Król Lew PBF
Skalna pieczara - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Termitiera (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=47)
+---- Wątek: Skalna pieczara (/showthread.php?tid=974)

Strony: 1 2 3 4


Skalna pieczara - Skanda - 06-03-2014

[Obrazek: lion_king2_disneyscreencaps_com_2702_by_...7959ac.jpg]

Średniej wielkości grota znajduje się tuż przy głównej sali. Zalega tam kilka sporych, płaskich głazów, natomiast na ścianach wykształciło się kilka półek skalnych.



RE: Skalna pieczara - Kalani - 02-06-2015

Kiedy doszli do Termitiery, słońce stykało się swoją tarczą ze skalistym horyzontem. Normalnie zatrzymałaby się na chwilę, żeby poobserwować zachód, ale w towarzystwie nie wypadało tak robić. Powłóczyła się więc do środka.
Młody potrzebował odosobnienia, a członkowie stada z pewnością zwróciliby na niego swoją uwagę. Nie potrzebował być w centrum uwagi - musiał najpierw sam się uporać z informacjami, które przekazała mu Kalani. Idąc w kierunku głównej sali, zboczyła nieco do mniejszej groty. Wciąż można było stamtąd obserwować śpiące w grupie stado, ale ciężko było zobaczyć z zewnątrz śpiących w pieczarze. Legła pod jedną ze ścian.


RE: Skalna pieczara - Malimau - 02-06-2015

Cały czas szedł za kawową. Nie powiedział ani słowa. Także w momencie, gdy weszli do wnętrza, pozostał milczący. Położył się przy ścianie, w odpowiednim oddaleniu od lwicy. Nie odwrócił się jednak do niej zadem czy coś w tym stylu. Cały czas mogła widzieć jego smutny pysk i jeszcze smutniejsze oczy. Był bardzo młodym lwem. Całe życie miał przed sobą. W tej chwili jednak nie różnił się niczym od starego lwa, który nie miał już po co żyć.
Miał dziwne wrażenie, że znał to miejsce. Kojarzył je skądś. Ten zapach. Wyraźny zapach lwów. Nie mówił mu nic większego, ale wyczuwał wonie, które... Coś mu mówiły. Coś bardzo mglistego.
- To jest legowisko stada?


RE: Skalna pieczara - Kalani - 02-06-2015

Chociaż nie powinno to być jej sprawą, to jednak bardzo wzięła sobie jego smutek do serca. Całe życie spędził w samotności. Do tego nieszczęścia dochodziło zapewne jeszcze niezrozumienie zaistniałej sytuacji - dlaczego tak nagle, z dnia na dzień, pozostał całkowicie sam, skazany na pastwę losu? Kalani aż sama zaczęła się zastanawiać, co takiego się przytrafiło. Gdyby tylko nie miała stadnych obowiązków, gdyby tylko nie byłaby matką i gdyby miała jakiś trop, to ruszyłaby z odsieczą żółtemu przybłędzie i zaczęła razem z nim szukać błękitnookiej partnerki byłego przywódcy.
Jego pytanie wywołało delikatny uśmiech na jej jasnym pysku.
- Tak - odpowiedziała, przytakując ruchem głowy. - To termitiera. Tu śpi całe stado.
Malimau najwyraźniej coś skojarzył, ku jej zdziwieniu. Skoro nie pamiętał jej, także wspomnienie tego miejsca mogło ulecieć z jego pamięci.
- Tutaj znalazłam cię po raz pierwszy - dopowiedziała. Może coś więcej obudzi się w zasnutym mgłą zapomnienia mózgu.


RE: Skalna pieczara - Malimau - 07-06-2015

Słowa lwicy uderzyły w pustkę. Zwinął się, reagując instynktownie. Czuł nieprzyjemne ssanie w żołądku. Właściwie... Czuł się podle. Nie rozumiał, czemu właściwie odezwał się. Przełknął ślinę i westchnął głośno.
- Niech to zaczeka do następnego razu - mruknął, tonem wyraźnie obojętnym. W tej chwili było mu zupełnie obojętne, gdzie lwica go znalazła, czy znała go, co w ogóle się działo. Teraz jedynie chciał jednego. Snu - Spokojnej nocy - odparł jeszcze, po czym przekręcił łeb, wpatrując się tępo w ścianę. Nie chciał informacji. Nie teraz.


