Król Lew PBF
Wielki Szkielet Słonia - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Cmentarzysko Słoni (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=44)
+--- Wątek: Wielki Szkielet Słonia (/showthread.php?tid=95)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18


Wielki Szkielet Słonia - Kovasa - 25-06-2012

[Obrazek: czaszka.png]
Obrazek z mylionking.com

W centrum cmentarza znajduje się największy z szkieletów. Należał on do ogromnego słonia który obrósł legendą. Ponoć był ostatnim z wielkich. Jego ciosy są ogromne, zaś sama czaszka z powodzeniem może robić za grotę. Ongiś gdy mieszkały tu Hieny trojka z nich używała czaszki jako legowiska.
Teraz wypoczywają tutaj lwy z Nowej Północy.



RE: Wielki Szkielet Słonia - Shaid - 30-06-2012

No tak... Węch ptaków był o wiele uboższy od węchu ssaków takich jak na przykład fossy, czy też lwy.
-Nie. Pachniesz na swój sposób. - oznajmił, zerkając na szarego. -Cóż... jesteś ptakiem, więc za bardzo nie czujesz zapachów. - mruknął, niezbyt pewny, czy Gin zdaje sobie sprawę z tego faktu. W jego małym ptasim rozumku najpewniej był fossą. -Ale umiesz za to latać. - dodał, trącając ogonem jakiś kamień leżący na ziemi.


RE: Wielki Szkielet Słonia - Gin - 02-07-2012

Gin milczał, Shaid powiedział niewiele, ale tych kilka słów było.. wymagało dłuższego zastanowienia z strony szarego.
Rozłożył skrzydła i spojrzał na nie, a potem łapy mamy, jak tak patrzał na niego i na siebie doszedł do wniosku że nie tylko to jest inne u niego.
W zasadzie był zupełnie inny niż Shaid.
- Gin jest ptakiem.. a mama... Shaidem.- Potrząsnął głową chyba doznał lekkiego udaru od tego natłoku myśli. Czy domyślał się że nie był synem Shaida? Raczej nie. Wydawało mu się że każdy był inny i ze było to normalne.


RE: Wielki Szkielet Słonia - Shaid - 03-07-2012

Ginowi nie zaszkodzi używanie od czasu do czasu, tego makaronu który miał w głowie. Może kiedyś i awansuje od z makaronu na mózg. Albo chociaż cokolwiek innego.
-I niech tak póki co zostanie. - przytaknął łbem. -A co do lwów... było kilka ich grupek takich w okolicy. Teraz to sam już nie wiem, co jest gdzie. - wzruszył ramionami. Jeżeli Gin by chciał... to mogli pójść pooglądać te wszystkie stada.


RE: Wielki Szkielet Słonia - Gin - 04-07-2012

Przewrócił oczami, czyli dobrze mu się wydaje. Podskoczył z zadowolenia.
- Gin poleci zobaczyć resztę świata, pozna inne lwy i zwierzęta, Gin może prawda?- Spytał, nie chciał by mama poczuła się samotna i opuszczona gdy on będzie dobrze się bawił, chociażby robiąc Poo na łby lwów z Lwiej Ziemi.


RE: Wielki Szkielet Słonia - Shaid - 14-07-2012

Ściągnął lekko uszy w tył, wydając przy tym zgłuszony pomruk.
-Leć. Ale uważaj. Najlepiej w ogóle nie zbliżaj się do nikogo. Mogli by cię uznać za obiad. - rzekł w końcu, podnosząc się do pozycji stojącej. Niech tylko spróbuje zostać przekąską dla jakiegoś zwierza. Shaid już raz stracił bliską osobę. Nawet kilka. To nie było przyjemne uczucie. A zwłaszcza przy utracie kogoś, kogo wzrost się widziało.


RE: Wielki Szkielet Słonia - Gin - 15-07-2012

Podskoczył z radości.
- Będę uważać na siebie m..Shaid!- Podbiegł do fossy i przytulił się do niej całkiem podekscytowany tą swoboda jaka własnie otrzymał od mamusi.
Byli sami więc nie było czego się wstydzić, spojrzał jeszcze raz w złociste oczy Shaida i zerwał się wzbijając w przestworza..
- To Gin jest drapieżnikiem, inne zwierzęta będą się go bać!- Krzyknął skrzekliwym jak zawsze głosem na odchodne.. odlotne w zasadzie i poszybował w dal.

