Król Lew PBF
Cmentarz - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Cmentarzysko Słoni (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=44)
+--- Wątek: Cmentarz (/showthread.php?tid=94)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33


RE: Cmentarz - Kami - 23-10-2015

Lwiątka i ich dość beztroskie, bardzo proste i naiwne podejście do życia rozczulały ją ogromnie, już zapomniała jak to jest mieć takie szkraby pod opieką, ile to radości..
Pretensje Shidy rozbawiły ją, tak to już było że samice polowały, a samce strzegły stada.. głównie dlatego że lwice były zwinniejsze i rzucały sie wśród traw nieco mniej w oczy, niż kudłate muskularne Lwy.
- Wszystkie zwierzątka wolą bujniejsze tereny, Zebry, Gazele, Bawoły, Słonie i Żyrafy jedzą rośliny.. tutaj nie ma dla nich pokarmu.- Niejako przytaknęła małej, wszystko co smaczne uciekło na tereny Lwich. Następnie wielką łapą pogiglała Tjalve po brzuszku. - Tak, powinieneś jeść dużo jeśli chcesz być taki duży jak babunia.. - Juz nie wytrzymała i roześmiała się. Ale fakt, zdrowie potomstwa zależało od tego czy jadało regularnie, słaby i głodny organizm był podatniejszy na choroby, lwiątka były delikatniejsze od dorosłych.
Juz chciała odpowiedzieć wnuczce na jej kolejne pytanie, którymi wręcz ją zasypywała, jednakże Giza wskoczyła na scenę jakby wyrosła spod ziemi, no, prawie, gdyby Kami została zaskoczona w takiej sytuacji zapewne zerwałaby się z ziemi i przed zadaniem pytania rzuciła na lwicę, wpierw wpierdol, potem pytania, mogła to bowiem odebrać jako atak.. szara, drobna sylwetka wybranki syna jednak nie była jej obca, szybko ją skojarzyła, więc tylko przekręciła się na brzuch.
- Bez nerwów moja droga, szkraby znalazły babunie i miło sobie gawędziliśmy.- Założyła łapę na łapę, nie wspomni pierwsza o wypadzie młodziaków na Lwią i awanturze z tubylcami.
Ani młodym to teraz niepotrzebne, ani ich matce, która wyglądała o wiele gorzej niz ostatnio gdy się widziały.. źle się działo na terenach Zachodu.
- Ten puchatek, to mój stary znajomy, lojalny towarzysz. Nie musisz się go obawiać, nie zrobi krzywdy żadnemu z was.. -Posłała urocze spojrzenie Bjornowi, w pełni mu ufała i wiedziała że nie zrobi niczego wbrew jej woli. Malutka czarna lwica wyglądała komicznie przy wypasionym kremowym samcu, niesamowity kontrast!


RE: Cmentarz - Talvedu'ul - 23-10-2015

Kim jest? Nad pytaniem szarego młodzika zastanowił się chwilę, wydając z siebie ciche "hmm". Kim był? W sumie to dobre pytanie, bo w zasadzie to sam nie wiedział. Poza swoim imieniem nie mógł zbyt wiele powiedzieć, zwłaszcza że wolałby na razie nie opowiadać o swoich wojowniczych przygodach z ostatnich lat, no a poza tym, nie wiedział kim był dla Kami, ich babci.
-Mam na imię Bjorn.- zdążył tylko zacząć, kiedy odgłos lwich łap i nagły ryk prosto w jego nos kompletnie zbił go z tropu, jednooki chciał szybko się podnieść i cofnąć, ale niestety ciężki ogon i kontuzjowana noga sprawiły, że skończył niemal na ziemi, opierając się na łokciu zanim całkiem padł na bok.
To nie tak, że się wystraszył, czy coś...
No, a kiedy już okazało się, że to mamuśka młodych, wcale nie był zdziwiony jej reakcją, wszak było to normalne, a on był obcy.
Podniósł się nieco bardziej do siadu, spoglądając na to na Gizę to na Kami kiedy brązowa wyjaśniała całą sytuację. Nie odezwał się, uznając, że Giza i tak by nie ufała prawdziwości jego słów tak jak Kami.
Odwzajemnił spojrzenie Kami, uśmiechając się lekko do niej, a kiedy jego łapsko zostało zaatakowane, Bjorn uśmiechnął się jeszcze szerzej, nieco zadziornie, by zachęcić lwiątko.
Może i był wielki i gburowaty, ale poza tym że miał słabość do Kami i kontrastujących z nią jasnolicych lwic, chyba jako jeden z niewielu samców był całkiem nieodporny na urok kociaków.
Przez moment nie pozwolił swojemu ciału ani drgnąć, ale w końcu ugiął łapę i pozwolił Shidzie go powalić, starając się przy tym by dla Shidy wyglądało to jak najrealniej. Przecież nie chciał uświadamiać jej oczywistej słabości, wręcz przeciwnie, dzieci należało zachęcać sukcesami. Wzbił upadkiem tuman kurzu i po chwili pozwolił sobie na krótki, bezdźwięczny śmiech.
-Bjorn.- przedstawił się raz jeszcze, tym razem z dołu spoglądając na Gizę. Miał nadzieję że szara szybko się uspokoi, byli między swymi i widać było, że lwica miała już wystarczająco dużo zmartwień na głowie.