RE: Skalna pieczara - Kalani - 07-06-2015

Kali doskonale go rozumiała i nie zamierzała aż do rana zawracać mu głowy.
- Dobranoc, Malimau - odpowiedziała tylko, tonem spokojnym i przejrzystym jak tafla jeziora. Położyła łeb na łapach i zamknęła oczy, po czym szybko odpłynęła w kamiennym śnie.
Zbudziła się jeszcze przed świtem, zbudzona ruchem w głównej sali termitiery. Jej towarzyszki wyruszały na polowanie, więc tak cicho, jak się dało, wyszła ze skalnej pieczary i ruszyła ich tropem. Może i młody wczoraj coś jadł, ale przyda mu się teraz solidny posiłek.
Po jakimś czasie wróciła przed wszystkimi, dzierżąc w pysku potężny kawał mięsa nieszczęsnej antylopy, która dzisiaj padła ich ofiarą. Nie wiedząc, czy samczyk jeszcze śpi, po prostu położyła kęsek obok jego głowy. Chciała, by wiedział, że jest specjalnie dla niego. Usiadła pod tą samą ścianą, pod którą leżał czerwonooki i spoglądała na jego żółtą sylwetkę.


RE: Skalna pieczara - Malimau - 09-06-2015

Obudził go szelest łap powracającej samicy. Odwrócił pysk, by natrafić wzrokiem na kawał mięsa. Przełknął ślinę, czując, że nie jest głodny - podświadomość jednak zadziałała inaczej, zmuszając go do zjedzenia. Oblizał pysk, kończąc posiłek, po czym podniósł głowę, natrafiając wzrokiem na Kalani. Nie wiedząc zbytnio, co mając zrobić, czy też powiedzieć, usiadł po prostu na ziemi. Nie miał pojęcia, co dalej powinien zrobić. Jakie w ogóle ma opcje. W końcu spojrzał uważniej na samicę. Potrzebował parę dni spokóju. A gdyby jednak nie miał gdzie iść? Zawsze może się czegoś tu dowiedzieć.
- Ile tu jest lwów? - zapytał. Nie chodziło mu, kto konkretniej tu był, ale ostatecznie mógł dowiedzieć się jakiś podstaw o stadzie samicy.


RE: Skalna pieczara - Kalani - 09-06-2015

//W marginesowym wątku z Kahawianem przyjęłam, że w trakcie "przerwy" Malimau, więc tutaj Kali jeszcze nie ma pojęcia o nowych członkach stada.

- Nas łowczyń jest pięć razem ze mną - zaczęła - Przewodzi nam Maya, muskularna, poznaczona bliznami lwica. Zielone oczy, żółta sierść. Jest najstarsza z nas i ma najwięcej doświadczenia. Radzę jej nie podpaść - jest dość... apodyktyczna, że tak to nazwę. Jeśli nie masz nic na sumieniu, nie ma się czego obawiać. Potem pod względem wieku jestem ja i Giza, o szarym futrze, błękitnych ślepiach i ciemnej prędze na głowie i szyi. Deyne Nyota ma bardzo jasne umaszczenie i charakterystyczne oczy, bowiem jedno jest żółte, drugie fioletowe. Sztuką by było jej nie rozpoznać. Najmłodsza na razie jest Maoni. Ma nieco jaśniejsze futro ode mnie.
Ziewnęła szeroko i mlasnęła parę razy. Zaczęła od swoich dziewcząt, bo dla niej to one stanowiły trzon tego stada. Bez nich nawet przywódca nic by nie wskórał.
- Oprócz nas są jeszcze cztery lwice w różnym wieku. Laja jest z nami od niedawna, ale trzyma się na uboczu, nie poluje razem z nami. Zna się na zielarstwie, więc ma swoje miejsce w stadzie. Oprócz niej jest jeszcze Frigg, najstarsza córka Nyoty i poprzedniego władcy, Ragnara, Busara - moja i Kahawiana oraz Runa, córka Maoni i Freya. Busia i Frigg są w podobnym wieku co ty, chodzą już z nami na polowania. Z samcami jest na razie u nas krucho. Nyota ma dwójkę młodych, Damaję i Nuru, a oprócz nich z dorosłych jest tylko Kahawian. To on nam przewodzi.
Oszczędziła młodemu opowieści o losach Bliznopyskiego i jego czynach wobec Zachodnich. Pewnie i tak go to nie interesowało, a już z pewnością zanudziła go swoją opowieścią o członkach tego jakże licznego i prężnie działającego stada.
- Innymi słowy - jeden samiec, sześć lwic, trójka podrostków i parka lwiątek. Jak na tutejsze warunki, więcej nam nie trzeba. Tylko paru panów by się przydało, bo ja już nie mam siły doglądać granic. To fucha grzywiastych.


