Król Lew PBF
Księżycowa Polana - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Księżycowa Polana (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=53)
+--- Wątek: Księżycowa Polana (/showthread.php?tid=99)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25


RE: Księżycowa Polana - Sadie - 17-02-2016

Sadie również była z lekka zdegustowana tonem, w jaki serwalka odniosła się do tamtej panny. Ale chwilowe refleksje nad jej zachowaniem przerwało nieco bolesne ukłucie, kiedy maluch przez nieuwagę i nagły wybuch radości zaczął się z niej zsuwać. Klapnęła szczękami i w porę złapała go za skórę na karku, aż wylądował kuprem w miękkiej trawie. Wyszczerzyła białe kły w uśmiechu.
- Miałeś się trzymać - mruknęła wyraźnie rozbawiona i trąciła jego bok nosem.
Zmarszczyła nieznacznie brwi, wiodąc tym intensywnie turkusowym spojrzeniem za Najwyższą, która w nagłej konsternacji umknęła z pola widzenia, z lekka zdenerwowana, a może i nieco spłoszona. Ciche westchnienie wydobyło się z jej piersi, gdy powieki na moment zasłoniły te bajeczne oczęta. Miała wrażenie, że dzieje się coś niedobrego. Cisza przed burzą, której odgłos dało się już słyszeć z oddali niczym morderczy szept szałów. Wzdrygnęła się nieznacznie. Może Kapłanka nie miała z kim porozmawiać najzwyczajniej w świecie? Ale kimże była ona - Sadie - aby wtrącać się w sprawy kogoś postawionego tak wysoko?
Chłodny powiew wiatru ocucił ją nieznacznie. Chwilowe skonfundowanie na jej pysku ustąpiło miejsca poprzedniemu spokojowi. Jeszcze raz trąciła malca nosem, a uśmiech zatańczył w kącikach jej warg.
- Widzisz, Night? Niedługo będziesz miał całą rodzinę - zamruczała tym przyjemnym dla ucha melodyjnym głosem i spojrzała na karakalkę - ...jeśli pozwolisz, z chęcią podejmę się trenowania go, jak tylko podrośnie. Chociażby po to, aby potrafił się obronić. Podstaw łowiectwa też nie zaszkodzi go nauczyć - może i jedno oczko miał niesprawne i było to pewną przeszkodzą, ale w końcu wszystko jest do wytrenowania.



RE: Księżycowa Polana - Serret - 17-02-2016

Kotka z niepokojem obserwowała całe zajście. Prędko zbiegła z drzewa, pod koniec drogi zeskakując na ziemię. Otarła łbem o jego łebek.
- Wszystko w porządku? - spytała, wyraźnie zaniepokojona.
Jej uwaga prędko przeniosła się na lwicę. Uniosła na nią wzrok, a na karakali pysk wstąpił szeroki uśmiech.
- Ach, byłabym niezmiernie wdzięczna! - stwierdziła z przejęciem. - Jeszcze trochę i Night mnie przerośnie, a wtedy na pewno twoja pomoc bardzo by się przydała...
Postawiła uszy, wesoło spoglądając to na lwicę, to na lwiątko. Zielonooka była jeszcze młoda, ale Serret wierzyła, że da sobie radę. Od razu było widać, że ma podejście do dzieci - albo po prostu polubiła Nighta.
- To bardzo miłe z twojej strony, Sadie - dodała, kiwając łbem na potwierdzenie swoich słów. - Night, ciocia Sadie zrobi z ciebie silnego lwa! - powiadomiła młodzika.


