Król Lew PBF
Cmentarz - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Cmentarzysko Słoni (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=44)
+--- Wątek: Cmentarz (/showthread.php?tid=94)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33


RE: Cmentarz - Kami - 17-12-2015

Małe szatany miały w sobie coś co sprawiało że duże demoniska po prostu się rozklejały przy nich. Jak to mówią, każda potwora ma swojego pogromce.. no moze nie tak mówią.. heh.
Troche, a nawet sporo, minęło przecież kilka lat! Prosz, dobry przykład.. z ich stada zostało niewiele, poza jej dziećmi i wnukami, rozpowiada się jakieś bzdury, a na tronie zasiada rudy placek.
- Zmusił? Ojciec?- Dwie rewelacje wywołały u niej szczere zdziwienie, Bjorn nie wyglądał na młodzika.. jaki to stary pryk miał dość mocy by zmusić takiego puszka do czegokolwiek?
Ogon wyglądał zabawnie, przerażająco i niesamowicie zarazem takie 3 in 1 , no nic kwestia ogona.. dodatek nie przeszkadzał jej jakoś, chociaż wolała puchatą kitkę, którą mogła memlać w nieskończoność. - Nigdzie sie nam chyba nie spieszy..- Mieli jakieś obowiązki? Poza spaniem zeżarciem czegoś od czasu do czasu, chyba nie. Chociaż.. powinna może poszukać Chikji, osiołek jeden..
Przymknęła jedno oko i spojrzała z dołu na bezowego uśmiechając się uroczo, położyła po sobie długie uszka i zamruczała jak traktor, PRLowski ursus z Krainy Łewków.
- Będzie. Jak już ją wymyślę.. hmhm.. - Podniosła łapę i rozcapierzyła paluchy rozczesując mało delikatnie szponami kołtuniki na jego piersi.
- .. jakby tu ukarać ucieczkę kochanka?- Przymknęła powieki, jadowite zielone ślepia wyglądały teraz zza nich przez niewielka szparkę, wodziła wzrokiem po gardle Bjorna, podbródku, bliznach na nim, aż nie uniosła spojrzenia dość wysoko by spojrzeć mu w stalowe ziemne oko, wychyliła się i złapała go siekaczami za brodę.

Po kilku sekundach puściła brodę samca i wstała. - Wrócę za jakiś czas. Nie oddalaj się tym razem za bardzo.- Puściła mu zalotne oczko i podreptała z sobie znanym tylko kierunku.

ZT


RE: Cmentarz - Venety - 07-03-2016

Z początku trop lwic był wyraźny, ale im dalej w las, tym więcej drzew. Gdy przekroczyła granicę Zachodnich i zaczęła wędrować coraz głębiej w obce jej ziemie, ślad lwic mieszał się z ostrym zapachem samczej uryny. Przeprawa przez cmentarzysko... To właśnie tutaj zabłądziła. Ślad się urwał, a ona nie wiedziała, co dalej. Każda kość była do siebie podobna, każda czaszka taka sama. W dodatku musiała stąpać bardzo ostrożnie, ale i to nie uchroniło jej od paru bolesnych upadków.
Musi znaleźć Laję. Musi.


RE: Cmentarz - Tyrvelse - 09-03-2016

Velse powoli przemierzał ziemie. W końcu był na patrolu. Jak co dzień. Patrol, niekończące się treningi, jedzenie i spanie. Zamienienie paru słów z członkami stada.
Och, jakże bardzo nie chciał się do tego przyznać.
Do tego, że takie życie zwyczajnie go nużyło. Nudziło. Było szare i bezsensowne. Mógłby zaniechać patroli i dostać opieprz życia od Kahawiana. Mógłby olać treningi. Mógłby iść poza tereny stada ot tak, bez celu. By przestać się kisić na tych suchych ziemiach. Ale przecież chciał być przykładnym członkiem stada, czyż nie?
A ostatnio znów nie znalazł Runy, gdy chciał z nią porozmawiać.
Czuł się paskudnie. Był sfrustrowany, choć wciąż próbował się przekonać, że wcale nie. Że jest świetnie. W końcu nic mu nie brakuje, tak? Stado ma się dobrze.
Więc czemu do cholery czuł się tak... Tak źle? Źle ze samym sobą. Ze swoim życiem.
Beznamiętnym wzrokiem błądził po znanych mu szarościach i bieli oraz żółci starych kości. Aż wyłapał żółć, a raczej beż, którego zazwyczaj tu nie było.
Podszedł do lwicy, której jeszcze nigdy nie widział. Spojrzał na nią. Bez uśmiechu, bez wrogiego wyrazu pyska. Jego pysk właściwie nie wyrażał żadnej emocji, tak jak i oczy.
Zaciągnął się zapachem samicy. Właściwie to mogło wyglądać raczej dziwnie. Zwyczajnie podszedł do niej, ale nie odezwał się, nie wydał żadnego dźwięku, nie zrobił... Nic.
O, to zabawne. W jej zapachu czuć było tymi żyznymi i słonecznymi ziemiami, na których spotkał kiedyś jedną lwicę... Która znała jego ojca. I chyba powiedziała mu, że śmierdzi.
Iskierka zainteresowania błysnęła w błękitnych oczach.
Wciąż nie zrobił nic.