RE: Cmentarz - Giza - 24-10-2015

Była wściekła. I to bardzo. Nawet nie zdążyła nic odpowiedzieć swojej córce, a ona już się jej wymknęła żeby bawić się z jakimś obcym samcem. Czemu te dzieciaki były aż tak bezczelne?! Nie zamierzała pozwalać im teraz na zabawę.
- Jak. Możesz... traktować mnie tak lekko w takiej sytuacji?! - Warknęła do Shidy. - Czy ty do reszty nie masz szacunku do swoich rodziców?!
Nie bacząc już ani na Kami ani na Bjorna dopadła do swojej córki, która uznała ten moment za najlepszy do zabawy. Chwyciła ją za skórę i przyciągnęła do siebie. Położyła ją niedelikatnie na ziemie i zawisła nad nią łypiąc wściekłym okiem na córkę.
- Nie będzie zabawy. Nie i kropka. Skoro nie macie czasu na chodzenie na zajęcia to nie macie też czasu na zabawę! Czy to jest jasne?! - Warczała na swoje młode bez dawania im taryfy ulgowej. Te dzieciaki przysparzały jej zbyt wielu zmartwień.
- Od polowania chodzę po całej krainie i was szukam! Nie ma was w domu, nie ma ani u Mai ani u Kahawiana! Co ja mam sobie myśleć?! Przecież mogło was coś zeżreć.
W pewnym momencie urwała bo coś ją tknęło. Zaczęła uważnie obwąchiwać Shidę, potem podeszła do Tjalve i jego również obwąchała. Oboje pachnieli obcą ziemią. Pachnęli świeżą trawą i... obcymi lwami. Zaczęła powoli sobie wszystko dodawać do siebie.
Spojrzała na Kami, która najwyraźniej brała stronę jej dzieciaków. Potem omiotła spojrzeniem Bjorna. Westchnęła bardzo głęboko. Lodowe spojrzenie przeniosła na lwiątka.
- Nie wiem czy wiecie, ale jestem tropicielką i nos nie służy mi do ozdoby. - Fuknęła na młodych. - Byliście poza stadem.
Sierść jeżyła jej się na grzbiecie a sama samica bardzo głęboko oddychała próbując pozbyć się narastającej furii.
- Nie wiem czy jestem bardziej wściekła czy zawiedziona... - dodała odrywając spojrzenie od swoich pociech i rzucając je w przestrzeń.


