Król Lew PBF
Lodowe jezioro - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Śnieżny Las (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=78)
+--- Wątek: Lodowe jezioro (/showthread.php?tid=93)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14


RE: Lodowe jezioro - Kerra - 04-10-2012

Białej wciąż nikt nie zauważył... A przynajmniej nie zwrócili na nią uwagi. Kerra była raczej z zasady twarda, ale na widok lwiątek stawała się "miętka" jak śnieg. Tak samo było z Storm. Gdy tylko mała odczołgała się, zapłakana, białą coś szarpnęło w jej serduchu. Oczywiście nie mogła się powstrzymać i podeszła do szarej. Przygarnęła ją do siebie i przytuliła. Zniżyła łeb na jej poziom i szepnęła
-Ciii, cichutko. Nie bój się, nic ci się nie stanie. Już ja się o to postaram.
Starła łapą łzy z jej pyska. Kerra pamiętała wciąż swoje dzieciństwo, chyba już nigdy go nie zapomni. Była wtedy wyrzutkiem, małym lwiątkiem które się błąkało i głodowało. Odkąd dorosła, odreagowywała to i chciała zaopiekować się każdym zabiedzonym dzieckiem. Niestety, było takich dużo, jako że lwy nie są najłagodniejsze na świecie. Przytuliła mocniej szarą, chcąc ją ogrzać i poprawić choć trochę samopoczucie.

/no sorry no, nie miałam pomysłu... :( /


RE: Lodowe jezioro - Nizar - 04-10-2012

Warknięcie samca odebrał na początku, jako skierowane zarówno do niego, jak i również do samic. Położył więc po sobie uszy i spojrzał zdziwionymi i zasmuconymi ślepiami na lwa, ale widząc, że ten skierował swój wzrok w zupełnie innym kierunku, znowu nastawił je na sztorc i uśmiechnął się. Czyli jednak Noel go jako tako zaakceptował. Prychnął z wyższością na lwice, po czym odwrócił się tyłem do nich i wypiąwszy dumnie pierś i unosząc górną wargę, ukazując przy tym białe kły w kierunku szarego. Ciekawe, kiedy wreszcie ich wróg zobaczy, że przegrał? Chyba, że... Chyba, że wezwie te swoje posiłki. A wtedy już nie będzie za różowo.


RE: Lodowe jezioro - Maoni - 06-10-2012

- Nie ma mowy! - wybuchła na jego słowa. Nie była jakimś tchórzem, żeby wystraszć się byle czego. Tym bardziej, że lew mówił o jakiś kolegach, a ona widziała tylko jego. No i nie była sama. W sumie to nawet jakby nikogo oprócz niej tutaj nie było to by nie odpuściła. Już tym, że po prośbie Storm zaatakowała lwa, według niej zadeklarowała się, że pomoże jej z tego jakoś wyjść. Na tyle, na ile będzie mogła, ale pomoże.
- Jeśli myślisz, że odpuszczę tak łatwo to się mylisz. I sądzę, że nie tylko ja tak myślę. Nie mogę stąd tak po prostu odejść wiedząc, że ty z jakiegoś pewnie idiotycznego powodu zrobisz coś jej. - powiedziała, mrużąc ślepia. Niestety, skoro już w to wpadła, to musi to ciągnąć do końca.
- Zostaw ją w spokoju. - powiedziała jeszcze. Oj, nie przeciągaj struny, Maoni. Coś za bardzo pewna siebie jesteś. Ale co prawda to prawda. Jeszcze nikt w życiu nie złoił jej skóry. Była wyjątkową szczęściarą, trzeba było przyznać.