RE: Cmentarz - Venety - 12-03-2016

Odwróciła się i... Zamarła. Przed chwilą nikogo tu nie było, a teraz... Teraz stoi obok niej lew. Wyglądał na dosyć młodego. Ale może to i dobrze, młodzi... Zwykle nie mają zamkniętych mózgów na schematy i uparcie się ich trzymają. Jak ona tego nie znosiła! Dlaczego wszystko musiało być logiczne, zaszufladkowane i mają nakazywać, jak się zachować? To... Zupełnie bez żadnego, najmniejszego sensu. A ona będzie łamać te schematy! Zacznie już dziś, już teraz! Najprostszym możliwym sposobem - szerokim uśmiechem. Obdarowała pełnym ciepła samca - Witaj. Poszukuję Laji, czy wiesz może, gdzie aktualnie przebywa? - i to wszystko. Stała spokojna, rozluźniona. To było przyzwolenie - jeśli lew chciał, mógł do niej podejść i ją obwąchać.


RE: Cmentarz - Damaja - 12-03-2016

- Szukanie medyka na pustym stepie to jak czatowanie na ryby w wyschniętej rzece - odburknął dochodzący zza jej pleców głos. Co zielarz miałby robić na tym pustkowiu? Zioła same się nie znajdą, czasu jest mało, więc nie ma co go marnować na cmentarzysku. Tutaj można tylko żegnać tych, którzy odeszli z powodu twoich braków wiedzy. Czarnogrzywy taszczył przepasaną przez szyję torbę, którą jego mentorka dała mu mnóstwo księżyców temu. Wprawdzie była już za ciasna i wyglądał z nią prześmiesznie, co wytknęło mu paru samotników po drodze, Damaja nie dał się wyprowadzić z równowagi. Dość już miał prawdziwych zmartwień i niepowodzeń. Nic więc dziwnego, żadne dziecinne wyśmiewanie się nie zburzyło jego spokoju.
Potrząsnął łbem, a lekkie, cienkie kosmyki wzleciały do góry, uwalniając spomiędzy siebie ułamane źdźbła traw. Za dzieciaka zawsze zastanawiał się, dlaczego to lwice mają za zadanie polować. Teraz, kiedy te przeklęte, czarne kłaki porastały nie tylko kark, ale też brzuszysko, Damaja nie mógł nadziwić się swojej wcześniejszej głupocie. W zielonych ślepiach pojawił się błysk, kiedy te dojrzały Velse. Kąt pyska uniósł się na moment w krótkim uśmiechu.
- Salve - rzucił ku rówieśnikowi. Ten nawet nie mógł sobie wyobrazić, jak bardzo syn Nyoty cieszył się na jego widok. Kiedy już przypatrzył się błękitnookiemu, któremu czas i ciężkie treningi również dodały siły, zwrócił się do obcej.
- Serio, Laja? - fuknął i zachichotał z niedowierzaniem. - Jest tylu zielarzy na tych ziemiach, naprawdę chcesz powierzyć swoje zdrowie jej?


RE: Cmentarz - Tyrvelse - 12-03-2016

Zimne, błękitne oczy spoglądały beznamiętnie na uśmiechniętą lwicę.
-Nie mam pojęcia.
Nawet jego głos zmienił się przez ostatnie miesiące - stał się niższy, miał pełniejsze brzmienie. Ale samiec mówił beznamiętnie, jakby w ogóle go to nie obchodziło. I może tak było? Ostatnio mało czym się przejmował. Nigdy nie był bardzo wylewny, ale teraz... Zupełnie, jakby zapomniał, jak się żyje. Stał się niemal pusty w środku, wybrakowany. I czuł tę pustkę, tylko nie miał pojęcia, jak ją wypełnić.
-Zapewne w grocie medyka. - dodał po chwili milczenia, jakby jednak zdecydował się udzielić większej ilość informacji lwicy.
I stał jak głaz, nieporuszony, dopóki nie usłyszał głosu Damaji.
-Salve. - odpowiedział mu, a jego wargi wygięły się w niewielkim uśmiechu.
Akurat on jako jeden z nielicznych wciąż potrafił go ożywić. Nawet nie był pewien czemu. Z jakiegoś powodu darzył sympatią tego często złośliwego czy burkliwego samca. Jego przybycie sprawiło, że Velse wyglądał żywiej. Jakby jego stadny brat zdołał rzucić zaklęcie na głaz i pobudzić do życia.
Jego uwaga sprawiła, że młody baczniej przyjrzał się obcej lwicy. Zdrowie... Hm, dla niego wyglądała ona na okaz zdrowia. Czemu więc miałaby szukać medyka?
Postąpił te parę kroków i zbliżył się do lwicy tylko po to, by mocniej poczuć jej zapach, po czym wrócił na swoje miejsce. Jego ogon poruszył się. Nie mylił się... Pochodziła z ziem Lwich. Na cóż jej więc medyk Zachodnich?
-Dlaczego chcesz się spotkać z Lają?
Istotne pytanie. Przecież nie wpuściłby jej na ziemie stada bez dobrego powodu.


