Król Lew PBF
Łąka przy polanie - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Księżycowa Polana (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=53)
+--- Wątek: Łąka przy polanie (/showthread.php?tid=97)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15


RE: Łąka przy polanie - Sapheda - 12-07-2015

Dopiero niedawno Saphēda mieszkała w tych stronach. Przyzwyczajona jednak do wygód i samolubnego życia nie zamierzała żyć jak inne samice gepardów. Nie chciała stale łazić z kąta w kąt nie mając na własność żadnego. Dlatego postanowiła, że będzie mieć własne terytorium i tereny łowieckie. Właśnie kilka dni po zajęciu niewielkiej jaskini, gepardzica powodowana głodem, postanowiła w końcu wyjść w poszukiwaniu zwierzyny. Oczywiście liczyła, że znajdzie swoje ulubione zające. W końcu na łąkach bywa ich sporo. Chociaż wcale by nie pogardziła jakimś innym zwierzątkiem, choć wątpiła by gazele kręciły się w takim miejscu.
Skryta pośród jasnych jak ona traw, płynęła wśród roślinnego morza w poszukiwaniu jakiejś ofiary. Wtem coś dostrzegła, coś szarego i niewielkiego. Nie był to jednak zając ku jej rozczarowaniu, lecz grym szary, niewielka antylopa. Jednak to również dobra ofiara dla drapieżnika wielkości geparda. Wyrwała nagle do przodu licząc, że niewielka powierzchnia łąki sprawi, że anylopa nie zdoła się rozpędzić na tyle, żeby zdołała się jej wymknąć. Spaheda rozpędziła się jak najlepiej umiała a gdy była już bliska zwierzątka, podcięła mu łapą tylne nogi po czym skoczyła do gardła. Przydusiła tak gryma mocno i zacisnęła szczęki. Jeszcze jakiś czas się wyrywał, ale to już mu nie pomogło.
Teraz gepardzica leżała obok swojej ofiary liżąc jej krwawiącą ranę, by za chwilę wgryźć się w mięso.


RE: Łąka przy polanie - Bleikr - 12-07-2015

Szare oczy nieruchomo wpatrywały się w niewielki, srebrny okrąg na morzu błękitu. Odszedł odpoczywać... za kilka godzin wróci. Nadal jednak czuwał nad wszystkim.
Szare ciało Bleikr dźwignęło się z ziemi. Nie lubiła wędrować za dnia, złoty wróg zdradzał ją i pozwalał jej ofiarom uciec. Jednak czasami, tak jak dziś, była zmuszona do wędrówki. Jej ostatni nocleg został zalany przez wzbierający nocleg, nie mogła tam zostać, a w pobliżu, no cóż, nędza. Musiała znaleźć sobie nowe lokum.
W pewnym momencie usłyszała głośny szelest, jęk umierającego zwierzęcia. Najwidoczniej ktoś niedaleko polował. Czyżby tu było stado? Nie wydawało jej się.
Z czystej ciekawości skierowała swoje kroki w stronę obcego... aż ujrzała dziwnego kota. W ramach niemego zdziwienia, łeb lwicy przekrzywił się delikatnie. Ciało geparda, ale te cętki to jakieś dziwne. Nosem wskazała na leżącą antylopę.
- Księżyc ci sprzyja, mimo że jego brat króluje na niebie.
Uśmiechnęła się lekko.
- Twoje umaszczenie pozwala ci się skryć przed jego wzrokiem.


