Król Lew PBF
Wnęka z konarem - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Termitiera (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=47)
+---- Wątek: Wnęka z konarem (/showthread.php?tid=973)

Strony: 1 2 3


RE: Wnęka z konarem - Maoni - 29-07-2015

Zerknęła jeszcze na Makariego, który przyszedł tutaj za nimi. Kiwnęła mu jeszcze łbem i obserwowała przez chwilę zauważając, że młody szybko zasnął. Bardzo dobrze, że będzie w zasięgu jej wzroku, w końcu był jeszcze młody i nie znał terenów stada, nie powinien sam się po nich szwendać.
Następnie powróciła wzrokiem do swojego syna. Wiedziała, od czego zacznie swoją opowieść. Uśmiechnęła się do niego, kiedy się do niej przytulił. Tak jej ostatnio brakowało tej bliskości. Oczywiście, teraz była całkiem blisko z lwicami, jednak to co innego. A Runa już była coraz mniej chętna na czułości.
- Nie będę niczego ukrywać. Zacznę od Twojego ojca. - zaczęła, postanawiając powiedzieć mu wszystko, zupełnie wszystko. Nawet o jego śmierci, jak i zabójcy partnera. - Poznaliśmy się jako lwiątka, wiesz? To on mnie tutaj przyciągnął do stada. Wtedy jeszcze nie nazywało się Zachodnie Ziemie. Był to Szkarłatny Świt, stado rządzone przez Kami, ogromną, brązową lwicę. To ona mnie przyjęła do stada. Wtedy jednak byłam wciąż lwiątkiem, a samo stado nie było takie zgrane jak teraz... - i opowiadała mu wszystko, od samego początku, aby nadrobić ten cały czas rozłąki. Mówiła mu o tym, jak spędzała czas z Freyem, że nie czuła się za bardzo związana ze stadem. Jak to stado zmieniało przywódców, początkowo rządzone przez Kami, do której dołączył Arto, niemalże legenda, władający niegdyś legion hien. Jak po nich władzę przejął Moran, młody władca, wychowany przez Arto, który był bardzo dobrym przywódcą, który zniknął jednego dnia podczas wielkiej zarazy, dostarczając jednak stadu przez posłańca lekarstwo.
Później przeszła do Ragnara, a jej głos się zmienił. Opowiadała o władcy stanowczym, w całości poświęconym stadu i jego ideałom. To właśnie on zmienił nazwę na Zachodnie Ziemie, aby odciąć się od Świtu, który już w ogóle nie przypominał nowego stada. Był władcą, który budził szacunek, jak i poczucie bezpieczeństwa. Wciąż jednak Maoni nie za dobrze czuła się wśród stada, będąc najmłodszą z lwic uważała się za najgorszą z nich, bała się porażki. Freya nie było wówczas przez pewien czas, jednak wrócił po dość długiej nieobecności. Maoni spędziła z nim po powrocie wiele czasu, niedługo potem okazało się, że jest w ciąży. Po narodzinach Frey wyruszył do szarego, aby starać się o ponowne przyjęcie do stada. Maoni wtedy wzięła ze sobą małą Runę, Frey natomiast właśnie jego. Przed spotkaniem z Ragnarem najwyraźniej jednak gdzieś go schował, Maoni przy tym nie było. Ragnar był wściekły za to, że Freya nie było przez ten cały czas i nie chciał go już więcej widzieć na terenach stada, uznając go za zdrajcę. Runę pozostawił przy życiu, ponieważ była samicą. Tym samym odebrałby życie lwiątku, gdyby okazało się być samcem. Maoni po tej rozmowie jak najszybciej wyruszyła na poszukiwania partnera. Znalazła go, jednak było już za późno. W jej głosie dało się wyczuć żal, gdy mówiła o tym, jak w powietrzu wciąż wyczuwalny był zapach Szarego, kiedy odnalazła jego ciało. Mówiła synowi również o tym, jak go szukała, równocześnie obawiając się co będzie, kiedy już go odnajdzie. W tym wszystkim jednak nie czuć było żadnego wyrzutu wobec Ragnara. Maoni wiedziała, że nic by się nie stało, jeśli tylko Frey natychmiast po powrocie udał się do Ragnara. Jednak tak się nie stało.
Lwica westchnęła.
- Niedługo po śmierci Freya, Ragnar rozpłynął się w powietrzu. Nikt ze stada nie wie, co się z nim stało. Nowym przywódcą został Kahawian. To on pozbierał całe stado do kupy. Wiele zrobiła również jedna z lwic, Maya, która zorganizowała wszystkie łowczynie, to dzięki niej odbywamy regularne wspólne polowania, jesteśmy tak blisko siebie. - zakończyła, natychmiast milknąc. Zerknęła na syna jeszcze, oczekując jakiś pytań, czy też reakcji. Sama przy tym czuła ulgę, przed tym jedynie Kalani potrafiła powiedzieć o swoich smutkach. Jednak nawet jej nie powiedziała wszystkiego, a teraz nie ukrywała zupełnie niczego przed synem.


