Król Lew PBF
Nieudane polowanie - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Nieudane polowanie (/showthread.php?tid=941)

Strony: 1 2 3 4 5 6


RE: Nieudane polowanie - Kahawian - 09-02-2014

Po dłuższej chwili zawieszenia wrócił do towarzystwa. Uśmiechnął się słysząc słowa Mai.
- Dobrze powiedziane... przywódcy stad i ich polityka się zmienia, podczas gdy nazwa pozostaje bez zmian. To bez sensu...
Parsknął cicho, przyglądając się sylwetkom tych lwów ze stada, których znał.
- Szczerze powiedziawszy Świt naprawdę sporo się zmienił, o ile to co mi się o nich obiło o uszy to prawda.
Póki co obserwował wzajemne badanie gruntu. Huh, jeśli intuicja go nie myliła, to ta dwójka nie będzie miała ze sobą łatwo.


RE: Nieudane polowanie - Derion - 09-02-2014

Wysłuchał najpierw jej, potem Kahawiana. Uh, z pewnością wychwycił zgrzyt pomiędzy przekazem, a odbiorem, jednak myślenie rdzawego wcale nie było złe - było po prostu nacechowane duchem, w którym zarówno Kahawian, jak i czarnogrzywy zostali wychowani, biegło innym torem. Maya sprawiała wrażenie, jakby przybyła na te ziemie z zupełnie innej rzeczywistości.
Potrząsnął łbem, odganiając moskity.
- Zdaje mi się, że polityka to sprawa, o której, w pewnym sensie, nie masz pojęcia, Mayu? - zapytał delikatnie. Nie chciał wydać się zielonookiej kimś, kto stawia się wobec niej wyżej. - Chyba widziałem zbyt dużo, żeby definiować stado przez jego teren - zauważył, wracając do wcześniejszej pozycji - leżenia. - Tak, są i takie stada. Ale są też królestwa. Monarchie. Rasy. Gdzie polowanie to strata czasu, nie główny punkt programu. Trochę inne zwyczaje, inny świat - stwierdził, przewalając się na lewy bok.


RE: Nieudane polowanie - Maya - 10-02-2014

Otrzymała więc w końcu odpowiedź na pytanie, które stawiała sobie w myślach. I nie była nią zachwycona, tak, jak nie była przyzwyczajona dyskutować na takie nieprzyjemne tematy. Mimo to, przez wzgląd na Kahawiana postanowiła zachować swoje zdanie dla siebie, nie wdając się w głębszą dyskusję.
Bądź, co bądź - nie licząc małej, nader teraz cichej samiczki obok - miała samców za towarzystwo i wolała być ostrożna. Przynajmniej dzięki ich słowom poznała swoje miejsce. Nie miała wyjścia, a ostrożność nigdy jej jeszcze nie zaszkodziła.
- Nie zdaje ci się. Nie mam zielonego pojęcia o tym wszystkim. - Zgodziła się z Derionem. - Nigdy nie było mi to potrzebne. Spędziłam większość swojego życia w drodze, nie w stadzie. Może dlatego nie wiem, o czym mówisz. Wystarczy mi, że mam na co polować i czego bronić. Nie potrzeba mi niczego więcej.
Ale dzięki nim była silna, zdrowa, czujna. Dawała sobie radę, nieważne, czy w Szkarłatnym Świcie, czy w samotności. I to jej wystarczało. Zazwyczaj. Czasami były dni, kiedy żałowała swoich wyborów, a były też takie, kiedy nie mogła opędzić się od złych wspomnień.
Ale dziś nie był taki dzień.
- Moje zwyczaje i mój świat są trochę inne, jak to powiedziałeś. - Zakończyła swoją ostrożną wypowiedź, mimo wszystko szukając Kahawiana spojrzeniem.


RE: Nieudane polowanie - Kahawian - 10-02-2014

Minimalnie spiął się, gdy Derion wkroczył na grząski grunt. Jednak powstrzymał się od cichego westchnięcia z ulgą, gdy Maya odpowiedziała mu w miarę spokojnie. W sumie było to logiczne... a dwa taka sytuacja miała swoje plusy. Jej ostatnich słów jednak nie miał w zamiarze zostawiać bez komentarza.
- I w pewnych kwestiach nawet lepsze. Stada tworzą prawdziwą jedność i siłę. Nie ma tam miejsca na słabość... ale ma też i minusy. Z resztą, co ich nie posiada? Każde rozwiązanie ma dobre i złe strony.
Wyłapał spojrzenie Mai- w odpowiedzi na nie uniósł lekko kącik pyska, dodając jej otuchy. Radziła sobie świetnie.