RE: Cmentarz - Kami - 26-10-2015

Ojojoj, Giza była naprawdę wściekła.. naskoczyła na Bjorna i gdyby nie sytuacja w jakiej to nastąpiło parsknęłaby zanosząc się śmiechem, mała szara myszka rzucająca się samotnie na jasnolicego nosorożca. O wiele lepiej od Bjorna rozumiała instynkt kierujący szarą, ale samiec wydawał się wiedzieć jak postępować w tej sytuacji, żadnych gwałtownych ruchów, zbędnych słów.
Wydawało się jej jednak że samica odrobinę przesadza, to były dzieci.. nie podrostki, młodzi wojownicy, do tego mieli dość buntownicze charakterki.. nie tędy droga, nie można tłamsić w nich ich aspiracji, nie powinni odbierać im dzieciństwa. Nie wtrącała się w reprymendę matki, nie chciała podważać jej autorytetu w obecności potomstwa.
- Zadbaliśmy z Bjornem by nic im się nie stało.- Dodała jedynie w odniesieniu o tym że coś mogło zeżreć Tjalve i Shidę, nie ma co gdybać. Lepiej by pewne błędy zostały popełnione w dzieciństwie, bo może i dzieciaki były delikatniejsze od dorosłych.. ale co dość dziwne, znacznie bardziej elastyczne, przymknęła jedno oko. Zaległa cisza.. ouch i wydało sie.
Chyba nie ma co ściemniać, a może.. w sumie to, ona i Bjorn byli poza terenami Zachodnich i to znacznie dłużej niż młode, potem chwilę się potarmosili z dzieciakami, więc mogły w sumie przejąć zapach od nich.
- .. ewh. No nie pachniemy zbyt przyjemnie, nie było jednak czasu wziąć kąpieli przed odwiedzinami.- Jakby przepraszała ją za przytarganie tego odoru, bo przecież wprost nie przyzna gdzie była cała czwórka. Giza pewnie i miała doskonały węch, ale przecież niekoniecznie była nieomylna w łączeniu faktów, skąd odorek wziął się na młodych? Na mordzie brązowej zagościł grymas, ohydny zapach Lwich, bujnej zieleni i świeżości nie mógł przecież konkurować z kurzem, toć to szanel no5. Pomijając jeszcze osobisty zapach wywłoki, w który wplątana była siarka i krew.
- Nie ma powodów do złości i zawodu, twoje dzieciaki są ciekawe świata, ambitne, trzymanie ich w klatce sprawi tylko że ta ciekawość będzie jeszcze większa, lepiej wykorzystać tą cechę.- Z tego co słyszała od młodych Kahawian chyba nie odnosi się w szkoleniu do indywidualnych cech i z góry przydziela role w stadzie, samice polują, samce strzegą, ale były to tylko słowa młodziutkiej lwicy więc niekoniecznie musiały mieć pokrycie w rzeczywistości.


RE: Cmentarz - Talvedu'ul - 26-10-2015

Bjorn podniósł się już całkiem na cztery łapy po tym jak Giza zabrała od niego lwiątko, zajmując miejsce obok Kami. Nadal siedział cicho, starał się nie pogarszać sytuacji próbami uspokojenia Gizy, zwłaszcza że ani on nie znał jej, ani ona jego.
Martwił się nieco, wyglądało no to że opieka nad nieposłusznymi dziećmi nie przychodziła Gizie z łatwością, wręcz powodowała frustrację u obu stron... młode buntowały się, i oczywistym było to, że jednym z głównych powodów jest nieodpowiednie środowisko. Zachodnie ziemie zawsze były jałowe, no, kiedyś mniej niż teraz... Zaraz zaraz, a co z Oazą? Należała do Świtu, przecież sam własnymi łapami o nią walczył, doznał uszczerbku na zdrowiu tylko po to by zapewnić stadu lepsze życie. Oaza była rajem, dlaczego nie korzystali z jej zasobów? A może lwiątka jeszcze nawet nie zdążyły poznać tego terenu...
W zasadzie to oczywistym było to, że większa zwierzyna nie zamieszkiwała tego typu miejsc, ale jakieś mniejsze cudaki i owszem... Poza tym Oaza była porośnięta bujną roślinnością, a ten wodospad? Może i nie było tam na co polować, ale dzieciakom najwyraźniej brakowało poczucia bezpieczeństwa, na które w bezpośredni sposób wpływała urodzajność terenów. Na pewno nasłuchały się o tym jak jałowa ziemia zagraża głodem całego stada, na pewno się tym martwiły. Nie dziwił się, że Tjalve tak bardzo domagał się przejęcia sawanny. Ten cały Kahawian właściwie powinien coś w tym kierunku robić... Kimkolwiek był.
A co gdyby tak spróbować przegnać jakieś stadko gnu albo zebr w kierunku Oazy? Kto wie, może by tam żyły i dawały radę. Oaza byłaby swoistym rodzajem pułapki dla zwierzyny, wszak prowadzi do niej tylko jedna droga przez przesmyk i jest otoczona pustynią... Być może gnu były na tyle bystre by wiedzieć, że pustynia to zagrożenie.
Dzieci winny być wychowywane w uczuciu bezpieczeństwa, i nauczane o niebezpieczeństwach. Jeśli nieprzyjazna rzeczywistość je przytłaczała, nie wróżyło to nic dobrego dla ich przyszłości.
A może po prostu były znudzone, może coś lub ktoś podkopało autorytet rodziców? Być może spędzenie czasu z Kami i Bjornem coś by zmieniło. No, ale to dyskusja na potem.


