Król Lew PBF
Cmentarz - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Cmentarzysko Słoni (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=44)
+--- Wątek: Cmentarz (/showthread.php?tid=94)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33


RE: Cmentarz - Vasanti Vei - 26-07-2014

Podniosła wzrok i już nie pozwoliła mu odstąpić od szarej sylwetki. W skupieniu śledziła każdy ruch lwa. Na bieżąco analizowała wszelkie wymawiane przezeń słowo. Sama oddychała spokojnie, bez zbędnych nerwów. Możliwe, iż te doskwierały jej dużo bardziej, niż decydowała się to okazywać.
- On nie chciał, żebyście wiedzieli. Gdybym wyjawiła jego tożsamość w twojej obecności, zauważyłby, że coś jest nie tak. Nabrałby wątpliwości, obserwowałby mnie... I po co?
Poruszyła ogonem, odruchowo lub z niepokoju. Nie spuszczała wzroku z samca.
- Ufam ci, Ragnarze - oznajmiła cicho, tonem zbliżonym do szeptu.
Przybliżyła się o krok, a spojrzenie bursztynów nabrało nieco więcej ciepła. Vei pozwoliła sobie na ukazanie swego prawdziwego oblicza bądź też którejś z rzadziej używanych masek.
- Nie dostrzegasz tego? Przyszłam sama, na obcy teren, a wrócę, niosąc twój zapach... Ryzykuję.
Usiadła, co również można było odebrać jako demonstrację pewnej wiary w to, że Bliznopyski nie zrobi jej krzywdy - a miałby do tego idealne warunki.
- Jak mogłabym być przeciwko tobie, jednej z nielicznych myślących osób w promieniu wielu mil? - dodała, gdyby jej dotychczasowe zachowanie nie dość jasno ukazywało jej stanowisko. - Już nie wspominając o innych powodach...
Lekko się uśmiechała. Z bliżej niewyjaśnionej przyczyny, nie raczyła podzielić się informacją, czymże są owe "inne powody".


RE: Cmentarz - Skanda - 26-07-2014

O ile początkowe tłumaczenia królowej nie zmieniały jego stanowiska, a on sam tkwił w swoim dotychczasowym przekonaniu, to chwilę później sprawy poczęły przybierać nieco inny obrót.
Spojrzenie w ślepia skutecznie stopiło chłód spojrzenia samca, a spięte mięśnie rozluźniły się mimowolnie. Niby to odpowiadając, również zbliżył się o krok, zmniejszając dystans między nimi do minimalnej odległości.
-Widzę wiele rzeczy i mało które okazują się być prawdą.-odparł spokojnie.
-Widzę Ciebie i wiem, że jesteś sprytna. Tak, widzę to wyraźnie w Twoich oczach, chociaż przesłaniasz to teraz pobłażliwością i chęcią udobruchania mnie.-dodał, uśmiechając się, tym razem jakoś łagodniej, bez cienia złośliwości.
-Skąd mam mieć pewność, że nie jestem tylko marnym pionkiem, frajerem, który zrobi, co zechcesz, bo coś mu się wydaje, hm...?-szepnął, zniżając do niej pysk i przejeżdżając jasnym nosem od nasady szyi do rdzawego policzka.
-Może taki właśnie jest Twój plan, owinąć mnie sobie wokół palca..-zaczął, kładąc się na grzbiecie, jasnym brzuchem do góry.-..i bezlitośnie wykorzystać.-dodał, przyciągając tamtą za kark bliżej siebie. Gorący oddech owiał szyję królowej, gdy szary pysk opuściło gorączkowe sapnięcie.