RE: Nieudane polowanie - Derion - 10-02-2014

Nadmierna troska Kahawiana o Mayę wywołała w Derionie lekkie rozbawienie. Troskliwy z niego facet, nie ma co... Mimo, iż szafirowooki mógł z powodzeniem postawić się w tej kwestii na moralnych antypodach, wlało to jakieś ciepło do jego wnętrza, przyjazne uczucie względem Dwugrzywego. Ot psychiczny komfort i jeszcze więcej sympatii względem osoby Kahawiana. Biorąc pod uwagę fakt, że w Derionowej książce adresowej lista przyjaciół nie istniała, a kolejne dane zapisywane były tylko po to, by prędzej czy później je wykorzystać dla takich czy innych celów WŁASNYCH, postać Kahawiana jawiła się jako bardzo, ale to bardzo nietypowy przypadek, dla którego - zdawało się Derionowi - nie ma w jego świecie miejsca.
- Tak, racja. Stado może być źródłem wielkiej siły. Dla mnie członkowie stada i przyjaciele stali wyżej od rodziny, za przywódcę oddać życie to byłoby mało.
Zamarł na chwilę w bezruchu, by przyozdobiwszy mordę kwaśną miną dodać z wymuszonym rozbawieniem:
- Przyjaciele... bogowie młodości.
Wlepił badawcze spojrzenie w rdzawego. Dlaczego taki mądry lew jak ty się w to bawi, dlaczego usługuje? W imię czego? Widać w twoich oczach smutek, którego żaden przywódca z ciebie nie zdejmie, a wykonywanie poleceń nie zagłuszy... Powiedziałeś mi to, że ciebie wcale to nie cieszy i wolałbyś przemierzać ziemię ze statusem samotnika, gdyż bycie w grupie jest niczym samo w sobie, jest tylko kolejną formą zabicia czasu. A może coś się od tamtego czasu zmieniło?
Przeskoczył ślipiami w bok. Wypuścił powietrze zmarszczywszy czoło.
- Każde rozwiązanie ma dobre i złe strony - powtórzył słowa Kahawiana w zamyśleniu, bardziej do siebie niż do kogokolwiek z tu zgromadzonych.


RE: Nieudane polowanie - Maya - 11-02-2014

Kiedy tak wsłuchiwała się w dziwne rzeczy, o których mówił Derion z każdą chwilą coraz bardziej zdawała sobie sprawę z tego, że jej ojciec nigdy nie był dla niej przywódcą, za którego byłaby zdolna oddać życie. Może to dlatego, że jej stado funkcjonowało jako jeden organizm i w interesie wszystkich było, by wszystkie lwy faktycznie działały, jako jedno ciało.
Zmrużyła ślepia, niechętnie kiwając głową. Tak, nawet dziwne stada, które żyły sobie tutaj miały dobre strony. A jej normalne, silne stada - złe.
Była starsza od obu z nich, byłaby też gotowa założyć się, że widziała stanowczo więcej. A jednak nie widziała nigdy, by jej własne stado faktycznie funkcjonowało tak, jak tego sobie życzyła. Wcześniej widziała stadne zgrzyty jako coś normalnego, coś, bez czego nie dało się później stawać jeszcze silniejszym. Kłótnia z matką, a także jej późniejsza bezsensowna śmierć z winy jej ojca pokazały jednak, ile warte były jego rządy. Gdziekolwiek był, tam była gra interesów. Nawet wtedy nie potrafił siedzieć na dupie i robić tego, co mu kazano - a podczas polowania lwicom nie należało wchodzić w drogę. To właśnie jednak uczynił. Teraz pewnie był już dawno martwy, prawdopodobnie zabity przez któregoś z jego synów - nie była jednak w stanie zbliżyć się do stada wystarczająco blisko, by się upewnić. Co pozwalało jej uważać, że faktycznie podniosło się po upadku. Nie zmieniało to jednak pewnego faktu...
- Ja swojemu przywódcy dałam w pysk - warknęła, zdradzając jedną wiadomość ze swojego życia.
Założyła łapę na łapę, a następnie złożyła na nich łeb, spoglądając gdzieś w bok.
- Do dziś żałuję, że nie wyprułam mu flaków - mruknęła po chwili, bardziej do siebie, niż do nich. Potem zaś przymknęła ślepia.
- Wszystko ma dobre i złe strony.