RE: Cmentarz - Tjalve - 26-10-2015

Spędzanie czasu z babcią było fajne. Zaśmiał się, kiedy poczuł gilgotanie. Kudłata bawiła się z nimi inaczej niż rodzice. Giza była dość szorstka, ojciec także choć się starał, nie potrafił chyba do końca okazać im swoich uczuć. Chyba tylko Maela zyskiwała od czarnego samca nieco więcej ciepła. Szary lwiak nie miał pojęcia co było tym spowodowane, ale szczerze to był trochę zazdrosny. Dlatego kiedy teraz mógł sobie pohulać z babcią, bardzo się cieszył. nawet pomimo perspektywy nadchodzącej bury od rodziców, Kahawiana i ogółem reszty stada.
Tjalve siedział sobie spokojnie, wlepiając spojrzenie w wielkiego, kudłatego lwa. Ciekawiło go w sumie, skąd on się tu wziął i czemu był taki duży. Jego babcia to rozumiał, w końcu sam szary był duży (logika kociaka), ale ten beżowy? No i ten wielgachny ogon. Na pewno miał za sobą ciekawą przeszłość, znacznie ciekawszą niż to co można było zawrzeć w prostym podaniu swojego imienia. Tjalve przekręcił nieco łebek, czekając czy usłyszy coś więcej, ale niestety nie dowiedział się nic więcej.
Tym bardziej że uwaga wszystkich zaraz została skupiona na szybkiej, szarej i bardzo głośnej lwicy, którą okazała się Giza. Lwiak, podobnie jak siostra, skulił uszy i schował się za łapą Kami. Co z tego że jednak był sporo większy i wystawał, ważne że się choć częściowo ukrył. Mimo wszystko jednak wściekła matka wywołała w nim lekki strach, była taka zła.
- Ale my.. my ćwiczyliśmy mięśnie na spacerze! - zawołał mniej pewny siebie niż Shida. On nie był w stanie po prostu podbiec do Bjorna i zacząć się z nim w tym momencie bawić. Siedział dalej za łapą Kami, co jakiś czas zerkając na babcię. Jeszcze większy strach poczuł kiedy Szara wspomniała o swoim nosie i o tym, że młodziaki wybyły poza granice stada. Może i nie zamierzał puścić pary z pyska, ale jeśli Giza poświęciłaby wystarczająco dużo uwagi żeby przyjrzeć się swojemu synowi, bez trudu dostrzegłaby w jego oczach potwierdzenie.
Co się tyczy powodów ich wędrówek - maluchy znały Oazę, ba, znały ją doskonale! Tak szczerze to było to pierwsze miejsce, które odwiedziły, kiedy matka i ojciec wyprowadzili ich z nory. Ale ile można siedzieć w jednym miejscu, tylko dlatego że jest urodzajne? Po prostu znudzili się już tą miejscówką, a że tereny zachodnich nie były zbyt piękne, postanowili przekonać się, czy cała kraina w której żyli, wyglądała podobnie czy jednak inaczej. A teraz głównym pytaniem było - dlaczego muszą żyć w tak suchej miejscówce, podczas gdy wszędzie dookoła biegała zwierzyna?
Nie odważył się jednak zadać tego pytania głośno. Nadal skupiał się na wściekłej matce, opierając się grzbietem o brązowy, kudłaty bok Kami.


RE: Cmentarz - Shida - 26-10-2015

Shida całkowicie zapomniała o rozwścieczonej matce. Dała radę Bjornowi, naprawdę go pokonała! Napięła mięśnie tylnych łapek z zamiarem wskoczenia na lwa kiedy poczuła ból na karku. Z pyska wydało się ciche miauknięcie. Kiedy matka ułożyła ją na ziemi małej zadźwięczało w głowie. W ślepkach pojawiły się łzy, nie dlatego, że ją coś zabolało. Spojrzała na matkę z wyrzutem, jak nigdy wcześniej.
Więc to ona jest tą złą? Co z tego, że chciała po prostu ją zapewnić o przyjaznym usposobieniu lwa? Słuchała każdego ze słów matki, a smutek na jej pyszczku zaczął przeobrażać się w gniew. Nie wiedziała nic, nie rozumiała, nie chciała rozumieć! To ona była ta najgorsza, ta sprawiająca kłopoty. Czarna owca.
Ciemna obróciła się na brzuch by później wstać, nie przejmując się teraz złością tropicielki. Odwróciła się przodem na matki. Wlepiła swojego ślepia w jej, brwi ściągnęły się gniewnie, a ogon szastał na wszystkie strony. Poniekąd cieszyła się, że babcia ich obroniła. Z drugiej jednak strony czuła chęć opowiedzenia matce o ich wybryku, byleby jej zrobić po złości. Nie chcąc jednak wydać babcinego kłamstewka, przemilczała źródło ich zapachu.
- Nie chcę i nigdy nie będę łowczynią! - wrzasnęła nagle, głośniej niżeli kiedykolwiek. - Niech Megara i Maela się tym zajmują. JA NIE CHCĘ!
Czuła jak w strachu serce jej przyśpiesza, a ciało rwie się do ucieczki. Nie zrobiła tego jednak. Coś podpowiadało jej, że albo teraz, albo nigdy.
- Cały czas mówią, jacy my to okropni. Tylko kłopoty i kłopoty. Bo ja na zajęcia nie chodzę, bo głupie zabawy wymyślamy. - kolejne słowa wykrzyczała bez przemyślenia. Nie zwróciła uwagi na to, ze to co mówi nijak ma się do tego o czym mówiła Giza. Czuła, że musi to wszystkie z siebie wyrzucić.
- Nie jestem już bezbronnym lwiątkiem, mamo! - powiedziała nieco ciszej, acz równie pewnie i agresywnie co poprzednio.
- A te zajęcia są głupie! Megara i Maela nie nadążają, a ja się nudzę. I prawie wcale nie uczymy się walczyć! Nawet nie wiesz jak dobra jestem! - wrzasnęła, a po policzkach popłynęły jej łzy.
- Babcia i Bjorn rozmawiają. A ty tylko na mnie wrzeszczysz! Przepraszam, że jestem dla ciebie takim obciążeniem. - głos jej się załamał, ale nie ruszyła się ze swojego miejsca, nie odwróciła wzroku.