ZT


RE: Wielki Szkielet Słonia - Shaid - 17-07-2012

Założył na chwilę łapę na Gina, gdy ten wtulał mu się w pierś. Niech polata. Byleby nie skończył jako posiłek. Albo co gorsza tylko przekąska. [z/t]


RE: Wielki Szkielet Słonia - Hasira - 18-09-2012

Szurając łapami, Hasira dotarła w końcu do cmentarzyska. Potrzebowała teraz spokoju i ponurej atmosfery, by nie musiała udawać, że wszystko z nią w porządku. Dlatego zdecydowała się przyjść do miejsca, o którym opowiadała jej onegdaj Suri - i nie pomyliła się. Przytłaczająca cisza, poskrzypywanie kości przeszukiwanych przez wiatr i górująca nad zmarłymi czaszka giganta dobrze pasowały do tego, jak się teraz czuła.
Wspięła się intuicyjnie na jeden z wyższych punktów w okolicy, by móc ją obserwować - na cios martwego od dawna słonia. Tam ułożyła się, zwieszając dwie łapy w dół, a dwie podkulając pod siebie. Ogon także owinęła wokół zęba, by lepiej trzymać równowagę.
Westchnęła.
Teraz będzie czekać, aż wszystko wróci do normy.


RE: Wielki Szkielet Słonia - Ce'an - 18-09-2012

Sjełan, wyrzucony z poprzedniego miejsca, które uznał wcześniej za nową sypialnię, wędrował przed siebie, aż gdzieś przed sobą jego uwagę przykuł... hmm, nie tyle zapach padliny, nie. Coś bardziej odległego od gnijącego ciała. Coś, czego towarzystwo uwielbiał najbardziej w świecie, a więc nie rozkminiając długo, czy jest tu mile widzianym gościem, czy nie, rozpoczął truchcik ku swojej oazie szczęścia, którą ktoś bardziej rozumny nazwałby cmentarzyskiem.
O tak, to miejsce było idealne. Nadawało się na odpoczynek i raczej nie schodziło się tu wielu odwiedzających. Co tam, że mogło być tu kilka hien, akurat takiej możliwości nie wziął nawet pod uwagę.
Docierając na miejsce, przystanął chwilę by objąć wzrokiem całą okazałą czaszkę giganta, a potem przybliżyć się o kilka głośnych, łamiących kruche żebra jakiejś niewielkiej istoty, która wyzionęła tu ducha, kroków, spojrzeć w oczodół nowej ukochanej. Potem powoli, lubieżnie szedł przed siebie, ocierając się o długi cios, mrucząc przy tym niczym domowe kocię. Zatrzymał się dopiero pod łapami tygrysicy, której obecność wcale go nie zraziła. Młody samiec z błyskiem w oku pogładził łapą fragment kości, po czym przytulił doń pysk i objął czule w takiej rozpiętości, na jaką pozwoliły jego łapy.
- Taka piękna...! - wymruczał, w końcu spoglądając na tygrysią towarzyszkę maślanymi z zachwytu ślepiami.


RE: Wielki Szkielet Słonia - Hasira - 18-09-2012

Hasirze zdążyło się przysnąć, więc pomruk młodego samca tuż pod nią, tuż po jej rui, tuż po tym, jak wygodnie się ułożyła i wywaliła na dół ogon... Kompletnie ją ogłupił.
Że co?
Poderwała się nieco, przestraszona, a że spała przecież na wysokości, to prawie zleciała na łeb na szyję na to zwierzę na dole, eee... przytulające się właśnie... do czaszki?... A teraz na nią lampi jak na kąsek świeżej antylopiny? Znaczy martwej, bo sądząc z tego, co do tej pory zaprezentował, martwa i nadgniła bardziej by mu pasowała.
Kolejny świr. Bogowie, czy naprawdę w tej całej Afryce nie ma nikogo normalnego?

Tygrysica po wydarzeniach wcześniejszych wolała się w ogóle nie odzywać, bo nie była pewna, czy wytrzyma następnego nieletniego wariata. Ostatni dał jej popalić. Dlatego na razie obserwowała z góry, co on wyrabia na dole.


