Król Lew PBF
Dolina Gwiazd - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Księżycowa Polana (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=53)
+--- Wątek: Dolina Gwiazd (/showthread.php?tid=98)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26


RE: Dolina Gwiazd - Maya - 30-07-2014

Dlaczego na małym, nakrapianym cętkami ciałku spoczął jasny ogon Mai? Chwilkę po tym, jak mała skończyła mówić i znalazła znów w ciszy miejsce dla swoich smutnych myśli. Czyżby Maya próbowała dodać jej otuchy? Miało to być pytanie bez odpowiedzi, choć ogon jak do niej przylgnął - tak i został, oparty o jej szyję. Lwica jednak nie zwróciła się do niej ani słowem, te kierując znów do obcego lwa.
Gdyby Naema obserwowała uważnie całą tę sytuację, zauważyłaby, że jej opiekunka ani na moment nie spuściła wzroku z przybysza, ani na sekundę. Mogłaby nawet posądzić ją o to, że ani nawet nie mrugnęła, całkowicie skupiona na Bonusie.
- Należę. Do Szkarłatnego Świtu. - Wyjawiła po chwili przerwy.


RE: Dolina Gwiazd - Bonus - 31-07-2014

- Więc mam przyjemność rozmawiać z członkinią tego silnego stada, jak to je skromnie nazwałaś. Gdzie moje maniery? - stwierdził pochylając głowę w dół, jakby witając się z nią po raz drugi. Było to w pewnym sensie okazanie szacunku dla kogoś postawionego znacznie wyżej, niż Bonus. Lew zdał sobie sprawę, że nie rozmawia z byle kim, więc wypada się jakoś zachować. Po chwili jednak zamyślił się, aby w końcu zadać jej konkretne pytania. Podniósł głowę i potrząsnął nią lekko, wprawiając swoją grzywkę w falowany ruch. Następnie spytał Więc pewnie nie mam czego tam szukać? Aż tak bardzo strzeżecie swoich ziem? - zaciekawił się. Czego Szkarłatny Świt może się tak obawiać ze strony intruzów? Może po prostu nie są pozytywnie nastawieni do kogokolwiek spoza swojego stada. Albo mają nieciekawe doświadczenia z obcymi. Tak, czy inaczej ciekawość Bonusa nie zmalała. Nadal był zaintrygowany tym stadem.


RE: Dolina Gwiazd - Maya - 01-08-2014

To, co faktycznie mogło być warte w tym wszystkim jego uwagi było ukryte dla oczu.
Przynależność do Szkarłatnego Świtu nigdy nie była dla Mai powodem do dumy, dlatego ukłon lwa - choć nie zignorowany - zapewne nie został odebrany tak, jak odebrany być powinien. Pochodziła ze stada, którego same łowczynie byłyby w stanie zdławić jakikolwiek opór, który mogłyby postawić tutejsze lwy. Spośród okolicznych stad jednak to właśnie Szkarłatny Świt był najsilniejszy, co do tego nie miała żadnych wątpliwości. Dlatego słowa Bonusa nie zrobiły na niej wielkiego wrażenia.
Wrażenie zrobił natomiast jego ukłon. Tak, jak to zauważyła, gesty tutejszych lwów nieraz irytująco przeczyły wypowiadanym przez nie słowom, tak często zupełnie zbytecznym. Ten jeden, drobny ukłon powiedział jej o Bonusie znacznie więcej, niż całokształt tego dialogu. Odnotowała to i uszanowała, nawet jej postura wydała się być w tym momencie nieco mniej baczna i wroga. Nie zmieniła się natomiast jej brutalna szczerość.
- Skromność nie ma tu nic do rzeczy.
Stanowcza odpowiedź samicy - w jej oczach - była jedynym należytym komentarzem. Z jej punktu widzenia Lwioziemców zdecydowanie nie można było nazwać silnym stadem, skoro byli w stanie wydać kogoś takiego, jak Vasanti Vei. Z drugiej strony, bardzo szybko musiała porzucić swój poprzedni trop. Lwioziemcy może i dali początek tej suce, ale to Ragnar, przywódca Świtu stracił dla niej rozum, godność i cholera wie co jeszcze.
O Srebrnym Księżycu nie chciała nawet myśleć. Pozostawało tylko jej marne stado, pozbawione jakiejkolwiek organizacji, bez polujących lwic, bez strażników i bez członków stada, którzy dostrzegaliby jego wady. Był natomiast Ragnar i był również Kahawian, którzy wdrapali się na sam szczyt. A ona, po prawdzie, myślała teraz już tylko o Nahuelu.
W świetle tej krótkiej analizy "za" i "przeciw", zdecydowała się odpowiedzieć Bonusowi na jego drugie słowa nieco bardziej wylewnie.
- To zależy tylko od tego, czego byś tam szukał. - Zastanowiła się Maya. - Tak, strzeżemy naszych ziem, bo jesteśmy stadem lwów, nie bandą tępaków. Terytorium, jego zwierzyna, legowiska i woda należą do nas i tylko do nas. Jesteś samotnikiem, więc powinieneś znać wartość tych rzeczy. Nie pozwalamy obcym korzystać z tego bez naszej wiedzy: z tym to idź do Lwioziemców i nie marnuj mojego czasu. Sama tam polowałam kilka razy i o mało by mi jeszcze nie pogratulowali udanego polowania. - Mruknęła pogardliwie. - Ale - zmieniła zupełnie ton swojej wypowiedzi - przedstawiłeś się jako samotnik, a skoro dałeś radę do tej pory przeżyć w pojedynkę, to może i byłbyś czegoś wart. Być może nawet ktoś chciałby z tobą porozmawiać, może nawet cię sprawdzić, może przyjąć do stada. Nie ode mnie to zależy i nie moja to rzecz.
I w tym momencie jakby obniżyła nieco łeb.
- Ale jeśli myślisz o czymkolwiek innym, dam ci pewną radę: nie próbuj szczęścia.


