Król Lew PBF
Cmentarz - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Cmentarzysko Słoni (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=44)
+--- Wątek: Cmentarz (/showthread.php?tid=94)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33


RE: Cmentarz - Myr - 29-03-2017

Walczyłem dalej ale kiedy doszedł do mnie głos, znajomy głos szybko spojrzałem w tamta stronę. No nie wyglądało to za dobrze. O Natace jeszcze nie wiedziałem, za duzo woni i hałasu abym mógł się zorientować, że lwica tez tutaj jest. Kilka osobników było wyłączonych z walki ale było ich nadal duzo, musiałem się zbierać z cmentarza.
-Wracać!- Rzuciłem do Baqiei, miałam nadzieję że zrozumie te komenda. Nie miałem za duzo czasu na gadanie. Sam starając się jakoś nie dopuścić do siebie kolejnych starałem zrzuć z siebie napastnika, jak nie spadnie przez ruch to spróbuje go kłami znowu zdjąć i wtedy spróbować odwrotu. Było to i tak niebezpieczne ale zostanie tutaj również wiązało się z niebezpieczeństwem. Ja sam przez rany traciłem siły i długo walczyć nie będę mógł z takimi natrętnymi pasożytami. Tego co mi ogon złapał spróbuję się pozbyć kiedy będę próbował odwrotu, kłami czy łapa go trzepnę, na razie jednak musiałem się jakoś wydostać i pozbyć balastu z pleców.


RE: Cmentarz - Baqiea - 29-03-2017

Nie udało się. Cóż Baqiea mogła się spodziewać, chociaż przynajmniej Myr zauważył że nie jest sam i wydał jej rozkaz? Tylko chwila co? Ból przerwał rozmyślania i hiena skoczyła na grzbiet, niczym zdesperowana zebra starająca się przygnieść swym ciężarem agresora. Nie wiedziała czy dała temu dość sił, czy odwróciła się odpowiednio ale starała się upaść na wroga i szybko się poderwać. Może uda się jej pozbawić go oddechu na kluczową sekundę. Może zdąży chwycić jego szyję i pognać na złamanie karku. Nie chciała zabijać ale zranić. No o ile zdąży, bo jeśli by nie straciłby oddechu to postara się wykonać rozkaz i odbiec kawałek, patrząc na Myra. Nie miała zamiaru go tu zostawić


RE: Cmentarz - Nataka - 29-03-2017

Nataka ryknęła z bólu kiedy samica szakala wgryzła się w jej łapę mocniej. Dodatkowo, kiedy zatopiła kły w swoim przedramieniu i poczuła dodatkowy ból - w mgnieniu oka zorientowała się, że rani samą siebie. Od razu rozluźniła uścisk szczęk, odsuwając pysk od poranionej kończyny, patrząc za odbiegającym od niej szakalem. Warknęła za nią groźnie, chcąc podnieść się na sprawnych łapach, równocześnie podkulając tą pogryzioną. Spojrzała potem w stronę Myra, stojąc tak przez kilka sekund, aby złapać jakąkolwiek równowagę i pozbyć się uciążliwych zawrotów głowy. Chwilę potem - ruszyła w stronę przywódcy, aby pomóc mu z natrętnymi hienami. Nie dawała za wygraną. W końcu dzięki adrenalinie i całemu temu zamieszaniu nie skupiała się tak bardzo na bólu, bo jej umysł i myśli były pochłonięte aktualnie czymś innym, o wiele ważniejszym - walką. Kulejąc, postarała się dotrzeć do Odnowiciela, starając się nie podpierać na prawej przedniej łapie. Chcąc zaatakować napastnika, gryzącego ogon samca, podeszła od niego od boku i zapierając się na tylnych łapach - podniosła się na nie, oparła się łapami o plecy hieny i mocno wgryzła się w jej kark. Swoje pazury wbiła w jej plecy, chcąc ją zranić i w okolicach kręgosłupa.


