Król Lew PBF
Mały Wąwóz - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Księżycowa Polana (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=53)
+--- Wątek: Mały Wąwóz (/showthread.php?tid=96)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10


RE: Mały Wąwóz - Derion - 03-03-2014

Nałożone na Deriona przez Manuelę zadanie powodowało narastanie w jego wnętrzu czegoś bardzo absurdalnego - stresu. Tak, to było absurdalne, bo urastało do nieprzyzwoitych rozmiarów, bo zapychało myśli, nie pozwalało się skupić na niczym innym, jak tylko na chęci okazania się godnym zaufania. Żeby nie zawieść - to najważniejsze. Cóż z tego, że chcieli po prostu odpocząć po posiłku? To musiało być DOBRE do odpoczynku miejsce, musiało być dobre DLA NIEJ.

I mamy wąwóz. Ponownie. Lecz mniejszy. Malutki. Maciupeńki. W porównaniu z poprzednim to tylko wąwozik.

Zejście na jego dno było płynne, tylko kilka metrów niezbyt stromego nasypu i już. Gdyby się kto uparł pewnie i by wyskoczył jednym susem z dna na górę, kto wie, może jakaś prężna pantera...?

Uważnie obserwował poczynania Mani, kontrolował, czy idzie za nim, czy nic się jej nie dzieje, czy nie zaczyna się męczyć, czy nie... doznaje zawodu.
- Może tam, widzisz? Ten występ skalny tworzy duże zadaszenie - oznajmił w szczytowym momencie zwątpienia w sens podjętych przez siebie działań.


RE: Mały Wąwóz - Manuela - 03-03-2014

Z nieznikającym błyskiem ciekawości w oku podążała za swym przewodnikiem, gdy w końcu dotarli.
Zaśmiała się krótko, widząc iż miejsce docelowe ponownie okazało się wąwozem. Tym razem tylko mniejszym.
Dorównała do czarnogrzywego, spoglądając we wskazanym kierunku. I ponownie się zaśmiała.
Widzę, że macie tu sporo wąwozów
Posłała Derionowi mrugnięcie śmiejących się ślepek, przekrzywiając łeb nieco na bok, być może dostrzegając konsternację na jego pysku.
Mniejszy nie znaczy gorszy
Dodała wesoło mijając go, by zaraz schować się przed spadającą z nieba życiodajną cieczą. Wąwóz był jeszcze o tyle dobrym rozwiązaniem, że dodatkowo chronił przed wiatrem. I Mania miała by się obrazić?
W wybranym przez siebie miejscu w głębi wgłębienia niemalże tuż przy ścianie, ułożyła się wygodnie i przeniosła wyczekujący wzrok na szafirowookiego.

w głębi wgłębienia, tak xD


RE: Mały Wąwóz - Derion - 03-03-2014

Patrzył na truchtającą przed nim w lśniących kroplach deszczu sylwetkę jak zaczarowany. Dopiero potrząśnięcie łbem wyrwało go z transu i pozwoliło na ruszenie z miejsca. Jednak wąwóz nie był już tym samym miejscem, na które jeszcze przed chwilą lwisko spoglądało spode łba i niechętnie; jego ściany, jak i dno wydawały się być wyściełane ciepłym, miękkim kamieniem o wyjątkowo przyjemnej fakturze, słońce przebijające się zza chmur malowało na firmamencie coś na kształt witrażu, przez którego szybki światło padało na tarmoszone dłońmi wiatru drzewa. Te z kolei rzucały z wysoka długie, postrzępione cienie, gładząc grzbiet przechodzącego przez nie lwa i w parze z deszczem fundując mu delikatną pieszczotę.

Ostatnie kilka metrów przebył dość niepewnie, przytłoczony ogromem bodźców, które zupełnie pozbawiły go pewności siebie. Kto jak kto, ale Derion nie wiedział, jak reagować na piękno, nie zwracał na nie uwagi i nagłe odczucie wokół siebie tak wielkiej ilości wrażeń musiało spowodować dezorientację. Nawet... przyjemną dezorientację.

Położył się obok, na boku, podtrzymując łeb w pionie podstawioną blisko piersi przednią łapą. Plecami do wnętrza wąwozu, przodem do radosnego pyszczka Mani. Uniósł lekko kąciki i spuścił wzrok. Musiał pomyśleć. Musiał pozbierać wewnętrznego siebie. Tak, musiał.