RE: Księżycowa Polana - Night Stalker - 17-02-2016

Przestraszył się jak miał spaść, jednak coś w ostatniej chwili go złapało. a raczej ktoś, to była jego kochana ciotunia. Więc gdy jego zadek znalazł się na ziemi spojrzał na nią, przez chwilkę nie wiedział co się dzieje. Ale po chwili znów się uśmiechnął, i spróbował załapać ucho lwicy. Za raz potem podbiegł do niego jego mama, wtulając się w niego. Zamruczał cicho, no miało to tak zabrzmieć. Teraz ta mała kuleczka była jeszcze do opanowania. A co będzie jak już podrośnie? Małe lewki szybko rosną, więc trza się nim na cieszyc. Słysząc o czym mówią ucieszył się.
-Z....zrobić....lwa....Night
Wyszczerzył kiełki w uśmiechu, i znów zaczaił się na ogon ciotki. Tym razem się udało bo się nie ruszał, a może specjalnie lwica nim nie ruszała. Złapał w ostre kiełki ogon i ciągnął za niego, cóż chciał się bawić. Jednak brzuszek małego przerwał tą zabawę. Był głodny, więc puścił ogonek i podbiegł do Seeret.


RE: Księżycowa Polana - Xenia - 17-02-2016

Xenia nie spodziewała się tak szybkiego końca rozmowy i tak nagłej reakcji kapłanki, zupełnie jakby coś się stało. Momentalnie temat księżyca i stada, przestał ją tak mocno interesować, teraz ciekawili ją obcy, którzy ponoć byli tam dokąd udała się Ines. Nie wypadało jej za nią pójść, zwłaszcza że była tu tylko gościem i to takim gościem z przypadku. Ale cóż, ciekawość rosła z każdą chwilą, a Xenia nie przejmowała się konsekwencjami, nawet lubiła ryzyko. Z resztą uważała że nic złego nie zrobi jeśli pójdzie śladami śnieżnobiałej lwicy.
- Nudno się tu trochę zrobiło... - odezwała się do siedzącego obok Nathaniela.
- Pójdę już - powiedziała nagle, podnosząc się z ziemi. Próbowała za bardzo nie zwracać na siebie uwagi, z resztą nie musiała się zbytnio wysilać, bo większość była przecież zajęta.
Zdążyła już kawałek odejść, ale jeszcze odwróciła się do Nathaniela: - Mam nadzieje że jeszcze kiedyś się spotkamy, bardzo cię polubiłam - uśmiechnęła się promiennie, po czym podniosła na chwilę łapę w geście pożegnania: - Pa - i powędrowała śladami kapłanki.

zt


RE: Księżycowa Polana - Amai - 17-02-2016

Amai ostatecznie znowu nie udało się poruszyć ważnych kwestii jak nauka ale jej uszy zanotowały coś ciekawego i podeszła ku Karakalce i lwicy
-Przepraszam-
Zaczęła z swoją ciężką do zwalczenia nieśmiałością
-Mogę panią poprosić o parę lekcji polowania-
Powiedziała cicho patrząc na łapy Sadie. Nie miała odwagi unieść wzroku, a jej łapa delikatnie dotykała łapy Serret od samego momentu jak podeszła. Ten kto ją chociaż troszkę poobserwował mógł stwierdzić że tylko dzięki temu dotykowi i bliskości ważnej dla niej kotowatej miała odwagę o coś prosić.