RE: Łąka przy polanie - Sapheda - 12-07-2015

Nie była aż tak wcale zadowolona, bo oczywiście liczyła na słodziutkiego i chudziutkiego zająca. Na szczęście w jej łapy wpadła antylopa a nie jakaś tłusta świnia, tego drugiego świństwa by nie tknęła choćby przymierała głodem.
Usłyszała szelest, ktoś lub coś również postanowiło odwiedzić to miejsce. Saph zmarszczyła brwi i kształtny nosek. Oby nie był to żaden intruz chcący odebrać jej zdobycz. Mimo wszystko daleko stąd było do jej norki. Nie dałaby rady zabrać antylopy ze sobą i schować w jaskini.
Dostrzegła szare cielsko. Instynkt podpowiadał jej, żeby już w tej chwili zjeść ile się da, bo można zostać przegonionym. Jako gepard była do tego przyzwyczajona, lwy przychodziły i kradły jedzenie. Czasem lamparty albo hieny. Ciężko być gepardem. Widząc, że nieznajomym okazała się lwica, stała się jeszcze bardziej czujna. Chociaż zauważyła, że najwyraźniej przyszła tu zupełnie sama. Może więc nie jest tu na polowaniu? A może tak jak i Sapheda była wolnym strzelcem? Może.
Na słowa lwicy jasne oczy zwróciły się ku niebu, na którym widać było nieśmiało wychylającą się srebrną tarczę księżyca. Zerkał na parę kotów i łąkę, na której przebywały.
- Najwyraźniej - powiedziała unosząc nieznacznie kąciki czarnych ust.
Zauważyła, że lwica była nastawiona do niej raczej przyjaźnie. Może więc nie było się czego obawiać?
- Tak. Matka powiedziała, że jestem taka blada bo urodziłam się w pełnię - odparła gepardzica. - I tak też, adekwatnie mnie nazwała - Saphēda, co w dalekim języku jej przodków oznacza "białą".


RE: Łąka przy polanie - Bleikr - 13-07-2015

Delikatnie skłoniła łeb.
- A więc zawdzięczasz mu również życie i swój nietypowy wygląd. Wybacz moje początkowe zaskoczenie, ale przyzwyczaiłam się do nieco innych cętek na gepardzim grzbiecie.
Pozwoliła sobie położyć się kawałek obok. Nie chciała się narzucać jasnej samicy, bądź powodować u niej dyskomfort. Srebrnooka tej nocy już jadła, ojciec pomógł jej w upolowaniu dorodnej gazeli. Nie była sama w stanie zjeść całości, ba, nawet nie ośmieliłaby się na to! Część musiała i chciała pozostawić Panu Nocy, w ramach podziękowania i ofiary.
- Twoja matka wiedziała co robi. Zyskała tym dla ciebie przychylność Srerbnego Pana. Będziesz szczęśliwa.
Uśmiechnęła się szerzej do lwicy.
- Moje imię ma bardzo podobne znaczenie. W moim stadzie panuje tradycja, że imię lwiątku nadaje się w dniu, gdy jego oczy są w pełni otwarte. I tak właśnie wzięło się Bleikr. Oznacza biały, lśniący. Moja matka myślała, że będę ślepa.
Parsknęła śmiechem.
- Myliła się.


RE: Łąka przy polanie - Sapheda - 14-07-2015

- Zapewne można tak to ująć - odparła gepardzica. - Choć gwoli ścisłości, jestem po prostu gepardem królewskim, choć muśniętym księżycowym blaskiem.
Dokładnie obserwowała zachowanie szarawej lwicy i musiała przyznać, że najwyraźniej nie była ona zagrożeniem. Nie wyglądała na taką, która zaraz podstępem zabierze jej upolowaną antylopę. Było w niej coś takiego, coś wyjątkowego, przez co Sapheda mogła jej ufać. Chociaż z oczywistą rezerwą. Może to blade oczy ledwo poznanej lwicy pozwalały na taki kredyt zaufania?
Uśmiechnęła się szerzej na myśl, że będzie szczęśliwa. Bardzo dobrze, zawsze w to wierzyła, ale teraz mogła być pewna. Ukradkiem spojrzała w stronę nieba, na ledwie widoczny księżyc.
- Dzięki - wyszeptała z szerokim, zawadiackim uśmieszkiem.
Z całkiem sporym zainteresowaniem wysłuchała Bleikr i jej opowieści o stadzie. Nie chciała być wścibska, ale zamierzała zadać jedno, wydawać by się mogło, ważne pytanie.
- Skoro wiadomo już, że nie jesteś ślepa... to dlaczego odeszłaś od stada? Lwice rzadko to robią, musiałaś mieć powód - powiedziała na głos to, co miała w myśli.