Zabrał się za powolne, pełne namysłu czyszczenie przednich łap i za ich pomocą brudnego od krwi pyska.


RE: Mały Wąwóz - Manuela - 04-03-2014

Przyglądała mu się niezmiennie z uśmiechem, a żółte oczy zapłonęły na chwilę, będąc efektem nagle wykiełkowanej myśli. Myśli bardzo pozytywnej, tak głębokiej, która przeszła jak fala przez całą Manię, kończąc na rozjarzonych źrenicach.
Była dla lwicy tak szczęśliwa, że miała natychmiastową potrzebę wyrzucenia jej z siebie, omal nie rzucając się Derionowi na szyję, jeśli można by to tak ująć.
Powstrzymała jednak ów zryw, poprzestając na paru energicznych machnięciach ogonem, po czym dla uspokojenia wezbranych w niej emocji zajęła się podobnie jak jej towarzysz pielęgnacją mokrej jeszcze sierści, z której deszcz zmył już w większości ślady niedawnej zbrodni niedoskonałej.


RE: Mały Wąwóz - Derion - 04-03-2014

Napięcie, jakie przepłynęło pomiędzy nimi zupełnie sparaliżowało czarnogrzywego. Trudno, żeby czytał myśli żółtookiej, trudno żeby wiedział co pałęta się po jej główce, ale kilka drgnięć mięśni jej pyszczka, poruszenie ślepkami, ruch ogonkiem i już, już lwisko było jej, było małe, bezbronne wobec radości, którą wywołała w jego wnętrzu.
Położył nie do końca domyty łeb płasko na ziemi. Zakrył mordę i oczy łapą, wypuszczając z płuc markotne, przyozdobione niepowstrzymaną resztką zaległego tam śmiechu westchnięcie. Wiatr potarmosił jego posklejaną od krwi grzywę, zaplątał się gdzieś pomiędzy wibrysy.
Trwał tak chwilę w bezruchu, oddychając głęboko i miarowo, starając się wcisnąć do umysłu cokolwiek, co pomogłoby mu się otrząsnąć. Na próżno. Lekko przesunął łapsko, by zerknąć na czyszczącą futro lwicę spomiędzy palców.
- Mania? - wymamrotał niepewnie.


RE: Mały Wąwóz - Manuela - 04-03-2014

Energicznie obmywając łapą część głowy za uszami, zerknęła kątem oka na Deriona. Przez rozpromieniony pyszczek przewinął się wyraz lekkiego zdumienia, nie powodując jednak przerwania zabiegów pielęgnacyjnych.
Szczęście rozpierało ją od środka, a gdy była już gotowa z powrotem zagonić jego nadmiar do wewnątrz, pozycja czarnogrzywego oraz owe westchnienie, które przecież nie mogło znaczyć zbyt wiele, jednak nawróciło falę przypływu.
Kulminacja miała miejsce w momencie wypowiedzenia imienia sprawczyni całego tego śmiechowego nastroju.
Po prostu przewróciła się na grzbiet i paradując z mlecznym brzuchem na wierzchu serdecznie się roześmiała.


RE: Mały Wąwóz - Derion - 04-03-2014

Łapa wylądowała na ziemi, łeb uniósł się w górę za brwiami i uszami. Ubrany w najszczersze zdumienie pysk zwrócił się w stronę roześmianej Manueli. Chwila na analizę sytuacji, by koniec końców dać pół-uśmiechowi prawej strony pyska szansę na rozpogodzenie zastygłego w przestrachu oblicza. Zaśmiał się; cicho, krótko, rozładowując wezbrane w nim napięcie, walcząc z gorącem pod skórą. Początkowo niepewnie, jakby stąpając po grząskim podłożu, po jakimś czasie w głos, bez krztyny powściągliwości. Podsunął łapy pod siebie i przewalił się na drugi bok, później na plecy, zatrzymując się tuż obok Mani, stykając się z jej bokiem na całej długości. Jasne podbrzusze unosiło się niemiarowo, pod dyktando chwilowego porywu entuzjazmu, pod półprzymkniętymi powiekami skrzyły się radosne ogniki, a spięte radością ciało zaczęło się rozluźniać.