RE: Cmentarz - Giza - 26-10-2015

- Kami, tu nie chodzi o życie pod kloszem tylko o zasady. - Powiedziała twardo. No i nie wierzyła w to usprawiedliwianie dzieciaków przez nią. Czuła się oszukiwana, czuła, że próbują jej kłamać w żywe oczy. Wydawało jej się, że jej autorytet właśnie był podważany przy jej lwiątkach. Nie mogła sobie na to pozwolić. Nie zamierzała tego wszystkiego wysłuchiwać, czuła się wyjątkowo toksycznie w tym towarzystwie. Nie potrzebowała, żeby ktoś wtrącał się do jej kłopotów z dziećmi.
Spojrzała na swojego syna.
- Chodź Tjalve. Idziemy stąd - powiedziała nie podnosząc głosu ale i bez zbędnych emocji.
Nie spodziewała się jednak takiego wybuchu ze strony Shidy. Zmarszczyła brwi słysząc jej jęków.
- Muszę cię zmartwić, Shida, ale nie nagradza się dzieci za złe zachowanie - wzruszyła ramionami. - I tak, jesteś lwiątkiem, które nawet by się nie zorientowało gdyby sęp je upolował.
Wiedziała jak bardzo naiwne potrafią być lwiątka, ale nie spodziewała się aż takiej bezczelności ze strony Shidy. Nawet jeśli była ona podszyta łzami to i tak młoda nie miała prawa tak emocjonalnie szargać swojej matki.
- Nie wierzę w to co słyszę! - Fuknęła Giza. - Cały dzień staram się was chronić, od ust sobie odejmuję, żebyście wy mogli zjeść, żebyście nie odczuwali tak tej trudnej sytuacji! I co? Tylko po to, żeby teraz wysłuchiwać jaką złą matką jestem?
Pokręciła głową. Czuła się słaba, ale i zawiedziona. Zamilkła na parę chwil. Przecież kochała swoje lwiątka. Niby dlaczego miałoby być inaczej? Więc dlaczego jej najstarsze młode nie chcą tego zauważyć? Ciężkiej pracy swoich rodziców tylko po to, żeby one coś miały z życia? Shida miała tak samo trudny i krnąbrny charakter co sama Giza. Może dlatego nie umiały się dogadać?
- Idziemy - odezwała się w końcu. - Jeśli sama nie nauczę was dyscypliny, nikt tego nie zrobi.
Obróciła się tyłem do Shidy i niemal wodząc nosem po ziemi zrobiła parę kroków przed siebie. Zatrzymała się i wskazała lwiątkom nosem, żeby szły za nią.
- No chodźcie. - Dodała cicho.