RE: Łąka przy polanie - Bleikr - 17-07-2015

Z gardzieli lwicy wydobył się pomruk zrozumienia.
- Rozumiem. Chyba nie ma wielu takich jak ty... przynajmniej ja nie widziałam.
A przecież pokazywał jej dużo. Czarnego lamparta, białą zebrę, noc w środku dnia... widziała wiele mimo swojego krótkiego żywota. I miała jeszcze wiele lat, by ujrzeć jeszcze więcej... o ile ojciec jej pozwoli.
A przecież była dobrą córką, wypełniała jego prośby i rozkazy, czemu więc miałby się na nią gniewać? Na pewno nie pozwoli, by coś jej się stało.
Już raz nie pozwolił.
Na jej pysk wstąpiła powaga, gdy gepardzica zapytała o jej stado.
- Nie odeszłam. Gdy miałam rok, me stado zostało zaatakowane przez jakieś bestie. Tylko ja przeżyłam... a on- wskazała łbem na księżyc - nie pozwolił, żeby coś mi się stało. Długo bałam się wyjść ze swojej kryjówki... wyciągnął mnie z niej. Od tamtej pory wędruję sama.


RE: Łąka przy polanie - Sapheda - 18-07-2015

- Masz rację - przyznała po tym jak uszczknęła kawałek mięsa z małej antylopy i go zjadła.- Gepardy o takim kształcie cętek to rzadkość. Szczerze mówiąc ja również nie spotkałam jeszcze drugiego takiego jak ja.
Nie mówiąc już o tym, że Sapheda tak czy siak unikała raczej innych gepardów, bo przecież nie chciała samcom co i rusz tłumaczyć, że mimo iż jest samicą to posiada własny teren. Dlatego właśnie niedawno osiedliła się w miejscu, w którym raczej gepard afrykański by nie zamieszkał. Większość z nich preferowała otwarte stepy i krzewy, zaś ona znalazła sobie wygodny kącik w jaskini.
- Bestie? - Podniosła brwi i oblizała się z krwi z przejęcia. - Co to za bestie, że rozgromiły całe stado? Zaatakowały was słonie? Żyrafy a może bawoły?
Nigdy nie spotkała tak dziwnych stworzeń, żeby tak po prostu atakowały całe stado lwów. Czasem widziała jak żyrafy przepędzają polujące lwice albo atakują lwy gdy w pobliżu znajdują się ich młode.
- Więc nie masz gdzie się podziać?


RE: Łąka przy polanie - Bleikr - 20-07-2015

Delikatnie wzruszyła barkami. Już lata minęły od tamtego wydarzenia...
- Nie wiem, tylko raz w swoim życiu je widziałam. Poruszały się na dwóch nogach... mieli takie ostre, długie gałęzie i panowali nad ogniem.
Wstrząsnęła się lekko. Może gdyby nie to, że zabili całą jej rodzinę, to oni staliby się bóstwem dla młodych lwów. Panowali nad ogniem, elementem, który zabijał wszystko i wszystkich na swoich drodze. Oni tymczasem wymachiwali nim na lewo i prawo... samym nie będąc w jakikolwiek sposób skrzywdzeni.
- Było nas... Ośmioro. Jeden samiec, cztery lwice i trzy młode w tym ja. Jak mówiłam, tylko ja przeżyłam.
Z ciekawością zerknęła na gepardzicę. To chyba najdłuższa rozmowa jaką przeprowadziła w ciągu ostatnich kilku miesięcy... może ojciec zdecydował, że to odpowiednie dla niej towarzystwo? Przecież tak wiele je łączyło...
- Nie jestem typową lwicą, która potrzebuje stada. Chodzę sama... opowiadam o Księżycu. Liczę, że inni otworzą oczy i dojrzą jego siłę i zaczną w końcu oddawać należną mu cześć. Są ślepi... a on ma powoli tego dość. Nastanie wieczny dzień i zarazem głód.