RE: Cmentarz - Vasanti Vei - 26-07-2014

Milczała. Wzrok pozostawał (więcej niż) przyjazny i, zdawać by się mogło, całkowicie niewinny. Jedynie jej uśmiech mógł nasuwać skojarzenie nie do końca czystych myśli, acz akurat ten ich typ nie powinien Ragowi przeszkadzać.
- Zauważ, że ja nie jestem jak wszyscy... - ozwała się w końcu.
Urwała wypowiedź z dwóch powodów: po pierwsze, to stwierdzenie nagle uznała za skrajnie banalne, a po drugie, zachowanie szarego skutecznie odwróciło jej uwagę.
Uniosła pysk z zadowoleniem, poczuwszy na nim dotyk jasnego nosa. Następnie bez sprzeciwów nachyliła łeb nad samcem. Nie wiadomo kiedy ułożyła się tuż przy nim, dla odmiany na brzuchu. Czuła bijące odeń ciepło, jego oddech, każdy ruch... Pysk i jedną łapę położyła na ciemnej grzywie, wydając z siebie pełne zadowolenia pomruki. Naderwana końcówka ogona energicznie przecinała powietrze, ukazując pewne przejęcie rudej. Lwioziemka już prawie zapomniała, jak bardzo potrzebuje jego bliskości.
To nie ona była inna niż wszyscy, tylko on. Jedyny w swoim rodzaju. Przyglądając się mu spod wpółprzymkniętych powiek, doszła do wniosku, że mogłaby tak zasnąć, tu i teraz. I choć wciąż doskwierało jej zmęczenie spowodowane nieustanną opieką nad kocimi sierotkami, to nie chciała tracić ani chwili spędzonej w towarzystwie przywódcy Zachodnich Ziem.
- Jestem tylko słabą lwicą, co może ci grozić z mojej strony? To ja powinnam obawiać się ciebie, twoich mięśni, mocnych łap, twojego pyska przy mojej szyi...
Przysunęła łeb, tak że była w stanie swobodnie sięgnąć ku wspomnianemu pyskowi. Czule polizała szary policzek, niby przypadkiem zahaczając o wargę.


RE: Cmentarz - Skanda - 26-07-2014

-Nie taką słabą, zobacz-powaliłaś mnie na łopatki. A wystarczyło tylko trochę sprytu...-zamruczał nisko, czując jak przyjemne ciepło zaczyna promieniować w jego wnętrzu i rozlewać się falami po całym cielsku.
Na wzmiankę tamtej o obawach wobec niego, wyciągnął łeb, uszczypnąwszy zębiskami szyję tamtej i parskając cicho. Na czułość z jej strony nie pozostawał dłużny, ocierając intensywnie pyskiem wzdłuż rdzawej żuchwy i mierzwiąc językiem futro na jej poliku, muskając go powoli i skrupulatnie.
Wyciągnął masywne łapska, by przycisnąć ją do siebie, odrobinę za mocno i westchnąć cicho. Trwał tak chwilę, aby zaraz umiejętnie wysunąć się spod niej i nieco gwałtownie znaleźć się nad nią, dysząc z płomieniem pożądania w ślepiach.


RE: Cmentarz - Vasanti Vei - 26-07-2014

- Nie wyglądałeś, jakbyś miał coś przeciwko - odrzekła i były to jedne z jej ostatnich słów na ten moment.
Jak tu rozmawiać, jak w ogóle myśleć, kiedy on tak miło i przyjemnie zatapia szorstki język w rudej sierści...? Bez najmniejszego oporu oddawała się wszelkim tego typu zabiegom, a niekiedy sama trącała go nosem bądź też nieznacznie wysuwała język, podświadomie pragnącym napotkać ragnarowy ozór.
Niewinność ich spotkania zakończyła się na tym, jak Vasanti poczuła znaczny ucisk na swym ciele. Oprzytomniała niechętnie, acz nieuchronnie, odwróciwszy łeb ku dziwnie odmienionemu obliczu lwa. To już nie bezmyślne czułostki, nie; nad nią był potężny samiec, rozpalony i zdecydowany jak nigdy dotąd... W przeciwieństwie do smukłej, przestraszonej Królowej.
Kobiety gatunków wszelakich mają to do siebie, że potrafią analizować i odczuwać niezliczoną ilość rzeczy w jednym krótkim momencie. Również przez umysł Vei przebiegł szereg myśli. Nie mogła, nie teraz. Bzdura! Nie chciała. Mówili o przewrotach politycznych, a kończą w taki sposób. A co, jeśli...? Jak to wytłumaczy...?
Szybkim zręcznym ruchem przewróciła się na grzbiet, zasłoniła ogonem jasne podbrzusze i lekko wysunęła drżącą przednią łapę w stronę pyska szarogrzywego. Odchyliła uszy. Zamrugała, sama nie do końca zdając sobie sprawę, co takiego robi. Patrzyła na niego i bała się. Nawet nie próbowała tego ukryć. Po raz pierwszy w życiu naprawdę się bała - i to tego, dla którego ryzykowała własne życie oraz, co gorsza, władzę i reputację.