RE: Lodowe jezioro - Mistrz Gry - 06-10-2012

Samiec zaśmiał się sucho. Cała ta sytuacja zaczęła zmieniać się w patetyczną scenę rodem z telenoweli lub kiepskiego filmu akcji.
Nie chcieli współpracować? Dobrze. Dalsze igraszki nie mają sensu.
Szary zaryczał nagle, bez ostrzeżenia, po czym odchrząknął lekko. Wyszczerzył się w nieprzyjemnym uśmiechu i cofnął.
-Zaraz poznacie moich braci.- oznajmił beznamiętnie, wciąż z uśmieszkiem na pysku. Wygląda na to, że nie blefował.
Storm i jej obrońcy mieli ostatnią szansę, by podjąć jakieś decyzje.
-Pozwolę wam odejść, nim do nas dotrą. To wasza ostatnia możliwość odejścia w całości. Szkoda byłoby, żeby tyle lwic się zmarnowało. Naprawdę chcecie ryzykować życie?-



RE: Lodowe jezioro - Akilian - 06-10-2012

Tu będzie mój post ;P

[ Dodano: 2012-10-06, 19:50 ]
Młoda szybkim ruchem złapała łapę Białej, wtulając się w białe futro. Ona ją rozumiała, ona jedna. Czuła, że mogłaby tak trwać, dopóty, dopóki żal nie przeminie. Straciła jedyną w jej życiu osobę, której mogła zaufać, w którą wierzyła całą sobą, z którą mogłaby podzielić się własnymi refleksjami, nawet nie musząc mieć nadziei, iż zostanie wysłuchana. Z Noelem była od początku żywota – matka z ojcem mieli ją gdzieś, on zaś nie. Znalazł jej nawet lwicę, która byłaby w stanie podzielić się mlekiem. A tu, proszę, jak wspaniale jej odpłaca. Świat, w którym żyła, świat wyobraźni, dobra, dziecinnych zabaw… Po prostu zniknął. Okrutna rzeczywistość wyciągnęła swe obskurne szpony w jej stronę i brutalnie wyrzuciła jej kruche ciało ze świata marzeń. Następnie na jej twarz wstąpił grymas, przypominający szyderczy uśmiech – była z siebie zadowolona. Zadała ból tak małej i bezbronnej istocie. Ale Biała do niej podeszła, nawet przytuliła, pocieszając jej zszarganą duszę. „Ciii, cichutko. Nie bój się, nic ci się nie stanie. Już ja się o to postaram.” Słowa te koiły młodą, wprowadzając w stan spokoju. Gdyby tak mogła jeszcze oddać się w objęcia Morfeusza, czując się na nowo bezpiecznie i rześko. Tak, jak było kiedyś. Najwyraźniej nie dany był jej spokój i ognisko rodzinne, gdyż słowa Szarego na nowo wtargnęły w jej mały światek – światek, gdzie była bezgranicznie szczęśliwa, z Noelem u boku i kochającymi rodzicami. Zaczęła panikować – pierś coraz to szybciej podnosiła się i opadała, oddech niechcianie przyspieszył. Była zdesperowana; tak bardzo nie chciała, by ktoś przez nią ginął. Sama też nie chciała żegnać się ze światem. Teoretycznie nie miała po co żyć… Ale tylko teoretyczne. W praktyce mogła najzwyczajniej w świecie spróbować czegoś nowego, świat zacząć budować od podstaw. Wystarczy, że dadzą jej szansę. Szara podniosła zapłakaną twarzyczkę do góry, do Kerry, patrząc na nią błagającym wzrokiem. Proszę, uratuj mnie przed nim. Uścisk łapek zwiększył się, jej chude ciało na nowo zaczęło drgać. Ech, żeby to było z zimna. Lwice wstawiły się za nią, chciały walczyć. Tylko.. czy nie ucierpią przy tym? Tego Akillian już by sobie nie wybaczyła. Tak, Akillian. Mimo, ze tak zwał ją tylko brat od teraz stanie się jej zwyczajnym mianem. Akillian. Jedno słowo opisywało jej delikatność, a zarazem mobilizację i charakter. Akillian… Gdyby znów mogła wskoczyć pomiędzy łapy Brązowego, znów poczuć się bezpieczna. Ale to tylko marzenia. Marzenia, które nigdy nie staną się rzeczywistością…
Nie, ona nie da im zginąć, albo chociażby ucierpieć. Nie była na to gotowa. Była zaledwie małym dzieckiem, z kieszenią pełną marzeń. Żadne jednak z nich nigdy się nie spełni. Pod wpływem pewnego impulsu chęci przetrwania i uratowania lwic przed niechybną śmiercią wyrwała się w objęć Białej. Przepraszam Kerro… Jej łapki na nowo dotknęły lodowatego puchu, znowusz poczuły chłód. Nie czekała długo na reakcję Alainy, Maoni, czy samej Kerry. Wiedziała, ze musi uciekać. Zdeterminowana zaczęła skakać, robiąc niewiarygodnie duże susy jak na małą osóbkę. Co raz to śnieg zapadał się pod ciężarem małej, by zaraz stać się jej oparciem. Nie mogła się zatrzymać, nie mogła ulec pokusie na nowo przytulenia się do łapy pocieszycielki. Zły cisnęły się do jej patrzałek, uporczywie zasłaniały jej pole widzenia. Ale ona się nie zatrzyma, nie zatrzyma.