RE: Łąka przy polanie - Sapheda - 22-07-2015

Otworzyła szerzej oczy słysząc zadziwiającą opowieść o dziwnych stworzeniach. Była prawie pewna, że to bajki, ale jednak lwica mówiła o tym z przekonaniem, zresztą Saphedzie wydawało się, że sama widziała podobne stworzenie, ale tylko raz i wcale nie było groźne. A przynajmniej nie wyglądało.
- To... demony - nazwała te stworzenia tak jak była w stanie sobie ich wyobrazić, uważała, że jeśli demony mają twarz to najpewniej taką, jak te stworzenia. - Widziałam kiedyś takie stworzenie, ale... wyglądało mało groźnie. Jednak jeśli to prawda to, co mówisz to muszą kryć w sobie demony. Wyglądają bezbronnie, jak łatwy łup... może kota, który zaatakowałby to zwierzę czeka kara za lenistwo?
Zamilkła na chwilę. Osiem lwów, grupa, do której nawet bawół bałby się podejść, dałby radę może słoń, stado bawołów albo nosorożec. Ale grupka chudych stworzeń na dwóch nogach? Brzmi nieprawdopodobnie.
- Przykro mi to słyszeć.
Wtem przypomniała sobie o swoim łupie i o tym, że burczało jej w brzuchu. Postanowiła więc podjeść trochę korzystając z tego, że lwica opowiadała o sobie. Jadła powoli, jakoś nie obawiała się teraz złodziei zdobyczy.
- No ale każdy potrzebuje kąta - odparła.


RE: Łąka przy polanie - Bleikr - 26-07-2015

Wzruszyła bezwiednie barkami.
- Wyglądają bezbronnie do momentu, gdy nie wezmą tych patyków i ognia. Wtedy... nawet słonie przed nimi uciekają.
Tak, widziała grupę dwunogów ścigających stado słoni. Kilkanaście potężnych, groźniejszych nawet od nich, lwów uciekających przed zwierzętami, które mogły rozdeptać kiedy tylko chciały. Roznieść ich delikatne ciałka potężnymi, lśniącymi kłami.
Ale nie... one uciekały w popłochu, tratując słabsze młode.
- Nie wiem. Jestem pewna, że żaden z mego stada ich nie atakował. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy ich nawet na oczy, Saphedo.
Skłoniła delikatnie łbem i uśmiechnęła się na jej następne słowa.
- Zgadza się. Na razie jednak nie spotkałam odpowiedniego... które byłoby wolne a zarazem bezpieczne i z widokiem na naszego ojca. To chyba też element jego próby.


RE: Łąka przy polanie - Sapheda - 26-07-2015

- Cóż, może to rzeczywiście więc są jakieś czary? Jeśli jest ojciec księżyc, który jest dobry i posiada wielką moc, to może i są demony albo zła magia? - Nie miała zbyt wielkiego pojęcia na temat takich rzeczy. Najwyraźniej jeszcze dużo do nauki przed nią. Czuła też, że nie spotkała się z Bleikr tak po prostu. Sądziła, że to swego rodzaju przeznaczenie, w które całkiem wierzyła.
- W każdym razie raczej nie polują dla mięsa. No bo jak grupka takich kruchych stworzeń dałaby radę zjeść całe lwie stado? To chyba mało prawdopodobne.
Ponownie zanurzyła ząbki w mięsie małej antylopy. Sapheda musiała zaliczyć ten dzień do całkiem udanych. Upolowała sobie obiad, który wprawdzie nie był zającem, ale był całkiem smaczny, poza tym spotkała intrygującą lwicę, która wcale nie chciała jej tego obiadu ukraść.Ba, w sumie dzięki jej obecności mogła w spokoju cieszyć się posiłkiem. Bo raczej wątpiła w to, żeby teraz ktoś chciał się zbliżyć, żeby zaatakować gepardzicę.
- U mnie dobrze widać księżyc - oblizała pysk z krwi - mieszkam w jaskini w pobliżu rzeki. Jaskinia jest ukryta między krzewami i drzewami a niemal przy wejściu jest naturalne źródło świeżej wody, taki niewielki staw i w nim często odbija się tarcza księżyca.