RE: Nieudane polowanie - Eliana - 13-02-2014

Miodowa umilkła, nie chcąc przerywać starszym w rozmowie. Znała swoje miejsce i wiedziała, że pewnych rzeczy nie wypada, a zwłaszcza, jeśli nie mogła wnieść do tematu nic konstruktywnego. Prawdę mówiąc- co mogła wiedzieć o polityce, jak od małego karmili ją tylko informacjami mówiącymi "Świt jest zły, Lwia Ziemia to twoje miejsce".
Słuchała więc jedynie wymiany zdań między nieznajomymi, zadowolona, że może dowiedzieć się czegoś więcej, niż uczyła ją Hatima.


RE: Nieudane polowanie - Maya - 16-02-2014

Mai bardzo podobała się cisza, która nastała teraz w tej rozmowie. Chyba bardziej, niż powinna.
Leżała wygodnie z zamkniętymi ślepiami, ciesząc się świadomością tego, że miała wokół siebie trzy inne lwy - w tym lwiątko, do cholery - a wszyscy siedzieli cicho, tak, jak należało. Blisko, nie daleko, samym sobą i samym swoim oddechem mówiąc więcej, niż wszystko, co wymienili w tej rozmowie. Tych kilka chwil ciszy, dla innych pewnie niezręcznej ponad miarę wystarczyło, by Maya uspokoiła się całkiem i zapomniała o niechęci, jaką przez moment odczuwała do Deriona. A to z kolei sprawiło, że - paradoksalnie - to ona przerwała tą ciszę.
- Orientuje się ktoś czemu zwierzyna dzisiaj tak wariuje? - Rzuciła, przypominając sobie o tym, że zebry oraz antylopy, które minęła w drodze rzuciły się do panicznej (i głośnej) ucieczki szybciej, niż sama była w stanie je zauważyć. To zaś skojarzyła z jedyną znaną jej przyczyną takiego zachowania. - Ktoś polował? - Otworzyła ślepię, leniwie przyglądając się Elianie, Kahawianowi i Derionowi. To pytanie było skierowane bardziej do Dwugrzywego, niż pozostałych: wszak wśród tej gromady zwierząt najczęściej polowali właśnie członkowie Świtu. I ona sama, zanim odeszła.


RE: Nieudane polowanie - Kahawian - 19-02-2014

Skrzywił się lekko na ostatnie zdanie Mai.
- Można powiedzieć, że ja próbowałem. Jednak rzeczywiście musi coś być nie tak... zwierzaki są wyjątkowo... trudne dziś do złapania. Może coś z pogodą. Sam nie wiem.
Parsknął cicho i złożył łeb na ziemi. Miejsce nad okiem nadal nieco pulsowało bólem, ale nie był on już tak silny jak na początku. Może obejdzie się bez pamiątki.
- Z tego co mówiła Eliana, u nich też ciężko z kopytnymi.
W międzyczasie też nastawiał ucha. Może akurat coś się przyplącze i będą mogli zaatakować razem...?