RE: Lodowe jezioro - Noel - 06-10-2012

Noel siedział niewzruszony.
Nie pomoże jej. Nie. Już zbyt wiele przez nią stracił, zbyt wiele cierpiał, zbyt dużo stracił.
Zajmował się nią, to prawda. Ale przez to jego matka wyrzuciła go ze stada... Bo był słaby. Tam liczyła się twarda dyscyplina, samodoskonalenie. On znikał na całe dnie tylko po to, by spotkać się ze swoją małą siostrzyczką. Zamiast trenować, on się bawił.
Gdyby posłuchał matki, gdyby robił to, co powinien, być może byłby w stanie obronić Akilian przed jej "pierwszą śmiercią". Chociażby po to, żeby być w stanie żyć. On rozpaczał przez kilka dni, nic nie jadł i nic nie pił.
Pewnej nocy poprzysiągł sobie, że nigdy więcej nie będzie płakać i cierpieć przez utratę kogoś. Nie miał nic do stracenia, wyrzuciła go nawet matka. Czemu więc nie miałby zająć się teraz sobą, tylko i wyłącznie?
Skrzywił się, ukazując śnieżnobiały kieł, a raczej to co z niego pozostało. Stracił połowę prawego kła, kiedy starał się obronić lwiątko przed bandą pod przywództwem tego oto lwa, pragnącego dorwać Akilian.
Ryk lwa wstrząsnął jego ciałem, sprawił, że serce przyśpieszyło. Nie. Nie będzie tu ani chwili dłużej.

Podniósł się.
-Idziemy stąd.- odezwał się do Nizara tonem nieuznającym sprzeciwu, po czym pchnął go lekko łapą, tak, by młodszy od niego samczyk szedł przed nim.
Powinien teraz coś powiedzieć? "Żegnaj"? "Do zobaczenia"? Nie... Nie pożegna się. Ona przecież wciąż nie żyje, umarła kiedyś, nie było jej i nie ma.
-Szybciej.- ponaglił Nizara, a tuż przed tym, gdy miał wleźć w zarośla zatrzymał się i pokręcił łbem.
Głupie. Wszystkie zginą.
Miały jeszcze szanse, tak samo jak Noel. On ją wykorzystał, to nie była jego sprawa, więc czemu miałby się w to plątać?
Usłyszał jedynie, jak śnieg skrzypi pod czyimiś desperacko stawianymi łapami. Nie obejrzał się.

zt


RE: Lodowe jezioro - Nizar - 06-10-2012

Zamilkł, słysząc jak każda z lwic zostaje. Jakie to szlachetne, z ich strony! Ale również było to ich gwoździem do trumny. Beżowy zjeżył sierść na karku słysząc przeszywający jego ciało ryk szarego, po czym zamrugał i zaczął obracać niespokojnie łeb. Bał się, że lwy tu za chwilę przybędą i będzie już dla nich za późno. A nie chciał zginąć. Musi tu być, dla swojego brata, ojca, którego wreszcie odzyskał. I dla matki, która poświęciła swoje życie aby go tu przyprowadzić. Westchnął. Co on ma zrobić? Wybawił go oschły głos Noela, a młody nawet nie ważył mu się sprzeciwić. Posłusznie przeszedł bokiem do wrogiego samca, po czym, po chwili namysłu potruchtał za brązowym.

