Król Lew PBF
Łąka przy polanie - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Księżycowa Polana (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=53)
+--- Wątek: Łąka przy polanie (/showthread.php?tid=97)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15


RE: Łąka przy polanie - Amai - 09-03-2016

Amai myślała o wszystkim co usłyszała i dopiero po chwili zainteresowała się nowym przybyszem.
-To tak wygląda mała hiena?-
Zapytała nieco sie zbliżając i kładąc się obok Nighta by mieć głowę na wysokości malców. Jej oczy uważnie przyglądały się dwójce, a na pysku pojawił się uśmiech
-Ale ona słodka!-
Powiedziała i delikatnie dotknęła Chi głaskając ją po głowie. Widać było że zainteresowała się nią nimal tak samo jak Karakalka każdym napotkanym lwiątkiem.


RE: Łąka przy polanie - Chi - 11-03-2016

Widząc zbliżającą się ku niej lwicę mała nieco cofnęła się- dosłownie kilka kroków. Ciemne uszy cofnęły się na moment, a samiczka wystraszona zaniemówiła. Lwica jednak okazała się całkiem miłym przedstawicielem swojego gatunku. Nazwała ją nawet skowronkiem! Dziwne. Przecież mówiła, że ma na imię Chi, a zarówno karakalka jak i lwica znajdują ładniejsze epitety na jej określenie. Nie było to wcale złe, wręcz przeciwnie- malutkiej to się bardzo spodobało.
Widząc świeżo upolowanego zająca w małym brzuszku hieny zaczęło nieco burczeć. Oblizała się, a końcówka czekoladowego ogona zaczęła lekko drgać. Skinęła łebkiem i podeszła do padliny, by się nią pożywić. Choć taka mała to jej ząbki zręcznie rozrywały mięso na mniejsze kawałeczki, które lądowały niedługo później w jej żołądku. Gdy zjadła już kilka kęsów, oblizała ubrudzony krwią pyszczek i zerknęła na mówiące do niej lwiątko. Zdziwiło ją nieco, że tak dziwnie akcentował poszczególne słowa, lecz nie skomentowała tego na głos. Z resztą pewnie byłoby to niemiłe.
Beżowa uśmiechnęła się do grafitowego lewka, przekrzywiając słodko główkę, gdy zauważyła jego harce.
-Jasne!-i już miała pobiec w jego stronę, gdy usłyszała ponownie głos rudej karakalki. Czarny nosek skierował się na Serret. Chi naprawdę zdążyła polubić fioletowooką. Była taka miła i cały czas ją chwaliła! Nie to, co inni z jej rodziny.
Słysząc pytanie z ust uszastej Chi zmarszczyła ciemnobrązowe brwi i wydęła pyszczek jakby zastanawiała się nad odpowiedzią.
-Przyszłam tu sama. Nie sądzę, aby rodzina zauważyła moje zniknięcie. Oni ogólnie mało zauważają.-wzruszyła barkami. Od małego była wychowywana na jak najbardziej samodzielną samiczkę. Rodzice nie chcieli jej od siebie uzależniać, więc i Chi nie przejmowała się tym, że w sumie już od dobrego tygodnia lub nawet dwóch nie widziała rodziny. Bo niby czemu?
Przybycie Amai również zaskoczyło młodą. Mała zdziwiła się, że wzbudza tak olbrzymie zainteresowanie. Tutaj naprawdę musi być niewiele hien-przebiegło jej przez myśl. Pozwoliła jednak lwicy na glaskanie się po czekoladowej czuprynie. Było to całkiem przyjemne. Szczenię jakby w zachęcie dla Amai zaczęło cicho wzdychać i ocierać się o łapę lwicy.