RE: Skalna pieczara - Malimau - 10-06-2015

Słuchał troszkę jednym uchem informacji lwicy na temat jej stada. Nie potrzebna była mu aż tak rozległa wiedza - starczyłyby same podstawy. Co jakiś czas jedynie kiwał głową na znak, że słuchał, choć jego myśli troszkę błądziły gdzieś indziej. Do czasu.
- Frigg?! - zamrugał zdziwiony, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że wypowiedział imię samiczki na głos - Jak... Jak ona się ma? - zapytał, wbijając spojrzenie w Kalani. Oby wszystko w porządku. Może... Inne lwy mają lepiej, niż on? Nie każdy musi mieć rozbitą rodzinę i ojca skurwysyna. Właściwie, nie umiał wyjaśnić, czemu akurat ona, dlaczego się nią zainteresował. Pamiętał jak przez mgłę małą, beżową kuleczkę, która nie umiała do końca chodzić, chwiała się na małych łapkach. Ale, pomimo tego, wyrywała się do zabawy z nim i Szyszkami. To były pierwsze dzieci, jakie zobaczył. I wszystkie miały plamki, jak on! Podświadomie wypiął pierś, jakby prezentując nakrapianą sierść. Tylko... Frigg? Czy ona należała do stada? Czy to znaczyło, że i on należał? Nie, nie może być! Padme po prostu tu mieszkała, ponieważ doskonale znała te tereny. Przeżyła tu większość swojego życia.
- A Szyszki? - mruknął, przekrzywiając głowę. Co z nimi? Proszę, proszę, niech one też będą całe! Poczuł, jak serce zaczyna mu szybciej bić. Naprawdę chciał, aby było z nimi dobrze. Ledwo znał te gepardy. I beżową samiczkę. Ale, były wspomnieniem kogoś życzliwego. Kto próbował się przełamać przez barierę strachu. Nie wiedział, czy znajdzie mamę. Sadie. Ale może... Może mógłby spotkać kogoś, kto go zna? Może... Znalazłby kogoś życzliwego? Kotwicę, którą mógłby zarzucić i zacumować, choćby i na chwilę. Przeczekać sztorm i dopiero wyruszyć znów na morze. Albo pozostać na lądzie.
Z tego wszystkiego umknęło mu imię przywódcy stada i fakt, że przydałyby się samce. Tak naprawdę, nie znał nawet imienia tej dobrej lwicy - ale nie zwracał na to najmniejsze uwagi.


RE: Skalna pieczara - Kalani - 11-06-2015

W duchu Kalani cieszyła się na widok radości Malimau, bo tak zrozumiała jego zdziwienie. Na myśl jej nie przyszło, że to mógł być strach, uprzedzenie, niechęć... W jej słowniku takie słowa po prostu nie istniały. Poza tym, gdyby miał coś przeciwko niej, nie wyleciałby z pytaniem o jej samopoczucie.
- Miło, że się pytasz - powiedziała ukontentowana i uśmiechnęła się słodko. - Parę miesięcy temu wróciła na Zachodnie Ziemie. Twierdziła, że się zgubiła, chciała wykorzystać sytuację i trochę pozwiedzać... A Nyota się cholernie o nią martwiła, ale to inna sprawa. Wiesz - zamilkła na moment - chyba sprawiłbyś jej przyjemność, gdybyś się pokazał. Nie wiem, jakie były wasze stosunki w przeszłości, ale ona naprawdę potrzebuje towarzystwa. Jej ojciec opuścił stado bez słowa, zaniedbał swoje obowiązki, w związku z czym doszło do... do tragedii, ale nie chcę o tym teraz mówić. W każdym razie Ragnar jest teraz piętnowany przez stado, a wiesz, jak bardzo ona go kochała. Nadal nie może przeżyć tego, że ją zostawił pomimo wielkiej miłości, którą miał ją darzyć.
Liczyła, że młody zrozumie, co ma na myśli. On był sam, ona była sama. Wprawdzie miała wsparcie w Busarze, ale to nie to samo, co przyjaźń z kimś, kto ma podobne doświadczenia. Oboje nagle zostali pół-sierotami, czy ich ojcowie tego chcieli, czy też nie. Zawiedli się na nich - i to ich łączyło.
Przekrzywiła łeb i pytającym spojrzeniem uraczyła żółtego lwiaka.
- Szyszki? - zapytała myśląc, że może jej się przesłyszało. - Wybacz, o nikim takim nie słyszałam.