RE: Nieudane polowanie - Derion - 20-02-2014

I Derion, podobnie jak Maya, odebrał zapadłą na kilka minut ciszę jako małe błogosławieństwo, lub (przynajmniej) coś, z czym nie należało walczyć. Relaks pozwolił mu na odbiegnięcie myślami hen hen daleko od zebranej tu grupki, w stronę Kyahaal i ich spotkanie nad Jeziorem Duchów. Spokój, jaki wlewała lwica w jego serce za każdym razem, gdy o niej pomyślał domagał się częstego sięgania do tamtego dnia. Wątpliwości dotyczące jej stosunku względem niego nie przeszkadzały mu w rekonstruowaniu rysów jej pyska pod powiekami. Było to... bardzo przyjemne zajęcie.
- Pewnie wyczuwały nadchodzący deszcz - stwierdził, unosząc nos w górę i mrużąc oczy. Deszcz, który powietrze zapowiadało już od kilku dni w końcu nadszedł, przynosząc ulgę i sprawiając, że napięcie unoszące się nad sawanną zelżało. - W czasie oczekiwania wszyscy są podenerwowani.
Opuścił łeb, rozwarł ślepia. I on czekał na ulewę jak na zbawienie, ale sam fakt jej przyjścia nie oznaczał, że wszystko potoczy się po jego myśli. Ryzyko, że niebo otwarło się nad nim odrobinę za późno miało mu towarzyszyć do momentu, w którym nie zweryfikuje swoich wątpliwości.
Przewalony na jeden bok, podrygując lekko końcówką ogona zachowywał czujność, która z każdą minutą coraz mocniej była przytłaczana przez ogarniającą go frustrację... tak. Nie po to ucieszył się ze spotkania Dwugrzywego, by pajacować teraz przed niemającymi nic mądrego do powiedzenia samicami. Miała być przyjacielska pogawędka, miał się otworzyć jak chłop przed chłopem i spędzić miłe popołudnie, kiedy eh... pacnął ogonem ziemię, wbił wzrok w skaczącego po gałęziach wikłacza. Nieudane polowanie? Nieudane spotkanie.
Postanowił milczeć. Nie z premedytacją, po prostu w tej chwili nie miał nic do powiedzenia i niechęć do klecenia zdań na siłę ostatecznie przypieczętowała werdykt. Rozluźnił mięśnie pyska, pozostawiając jedynie lekko zmarszczone czoło i uważny wzrok ciągle obserwujący poczynania skrzydlatego.


RE: Nieudane polowanie - Maya - 20-02-2014

W przeciwieństwie do Deriona, Maya miała już głęboko gdzieś kwestię tego, w jakim towarzystwie przyjdzie jej spędzać popołudnie. Wiedziała bowiem doskonale, z kim przyjdzie jej je spędzić i nie widziała w tym powodów do narzekań. Będzie próbować prześcignąć samą siebie - być może uda jej się zostawić w tyle wspomnienia, które nie dawały jej wcześniej spokoju.
- No, to teraz wszystko jasne. - Powiedziała do Kahawiana.
Nieudane polowanie było znacznie lepszym powodem poddenerwowania zwierząt, niż nadchodzący deszcz. Z reguły to był dla nich dobry znak, fatalny zaś dla lwów. Nie poczuwała jednak się do odpowiedzi Derionowi - miała wrażenie, że to był jeden z tych lwów, których lepiej było nie uświadamiać o ich błędach. I właśnie dlatego, stwierdzając, że jedynie wadzi im tu ich polityce, po chwili dźwignęła się na cztery łapy.
- Czas już na mnie. - Dodała w końcu, po czym skinęła łbem każdemu z nich. - Do zobaczenia. - Skierowała te słowa natomiast do Kahawiana: spotkają się pewnie na terenach Świtu, wątpiła natomiast, że przyjdzie się jej jeszcze spotkać z Elianą i Derionem. Dlatego z nimi pożegnała się w sobie właściwy sposób. - Udanych łowów. - Pożegnawszy się więc z nimi wizytówką dawnej łowczyni, lwica ruszyła truchtem z powrotem w kierunku ziem Świtu, po jakimś czasie przyspieszając do sprintu. Z nowymi siłami powinna wynieść z tego więcej, niż gdyby próbowała swojej wytrzymałości - a to był zawsze jakiś plus.

// Dobra, mnie już tu niet.