RE: Księżycowa Polana - Sadie - 18-02-2016

Sadie spojrzała łagodnie na karakalkę, a uśmiech spowił jej wargi w równie łagodnym uśmiechu. Pokiwała znacząco głową.
- To dla mnie żaden kłopot, naprawdę... postaram się dołożyć wszelkich starań, żeby dobrze go wyszkolić - odparła w miarę pewnym, choć bez przesady i wyczuwalnej pychy, tonem, patrząc prosto w te zjawiskowe ślepia Serret, które tak niezwykle mieniły się zaskakującą barwą.
Spojrzała na Night's. Z pewnością nie uważała, aby ta drobna wada malucha szczególnie wpływała na jego zdolności. Nie narzekaj, że masz pod górkę, skoro zmierzasz na szczyt. W życiu da się osiągnąć WSZYSTKO. Wystarczy chcieć... A chcieć znaczy móc. Roześmiała się przyjemnym dla ucha gardłowym śmiechem, który melodyjnie dźwięczał zawieszony w atmosferze.
- Oho, ktoś chyba zgłodniał nam - zamruczała, schylając nieznacznie łeb w stronę Stalkera, którego jeszcze raz trąciła nosem w dość pieszczotliwy sposób. Chyba tego potrzebowała. Odrobiny... czułości, którą na kogoś mogłaby przelać. Rozmowa zajmowała jej frasobliwe myśli, wyrzucała na drugi plan. Chociaż na chwilę mogła zapomnieć.
Poczuła czyjś dotyk na swojej łapie i wolno przeniosła wzrok na Amai. Była dość zdziwiona tym pytaniem, jednak postanowiła i jej młody pyszczek trącić noskiem.
- Hej, hej... popatrz no mi w oczy... - zaczęła znowu tym łagodnym tonem, uśmiechając się do niej nieznacznie, a turkusowe ślepia obdarzyły ją swym głębokim i dość przyjemnym spojrzeniem - ...pani? Aż tak staro wyglądam? - roześmiała się, prostując nieznacznie i swoim pyskiem nieco uniosła jej pysk - ...znacznie lepiej. - przyznała, jednak ani na moment nie wysunęła swojej łapy spod jej, nieco mniejszej. Dotyk. Potrzeba bliskości. Może i Sadie tego potrzebowała? - Sadie. Po prostu Sadie... jeśli obiecasz mi, że tak będziesz do mnie mówić, to coś zrobimy z tym twoim fantem... - wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu, a jej ogon poruszył się nieznacznie między zielonymi źdźbłami trawy.



RE: Księżycowa Polana - Shaka - 18-02-2016

- Też lepiej już pójdę. - zadecydował. Mimo, że był niesamowicie zmęczony, za bardzo martwił się o tych obcych na ich terenach. Wolał, aby Ines sama tam nie była.
- Do zobaczenia. - rzucił do wszystkich, po czym wybył.

zt


RE: Księżycowa Polana - Serret - 18-02-2016

- Hm, hm, to może pójdziemy coś upolować? - zaproponowała błyskotliwie. - Możemy przejść się na step albo do dżungli...
Uśmiechnęła się na widok Amai, która odważyła się poprosić kogoś o tak potrzebną jej pomoc. Serret, nawet gdyby bardzo chciała, nie byłaby w stanie wgłębić młodej w tajniki sztuki łowieckiej w takim stopniu jak lwica. Inna sprawa, że nigdy nie czuła się odpowiedzialna za ciapatą - to nie karakalce zlecono opiekę nad nią.
Skinęła łbem Shace, a następnie przeniosła wzrok na Sadie. Teraz zaczęło ją zastanawiać zachowanie Ines, to było takie... Nagłe. Nie do końca w jej stylu.
- Myślisz, że coś się stało i powinniśmy pójść za kapłanką? - zwróciła się do zielonookiej, niespokojnie machając ogonem,
Spojrzała w stronę, w którą oddaliła się Jasnowłosa. Zdawało się, że w tym samym kierunku udała się wcześniej Samiya, co dodatkowo wzmogło obawy czarnouchej.


RE: Księżycowa Polana - Amai - 18-02-2016

-Pani Sadie... Sadie-
Niepewnie powtórzyła Amai patrząc na lwice tak jak tego chciała ale dość szybko uciekła wzrokiem, była nieśmiała i strachliwa. Głównie głód pomagała jej zagadać do kogoś.
-Sadie, ja będę bardzo wdzięczna jakbym mogła się od ciebie uczyć polować-
Powiedziała lwica patrząc na zielonooką lewym okiem na którym miała szramę, gdy w wym czasie prawe skrzyło się pod krótką grzywką. Cieszyła się z tego że Serret chciała z nimi iść ale jej słowa o tym że kapłance mogło coś grozić zaniepokoiły młodą
-Skoro czujesz że cioci Ines... kapłance Ines może coś grozić to lepiej tam chodźmy-
Ciocia... Dobrze że nie wymknęło jej się mama. Po stracie swojej prawdziwej matki, a potem Mory, Amai nazywała Serret matką. No nawet przed Morą tak ją zwała ale Ines nazwała tak jako podrostek kilka miesięcy temu. Właściwie Amai sama zaczęła się zastanawiać jak to jest że miała tyle szczęścia prawie bez opieki przeżyć.