RE: Cmentarz - Mistrz Gry - 01-04-2017

Natako, oj Natako. Lojalność lwicy była niezaprzeczalna, upór godny podziwu. Jednak postawiła przed sobą zadanie wręcz awykonalne. Adrenalina sprawiała, że czarna nie odczuwała bólu tak dotkliwie, jak byłoby to podczas zwyczajnej kontuzji podczas biegu, złego skoku, czy niewłaściwego postawienia łapy. Jednak ból zerwanych ścięgien był zbyt wielki by hormon mógł go stłumić wystarczająco, aby lwica włączyła się do walki. Nie oznacza to, iż nie próbowała. Lecz przyzwyczajeń nie da się tak łatwo wytępić lub raczej zwykłych fizycznych norm. Lwica nie była przyzwyczajona do chodzenia jedynie o trzech łapach, zatem próbowała delikatnie postawić również prawą przednią kończynę na ziemi. Zerwane ścięgno to jednak nie zwykła rana od ugryzienia, czy złamana kość. Kość się zrośnie, rana po ugryzieniu zniknie... Ścięgna już się nie wyleczą. Każda, nawet najmniejsza próba manewru poranioną łapą sprawiała Natace ból tak wielki, że w końcu waleczna samica nie wytrzymała i padła znów na ziemię, w połowie drogi do walczącego przywódcy. Co zaś tyczy się właśnie Króla manewr jego okazał się wyjątkowo trafny. Złapał kłami wiszącego na mi psa za bok i siłą ściągnął go z siebie, a następnie machnął łapą na gagatka trzymającego go za ogon. Drugi z likaonów odleciał w tył z głośnym piskiem uderzając w jedną z hien. I wtedy! Jest! Szansa ewakuacji, ucieczki z tej jakże nierównej walki. Tam! Tam gdzie właśnie Baqiea nie tyle przygniotła, co zrzuciła z siebie napastnika, który całkiem nie spodziewając się po hienie takiego manewru puścił grzbiet szarej. Ta odbiegła i czekała, oj czekała na Myra, który teraz, właśnie teraz miał szanse. Pozostałe psowate oraz kotokształtne odgradzały jednak widok Odnowiciela, czy Baq od leżącej Nataki. Jeśli oni uciekną reszta zdolnej do walki, pozostałej przy życiu bandy rzuci się na prawie bezbronną lwicę.

Myr - 7 hp (z krwawienia)
Baqiea - 4 hp (z krwawienia)
Nataka - (oszołomiona bólem, nie może wstać)



RE: Cmentarz - Nataka - 01-04-2017

Gdy znów upadła - ryknęła głośno z bólu i spojrzała w stronę walczących. Czuła się potwornie w tym momencie... I całkowicie bezużyteczna. Doskonale wiedziała, że skoro nie może iść o własnych siłach, tym bardziej sama nie ucieknie. Musiała prosić o pomoc, w innym przypadku - zostanie tutaj, a jej ciało zostanie rozszarpane w kilka minut.
-Myr! Baq!-
Ryknęła w ich stronę widząc, że szukają drogi ucieczki. Chciała przynajmniej, aby o niej wiedzieli. Jeśli nie zabiorą ze sobą - zrozumiałaby to.


RE: Cmentarz - Myr - 01-04-2017

Droga odwrotu wydawała się być dość czysta. Raz dwa wycofałbym sie, tak przynajmniej mi sie zdawało. Baqiea wydawała się też być w bezpiecznej odległości i powinna móc zwiać. Wszystko byłoby dobrze i usłyszałem wtedy kolejny głos. Moje spojrzenie przeniosłem na leżąca lwicę. Nie wiedziałem jak długo tam była i czy była wcześniej a jaja nie wyczułem czy teraz w trakcie walki dołączyła. Sprawiło to, że musiałem zmieniać plany. Nie mogłem jej zostawić na pewną śmierć. Ryknąłem głośno, jesli ktoś jest w okolicy powinni usłyszeć i zdążyć na czas inni najwyżej usłyszą ale czy zdąża tutaj przybyć wątpiłem. Do tego ryk mógłby trochę zbic morale atakujących, sam starałem sie dostać do lwicy, przy tym usuwając psowate z drogi. Nie jest to proste sam nie jestem w pełni sił ani też w pełni sprawny, łapa jak i kolano doskwierały mocno. Jeśli ktoś będzie próbował mnie zaatakować miałem zamiar kłami go spacyfikować na tyle na ile mi sie uda.