RE: Nieudane polowanie - Eliana - 20-02-2014

Eliana cały czas pozostawała milcząca, nie zwracając już większej uwagi na każdego z nich osobno. Kręciła się, nie mogąc już spokojnie usiedzieć na miejscu, a cisza, która nagle nastał tylko podsyciła jej niecierpliwość i znudzenie. Skuliła uszy, spogladając na Mayę, która postanowiła odejść. Kiwnęła jej łbem z należytym szacunkiem, jako, że była starsza i mruknęła ciche "do widzenia", by po chwili podnieść się do siadu i spojrzeć na pochmurne niebo. Już wiedziała, że będzie padać, pytanie tylko, co ona tutaj jeszcze robiła, a raczej- dlaczego siedzi tutaj i marnuje czas, zamiast szukać pożywienia, nim jeszcze się ściemni? Nie widziała jej się podróż na tereny Świtu po zmroku.
- Nie ma tutaj żadnej niedokończonej zwierzyny? Może ktoś coś przed wami złapał i zostawił?- zapytała z marną nadzieją, na uzyskanie pozytywnej odpowiedzi.


RE: Nieudane polowanie - Derion - 20-02-2014

Ubierając pysk w wyraz zadowolenia skinął łbem w odpowiedzi na pożegnanie Mai.
- Nie wiem, Eliano, niczego tu nie zauważyliśmy... dotychczas - odpowiedział, patrząc w czerwone oczyska lwiczki. Ściszył głos i prawie szeptem zaproponował: - możesz się rozejrzeć po okolicy, w razie czego masz nas za plecami, co?
Uniósł brwi, zacisnął wargi i lekko się uśmiechnął. Samiczka wydawała się być nieco przybita nieudanymi próbami zdobycia pożywienia, a zawód zmieszany ze smutkiem malujące się na jej pyszczku poruszyły w Derionie tę strunę, która już raz dzisiaj została poruszona. Niedobrze, niedobrze... dla niego. Dla jego sumienia. Dla jego męskości. Dla jego "bywam sam na sam". Bardzo niedobrze.
- Co ty na to, Kahawianie, żeby ruszyć się i powęszyć za czymś zdatnym do jedzenia tam dalej? - popatrzył na Dwugrzywego, na moment zerkając w stronę gęstych zarośli, niewielkiego akacjowego zagajnika, u którego bram, jeśli można by tak powiedzieć, teraz się znajdowali.


RE: Nieudane polowanie - Kahawian - 23-02-2014

-Do zobaczenia-odprowadził wzrokiem lwicę.
Potem jednak skupił się na pozostałym towarzystwie.
- Nie sądzę-stwierdził cicho.
Jego uwagę przykuło zachowanie Deriona. Co z nim nie tak? W każdym razie odezwał się jako pierwszy. W sumie to i dobrze.
- Dobry pomysł. Może tym razem trafi się mniej zaciekła ofiara.
Nie czekał dłużej na niebieskookiego- podniósł się i ruszył w stronę, którą wskazywał Derion. Na moment jednak zatrzymał się i odwrócił do Eliany.
- Jak chcesz, możesz poczekać na nas... może akurat uda się coś upolować. A jeśli wolisz, to może uda ci się coś znaleźć. W każdym razie, uważaj na siebie, mała- mrugnął do niej.
Nie miał zamiaru jej wypominać młodego wieku, czy coś. Ot zwykłe, żartobliwe określenie.
I ruszył dalej.


RE: Nieudane polowanie - Derion - 24-02-2014

Dźwignął się do pionu i pomaszerował za Dwugrzywym, na odchodnym obdarzając Elianę sympatycznym uśmiechem. Wyrównał do jego boku i opuściwszy łeb poniżej linii grzbietu zaczął przebierać w snujących się po ziemi zapachach, by wybrawszy ten go interesujący, podążyć po zakreślonej przezeń ścieżce. Gdy byli już na tyle daleko, by ton nie ściszonej do szeptu rozmowy nie doszedł do uszu lwiczki, Derion zwrócił się w stronę towarzysza, niepewnie łypiąc ślipiami w górę, w stronę jego naznaczonego bliznami pyska:
- Dziwi mnie, że Lwioziemcy nadal pielęgnują w sobie tę ciemnotę. Słyszałeś, co ta mała mówiła - prychnął. - Aż trudno uwierzyć. Futro mi się na grzbiecie jeży, kiedy myślę, że tam przyszedłem na świat, ale, rany, myślałem, że się z tego wyleczyli.
Uśmiechnął się półgębkiem i utwierdziwszy się w przekonaniu, że nęcący zapach zdrowego guźca pochodzi sprzed kilku dni, skupił się na przeczesywaniu okolicy wzrokiem.