RE: Cmentarz - Skanda - 27-07-2014

Gwałtowne wycofanie się z gry, którą oboje zaczęli zupełnie zbiło samca z pantałyku.
Płomień pożądania zgasł, a na jego miejscu pojawiło się zdziwienie i brak zrozumienia wobec reakcji tamtej. Zdawało się, że w końcu zażegnali chwilowy konflikt i doszli do jakiejś ugody. To miało być swoiste przypieczętowanie zarówno ich kompromisu, jak i jednoznacznych relacji jakie występowały między nimi od dłuższego czasu, a tymczasem tamta zanegowała to wszystko.
-Eh.-burknął, niemal pogardliwie, marszcząc nos w niezadowoleniu.
Stał nad nią chwilę w konsternacji, jakby rozważając możliwe opcje, po czym westchnął zrezygnowany i osunął się na ziemię obok, niedbale układając się na boku, grzbietem do królowej.
-Jak sobie chcesz.-wypluł, nie kryjąc swojego rozdrażnienia tym, jak tamta pogrywała sobie z nim.


RE: Cmentarz - Vasanti Vei - 28-07-2014

Pierwszy szok mijał powoli, acz konsekwentnie. Lwica zamknęła oczy, policzyła do dziesięciu, a gdy znów je otwarła, szary znajdował się w zupełnie innej pozycji. I gorszym nastroju.
Lwica również przewróciła się na bok, zyskując widok na ragnarowy grzbiet. Z jej pyska wydobyło się głębokie westchnienie. Faceci momentami zachowują się gorzej niż lwiątka - tym drugim zdecydowanie prościej przemówić do rozumu,
- Nie "jak chcesz", tylko wyobraź sobie, że od tego zachodzi się w ciążę i wszystkie nasze plany cholera by wzięła - wyjaśniła, nie kryjąc pewnej irytacji.
Niespokojnie zamachała ogonem. Nie było jej zamiarem drażnienie przywódcy Zachodnich Ziem, lecz te sposoby udobruchania go, które zwykle stosowała, w tym przypadku bynajmniej nie świadczyłyby o wybitnej kondycji psychicznej.
Otarła się czołem o tył jego łba, głównie w celu zwrócenia na siebie uwagi. Uwielbiała tego drania całym sercem i duszą, ale jego dąsy niekiedy przekraczały wszelkie granice.


RE: Cmentarz - Skanda - 30-07-2014

-Wzięłaby cholera?-powtórzył za tamtą, niczym echo.
-Dlaczego nasz potomek miałby stanowić jakąkolwiek przeszkodę? Myślałem, że on też jest częścią "planów".-dodał zaraz, nie kryjąc swojego zdezorientowania. Wszystko układało się po ich myśli, podczas gdy Vei nie wiedzieć czemu próbowała to komplikować. Znowu zasiała w samcu ziarno zwątpienia, odsuwając ich kompromis na bok.
Ciężki łeb osunął się z rezygnacją na ziemię, pozostając obojętny na próby królowej w zwróceniu na siebie uwagi.
Leżał nieruchomo przez dłuższą chwilę, w milczeniu wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt w oddali. Czuł teraz w sobie zupełną pustkę, jakby ktoś wymiótł mu ze łba wszystkie zarówno pozytywne, jak i negatywne myśli wobec samicy. Rezultat pozostawał jednak taki sam-wciąż nie wiedział, jak odnieść się do tej sytuacji.
-Mieszasz mi w głowie. Nie lubię tego.-mruknął w końcu, niby jako zwieńczenie potencjalnych rozmyślań. Można by pomyśleć, że wypadała kolej królowej, na wytłumaczenia, jednak on bynajmniej na nie nie czekał, nie chciał jej słuchać, cokolwiek miała w tej chwili do powiedzenia na swoją obronę.
-Musimy pozbyć się tego całego króla.-zaczął sucho, zakładając łapę na łapę, po czym skierował spojrzenie bladych ślepi na tamtą.
-Jaki on jest?-spytał po chwili, w skupieniu wyczekując na odpowiedź.