I znowu ta niepewność.
To nie mogło być tak.
Nie, z pewnością.
Nic z tych rzeczy.
Nie dla ciebie, Derionie.

Z przednimi łapami zgiętymi na piersi w nadgarstkach i lekko podciągniętymi do góry tylnymi wyglądał i czuł się zupełnie bezbronnie. Przekręcił łeb w stronę lwicy, szukając w jej roztańczonych oczach oparcia, odpowiedzi, czegokolwiek, co pomogłoby mu usprawiedliwić się przed sobą samym, czegoś, co pozwoliłoby mu odnaleźć się w tej nowej sytuacji.

Bo zawsze był na górze.
I nie dawał się prowadzić.
A teraz był malutki.
I prosił o przewodnictwo.

Uśmiechnął się lekko, oddychając głęboko, przeskakując wzrokiem z lewego, na prawe oko lwicy. Nie oczekiwał niczego. Ale strach przed wykorzystaniem przez Manię jego bezbronności wił w jego trzewiach cierniowe gniazdko. Nie było w tym logiki. W rejonach, w które Derion nigdy nie pozwalał się sobie samemu zapuszczać nie było żadnej logiki.


RE: Mały Wąwóz - Manuela - 05-03-2014

Jasne łapy drgały w rytm chichotu, którego oddźwięk wydobywał się z mlecznej paszczy lwicy. Drgało całe jej ciało, wypełnione po brzegi emocjami, które Mania rzadko kiedy powściągała, dając się im ponosić na całego.
Nowa pozycja Deriona spowodowała u niej nagłe pojawienie się niezidentyfikowanych odczuć, ale zbytnio się nimi nie przejęła, bowiem wydawały się zaliczać do kategorii, z których aktualnie czerpała ową niewysłowioną radość.
Obróciła łeb w stronę lwa, kierując w szafirową głębię swoje rozżarzone ślepka. Mimo iż przestała się śmiać, jej ciało lekko zadrżało. Obdarzyła niepewną mordkę rozpromienionym uśmiechem i spokojnym wyrazem oczu, mimo iż żywo błyszczącymi , niby chcąc powiedzieć: wszystko w porządku, cudownie, to przecież szczęście…
Tak się cieszę, że cię spotkałam, Derionie – Wyznała po chwili, nie spuszczając wzroku z adresata owych słów.
I znowu uśmiech poszerzył Maniowe oblicze, dając w takowy a nie inny sposób potwierdzenie głębokiej prawdziwości owego stwierdzenia, ujście dla nowo wezbranych uczuć.


RE: Mały Wąwóz - Derion - 05-03-2014

Zdało mu się, że utknął w ciasnej przestrzeni między ich spojrzeniami, w miejscu, do którego nigdy wcześniej nie zawędrował. I było w tym maleńkim fragmencie Wszechświata zaspokojenie wszystkich jego potrzeb; wyciszenie, poczucie bezpieczeństwa. Samo przebywanie tam wystarczało za wszystko, nie domagało się niczego więcej. Strach pozostał na zewnątrz i nie miał racji bytu w tym ich małym, wspólnym skrawku powietrza.
Przymknął oczy otrzymawszy od Mani serdeczny uśmiech wraz ze spojrzeniem niosącym za sobą potrzebną mu wiadomość, by wysłuchać słów, które w normalnych warunkach, gdyby nie przebywał w tym nowo odkrytym miejscu, zwyczajnie przytłoczyłyby go.
Uśmiechnął się i przysunąwszy nos pod szyję lwicy w okolicy jej ucha, mruknął:
- Ja się cieszę bardziej.
Po czym jego łeb powrócił do poprzedniej pozycji. Tak bardzo nie chciał być ofensywnym, nie chciał przypadkiem zgnieść schowanego w łapach motyla, że przy świadomości twardości własnych łap gotów był puścić go wolno.
Głęboki wdech i ciągle pozostając w tej pozycji, wsłuchując się w szalejący wokół nich deszcz otworzył powoli pełne radosnych iskier ślepia. Błogość naturalną koleją rzeczy implikowała senność i Derion ani myślał z nią walczyć. Poza tym przywykł do tej dość prymitywnej i w gruncie rzeczy destrukcyjnej formy samoobrony, nakazującej przesypianie natłoku wrażeń. Czy była to ucieczka czy nie mogło się okazać nieistotne, jeśli zmierzało się zaprosić do swojej strefy bezpieczeństwa drugą osobę.
Lwisko podciągnęło się jakoś odrobinę w górę, by przesunąć się względem Mani i położyć swoją głowę powyżej jej głowy, w ten sposób z pokrytego gęstą grzywą karku i piersi utworzyć dla niej oparcie.
- Robię się śpiący po jedzeniu - wymamrotał rozbawiony mając nadzieję, że Mania przyjmie jego propozycję i będzie im dane razem odpocząć po, co by nie mówić, intensywnym dniu.
Łapki złożone na piersi z trudem powstrzymywały się przed sięgnięciem po delikatne ciałko spoczywające obok.