RE: Cmentarz - Venety - 15-03-2016

Cóż. Nie należali do najmilszych. Kiedy usłyszała za sobą obcy głos, podskoczyła delikatnie, przestraszona. Odwróciła się prędko, wlepiając przestraszone spojrzenie w młodzika - Masz mnie - mruknela, w ramach powitania. Uśmiechnęła się przyjaźnie do niego. Cofnela się tak, by móc ich widzieć obydwu. Kwestia wygody, w ten sposób łatwiej się rozmawia. Chwilowy strach minął - zwykle zaskoczenie, ot. Teraz po prostu stała, przypatrujac się mlodzikom z ciekawością. Miała nadzieję, że jej pomogą - chciałabym z nią porozmawiać. Jest smutna. Przyszłam ją pocieszyć - uśmiechnęła się nieco smutno. Spojrzała na Tyra. Był... Taki.. nienaturalny - wszystko w porządku?


RE: Cmentarz - Damaja - 18-03-2016

//Wprawdzie pytanie było skierowane do Tyra, ale wkopię się pierwsza z odpisem, żeby wątek odłogiem nie leżał. ^^

Kąt pyska uniósł się jeszcze wyżej. Damaja przez całą swoją podróż zastanawiał się, czy będzie miał do czego wracać. Podczas jego nieobecności Nyota mogła przenieść się już na tamten świat... Nuru radził sobie bez niego, a rudej córce przywódcy obiecał, że już nigdy nie stanie przed jej obliczem. Kiedy więc błękitnooki rówieśnik zdawał się podzielać jego "entuzjazm", poczuł, że jednak dobrze zrobił, wracając na Zachodnie Ziemie. Może nie będzie tak źle.
Zdziwił się bardzo, kiedy lwica ujawniła powód, dla którego przekroczyła pilnie strzeżone granice i wtargnęła na teren, bądź co bądź, wrogiego stada.
- I dlatego narażasz swoje życie? - burknął i zmierzył ją zabójczym spojrzeniem. Niech chociaż na chwilę ogarnie ją strach, to może następnym razem dokładniej przemyśli swoje decyzje.
- Zachód nie jest przyjaznym miejscem dla obcych. Masz ogromne szczęście, że trafiłaś na nas.
Puścił oko do Velse, w wielkim skryciu, żeby nie zburzyć swojego "wrednego" obrazu w oczach Lwioziemki.
- Ona zapewne tkwi w tej swojej śmiesznej dziurze z ziołami. Idę akurat w tamtym kierunku, więc jeśli nadal ci na niej zależy, trzymaj się mnie.
Nie oglądając się nawet za siebie, ruszył leniwie ku Zielnej Norze. Nie będzie jej za sobą ciągnął na siłę, w końcu żaden w tym jego interes, by odnalazła szaloną w jego oczach medyczkę. W pewnym momencie odwrócił się w tył.
- Z tobą pogadam później, szczeniaku - zawołał do Tyra i po raz kolejny posłał mu ten zawadiacki, złośliwy uśmieszek. Nic się w nim nie zmieniło.


RE: Cmentarz - Venety - 18-03-2016

- Dziękuję Ci, dobry lwie - odparła szczerze. Resztę jego słów zignorowała. Co prawda raz po raz strzygła uszami, pokazując, że słucha ich - bo rzeczywiście słuchała. Ale nie wzięła sobie ich do serca. Byli młodzi, musieli się jeszcze tak wiele nauczyć o życiu. Tak samo, jak to, że zły może być dobrym, a dobry złym i myślenie kategoriami nie jest właściwie. Wpatrywala się chwilę w Tyra, po czym podeszła powoli do niego i traciła go nosem w bark. Jako swego rodzaju pocieszenie i rodzaj wsparcia. "Nie martw się".
Ruszyła za Damską, idąc posłusznie. Nie wyprzedzała go, nie wlokła się. Starała się też nie rozglądać na boki pomimo wrodzonej ciekawości. Nie była u siebie.