zt


RE: Lodowe jezioro - Kerra - 07-10-2012

Kerra tuliła Storm, szczęśliwa, że ją pocieszyła. Aż przymknęła oczy, co było bardzo, bardzo niemądre. W chwili, gdy szara odlepiła się od jej łapy, otworzyła ślepia ze zdumieniem. Ona wiedziała, oj wiedziała co czuła mała. Sama to pamiętała... Tylko że jej nikt nie pocieszył, nikt nie przygarnął. Dlatego Kerra chciała się zaopiekować Storm, choć na chwilę. Dlaczego więc szara odstąpiła od ciepłego ciała białej? Dlaczego zrezygnowała z chwilowego poczucia bezpieczeństwa? Tego Kerra nie wiedziała, nie miała pojęcia co myśli mała lwiczka. Patrzyła więc co ona wyprawia. Nagle poczuła ból w sercu, widząc długie susy Storm, która uciekała, chcąc... Co? Co ona chciała w ten sposób uzyskać? Pasiasta nie miała pojęcia, dlaczego tak się z nią związała. Nie znały się, spotkały pierwszy raz, tak różne, a musiały przeżyć to samo. Kerra chciała pomóc małej, zaopiekować się zagubioną duszyczką. I właśnie to popchało ją do tego co właśnie zrobiła. A pobiegła ona, ścigając Storm. Nie po to, by ją zatrzymać, ale by razem z nią się ukryć i zaopiekować. Chyżo przebierała łapami, doganiając malutką. Krzyczała do niej:
-Storm! Storm!
Nie chciała, by tamta zatrzymała się. Chciała powiadomić ją, że ona jej nie opuści, że jej pomoże, zaraz ją dogoni. I tak też było, biała była tuż-tuż, blisko niej. Mała skakała wysoko,ale zaczęła ciężko dyszeć. Nie pociągnie już tak dłużej... Kerra zrównała się z nią. Biegły przez chwilę koło siebie, aż biała,pchnięta impulsem, złapała zębami za kark Storm. Nie chciała jej skaleczyć i nie zrobiła tego, jedynie porwała małą w szczękę i pognała z nią do lasu.
//zt razem ze Storm


RE: Lodowe jezioro - Mistrz Gry - 07-10-2012

//no i dobrze moi mili... Skoro reguły gry są tak ciężkie do zrozumienia, zagramy według Waszych zasad. Łamię w tej chwili kolejkę- ponieważ jest mi tak wygodnie. Tym razem podziękowania należą się pannie Kerrze.

Odprowadził Noela i jego towarzysza wzrokiem. Taaak... mądre chłopaczyska.
Szary zerwał się z miejsca niemal natychmiast, gdy Storm ruszyła z zamiarem ucieczki. Nie było dla niego problemem wykonanie kilku skoków, by zagrodzić młodej drogę. Ale co to?
Ta biała... Ta biała porwała Akilian i zniknęła między zaroślami.
Lew zatrzymał się i zmarszczył brwi, wypuszczając przy tym kilka razy kłęby białej pary z pyska. Co one sobie myślały? Uśmiechnął się pod nosem. To będzie łatwiejsze niż mogłoby się zdawać.
Wtedy z oddali można było dosłyszeć zbliżające się kroki. Cztery samce, bracia Szarego właśnie dotarły na miejsce, pomrukując od czasu do czasu i sapiąc wściekle.
-Za mną!- warknął ich przywódca, gdy tylko pojawili się w zasięgu wzroku. Cała gromadka pognała śladami Kerry i Storm, zostawiając za sobą bohaterskie lwice. Daleko nie uciekną.