RE: Wielki Szkielet Słonia - Ce'an - 18-09-2012

A on chwilę tkwił w bezruchu, delektując się jakże uroczą chwilą. Tak, pierwsze spotkanie jest tym najważniejszym. Na pustyni, tam gdzie się wychował, również napotykał na drodze niebrzydkie czaszki, ale nigdy nie widział tak ogromnej. Zdechłego stworzenia tak wielkiego, że jednym tąpnięciem zrobiłoby z niego mokrą plamę. Bardzo poetycka była to wizja, przynajmniej w oczach Nakimidusa. Lew polizał czule skrawek kości słoniowej, po czym wskoczył na cios kładąc się na przeciwko swojej nowej towarzyszki. Tygrysa tez jeszcze nigdy nie spotkał na swojej drodze, ale wcale nie przyszłoby mu do głowy określić ją mianem dziwadła. Skąd, nawet specjalnie nie zastanowił się nad tym, jakiż to zwierzęciem mogła być owa kotowata. Bo w końcu była taka, jak on. Tak samo chodziła, tak samo odżywiała się i tak samo... ekhm... załatwiała swoje potrzeby fizjologiczne, o! Ale co najważniejsze, w domniemaniu Ce'ana, tak samo jak on musiała dostrzegać piękno czaszki, na której razem leżeli. Bo niby co miałaby robić w takim miejscu? Sjełanowi nie mieściło się w łebku, że ktoś mógłby nie przyjść tu specjalnie dla czaszek...
- Taka majestatyczna, a jak dobrze zachowana. - ciągnął dalej, w ogóle nie speszony tym, że jak na razie prowadził monolog. - Jak myślisz, jak długo tu leży? Pewnie czuła się bardzo samotna... - przejęcie w oczach lwa było aż nadto widoczne, żeby stwierdzić, iż traktuje tę sprawę bardzo poważnie. - Chyba nie masz nic przeciwko, żeby się nią podzielić?


RE: Wielki Szkielet Słonia - Hasira - 19-09-2012

- Nie, nie, oczywiście. Jest twoja. W połowie.
Tygrysica śledziła uważnie poczynania Ce'ana. Czuła się przy nim nieswojo - raz, że był obcy, dwa, że lew, a trzy, że to najdziwniejsze stworzenie, jakie na tych terenach spotkała do tej pory. Przy nim Vasanti była okazem prawidłowego rozwoju i zdrowej psychiki. Onieśmielał ją swoim zachowaniem, bo nie miała bladego pojęcia, jak powinna reagować na takie wypowiedzi; jeszcze żeby żartował, to weszłaby w kanon, ale wszystko w niej twierdziło, że tamten samiec tak na poważnie...
- Teraz ma ciebie. Teraz już nie tęskni. Tak, na pewno.
Odpowiadała grzecznie, wtrącając swoje cichutkie uwagi pomiędzy jego wypowiedzi. Zdaje się, że świetnie sobie radził sam - ale na wszelki wypadek wolała nie wyjść na niewychowaną, bo kto wie, co on jeszcze myślał o śmierci i jakie miał z nią konszachty. A jak zapragnie czaszki Hasiry na własność? Szaleńcy mieli o wiele więcej siły, niż na to wyglądali...


RE: Wielki Szkielet Słonia - Ce'an - 19-09-2012

Lew ucieszył się, że jego nowa towarzyszka jest bardziej ugodowa, niż uprzednio spotkany jaguar. Nie odczuwał nawet żadnej potrzeby, by przyjmować oklepaną już poddańcza pozycję, ale w końcu czy ten teren w ogóle do kogoś należał? Może nie wszedł z butami do czyjegoś domu, a zresztą... Kogo by to obeszło, skoro znalazł tu coś, przez co w ogóle zapomniał po co opuścił słodką, bezlitosną pustynię. Uśmiechnął się delikatnie i usadowił wygodniej, pozwalając ogonowi zawisnąć swobodnie w dół .
- A ty jakie lubisz? - oczywiście miał na myśli czaszki. Skoro jest tu jakaś żywa dusza, dlaczego miałby jej nie poświęcić uwagi? Dla gigantycznej czaszki miał całą wieczność, bo w końcu był gotów zdechnąć i zgnić właśnie tutaj, przy ogromnym słoniowym ciosie.
- Przyszłaś tutaj... sama? - lew odchylił łeb lekko w bok, spoglądając ukradkiem za tygrysicę, jakby dla upewnienia że nie ma z nią eskorty.
Błękitne, niczym lapis lazuli wiszące na jego szyi, ślepia lustrowały uważnie kotkę.


RE: Wielki Szkielet Słonia - Mistrz Gry - 19-09-2012

Ce'an, oglądając uważnie słoniowy cios, zauważył pewną anomalię. Mianowicie, we wspaniałym, przecudownym kle, była...dziurka! Jakiś bezczelny, okropny lew ją wydłubał, zabierając kawałek kości ze sobą. No jak tak można! Przynajmniej zostawił coś w zamian - błękitnooki zauważył jeden, niewielki opal. Zawsze coś!

+ Opal(bonus).