RE: Dolina Gwiazd - Bonus - 01-08-2014

Zapewne życie w stadzie miało swoje plusy i minusy. Zupełnie tak, jak życie samotnika. Lecz żeby tak na prawdę stwierdzić, co jest bardziej korzystne trzeba było liznąć jednego i drugiego. O ile Bonus znał samotne życie aż za bardzo, to stadnego życia nie miał okazji doświadczyć. Perspektywa bycia uzależnionym od innych budziła w nim mieszane uczucia. Jeszcze teraz nie umiał odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chce być członkiem takiej większej grupy, lecz poznać ich by nie zaszkodziło. W końcu chyba nie miał nic do stracenia, o ile lwy nie będą wrogo nastawione do obcego. Ze swojej strony Bonus raczej nie sprawiałby problemów, potrafił się odpowiednio zachować. W tejże chwili zdał sobie sprawę, od czego mógłby zacząć. Nie zwlekając już dłużej przerwał ciszę, którą sprawił po wypowiedzi Mayi, odzywając się swoim niskim głosem.
- Na ten moment szukam kogoś, kto mógłby mi opowiedzieć możliwie jak najwięcej o tym miejscu, jego historii oraz mieszkańcach. Pragnę poznać tych, co liczą się w tym świecie. Trudno przyjąć mi jakiekolwiek stanowisko względem stad, czy też pojedynczych jednostek, skoro tak mało wiem. Jestem wdzięczny za informacje o głównych stadach, byłbym wdzięczny jeszcze bardziej, gdyby ktoś mógłby mi to jeszcze bardziej przybliżyć. - rzekł mając nadzieję, że Maya jest taką osobą, albo chociaż zna takie osobistości. Mimo wszystko czuł odrobinę sympatii do nowo poznanej lwicy. Chociaż rzadko darzył jakimkolwiek pozytywnym uczuciem zwierzęta, to akurat w tym wypadku doświadczona lwica mogła czuć się wyjątkowa przez tą krótką chwilę, gdyby tylko wiedziała, że nie jest stawiana na równi ze wszystkimi innymi stworzeniami przez Bonusa. Na ten moment nie oznaczało to tego, że zostaną w przyszłości najlepszymi przyjaciółmi, ale takowy wstęp do znajomości mógł wróżyć dobre relacje. Lew jednak nie nastawiał się optymistycznie. Życie lubiło sprawiać psikusy i nawet najlepiej zapowiadające się osoby stawały się dla niego nikim. Właśnie dlatego wolał przyjąć najwygodniejszą dla niego postawę, którą trzymał praktycznie od samego początku, czyli bycie umiarkowanie obojętnym. Co będzie, to będzie.
Tymczasem niedługo po poprzednich słowach znów wydusił coś z siebie - Siedzenie mnie nuży. - stwierdził - Skoro i tak już wiemy, że nie mamy na celu robienia sobie krzywdy, to może moglibyśmy się przejść? - luźno zaproponował znudzony lew. Koniec końców siedział niewzruszony praktycznie od początku konwersacji, co nie za bardzo mu odpowiadało. Samotnik wolał być w ruchu. Siedzenie kojarzyło mu się z bezczynnością, a on był jednym z tych osobników, którzy preferują robienie czegoś.