RE: Cmentarz - Vasanti Vei - 31-07-2014

- Tak, ale nie teraz - odparła na tyle cicho, że jej wypowiedź niekoniecznie musiała w całości dotrzeć do samczych uszu. - Ja... Ja nigdy nie miałam dzieci. Nie wiem, jak bym się czuła. A przecież muszę być w formie.
Już dawno nie zdarzyło jej się, żeby nie potrafiła poprawnie sklecić kilku zdań. Te, które wypowiadała, wydały jej się dziwnie niekonkretne, czegoś w nich brakowało...
Odetchnęła głęboko. Bzdury. Nic się nie stało. Nie ma się czym denerwować. Wszystko jest w najlepszym porządku.
Zadumała się nad pytaniem szarego. Fakt, że miała czym zająć myśli, podziałał na nią niczym najlepszy antydepresant.
- Jest nierozważny i beztroski. Bardziej niż na randze, zależy mu na przyjaciołach. Najczęściej widzę go z tą beżową, Feliją, a ta z kolei szlaja się z Inn, siostrą poprzedniego króla, która była pierwsza w kolejce do tronu, ale była za głupia. Zanim Hewa zachorowała, wydaje mi się, że coś do niej czuł.
Zmarszczyła nos, usilnie zastanawiając się nad następnymi godnymi uwagi cechami.
- Jest honorowy, naiwny, miły i przyjazny... - uznała z wahaniem. - Łatwo jedna sobie nowych. Jak już mówiłam, lubią go.
Pozbawiony krzty radości uśmiech wpełzł na jej oblicze. Położyła pysk na łapach, beznamiętnie wpatrując się w przestrzeń roztaczającą się przed nią. Momentami zerkała na Ragnara, acz ciężko byłoby wyłapać w tym spojrzeniu jakiekolwiek szczere emocje. Nie było nawet wiadomo, jakie było zdanie królowej na temat planowanego zabójstwa osoby, dzięki której dobrała się do władzy, z którą współrządzi już przeszło rok czy dwa oraz która, wbrew logice, wciąż dążyła do naprawienia relacji pomiędzy nimi.
- Może wystarczy, jeśli stwierdzę, że jest moim przeciwieństwem?


RE: Cmentarz - Skanda - 02-08-2014

Lwisko zmarszczyło nos, słysząc tłumaczenia tamtej, jednak daleko było od podjęcia próby zrozumienia jej stanowiska. Dla niego był to tylko mdły wykręt z jej strony, którym podburzyła świeżo zawarty sojusz.
Z uwagą wysłuchał wywodu królowej o potencjalnym przeciwniku, przez dłuższą chwilę analizując problem.
-Zamordowanie go tak po prostu byłoby niezwykle idiotycznym posunięciem z naszej strony.-stwierdził, na dobry początek odrzucając rozważanie takowej opcji.
-Zakładam, że naszemu duetowi zależy na zjednaniu sobie tych twoich, bez żadnych wygnań czy stosowania jakichkolwiek innych środków agresji. Uważają go za króla, bo go lubią, a więc to puste przywiązanie, sentyment. A jeśliby tak pokazać im, że ich król nie nadaje się do niczego więcej oprócz czczej gadaniny o pogodzie? Jeżeli jest tak, jak mówisz, to ten typ nawet nie myśli o sytuacji zagrożenia jego stadka. Nie ma wojowników, dzieciaki biegają samopas, gdzie tylko chcą, a jemu zdaje się, że wszystko może załatwić rozmową i kilkoma uśmiechami. Trzeba pokazać im, jak bardzo ogałaca ich z ochrony, którą winien im zapewniać, z rozwoju, który zanegował, pozwalając tamtym żyć w nieustannej sielance. A wtedy przyjdziemy my, oferując to wszystko, czego tamten nie mógł.-mówił, czując jak dotąd nieużywane pokłady energii powoli wypełniają go, łącząc się w determinację do działania.
-Wyzwę go na pojedynek o władzę. Walka jeden na jednego, tak jak kiedyś. Wygrany bierze wszystko, przegrany odchodzi z niczym.-odezwał się znowu, tym razem z iskrzącym się podnieceniem w bladych ślepiach.
-Wszystko honorowo, według zasad-tak, by tamci dostrzegli jego nieudolność, a nie posądzali mnie o granie nie fair.-dodał zaraz, oblizując suche już od mówienia wargi.
-Oczywiście zakładając, że wygram.-mruknął bez wyrazu, spoglądając wyczekująco na tamtą.