RE: Wnęka z konarem - Tyrvelse - 29-07-2015

Velse słuchał, i tylko słuchał, wpatrzony w matkę jak w obrazek. I niemal za każdym razem, gdy Maoni wymieniała imię Freya, żal ściskał mu gardło, a smutek pokazywał w błękitnych oczach. Z zainteresowaniem słuchał opowieści o historii stada, w której przewijały się imiona zupełnie mu nieznane, a także jego rodzice. I mimo, że Maoni nie czuła gniewu na Ragnara, w ślepiach Velse pojawiła się złość. Gdyby jego ojciec był powszechnie uznany za zdrajce, może to by go nie ruszyło. Ale Kahawian nic mu o tym nie powiedział. Ani słowem się zająknął - a przecież gdyby uważał Freya za zdrajcę, powiedział by o tym. W dodatku, Ragnar zabił zdrajcę, a zaraz po tym rozpłynął się w powietrzu, sam się nim stając. Dlatego Tyr od razu zapałał do niego nienawiścią, do szarego lwa, który odebrał mu ojca i możliwość życia z rodziną.
Ale Velse przeżył, i dołączył do stada Zachodnich. Już to sprawiało mu satysfakcję. A jakiś wewnętrzny, zapalczywy głosik podpowiedział mu, co powinien teraz zrobić.
Trenować. Rosnąć w siłę, być coraz zręczniejszym i spostrzegawczym, co raz lepszym wojownikiem. Wyrosnąć na ważnego, potrzebnego członka stada. Pilnować jego stadnych pobratymców, by nikt nie zrobił im krzywdy. A zwłaszcza jego matce i siostrze.
A później odnaleźć Ragnara i patrzeć, jak umiera. Najlepiej z powodu ran zadanych przez jego pazury.
A jeśli nie uda mu się znaleźć Szarego...
Po prostu musi dopilnować, by w jego stadzie nigdy nie znalazł się ktoś pokroju Ragnara.
Błękitne oczy były pewne stanowczości, pysk przybrał poważny wyraz. To były dość śmiałe plany, ale dobre. Od teraz Zachodnie Ziemie to jego dom. A on nie pozwoli nikomu go zburzyć.
-Jutro pokażesz mi stadne tereny, mamo? - uśmiechnął się ciepło do Maoni.
Teraz był zmęczony, i chciał położyć się spać. Jutro nadejdzie nowy dzień. Dzień, który będzie początkiem realizacji jego planów.


RE: Wnęka z konarem - Maoni - 29-07-2015

Obserwowała, jak pysk syna zmieniał się z minuty na minutę. I sama nie wiedziała, czy nie powinna być tym zaniepokojona. Widziała złość, jaka się w nim rodziła i nie chciała, aby była ona skierowana w kierunku Ragnara. Mimo, że sam zawiódł i od dawna go z nimi nie było.
- Ragnar robił wszystko dla dobra stada. - powiedziała jedynie cicho, aby zamilknąć na chwilę. Słysząc jego pytanie, uśmiechnęła się do niego szeroko.
- Oczywiście, że tak. A teraz śpijmy. Wszyscy sporo dzisiaj przeżyliśmy. - powiedziała, po czym sama ułożyła się obok syna, jego zachęcając do tego samego. Nawet, kiedy lwica zasnęła, na jej pysku wciąż pozostawał radosny uśmiech. Teraz, kiedy odnalazła syna, nie mogła prosić o nic więcej.