RE: Dolina Gwiazd - Maya - 02-08-2014

Maya, niestety, nie miała dla niego dobrych wieści.
- Z tym to nie do mnie - odpowiedziała - znam te ziemie, znam terytoria stad, ale historia tego miejsca nigdy nie była dla mnie ważna. Nie znam też historii tych stad, bo nigdy mnie to nie obchodziło.
Odpowiedź samicy nie była do końca zgodna z prawdą. Chociaż opowieści o dawnych dziejach - w tym wypadku nawet bardzo dawnych - wciąż nie reprezentowały dla niej jakiejkolwiek wartości, znała legendę Simby i Skazy, a później Ziry. Każdy tutejszy lew zdawał się znać te historie na pamięć, choć w różnych wersjach. Niby przyjemnie się tego słuchało, ale to był jeden z tych zlepków słów, które wpadały jednym uchem i wypadały drugim, nie zostawiając po sobie niczego wartościowego.
Liczyło się dla niej tylko to, żeby miała gdzie spać, miała co jeść i miała swoje miejsce. I te trzy proste rzeczy budziły w niej teraz więcej wątpliwości, niż kiedykolwiek wcześniej - tego jednak nie okazała.
Skoro i tak już wiemy, że nie mamy na celu robienia sobie krzywdy...
- Tego nie powiedziałam. - Kącik ust uniósł się w uśmiechu, który dodatkowo tylko uwydatnił blizny na jej pysku. To miał być żart. - Gdyby to ode mnie zależało, zaproponowałabym wyścig - mruknęła zjadliwie, oblizując pysk - ale nie ma mowy. Mam lwiątko do pilnowania i obawiam się, że na razie nigdzie się nie wybieramy.
Chociaż stan Naemy był dobrym powodem do pozostania w miejscu, Maya miała kilka kolejnych. Nawet, jeśli Bonus imponował jej z każdą chwilą coraz bardziej, zachowując się tak, jak w jej oczach powinien, nie była naiwna. Nawet najgrzeczniejszy lew mógł okazać się parszywym kundlem, a przykładu wcale nie musiała szukać długo. Nie była naiwna i nawet, jeśli nie posądzała Bonusa o tak parszywe zagranie, nie miała zamiaru ryzykować zdrowia Naemy i własnego idąc razem z nim: być może prosto w wyszykowaną pułapkę. Tak, jak kiedyś.
- Powiem ci tylko jedno: jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, znajdziemy cię i być może dostaniesz odpowiedzi na swoje pytania. W swoim czasie. Oczywiście, pod jednym warunkiem.
Samica rozejrzała się uważnie po okolicy, a kiedy nie znalazła nigdzie żadnego krzewu, żadnej wysokiej kępy traw czy zwalonego głazu, za którym mogła się schować ekipa Bonusa.
- Muszę uznać cię wtedy za wartego naszego czasu. Zrozumiałeś?
Musiała zobaczyć, czy miał choć odrobinę krzepy na poparcie swoich słów. Wyświadczała mu teraz dużą przysługę: to ona sprawdzała w walce nowego przewodnika stada, to od niego zresztą dostała rząd szram na jej policzku. W jej oczach był to jedyny sposób na to, by sprawdzić Bonusa pod kątem wartości dla stada. Dzięki pojedynkowi mogła zobaczyć jak się porusza, jak myśli, czy potrafi reagować wystarczająco szybko, dzięki temu pozna też jego charakter. Tak, jak było to z Ragnarem.
Teraz jednak nie miała zamiaru tego robić. Musiała zająć się Naemą: to ona była teraz priorytetem Mai.