RE: Łąka przy polanie - Sadie - 11-03-2016

Sadie naturalnie nie miała jakichkolwiek złych zamiarów wobec małej hieny. Ba. Była kwintesencją i czystą definicją dobroci. Miała wielkie serce, mimo że zbolałe i ściśnięte przez pewne epizody życia, które targały wciąż jej emocjami. Obrazy, które często wyłaniały się zza ścian umysłu, potrafiły doprawdy nękać swoją obecnością, wręcz dusiły ją, ściskając boleśnie gardziel. Ucisk w żołądku, który wciąż jej towarzyszył, nie pozwalając zapomnieć najdrobniejszych szczegółów przeszłości. A mimo to, uśmiechała się wciąż ciepło. Jakby ten uśmiech był ją w stanie uratować. Prawda była taka, że ratowała ją świadomość istnienia jestestw, z którymi może porozmawiać. Póki miała kogoś, do kogo może otworzyć pysk, było dobrze. Problem zaczynał się, kiedy towarzysze znikali. Wówczas dochodziło do burzliwej walki z samą sobą. Bolesnej. Którą często przegrywała.
Wzniosłą nieznacznie swoje brwi na słowa małej i przechyliła na bok głowę w dłuższym zamyśleniu.
- Skowronku. Mogą się o ciebie martwić... - rzuciła, a ogon poruszył się w trawie - ...a gdyby coś ci się stało? - ułożyła powoli pysk na przednich łapach, nie spuszczając tych intensywnie turkusowych oczu z małej, która była rozbrajająco urocza. Szczególnie piękne miała te czekoladowe uszka i wielkie granatowe ślepka, które z takim zaciekawieniem i uporem obserwowały wszystko, co rozgrywało się dookoła, chcąc oglądać wszystko na raz najlepiej.



RE: Łąka przy polanie - Night Stalker - 15-03-2016

Patrzył na nie wszystkie, leżąc sobie na grzbiecie. Dziś dużo się działo, nie dość ze znalazł mamę. To jeszcze jest w stadzie, potem poznał nowe lwy, i inne ciekawe, i wspaniałe zwierzęta. Ba! Nawet napełnił brzusio, a teraz poznał jeszcze tą małą uroczą koleżankę. Tak zdecydowanie bardzo dużo się działo, leżąc tak spojrzał na chi, teraz jego grzywka opadła na ziemię. A on sam obserwował małą swoimi oczkami, to nic że na jedno nie widział. Grunt to nie przejmować się tym co nie? Jednak teraz mały samczyk ziewnął i wytykając języczek zamknął oczka, przekręcił się na bok i zasnął. Wiele się działo wiec był zmęczony. A ze obok ciocia leżała więc miał też ciepełko, i jak tu nie skorzystać z okazji zaśnięcia co?


RE: Łąka przy polanie - Serret - 18-03-2016

Kotka zatrzymała na młodej zatroskane spojrzenie fioletowych ślepi. Nie mogła dopuścić do siebie myśli, co by to było, gdyby samiczka natrafiła na mniej przyjazne towarzystwo. Choć, z drugiej strony, niby kto chciałby krzywdzić tak cudowną istotkę?
- Aj, Chi, nie powinnaś chodzić sama po nieznanych terenach! - stwierdziła, poważnie kiwając łebkiem. - Mogło ci się coś stać...
Na chwilę przeniosła wzrok na lwicę, a potem pysk karakalki rozjaśnił szeroki uśmiech.
- Nic to. Zajmiemy się tobą, dopóki rodzice po ciebie nie wrócą. Prawda, Sadie? - Rzuciła tamtej porozumiewawcze i zarazem jakby proszące spojrzenie.
Obie musiały zdawać sobie sprawę z tego, że ta chwila może nie nadejść, ale czarnouchej zupełnie to nie przeszkadzało. Przeciwnie, po cichu już cieszyła się na myśl, że Night może zyskać towarzysza zabaw, bo, niestety, brakowało mu rówieśników wśród Księżycowych... A wykarmienie takiej kruszynki nie powinno stanowić problemu.
Zerknęła też jeszcze na jednookiego, by upewnić się, czy wszystko u niego w porządku. Młodzik spał, więc wyglądało na to, że nie ma powodów do zmartwień.