RE: Księżycowa Polana - Sadie - 18-02-2016

Turkusowe ślepia wolno powiodły za Shaką, który równie nagle, co i sama Kapłanka, opuścił polanę. Sadie zmarszczyła nieznacznie brwi i zastrzygła uchem. Ogon nerwowo zatańczył między zielonymi źdźbłami trawy, kiedy czarne źrenice skupiały się na odchodzącym samcu. Z nagłego roztargnienia i zamyślenia wyrwała ją jednak Serret.
Uśmiechnęła się nieznacznie.
- Tak... Myślę, że wypadałoby pójść na jakieś polowanie, jednak... - zawiesiła się na moment w ponownym zamyśleniu - ...wydaje mi się, że powinniśmy ruszyć za resztą i sprawdzić co tam się dzieje... Najwyższa wyglądała na mocno zdenerwowaną - dodała, prostując się nieznacznie i przeniosła ten spokojny wzrok na Amai.
Przechyliła nieznacznie pysk i posłała jej łagodny uśmiech.
- Podziękujesz jak się nauczysz technik łowiectwa. No już. Głowa i uszy do góry - trąciła nosem jej bok i powoli podniosła się z podłoża - Zobaczmy co tam się dzieje. A potem ruszymy na polowanie - dodała po chwili, popychając noskiem Night'a, aby ruszył z nimi i wolnym krokiem skierowała się tam, gdzie i reszta stada powiodła.



RE: Księżycowa Polana - Serret - 19-02-2016

Karakalce nie trzeba było niczego dwa razy powtarzać. Pokiwała łbem, po czym przeniosła wzrok na Nighta.
- Chodź, Night. Znajdziemy Ines, a potem pójdziemy polować - wyjaśniła mu z uśmiechem.
Nie mogła go tu zostawić, a poczucie obowiązku kazało jej skierować się tam gdzie Jasnowłosa. Musiała dbać o bezpieczeństwo Kapłanki, nawet jeśli rozmiar jej w tym nie pomagał.
Spojrzała jeszcze na Amai, która, znając ją, zapewne wybierze się z nimi, a następnie wybyła za Sadie.

Z/t


RE: Księżycowa Polana - Amai - 19-02-2016

Amai raz dwa zebrała się i ruszyła za Serret i Sadie. Może nie była potężna ale zawsze mogła sie do czegoś przydać.
z/.t


RE: Księżycowa Polana - Night Stalker - 20-02-2016

Patrzył na nich nie wiedział o czym rozmawiają, ale był głodny. Miauknął tylko i czując dotyk na swoim ciałku. Co zrobił? Podniósł zadek i poszedł a nimi, mimo ze był głodny. Ale trzymał się samic by się nie zgubić.

zt


RE: Księżycowa Polana - Ghalib - 12-03-2016

Chyba nie zamierzał na razie odchodzić jakoś daleko od buszu, w którym znalazł sobie nowe legowisko. Musiał jednak znaleźć teren, na którym mógłby swobodnie zapolować na coś. Nie śpieszyło mu się, dlatego wędrówka od swojej jamy aż tutaj trwała w jego wykonaniu dość długo. Bo właściwie po co się śpieszyć, gdy wiadomo, że nikt na nas nie czeka? Co prawda mógłby udać się prosto na Cieniowisko i tam poprosić o azyl. Jednak był zbyt dumny na to, nie zamierzał wysłuchiwać z ich strony jak nędznie i źle wygląda. Jeśli miał kiedykolwiek ich tam odwiedzić to nie mógłby wyglądać aż tak tragicznie jak teraz. Rany po oparzeniach właściwie były prawie wygojone, pozostały jedynie łyse, zaczerwienione placki, które gdy dotknąć wciąż paliły Choć po prawdzie Ghalibowi wydawało się jakby płomienie nadal tam tkwiły, bezlitośnie. Niemniej łapy, ponieważ wciąż były w ruchu, wciąż pękały i uwalniały czerwoną ciecz. Należałoby usiąść na dupie i pozwolić im odpocząć, jednak będąc w pojedynkę nie było to takie łatwe. Przecież jedzenie samo się nie znajdzie. Gdy trzeba robić wszystko na własną łapę leczenie ran nie jest łatwe.
Można się więc domyślić, że dla takich łap spacer ów nie był czymś prostym. Samiec wtoczył swoje ciężkie cielsko na polanę, burząc tym samym harmonię okolicznej, łagodnej przyrody. On jeden nie pasował do tej scenerii. Niemniej stojąc na samym jej skraju ogarniał wszystko wzrokiem chcąc dopatrzyć się czegokolwiek wartego jego uwagi.