RE: Cmentarz - Baqiea - 01-04-2017

Ktoś tu jeszcze był? Myr mógł uciec ale ten ryk, wezwanie do walki... Hiena się bała lecz gdy jej wzrok padł na lwice to adrenalina podskoczyła. Ta lwica! Znała ją i nawet lubiła(chociaż była lwem). Odnowiciel skoczył na ratunak, a za nim pobnała zielonooka. Może we trzech... Dwuch już jakoś dadzą sobię radę z ewakułacją


RE: Cmentarz - Wendigo - 01-04-2017

Zbliżając się do cmentarzyska usłyszał niepokojące dźwięki, przypominające zawziętą walkę. Ryki, upadki i licho wie co jeszcze. Jeden ryk szczególnie zwrócił jego uwagę, brzmiał on jakby pochodził z gardła króla, głośny i w dodatku przepełniony złością. Szybko zaczął biec w stronę odgłosów, mając nadzieję że cokolwiek się tam dzieje, nie jest już końcówką jakiejś krwawej rzeźni. Krótką chwilę później wzrok ukazał mu że się mylił.
- Co do...? - Jakieś psowate ze znaczą przewagą liczebną chciały najpewniej wykończyć króla oraz hienę, prawdopodobnie należącą do stada skoro także walczyła. Przeniósł wzrok na leżącą lwicę o potem znowu na już biegnącą w jej stronę rannego Myra i hienę. Ze zrywem pobiegł im pomóc jednocześnie rozglądając się za ewentualnymi przeciwnikami przed nim, widząc że jak chcą stąd uciec, to muszą wykorzystać tę krótką chwilę zanim psowate znów zaatakują. Jako że był jedynym tutaj o pełnych siłach, mógłby ją ponieść. Jakby ktoś go chciał powstrzymać, rąbnąłby przeciwnika pazurami i zepchnął na bok, korzystając ze swojego większego od wrogów ciała.


RE: Cmentarz - Mistrz Gry - 04-04-2017

Wraz z dołączeniem do walki trzeciego lwa było dla atakujących kroplą, która przelała czarę. Mogli sobie poradzić z jednym lwem i niezbyt skorą do bójki hieną, ale trzy lwy? Nawet jeśli dwa z nich były ranne, to agresorzy nie zamierzali ryzykować i z paniką w oczach zaczęli wykonywać chaotyczny i nieskoordynowany odwrót. I ten ruch przypieczętował ich ostateczną zgubę. Próbując uciekać przez wysokie sterty kości, odgradzające ich od drogi na wolne tereny, spowodowali ogromną lawinę, wielkich, słoniowych szczątków. Trzeba przy tym rzec, iż Wendigo, chcąc, nie chcąc im w tym dopomógł, kiedy w drodze do bezradnie leżącej Nataki, silnym uderzeniem łapy rzucił uciekającą hienę na jedną z kościanych ścian. Runęły ogromne kły, potężne czaszki i pozostałe części szkieletów słoni, żywcem grzebiąc pod sobą praktycznie cały oddział psowatych oraz hien. Jedynymi przetrwałymi z tej masakry była samica szakala czaprakowego Hella, pokojowo nastawiona, która ugryzła Natakę tylko w obronie partnera. Zły los jednak chciał, że jej bohaterski atak na nic się nie zdał, Katsumi i tak zginął zasypany kośćmi, wcześniej odpychając partnerkę w bezpieczne miejsce. Wraz z szakalicą przetrwał też przywódca likaonów, pozostawiony przez Baqie w tyle. Teraz pośpiesznie oddalał się prowadząc ze sobą owdowiałą samicę. Członkowie stada mogliby ruszyć za nimi w pogoń ale czy był sens? Zwłaszcza, że kiedy opadł kurz mogły dostrzec też własną stratę. Olbrzymia czaszka dawno zmarłego słonia przygniotła całym swym ciężarem Natakę, uśmiercając ją na miejscu. Spod kości wypływała krew, a drgająca jeszcze łapa martwej lwicy po chwili również zakończyła swój pośmiertny taniec. Myr i Baq byli zbyt daleko, zwłaszcza patrząc na to iż Król był ranny i powoli zaczynał kuleć, od nadmiernego obciążenia łapy. Wendigo zaś został odcięty przez sypiące się kości, na szczęście sam nie odniósł poważniejszych obrażeń poza paroma odłamkami, które wbiły się w jego ciało. Deszcz powoli zamieniał się w ulewę, zmywając krew poległych atakujących oraz czarnej lwicy z zachodniego Królestwa.