RE: Dolina Gwiazd - Naema - 02-08-2014

Ona zaś niestety jak to z dziećmi bywa jej koncentracja zakończyła się nim wymiana zdań zdołała zacząć się na dobre, w prawdzie dowiadując się części która była dla niej najbardziej istotna. Nie wiedział gdzie mogła znajdować się rodzina, więc jaki był dla niej sens, wsłuchiwać się w dalszą rozmowę, nawet przez moment nie odbierając tego jako szansy na pogłębienie wiedzy na temat miejsca gdzie będzie jej dane przebywać. Naema szybko zdekoncentrowała się, nie skupiając uwagi już na lwie, fascynacja nim szybko minęła. Obecnie jedyną najciekawszą rzeczą miał być lwi ogon, jaki zaraz miał poczuć ciężar jej łapki,gdy ta capnęła go, rozpoczynając podchody i łowy.
Cóż lepiej się bawić niż, siedzieć i bycie bliskim snu, jaki zdawał się i teraz wyciągać do małej swe ramiona
Jednak nie oznaczało że lwiczka całkiem wyłączyła się w pełni skupiając na kicie Maii, kiedy padła propozycja ze strony lwa na temat spaceru, ta zastygła w bezruchu, unosząc uszka, ale i zwróciła łepek w kierunku Mai
-Idziemy!?-wołając zapytała, dostając i tak dość prędką odpowiedz która wprawdzie miała paść na słowa lwa niżeli jej.
-Ja nie będę przeszkadzać. -prędko dodała, opierając już łapki na łapie lwicy- Proszę.Obiecuje, będę grzeczna! Nudno jest siedzieć w jednym miejscu i nic nie robić


RE: Dolina Gwiazd - Maya - 04-08-2014

Ze względu na to, że Bonus nie kwapił się do odpowiedzi - co zresztą zostało pozytywnie przyjęte przez Mayę - lwicy udało się znaleźć odrobinę czasu i uwagi, by odpowiedzieć małej Naemie na jej pełne podekscytowania słowa.
- Pójdziemy, ale za chwilę. Same. - Odpowiedziała cierpliwie i cicho, tak, żeby usłyszała to tylko mała lwiczka. Kiedy mówiła, wyglądała dziwnie poważnie, może nawet surowo. Powróciło nawet to dziwne spojrzenie, którym przyglądała się jej wtedy, kiedy próbowała się samodzielnie umyć. - Wytłumaczę ci to w drodze, dobrze?
Podejrzewała, że jej rodzice - pośród zupełnie podstawowych rzeczy, których jej nie nauczyli - znaleźli również miejsce dla krótkiej rozmowy na temat nieznajomych. Naiwność Naemy była wystarczająco duża, aby wpakować ją w kłopoty i czym prędzej ją przytępi, tym lepiej.
Lwica spojrzała znów wyczekująco na Bonusa. Nie miała powodu, aby mu ufać, choć nie przewidywała po nim żadnego głupiego zagrania. A to już było - jak na Mayę - dużo, nawet, jeśli czujne ślepia nie straciły tego bystrego błysku, który towarzyszył im od samego początku.


RE: Dolina Gwiazd - Naema - 05-08-2014

Ona zaś odebrała i owe zachowanie jak i słowa, jako obietnice przygody których obecnie zaczynała oczekiwać, na samą myśl że nareszcie się stąd ruszą. W prawdzie na półce skalnej nie spędziły dłużej niż jedną dobę, mała zdawała sobie sprawę że jeśli lwica dobrowolnie nie zniesie jej z niej, sama nie będzie miała możliwości zejść.
Także ta jedna doba wystarczyła aby odzyskała część tak mocno uszczuplonych sił. Jeden pożądany posiłek, spokojny i długi sen, może i teraz jeszcze uraczyłaby się antylopą upolowaną przez Maie, lecz gdy jest mowa o spacerze, wolała drugą opcje.
Najwyżej coś się złapie w trakcie zwiedzania.


Tak też gdy Maia zgodziła się ,Naema zamachnęła zadowolona ogonem, pełna konsternacji spoglądając na lwa. Zaraz też zeszła z samicy, by teraz przysiąść obok, grzecznie, starając się nie pokazać po sobie niczego, nie ważne że na jej pyszczku już zakwitł pełen oczekiwań uśmiech .


RE: Dolina Gwiazd - Maya - 05-08-2014

// Bez urazy, Bonus, ale powoli kończy mi się urlop, a zależy mi na tym, żeby jeszcze odrobinę popisać, zanim to się stanie.