RE: Cmentarz - Vasanti Vei - 02-08-2014

Wpatrywała się w niego ze zmrużonymi oczami. Wraz z jego słowami opadało napięcie rudej. Wcześniej żywiła obawy, że on będzie postulować natychmiastowe zabójstwo, na co ona musiałaby zareagować długim wywodem o tym, dlaczego nie należy tego robić.
Słuchała, bo też nie miała innego wyboru. Ragnar mówił długo i konkretnie, więc nie sposób było, by umknęło jej choć jedno najkrótsze słowo.
- Myślę, że to się może udać - skomentowała ostrożnie. - Twoja wygrana powinna przekonać tę bardziej rozsądną część... Za resztę nie ręczę.
Vasanti ciężko było sobie wyobrazić, by najbliższe przyjaciółki króla nagle zapałały miłością do niej i przywódcy Zachodnich. A gdyby nawet zdecydowały się zostać, ruda musiałaby mieć na nie oko.
Po ostatnim stwierdzeniu jasnookiego, Lwioziemka wreszcie zdobyła się na uśmiech. Zlustrowała go uważnym spojrzeniem.
- Poradzisz sobie... - uznała pod koniec tych specyficznych oględzin. - Nie mam pojęcia, jak walczy Mako, ale ty z pewnością przewyższasz go pod względem ogólnej sprawności fizycznej. Choćby podczas polowań musisz się bardziej wysilać - u nas zwierzyny jest w bród, więc zawsze celujemy w najsłabsze sztuki. Wy nie macie wyboru, więc zapewne zdarza się wam ścierać także z tymi zdrowszymi.


RE: Cmentarz - Skanda - 02-08-2014

Wysłuchał zdania Vei, które w tym przypadku było co najmniej zadowalające. Uśmiechnął się nieznacznie na wiarę tamtej w jego umiejętności.
-Nie znam go, nie wiem, jakie są jego słabe punkty ani umiejętności.-zaczął nieco sceptycznie.-Ale może to i dobrze? To będzie sprawiedliwa, równa walka. Okaże się, czy jest nam pisana taka przyszłość.-mówił nieco w zamyśleniu, z cieniem obawy w głosie.
-Jego osoba rysuje się jako niezbyt wyrafinowany przeciwnik, ale nie mam zamiaru go lekceważyć, nie doceniać. Nie potknę się na swojej pewności.-dodał bezwiednie, bardziej myśląc na głos niż kierując słowa do Vei.
Zamilkł na dłuższą chwilę, ostatecznie podnosząc się z ziemi.
-Muszę trochę pomyśleć na osobności i przygotować się.-oświadczył spokojnie, kołysząc kitą na boki.-Wpadnę po ciebie, kiedy zbierze się stado i przedstawię cię im, dobrze?-spytał, aczkolwiek nie czekał na jej odpowiedz.
Sapnął ciężko, po czym otarł pyskiem o jej żuchwę, mierzwiąc sierść na czole tamtej.
-Uważaj na siebie.-mruknął cicho, po czym odszedł, ostatni raz oglądając się za siebie.