Myr -5 hp (z krwawienia)/+20 PD
Baqiea -4 hp (z krwawienia)/+4 PD
Wednigo -5 hp/+ 1PD
Nataka umiera



RE: Cmentarz - Myr - 05-04-2017

Tyle się wydarzyło w przeciągu tak krótkiej chwili. Nie spodziewałem się tego co dalej będzie. W jednym  momencie spadła ta cała lawina. Psowate uciekły spanikowane. Jedne problem mniej tylko co z tego skoro po naszej stronie nie obeszło się bez ofiar. Nataka...  Wielka czaszka słonia ja przygniotła. Lwica nie miała szansy uciec ani uwolnić się. W końcu zapanowała cisza rozejrzałem się. Dostrzegłem Wendigo, Baqieę. Ruszyłem do czaszki, pod którym leżało ciało Nataki.
-Chodźcie tutaj- Ryknąłem do nich i chciałem czaszkę z ciała lwicy przesunąć, przepchnąć. Nie mogłem przecież zostawić jej na pastwę padlinożerców. Byłem zmęczony ale trzeba ją "pochować" tak jak to czynimy, a później ogłosić stadu te stratę.
-Trzeba to zdjąć z niej- Wydałem im polecenie


RE: Cmentarz - Baqiea - 05-04-2017

Baqiea patrzyła na sytuacje jak na senny koszmar. Nie często przywiązywała się do jakiegoś lwa. Jak dotąd był to Myr, zamordowana lwiczka którą mimo usilnych prób nie potrafiła zapomnieć, a by mniej bolało wyparła z wspomnień imię, lwiak którym się zajmowała i... Lwica której wiedziała że może ufać, a teraz... Stała jak sparaliżowana, a oczy napełniły się łzami. Dopiero rozkaz sprawił że wystrzeliła niczym z gejzeru do którego wsadziła by zad. Nawet nie zwolniła gdy gruchnęła o kości
-Nie...-
Cicho powiedziała odbijając się siłą rozpędu i naparła na przeszkodę blokującą dojście do ciała, płakała.
-Nie rób mi tego...-
Wyszeptała bardziej do siebie, a raczej wyłkała


RE: Cmentarz - Myr - 05-04-2017

-Nie można jej tutaj tak zostawić- Warknąłem do hieny. Wiedziałem, że jest wrażliwa ale trzeba czasem robić rzeczy, na które nie ma się ochoty. Mimo bólu i zmęczenie nie poddawałem się w próbie uwolnienia ciała Nataki.