RE: Lodowe jezioro - Maoni - 07-10-2012

Kiedy Storm z pasiastą uciekały, ona jedynie podążyła za nimi wzrokiem. Teraz już im nie pomoże, muszą radzić sobie same. No i przybyli bracia lwa, co bardzo ją zdziwiło. Naprawdę myślała, że tylko ich straszył, a jednak to była prawda. Nie miała już co tutaj robić, jeszcze się namyślą i ich wyłapią. Tak więc niebieskooka cichcem wymknęła się, po czym dość szybkim truchtem udała w swoją stronę.

zt


RE: Lodowe jezioro - Alaina - 08-10-2012

Jako ostatnia miała opuścić lodowe jezioro, obserwując jak paczka lwów, która jak sama była w pewnym sensie przekonana nie powinna tutaj być. A jednak nie blefował, przestrogi ze nie był sam okazały sie prawdą, co sprawiło że Alaina zawahała się, długą chwilę odczekując nim zdołała wykonać jakikolwiek krok ,a jaki miał oznaczać,że pomimo rozsądkowi, nie zostawiła ,a przynajmniej nie umiała zrezygnować z tego co zaczęła, kierowana w swego rodzaju poczuciem obowiązku. Nie zapomniała jednak o strachu który ogarnął ją w chwili gdy ujrzała ową paczkę lwów widmo, w paskudnym uśmiechu dołączających do ich brata. Przyśpieszone tętno i wzrost przepływu adrenaliny we krwi nie otrzeźwij jej jednak na tyle, by tak jak uczyniła to Maoni, zrezygnować i udać się w swoja stronę.

Zniknęła w leśnych odmętach, śladami ujadając się za dwójka lwic ale i "gończymi psami" jakie zapewne nie zrezygnują do tej pory aż nie rozerwą swe ofiary na strzępy.


RE: Lodowe jezioro - Nani - 04-11-2012

Spokój tego pięknego miejsca zakłóciło dudnienie łap czarnuli o zmrożoną glebę. Biegła co sił w łapach, aby najdalej od miejsca, w którym to zobaczyła największy koszmar swojego życia. Była juz bardzo daleko, nawet można by powiedziec, że się zgubiła. Lodowate powietrze, ktore tak łapczywie wdychala, okazało się zabójcze dla jej płóc. Czuła jak miliony igiełek wybijają się bezlitośnie w drogi oddechowe. Postanowiła się natychmiast zatrzymać. Rozejrzała się dookoła była przerażona. Nie wiedziała gdzie jest, i miała w głowie te koszmarne wspomnienia sprzed kilku godzin. Martwa matka, martwy ojciec, bracia siostry całe jej stado zostało wybite.
- Nie, to nie może być prawdą, dlaczego wlasnie moją rodzinę? Dlaczego ich!!- Spusciła łeb w rozpaczy, a na śniegu zaczęły widnieć ciemniejsze plamki. To były łzy czarnluki, i dopiero teraz zdała sobie sprawę, że stoi na jeziorze. Łzy stopiły odrobinę śniegu, dzięki czemu mozna bylo zobaczyć lustro lodu.Tuż przy brzegu rosło ogromnie drzewo, to drzewo sprawiło, że lwica osłupiała i wtedy wlasnie postanowiła ruszyć ku niemu. Drzewo prezentowało się przepięknie, było białe od od pnia aż po koronę, po każdą najmniejszą galazkę. Słońce oświetlalo górną część korony drzewa, która lśniła roziskrzoną, srebrzystą bielą, jakby ktoś potłukł tysiące srebrnych bombek, zmielił je i pieczołowicie powklejał w kazde załamanie, wypelnil nimi kazdą najmniejszą szczelinę kory okleił każde najmniejsze zagrubienie konara. Nani stała jak zaczarowana, i nie mogła odkleic wzroku od tego widoku. Na gałęzi przysiadły dwie piękne ptaszyny, tuląc się do siebie nawzajem.To wszystko bylo jakby z innego świata...