RE: Księżycowa Polana - Ghalib - 17-03-2016

Cisza na tej polanie była... dziwna. Ghalibowi od samego początku wydawało się, że miejsce to jest zamieszkane i do kogoś należy. Wszak wokół czuć było lwy. Były tu nie tak dawno. Tymczasem teraz nikt nawet nie zareagował na obecność obcego. Nie wyobrażał sobie jako przywódca pozostawiać tak sobie terytorium bez opieki. Jednak cóż, najwyraźniej różni są gospodarze. Dlatego też nie umiał inaczej zinterpretować tej ciszy jako niemego przyzwolenia na szwendanie się tu. Uśmiechnął się wrednie pod nosem. Da im znać o tym, że nie pilnują granic. Zapłacą za to utratą jednego roślinożercy... albo i czegoś więcej?
Niósł ze sobą lekki swąd spalenizny i krwi. Było już nieco lepiej z jego łapami. Wyglądało na to, że zagoiły się podczas gdy on siedział wśród roślinności i obserwował polanę w celu znalezienia ofiary. Chociaż wiedział, że to nie na długo. Zapewne po dłuższym marszu i polowaniu ponownie rany na nich się otworzą. Dobrze wiedział, że jeśli nie uda się do medyka to może się źle skończyć. Chyba, że złapie coś większego i zapewni sobie w ten sposób zapas mięsa na jakiś czas. Żeby móc się zaszyć w swojej pieczarze i móc się swobodnie wylegiwać.
Tymczasem dostrzegł tłustego guźca, który zapuścił się tutaj w celu znalezienia sobie żerowiska. To nie był jego szczęśliwy dzień. Oczywiście Poparzeniec nie zamierzał za nim gonić. Postanowił podejść świniaka i zaatakować go z zaskoczenia tak jak to podpatrzył u doświadczonych lampartów. Zresztą on z jego ciemną sierścią był dość widoczny, więc musiał kryć się skutecznie. Podkradł się do spokojnie urzędującego tutaj guźca. Po cichu, ostrożnie i powoli. Wreszcie był blisko. Może nawet zbyt blisko, bo parzystokopytny również skierował swoje kroki nieświadomie w stronę Ghaliba. Tym większy jego pech, bo gdy był już w zasięgu samca ten skoczył na niego i uderzył go łapą ogłuszając go skutecznie a następnie chwycił go za kark. Zacisnął szczęki niczym imadło miażdżąc kręgi szyjne zwierzęcia, które kwiczało z bólu i strachu. Samiec lwa przycisnął ciałem świniaka do ziemi, żeby nie mógł wierzgać nogami i utrudnić mu tym samym ewentualną ucieczkę. W końcu jednak zwierzę słabło zaś Ghalib przeniósł swoje ugryzienie na gardło guźca. Gryzł tak mocno, że wreszcie zdusił krtań roślinożercy. Guziec był martwy.
Oczywiście samiec znad Tsavo nie zamierzał zjadać posiłku tutaj. Wolał zabrać go ze sobą do pieczary. Nim jednak obrócił swe kroki w stronę swojego domu zaczął smarować krwią ofiary urokliwą polankę. Wszystko po to, by mieszkańcy poczuli zapach krwi. Gdy więc wiadomość została odpowiednio skomponowana, lwisko wzięło guźca i czmychnęło z nim w stronę lasów.

zt