RE: Cmentarz - Baqiea - 05-04-2017

Hiena płakała i nieco zbliżyła się do Myra. Starała się pomóc wkładając w to całą swoją siłę. Jej ciało lekko drżało. Jeszcze nie uspokoiła się po walce, jeszcze nie odpędziła od siebie resztek strachu że Myrowi może się coś stać. Nie do końca dotarło do niej że są bezpieczni, a tu taki cios. Była niezwykle delikatna jak na kogoś kto powinien być drapieżnikiem. Powinien ale czy skrzywdziła by mysz? Gdzie jest granica? Co prawda robale jadła ale mysz? Potrząsnęła głową i napięła mięśnie. Nie zważała na to że krwawi... Może jakimś cudem lwica żyje. Jej umysł chciał wyprzeć niezaprzeczalny fakt.


RE: Cmentarz - Wendigo - 05-04-2017

//Wendiś chyba był oddzielony od Myra i Baqiei stertą kości :v

Nie spodziewał się tego że kości runą. Gdy lawina z resztek słoni i ciał psowatych ruszyła w dół, skupił się na wymijaniu lecących na niego przeszkód, jakimś cudem mu się to powiodło, pomimo paru odprysków kostnych wbitych w brązowe ciało. Jak wszystko ustało, rozejrzał się wokół nic jednak nie widząc, gdyż pył skutecznie skracał pole widzenia. Otrzepał się i czekał aż będzie mógł zobaczyć gdzie się znajduje, być może odskoczył zbyt daleko, a zgubić się w tym nowym labiryncie kości nie chciał. Opadający pył stopniowo ujawniał jego położenie, cisza oznaczała że psowate prawdopodobnie się wycofały, na ich korzyść. Jak już pył opadł całkowicie, spostrzegł coś co go zamurowało. Poczuł nieprzyjemny dreszcz w kręgosłupie, można by to porównać do wbicia sobie setek igieł w owe miejsce, lecz nie jednocześnie. Zaczęło się stopniowo i powoli, od karku aż po ogon, aż brązowy wygiął grzbiet lekko ku górze. Gwałtownie zerknął za siebie z paniką w oczach, niczym morderca bez planu co teraz zrobić w zaistniałej sytuacji. Widząc ścianę z kości, odetchnął i znów przeniósł badawczy już wzrok na dość nieprzyjemny widok. Spod czaszki wystawała ciemna łapa wraz z powoli rosnącą kałużą krwi, nie miała szans tego przeżyć. Gdyby wcześniej udało mu się do niej dotrzeć, może by się udało ocalić ciemną lwicę. Zbliżył się do zgniecionego ciała, zatrzymując się parę kroków od wystającej łapy.
- Niech Kraina Wiecznych Łowów ci służy, nieznajoma. - Powiedział półszeptem, lekko chyląc łeb. Usłyszał ryk króla, oznajmiający że pewnie się zbliża wraz z hieną. Wyszedł zza ściany i zobaczył rannego króla i hienę podążającą za nim, po czym widząc że lew usiłuje zepchnąć czaszkę z ciała, podszedł do niego i bez słowa zaczął próbować zepchnąć przeszkodę. Nie miał zamiaru nic mówić, wiedział że strata może być bolesna, a słowa mogą tylko pogorszyć sytuację. Pozostało teraz uwolnić ciemnie ciało i pochować w należyty sposób.


RE: Cmentarz - Mistrz Gry - 09-04-2017

Dopiero kiedy siła Wendigo również przyłożyła się do przesuwania ogromnej pozostałości, niegdyś majestatycznego słonia, uparta czaszka drgnęła i przechyliła się niebezpiecznie, aby następnie przewrócić się w na bok. Gdy odrywała się z ziemi do uszu trzech Królewskich dotarło nieprzyjemne mlaśnięcie, a następnie do okropnego dźwięku dołączył równie ohydny widok. I tak już zdruzgotana Baq mogła tego nie wytrzymać. Skąpiąc opisów powiedzmy jedynie, iż powiedzenie "Ręka, noga, mózg na ścianie." byłoby bardzo adekwatne i w pewnym stopniu dosłowne, jeśli chodzi o ten przykry wypadek.