RE: Mały Wąwóz - Manuela - 06-03-2014

Ponownie przeszedł ją dreszcz, gdy powietrze z paszczy Deriona równoczesne z wypowiadanymi słowami lekko załaskotało Manię za uchem. Wywołało to u niej kolejną, krótką salwę śmiechu, drżenia łapek i parę machnięć ogonem.
Zamknęła na chwilę oczy, chcąc zapisać ten moment w pamięci. Przechowywała w sobie wiele szczęśliwych wspomnień i być może to właśnie dzięki nim zawsze tryskała pozytywną energią, którą obwieszczała całemu światu.
Do rzeczywistości niejako powróciła słysząc głos lwa. Widząc, iż zmienił pozycję, przewróciła się na bok, łapkami do niego i bez najmniejszego wahania ułożyła łebek wśród gęsto rosnącej, czarnej grzywy.
Yhym – mruknęła przez uśmiechnięty błogo pyszczek, przymykając oczy.
Euforia kotłująca się wewnątrz lwicy bez problemu mogłaby zostać spożytkowana na czynności wymagające znacznie więcej energii, ale umysł Manueli domagał się odpoczynku. W związku z tym entuzjazm już po chwili pochował się po kątach i ułożył razem z właścicielką do snu, aby przebudzić się w stosownej chwili.
Tutaj, przy Derionowym boku, przy akompaniamencie jego miarowego oddechu i deszczowej aury czuła się całkowicie bezpieczna. Wszelkie sygnały ostrzegawcze już dawno ulotniły się z jej umysłu, dając teraz miejsce na wstąpienie sennego błogostanu.
Nie zasnęła od razu, długo wsłuchując się w szum deszczu i wtulając w ciepełko lwiego ciała.
W końcu jednak, naładowawszy do granic możliwości baterię z napisem: "szczęście", oddała się dobrowolnie w objęcia Morfeusza.


RE: Mały Wąwóz - Derion - 06-03-2014

Wstrzymał na moment oddech, jakby znalazł się w stanie zawieszenia między snem a jawą. Lekko otwarty z wrażenia pysk uśmiechnął się delikatnie zaraz po tym, jak lwisko poczuło ciężar głowy Mani na sobie. Zamknął oczy. Przysunął pysk na tyle blisko niej, by za każdym wciągnięciem powietrza kraść dla siebie odrobinę zapachu lwicy i rozkoszować się nim. Długo nie mógł zasnąć, oddychając miarowo, dając się opatulać przez ciepło emanujące od Mani. Nie chciał zasypiać. Chciał, żeby chwila przed straceniem świadomości trwała jak najdłużej, więc rozwierał powieki co chwilę, za każdym razem tuż-tuż przed tym miejscem, które przekroczywszy nie byłoby odwrotu. Lecz nie mogło to trwać zbyt długo. W końcu zmorzony wszystkimi wrażeniami, zmęczeniem po polowaniu i ukołysany bodźcami docierającymi doń z zewnątrz po prostu zasnął. Nigdy nie spał tak spokojnie. Nigdy nie było mu tak dobrze.


Otworzył ślepia powoli, kilkakrotnie je mrużąc, by strząsnąć senną mgiełkę i wyostrzyć obraz. Zmierzchało, świat ginął w monochromie wieczora, błękity zabrały się za oplatanie świata swą pajęczyną wespół z purpurami wypełzającymi z zachodu. Oddech stopniowo przyspieszał, mimowolnie wybudzając ogłuszonego rozespaniem Deriona.