RE: Łąka przy polanie - Bleikr - 26-07-2015

Skinęła szybko łbem.
- Te dwunogi nigdzie nie ruszają się nocą, śpią. Nie chodzą na łowy, czy do wody. Tylko w dzień... a skoro tak, to słońce ich prowadzi. Więc tak, można nazwać ich demonami.
Wyglądało na to, że udało jej się znaleźć godnego towarzysza do rozmowy i może... ucznia? Szybko zrozumiała pewne podstawy tego, w co wierzyła jasnooka, nie wyczuła w jej mowie kpiny czy zgryźliwości. Wprost przeciwnie, zaciekawienie i szczerość... jak miło.
- Dla futra... widziałam, jak rozdzierali jednego z dorosłych. Mięso dla nich nie jest tak ważne... polują wtedy na antylopy i resztę, tak jak my. Ale co dziwne, zbierają też rośliny. Może mogą jeść wszystko, tak jak guźce.
Z ciekawością wysłuchała opisu jaskini Saphedy. Aż się rozmarzyła...
Ślepia lwicy przymknęły się delikatnie, na jej pysku pojawił się uśmiech.
- Brzmi niesamowicie... musi to być piękne miejsce.


RE: Łąka przy polanie - Sapheda - 29-07-2015

Pokiwała głową. To by miało sens, że polują dla futer. Bo w końcu oni nie mają jakoś szczególnie pokaźnego.Nie zdziwiłaby się gdyby było im zimno albo coś. W końcu noce bywają zimne. Tak samo dla Saphedy miało sens to, że mogą jeść wszystko jak te cuchnące świnie, których gepardzica nienawidziła. A zwłaszcza jako mięso.
- Och, nie rozmawiajmy o tym, te istoty wydają mi się takie obrzydliwe - wzdrygnęła się.
Nawet odechciało jej się jeść. Może to dlatego, że wyobraziła sobie obdzierane ze skóry lwy? To musiałby być straszny widok.
Bardzo ucieszyła się, że opis jej domu spodobał się Bleikr. Nawet przyszedł jej do głowy pewien pomysł. Była ciekawa czy i to spodoba się lwicy.
- Bo wiesz - zaczęła - może chcesz ze mną tam pójść i sprawdzić, czy to miejsce dobre dla Księżyca?
Oczywiście ucieszyłaby się gdyby się okazało, że tak.

----
( ͡° ͜ʖ ͡°)


RE: Łąka przy polanie - Bleikr - 03-08-2015

Skinęła łbem.
- Dobry pomysł. Mam nadzieję, że więcej nie będę musiała ich oglądać... nie widziałam ich w ciągu ostatnich tygodni jak wędruję sama.
I cieszyła się z tego powodu. Czemu? Nie wiedziałaby, czego Księżyc mógłby od niej wymagać w tym momencie. Gdyby kazałby jej zaatakować, nawet przez moment by się nie zastanawiała, ba, uczyniłaby to z radością. Gorzej by było, gdyby kazał jej się skryć przed ich wzrokiem i po prostu pozwolić im się przemknąć bez szkody. Wykonałaby jego polecenie... ale nie byłaby szczęśliwa.
Słysząc pytanie, przekręciła lekko łeb i uśmiechnęła się lekko. Chyba mogła jej zaufać.
- Jeśli uważasz, że to dobry pomysł... to chętnie.

//Wybacz, wena nieco deadła.//


RE: Łąka przy polanie - Sapheda - 14-08-2015

Również cieszyła się, że nie spotykała już tych okropnych istot a ich żywot mogła rzucić w niepamięć. Teraz należało zająć się ważniejszymi sprawami.
Jadła znów swoją antylopę powoli rozkoszując się smakiem świeżego mięsa. Zastanawiała się, czy może Bleikr nie chciała by trochę? Chociaż i tak już niewiele zostało... cóż... mogła pomyśleć o tym wcześniej. W każdym razie ona już się najadła i mogła spokojnie wrócić do konwersacji. Podniosła wzrok na lwicę.
- Możemy ruszać w każdej chwili - oblizała pysk z posoki - to trochę drogi stąd więc chyba lepiej ruszyć wcześniej, żeby dojść tam przed zachodem.