RE: Wnęka z konarem - Makari - 03-08-2015

Po pewnym czasie Makari się obudził. Słońce było dość wysoko w górze, nie chcąc się spóźnić postanowił obudzić Maoni. Potruchtał do niej i się zamyślł " Jak mam ją nazwać?" spytał sam siebie i w końcu postanowił nazwać ją "ciocią". Pchnął ją delikatnie łapką.
- Ciociu Maoni... Ciociu Maoni obudź się. - szeptał do niej aby nie robić jej ostrej pobudki - dość głośno szeptał. Mały był bardzo podekscytowany pierwszym treningiem z Kahawianem cieszył się jak nigdy dotąd.


RE: Wnęka z konarem - Maoni - 08-08-2015

Lwica spała snem spokojnym, z ciągłym uśmiechem na pysku. Już śniła o obojgu swoich dzieci, jak się razem spotykają i wszyscy cieszą z wzajemnego towarzystwa, kiedy się przebudziła. Poprzedniego dnia była bardzo wymęczona ciągłym bieganiem z miejsca na miejsce, jak i natłokiem emocji, dlatego też w pierwszej chwili nie wiedziała, co się dzieje i gdzie jest. Jak też, gdzie zniknęła Runa z Tyrvelse. Jedynie słyszała powtarzające się "ciociu Maoni". Otrząsnęła łeb, aby następnie dostrzec Makariego. Uśmiechnęła się lekko, po czym przeciągnęła się, ziewając przy okazji.
- Witaj, Makari. Jak noc? - spytała, już niemal zupełnie rozbudzona. Jedyne, co by jej się w tej chwili przydało to krótka przebieżka po świeżym powietrzu. Zerknęła na syna, który najwyraźniej jeszcze spał. Cóż, nie zamierzała go budzić, może więc poczekają na niego na zewnątrz? Sama też musiała dowiedzieć się paru rzeczy.
- Wyjdziemy stąd? - zapytała Makariego, po czym sama powędrowała ku wyjściu, mając zamiar poczekać nieco na syna. O ile zbudzi się przed tym, kiedy ona będzie musiała się udać na wypełnienie swoich obowiązków.

zt


RE: Wnęka z konarem - Makari - 09-08-2015

Maoni w końcu się obudziła.
- Dobrze spałem, a ty? - rzucił z uśmiechem. Makari miał dużą ochotę rozprostować łapy i powdychać świerzego powietrza, więc na zapytanie "cioci" kiwnął tylko łbem i powędrował za nią. Przed wyjściem spojrzał jeszcze na Tyra czy dalej śpi, skoro Maoni go nie obudziła on też nie miał zamiaru.


z.t


RE: Wnęka z konarem - Tyrvelse - 11-08-2015

...Robił wszystko dla dobra stada?
To gdzie jest teraz? Czy odszedł też dla dobra Zachodnich? Tak bez słowa, zostawił ich w rozsypce. Młody lew był inteligentny, i choć teraz rozgniewany, chłodna logika nie pozwalała mu się zgodzić ze słowami matki. Nie wiedział wszystkiego. Może Ragnar naprawdę miał powód, by odejść? Może po prostu zginął, a nikt nie odnalazł jego ciała? A może po prostu stwierdził, że ciężar odpowiedzialności przewyższa miłe uczucie władzy i uciekł, nawet nie myśląc o konsekwencjach.
A może to Velse go źle ocenia. Kim on jest, by to robić? Nigdy go na oczy nie widział, jego czyny zna jedynie z opowieści matki.
Ale nie widział także swej siostry oraz matki aż do teraz, kiedy udało mu się odnaleźć Maoni. I już nigdy nie ujrzy swego ojca. A przecież to wina Ragnara! Gdyby nie on, wszystko byłoby łatwiejsze.
I choć Velse próbował się powstrzymać od pochopnego osądzenia Szarego, w jego sercu zakiełkowała wściekłość na lwa, którego nawet nie spotkał.
W oczach Tyra lśniły iskierki gniewu, które na pewno dostrzegła jego matka. Ale nie był to gniew skierowany na nią, ani na innych Zachodnich.
Zmęczony lwiak szybko usnął u boku Maoni.


Obudził się, nie czując cudzej obecności w norze. Powoli otworzył zaspane oczy, które tylko potwierdziły jego przeczucie. Jego matka już wyszła, Makari również. Ale ich zapach wciąż się tu unosił, więc podążenie za Maoni raczej nie będzie stanowiło trudności. Przecież to takie łatwe, odnaleźć tak znajomą woń wśród tropów tylu nieznanych osób.
Przeciągnął się, po czym wyszedł z Termiterii, kierując się węchem.
/zt