Król Lew PBF
I znów wszystko poszło nie tak - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: I znów wszystko poszło nie tak (/showthread.php?tid=891)

Strony: 1 2 3


RE: I znów wszystko poszło nie tak - Skanda - 19-01-2014

Nie odezwał się. Był tylko zły na siebie, że dał się ponieść emocjom-tak bardzo uwłaczającym jego reputacji-i dać znać po sobie cokolwiek w jej towarzystwie. To w końcu nie była jej wina, że sam nie mógł tego w sobie stłamsić, aby pozostawać przy niej pozornie obojętnym-tak, jak powinien się zachowywać.
A ona dalej to robiła. Samica nieświadomie kontynuowała rozdrapywanie zabliźnionych ran, przywołując sylwetki dawnych przywódców.
-Pewnie byłby, gdyby o tym wiedzieli.-wychrypiał, przymykając ślepia z uniesionym łbem, jakby chciał się uspokoić i poukładać nieco myśli. Milczał tak przez chwilę, zaciskając powieki, by po chwili na powrót je otworzyć i obdarzyć Vei już spokojniejszym spojrzeniem.
-Na mnie chyba już czas.-oznajmił stosunkowo przybitym tonem, aczkolwiek nie podniósł się i nie odszedł, nie chcąc stawiać jej przed faktem dokonanym ani ni stąd, ni zowąd ucinać chamsko rozmowy.


RE: I znów wszystko poszło nie tak - Vasanti Vei - 19-01-2014

Za sprawą kolejnych słów Ragnara, oblicze Vei znów spowił wyraz zaskoczenia. Nie spodziewała się usłyszeć, że wśród Świtezian brakuje kolejnych osób, które jeszcze do niedawna stanowiły jego elitę. Ta informacja z całą pewnością była dla niej użyteczna, choć akurat w tym momencie bardziej interesowało ją coś innego.
- Poczekaj chwilę - odparła, a w jej głosie znać było niepokój spowodowany nagła ochotą Ragnara na opuszczenie tego miejsca. - To lekarstwo... Nie jest wam już wam potrzebne, prawda?
Uszy Vasanti nieco oklapły, a ona sama wpatrzyła się w samca ze smutkiem. Częściowo udzieliły się jej odczucia szarego, a w pewnej mierze odzwierciedlił się też jej własny stan. Dobrze wiedziała, że jest ostatnią nadzieję Hewy i Hatimy (a przy okazji także Shyeiro i Srebrnych). Teraz już tylko w łapach jej rozmówcy pozostawało rozstrzygnięcie tego, czy ona niebawem zdoła ich uratować, czy pozostanie jej błądzenie po dalekich stronach w poszukiwaniu czerwonych kwiatków.


RE: I znów wszystko poszło nie tak - Skanda - 19-01-2014

-Chyba tak samo, jak i Wam, prawda?-mruknął, spoglądając na nią nieco uważniej, lustrując rudą błękitnymi ślepiami.-Póki co, to nikt więcej nie zachorował, ale nie mam pewności czy zaraza odeszła na dobre. Poza tym, medykamenty posiada się cały czas, nie tylko wtedy, gdy szaleje choroba, nieprawdaż?-wychrypiał spokojnie, aczkolwiek z nutą zainteresowania, bo postawa Vei wyraźnie pokazywała, że coś było tu na rzeczy.


RE: I znów wszystko poszło nie tak - Vasanti Vei - 19-01-2014

Końcówka ogona lwicy zaczęła nerwowo poruszać się na boki.
- Tak, ale te są szczególne - stwierdziła, powoli godząc się z myślą, że w końcu musi przedstawić szaremu położenie Lwich.0 - Jak by ci to powiedzieć...
Wzięła głęboki wdech.
- Niektórzy z naszych nie wyzdrowieli do końca.
Nie dodała nic więcej, uznawszy, że wyraziła się dostatecznie jasno. Starała się za wszelką cenę uniknąć wyrażania otwartej prośby o pomoc, acz miała świadomość, że niekoniecznie musi się jej to udać.'
Teraz pozostało jej tylko czekać na odpowiedź.


RE: I znów wszystko poszło nie tak - Skanda - 20-01-2014

-Pomóż mi.-mruknęło lwisko, nie spuszczając z niej wzroku, siedząc nieruchomo. Jego pysk wyrażał teraz coś pomiędzy powagą, a obojętnością-idealna maska emocji.
-Nie przeszłoby Ci to przez gardło, co?-dodał z nutą uszczypliwego żalu, po czym niespodziewanie dźwignął się na łapy i odszedł bez słowa, znikając gdzieś za skalnym zakrętem.
Vasanti mogła myśleć, że najzwyczajniej obraził się i zostawił ją tu, nie mogąc dłużej patrzeć na rudą-nic jednak mylnego, gdyż po niedługiej chwili lwisko znów wystawiło się na spojrzenie bursztynów królowej.
Ospale zbliżał się do samicy, dzierżąc w pysku czerwony kwiat, z wysuszonymi już, poskręcanymi płatkami.
Położył roślinę u jej łap, po czym spojrzał w jej ślepia-trudno powiedzieć czy ze smutkiem, czy z wyrzutem.
Tylko po to tutaj przyszła.
Przemknęło mu przez myśl mimowolnie, co jeszcze bardziej go przybiło. Następnie wycofał się i legł przy brzegu rzeki tak, jak go zastała.
Milczał.