RE: Łąka przy polanie - Mordenar - 18-03-2016

W czasie gdy wojownik pożerał swoją ofiarę, grupka nieznajomych zaczęła się powiększać. Trochę go to przeraziło. Im więcej ich było tym gorzej dla niego. Jeśliby chcieli mogliby go z łatwością otoczyć i złapać. Zaczął więc w pośpiechu rozrywać upolowanego królika. Po kilku minutach zostały tylko kości. Wtedy Morendar jeszcze raz spojrzał na zebrane zwierzęta. Zadowolony powiedział cicho:
- Jeszcze tu wrócę. - Po czym z głośnym trzepotem skrzydeł wzbił się w powietrze. Prądy powietrza unosiły go coraz wyżej nad łąką. Zwierzęta na niej stawały się coraz mniejsze, aż w końcu ledwo je dostrzegał. Wtedy przestał kołować i odleciał.

z/t


RE: Łąka przy polanie - Amai - 19-03-2016

Amai uniosła się i lekko przeciągnęła. Podeszła bliżej Sadie i uśmiechnęła się do niej
-Dasz mi jakieś rady na temat postawy i tak dalej?-
Widać było że po tym jak chwilę odpoczęła po napełnieniu brzuch była chętna do nauki, a fakt że kapłanka tego chciała dodatkowo ją motywował. Może jak ta będzie z niej zadowolona to ma szansę sie u niej uczyć. A to stało się nowym celem Amai. Czymś co jak poprzednio chęć dołączenia do stada ją motywuje i trzyma przy życiu. Młoda potrzebowała takich rzeczy w życiu. To ją nie oszczędzało więc i ona nie mogła oszczędzać życia napędzając się ot choćby drobnostkami.


RE: Łąka przy polanie - Chi - 21-03-2016

Mała przeniosła swoje atramentowe oczęta na postać Sadie. Zauważyła zmartwienie powoli malujące się na jej białym pyszczku. Chi ściągnęła czekoladowe brwi i przekrzywiła łeb jakby niepojętym było dla niej zamartwianie się takimi błahymi sprawami. Jak rodzice będą chcieli to ją przecież znajdą! Ot co!
-Umiem o siebie zadbać.-odparła, szczerząc rząd ostrych kiełków. Jej pewność siebie jednak nagle zmalała gdy przypomniała sobie na jakich terenach się znalazła. Uszka przyklapnęły na chwilę płasko do łebka.
-Chociaż… Tata mówił, że lwy są złe. Podobno nie lubią takich jak ja.-sapnęła, unosząc pragnące potwierdzenia spojrzenie na Sadie. Nie ujrzała jednak w nich niczego co by wskazywało na niechęć w stosunku do jej osoby.
Beżowy łeb tym razem obrócił się w stronę Serret. Słysząc jej słowa w jej oczach przemknął radosny błysk.
-Naprawdę? Zajmiecie się mną?-zapytała, a kąciki jej pyszczka uniosły się w szerokim uśmiechu. Malutka pisnęła z radości dreptając w miejscu drobnymi łapkami.


RE: Łąka przy polanie - Sadie - 21-03-2016

Beżowa uniosła nieznacznie swój pysk i zastrzygła tym czekoladowym uchem, spoglądając na pyszczek karakalki. Serret. Była wspaniałą osobą. Sam jej uśmiech sprawiał, że robiło się lżej na duży. Jej wesołość zarażała, a opiekuńczość i troskliwość wzruszały, ściskając nieznacznie za serce. Nie mogła nie odwzajemnić uśmiechu. Pokiwała pyskiem i powróciła spojrzeniem na Chi.
- Nie będziesz tu samotna, skowronku... tutaj miejsce znajdzie się dla każdego - odparła z tym ciepłym uśmiechem, patrząc na małą, która entuzjastycznie reagowała na wieść o tym, że może zostać. Przewróciła tymi turkusowymi ślepkami - ...złe lwy? Kto takie ploty rozpuszcza? - roześmiała się ciepło tym melodyjnym śmiechem i spojrzała na Night'a, który zwinął się przy niej. Przygarnęła go bliżej siebie, ogrzewając swoim dużym ciepłym ciałem i wówczas podniosła wzrok na Amai, która nieco pewniej zwracała się już do niej.
- Najważniejszym jest byś nie zdradziła swojej obecność. Nisko na łapach. Miękko. Jakbyś była w stanie stać się ziemią pod twoimi łapami... wykorzystuj otoczenie. Może być twoim przyjacielem... albo wrogiem. To zależy już od ciebie... - zaczęła spokojnym tonem, a głos jej zamieniał się stopniowo w cichy pomruk - ...jak myślisz, jak mogłabyś wykorzystać to otoczenie, żeby złapać tamtego dzioborożca? - wskazała pyskiem na ptactwo, które osiadło na skale w pobliżu nich.