- Bonus.
Lwica uznała, że czas najwyższy już stąd odejść. Powody tej decyzji nie były teraz istotne; wykorzystując zryw, który przyćmił wszystkie wątpliwości, Maya rozprostowała się, przygotowując się do wspinaczki. Na pożegnanie postanowiła więc zwrócić się do Bonusa po imieniu.
- Zapamiętaj to, co ci powiedziałam. Ach, i jeśli uda ci się tu tylko wejść, antylopa jest twoja. - Podjęła. - Jeszcze się spotkamy. Nie zawiedź mnie.
I po tych tajemniczych słowach zafundowała małej Naemie tę odrobinkę ruchu, której się domagała. Chwyciła ją w pysk i zaczęła swoją karkołomną wspinaczkę, wbiegając niemal po ścianach, łapiąc się krawędzi, wybijając od jednej do drugiej i tak w kółko, aż znalazła się na szczycie. Tam samica postawiła małą na ziemi, zakomenderowała "za mną" i, jakby cała ta wspinaczka nie miała miejsca, truchtem ruszyła w sobie znanym kierunku.

[zt - z Naemą]


RE: Dolina Gwiazd - Nibiru - 11-10-2014

A więc to tutaj pognało czarnofutrą. Szła jakiś czas w kierunku, gdzie zapachów zwierzyny było wiele, ale te wszystkie wonie tak się jej pomieszały, że nie była już w stanie określić, czy kieruje się w dobrą stronę. Cóż za niefart. Na początku chciała zmierzyć ku dżungli, tam zapewne byłoby jej najlepiej, acz po tamtejszym ostatnim spotkaniu z lwami wolała się przez jakiś czas nie pokazywać w domniemanym miejscu. Gwiazdy były tam takie piękne... Nie wiedzieć czemu dodawały jej otuchy, mimo, iż to właśnie w koronach drzew czuła się najbezpieczniej. Dobrze więc, czas aby spełnić swoją powinność. Nie przybyła pod gołe niebo po to, aby odpocząć. Noc jest jedynym czasem, kiedy zwierzęta widzące na czarno-biało nie mają zbyt dużej możliwości ujrzenia czarnej zjawy. Schyliła się między gęstymi trawami i czekała na okazję. Niesamowity cud się ujawnił, Bóg musiał czuwać nad panterą imieniem Nibiru - niebezpieczeństwa, którym stała się właśnie teraz dla dobrze wykarmionego guźca, węszącego nieopodal. Kilka kroków w przód... Dzik uniósł łeb i uszy - samica kotowata stanęła na gałązkę. Starając się jak najszybciej zareagować wbiegła wprost na owe zwierzę, które dosłownie minutę wcześniej odwróciło się do biegu.
Ruszyła czym prędzej za spłoszonym zwierzęciem; niestety samica widocznie nie wybrała najodpowiedniejszej dla siebie sztuki, ponieważ sytość zwierza wiąże się z szansą stracenia zdobyczy. Pozostaje tylko pytanie: dlaczego począł uciekać, zamiast rzucić się na oprawcę w celu odwrócenia ról?

//zt


RE: Dolina Gwiazd - Achak - 27-09-2015

Krocząc przez krainy dotarliśmy i tutaj. Nie znałem granic ani tutejszych stad. Szedłem tam gdzie łapy kierowany przez boginie niosły. Zatrzymałem się na moment i uniosłem wyżej swój łeb. Zastrzygłem uszami i przymknąłem na moment powieki. Panowała tutaj cisza. Nie am jednak takiej absolutnej, trzeba się wsłuchać w szepty, które w takich miejscach muskają po uszach. Trzeba tylko chcieć i skupić się aby móc je usłyszeć. Każde miejsce miało jakaś historię, której może inni nie znają albo która została zapomniana czy przemilczana. Każda roślina wtedy krzyczy mówiąc co się stało, chcąc to wyrzucić z siebie. Każdy kamień niesie an sobie bliznę tego co się wydarzyło. Ciężko jednak jest rozpoznać, które szepty są właściwe. Machnąłem ogonem przecinając powietrze.
-Myślę, że możemy tutaj na jakiś czas się zatrzymać- Rzekłem do brata kierując swoje spojrzenie na niego.
Czuć było w powietrzu wonie różnych istnień. Może tutaj uda się kogoś napotkać.


RE: Dolina Gwiazd - Kimi - 27-09-2015

Wędrówka tym razem nie była długa, dotarli na jakąś osłoniętą zewsząd drzewami polanę. Kimi wciągnął nosem powietrze oddychając głęboko. Ciężko było mu stwierdzić czy te tereny są zamieszkałe. Gdzieniegdzie czuć było nikła woń zwierzyny, jednak cała reszta pod pływem czasu rozmyła się i zatarła. Stracił top.
- Tak, powinno być bezpiecznie. - Pokręcił się trochę szukając śladów przejęcia tego terenu. Na nic nie trafił. Albo właściciel nie dbał o swoje granice albo nadal była to nieprzynależna dolina. Kichnął tylko gdy źdźbło trawy wpadło mu do nosa.
Zamaszystym ruchem wskoczył na obalony pień drzewa, ogon kołysał się miarowo i spokojnie. Wzrok Kimi powędrował na kremowego lwa.
- Czujesz coś? - Nie pytał o zapach. Chodziło mu o jego duchową wrażliwość na wszelkiego rodzaju byty.