RE: I znów wszystko poszło nie tak - Vasanti Vei - 20-01-2014

Lwica podniosła się z nagła, porażona myślą, że lew, zirytowany jej zachowaniem, zostawi ją tu zupełnie samą. Tu, na obcych ziemiach, w obliczu zmierzenia się z myślą, że przez własną nadmierną dumę Królowa skazała całe swoje stado, za które przecież częściowo ponosiła odpowiedzialność, na powolne umieranie w męczarniach...
Stała jak wryta, spoglądając z rozpaczą za oddalającym się samcem.
- Ja... - wydała z siebie zduszony szept.
To koniec.
Chyba że...
Mrużyła oczy, w milczeniu wypatrując szarej sylwetki. Ta zaś pojawiła się w zasięgu jej wzroku niedługo przed tym, jak bursztynowooka zaczynała tracić na to nadzieję. Oto jednak on, przywódca Świtu, paradoksalnie zdecydował się zostać anonimowym wybawcą Lwiej Ziemi...
Spojrzała na kwiaty leżące u jej łap - same pozbawione życia, teraz miały stać się jego obietnicą dla kilku osobników szarganych wyczerpującą chorobą. Później jej spojrzenie padło na oczy ciemnogrzywego, który niespodziewanie znów odszedł od swej rozmówczyni, jednak tym razem wciąż pozostając w jej polu widzenia.
Wyminęła zioła, by ruszyć za nim i na tę ostatnią chwilę usiąść tuż obok. Nie wahała się długo, bo dobrze wiedziała, co w tamtej chwili pragnęła wyznać. Nie zmienia to faktu, że przyszło jej to z niejakim trudem.
- Dziękuję ci za pomoc - oznajmiła szczerze, szukając spojrzeniem jego jasnych ślepi. - To naprawdę wiele dla mnie znaczy...
Zacisnęła wargi na kilka sekund. Odwróciła wzrok, nie mogąc dłużej znieść tego natłoku emocji, z którymi zwykle tak doskonale sobie radziła.
- I cieszę się, że jesteś zdrowy, Ragnarze - dodała ciszej. - To też jest ważne... Dla mnie...
Wstała, nieruchomo patrząc gdzieś na linię horyzontu.


RE: I znów wszystko poszło nie tak - Skanda - 20-01-2014

Mimo iż chłodne ślepia z niepodzielną uwagą wpatrywały się w lustro wody, samiec z czujnością wyczekiwał jakiejś odpowiedzi ze strony rudej, w przypadku gdyby jednak nie zechciała odejść bez słowa dostając to, co chce.
Obrócił łeb w jej stronę, gdy znalazła się tuż obok, odwzajemniając spojrzenie i wsłuchując się w to, zgoła niecodziennie z jej strony wyznanie. Kłamstwem by było, że nie satysfakcjonowało go to, jednak nie był w stanie wykrzesać teraz z siebie nic prócz nikłego uśmiechu i nieco cieplejszego spojrzenia.
Na jej słowa nie odpowiedział właściwie nic, kiwając jedynie nieco łbem.
-Na Twoim miejscu nie kazałbym im czekać.-wychrypiał, spoglądając na nią znacząco.-Zresztą sama wiesz, jak to wygląda.-dodał od razu, bo w końcu Vei widziała na własne oczy, co choroba zrobiła z nim i innymi.


RE: I znów wszystko poszło nie tak - Vasanti Vei - 20-01-2014

Ruda zerknęła nań kątem oka, po czym i ona zdobyła się na lekki uśmiech. Mogła sobie na to pozwolić, póki nie widział tego nikt poza Ragnarem. Jak by nie patrzeć, pomimo całego swojego dostojeństwa, wciąż pozostawała młodą lwicą, która raz na jakiś czas musiała zrzucić z siebie maskę niewzruszonej powagi.
- W takim razie... Do zobaczenia - odparłszy to, jeszcze skinęła mu łbem na pożegnanie.
Towarzystwo Świtezianina było miłą odmianą dla wiecznie zirytowanej własnymi pobratymcami Vei, lecz powszechnie wiadomo, że to, co dobre, szybko się kończy.
I nie można zapomnieć, że ta banda sympatycznych idiotów istotnie jej potrzebowała.
Powzięła w pysk pozostawionego kilka metrów dalej kwiatka, po czym, nie tracąc czasu, pędem ruszyła w stronę Lwiej Ziemi, by uczynić swoją powinność.

Z/t