RE: Łąka przy polanie - Serret - 22-03-2016

- To teraz niech Night się wyśpi, a potem możemy pójść poszukać Ines, dobrze by było powiedzieć jej o Chi... - myślała na głos, słowa te kierując przede wszystkim do Sadie.
Postawiła uszy i spojrzała po całym towarzystwie. Lwica chwilowo zajęła się Amai, lwiątko spało, a więc karakalka postanowiła przenieść zainteresowanie na małą hienkę. Promienny uśmiech nie schodził z kociego pyska.
- Ależ oczywiście, że tak, moja droga! - przytaknęła z typowym sobie entuzjazmem. - Mamy piękne tereny, zobaczysz... Wodospad jest przecudowny, ale właściwie wszędzie jest przyjemnie. I będziesz mogła bawić się z Nightem - trajkotała dalej, lecz w pewnym momencie nagle urwała, zdawszy sobie sprawę, że chyba za bardzo wybiega w przyszłość.
Nie chciała dawać jej do zrozumienia, że niezwykle rzadką sytuacją jest powrót rodziny po swoje porzucone czy nawet zagubione młode, a opowiadanie Chi o jej potencjalnym nowym domu i znajomych mogło to sugerować. Ups.
- I u nas są same dobry lwy. - Zmieniła temat, przy okazji nawiązując do wcześniejszej wypowiedzi zielonookiej.


RE: Łąka przy polanie - Amai - 24-03-2016

Amai uważnie rozglądnęła się po otoczeniu i nieśmiało powiedziała
-Może dało by się ukryć w trawie podchodząc, a potem schować za konarem by podejść jeszcze...-
Patrzyła się ale położone nagle po sobie uszy niemal same powiedziały że nie była pewna tego co powiedziała i bała się że coś źle pomyślała. Nagle straciła pewność siebie, czyżby objawy tego że tyle czasu dorastała sama i nie udało jej się stać stabilną emocjonalnie.
-Nie wiem... przepraszam...-
Ogon młodej lwicy podwinął się pod nią.


RE: Łąka przy polanie - Chi - 26-03-2016

Szczenię z ciekawością obserwowało oraz przysłuchiwało się rozmowie obecnych tu kotowatych. Po raz pierwszy miała przyjemność widzieć podobne osobniki z bliska i w dodatku z nimi rozmawiać! Pyszczek hieny niemalże nie zamykał się ani na chwilę, bo ta nie mogła opanować nadmiernej dozy pytań, które cisnęły się jej na język.
-A kim jest ta Ines? Czy ona jest kimś ważnym? Jakimś arcy-super-mega ważnym lwem? A gdzie jest ten wodospad? Czy naprawdę jest tam tak baardzo dużo wody? Zabierzesz mnie tam kiedyś?-trajkotała, a jej granatowe ślepia błyszczały się od tańczących w nich iskierek szczęścia. Najwidoczniej Chi nawet nie dostrzegła zmieszania Serret. W końcu była tak zafascynowana otaczającym ją światem! Te wszystkie przemiłe osoby i jej nowa rodzina!
-Wreszcie będę miała kogoś do zabawy! W moim klanie nie było dużo szczeniąt. A teraz będę mogła bawić się w berka i w chowanego i...-w ostatniej chwili zatrzymała swoje rozważania i zerknęła na śpiącego obok nich Nighta. Jej piski mogły przecież zaburzyć jego spokojny sen, a wtedy nie będzie miał sił, żeby się z nią bawić!
-Ups. Już będę cicho.-mruknęła, kładąc po sobie brązowe uszka i jakby na potwierdzenie swoich słów przyłożyła jedną z czarnych łap do pyszczka.