Leżał w tej samej pozycji, w której zasnął. Troska o niezbudzenie Mani musiała mocno kołatać pod jego czaszką, blokując jego ciało przed nawet najmniejszym ruchem. W efekcie gdy poruszył łbem poczuł nieprzyjemny ból towarzyszący wszystkim niewygodnie przespanym nocom, lecz nie dość, że nie wywołał on żadnego grymasu na jego pysku, to przyprawił o niemałe zadowolenie. Tak, udało mu się! Nie obudził jej! Chyba... Poruszył ślepiami, zerkając na Manię. Zdawało mu się, że śpi, że oddycha głęboko, że grzeje jego pierś ciepłym oddechem... przymknął powieki do połowy i lekko przekręcił łeb, by w oczekiwaniu na wybudzenie się Mani móc cały czas przyglądać się delikatnym rysom jej niewinnego pyszczka.

I czekał. A czas nie dłużył się.


RE: Mały Wąwóz - Manuela - 06-03-2014

Mania zdążyła w czasie snu przemieścić parę razy głowę, cały czas jednak pozostając w miękkiej strefie czarnego włosia. Śpiąc zwykle się wierciła, szczególnie w końcowej fazie, gdy rozbudzona energia zaczynała domagać się spożytkowania w postaci choćby rozprostowania łap.
W końcu Derion doczekał się wspomnianych odruchów. Wysuwania i chowania pazurów, leniwych poruszeń ogonem i łapami.
Gdy wszystkie części składające się na jestestwo Manueli uznały, że czas już najwyższy na pobudkę, ziewnęła porządnie, wyciągając jak najdalej tylne łapy i zmieniając nieco pozycję łba. Do uszu czarnogrzywego dobiegło ciche westchnienie lwicy, otulonej przyjemną atmosferą stanu przebudzenia w ciepłym miejscu, tym razem jednak spowodowaną obecnością lwa.
Leżała chwilę jeszcze z przymkniętymi oczyma, rozkoszując się tym momentem, po czym wygięła się w sposób umożliwiający jej dostrzeżenie szafirowych oczu.
Uśmiechnęła się na widok tych ślepek, które wydawały się podzielać jej nastrój.
Była gotowa natychmiast wstać i zacząć coś robić. Gdzieś iść, zobaczyć coś nowego, dać ujście naładowanej podczas snu baterii. Nigdy nie spała zbyt długo. Nie wylegiwała się po pobudce, bo napór z jej wnętrza po prostu nie dawał jej spokoju, a natura żądna nowych wrażeń, nie aprobująca nudy, nie pozwalała usiedzieć dłużej w jednym miejscu.
Tak było, gdy żyła ze swoim rodzeństwem. Czuła się współodpowiedzialna za ich los, przejmowała się każdą istotą z osobna, poświęcając im tyle czasu, ile tylko zdołała.
Tak było również, gdy wyruszyła na poszukiwania Laji. Nic jej wtedy nie trzymało w danym miejscu, jeżeli nikogo na swej drodze nie napotkała a odpoczynek był koniecznością.
Ale teraz, mając u swego boku kogoś takiego, kto skradł połacie jej ufnego serducha, nigdzie się jej nie spieszyło. Nie dawała się ponieść codziennie jak do tej pory praktykowanej po śnie przebieżce. Mimo naglącej potrzeby ruchu, trwała w owej aurze, w owym zatraceniu w szafirowej głębi, wiedząc, że oto właśnie ktoś, dla którego powinna była zrywać się z rana. A jak na razie nie było widać takiej potrzeby.
Obróciła łeb na chwilę, aby przyjrzeć się porze dnia, już ostatnim jego podrygom, by wyrazić swój zachwyt we wszystkich strefach.
Ale cudownie... - powiedziała tylko, unosząc łebek i podsuwając pod siebie łapę, by zapatrzyć się na pajęczynę barw, a jednocześnie dając Derionowi niejaką możliwość zmienienia pozycji lub przejęcia inicjatywy co do zabrania się za jakąś żywszą czynność.