RE: Skalna pieczara - Malimau - 11-06-2015

Ojciec. No pięknie.
Coraz mocniej się upewniał w sytuacji, że samce są do niczego. Może były jakieś jednostki, które rzeczywiście miały odrobinę rozumu w głowie. Reszta, krótko mówiąc, miała go w jajach - chwila przyjemności z lwicą, którą wcześniej wystarczyło zbajerować, uśmiechnąć się przymilnie, pomruczeć parę słów, może przemóc samczy wstręt do polowań i złapać jej coś. I panienka była twoja, tak rozkosznie uległa i przymilna - nic dziwnego, że w tym momencie samcza natura brała górę. Ragnar należał do tych drugich. Tak samo, jak Moran. Warknął, czując, jak sierść delikatnie mu się stroszy. Był młody. Młody, porywczy, chciał lać tyłki tym, którzy na to zasługiwali. Nawet, jeśli miał szczere intencje, musiał się jeszcze wiele nauczyć.
Aby rozładować emocje, zmusił się do ziewnięcia, po czym uniósł brew w geście zdziwienia - Nic wielkiego. Spotkałem Frigg może dwa razy, byłem wtedy bardzo mały, a beżowa była małą kluseczką, która średnio umiała jeszcze dobrze biegać, a wyrywała się do zabawy. Nie wiem, czy nawet mnie pamięta - odparł, siląc się na spokój. Nie potrafił zapanować nad mięśniami, które mimowolnie się napinały, a pazury automatycznie wysuwały. W głębi duszy słowa Kalani na nowo zagotowały mu krew, ale przeczuwał, że powinien zachować spokój. W stadzie jest cała masa lwic, jest także jakiś przywódca. Dadzą sobie radę - Pierwsze dziecko, które spotkałem. I Szyszki. Rodzeństwo, chyba... Shi i Shiya... Były bardzo chude jak na lwy, miały długie, śmieszne, patykowate łapy. Szare, w plamki. Były w grocie wraz z Frigg i... - zawahał się - ...Deyne Nyotą. Bawiliśmy się w berka. Nic wielkiego.
Po czym zamilknął na dłuższą chwilę, pozostawiając Kalani w ciszy. Gdy już myślała, że już się nie odezwie, dodał, z twardym błyskiem w oku - Odwiedzę ją. Ale nie teraz. Muszę sobie wszystko przemyśleć - i zapanować nad emocjami, do jasnej cholery - Nie wiem, jak to zrobię. Ale nie zamierzam przez parę dni kogokolwiek niepokoić - czuł, zbyt wyraźnie czuł silny zapach uryny, należącej do Kahawiana. Byłby szaleńcem, gdyby kręcił się ot tak po tych ziemiach.