RE: Łąka przy polanie - Sadie - 27-03-2016

Sadie słuchała uważnie słów Serret, które wypowiadała do małej hieny, strzygąc raz po raz czekoladowym uchem. Pokiwała potakująco pyskiem i wyszczerzyła kły w szerokim, ale bardzo ciepłym i przyjaznym uśmiechu.
- Tak. U nas są same dobre i kochane lwy... - przytaknęła słowom karakalki i zwróciła spojrzenie tych intensywnie turkusowych ślepi na Amai. Przechyliła nieznacznie pysk na bok, a ogon mocniej otulił śpiącego przy niej Night'a, którego grzała swoim ciepłem. Była niebywale troskliwą osobą. Może w jej sercu brakowało nieco miejsca na uczucia, ale starała się dawać innym to, czego samej nie udało jej się doświadczyć. A doskonale wiedziała jak to ciepło i bliskość są potrzebne. Jak bardzo motywują... i jak pomagają przezwyciężać trudności. Jej samej tego brakowało.
Uśmiechnęła się pokrzepiająco do młodej lwicy i nosem trąciła jej bok.
- Dobrze, mała. Czemu się wycofujesz z tego, co mówisz? Nie bój się popełniać błędów. Błędy zapamiętuje się najlepiej... a potem najprościej jest unikać ich popełniała - powiedziała na zachętę i spojrzała na to młode oblicze - ...nie poddawaj się. Nigdy. Stawiaj sobie cele. Nawet te najwyższe. Droga na szczyt nigdy nie biegnie doliną, pamiętaj Amai... - dodała po chwili i powiodła noskiem za uszkiem Night'a, starając się go wybudzić ze snu. Wówczas zaś powoli podniosła się i spojrzała uważnie na Chi z tym ciepłym i spokojnym uśmiechem.
- Ines to nasza... hmm. Opiekunka. I piastunka. Pomaga nam wybierać ścieżki, kieruje nas na te właściwe... - odparła małej i machnęła ogonem - ...nie ma co zwlekać zatem, jak myślisz, Serret? Wydaje mi się, że Kapłanka jest gdzieś w pobliżu... - rozejrzała się, prostując nieznacznie swoją posturę.



RE: Łąka przy polanie - Amai - 30-03-2016

-Przepraszam-
Powiedziała Amai i nieco się rozprostowała cicho pytając
-Dobrze myślałam o tym jak podejść?-
Pytanie było bardzo nieśmiałe, a na kolejne słowa że kapłanka może być w pobliżu pokiwała ogonem trochę radośnie lecz potem go podkuliła mówiąc sama do siebie
-A ja się jeszcze nic nie nauczyłam, będzie zła-


RE: Łąka przy polanie - Serret - 30-03-2016

- Tak, tak, pójdziemy nad wodospad, moja droga, ale najpierw musimy odnaleźć Kapłankę Ines! Ona musi wiedzieć o tym, że tu z nami jesteś, bo to ona jest władczynią tych wszystkich przepięknych terenów - wyjaśniła tak dobrze, jak umiała.
Następnie zbliżyła się do śpiącego lwiątka i ostrożnie trąciła je nosem. Było jej trochę szkoda przerywać mu sen, zwłaszcza że wyglądał wtedy tak uroczo, jednak skoro mieli zmierzać ku Ines, to musieli to zrobić wszyscy razem.
- Night, wstawaj... - odezwała się cicho, acz stanowczo. - Musimy iść.
Uniosła łeb i postawiła uszy, zastrzygła nimi i skinęła łbem, zawiesiwszy wzrok na Sadie.
- Też mi się zdaje, że jest niedaleko i chyba nawet wiem, gdzie. Za mną!
Fiołkowooka na ogół nie prezentowała sobą władczej postawy, bo też i nie czuła takiej potrzeby, lecz tym razem nie widziała innego wyjścia jak ruszenie przodem: wszak była najstarsza stażem, wiekiem i, przede wszystkim, rangą. Jedynie jej wzrost nie był nazbyt okazały, ale czy miało to jakieś znaczenie?
Ruszyła przed siebie, co chwilę oglądając się do tyłu, by upewnić się, że pozostali, zwłaszcza dzieci, dotrzymują jej kroku.

Z/t