RE: Cmentarz - Talvedu'ul - 27-10-2015

Ostatnią rzeczą jaką Bjorn chciał zrobić to podkopać autorytet matki w obecności jej własnych dzieci. Tak też nie odezwał się przez dłuższą chwilę, mimo iż niezbyt przepadał za kłótniami tego typu. Słowa Shidy zainteresowały go, naprawdę było widać że młoda buntuje się przeciwko czemuś, co jej po prostu nie pasuje. I sądząc po tej krótkiej znajomości, raczej nie pogodzi się z rolą jaką jej przydzielono. No, ale wciąż była bardzo młoda, wraz z wiekiem przyjdzie i rozsądek... A temperament ucichnie, chociaż troszkę.
Jednooki naprawdę nie chciał się wtrącać, ale z drugiej strony chciał jakoś pomóc, toteż kiedy Giza odwróciła się i kazała lwiątkom iść za nią, Bjorn zniżył się do poziomu Shidy, przeczuwając że to właśnie ona jest mniej skłonna do współpracy z matką w tym momencie.
-Shido, chyba dość wrażeń na dzisiaj, hm? Odpocznij z bratem, i pozwól odpocząć też mamie... Proszę?- uśmiechnął się do niej ciepło, a potem szepnął na ucho jeszcze kilka słów.
-Jeśli chcesz, następnym razem gdy się spotkamy sam pokażę ci jak walczyć... Ale ćśś, na razie to sekret między nami.- nie zamierzał oczywiście robić niczego w tajemnicy przed Kami, no i nie zamierzał utrudniać życia rodzicom lwiątek... Może nawet mógłby pomóc? To zależy, jeśli młodej lwiczce zależy na biciu się jak należy, być może byłaby skłonna do większego posłuszeństwa wobec matki.
Zobaczy się.
W każdym bądź razie widział, jak bardzo Giza stara się zapewnić dzieciom wszystko co najlepsze, i nie podobało mu się to, że w zamian otrzymywała typowo dziecięcą niewdzięczność.
Bjorn podniósł się z powrotem do siadu, w sumie nie czekając na odpowiedź Shidy.


RE: Cmentarz - Kami - 27-10-2015

- Zasady..- Jakież to konkretnie zasady miała na myśli młoda matka? Dorosły ma zawsze racje, a ambicje dziecka są niczym w konfrontacji z tym co już zaplanowano dla niego?.. czy w dawnym ZZ brakowało dyscypliny? Czy w nowym było jej za wiele? Dobre pytanie.
Pozostało jej jedynie słuchać tego co miała Giza do powiedzenia. Ciężki kawałek chleba, ile razy ona już to przerobiła, zbyt dobrze pamiętała jak jest dzielić obowiązki władcy i matki, chyba żadne z jej własnych dzieci nie uważało jej za dobrą matkę, gorzka prawda, chociaż nawet za czasów wojny, żadnemu z nich nie brakowało pożywienia, dachu nad głową i nie musiało obawiać się nikogo.
Gdy mała czarna wybuchnęła Kami aż poderwała łeb do góry zerkając ukradkiem nieco zdumiona na Bjorna, Shida usiłowała przekonać matkę o swojej wartości, owszem była jeszcze malutka, nie znała świata, dzieci nie powinny dostawać tego czego chcą za każdym razem, jednak szara wdała się z nią w kłótnie jak równy z równym. Negując każdą pretensje młodej, podkopując poczucie wartości córki, źle się jej tego słuchało.. i szczerze nie bardzo chciała być świadkiem takiej kłótni, bezcelowej w jej mniemaniu. Obie były wzburzone, matka i córka nie powinny się kłócić, powinny szukać wspólnego języka, teoretycznie było to proste, o ile obie wykażą się chociaż odrobiną wyrozumiałości i wezmą pod uwagę potrzeby tej drugiej.
Skoro Bjorn zajął się młodymi ona wyminęła ich i dogoniła Gizę korzystając z kilku sekund sam na sam, nie zamierzała się wiele wtrącać w metody synowej, jedynie podzielić ociupinę własnym doświadczeniem. Zerknęła ukradkiem za siebie na wnuki, a potem zwróciła do Gizy półszeptem.
- Nie wątpię że jesteś dobrym liderem dla tropicieli, ale Shida i Tjalve nie są twoimi podwładnymi, to twoje potomstwo, twoje własne stado w stadzie i całkiem słuszne są ich żądania odnośnie wyjątkowego traktowania przez ciebie.- Tu popatrzyła na nią, chciała być dla nich Tropicielem, czy Matką? Jeśli tym pierwszym.. niech nie oczekuje miłości. Dyscyplina.. nie była uczuciem, była zimna.
- Bądź zdrowa i silna Giza.- Dodała na koniec i skierowała swe kroki ponownie w kierunku swojego byłego, może i obecnego partnera.. rozrywek.
O czym tam sobie szeptał z małą? Nie no Bjorn.. pasuje ci ojcostwo, prawdziwa karykatura tatusia~


