruda nie byłaby w stanie znaleźć tu niczego odpowiedniego i przytachać do groty, w dodatku w tak krótkim czasie, by Lwioziemcy nie zaczęli zastanawiać się, czy aby nie czas szukać nowej Królowej. Nie wiadomo też, czy w takim stanie chorzy byliby w stanie cokolwiek przełknąć.
Nie trzeba wykazywać się nadzwyczajną bystrością umysłu, by zauważyć, że sytuacja przedstawiała się beznadziejnie. Wspomniany przez samego Ragnara brak leków był wystarczającym powodem do załamania się psychicznie. Teraz mogli liczyć tylko na pomoc z zewnątrz...
Utkwiła w nim uważne spojrzenie.
- Nie wiem, Ragnarze. Najpierw wrócę do siebie sprawdzić, w jakim stanie są moi. Jeśli i mnie to dopadnie, to zapewne na niewiele się już zdam - stwierdziła z cierpkim uśmiechem. - Ale gdybym zachowała dość sił, to poszukam pomocy gdzieś indziej. Przejdę się dalej, poszukam, podpytam...
Wyglądało na to, że Vasanti nie spieszy się z realizacją owego celu. Świadczyć o tym może fakt, iż własnie wydobyła z siebie ciche, zmęczone westchnienie, po czym ponownie przytknęła pysk do ciemnej grzywy. Przymknęła ślepia, by zaraz zawtórować Świtezianinowi swym mruczeniem. Mimo że choroba nie dotknęła jej bezpośrednio, to i tak miała ochotę odpocząć od tego wszystkiego.


RE: Ostatki - Skanda - 08-11-2013

-Mhmmmm.-przeciągły pomruk wydobył się z gardła lwiska na znak, że zrozumiał. Był słaby i już dosyć zmęczony-nic dziwnego więc, że stopniowo poczynała go ogarniać coraz większa senność.
Gdy łeb rudej znalazł się obok jego, przysunął pysk do jej szyi, instynktownie wściubiając jasny nos w jej sierść.
Wkrótce mruczenie ustało, a samiec najzwyczajniej zasnął, tym razem w wyjątkowo przyjemnych okolicznościach.


RE: Ostatki - Vasanti Vei - 12-11-2013

Przez pewien czas lwica leżała w tej samej pozycji, napawając się ciepłem szarego ciała. Ją również poczęło ogarniać znużenie. Zdawszy sobie z tego sprawę, ostrożnie, nie chcąc zbudzić Ragnara, z pewnym żalem podniosła się z miejsca. Nie mogła usnąć obok, choćby pragnęła tego najbardziej na świecie. Była potrzebna gdzieś indziej - i to zdrowa.
Doznała nieprzyjemnego ukłucia w gardle, gdy, już stanąwszy u wylotu groty, zatrzymała wzrok na Świtezianinie. Kto wie, czy nie po raz ostatni...
Niezwykłym wysiłkiem woli odwróciła łeb i odeszła czym prędzej, nie oglądając się za siebie.

Z/t