RE: Cmentarz - Vasanti Vei - 04-08-2014

Vasanti zawsze odnosiła wrażenie, że takie pojęcia jak sprawiedliwość czy równa walka zwykle wypływają z ust Lwioziemców. Chcąc nie chcąc, należy je uznawać za pozytywne, godne pochwały wartości. Tym większe było zadowolenie rudej, że Ragnar podchodził do sprawy z należytą powagą i ostrożnością. Uśmiechnęła się.
Skinęła łbem w odpowiedzi. Gdy wstawał, ona również powoli podnosiła swe smukłe ciało, ze wzrokiem zawieszonym na jego potężnej sylwetce. Zamruczała łagodnie, poczuwszy jego przyjemny dotyk. Przez większą część czasu nie odważyła się wydusić słowa w obawie przed zmąceniem dopiero co naprawionej, całkiem miłej atmosfery dobiegającego już końca spotkania.
- Ty również - ozwała się ten jeden raz, nieświadomie smagając palcami czerwonawo-popielatą ziemię.
Gdy już zniknął, ona równie prędko udała się w swoją stronę.

Z/t


RE: Cmentarz - Henry - 21-08-2014

Nawet w dzień cmentarzysko nie zachęcało do leniwego spaceru. Ani szybkiego. Nie zachęcało również jako miejsce na piknik. Czy chociażby odpoczynek.
A co dopiero na sen.
A jednak gdzieś tam, pod jakąś nikomu nie znaną z nazwy pozostałością kostną po jakowymś zwierzęciu, dostrzec można było wyróżniającą się w tym raczej monotonnym i markotnym tle, niebieską kulkę. Spała ona smacznie, ale miała się zaraz obudzić.
No i obudziła się. Czemu? Poza tym, że było już rano, to licho ją wie.
A kulka miała na imię Henry. Rozejrzała się dookoła i stwierdziła, że jest sama. Jakoś się zbytnio tym nie przejęła. Jest jeszcze wcześnie, pomyślała i postanowiła podreptać gdzieś po okolicy.
Henry był zimorodkiem. A przy tym kulką. Jak na zimorodka, ciężką kulką I wcale nie przerażało go to miejsce. W próbie ogarnięcia terenu z lotu ptaka, po chwili znalazł się z powrotem na ziemi. Nieszczęśliwie przeturlał się do miejsca, w którym teren gwałtownie spadał i sturlał się jak śnieżna kulka po zboczu, tyle że zamiast w śnieg, obrastając w piasek i kurz.
Gdy wreszcie teren wyrównywał się, nastroszywszy piórka kichnął i spojrzał zdezorientowanym wzrokiem w górę, gdzie z jego perspektywy było to bardzo wysoko.
Od razu przekreślił swoje szanse na wgramolenie się tam na powrót i po chwili zastanowienia podjął wędrówkę w celu znalezienia łagodnego podejścia. Tyle że nie wiedział, że tym oto sposobem idzie w zupełnie przeciwnym kierunku, oddalając się coraz bardziej od miejsca niedawnej drzemki. Ciężko jest czasem małym zwierzątkom, szczególnie, jeśli mają skrzydła, których nie mogą w pełni wykorzystać.
Ale Henry nie przejmując się niczym, pewnym krokiem dreptał w nieznaną stronę.
I po pewnym czasie, oczywiście nie będąc świadomym, że pokonał już taką ilość zakrętów, że nie byłby w stanie odtworzyć ich przebiegu w odwrotnej kolejności, się zgubił.


RE: Cmentarz - Nuru - 15-04-2015

- A czemu mówi się na to pat-rol? - Rozległo się pytanie.
- I co to tak w ogóle jest pat-rol? - Rozległo się drugie, znacznie poważniejsze.
- Czy to, co teraz robimy to jest pat-
Trajkoczący głosik, przerywający co chwilę chyba tylko żeby zastanowić się czy jeszcze brać wdech czy też nie, w końcu umilkł na dobre. Lewek był o kilka kroków przed lwem - i to jemu jako pierwszemu pokazało się w całej swej okazałości cmentarzysko słoni. Stanął jak wryty, a im więcej przyglądał się niesamowitym białym kościom, wielkim, białym kościom, które sterczały z ziemi jak zęby jakiegoś wielkiego zwierzęcia, tym bardziej się ich bał. I tym bardziej się mu tu podobało. Lęk stanął w szranki z zachwytem.
Owocem tej walki było jednak stanowcze ograniczenie ilości słów, które wypluwał z siebie maluch.
- Wow - zachłysnął się mały lewek.