RE: Cmentarz - Tjalve - 29-10-2015

Tjalve był w kropce.
Jednocześnie chciał wesprzeć siostrę, bo, choć nie czuł takiej frustracji jak ona, związanej z przyszłą "karierą", rozumiał że mogła być z tego powodu bardzo zła. Zmuszanie jej więc do czegoś innego było czystą głupotą, tak przynajmniej on uważał. W sumie to kiedy już pierwszy szok i stres opadł, szary odsunął się kawałek od Kami i usiadł obok siostry, czując się nieco pewniej. Chciał już nawet otworzyć pysk i coś powiedzieć, ale głos jednak uwiązł mu w gardle.
Szczególnie kiedy Giza i Shida zaczęły się głośno sprzeczać. Skulił uszy, ale nadal siedział w tym samym miejscu. Żałował siostry ale z drugiej strony przykro było mu też, widząc jaki zawód sprawili matce. Dużo łatwiej się psociło, kiedy nie widział jej rozczarowanego pyska, dlatego tak chętnie potrafił robić sobie długie wycieczki. Ale w tym momencie czuł się jak ostatni winny.
- Wcale nie jesteś złą mamą - spróbował jakoś załagodzić sytuację. Zaraz jednak, żeby nie wyjść na zdrajcę wobec siostry dodał: - Ale Shida ma trochę racji, wiesz? Nie słuchasz nas czasem, nikt nie słucha!
Nie chciał już oglądać tego rozczarowanego pyska. Zerknął na siostrę. Czasy były trudne, wszystkie lwy z Zachodu chodziły niedożywione. To tylko wzmagało napięcia.
- Ja też ci będę pokazywać, czego nie nauczył Kahawian. - zwrócił sie do Shidy, kiedy Bjorn obiecał jej że będzie ją uczyć walki. - Ale teraz chyba powinniśmy juz wracać.
Nie chciał by kłótnia jeszcze się zaostrzyła. Czuł że jednak powinni już iść do domu. Na pewno i tak jeszcze im sie oberwie. Od ojca, od Kahawiana, od Mai...
Westchnął cicho i odwrócił sie jeszcze do wielkiego lwa z krokodylim ogonem.
- Dzięki za towarzystwo. Miło było poznać - skinął łebkiem a potem z ciężkim sercem powlókł się za Gizą. Kiedy mijał Kami, otarł się o jej łapę grzbietem. - Fajnie było cię spotkać babciu.
A na końcu podszedł do matki, czekając razem z nią na Shidę. Łeb spuścił w dół.


RE: Cmentarz - Shida - 29-10-2015

Shida czuła się mniej winna mając po swojej stronie Kami i Bjorna. Rozumiała Tjalve, który teraz zapewne był rozerwany nie wiedząc kogo wybrać. Dlatego też nie była na niego zła. Była wściekła na matkę. Dlaczego nie chciała jej słuchać? Okej, może wrzeszczała trochę od rzeczy, plącząc się w różnych tematach, ale to nie było jej winą. Miała tyle do powiedzenia!
Zastrzygła uchem słysząc głos Bjorna tuż nas sobą. Pysk rozjaśnił się nieco i miała odpowiedzieć, ale lew odsunął się nie dając jej na to szansy. Pokiwała więc tylko łebkiem przystając na jego propozycję. Z głośnym mruczeniem otarła się o łapę berberskiego, napierając na niego lekko swoim drobnym ciałkiem. Następnie podbiegła do Kami i tak samo pożegnała ją.
Ruszyła pewnym krokiem za matką i bratem. Zatrzymała się kawałek za nimi, nie chcąc w żaden sposó zblizać się do Gizy. Odwróciła się.
- Do zobaczenia, - rzuciła. Posłała babci i Bjornowi ostatni uśmiech po czym niechętnie zerknęła na matkę gotowa do drogi.


RE: Cmentarz - Giza - 01-11-2015

Korzystając jeszcze z momentu, w którym dzieci nie były przy niej a stała obok niej Kami i prawiła jej kazania, postanowiła jeszcze powiedzieć co o tym myśli.
- Nie znasz mnie. Spotkałaś mnie drugi raz i nie wiesz jaką jestem matką - powiedziała twardo spoglądając w oczy matce swojego partnera. - Nie opieraj więc swojej opinii na skargach krnąbrnych dzieciaków i moim, bądź co bądź słusznym, zawodzie.
Fuknęła słysząc pozdrowienie.
- Tak, ty też - powiedziała.
Widząc, że jej lwiątka już pogodziły się ze stanem rzeczy i, że są już gotowe do tego, żeby podążyć za matką, Giza wciąż ze zwieszonym łbem ruszyła przed siebie. Na razie nie chciała patrzeć na swoje dzieci. Bolał ją fakt, że stała się dla nich, a przynajmniej w jej mniemaniu, najmniej ważną osobą.