RE: Skalna pieczara - Kalani - 11-06-2015

Może wtedy było to "niczym wielkim", ale po tylu miesiącach ponowne spotkanie mogłoby znaczyć bardzo dużo. Każdy w jakimś stopniu tęsknił za beztroskim dzieciństwem. Czasem tylko parę chwil z kimś, z kim się je spędzało wystarczy, by znów poczuć smak tamtych dni. Swoją mądrość zachowała dla siebie.
Przytaknęła ruchem głowy, akceptując jego decyzję. Nie miała prawa mu przeszkodzić - w końcu był już na tyle wyrośnięty, że mógł podejmować własne kroki. Skoro przeżył dość długi czas na własną łapę, to musiał mieć w głowie jakiś rozum.
- Nie zabronię ci tego - odpowiedziała stanowczo - bo każdy jest panem własnego życia. Dopóki nie uporządkujesz myśli i nie podejmiesz dalszych kroków, będziesz mógł korzystać z dobrodziejstwa Zachodnich Ziem. Czuj się tu jak w domu. Powiadomię Kahawiana o twoim przybyciu. Zaręczam, że nie będzie miał nic przeciwko. A jeśli ktoś ze stada będzie miał problemy, to mów, że jesteś tutaj z Kalani.
Uśmiechnęła się przyjaźnie. Znała swojego partnera na wylot i z góry zakładała, że podobnie jak ona, Dwugrzywy przyjmie zbłąkaną, rozerwaną przez skrajne uczucia duszę pod swoje skrzydła. Tym bardziej, że rzeczona duszyczka pochodziła z rodu Morana.
Powstała i uraczyła czerwonookiego krótkim liźnięciem w nos. Żuchwą otarła się intensywnie o jego czoło. Nie miała pewności, czy jej towarzyszki rozpoznają go po opisie, który przedstawiła im na porannym polowaniu, więc dla bezpieczeństwa wolała zostawić na nim nutkę swojego zapachu. Żaden Zachodni nie ośmieli się zrobić mu krzywdy, kiedy będzie pod jej protektoratem.
- Wróć, jak już zdecydujesz, co ze sobą zrobisz - rzekła idąc w stronę wyjścia. - Przestanę się martwić, jak zaznasz spokoju ducha. Powodzenia, Malimau.
Obdarowała lwiaka jeszcze jednym uśmiechem, po czym zniknęła w kamiennym przejściu.

zt


RE: Skalna pieczara - Myr - 16-07-2015

Tak wędrując i przemierzając ziemie patrolując je w końcu dotarłem tutaj. Termitiera, to miejsce o którym wspominała Busara. Legowisko tutejszych lwów. Wszedłem trochę niepewnie do środka. Było tutaj czuć mocno woń innych. Nie chciałem pchać się do reszty. Należałem do stada ale nadal byłem tylko adeptem. Tak więc wolałem trzymać się w dalszej odległości od innych. Wskoczyłem na jedną z półek tutaj będących. Uderzyłem kilak razy ogonem o skałę, unosząc lekko piach ku górze. Rozejrzałem się dookoła i położyłem łeb na łapach. Tutaj przynajmniej sucho było. Pogoda był dość różnowawa, raz padało raz nie. Zamknąłem powieki i westchnąłem sobie.


RE: Skalna pieczara - Malimau - 16-07-2015

Podniósł czujnie łeb, słysząc czyjeś kroki. W pierwszej chwili nie zauważył samca, który zlewał się nieco z otoczeniem. Dopiero ruch i błysk zielonych ślepi zdradziły nowoprzybyłego. Przeklął w duchu. Średnio miał ochotę na poznawanie nowych lwów. I to w dodatku samców! Jak on nie znosił samców. Wolałby być lwicą, ale niestety, pod ogonem nieco nie wyglądał jak samica. Ogólnie, nie wyglądał jak ona. Urodził się lwem. A to znaczy, że skrzywdzi jakąś lwicę. Na samą myśl o tym żołądek wywijał mu kozła.
- Kim jesteś - odezwał się nieco chłodno, mierząc czujnym spojrzeniem czarnego samca. Nie chciał bójki, poza tym to mógł być Zachodni. A to znaczy, że mógł po prostu przyjść odpocząć. To było legowisko.


RE: Skalna pieczara - Myr - 16-07-2015

Nie zwróciłem uwagi wcześniej na to, że ktoś tutaj był. Nie chciałem pchać się do głównych sal pókim nie poznał większości. Uniosłem lekko uszy, po czym łeb. Wzrokiem najbliższe otoczenie zlustrowałem. Mym oczom ukazał się młody lew. Jakoś wcześniej musiałem być zmęczony, że go nie ujrzałem. Lekko uderzyłem końcówką ogonu w ziemie obserwując go.
-Myr- przedstawiłem się mu i wstałem. Hmm... Nie kojarzyłem, żeby mi o takim osobniku wspominano. Mogłem zapomnieć ale lepiej dowiedzieć się kim jest. Nie byłoby dobrze jakby ktoś obcy tutaj się dostał.
-A Ty to kto- Zapytałem zeskakując i podchodząc trochę bliżej jasnego samca. Zachowywałem czujność.