RE: Cmentarz - Damaja - 18-03-2016

Widząc, że idzie jego tropem, jeszcze na odchodne pożegnał "brata" ruchem głowy. Trochę przyspieszył - im szybciej tam dojdą, tym szybciej uwolni się od towarzystwa i będzie mógł zająć się własnymi sprawami. Miał ich tyle na głowie, że nie wiedział od czego zacząć.

zt


RE: Cmentarz - Tyrvelse - 19-03-2016

Zacisnął zęby. Czy wszystko było w porządku? Nie. Ale co było nie w porządku? To był dobre pytanie.
Nie odpowiedział więc nic, ale z pewnością ktoś spostrzegawczy zauważyłby, że coś jest nie tak.
Złośliwy uśmieszek, tak niepodobny do niego pojawił się na jego pysku, gdy dostrzegł mrugnięcie Damaji. Jego ogon poruszał się delikatnie, ale poza tym lew nie poruszał się. Był raczej zadowolony, że to Damaja zaprowadzi lwicę to Laji. Ciekawe, co ją tak zasmuciło... I skąd o tym wie ta Lwioziemka.
Rozluźnił się, gdy ciemny samiec ruszył, a za nim obca lwica. Na tyle, by wyszczerzyć kły w uśmiechu, gdy Damaja nazwał go szczeniakiem. Pf! Też coś! To, że jest większy, nie znaczy, że starszy. Ani nawet że mądrzejszy. Skinął mu głową, a uśmiech powoli zniknął.
Zadziwił go gest lwicy. Przecież był dla niej zupełnie obcy, dlaczego interesuje się jego losem?
Lwioziemcy.
Nigdy ich nie zrozumie.
Odwrócił się i poszedł w swoją stronę, zagubiony we własnym świecie.
/zt


RE: Cmentarz - Haraka - 28-05-2016

Przybiegłem tu pędem i zatrzymałem się jak wryty, ciężko dysząc. Nie byłem przystosowany do biegów na długich dystansach. Gdy wreszcie mogłem złapać oddech, uniosłem głowę i się rozejrzałem. Wciąż byłem wściekły na ciocię Amani i na dwa obce lwy, oczy zaćmiewała mi czerwona mgła furii.
- Hej, no, chodźcie tu, wy wszystkie straszydła z opowieści mamy!!! - Wrzasnąłem głośno. - Wcale się was nie boję! Wyłaźcie! Ha, ha, ha, boicie się mnie, co?! Nie macie odwagi?! Tchórze! Jestem dziesięć tysięcy razy odważniejszy od was! Słyszycie mnie?! Wyłaźcie, jeśli macie dość odwagi w tych waszych zasmarkanych sercach! Wyłaźcie!!! - Rozkazałem głosem drgającym z gniewu. Gdy umilkłem, echo wciąż jeszcze powtarzało moje krzyki. Poza tym panowała cisza.


RE: Cmentarz - Mistrz Gry - 29-05-2016

Odpowiedziało ci tylko echo. Miejsce było ponure i nigdzie nie było ani śladu życia. Cały cmentarz był miejscem smętnym. Mogłeś poczuć na sobie jakby wzrok ale to może tylko atmosfera tego miejsca wywołuje takie wrażenie.



RE: Cmentarz - Makari - 29-05-2016

Makari zszedł spokojnie ze Skały Skazy i postanowił pojsć okrężną drogą do swojej nowej groty. Wdychał niegdyś znajome zapachy, lecz teraz one były trochę inne, wiały swego rodzaju pustką. Skoro już tak się przechadał zaliczał od razu patrol. Nucił sobie cicho melodyjkę do czasu gdy usłyszał jakieś krzyki. Postanowił sprawdzić ich źródło, może kogo ze skóry obdzierają czy co. Podszedł po cichu do geparda, nie mógł ułyszeć jego kroków. Po paru miesiącach treningów w tym miejscu Makari wiedział jak bezszelestnie się poruszać po Cmentarzysku.
- Odwaga to nie wchodzenie komuś na tereny i darcie się kusząc los aby cię użarł w dupsko - Makari stanął nad nim, a jego cień zasłonił ciapkowanego. W krzyku kota był wyczuwalny gniew, lew nie zamierzał tego ignorować. Gniew to zły doradca.
- Gdzie twoja mama? - zapytał. Duża jak na dwulatka sylwetka mogła przestraszyć geparda, ale co miał zrobić?


RE: Cmentarz - Haraka - 30-05-2016

Podskoczyłem gwałtownie, słysząc za sobą czyjś głos i błyskawicznie się odwróciłem. Poczułem przypływ nienawiści, widząc, że - znowu! - stoję oko w oko z lwem. Mimo ogarniającej mnie jeszcze większej furii, zachowałem stoicki spokój.
- Czego chcesz? - Burknąłem, milczeniem pomijając pytanie samca. Nie zamierzałem mu udzielać informacji na swój temat, które ten mógł wykorzystać przeciwko mnie.