RE: Lodowe jezioro - Eclair - 04-11-2012

Zostawił Kaidi gdzieś z tyłu, może nawet już schodząc ze skalnej półki i podążył prosto na południe obchodząc Kilimandżaro. Wprawdzie oni przybyli z północy, aczkolwiek Eclair był na tyle znużony że odłączył się na pewien czas od grupy i ruszył brzegiem rzeki, a stąd już miał dogodny punkt do wypatrzenia białej połaci lasu. Nigdy wcześniej nie spotkał się z tak dziwną, białą breją. Była dość nieprzyjemna w dotyku, mokra i zimna, a na dodatek zdawało mu się że temperatura powietrza raptownie spada. To miejsce było naprawdę... nietypowe... Przemierzając śnieżny las brązowy lew jednak nie chciał pozwalać sobie na jakąkolwiek refleksje. Był raczej zmęczony ciągłym błądzeniem po świecie mentalnym, szukaniem odpowiedzi gdzieś wśród gwiazd i sensu jego istnienia. Chyba się... zagubił. No cóż, ale i to się zdarza.
Tak spacerując uważnie przyglądał się każdemu mijanemu drzewu, każdej samotnej skale czy źdźbłom trawy które mogłyby nieśmiało wychylać się spod śniegu aż wreszcie natknął się na... no właśnie. Czarną lwicę którą akurat zaszedł od tyłu. Zastrzygł uchem. Jeszcze nigdy nie widział czarnych lwów. Białe [albo jasnoszare, oj, niech już będzie] lwy - owszem, brązowe i barwy piasku też, ale czarnych... No cóż, kiedyś musi być ten pierwszy raz. Eclair odchrząknął chcąc poinformować samicę o swoim przybyciu. W zasadzie miał dość nieciekawe podejście do lwic, a jedyne panny jakie darzył szacunkiem albo już nie żyły, albo stanowiły uroczą, Powojową kompanię. Do kotek podchodził z nieskrywaną nieufnością, prawdopodobnie nawet uważał je za słabe i niegodne aż do momentu, gdy one same nie udowodnią swojej wartości. Ale wiadomo, jeżeli nie chce się dostać w pysk nie należy zbytnio szaleć w tymi poglądami ani też wygłaszać je w towarzystwie no... dam.


RE: Lodowe jezioro - Kaidi - 04-11-2012

Kaidi wcale nie spieszyło się by dogonić brązowawego mieszańca, każdy krok stawiała ostrożnie by po swojej drodze rozejrzeć się wokół i zapamiętać najważniejsze miejsca na tych terenach. Węch kierował ją za jednym ze Skalnych, który musiał iść lub biec naprawdę szybko skoro brązowoszara zgubiła go już przy zejściu z półki skalnej. Jedna rzecz odwróciła jej uwagę od podążania za zapachem, a mianowicie jakiś biały puch, który był niebywale zimny. Coś takiego w ciągu trzech lat swojego życia widziała po raz pierwszy, więc pierwsze co zrobiła to zatoczenie koła na tym dziwnym gruncie. Po tych ciekawskich oględzinach zauważyła czarną, odznaczającą się od śniegu lwicę, a do tego jej zagubionego towarzysza. Dość szybkim, choć dumnym krokiem dotarła do tej dwójki i z miejsca zwróciła się do Eclair'a.
-Masz talent do odnajdywania ciekawych terenów. Mówiąc to na pysku trzylatki pojawił się grymas uśmiechu, a jej spojrzenie zaczęło lustrować całą okolicę Lodowego Jeziora.


RE: Lodowe jezioro - Nani - 04-11-2012

Zachwyt choinką wprawdzie nie trwał długo. Z tej pięknej chwili podekscytowania, wyrwało ją chrząknięcie. Sierść na karku lwicy zjeżyła się automatycznie a z gardła wydobył się cichy syk. Oznajmujący " odejdź nie jestem Twoim przyjacielem". Dzisiejszy dzień mógł przynieść wszystko, skoro przyniósł śmierć jej rodzinie moze czas na jej kolej? Oddalila się nieco od nieznajomego, dobrze będzie, gdy oboje zachowają bezpieczną odległość względem siebie. Przyglądała mu się bacznie, nieco wyniośle. Nie wyglądał groźnie, ale nie ma co oceniać książki po okładce. Po co do niej podszedł? Widocznie w jakimś celu bo nie sądziła żeby był tu dla ozdoby. Postanowiła odnaleźć w sobie spokój i opanowanie, by moc wykrztusić z siebie cokolwiek.
- Wystraszyłeś mnie. - jej spokojny , delikatny głos dzwięcznie i gładko trafiał w uszy. Był przyjemny. Niejeden osobnik w jej życiu zdołał to zauważyć. Jednak w oczach nieznajomego odczytała zmęczenie i niepewność.