RE: Dolina Gwiazd - Serret - 27-09-2015

Karakalka zwinnie przeskakiwała z jednej gałęzi na drugą. Zdawało się jej, że wyczuła tu zapach lwów - i nie byli to Księżycowi, bo przecież znała ich wszystkich, od razu by ich rozpoznała. Skryta za zasłoną liści, szła po rozłożystych konarach drzew, wciąż próbując zidentyfikować nieznaną woń. W końcu zastygła w bezruchu i, nadal nie do końca widoczna dla tych w dole, zaczęła przyglądać się siedzącym kilka metrów pod nią osobnikom. Postawiła uszy, wyraźnie zaintrygowana. Nie odczuwała strachu - w razie czego była gotowa pobiec po pomoc, zanim oni zdążyliby wdrapać się na koronę którejś z akacji.


RE: Dolina Gwiazd - Achak - 27-09-2015

Spojrzałem an brata jak wskakuje na pień, sam ułożyłem się pod nim. Zastrzygłem lekko uchem i lekko uśmiechnąłem się na pytanie brata.
-Coś czuje, jest słabe ale intrygujące zarazem- Rzekłem do niego. Te ziemi były inne niż te wcześniejsze. Tutaj tętniło coś jeszcze, tamte były jakby takie głośne ale w swej cieszy. Tutaj było odwrotnie. Coś na wzór świętej ziemi, która rozciąga się daleko za swe serce. Przejechałem lekko łapą po ziemi i źdźbłach trawy, tak jakbym je delikatnie głaskał.
-Srebrzyste oko Nemesis lubi tutaj swe spojrzenie kierować. Tutaj jest inaczej niż tam gdzie pasiastego widzieliśmy. Jest to dość intrygujące.
Każdy teren, każda kraina, byłą inna, mówiła tym samym językiem ale w innym jakby dialekcie. Miałem lekki uśmiech na swym pysku. Oczy skierowałem na niebo, które tutaj było dość dobrze widoczne.
-Jeśli bogini pozwoli, jak wrócą nam siły będzie można trochę rozprostować kości-Rzekłem spoglądając teraz na brata. Tak mały trening jest dobrą rzeczą. W końcu trzeba trenować dusze, siało i umysł, a nie tylko jedną z tych rzeczy. Równowag musi istnieć.


RE: Dolina Gwiazd - Kimi - 27-09-2015

Wiatr wiał w inną stronę, nie pozwalając by do nozdrzy Kimi dotarł zapach karakalki. Skrzętnie ukrytej wśród akacjowych liści, choć może gdyby spojrzał w górę ujrzałby nad sobą wystający łeb i zaciekawiony wzrok kotowatej. Jednak po względnych oględzinach tego miejsca skupił się bardziej na bracie. Na tym co zamierza powiedzieć i tym razem nie zawiódł się. Achak musiał poczuć te wibracje, o których mawiał gdy bogini dawała mu znak. Kimi nigdy nie potrafił tego doświadczyć, z zapartym tchem jednak słuchał płynących słów z ust starszego. Liczył, że i kiedyś na niego spłynie to błogosławieństwo i dostąpi zaszczytu. Przyjemnego dotyku, muśnięcia skóry czy ciepłego szeptu prosto w ucho.
- Ah, księżycowe oko. - Mimowolnie dotknął łapą ramienia, na którym był znak. Srebrzyste oko bogini reprezentowała duchową stronę, symbol łagodności, ukojenia, szamanów, wizji oraz cichych obrońców jakim był Kimi. W przeciwieństwie do agresywniejszego, żywiołowego słonecznego blasku.
Wyłapał spojrzenie niebieskich ślepi, zrozumiał o co mu chodziło. O mały pojedynek. Trening wzmacniający nie tylko ciało ale i duszę.
- Wskazane byłoby jednak poczekać. - Najpierw sen dla odbudowy sił a później ewentualny pojedynek. Jemu raczej by to nie przeszkadzało zacząć teraz, liczył się jednak z tym, że jego starszy brat gorzej znosił wyczerpujące podróże.