zt x 3


RE: Cmentarz - Kami - 03-11-2015

Młodzi nie słuchają starszych i bardziej doświadczonych, nigdy, nie ważne czy są dorośli czy nie. Kami nie miała zamiaru mówić Gizie co powinna, a czego nie powinna robić. Wybór należał do młodej matki, miała jedynie nadzieje że ta wykorzysta mądrze jej uwagę.
- To akurat nie ma nic do rzeczy, nie znam, z czasem jednak poznam.- Czy to z opowieści syna, wnuków innych członków stada, także te kilku minut spędzonych razem powoli ziarnko do ziarnka zbierało sie w kupkę.
Zdążyła zauważyć że Giza była dość impulsywna? Właśnie.. oby szło to z doświadczeniem w parze. Tak czy siak szara nie była chyba w nastroju i trzeba było dać jej spokój. Wróciła do kremowego puchatka ocierając się o niego, głównie po to by zostawić na nim jak najwięcej swojego zapachu, ale też dla odrobiny czułości.. w końcu zostali sami, więc mogła poświęcić mu uwagę.
- No to się porobiło..- Stwierdziła i przysiadła u boku Bjorna, oparła wielką łapę na przedramieniu samca i pchnęła go zaczepnie.
- Gdzie żeś był tyle czasu.. i co to za ogon? Phy ..czyste szpanerstwo..- Nadęła policzki, mimo swego wieku wciąż była młoda duchem, może właśnie dlatego udało się jej nie zgnuśnieć? Zachwiała się i obaliła na bok, co tam że są na Cmentarzysku, co tam że Lwi stękali że kurz śmierdzi, miała to w nosie, ugięła łapy przebierając nimi na zmianę udeptując powietrze.


RE: Cmentarz - Talvedu'ul - 07-11-2015

Bjorn po prostu siedział i przyglądał się Gizie odchodzącej z dziećmi, pierwsze spotkanie i już był całkiem zakochany w tych małych pokrakach. Aj, co to się porobiło, kto by się spodziewał że będzie tak nieodporny na słitaśność dzieci.
Przeniósł wzrok na Kami kiedy już zostali sami i śmiechnął się lekko, no trochę ma do opowiedzenia... W końcu chyba kilka lat minęło, no i trochę się pozmieniało.
Phie, jakie szpanerstwo?
-Szpanerstwo, hm... Ojciec zmusił mnie do noszenia tego, to takie... trofeum. Długo by opowiadać.- mimo, że cholerstwo było ciężkie i nieporęczne, czasem się przydało, no i wyglądał niepokojąco, nawet jeśli ktoś zarzekał się, że leje ze śmiechu na widok czegoś takiego. No i chyba lepsze to, niż obciachowy kikut zamiast ogona, niegdyś tak puszystego... A i waga też była raczej sprzyjająca, jednooki był teraz obciążony i powolny, ale jak już kiedyś pozbędzie się tego bajeru... Kto wie, może jego łapy i grzbiet będą wyćwiczone jak u nikogo, i będzie szybki jak błyskawica... a jak nie będzie szybki, to będzie miał mocnego kopa. O. Też może być. Byleby ten ciężar nie wykrzywił mu kręgosłupa, i nie uszkodził jego lewej nogi jeszcze bardziej niż jest teraz.
Podniósł się i stanął okrakiem nad Kami (co było dość trudne zważywszy na rozmiary brązowej, ale jakoś mu się to udało bez jakichś kompromitujących problemów), zniżając masywny łeb by przytknąć nos do nosa lwicy.
-Nie będzie kary za nieobecność?- zapytał, to ich spotkanie przebiegało zupełnie inaczej niż sobie to wyobrażał. No, ale chyba lepiej, że Kami zdawała się przyjąć go z powrotem bez większych wyrzutów, zresztą on nie poszedł w cholerę bez powodu... Polazł do rodzinnych ziem żeby pomścić rodzinę, ale jakoś tak wyszło że został ulubieńcem mordercy jego stada, biologicznego ojca. No i jakoś tak to się ciągnęło, aż w końcu wrócił tu. Ale ma jeszcze zamiar wrócić, i zamordować ojca, mimo wszystko, mimo tej "więzi" która się między nimi nawiązała. Miał zapłacić za wszystko co zrobił, i tak się stanie... trochę później. Miał na razie co innego na głowie w tym momencie.