RE: Mały Wąwóz - Derion - 06-03-2014

Z zachwytem obserwował jej poczynania, z każdym jej poruszeniem wstrzymując oddech, patrząc uważnie, jakby widział coś podobnego po raz pierwszy. Mania jawiła się przed jego oczami jako niezbadane zjawisko, któremu nie dziwić się było absolutną niemożliwością. Studiował naprężenia jej mięśni, zawahania w zaczerpnięciu powietrza, dygnięcia łapek i drżenie powiek... które nagle rozwarły się. Popatrzyła na niego? Naprawdę? Nie, nie, nie, nie uciekaj, patrz jeszcze! - zaszumiało w samczym łebku, gdy żółte ślepka zerknęły w stronę ciemniejącego nieba.
Nie oderwał od niej wzroku. Zaczepił spojrzenie na jakimś oprószonym fioletem zachodzącego słońca detalu jej pyszczka i przysłuchując się jej spokojnemu oddechowi zakłócanemu przez rozpoczynające koncert cykady, powtórzył:
- Cudownie. Nigdy nie widziałem czegoś piękniejszego - stwierdził, z rozpromienioną mordą ostentacyjnie nie spuszczając wzroku z Mani.
Przewalił wszystkie cztery łapy na bok, pozostawiając jednak łeb na ziemi, poniżej łebka żółtookiej.
Z bólem serca i mrużeniem powiek powstrzymywał żarzące się w jego trzewiach uczucie, oddychał nieco szybciej, niżby wymagała tego chwila. By ją wziął całą i no. Całą. Ale nie mógł. Bo pierwszy raz liczyła się druga strona, nie on. To było trudne.
W takiej sytuacji Mania nie mogła spodziewać się po Derionie przejęcia inicjatywy, szafirowooki gotowy było trwać w tym rozleniwieniu, bo i uwielbiał się lenić, i nie było mowy, by dobrowolnie z tego zrezygnował w takich okolicznościach.


RE: Mały Wąwóz - Manuela - 08-03-2014

Uśmiechnęła się do siebie na słowa, które wywołały u niej kolejną falę przypływu. Zaczerpnęła głęboko powietrza i odwróciła pyszczek do lwa.
Tym razem stłumienie werwy do aktywnego działania przyszło jej już łatwiej, choć jeszcze wczoraj byłoby zupełnie niemożliwe. Tego, jak bardzo Mania była podatna i jak łatwo się przywiązywała, Derion właśnie dostawał świadectwo.
Przymrużyła znów wesoło powieki, po czym przekręcając się na drugą stronę, pozwoliła bezwładnie ugiąć się przednim łapom, w wyniku czego jej łebek ponownie spoczął na Derionowej grzywie, na boku, tym razem nosem zwróconym w kierunku jego pyszczka.
Wiesz, skąd się bierze szczęście? - spytała zagadkowo, błyskając złotą iskierką w oku.


RE: Mały Wąwóz - Derion - 08-03-2014

Uniósł przednią łapę i pozwolił sobie delikatnie opuścić ją na bok Mani, by jej brzegiem najpierw bardzo, bardzo delikatnie, z każdym kolejnym ruchem odrobinę pewniej gładzić kawowe futerko lwicy. Zadane pytanie lekko spięło mięśnie jego pyska, ale tylko i wyłącznie w objawie mocnego zamyślenia. Uciekł od roziskrzonego spojrzenia i zawiesił wzrok na jakimś fragmencie ściany wąwozu. I zaczął myśleć. Intensywnie. Niedługo, mając na uwadze zagadkowy ton Mani, lecz pozwalając ciszy uszczknąć trochę z ich czasu.
- Nie wiem, nie mam pojęcia - zaczął niespiesznie, mocno zastanawiając się nad każdym słowem przed wypowiedzeniem go. Nabrał powietrza i otworzył pysk, by kontynuować, jednak natłok myśli, który w tym momencie zawirował pod jego czaszką skutecznie uniemożliwił mu podjęcie wątku. Trzy spokojnie wzięte wdechy i z gardzieli Deriona do uszu Mani doszły stłumione niepewnością słowa: - Chyba nie wiem czym to się je.
Prawy kącik jego pyska uniósł się lekko w uśmiechu. Poza tym, że nigdy nie czuł się tak szczęśliwym, jeszcze nigdy nie stąpał po tak niepewnym gruncie. Jak jeszcze przed kilkoma godzinami gotów był do dezercji, tak teraz kiełkowała w nim nadzieja na to, że Mania nie tyle nie zostawi go w tym miejscu, co pomoże. Dlatego z ulgą spojrzał na nią ponownie i ze spokojem oczekiwał odpowiedzi.